Jest niemal setka zawodników, którzy po pobycie w naszym klubie próbowała sił w zagranicznych ligach. Oczywiście duża część z nich zaliczyła poza Polską jedynie krótkie epizody lub grała na niskich, czasami wręcz amatorskich poziomach. Jak to było jednak z tymi najlepszymi? Zapraszam na ranking 20 byłych piłkarzy GieKSy pod kątem osiągnięć za granicą.
20. Piotr Polczak (okres gry w GKS: 2003-2007)
Nie trafił za granicę od razu z GKS-u, ale dopiero po okresie gry w Cracovii. W 2011 roku wytransferowany przez „Pasy” do Tereka Grozny prowadzonego w tamtym okresie przez Ruuda Gullita. Wielkiej roli w czeczeńskim zespole Polczak jednak nie odegrał. W trakcie dwuletniej przygody z tym zespołem wystąpił w zaledwie 15 spotkaniach, w których zdobył jednego gola. Terek zamienił na inny klub z rosyjskiej ekstraklasy – Wołga Niżny Nowogrod, gdzie mógł liczyć na troszkę więcej minut spędzonych na murawie. Niestety w drugim sezonie zanotował spadek do drugiej ligi rosyjskiej, a klub popadł w poważne finansowe tarapaty. Polczak spędził jeszcze kolejne pół roku w Niżnym Nowogrodzie, po czym zdecydował się na powrót do kraju. Trzy lata później podjął drugą próbę gry za granicą i była ona już zdecydowanie bardziej udana. Trafił do jednego z czołowych zespołów ligi rumuńskiej – Astry Giurgiu. Był pewnym punktem drużyny, kończąc sezon z 30 występami i dwoma golami na koncie.
Ogólny bilans Polczaka to 5 sezonów za granicą, w których rozegrał ponad 70 spotkań.
.
19. Paweł Brożek (2004)
Kompletnie rozczarował po wyjeździe z polskiej Ekstraklasy. Strzelił zaledwie 5 bramek (!) przez dwa i pół roku gry w Turcji, Szkocji i Hiszpanii. Jego obecność w tym rankingu ratuje wicemistrzostwo Turcji zdobyte z Trabzonsporem w sezonie 2010/11, przy którym miał swój skromny udział. Dzięki rozegraniu trzech meczów w barwach Celtiku Glasgow może pochwalić się również mistrzostwem ligi szkockiej. Krótko mówiąc – Brożek wycisnął maksa, jeżeli chodzi o sukcesy drużynowe na tak małą ilość spotkań, jakie rozegrał za granicą.
18. Jerzy Wijas (1979-1983, 1986-1989)
Jego kariera za granicą byłaby z pewnością bogatsza, gdyby trafił tam o wiele wcześniej. Wyjechał dopiero w wieku 31 lat do Izraela, a ściągnął go tam prowadzący Hapoel Kfar Saba – Wojciech Łazarek. Już po 6 miesiącach pobytu na obczyźnie Wijas mógł świętować swój pierwszy sukces zdobywając Puchar Izraela. Po roku wyjechał do Niemiec, gdzie na początku grał zaledwie na 4. poziomie rozgrywkowym w VFL Lubeck. Stamtąd trafił do 2. Bundesligi do zespołu VFL Osnabruck, z którym niestety po roku spadł z ligi. Ostatnie dwa sezony w Niemczech to gra dla Hessen Kassel (III liga).
17. Krzysztof Hetmański (1983-1988)
Ma na koncie naprawdę solidną karierę w Niemczech. Z GieKSy odszedł do występującego w Bundeslidze Homburga. Jego nowy klub okazał się niestety zdecydowanie najsłabszy w najwyższej klasie rozgrywkowej i w swoim drugim sezonie za zachodnią granicą występował już w 2.Bundeslidze. Jak się później okazało Krzysztofowi Hetmańskiemu nie było już dane wystąpić w Bundeslidze i resztę swojej kariery w Niemczech spędził na murawach niższych lig. Hetmański może się pochwalić 28 meczami i 1 bramką w Bundeslidze, a także 82 występami na zapleczu, w których trafił trzykrotnie do siatki rywali. Reprezentował barwy takich klubów jak: FC 08 Homburg, VFL Lubeck, VFL Osnabruck i 1.FC Magdeburg.
16. Stanisław Gzil (1972-1973)
Kolejne miejsce zajmuje napastnik występujący w GieKSie w latach ‘70. Stanisław Gzil w 1979 roku trafił do belgijskiego Beerchot Antwerpia, w którym z powodzeniem występował przez pięć kolejnych sezonów. Po odejściu z Beerchot 3 lata grał jeszcze na niższych szczeblach rozgrywkowych w Belgii. Bardzo ceniony w tym kraju, został później nawet trenerem i osiągał całkiem dobre wyniki.
15. Gia Guruli (1991-1992)
Bezdyskusyjnie najlepszy obcokrajowiec, który kiedykolwiek zakładał koszulkę GKS-u Katowice. Guruli po odejściu z naszego klubu w 1992 roku trafił do francuskiej Ligue 1 napakowanej wtedy gwiazdami pokroju Klinsmanna, Weah, Vollera czy Alena Boksica. Pierwszy sezon w barwach klubu Le Havre miał naprawdę dobry. Zdobył 9 goli i został drugim najlepszym strzelcem zespołu zaraz po Joelu Tiehim. Po dwóch sezonach przeszedł do drugoligowej Dunkierki, w której wiodło mu się już jednak troszkę gorzej. Miał coraz większe problemy ze zdobywaniem bramek, a co gorsza w sezonie 95/96 jego zespół spadł do 3. ligi . Na zakończenie kariery pograł jeszcze w zespole Calais RUFC.
.
14. Sławomir Wojciechowski (1995-1998)
Wyjechał z Polski w 1998 roku do Szwajcarii do FC Aarau, gdzie prezentował się na tyle dobrze, że zwrócił uwagę samego Ottmara Hitzfelda ówczesnego trenera Bayernu Monachium. Były to jednak zdecydowanie za wysokie progi dla Wojciechowskiego i można jedynie powiedzieć, że tam tylko był, aniżeli grał. Uzbierał zaledwie 7 występów we wszystkich rozgrywkach w tym jeden w Lidze Mistrzów (z Dynamem Kijów). Dzięki pobytowi w stolicy Bawarii może się jednak pochwalić aż trzema tytułami: Mistrzostwem, Pucharem Niemiec i Pucharem Ligi Niemieckiej. Po półtora roku w Bayernie wytransferowany z powrotem do FC Aarau, gdzie rozegrał swój ostatni sezon za granicą.
13. Piotr Leciejewski (2005)
Ciekawy przypadek zawodnika, który nie poradził sobie w polskiej lidze, a został doceniony za granicą. W 2008 roku były bramkarz GieKSy trafił do drugiej ligi norweskiej do zespołu Sogndal, w którym z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem. W trzecim sezonie udało mu się w końcu wywalczyć awans do Elitserien, a także zwrócić na siebie uwagę lepszych klubów. W 2011 roku podpisał kontrakt z Brann Bergen, w którym spędził kolejne 7 lat. Podczas pobytu w Bergen udało mu się raz dojść do finału pucharu Norwegii (2011) oraz zdobyć nagrodę dla najlepszego bramkarza ligi w 2016. Bilans Piotra Leciejewskiego na norweskich murawach to 264 mecze i 80 czystych kont.
12. Mirosław Kubisztal (1984-1990)
Następny w zestawieniu jest napastnik, który z Katowic wyjechał w 1991 roku do Szwecji, wiążąc się z klubem Örebro SK. Podobnie jak Leciejewski z powodzeniem odnalazł się w Skandynawskich realiach. Z klubem z Örebro dwukrotnie zdobywał wicemistrzostwo kraju (1991 i 1994). Sporych rozmiarów udział miał szczególnie w sukcesie z 1994 roku, kiedy to zdobył aż 19 goli i został wicekrólem strzelców. Dla Örebro zdobył w sumie 58 bramek w 148 występach. Do dziś jest bardzo ceniony w Szwecji. Na jego cześć stowarzyszenie kibiców Örebro nazywa się Kubanerna, a także doczekał się swojego piwa o nazwie „Kuba Ale”.
.
11. Paweł Olkowski (2010-2011)
Zanotował bardzo dobry początek w barwach FC. Koln w Bundeslidze, po transferze z Ekstraklasy w 2014 roku. Niestety z sezonu na sezon jego pozycja w zespole z Kolonii słabła. Ten ofensywnie usposobiony obrońca w trakcie swojego 4-letniego pobytu w Bundeslidze rozegrał 65 spotkań, w których zdobył 2 gole i zanotował 6 asyst. Przed sezonem 2018/19 trafił do zespołu z angielskiej Championship – Bolton Wanderers. Z miejsca stał się tam ważnym ogniwem w układance trenera Phila Parkinsona, opuszczając jedynie 9 spotkań w całym sezonie ligowym. Solidna postawa polaka nie uchroniła jednak Boltonu przed spadkiem. W ubiegłym roku Olkowski zamienił Anglię na Turcję i podpisał kontrakt z Gazişehir Gaziantep FK. Przed wybuchem pandemii koronawirusa na Świecie zdołał wystąpić 8 razy w tureckiej ekstraklasie.
Olkowski ma dopiero 30 lat i jego pozycja w tym rankingu w dalszym ciągu ma szansę się jeszcze poprawić.
10. Jan Wraży (1965-1970)
Pierwszą dziesiątkę otwiera kluczowa postać katowickiej defensywy w latach ‘60. Wyjechał z Polski dopiero w wieku 32 lat, ale może pochwalić się bardzo udaną karierą na zagranicznych boiskach. W 1975 roku trafił do US Valenciennes-Anzin, grającego w pierwszej lidze francuskiej. Doświadczony polski obrońca w trakcie 5 sezonów zdołał rozegrać 147 meczów i zdobyć 2 bramki w barwach klubu z północy Francji.
9. Mirosław Sznaucner (1999-2003)
Związany tylko z jednym krajem przez całą swoją karierę za granicą. Trafił do Grecji zaraz po zdobyciu z GieKSą brązowego medalu w 2003 roku. Jego pierwszym klubem w greckiej lidze był Iraklis Saloniki, w którym spędził 4 sezony i rozegrał ponad 100 spotkań. Jego najlepsze lata w tej lidze pod kątem sukcesów przypadają natomiast na okres gry w PAOK-u Saloniki (2007-2012). Z zespołem grającym na popularnej Tumbie udało mu się zdobyć wicemistrzostwo, a także raz uplasować się na 3. miejscu w lidze. W sumie w PAOK-u rozegrał 121 oficjalnych spotkań. Na zakończenie kariery zaliczył jeszcze sezon w klubie AS Veria.
Sznaucner spędził naprawdę udane 10 lat na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Grecji, szkoda tylko, że był tak niedocenianym zawodnikiem przez selekcjonerów reprezentacji Polski. Aktualnie pracuje z młodzieżą w PAOK-u.
8. Marek Świerczewski (1989-1995, 1999-2002)
Popularny “Generał” podobnie jak Sznaucner za granicą grał tylko w jednym kraju. W jego przypadku była to Austria. Szczerze mówiąc, długo się wahałem, którego z nich umieścić w tym rankingu wyżej, ale ostatecznie padło na Marka Świerczewskiego. Głównym czynnikiem, który o tym zadecydował były po prostu osiągnięcia. W trakcie 6 sezonów w austriackiej Bundeslidze Świerczewski zdobył dwa Puchary i jeden Superpuchar Austrii, a także wicemistrzostwo i brązowy medal w lidze. W sumie w barwach: Sturmu Graz, Austrii Wiedeń i Admiry Wacker Mödling rozegrał ponad 130 oficjalnych spotkań, w których 9 razy wpisywał się na listę strzelców.
7. Adam Ledwoń (1991-1997)
Popularny “Ledek” spędził na boiskach Austrii i Niemiec ponad 10 lat. W 1998 roku przeszedł z GKS-u do Bayeru Leverkusen, w którym niestety nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w składzie. Wystąpił w zaledwie 10 meczach i zanotował jedną asystę. Po roku “Aptekarze” oddali go do zespołu z 2.Bundesligi – Fortuny Koln, gdzie mógł liczyć już na zdecydowanie więcej minut na boisku. W 2000 roku odszedł do Austrii Wiedeń. W austriackiej lidze spędził kolejne 8 sezonów i w tym okresie poza wiedeńczykami reprezentował jeszcze barwy takich klubów jak: Admira Wacker Mödling, Sturm Graz i Austria Karnten. Ma na swoim koncie jeden tytuł mistrzowski za sezon 2002/03, chociaż w tamtej ligowej kampanii rozegrał zaledwie 13 minut w barwach Austrii Wiedeń. Adam Ledwoń na austriackich murawach rozegrał 224 mecze i zdobył 7 bramek.
6. Andrzej Lesiak (1986-1992)
W 1992 roku odszedł z GieKSy do Tirolu Innsbruck i już w pierwszym sezonie świętował zdobycie pucharu Austrii. Po dwóch latach gry w austriackiej lidze otrzymał ofertę z Dynama Drezno z Bundesligi, z której zdecydował się skorzystać. Niestety przygoda Lesiaka z najwyższym poziomem rozgrywkowym w Niemczech nie trwała zbyt długo, bo Dynamo w sezonie 94/95 spadło z hukiem do 2. Bundesligi. Nie zmienia to jednak faktu, że były pomocnik GKS-u był tam podstawowym graczem. Wystąpił w 30 spotkaniach Bundesligi i zdobył 2 bramki. Lesiak wrócił do ligi austriackiej, podpisując kontrakt z SV Ried. Bardzo dobra forma w sezonie 95/96 zaowocowała transferem do ówczesnego mistrza kraju Rapidu Wiedeń. W barwach klubu ze stolicy, Lesiak wystąpił w Lidze Mistrzów i zdobył nawet bramkę z rzutu wolnego przeciwko późniejszemu finaliście tej edycji Juventusowi Turyn.
.
Później występował jeszcze w Austrii Salzburg, Pasching i ponownie SV Ried. Jego dorobek w austriackiej Bundeslidze to 209 meczów i 16 bramek.
5. Roman Szewczyk (1990-1993)
Wytransferowany z GKS-u do francuskiego Sochaux w 1993 roku. We Francji spędził trzy lata i był podstawowym zawodnikiem “Les Lionceaux”. Podczas okresu gry w Sochaux zdobył dwie bramki i co ciekawe obie padły już w jego debiucie w meczu z Angers (4:1).
.
Z Francji odszedł do ligi austriackiej. W 1996 roku podpisał kontrakt z Austrią Salzburg, w której spędził kolejne 8 lat. Z zespołem z Salzburga udało mu się zdobyć tytuł mistrzowski w 1997 roku oraz brązowy medal w 2003. Szewczyk był bardzo bliski również zdobycia Pucharu Austrii w 2000 roku, ale niestety jego zespół musiał uznać wyższość Grazeru AK po serii rzutów karnych. W barwach Austrii Salzburg zagrał w 253 oficjalnych meczach i zdobył 10 bramek.
4. Jerzy Brzęczek (1995)
Tuż za podium znajduje się obecny selekcjoner reprezentacji Polski. Podobnie jak kilku zawodników w tym rankingu swoją karierę za granicą spędził głównie w Austrii. Reprezentował tam barwy takich zespołów jak: Tirol Innsbruck, Sturm Graz i FC Karnten. Może się pochwalić dwoma mistrzowskimi tytułami zdobytymi z Tirolem w 2001 i 2002 roku. Brzęczek rozegrał najwięcej spotkań w austriackiej Bundeslidze spośród wszystkich Polaków. Jego dorobek to 306 występów, a drugiego w tej klasyfikacji Krzysztofa Ratajczyka wyprzedza aż o 45 meczów.
Brzęczek spędził także półtora roku w Izraelu, do którego trafił w 1999 roku. W barwach Maccabi Hajfa rozegrał w sumie 47 spotkań i zdobył 11 bramek. Dotarł z tym klubem do finału Pucharu Izraela oraz wywalczył wicemistrzostwo kraju w 2000 roku.
3. Andrzej Rudy (1988)
Najniższy stopień podium dla zdecydowanie najbardziej utytułowanego za granicą spośród wszystkich byłych GieKSiarzy. Autor jednego z najgłośniejszych transferów w polskiej lidze w latach ‘80, a później ucieczki do Niemiec. W swojej karierze miał okazję występować w takich ligach jak: Bundesliga, Eredivisie, liga belgijska i liga duńska. Na swoim koncie posiada mistrzostwo Belgii z Lierse, mistrzostwo i dwa puchary Holandii z Ajaxem Amsterdam, wicemistrzostwo Niemiec i finalista pucharu z FC. Koln, a także mistrzostwo 2.Bundesligi z VFL Bochum. Za granicą rozegrał łącznie 330 spotkań, w których zdobył 33 bramki.
.
2. Piotr Świerczewski (1989-1993)
Na drugim miejscu uplasował się piłkarz, który pojawił się na okładce gry FIFA ‘93. W tym samym roku został również wytransferowany z GieKSy do francuskiego St. Etienne. Popularny “Świr’ z miejsca stał się tam fundamentalną postacią, nie schodząc poniżej 30 spotkań rozegranych w sezonie. Po dwóch sezonach spędzonych w St. Etienne przeszedł do Bastii. W zespole z Korsyki spędził w sumie 6 kolejnych sezonów z mała przerwą na półroczne wypożyczenie do japońskiego Gamba Osaka. W sumie była to wtedy bardziej wymiana niż wypożyczenie, bo w przeciwnym kierunku powędrował Serb – Nebojsa Krupniković.
Jego przygoda z Bastią dobiegła końca w 2001 roku, kiedy po Świerczewskiego zgłosiła się Marsylia. W barwach klubu z południa Francji udało mu się rozegrać 36 ligowych spotkań i zdobyć jedną bramkę.
.
W sumie na boiskach Ligue 1 wystąpił 258 razy i zdobył 15 bramek.
Świerczewski po opuszczeniu Francji miał jeszcze epizod w Premier League w barwach Birmingham. Niestety zdołał tam rozegrać zaledwie 38 minut w przegranym 1:3 spotkaniu z Chelsea Londyn.
1. Jan Furtok (1977-1988, 1995-1997)
Pierwsze miejsce w moim zestawieniu zajmuje nie kto inny jak legendarny snajper GieKSy – Jan Furtok. Spędził 7 sezonów na boiskach Bundesligi w barwach HSV Hamburg i Eintrachtu Frankfurt. Zapisał się złotymi zgłoskami w historii HSV. Zajmuje 11. miejsce w klasyfikacji wszechczasów najlepszych strzelców klubu z Hamburga w Bundeslidze. Ponadto plasuje się także na drugiej lokacie, zaraz za Siergiejem Barbarezem w zestawieniu najskuteczniejszych obcokrajowców w barwach „Rothosen” w Bundeslidze. W sezonie 90/91 zabrakło mu zaledwie jednego gola do sięgnięcia po koronę króla strzelców. Ustanowiony wtedy rekord 20 goli strzelonych przez Polaka w Bundeslidze w jednym sezonie utrzymywał się aż do 2012 roku. Wówczas poprawił go Robert Lewandowski, któremu udało się zdobyć 2 gole więcej. Ogólny dorobek Jana Furtoka w Bundeslidze to 60 goli w 188 występach. Na zakończenie dodam tylko, że nasz były super snajper, w dalszym ciągu okupuje druga lokatę w zestawieniu najskuteczniejszych Polaków w Bundeslidze i coś czuję, że nie prędko się to zmieni.
Na deser akcja duetu Jay-Jay Okocha – Jan Furtok w meczu przeciwko Borussii Dortmund na Westfalenstadion:
.
Oczywiście powyższy ranking jest tylko i wyłącznie moim subiektywnym spostrzeżeniem i analizą występów byłych GieKSiarzy w ligach zagranicznych. Napiszcie w komentarzach, jak według Was powinien wyglądać taki ranking lub kogo w waszej opinii tutaj zabrakło.
Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:
Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.
Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.
Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.
Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.
Jaki był plan na mecz?
Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.
W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.
GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.
Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.
O urazach.
Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu.
O Maku.
Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.
Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?
Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.
Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?
Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.
O przerwach na reprezentacje.
Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.
Dawid Kroczek (trener Cracovii): Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.
Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.
W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.
Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.
Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.
Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.
Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG
Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.
Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.
Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85
Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85
Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85
Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.
Źródło: K.Kalkowski
Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.
Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:
Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85
Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85
Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85
Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85
Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85
31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.
Foto. Matma85
Foto. Matma85
Foto. Matma85
Foto. Matma85
Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.
W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.
Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.
Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!
Bce
27 kwietnia 2020 at 12:07
Zdecydowanie J.Furtok