Mecz z Miedzią był pierwszym wyjazdowym dla GieKSy w tym sezonie, a tym samym pierwszym dla naszej redakcji. Katowiczanie przegrali to spotkanie, tradycyjnym post scriptum zamykamy temat pojedynku w Legnicy i skupiamy się już tylko na sobotnim meczu z Podbeskidziem.
1. Wydawało się, że wyjazd cztery godziny przed pierwszym gwizdkiem – to wystarczy. Jak się okazało, przeliczyliśmy się.
2. Już w okolicy Gliwic odbiło nas z autostrady ze względu na korek. Powróciliśmy na A4 kilka kilometrów dalej. Ale to nie był koniec problemów na drodze.
3. I tak mieli szczęście redaktorzy… Miedzi Legnica, że nie graliśmy tego dnia na Bukowej. Nieco za Gliwicami korek w drugą stronę był tak potężny (kilka-kilkanaście kilometrów), że ludzie po prostu byli na zewnątrz samochodów – czyli trwało to już jakiś czas. Autostrada tam była zamknięta.
4. Redaktorzy Miedzi nie mieliby żadnych szans na dotarcie na mecz.
5. My próbując ominąć korek na wysokości Wrocławia zjechaliśmy z autostrady po raz drugi – niestety tu był kolejny korek – do bramek, gdyż inni kierowcy również mając informację o zatorze, postanowili go ominąć.
6. Niezależnie od tego, liczba samochodów w sobotni poranek była przerażająca, nawet jak na wakacje i weekend.
7. A pogoda tego dnia była piękna, widoki niesamowite, z autostrady było widać nawet dość odległe przecież Karkonosze.
8. Na miejscu byliśmy 20 minut przed meczem. Dlatego też musieliśmy uwinąć się z odbiorem akredytacji, wejściem na stadion, zajęciem miejsc i rozłożeniem się.
9. A i tak najwięcej czasu straciliśmy na szukanie miejsca do zaparkowania i – jak stwierdził widzący nas z okolic sektora gości Kosa – na nasz sektor kierowaliśmy się o 12.32, czyli 8 minut przed meczem.
10. Na szczęście ze względu na transmisję telewizyjną, rozpoczęcie meczu opóźniło się o kilka minut, dzięki czemu nie musieliśmy się gonić z wszystkimi sprawami sprzętowymi.
11. Zakręcenie ochrony jednak było dość ciekawe (ale chyba klubu również), gdyż po wejściu przez drzwi z napisem „press” okazało się, że nie mogliśmy tam być i dwie osoby nas przeganiały, a trzecia… powiedziała, że ok.
12. Kiedyś na stadionie Miedzi bywaliśmy w kabinach, z których bardzo wygodnie relacjonowało się mecz. Tym razem z braku czasu usiedliśmy na normalnych miejscach prasowych. Dobrze, że mamy fit sylwetki, bo inaczej po prostu byśmy się na tych stanowiskach nie pomieścili.
13. Atmosfera była bardzo dobra – kibice gospodarzy i gości, doping z obu stron, naprawdę dało się odczuć dobry klimat do piłki.
14. W przeszłości grywaliśmy na tym obiekcie mecze, które długo pozostawały w pamięci ze względu na przebieg, wyniki czy okoliczności. Tym razem mecz odbył się raczej bez historii i nie będziemy do niego wracać zbyt często.
15. Po raz drugi w tym sezonie sędzia podyktował rzut karny przeciwko GKS i zmienił decyzję po analizie VAR-u. Niestety po minucie straciliśmy bramkę.
16. W przerwie, gdy do ciastek i herbaty zszedł komentujący dla Polsatu ten mecz Janusz Kudyba, ktoś rzucił hasłem, że „teraz jest mecz Brazylia – Hiszpania w finale igrzysk olimpijskich”. Jedna pani, która była na miejscu przytomnie zauważyła „teraz to jest mecz Miedź Legnica – GKS Katowice”.
17. Katowiczanie mieli swoje szanse, ale zabrakło czegoś po trochu: umiejętności, może siły, trochę szczęścia. Trzeba przyznać, że legniczanie biegali jak dziki do końca spotkania i po prostu… nie spuchli.
18. Zainteresowanie konferencją było bardzo, bardzo znikome. Praktycznie oprócz oficjalnych mediów obu klubów i nas nie było na niej nikogo. Wszystko odbyło się ekspresowo.
19. Powrót – znów w korkach, długi, ale przebiegł spokojnie. W Katowicach byliśmy po 19.
20. Tylko trzy punkty z Podbeskidziem!
Najnowsze komentarze