Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu GKS Katowice-Błękitni Stargard: Szalona połowa na Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat wczorajszego, zremisowanego przez GieKSę meczu 2:2 (2:2) z drużyną Błękitnych Stargard.

 

sportslaski.pl – Widowisko przy Bukowej. Remis „GieKSy” na początek

[…] Ci, którzy zdecydowali się spędzić chłodny wieczór przy Bukowej, nie pożałowali. Na boisku – zwłaszcza w pierwszej połowie – od początku działo się sporo. Goście wykorzystali już pierwszy błąd „GieKSy”. Po niecelnym podaniu rywala przejęli piłkę, przetransportowali ją na prawo do Krystiana Sanockiego, którego dośrodkowanie skutecznie wykończył Michał Cywiński.

Katowiczanie szybko zostali więc zmuszeni do pogoni za wynikiem. Swoje okazje do wyrównania miał Marcin Urynowicz, ale to przyjezdni w tej fazie meczu tworzyli groźniejsze okazje do zdobycia kolejnych goli. Głową tuż nad poprzeczką strzelał Cywiński, groźnie, choć niecelnie, uderzał również Paweł Łysiak

W 26. minucie było 1:1. Najpierw Urynowicz wycofał piłkę spod linii końcowej, Arkadiusz Woźniak uprzedził Huberta Krawczuna, ale jego uderzenie obronił Konrad Skuza. Po tej akcji „GieKSa” miała rzut rożny, który rozegrała w kapitalnym stylu. Kombinacyjna wymiana podań skończyła się na nodze Adriana Błąda, który strzałem z ostrego kąta dał katowiczanom remis.

Drużyna Rafała Góraka grała nieźle, ale i Błękitni gdy tylko dostawali piłkę udowadniali, że mają swój pomysł na to spotkanie. Tak było w 27. minucie. Trochę miejsca na prawej stronie miał Cywiński, który dograł w pole karne, skąd w kierunku dalszego słupka przymierzył Łysiak, sprawiając sporo kłopotu Bartoszowi Mrozkowi. Raptem 2 minuty później futbolówkę przed polem karnym dostał Marcin Gawron, który potężną bombą wpakował ją w same widły bramki gospodarzy. To był zresztą mecz pięknych, bramkowych akcji. Choćby takich, jak ta z 40. minuty, kiedy Adrian Błąd dośrodkował idealnie na głowę skaczącego Arkadiusza Woźniaka, który doprowadził do wyrównania. Przed przerwą katowiczanie powinni jeszcze wyjść na prowadzenie. Piłkę do gry świetnie wprowadził Mrozek, na połowie rywala dostał ją Błąd, który uprzedził wychodzącego ze swojej bramki Skuzę i podał do niepilnowanego Łukasza Wrońskiego. Ten z 30. metra strzelał na pustą bramkę, ale odrobinę spanikował i między słupki nie trafił.

Od początku drugiej odsłony miejscowi długo niemal nie schodzili z połowy swojego rywala. Na finiszu swoich akcji byli jednak regularnie blokowani lub uderzali niecelnie, a kiedy już w światło bramki trafił Zbigniew Wojciechowski, Skuza nie miał większych problemów z obroną jego próby. Tymczasem Błękitni kontrowali coraz groźniej.

[…] „GieKSa” przetrwała trudne chwile i na kwadrans przed końcem sama była bliska objęcia swojego pierwszego w tym starciu prowadzenia. Po rzucie rożnym głową uderzał Arkadiusz Woźniak, ale trafił w poprzeczkę. Poprawka zbierającego piłkę przed polem karnym Arkadiusza Jędrycha była niecelna. Od tego momentu jedni i drudzy nie potrafili już poważnie zagrozić bramce rywala. Dopiero w doliczonym czasie silnym, celnym strzałem kontrę swojej drużyny kończył Jakub Szrek, ale Mrozek był na posterunku.

 

sportdziennik.com – GKS – Błękitni 2:2. Gorąca premiera wiosny przy Bukowej

Po bardzo emocjonującym meczu katowiczanie podzielili się punktami z rywalami ze Stargardu. Mimo roli faworyta, to oni dwukrotnie musieli odrabiać straty. Najpierw klasyk: zaczęło się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rosło. Nie minęło 70 sekund od startu drugoligowej wiosny, a GieKSa już przegrywała.

[…] To był zwiastun dużych emocji, jakich szczególnie w pierwszej połowie przy Bukowej nie brakowało. Dobra reklama drugiej ligi – można by rzec. Gole (i to piękne), zwroty akcji, dobre tempo, odważna gra obu drużyn… Katowiccy kibice z pewnością spodziewali się nieco łatwiejszej przeprawy. Ten mecz, abstrahując już nawet od końcowego wyniku, dobitnie pokazał, jak skomplikowaną fabułę może być ten wiosenny 14-odcinkowy serial pod hasłem „Walka o awans”.

