Dołącz do nas

Piłka nożna

Trenerze Paszulewicz – nie idź tą drogą! (ostrzeżenie)

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Nie będziemy w tym artykule zajmować się stricte meczem z Tychami, choć teoretycznie jest to artykuł z cyklu „pre-scriptum. Nie będziemy, bo nie ma to najmniejszego sensu. Za chwilę pewnie na stronie oficjalnej pojawi się wywiad przedmeczowy z jednym z zawodników, który wypowie się o „ważnym meczu derbowym, „derbach, które rządzą się swoimi prawami” czy „będziemy chcieli się zrehabilitować za mecz z Ruchem”. Szczerze mówiąc dla zdrowia psychicznego chłopaków pracujących w klubowych mediach, lepiej byłoby, gdyby nie musieli takiego wywiadu nagrywać. Bo przecież słysząc takie teksty, które de facto są kłamstwami w żywe oczy (i oko kamery), zapewne idzie… oszaleć.

W tygodniu ogłoszono na konferencji prasowej nazwiska czterech zawodników, którzy żegnają się z GieKSą już teraz, a nie po zakończeniu sezonu. Powiedzmy sobie szczerze, że sytuację tę można rozpatrywać dwojako. Wiele osób się bardzo ucieszyło, że w końcu nastąpił wstrząs, że trener uderzył pięścią w stół, a dyrektor Bartnik powiedział, że wszyscy zawodnicy muszą się mieć na baczności.

Przyczyn pożegnania się akurat z tymi piłkarzami nie znamy, bo tłumaczenie Bartnika, że „nie pasują do koncepcji trenera” jest bardzo lakoniczne. Nie chodzi najprawdopodobniej tylko o postawę na boisku w dotychczasowych meczach, bo taki Cerimagić zagrał dwa razy po połowie, Plizga jedną połowę (niezłą), a Goncerz i Kędziora w ostatnim czasie również więcej nie grali, niż grali. Można więc domniemywać, że zadecydowały inne kwestie niż boisko.

Problem w tym, że główni aktorzy seryjnej żenady w ciągu ostatnich kilku tygodni ostali się bez szwanku. Tacy piłkarze jak Słaby, Zejdler czy Prokić za ostatnie spotkania powinni dostać dożywotni ban na występy przy Bukowej. Słaby wyglądał, jakby wszystkie złe rzeczy na Cichej robił specjalnie, Zejdler od półtora roku nie zagrał nawet jednego przyzwoitego meczu, Prokić spisuje się tak, jakby chciał, żeby przypadkiem GieKSa nie zajęła miejsca, które według niego powinna zająć Stal Mielec… Przykładów jest zresztą dużo więcej.

I teraz powstaje pytanie, co widzi trener Paszulewicz, a czego nie widzi lub nie chce widzieć? Bo z jednej strony to „urlopowanie” kilku zawodników niby daje jakiś sygnał, ale czy rzeczywiście szkoleniowiec zorientował się już, że to jednak wielu innych – grających regularnie – z dużym prawdopodobieństwem jest zamieszana w gierki niekoniecznie czyste?

Dotychczasowe wypowiedzi szkoleniowca dotyczą bowiem kwestii czysto piłkarskich, a nie wypowiada się o motywacji i mobilizacji zawodników do wygrywania spotkań. I mamy szczerą nadzieję, że to tylko wersja, na konferencjach. Bo jeśli Jacek Paszulewicz szczerze wierzy w to co mówi na spotkaniach z mediami, to jest na prostej drodze, by swoją karierę w GieKSie skończyć jak Jerzy Brzęczek i Piotr Mandrysz, czyli mówiąc delikatnie – w niesławie i z obrzydzeniem do tego zawodu.

Od zeszłej wiosny wiele się nie zmienia. Zespół mobilizuje się wtedy, kiedy ma na to ochotę i ma w tym interes. I wówczas następuje zamydlanie oczu wszystkim obserwatorom, a potem przychodzi spektakularne odpuszczenie meczu. To m.in. doprowadziło do piłkarskiej depresji trenera Mandrysza, który ze swojej bezsilności nie potrafił nic zrobić i wyglądał na konferencjach jak wrak człowieka. Człowieka, którego znaleźliśmy jako choleryka i kipiącego energią szkoleniowca. Do tego potrafią doprowadzić cyniczny ludzie mieniący się piłkarzami GKS Katowice. Warto by Jacek Paszulewicz sobie zdawał z tego sprawę, bo oni nie cofną się przed niczym, by i jemu zniszczyć dobrze zapowiadającą się karierę trenerską. Tym bardziej jeśli – jak dochodzą nas słuchy – niektórym zawodnikom wybitnie nie po drodze z trenerem chcącym narzucić swoje twarde zasady.

Przed rundą wiosenną ostrzegaliśmy już Jacka Paszulewicza, do jakiej szatni wchodzi. Zrobimy to jednak jeszcze raz. Najpierw przytoczmy fragment styczniowego felietonu, który napisaliśmy po ogłoszeniu decyzji o rozstaniu z trenerem Mandryszem:

„Trudno czasem było uwierzyć, że trener wierzy w to, co mówi o zaangażowaniu. Każdy mający dobry wzrok obserwator meczów GKS widział, że co najmniej kilka meczów było oddanych kompletnie bez walki i choćby odrobiny zaangażowania. Nie można chyba być tak zaślepionym, żeby – mowa o trenerze – wmawiać sobie, że zawodnicy gryzą trawę, w momencie, gdy grają de facto przeciw trenerowi i to nawet niekoniecznie celowo, ale po prostu nie angażując się w grę. Czy trener Mandrysz dobrze wiedział co jest grane, ale bał się lub nie chciał tego ugłośnić na konferencjach prasowych? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast – widząc go po prostu na tychże konferencjach – że bardzo mocno to przeżywał i go to gryzło. Wolał jednak wszystko, co trudne zachować dla siebie. I to też go chyba zgubiło”.

Zaraz po zatrudnieniu trenera Jacka Paszulewicza napisaliśmy kolejny felieton – już stricte dedykowany trenerowi – tym razem pod tytułem „Krótka lekcja historii dla trenera Paszulewicza” (całość https://gieksainfo.pl/krotka-lekcja-historii-dla-trenera-paszulewicza/). Oto dłuższy fragment, który jak ulał pasuje do obecnej sytuacji GKS Katowice:

„Każda ze wspomnianych trzech sytuacji i postaci [Moskal, Brzęczek, Mandrysz – przyp.red.] ma swoje punkty wspólne. Przede wszystkim nieprawdopodobne wręcz chronienie piłkarzy przez każdego szkoleniowca. Kibice w Katowicach nie są głupi. Za dużo już widzieliśmy, zarówno meczów, jak i zawodników. Potrafimy odróżnić zaangażowanie nawet w przegranych meczach, od ordynarnie przechodzonych i oddanych bez walki. A takie zdarzały się w 2017 roku bardzo często, jesienią również – problemem było to, że zawsze były to spotkania ważne i prestiżowe.

Ani Moskal, ani Brzęczek, ani Mandrysz nawet nie zająknęli się, że piłkarze robią pod górkę. Nie tylko klubowi, ale także właśnie trenerom. Zawsze słyszeliśmy te samo słodkie paplanie, że „nie mogę się zgodzić z tym, że nie było zaangażowania”. Prawdopodobnie takie same teksty były wygłaszane przez trenerów w czasach, gdy korupcja w polskiej piłce święciła swoje wielkie dni. Zastanawiające jest, czy trenerzy są tak ślepi, że nie widzą braku zaangażowania czy po prostu po jakimś czasie zgadzają się na to, akceptują i wolą się nie wychylać. Trener Brzęczek był zwichrowany do tego stopnia, że gdy po meczu z Górnikiem szanse na awans stały się iluzoryczne – gratulował „chłopakom” dobrego meczu.

Trener Jacek Paszulewicz nie może być kolejnym, który będzie przykładał cegiełkę do zakładu pracy chronionej GKS Katowice. Mamy w zespole zdrowych, dorosłych, (podobno) wysportowanych mężczyzn, a tymczasem każdy kolejny trener, widząc (a może nie?) brak ambicji i zaangażowania, a jednocześnie chroniąc ich w każdej minucie, traktuje ich jako niepełnosprawnych. Dodatkowo klub nie ma zespołu rezerw, żeby przesunąć jednego czy drugiego nieangażującego się delikwenta. I efekt jest taki, że ciągniemy za uszy w kadrze zawodników, którzy aktywnie uczestniczyli nie w jednej czy dwóch, ale całej masie oddanych meczów, a wręcz całych kampanii pod tytułem „awans do ekstraklasy”. To chuchanie i dmuchanie na tę grupę zawodową, tak się właśnie kończy”.

To tyle z cytatów. Warto, żeby szkoleniowiec miał tę wiedzę i znał historię swoich poprzedników. Bo „piłkarze” GKS grając teraz w sposób skandaliczny i odpuszczając mecze, powtarzają też to, co grali jesienią. Problem w tym, że te święte krowy nadal jeszcze pozostają nietykalne (decyzje kadrowe z wtorku jeszcze nas nie przekonują, że jest inaczej). Bo jeśli wspomniani Prokić, Słaby czy Zejdler ciągle są podstawowymi zawodnikami, mimo mentalnego sprzedania kilku meczów, to znaczy, że nadal niektórzy w klubie nie widzą tego, co widzą kibice.

Powiem szczerze, że na ten moment nie wiem, czy chciałbym, żeby GKS Katowice awansował. Uważam, że to się i tak nie stanie, a jeśli coś by się odmieniło i jednak awans by był, to podejrzewam, że jedynie z pobudek typu, że w ekstraklasie można kręcić jeszcze większe wałki. Nie mam ani krzty zaufania do sportowych ambicji tych ludzi. Do tego stopnia obrzydzają oni piłkę nożną, że śmiem twierdzić, iż „szalona” radość w szatniach na meczach wyjazdowych to była radość z czegoś innego niż to, że przybliżyliśmy się do ekstraklasy. A z czego? Nie wiem. Po ostatnich meczach, a już w szczególności po haniebnie oddanym Ruchowi Chorzów spotkaniu derbowym, nie wierzę im w nic. W ani jedno słowo w wywiadzie, w ani jedną dobrą akcję na boisku, że jest robiona na chwałę klubu.

Nie wiem, czy chciałbym awansu, bo zdaję sobie sprawę, że w tym przypadku większość obecnej kadry zostanie w Katowicach. I mimo promocji do najwyższej klasy rozgrywkowej, to byłoby dalsze pogłębianie patologii sportowej w tym klubie, tylko na wyższym poziomie. Szczerze mówiąc wolałbym w końcu wyczyszczenie szatni z piłkarskiej trucizny, tak żebyśmy mogli na nowo cieszyć się z ambitnej, walczącej i sportowej GieKSy. Wolałbym to – nawet kosztem awansu. Zlikwidowanie piłkarskiej patologii w tym klubie będzie większym sukcesem niż awans. Będzie sukcesem bezcennym.

Ale już to, czego się boję najbardziej i co by było najgorsze to scenariusz następujący. GKS Katowice wygrywa trzy mecze, zdobywa dziewięć punktów, ale nie awansuje, bo Zagłębia lub Stali nie udaje się wyprzedzić. Więc pozostajemy na zapleczu ekstraklasy, tak naprawdę z powodu odpuszczenia wielu, wielu meczów w całym sezonie. Ale co powiedzą wtedy piłkarze? Że było tak blisko, że zabrakło jednego punktu, że brakło szczęścia. Ryzyko polega na tym, że mogą się na to nabrać Jacek Paszulewicz, Tadeusz Bartnik i Marcin Janicki. I skoro było tak blisko, a końcówka była „piorunująca” to trzeba tym zawodnikom sprawiedliwie dać szansę na następny sezon. I nie będzie wtedy znaczenia, że Zejdler zawalił dwa awanse, Kamiński trzy, a Foszmańczyk, który po kółeczku z Grudziądza powinien wylecieć rok temu, cały czas jest w tej szatni. Tak, wiemy, że Kamyk gra dobrą rundę, ale jest tak samo zamieszany w to wszystko co się działo rok temu i teraz. Gdyby nie był, to powinien głośno powiedzieć, że coś jest nie halo, a nie w którymś wywiadzie mówić, że „jest spokojny o ten zespół”. Jest zamieszany w klubową patologię, jak cała reszta.

Tadeusz Bartnik na konferencji powiedział, że chciałby uniknąć latem rewolucji typu wyrzucenie 75% składu. Okej, można zrozumieć, że nie chce teraz osłabiać morale zespołu, bo jest „szansa”. Ale każda rozsądnie myśląca i mająca w miarę dobry wzrok osoba, widząc ostatnie trzy rundy w wykonaniu GKS, wie, że większość zawodników po prostu powinna wylecieć jak najszybciej i najlepiej dostać zakaz stadionowy i zakaz zbliżania się na Bukową na odległość kilometra, by przypadkiem swoją obecnością nie przesyłać na stadion fluidów genu porażki i kombinatorstwa.

Mecz z Tychami? Spokojnie może być wygrany, bo awans w tej chwili nam nie grozi. Mam szczerą nadzieję, że kibice nie nabiorą się na ewentualne zwycięstwo, tak jak nabrali się po meczu z Podbeskidziem. Ta drużyna niezależnie od wyniku nie zasługuje na doping. I mam szczerą nadzieję, że tego dopingu nie dostanie. Wszyscy musimy zrozumieć, że wspierając tę drużynę w jakikolwiek sposób, również jesteśmy odpowiedzialni za jej patologię.

I jedno zdanie na koniec. Jestem w tym momencie murem za trenerem, nawet mimo błędów, które popełnia. Jestem murem za trenerem i Was zachęcam do tego samego. Ale trener musi przejrzeć na oczy i przyznać się przed samym sobą, że niektórzy zawodnicy, których uznawał za profesjonalistów, robią pod górkę – jemu, kibicom i całemu klubowi.

Jeśli szkoleniowiec stanowczo nie będzie reagował i co równie ważne – nie będzie miał za sobą prezesa Janickiego – to skończy marnie swoją karierę szybciej niż na dobrą sprawę się ona zaczęła.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

32 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

32 komentarze

  1. Avatar photo

    fun

    17 maja 2018 at 10:08

    prawda w najczystszej formie. świetny felieton.

  2. Avatar photo

    maziGKS

    17 maja 2018 at 10:24

    Nie zgodzę się z wieloma kwestiami w tym felietonie. Tak wygląda ta liga niestety (teoretycznie słabi wygrywają z tymi niby lepszymi). I to nie jest tylko nasz problem ale słabości tej ligi. Nie usprawiedliwiam bo przegrana z ruchem to hańba i wstyd . Ale bronił będę Prokica bo jego brak był właśnie najbardziej widoczny w meczu z ruchem, gdzie Volas nie istniał bo nie miał wsparcia Andrzeja. Zgodzę się z ostatnim zdaniem tym podkreślonym na Grubo i tez jestem murem za trenerem. A z awansu będę się cieszył jak nikt. INO GieKSa !

  3. Avatar photo

    Irishman

    17 maja 2018 at 11:47

    Shellu, nie chcesz awansu, żeby wyczyści szatnię.
    No ale przecież po Moskalu niby została wyczyszczona, no bo chyba mi nie wmówisz, że Goncerz albo Kamiński, którzy się jedynie ostali to jacyś „capo di tutti capi” blokujący nam we dwójkę od lat awans?
    Nie, po prostu piłkarze są wszędzie tacy sami i nawet jak wywalimy wszystkich, to ci którzy przyjdą będą robić to samo, o ile im się na to pozwoli. Tak samo, ci którzy zostaną nie będą tego robić, jeśli im na to ktoś nie pozwoli.
    Można zrobić awans i zmienić charakter drużyny, tak samo jak można go przegrać i nic nie zmienić. Ja wybieram to pierwsze.

    Aczkolwiek, gdyby tego awansu nie było, to byłaby to wraz ze wstydem po obu derbach z chorzowskimi, pewnego rodzaju kumulacja upokorzenia i upodlenia nas i naszego klubu. I to nie jest istotne, czy przegramy o punkt, czy o np. 11 punktów. Szczerze, to już bym wolał przegrać co najmniej o siedem, żeby nie okazało się, ze chorzowscy nam odebrali to o czym tak bardzo marzymy od lat! Tak więc, gdyby tego awansu nie była, a nic wielkiego nie stałoby się z drużyna, to by oznaczało, że nie tylko piłkarze mają nas i nasze zdanie w tyle….. ale także osoby decyzyjne w klubie.
    Dyrektor Bartnik powiedział ostatnio, że oni nie są od tego, żeby spełniać życzenia czy żądania. Czyli co… „gramy dla siebie”? Już to niedawno gdzieś słyszeliśmy.

    A ja myślę, że tak jak my, kibice jesteśmy dla klubu, tak i on jest też dla nas! Tylko w tej symbiozie można coś osiągnąć. Tak więc panowie – trenerze, dyrektorze, prezesie pamiętajcie także i o nas. Pamiętajcie, ze to my przegraliśmy najwięcej w tych dwóch, upokarzających nas porażkach na jesieni i kilka dni temu!

  4. Avatar photo

    Tomek

    17 maja 2018 at 11:56

    Od desygnowania składu jest trener i to on za to odpowiada, skreślanie tego czy innego jest nie na miejscu, nie uczestniczymy w treningach rozmowach nasza ocena opiera się tylko na pojedynku piłkarskim. Niestety jest rozdźwięk pomiędzy poziomem sportowym klubu a marketingiem. To czy awansujemy nie zależy od nas. Karty są już rozdane i tylko po kursach można się domyśleć kto z kim wygra. Mając na uwadze to iż w ostatnim czasie wygrywają ci którzy są z wyższym kursem.

  5. Avatar photo

    Argail

    17 maja 2018 at 12:57

    NIe chcesz awansu??? Proponuje żebyś jeszcze raz się nad tym zastanowił, tak naprawdę zastanowił, bo chyba nie potrafisz odciąć od siebie niepowiązanych rzeczy. Awans jest czysto iluzoryczny, nie zależny już od nas i nie jesteśmy nawet jako 3 faworyt, ale jest możliwy. Szatnię można czyścić w okresie transferowym, sezon trzeba dograć tym co się ma … (chyba że mówimy o 3 walkowerach), teraz można tylko przekazać sygnał. Ekstraklasa to inny świat, inne pieniądze, wpływy etc, i przede wszystkim koniec tego marazmu, nie oznacza natomiast konieczności pozostawienia nikogo za „zasługi” więc nie rozumiem Twojego toku myślenia. Uważasz że tą, niewielką już szanse, należy odrzucić, nie dopingować i najlepiej oddać?? W imię czego FOCHA??? Prawda jest taka że jest straszna mizeria i „zawodnicy” po prostu nie gwarantują i trzeba się rozstać z … może nawet wszystkimi. Ale w tym sezonie są ludzie którzy wykonali prace, zainwestowali pieniądze, poświęcili czas i inne dobra dla klubu. NIe wiesz jak sytuacja w lidze będzie wyglądała za rok, nie wiesz jak będzie konkurencja a co najważniejsze nie wiesz jakie skutki przyniosą roszady! Ale Ty „nie chcesz awansu” ??? U uważasz że należy przeznaczyć minimum rok czasu i miliony złotych nie mówię już utraconych korzyściach, bo „grajki zawaliły parę meczy”, a powiedz kto za rok to odcierpi? Oni? Chyba nie bo ich przecież nie będzie. Odcierpimy to My! Kolejnym sezonem w tej zaściankowej lidze którą wszyscy od lat rzygamy. Nie jesteście może oficjalnymi mediami klubowymi ale warto się czasem zastanowić co sie wypisuje w felietonach i do czego w nich nawołuje . Dziennikarstwo to przede wszystkim odpowiedzialność!! Nie zapominaj o tym. WIęc lepiej w tych ostatnich meczach wspierać klub (nie piłkarzy) kibicować i mieć nadzieje że jakimś cudem inni spaprają sprawę bardziej może si uda, a rozliczenia zostawmy na moment gdy szanse bedą równe 0. Rozwalić i wyrzucić można zawsze. Ale żeby nie byo aż TA anty, to zgadzam się z Tobą w jednym „TEŻ JESTEM MUREM ZA TRENEREM”

  6. Avatar photo

    Shellu

    17 maja 2018 at 13:19

    Wierzysz w to, że w przypadku awansu będzie rewolucja kadrowa? Bo ja nie. I powiem Ci więcej – większość zawodników pozostanie w klubie, bo przecież będą „bohaterami”.

  7. Avatar photo

    Argail

    17 maja 2018 at 13:43

    Moja „wiara” nie ma tu nic do rzeczy, skoro ufamy Trenerowi …

  8. Avatar photo

    Mecza

    17 maja 2018 at 14:05

    Śmieszy mnie wasza wiara w trenera bo ona szybko minie. Tak samo większość pisała przy zatrudnianiu Mandrysza. Facet został odstrzelony przez znawców (nie mam na myśli Bartnika bo on z innych powodów to zrobił) po 6 miesiącach. Popełnił błędy ale w pół rundy ciężko coś zrobić. Mandrysz miał wszystko aby ten awans zrobić w dwa lata. Paszulewicz to żółtodziób bez sukcesów który tylko lepiej medialnie wypada, ale jak mawiał Mandrysz, awans się robi a nie o nim mówi. Fajnie się słucha Paszula, zimą napisałem że przypomina mi złotoustego Stawowego, oby nie skończył jak on.

  9. Avatar photo

    maxiu

    17 maja 2018 at 14:10

    Ja czekam az czystka dotknie jeszcze takich zawodników jak Kamiński,Foszmanczyk,Nowak,Franczak,Zejdler,Kalinkowski.Po odejsciu tych kopaczy i zastapieniu ich zawodnikami pokroju Słomka Skrzecz Błąd,Kuliński bedzie szansa na lepsze jutro!!!Przez w/w zawodników stracilismy nie tylko niepowtarzalna szanse na awans.Ale przypominam że po ostatnim sezonie stracilismy sztab szkoleniowy (który teraz walczy w ekstaraklasie o puchary)Prezesa który wyprowadzil klub na prosta.Pierwszego od lat strategicznego sponsora firme Aasa.I jeszcze wiele innych przywileji zwiazanych z awansem.Wiec licze ze ci pseudokopacze tez kiedys beda tak potraktowani jak potraktowali nas kibiców!!!!Nie życze nic dobrego żadnemy z zwolnionych zawodników niech wasze kariery sportowe sie juz koncza!!! HUJ WAM W RYJ PATAŁACHY!!!

  10. Avatar photo

    Zenek

    17 maja 2018 at 14:20

    Prawda i cała prawda, ta grupa piłkarzy już tyle złego wyrządziła temu klubowi, że nie wiem jakiego pecha trzeba mieć aby taką „grupę wyłowić” i nazwać „drużyną”, ile razy kobieta/mężczyzna musi zostać „zdradzony” aby do niej/niego dotarło że widocznie w tym zestawie związek jest patologiczny i chory i jedna strona jest regularnie oszukiwana! (wiele za wiele w przypadku tej tzw „drużyny”)

  11. Avatar photo

    Irishman

    17 maja 2018 at 16:36

    @Argil, zgadzam się w dużej mierze.
    Nie można nie chcieć awansu, bo może być korzystny dla piłkarzy, których się znienawidziło. Tu trzeba swoje urazy schować do kieszeni jeśli idzie o GieKSę. Awans da potężnego kopa całemu klubowi i właśnie on spowoduje, że będziemy wieli większe pole manewru w budowaniu drużyny.
    Poza tym nie wszyscy piłkarze to zawodnicy, nie wszyscy zasługują na nasze potępienie, a podsycanie takiej atmosfery niechęci powoduje, że dostaje się także tym, którzy na to nie zasłużyli.
    Zgadzam się, że trzeba usunąć tą truciznę, która zadomowiła się w naszym klubie i pozbawia go sukcesu. Ale trzeba to zrobić zmieniając mechanizmy, stosunki personalne, wymaganie w stosunku do pracowników itp. Inaczej można sobie wymieniać kolejnych piłkarzy, a ci nowi, którzy przyjdą będą postępowali tak samo!
    I oczywiście, że trener powinien mieć nasze bezwarunkowe poparcie gdy po drugiej stronie stoją zawodnicy, którzy zawiedli. Ale w stosunku do niego samego, to mam trochę zdanie podobne do @Mecza i poczekam z tym pełnym poparciem, na to co pokaże jesienią.

  12. Avatar photo

    Shellu

    17 maja 2018 at 16:49

    Nie no żadne „akty terroru” nie wchodzą w grę. To nie poprawi sytuacji klubu, a pogorszy.

  13. Avatar photo

    wiesiek

    17 maja 2018 at 17:47

    Ktoś tu jeszcze myśli o awansie…:) Wypisujecie dziesiątki miałkich
    zdań o charakterze życzeniowo eksperckim i sądzicie że macie jakiś wpływ na działalność klubu. Ewidentnie po raz drugi wyruchani w dupska przez piłkarską maf*ę nie potraficie wyciągnąć wniosków i nadal żyjecie gdzieś obok rzeczywistego świata. Przyjście na Bukową jeszcze w tym sezonie to dowód frajerstwa i źle pojmowanej miłości do klubu.

  14. Avatar photo

    KruchY

    17 maja 2018 at 17:50

    Brakuje niewiele:wygrywamy 3razy! zs raz wtopi lub 2 remisy no i sm 1remisik

  15. Avatar photo

    Mecza

    17 maja 2018 at 19:08

    @wiesiek, irytują mnie hasła wzywające do bojkotu, podejście typowe dla kibiców sukcesu. Tu chodzi o GKS, o postrzeganie nas w Polsce, ty dla „piłkarzy” i zwycięstw pojawiasz się? Oni nas mają gdzieś, ich za chwilę nie będzie a GKS będzie istniał, obojętnie na jakim poziomie. Komu zrobisz na złość?

  16. Avatar photo

    Tymron

    17 maja 2018 at 19:52

    Piłkarze są bezpośrednio winni ale nie bądźcie naiwni – za czyimś przyzwoleniem. Ryba psuje się od głowy, jeśli dziecko jest źle wychowane i ulega demoralizacji (taka analogia z mojej pracy zawodowej) to zawsze winę ponosi rodzic. A tymi rodzicami nie są bynajmniej Moskal, Brzeczek, Mandrysz, Paszulewicz. Oni weszli do „rodziny” z zewnątrz. Sami sobie odpowiedzcie kto procz części piłkarzy jest od samego początku oszustwa pod tytułem „gra GKS o awans”.

  17. Avatar photo

    Hasiokowi kopacze

    17 maja 2018 at 19:59

    Awansu nie będzie z tym trener ani bez niego. Z tymi zawodnikami albo bez nich. Z tym prezesem albo bez niego. Bo nie ma tego nakazu z góry. Biadolić jak stare aby będziecie za rok, dwa i pięć. Ktoś z urzędu kto płaci za to żeby popełniać te wpisy podwójne nadziei o tym że trzeba dawać szansę trenerowi albo ty akcji tamtym, albo tak czy siak budować drużynę, musi mieć z Was niezły ubaw. Ale w wyborach zagłosujecie na jedyną słuszną opcję bo ktoś Wam frajerskie dupy, pociśnie słodkie pierdy o stadionie i awansie za rok albo dwa 🙂 zastanówcie się tylko dlaczego rozwiązali drugą drużynę? Czyż nie po to żeby nie było ogranych juniorów których można wprowadzać do składu? 🙂

  18. Avatar photo

    artur

    17 maja 2018 at 20:31

    Od kilku lat staje się jasne o co tu idzie. Niestety niektórzy potrzebują jeszcze sporo upokorzeń żeby przejrzeli na oczy. Ten kto ma awansować już wie. Nasi kopacze, trener i zarząd też od początku wiedzieli o co gramy. Mówili to między wierszami, niby żeby nie zapeszać, ale jednak na tyle jasno, że kto bystry ten wie, że nie w tym roku awans i nie w przyszłym pewnie też.

  19. Avatar photo

    cobden

    17 maja 2018 at 21:52

    Shellu zrób sobie przerwę bo odlatujesz..
    To nie jest po prostu team na awans. Za mało jakości.

  20. Avatar photo

    Sebek

    17 maja 2018 at 22:01

    Moim zdaniem największym problemem Gieksy jest brak w szatni 2-3 zawodników związanych mocno z klubem, zawodników dla których dobro Gieksy jest najważniejsze, zawodników, którzy trzymali by za ryje całe barachło. Złapałby jeden takiego Andrzeja za ucho, powiedział, że jak hajsy mu się już zgadzają to ma brać PKS-a do Mielca, bo Katowicach robią awans i nie potrzebują półproduktów. Drugi z Zajdlerem by się na piwo umówił, a jakby mu piwo nie smakowało, to w walce o piłkę na treningu dałby takiemu własnej krwi posmakować.

  21. Avatar photo

    Irishman

    17 maja 2018 at 22:07

    @Sebek, jeden GieKSiarz był, tylko, że….. wbrew koncepcji trenera i już został urlopowany.
    Może dobrze, może źle – zobaczymy za kilka miesięcy.

  22. Avatar photo

    tomassi

    17 maja 2018 at 22:11

    Najgorsze co może być to nie przyjść na mecz. Jak można tak wogóle myśleć?
    Nie ma nas to dopiero pole do popisu dla jakiś piłkarskich manipulacji.
    Jeżeli takie są. Bo pomyślmy kiedy łatwiej? Przy pełnych trybunach, gorącym,
    żyjącym Blaszokiem ? Czy przy pustych trybunach?
    Musimy być na tym meczu!!!
    Nie dla piłkarzy ale dla siebie. Bo jesteśmy fanatykami tak? Bo kochamy ten
    klub i te barwy. Bo jesteśmy zawsze tam gdzie nasza GieKSa gra.
    Czy nie tak śpiewasz?

  23. Avatar photo

    Sebek

    17 maja 2018 at 22:25

    @Irishman, bez urwazy ale Plizga w Gieksie zagrał może z 40 meczów (marne statystyki żeby nazwać piłkarzem oddanym Gieksie).

    Nam jest potrzebnych dwóch Gattuso. I nie mówię tu o umiejętnościach piłkarskich tylko o oddaniu barwom. Jak dla mnie mogliby nawet nie mieścić się do pierwszej 11.

  24. Avatar photo

    tomassi

    17 maja 2018 at 22:30

    I dużo osób pisze że trzeba zaufać trenerowi. Zgadzam się z tym. To jego
    decyzje. Pokażemy mu że ma nasze poparcie. Pokażemy mu to nawet przez 90 minut.
    Zobaczymy jak to będzie i w tą i czerwcową sobotę, niedzielę.
    Wszyscy na mecz!
    Gdzie byście wylewali te swoje fochy jak to byłby 90 rok? Bez neta.
    Pewnie pod kasami albo w autubusie. Bo wątpię żeby ktoś w zinie pisał o tych
    domysłach i spiskich.
    Wszyscy na mecz.

  25. Avatar photo

    Tymron

    18 maja 2018 at 01:09

    Tomassi na mecz owszem ale z przekazem, że GieKSa to My, żadnego wsparcia dla nikogo sobie nie wyobrażam. Po za tym sorry ale czy przy pełnym Blaszoku czy przy pustych trybunach to już nieraz pokazali, że nie ma najmniejszej różnicy żeby się skurwić.

  26. Avatar photo

    Hasiokowi kopacze

    18 maja 2018 at 07:22

    Idę na szpil żeby ich rozliczyć jak dostaną wpierdol na boisku. Na słodkim popierdywaniu w necie mogłoby się skończyć gdyby spuścili smrody do IIej ligi i odpuścili awans. A nie dość że odpuscili awans to jeszcze ośmieszyli nas i klub…

  27. Avatar photo

    Zenek

    18 maja 2018 at 11:10

    Pytanie do tzw „zawodników”, czyje to słowa ” A wy za kim jesteście? Odpowiedź: – Za Ruchem. – W takim razie nie możecie u mnie spać, fani Gieksy by mi nie wybaczyli. Przykro mi.”

  28. Avatar photo

    Irishman

    18 maja 2018 at 14:15

    @Sebek, a Plizga to jest chyba ostatni z naszych wychowanków, który cokolwiek prezentuje i mógłby się ewentualnie włączyć w awans. Tak podupadliśmy piłkarsko po tych kilkunastu latach tułania się po peryferiach polskiej piłki.
    Ale myślę, że niekoniecznie tu chodzi o to, że u nas nie ma ludzi związanych z GieKSą. Może wystarczyłoby, po prostu mieć kilku z charakterem?! Mówił o tym nawet niedawno Brzęczek w wywiadzie, że takich mu brakowało.

  29. Avatar photo

    mag

    18 maja 2018 at 20:45

    jeśli nie wiadomo o co chodzi – to chodzi o pieniądze. Widocznie więcej da się zarobić nie awansując.

  30. Avatar photo

    maxiu

    18 maja 2018 at 22:24

    irishman@ Z tego co mi wiadomo to plizga nie jest naszym wychowankiem tylko Stadionu Śląskiego.I jestem szczesliwy ze tego falszywego kutasa juz nie ma u nas!!Jak tak bardzo sie utożsamiał z GieKSa jak to powtarzal w wywiadach to dlaczego nie przyszedł za pierwszym razem jak mial propozycje,tylko wybrał Górnik.???O Katowicach sobie przypomnial jak juz go nikt nie chcial! Koniec emerytów,i inny gieriatykow na koniec kariery.

  31. Avatar photo

    Makron

    19 maja 2018 at 02:21

    Plizga? Nigdy nie był wielce zdeklarowanym GieKSiarzem ino dorobkiewiczem, który za dobra kasę łapnie kontrakt gdzie popadnie. Jedynym GieKSiarzem w naszej kadrze jest Wierzbicki, który dostał szansę przez przypadek, powinien po sezonie dostać kontrakt jako 3 bramkarz. Ludzie opamiętajcie się !!! Niepowodzenia GieKSy to od lat wina tylko piłkarzy? Nie!! To jest zarządzenie z góry, że awansu ma nie być! Czy my jesteśmi ślepi? Jak statystycznie możliwy jest brak awansu lub spadku z 2 (I) ligi przez 12 kolejnych lat ?? W całej Europie podobnego wyczynu dokonał chyba tylko swego czasu TSV Monachium. Przypomnijcie sobie o „hamulcowych”, potem sezon „Foszmańczyka i spółki”, teraz kolejny – „Prokicia” a za rok będzie pewnie „Błąda”. Co pół roku wypierdalamy piłkarzy, trenerów, asystentów, menadżerów itp. bo są beznadziejni. Klątwa?? Nie o to chodzi… Czy ktoś wreszcie skuma o co?? Jeśli nie, to 4 sezon będziemy „emocjonować” się (frustrować) walką o nie-awans, puszczaniem meczów derbowych, odpuszczaniem gry gdy tylko będzie potrzeba.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Odra Opole Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

13.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

Widzów: 5467

 

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Odra Opole zakończyła serię GieKSy

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

    Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

    Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

    13.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
    Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
    Widzów: 5467.

    Kontynuuj czytanie

    Hokej

    GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

    Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

    Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

    Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

    Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

    GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

    0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

    GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

    Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga