Kibice Klub Piłka nożna Stadion
Miasto Katowice nie odebrało projektu stadionu miejskiego od wykonawcy
Dziś na skrzynkę mailową naszej redakcji trafiła informacja prasowa z Urzędu Miasta Katowice, która dotyczy (nie) budowy nowego stadionu dla GKS Katowice. Prezentujemy ją w całości poniżej. Wnioski niech każdy wyciągnie sam.
W styczniu 2018 roku Miasto Katowice ogłosiło konkurs na wykonanie koncepcji urbanistyczno-architektonicznej kompleksu sportowego stadionu miejskiego w Katowicach. Realizatorem konkursu było Stowarzyszenie Architektów Polskich SARP Oddziała Katowice, które czuwało nad poprawnością przebiegu konkursu i wyborem zwycięskiej pracowni. W skład kompleksu miał wchodzić m.in. obiekt piłkarski na 12000 widzów z opcją rozbudowy do 15000, hala do siatkówki o pojemności 2500-3000 widzów oraz 6 boisk treningowych. Konkurs wygrała pracownia RS ARCHITEKCI Sp. z o.o., z którą Miasto Katowice podpisało 28 września 2018 roku umowę na projektowanie. Prace projektowe dobiegły końca w listopadzie tego roku.
– Należy podkreślić, że jednym z głównych założeń na etapie projektowania była kwota, w ramach której miał zostać zbudowany stadion z otoczeniem. Pracownia RS ARCHITEKCI Sp. z o.o. na etapie konkursu określiła ją na poziomie 184,5 mln zł. W podobnej kwocie w Polsce zrealizowano i realizuje się inwestycje tego typu – można więc stwierdzić, że to cena rynkowa. Co ważne właśnie taka kwota została precyzyjnie zdefiniowana w umowie podpisanej z pracownią RS ARCHITEKCI Sp. z o.o., co oznacza, że wykonawca był zobowiązany do przygotowania projektu właśnie o takim koszcie budowy – podkreśla wiceprezydent Katowic Bogumił Sobula.
Jeszcze na początku tego roku przedstawiciel RS ARCHITEKCI Sp. z o.o. powołał się w wywiadzie prasowym na kwotę tego rzędu. W wywiadzie opublikowanym 24 stycznia 2019 roku w Gazecie Wyborczej, Damian Radwański, współzałożyciel, powiedział, że „Inwestor założył ok. 170 milionów i tego chcemy się trzymać. Oczywiście nie wiemy, jakie będą ceny materiałów i usług budowlanych w okresie, kiedy stadion będzie budowany. Doświadczenie pokazuje, że te mogą się zmieniać nawet w krótkim czasie o kilka-kilkanaście procent. Trudno dzisiaj precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie, jak będzie wyglądał rynek budowlany w Polsce za rok, dwa”.
W listopadzie zakończyły się trwające czternaście miesięcy prace projektowe. Wraz z projektem wykonawczym powstała dokumentacja geologiczno-inżynierska kompleksu sportowego. Pracownia RS ARCHITEKCI Sp. z o.o. przekazała 28 listopada dokumentację wraz z kosztorysem wykonawczym na kwotę ponad 561 mln zł. – Kwota kosztorysu rażąco przekracza kwotę określoną w umowie. Tym samym otrzymane przez nas dzieło jest niezgodne z umową zawartą z RS ARCHITEKCI Sp. z o.o. Należy podkreślić, że przez ostatnie 14 miesięcy, a więc podczas etapu projektowania, nie otrzymaliśmy od projektanta żadnej informacji, która by mówiła o ta dużej zmianie w zakresie kwoty widniejącej w kosztorysie wykonawczym – podkreśla Bogumił Sobula, wiceprezydent Katowic. – Rozumiemy, że sytuacja na rynku budowlanym w ostatnich latach, związana m.in. ze wzrostem kosztów m.in. robocizny i materiałów budowlanych, mogła doprowadzić do podwyższenia kosztorysu. Ponadto po wyłonieniu zwycięskiej pracowni prezydent Marcin Krupa, kierując się oczekiwaniami środowisk sportowych, podjął decyzję, że stadion zostanie zaprojektowany od razu na 15 tys. miejsc. Warto jednak podkreślić, że zmiana ta oznaczała de facto dodanie nowych krzesełek – ponieważ konstrukcja stadionu, wszelkie rozwiązania logistyczna, zaplecza techniczne itp. byłyby tak czy inaczej projektowane na 15 tys. miejsc. Nie widzimy więc żadnego uzasadnienia dla 294% wzrostu kosztów budowy obiektu – podkreśla wiceprezydent Bogumił Sobula.
W sprawie tak wysokiego kosztorysu głos zabrali także przedstawiciele katowickiego oddziału SARP. „Stowarzyszenie Architektów Polskich Oddział Katowice wyraża głębokie zaniepokojenie otrzymaną informacją o około trzykrotnym przekroczeniu kwoty realizacji zadania „Budowa stadionu miejskiego w Katowicach” wynikającą z opracowanej projektowej dokumentacji wykonawczej” – czytamy w piśmie arch. Mikołaja Machulika, Prezesa Oddziału, skierowanym do Urzędu Miasta Katowice. „Nagrodzone prace dawały dużą szanse na realizację w preliminowanym przez Zamawiającego budżecie. Przedstawione rozwiązania konstrukcyjne, które w tym przypadku są głównym składnikiem kosztów inwestycji, należały do rozwiązań typowych nie budzących wątpliwości ekonomicznych. Trudno ocenić niespotykany dotąd z naszego doświadczenia w przygotowaniu inwestycji, organizacji konkursów, tak drastyczny wzrost kosztów rozwiązań projektowych przedstawionych przez autorów dokumentacji projektowej”.
W związku z powyższym 9 grudnia Miasto Katowice wezwało Wykonawcę do poprawienia w terminie 21 dni przedłożonej dokumentacji w taki sposób, aby była zgodna z zapisami umowy, gdzie jako maksymalny planowany łączny koszt realizacji inwestycji wskazana jest kwota 184,5 mln zł brutto.
Przedstawiciele władz miasta podkreślają, że po ustosunkowaniu się RS ARCHITEKCI Sp. z o.o. do wspomnianego wezwania zostaną podjęte decyzje, co do dalszych decyzji w tej sprawie. – W projekcie budżetu miasta na 2020 rok oraz w Wieloletniej Prognozie Finansowej na lata 2021-2022 są zabezpieczone środki na budowę stadionu miejskiego w kwocie 204 mln zł. Zgodnie z planem zamierzaliśmy w pierwszym kwartale 2020 roku ogłosić przetarg na prace budowlane – dodaje wiceprezydent Bogumił Sobula.
Felietony Piłka nożna
Komu nie zależało, by zagrać?
Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.
Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.
Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.
Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.
Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.
Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.
Mecz się nie odbył.
Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.
Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…
A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.
No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.
Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.
Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.
I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.
Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.
Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.
Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.
Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.
Kups!
Piłka nożna
Mecz z Jagiellonią odwołany!
W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.
Kibice Klub Piłka nożna
Puchar Polski dla wyjazdowiczów
Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.
Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.
To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).
Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).




PNWK
10 grudnia 2019 at 08:44
Myślę że będą nas zwodzić jak Śmierdzieli (rosnące koszty budowy)
I co za tym idzie brak zgody na rozpoczęcie prac. Tak teraz się kupuje czas, na nic nie robienie.
Osobiście rozbudowałbym B1 do 4 trybun jak było w 1 projekcie
Erbst
10 grudnia 2019 at 09:03
Gry na czas ciąg dalszy. Jaja sobie z nas robią i tyle. Jak nie zawalczymy ostrzej o ten stadion to przyszłość klubu na lata jest max w 1 lidze.
KaTe
10 grudnia 2019 at 09:55
Nihil novi sub sole.
Ekipa pana Krupy nie zaskakuje.
Od początku było dziwne, że nie chcieli realizować projektu, który wygrał chyba pięć lat temu. Tzw. „żółta bryła” wszystkim się podobała.
Niestety, przyjacielowi deweloperów nie po drodze z fussbalem…
SErCE KrWAWI
10 grudnia 2019 at 14:23
Czekam na konfe z tymi architektami, niech się wytlumacza dlaczego tak drogo. Miasto bogate ale są granice uczciwości
tombotleg
10 grudnia 2019 at 17:04
A jak zabudują już wszystkie lasy i parki w Katowicach to się wezmą za stadion, mafia developerska Katowice Rules!!!!!!.
ursus
10 grudnia 2019 at 18:06
Rosomaki już pewnie pod UM i biurem projektantów. To się nie może dziać naprawdę – napiszcie, że to tylko spóźniony Prima Aprilis z tym kosztorysem.
pablo eskobar
10 grudnia 2019 at 18:38
A ja sie pytam dlaczego niemozna na B1 zbodowac dwoch trybun i to zadaszyc zrobic stadion na 20k ludzi i kasa na to to mysle ze ze 100m by wystarczylo no ale poco jak mozna nic nierobic i grac z nami w ciu..a
pablo eskobar
10 grudnia 2019 at 18:46
Sprawa druga mianowicje stadionik na 12k ludzi przeciez to jest smiech na sali jakby druzyna weszla do extrlaklasy to taki mecz z gornikiem to ze 20k by ludzi sokojnie przyszlo samych przyjezdnych by bylo z 4.5k jak widac miasto niezamieze doprowadzic do tego aby w Katowicach byla pilka na dobrym poziomie extraklasowym
Januszek
11 grudnia 2019 at 08:03
Kwota jaką UM Katowice chciał przeznaczyć na budowę stadionu już na wstępie była nierealna. Sądzę, że władze zdawały sobie z tego sprawę.
Nie trzeba daleko szukać. Sosnowiec buduje swój stadion na kwotę ok. 350 mln zł. Arena w Gliwicach też na wstępie kosztować miała ok. 360 mln zł (budowa rozpoczęła sie w 2013 r.!) a finalnie koszty zamknęły się w kwocie 420 mln zł. Obecnie mamy 2019 r. a ceny za usługi i materiały co roku stają się droższe. Wyciągnijcie sami wnioski.
Alojzy Gupek
11 grudnia 2019 at 15:57
Stadiun na 15tausenò to kpina jak zagramy z Bytovią Bytów to bydzie nos ze 35 tausenów..takie z nas hahary co śrydniom momy na 1356 kiboli
Paderewa
11 grudnia 2019 at 18:13
Krupa raczej nie jest typem lubiacy jakikolwiek sport.Szkoda bo Katowice zasługuja swa wielkoscia na piekny stadion w dobrym połozeniu.Szkoda bo wszystko jest w miescie.Brakuje tylko stadionu.No żal straszny.
GieKSiorz
12 grudnia 2019 at 00:15
Brak stadionu dla GieKSy oznacza R.I.P,klub bez zaplecza jest klubem amatorskim i wyzej niz w 1 lidze nie zagra,albo pierdolniemy reka w stol i skonczymy z tym zeby nas w chuja robili albo koniec,ludzie zaczna jezdzic na Górnik,juz duzo jezdzi tylko na Gornik a nie na Gks.WSTY ZEBY MIASTO WOJEWODZKIE NIE MIALO STADIONU NA POZIOMIE 21 WIEKU,CHUJ Z TAKIM MIASTEM,RZYGAC SIE CHCE.sadzilem ze zacznie to zmierzac w dobra strone po spadku a tu chujni ciag dalszy,mialem kupic koszulke meczowa,gazety ale odechciewa sie po co ,zastanawiam sie czy na mecze lazic bo strach ze sie ten nasz „camp nou ” zawali kiedys,a z drugiej strony po co,zeby byc robionym w ciula,a mlodzi nic zero nacisku na miasto,kiedys to by ciagle pikiety byly,a tak krupa 2 kadencje pogra w ciula i nara frajerzy taka smutna prawda
Arnold
12 grudnia 2019 at 10:24
GieKSiorz święta prawda. Jeśli nie zaprotestujemy to znaczy że GKS Katowice nie ma już kibiców. Czekam na poważną odpowiedź Stowarzyszenia. Czy bez pieniędzy miasta czy z pieniędzmi i bez stadionu skazujemy się na niebyt…
tomassi
12 grudnia 2019 at 21:16
Tylko przeciw komu tu protestować?
Bo miasto wiadomo swoje za „uszami” ma ale…
Wygrać konkurs a potem o tyle zawyżyć koszt to chyba trochę śliska sprawa.
Są ludzie którzy powinni coś zadecydować, bo kimś trzeba delikatnie wstrząsnąć
po takiej informacji
KaTe
13 grudnia 2019 at 11:52
Polityczne gierki. Pan Krupa rozłoży ręce i powie: „chcieliśmy, ale sami widzicie, że przy takich kwotach nie damy rady. Musicie wybrać mnie w kolejnej kadencji, a ja obiecuję Wam stadion już w 2028r.”
Hurrra!!!!
Kolo
13 grudnia 2019 at 14:31
Ludzie, nie widzicie, że to jest po prostu ordynarna ustawka?!
GieKSiorz
13 grudnia 2019 at 21:45
na pewno trzeba oddac sprawe do prokuratury jesli to sciema,ktos za te projekty wzial grube miliony,to co wyrzucone publiczne pieniadze?!
pr1982
16 grudnia 2019 at 08:21
Ja się tylko zastanawiam, co za IDIOTA robi kosztorys w Excel’u…Żenada na całej linii Miasto – projektnaci….
Robson
14 lutego 2020 at 17:44
Też uważam że to wstyd że Stolica Ślaska miasto wojewódzkie nie ma porządnego stadionu! Fakt że teraz musi być awans bo inaczej ciężko będzie znaleźć argumenty i zmobilizować ludzi na poziomie 5-6k na trybunach