GKS przystąpił do meczu z 8. drużyną drugoligowej tabeli bez leczącego Achillesa napastnika Dawida Rogalskiego, a także pauzującego za kartki prawego obrońcy Kacpra Michalskiego. Blok obronny stanowiło aż trzech młodzieżowców: prócz bramkarza Mrozka, także defensorzy Zbigniew Wojciechowski i Mateusz Broda, dla którego był to debiut w wyjściowym składzie. Po szybkiej stracie gola podopieczni Rafała Góraka wzięli się do roboty. Mieli kilka okazji na wyrównanie, w sukurs przyszedł stały fragment gry. I to jak rozegrany! Widzowie na trybunach aż złapali się za głowy, gdy po kilku szybkich podaniach Adrian Błąd wjechał prawą stroną w pole karne i kropnął z ostrego kąta. Radość przy katowickiej ławce rezerwowych była wielka – znamionowała raczej zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry niż wyrównanie w 26. minucie, ale to pokazuje, jaka atmosfera panuje w tej ekipie. Jej kaptan, Błąd – jak na laureata ostatniego „Złotego Buka” i kapitana przystało – ciągnął zespół. Do gola dorzucił też asystę, był bliski kolejnej, a w końcówce pierwszej połowy, wracając za kontrą gości, wybił piłkę sprzed bramki GieKSy niczym stoper. Błękitni, ku uciesze 15-osobowej grupy swych kibiców, poczynali sobie bardzo śmiało.

[…] W 32. minucie odzyskali prowadzenie. Marcin Gawron kapitalnie przymierzył z dystansu pod poprzeczkę. Z ławki gości w geście triumfu pofrunął nawet… koc. Ciekawe, co pomyślał sobie Grzegorz Rogala. Rodowity stargardzianin, lewy obrońca GieKSy, na co dzień wynajmuje Gawronowi mieszkanie. Na tym jednak strzelanie w I połowie się nie skończyło. GKS wyrównał, gdy miękko wrzucił Błąd, a głową sfinalizował tę centrę Arkadiusz Woźniak. Był remis, a jeszcze przed przerwą powinno być prowadzenie. Mrozek po rzucie rożnym wykopem uruchomił kontrę, Błąd minął daleko wybiegającego stargardzkiego golkipera, ale do pustej bramki nie trafił Łukasz Wroński. Piłkarskie jaja? Tak ostrzy byśmy jednak nie byli, bo odległość była znaczna, około 30-metrowa, może nawet nieco większa. Jęk zawodu po pudle zawodnika, który zmienił kontuzjowanego Szymona Kiebzaka, przy Bukowej był jednak spory.

Druga połowa również była ciekawa, choć już nie tak zwariowana. Jasno zarysowywał się podział na atak pozycyjny (GKS) i kontry (Błękitni). Bardzo, bardzo groźne – dodajmy. Mrozek musiał się nagimnastykować, broniąc strzały Wojciecha Fadeckiego, Sanockiego czy Jakuba Szreka.

 

dziennikzachodni.pl – Szalona połowa na Bukowej

GKS Katowice w pierwszym wiosennym meczu w II lidze zremisował z Błękitnymi Stargard 2:2. Pierwsza połowa spotkania na Bukowej była szalonym widowiskiem, a kibice obejrzeli w niej aż cztery gole.

[…] Inauguracja rundy wiosennej w Katowicach zaczęła się fatalnie, bo GKS już w 2 minucie stracił gola, gdy szybką kontrę gości wykończył Michał Cywiński. Podopieczni trenera Rafała Góraka ruszyli do odrabiania strat, ale liczne dośrodkowania w pole karne rywali długo nie przynosiły rezultatu. W końcu po sprytnie rozegranym rzucie rożnym piłkę do siatki Błękitnych posłał Adrian Błąd. Po wyrównaniu w szeregi Gieksy wkradło się lekkiej rozluźnienie i goście znów wyszli na prowadzenie. Gola po pięknym uderzeniu pod poprzeczkę z 25 m zdobył Marcin Gawron. Katowiczanie znów musieli odrabiać straty, ale tym razem udało im się dużo szybciej doprowadzić do remisu. Błąd dostrzegł Arkadiusza Woźniaka i obsłużył go idealnym podaniem, a ten przymierzył tuż przy słupku. Gospodarze tuż przed przerwą mogli zdobyć trzeciego gola po dalekim wyjściu bramkarza Konrada Skuzy, lecz Łukasz Wroński nie trafił z 30 m do pustej bramki.

W II połowie obie drużyny miały po jednej okazji do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. GKS najpierw uratował Woźniak wybijając piłkę z linii bramkowej, a później sam mógł znów wpisać się na listę strzelców, lecz uderzył w poprzeczkę.

Inaugurację wiosny w Katowicach oglądało 2402 kibiców, którzy niemal przez całe spotkanie głośno dopingowali podopiecznych trenera Rafała Góraka.

 

infokatowice.pl – Nieudany początek wiosny. Tylko remis z Błękitnymi

GieKSa zgodnie z tradycją nieudanie rozpoczęła rundę wiosenną, zaledwie remisując na własnym stadionie z Błękitnymi Stargard 2:2.

[…] Druga połowa była w wykonaniu gospodarzy znacznie słabsza. Niby dłużej utrzymywali się przy piłce i częściej gościli pod bramką przeciwnika, poza jednym strzałem w poprzeczkę Woźniaka niewiele z tego jednak wynikało. Przyjezdni ograniczali się do kontrataków i w kilku przypadkach byli blisko pokonania Mrozka, golkiper GieKSy nie dał się jednak zaskoczyć i mecz skończył się rozczarowującym remisem 2:2.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga