Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Przegląd doniesień mediów przed meczem Widzew-GieKSa: GKS Katowice. Drużyna, która się nie boi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wieczornego meczu Widzew Łódź – GKS Katowice. Z dużej liczby materiałów,  jak na mecz w II lidze, wybraliśmy dla Was najciekawsze:

 

sportdziennik.com – GKS Katowice. Drużyna, która się nie boi

Sobotnia wizyta GKS-u Katowice na Widzewie jawi się jako absolutny hit II-ligowej jesieni.

[…] – Niech to będzie fajny, otwarty mecz – mówi trener gości, Rafał Górak.

Jedni i drudzy mają na koncie serię ośmiu meczów bez porażki. Gospodarze odnieśli pięć zwycięstw z rzędu, goście – też pięć, ale z dopiskiem „ligowych”, bo po drodze wyeliminowali co prawda Wartę Poznań z Pucharu Polski, lecz po serii rzutów karnych. W sobotni wieczór w „Sercu Łodzi” dojdzie do hitu II-ligowej jesieni.

 – Patrząc na personalia i możliwości, Widzew jest faworytem rozgrywek. Niech tak zostanie, ale GKS Katowice nie jest dzisiaj drużyną przestraszoną. Wszystko w naszych rękach. Niech to będzie otwarty, fajny mecz – mówi [Rafał Górak], trener GieKSy, która do Łodzi rusza już dzisiaj.

Z jednej strony – mowa o GKS-ie Katowice, dużym klubie, z pewnością przerastającym drugoligowe realia. Z drugiej – wizyta na Widzewie, gra przed 17-tysięczną publicznością, nawet dla takiej firmy może uchodzić za duże wydarzenie.

[…] Wszystko wskazuje na to, że w Łodzi będzie mógł zagrać Arkadiusz Jędrych, czyli stoper, który udział w starciu z Elaną zakończył przedwcześnie wskutek urazu. To o tyle dobra informacja, że nienaruszony pozostanie blok obronny, tak dobrze spisujący się ostatnimi czasy. GieKSa w czterech poprzednich spotkaniach nie straciła gola.

– Mocno pracujemy nad pracą całego zespołu w defensywie. Mamy w obronie doświadczonych ludzi, jak Jędrycha czy Dejmka, ale trzeba sobie powiedzieć, że po spadku zawsze pewne rzeczy są rozregulowane. Każdy mecz na zero z tyłu daje nam ogromną satysfakcję, a jeśli zdarza się to częściej, można mówić o postępie. Chcemy być stabilni, ale różnie to bywa. Zwróćmy uwagę, że w Polkowicach mieliśmy mnóstwo szczęścia. Po wygranej z Elaną byłbym bardzo zadowolony, gdyby nie strzały Kryszaka, które mnie zdenerwowały, bo nie powinny zostać oddane. Nie możemy sobie na to pozwalać. Wiadomo, że Możdżeń w Widzewie też potrafi świetnie uderzyć z dystansu. Na razie jest nieźle, ale jeszcze nie dobrze, a na pewno nie cudownie – tonuje nastroje Rafał Górak.

[…] W uzyskaniu świetnej serii i pięciu się w tabeli nie przeszkadza katowiczanom fakt, że golleadorami nie są napastnicy. Dawid Rogalski ma na koncie 3 trafienia, tyle ile Marcin Urynowicz, przy czym jego nominalną pozycją przy Bukowej jest „dziesiątka”.

– Znalezienie zawodnika na pozycję nr 9, który będzie strzelać powtarzalnie, to nie jest łatwa rzecz. Spójrzmy na Widzew i Marcina Robaka. Też nie ma zdobytych wielu bramek z akcji, choć gdy doliczymy karne, to jest najlepszym strzelcem ligi. Trafienia naszych napastników są trochę rozbite. Urynowicz, Rogalski, Rumin… Taki urok tego zespołu. To wszystko się buduje, napastnicy muszą rywalizować, jak najlepiej pokazywać i łapać minuty – mówi Górak.

Skoro mowa o rzutach karnych Robaka, Widzew miał ich już tej jesieni 8. To coś, na co w obozie GieKSy muszą zwrócić uwagę.

 – Oczywiście, ale szczerze powiem, że nie wiem, czy można się doczepić do słuszności decyzji podejmowanych przez sędziów. Widzę raczej, że były słuszne. Te karne Widzew wypracowywał, często wynikały z wcześniejszych dogodnych okazji do zdobycia bramki. Można wytykać, że ta jedenastka była naciągana, a inna nie, ale ja tak na to nie patrzę. W ofensywie ta drużyna ma bardzo groźnych zawodników, dlatego we własnej „szesnastce” musimy być czujni – ostrzega trener katowickiego II-ligowca.

Rafał Górak wspomniał, że GKS zmierzył się już w tym sezonie z kilkoma demonami, jak wygrana przy Bukowej, co nie wychodziło przez rok, czy domowe zwycięstwo w meczu prestiżowym dla kibiców. Może pora na kolejny – czyli objęcie fotela lidera? To też dawno nie miało miejsca…

 – Nie myślimy o tym. Cudownie, jakby fotel lidera był w Katowicach po 34. kolejce – podkreśla trener GieKSy.

 

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice nie mogą jechać do Łodzi na mecz z Widzewem. To kara za zadymę na meczu z Elaną Toruń

Komisja Dyscyplinarna PZPN ukarała GKS Katowice zakazem wyjazdowym dla zorganizowanych grup kibiców w jednym meczu II ligi. To oznacza, że fanów GieKSy zabraknie w Łodzi na hitowym spotkaniu II ligi z Widzewem.

[…] Mecz Widzew – GKS Katowice zapowiada się jaki hit II ligi, ponieważ Widzew zajmuje 2. miejsce w tabeli (ma tyle samo punktów co Resovia), a GKS jest trzeci z punktem straty do prowadzącej dwójki. Do Łodzi chciało przyjechać ponad 900 kibiców katowickiego klubu.

 

gol24.pl – Widzew – GKS. Będzie wielkie widowisko czy partia szachów?

Drugi w tabeli Widzew w sobotę (19.10) o godz. 19.10 podejmie trzeci GKS Katowice. Oba zespoły prezentują ostatnio wysoką formę. Czy to znaczy, że możemy się spodziewać fascynującego, emocjonującego sportowego widowiska?

Sygnały dochodzące ze Śląska zdają się wskazywać, że dla gości remis nie będzie złym osiągnięciem.

[…] Widzew ma piłkarzy, którzy potrafią nie dopuścić do tego, żeby w meczu zabrakło emocji. Lider tabeli strzelców Marcin Robak potrafi skutecznie wykańczać składne akcje kolegów, ale też cofnąć się do drugiej linii i mądrze ustawiać kolegów, stwarzając im szanse na dobre, skuteczne granie.
Obok siebie będzie miał króla asyst Przemysława Kitę, który w ostatnim spotkaniu z Pogonią aż cztery razy popisał się czterema dokładnymi, kończonymi zdobyciem bramek, podaniami do kolegów. Na dodatek był nieuchwytny dla rywali, którzy kompletnie pogubili się przy kryciu Przemka.

 

dzienniklodzki.pl – Widzew – GKS. Mecz w dniu urodzin. Trzy razy 19.10

[…] Zapowiada się, że Widzew znów zagra w optymalnym, sprawdzonym i wykrystalizowanym ostatnio składzie. Partnerem w ataku będzie Przemysław Kita, który ostatnio wsławił się czterema asystami w meczu z Pogonią Siedlce. W sobotę w dniu meczu Przemek obchodzić będzie urodziny, przyszedł na świat 19 października 1993 roku. Prezent w postaci zwycięskiej bramki z GKS wymarzony.

19.10 – to dla Przemysława Kity magiczna data. Tego dnia się urodził. 19.10 odbędzie się mecz z GKS Katowice, a godzina rozpoczęcia spotkania – oczywiście 19.10. Wszystko kojarzy się z datą powstania Widzewa.

 

expressilustrowany.pl – Widzew – GKS. W sobotę hit ligowych hitów. Emocji nie zabraknie!

W sobotę prawdziwy hit drugiej ligi w Łodzi. Na stadionie przy al. Piłsudskiego drugi w tabeli Widzew podejmie GKS Katowice.

[…] W meczu z Pogonią Siedlce (7:3) dokonała się, jak dowcipnie zauważył jeden z fanów nawiązując do tytułu słynnego filmowego horroru, widzewska masakra piłą nożną.

Gdyby teraz na podobny, równie efektowny mecz zdobyli się łodzianie, prezentując podobną skuteczność i zdecydowanie lepszą dyspozycję w defensywie, to bez cienia przesady, powiemy, że Widzew wybił się na ligową wielkość.

W sobotę godz. 19.10, al Piłsudskiego hokejowy scenariusz trudny będzie do powtórzenia, bo rywal GKS Katowice ostatnią bramkę stracił blisko miesiąc temu w remisowym meczu z Garbarnią Kraków. W Katowicach liczą też na młodzieńczą fantazję i niekonwencjonalne zagrania swoich zdolnych graczy, których łódzcy rutyniarze mogą się nie spodziewać.

[…] Widzew oczywiście nie dostanie zwycięstwa na tacy, ale po ostatnich zwycięstwach, stabilizacji składu, jest faworytem spotkania. Na dodatek na ławce rezerwowych ma jokerów w talii. Jednym bez wątpienia jest Christopher Mandiangu (310 minut na boisku, dwie bramki), który uchodzi za najbardziej świadomego gracza łodzian, którego rozumienie gry zwanej piłką nożną jest na najwyższym poziomie. 27-letni ma bogate futbolowe doświadczenie. Grał m.in. w Niemczech, Holandii, Izraelu, Czechach, Finlandii i Bułgarii.

 

tulodz.pl – Ważne spotkanie z trudnym rywalem. Widzew Łódź podejmie GKS Katowice 

W ramach 14. kolejki II ligi Widzew podejmie na własnym stadionie GKS Katowice. Sobotnie spotkanie zapowiada się bardzo ciekawie, gdyż będzie to starcie drugiego z trzecim zespołem ligi.

[…] Co ciekawe w ostatnich 9 meczach wyniki tych dwóch drużyn były identyczne: 6 zwycięstw, 2 remisy i 1 porażka.

Wiemy już, że w sobotę zmierzą się zespołu, które aktualnie są na fali i radzą sobie bardzo dobrze (również w Pucharze Polski tak Widzew jak i GKS awansowały do kolejnej rundy), co tylko zwiększa apetyt przed tym meczem.

Dla łodzian najważniejsze będzie ochłonąć po zwycięstwie 7:3 z Pogonią Siedlce, a konkretniej, utrzymać skuteczność w ataku, przy jednoczesnym zachowaniu koncentracji w obronie. Wydaje się, że mimo błędów popełnionych właśnie w formacji defensywnej, trener Kaczmarek ponownie postawi na tych samych zawodników, którzy rozpoczynali ostatnie trzy ligowe spotkania. Co również ważne, szkoleniowiec Widzewa wciąż ma duży komfort w swoich wyborach, gdyż wszyscy zawodnicy są zdrowi i w pełni sił.

Również dla kibiców ten mecz będzie bardzo ważny, nie tylko ze względu na rywala (fani Widzewa, mówiąc delikatnie, nie przepadają za GKS-em Katowice), ale także na datę. Mecz odbędzie 19 października (inaczej 19.10.) i dlatego kibice postanowili uświetnić sobotnie spotkanie wspólnym przemarszem, który ruszy spod Domu Handlowego „Central” przy skrzyżowaniu Mickiewicza i Piotrkowskiej, a zakończy rzecz jasna pod stadionem przy Piłsudskiego.

 

widzew.com – Zapowiedź meczu Widzew Łódź – GKS Katowice

W spotkaniu 14. kolejki II ligi Widzew zagra dziś na własnym boisku z GKS-em Katowice. Będzie to starcie dwóch niezwykle utytułowanych drużyn i jeden z najbardziej prestiżowych meczów całych tegorocznych rozgrywek.

Do spotkania z GKS-em Katowice łodzianie przystąpią po bardzo efektownym zwycięstwie nad Pogonią Siedlce (7:3). Nikt w zespole nie popada jednak w huraoptymizm, zdając sobie sprawę, że wynik meczu z GKS-em może mieć olbrzymie znaczenie dla układu sił w czołówce tabeli.

[…] Widzew i GKS Katowice łączą postaci wielu zawodników i trenerów. Piękną kartę w historii obu klubów zapisał m.in. Marek Koniarek, król strzelców ekstraklasy w barwach Widzewa, który w zespole z Katowic rozegrał ponad 100 meczów i zdobył kilkadziesiąt goli, będąc również tam niekwestionowaną legendą. Kilku trenerów – m.in. Wojciech Stawowy i Jacek Paszulewicz – ma na swoim koncie pracę zarówno w Widzewie, jak i w GKS-ie. Ponad 60 spotkań w barwach GKS-u rozegrał Łukasz Zejdler, ponad 40 – Bartłomiej Poczobut.

 

widzewiak.pl – Poczobut: „Nie zamierzam się specjalnie „podpalać” przed meczem”

Zbliżający się mecz z katowicką „Gieksą” będzie szczególny dla Bartłomieja Poczobuta, który spędził w tym klubie półtora roku.

Pomocnik rozegrał w tym sezonie 13 spotkań w barwach Widzewa i mocno zadomowił się w podstawowej jedenastce. Spotkanie z byłym zespołem to zawsze okazja do pokazania się byłym pracodawcom.

 – Myślę, że przede wszystkim zapowiada się bardzo ciekawe spotkanie, patrząc na sytuację i układ sił w drugiej lidze. Oba kluby mają dobrą passę, mogą pochwalić się serią zwycięstw. Pod tym względem zapowiada się naprawdę interesująco. Ja nie traktuję tego meczu jakoś wyjątkowo. Nie zamierzam się przed nim specjalnie „podpalać” – mówił zawodnik w rozmowie z oficjalną stroną klubu.

[…] – Skupiam się na tym, co jest tu i teraz. Cieszę się, że dostałem ofertę z Widzewa i mogłem tu trafić. Na pewno nie żałuję, że tak potoczyły się moje losy. W każdym meczu gram na maksa i czekam już na kolejne występy – podkreślił.

[…] – Fizycznie czuję się bardzo dobrze. Mamy bardzo dobre warunki w zakresie odnowy biologicznej i świetnych fizjoterapeutów. Przykładamy do tych spraw bardzo dużą wagę. Po treningach zostajemy długo w klubie, korzystając z wszystkich dostępnych możliwości regeneracji – zaznaczył Bartłomiej Poczobut.

 

widzewtomy.net – Zapowiedź meczu Widzew Łódź – GKS Katowice

[…] Łodzianie po raz pierwszy od dekady zdobyli w jednym ligowym meczu siedem goli, ale z drugiej strony po raz pierwszy na nowym stadionie dali wbić sobie aż trzy. Mecz z Pogonią był szalony, oba zespoły nie murowały własnej bramki, stąd mnogość strzeleckich okazji i aż dziesięć trafień do siatki. Wiele wskazuje na to, że pojedynek z GKS będzie wyglądać zgoła inaczej. Dwaj uczestnicy wyścigu, w którym stawką jest bezpośredni awans do I ligi, z pewnością będą grały ostrożnie. Obie strony wiedzą o sobie wszystko i pytanie brzmi, kto kogo przechytrzy.

Minimalnym faworytem spotkania będą widzewiacy. Po pierwsze dlatego, że wystąpią przed własną publicznością. Za drużyną stać będzie 17 tysięcy kibiców, a goście pozostaną bez wsparcia swoich sympatyków.

[…]  Na papierze są oni o wiele silniejsi. To jednak tylko czysta teoria. Choć katowiczanie nie mogą pochwalić się posiadaniem takich zawodników, jak Marcin Robak, Mateusz Możdżeń czy Wojciech Pawłowski, mają swoje atuty. Smak Ekstraklasy dobrze znają Arkadiusz Woźniak czy Adrian Błąd. Dodatkowo „Gieksa” znajduje się ostatnio na fali. Po słabym wejściu w rozgrywki, obecnie notuje ona serię pięciu kolejnych zwycięstw, z bilansem bramkowym 11:2 (!), dorzucając do tego wygraną z Wartą Poznań w Pucharze Polski.

[…] Również w kadrze RTS brak jakichkolwiek ubytków. Marcin Kaczmarek ma do dyspozycji wszystkich piłkarzy, którzy palą się do gry. Wydaje się jednak, że rezerwowi pozostaną rezerwowymi, bowiem zestawienie z treningów wskazuje na kolejny brak zmian w składzie. Jeżeli szkoleniowiec po raz czwarty z rzędu postawi na tą samą jedenastkę będzie to znak, że obdarzył ją całkowitym zaufaniem. Trudno oczekiwać korekt w ofensywnych formacjach, skoro zespół strzelił Pogoni aż siedem bramek. Snuć domysły można co najwyżej na temat bloku obronnego, ale na roszady personalne nic nie wskazuje.

Widzewiacy, tak jak ich jutrzejsi rywale, również znajdują się w niezłej formie. Wygrana nad siedlczanami była czwartą z rzędu, a piąty triumf odniesiony został w międzyczasie nad Śląskiem Wrocław w pucharowych zmaganiach. Przy Piłsudskiego przytomnie podkreślają jednak, że nie zamierzają żyć historią, przed zespołem seria trudnych pojedynków.


2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    Bce

    19 października 2019 at 16:59

    Mecz, który zweryfikuje gdzie jesteśmy z budowaniem zespołu i kogo nam brakuje.
    Szkoda, że nie ma w TV. Przez własną głupotę nie jedziemy. Remis biorę w ciemno.
    Czy wygrywasz czy nie ja i tak.. .
    Pozdrawiam

  2. Avatar photo

    Scifo

    19 października 2019 at 21:41

    Byliśmy lepsi, więc remis z niedosytem. Ewidentny karny dla nas, sędzia puszcza gra faul, a ten cofa wcześniejszy faul… Karne dyktuje się dla Widzewa nie przeciwko…

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga