Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd doniesień mediów: Uzupełnień nie będzie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które obejmują dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Piłkarki przebywają na urlopach, do treningów wrócą dziewiątego stycznia. Piłkarze w ramach przygotowań do rundy wiosennej rozegrali drugi sparing, ze Skrą Częstochowa. Na Rapidzie lepsza była drużyna gości która wygrała 1:0. Kolejny sparing zaplanowany jest na siódmego stycznia z Odrą Opole, a osiemnastego drużyna wyleci na dziesięciodniowe zgrupowanie do Turcji.

W ubiegłym tygodniu drużyna siatkarzy rozegrała dwa spotkania, oba przegrane w stosunku setów 0:3. W pierwszym, na wyjeździe drużyna musiała uznać wyższość Resovii, w drugim w hali w Szopienicach, ekipy Jastrzębskiego Węgla. W rozpoczętym tygodniu zespół rozegra jedno spotkanie, w stolicy z Projektem Warszawa. Mecz rozpocznie się 21 grudnia o 21:00.

Przed świętami hokeiści rozegrają dwie kolejki spotkań: jutro, wyjazdowe z GKS-em Tychy oraz w czwartek, w Satelicie z Cracovią.

 

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.com – Uzupełnień nie będzie

Jeśli ktokolwiek miałby zimą do nas przyjść, to musi być top! – mówi o planach transferowych trener katowiczan Rafał Górak.

Wygrać z rywalem z wyższej ligi to zawsze miła rzecz. Serię zimowych sparingów GieKSa rozpoczęła ostatniej soboty od pokonania na wyjeździe Korony Kielce 1:0.

– Pojechaliśmy do Kielc, do ekstraklasowej drużyny, na naturalne boisko. Móc zmierzyć się, powalczyć, to zawsze cenne. Pracujemy nad różnymi kwestiami, nad zmianą struktury ustawienia. Jestem bardzo zadowolony, bo zagraliśmy tam z czymś nowym, a wszystko zdało egzamin – mówi Rafał Górak, szkoleniowiec pierwszoligowca z Katowic.

„Z czymś nowym” – czyli z nowym ustawieniem. W zimowym okresie przygotowawczym, obok bazowej formacji 3-4-2-1, GKS szlifować też będzie wariant 3-5-2.

– Dzisiaj trenerzy w pierwszej lidze wiele analizują, często ustawiają swoją drużynę pod rywala, dlatego musimy mieć alternatywę i argumenty, by najnormalniej w świecie być w stanie zaskakiwać czymś przeciwników – tłumaczy Górak, który w sobotnim sparingu podsumowującym pierwszy tydzień przygotowań nie skorzystał z kilku zawodników.

– Dawid Kudła trenował z nami, ale jeszcze leczy się. Arek Jędrych miał przeciążone kolano, Rafał Figiel – przeciążony odcinek lędźwiowy, dlatego choć normalnie trenował, woleliśmy, by odpoczął. Ta przypadłość już zawsze będzie do niego wracać, taki urok tego zawodnika. Grzegorz Rogala w ostatniej minucie piątkowego treningu powiedział, że trochę boli go staw skokowy, a Kubie Arakowi po teście, czyli bieganiu 5000 metrów koło zoo w Parku Śląskim, trochę wysiadły łydki – opisuje szkoleniowiec GieKSy, ciesząc się zarazem, że pierwszy od lipca występ zanotował środkowy obrońca Daniel Tanżyna.

– Latem odnowiła mu się bardzo poważna kontuzja, choć nie było ku temu argumentów, by przypuszczać, że tak się stanie. Problem jednak powrócił. „Dixon” wykonał dużą pracę przez te miesiące, dobrze wygląda fizycznie, świetnie prezentuje się pod kątem tkanki tłuszczowej i wagi, ale przez 9 miesięcy nie było go w grze. W Kielcach zaliczył 20 minut, pukamy w niemalowane i zobaczymy, co będzie dalej. Latem okazało się przecież, że pewne kwestie przyspieszyliśmy, chyba zarówno my, jak i sam Daniel, za bardzo chcieliśmy i trochę się to przeciwko nam odwróciło, za co z różnych stron zbieraliśmy cięgi. Ale dziś wierzę w Daniela, widzę, jaki to profesjonalista, jak bardzo chce grać – podkreśla trener Górak.

W sobotę w Kielcach brakowało jeszcze Kacpra Grzebielucha, choć z innych przyczyn niż zdrowotne. 20-latek, który przed sezonem trafił na Bukową z Cracovii, nawet nie zadebiutował w I lidze.

– Musi szukać swojego miejsca na piłkarskiej mapie. Będziemy się starali mu pomóc, by znalazł klub, do którego mógłby zostać wypożyczony – informuje szkoleniowiec GKS-u.

Pytamy, czy ktoś jeszcze prócz Grzebielucha może otrzymać wolną rękę na zmianę pracodawcy.

– Może, ale kwestie dojść i odejść muszą się równoważyć, to musi być dobrze zarządzane przez dyrektora Góralczyka i menedżera Dubasa. Pokładam w nich ogromne nadzieje. Prowadzimy rozmowy, mamy swoje pomysły, wiem, że mocno się to toczy. Zobaczymy, co przyniosą kolejne dni. Może być tak, że nie stanie się nic, a może się stać tak, że się stanie – uśmiecha się Rafał Górak.

Już wypłynęło zresztą, że na Bukową ma trafić Karol Danielak, 31-latek z łódzkiego Widzewa, biegający jesienią po boiskach ekstraklasy.

– Założyliśmy z dyrektorem, że nie będziemy w tym okienku nikogo testować. Takich zawodników, których moglibyśmy testować, by ewentualnie mogli do nas dojść jako uzupełnienie kadry, po prostu mamy. Ja takich nie chcę, bo bardzo szanuję tych, których już w zespole mam i oni są dla mnie najważniejsi. Jeśli ktokolwiek miałby do nas przyjść, to musi być top – podkreśla szkoleniowiec GKS-u, który zimę spędza na 7. pozycji w I-ligowej tabeli.

W sobotę na „Rapidzie” – o ile aura pozwoli – katowiczanie mają zmierzyć się ze Skrą Częstochowa.

 

Turcja po czterech latach

Pierwszy raz od momentu powrotu na Bukową trenera Rafała Góraka i dyrektora Roberta Góralczyka drużyna GieKSy poleci na zimowe zgrupowanie.

Wyjazd na 3 dni do Bielska, bieg na Klimczok, a następnie dłuższe, już tygodniowe zgrupowanie w Bielsku-Białej. Tak wyglądały poprzednie zimowe obozy GieKSy, odkąd w połowie 2019 roku wrócili do niej trener Rafał Górak i dyrektor Robert Góralczyk. Szkoleniowiec w czasach drugiej ligi powiedział, że wylot zagranicę byłby fanaberią, a po awansie przyznał, że mają z dyrektorem w głowach to, kiedy nadejdzie na to dobry moment. Nadszedł teraz.

Na riwierę katowiczanie udadzą się po 4 latach przerwy, wcześniej lecieli tam za trenera Dariusza Dudka, w połowie sezonu 2018/19, zakończonego spadkiem. Od 18 do 28 stycznia będą przygotowywać się do rundy wiosennej w Turcji, w miejscowości Lara, około 20 kilometrów na zachód od Belek, będącego popularną destynacją wśród naszych ligowców.

– Sądzę, że nie lecielibyśmy do Turcji, a inaczej układali okres przygotowawczy, gdyby liga ruszała normalnie w okolicach marca. Wtedy może byłyby dwa zgrupowania. Teraz jest czas na jedno, bo grę o punkty zaczynamy już 12 lutego. Patrząc na koszta, zdecydowaliśmy się na Turcję, by wykorzystać 10 dni treningów na naturalnych boiskach. Chciałbym rozegrać tam 3 sparingi, ale według logiki, bo największą wartością czasu tam spędzonego ma być dla mnie trening. Jeśli mielibyśmy grać w takich odstępach, które komplikowałyby nam pracę, to po lepiej w ogóle tego nie robić. Nad rywalami pracują ludzie pomagający nam w organizacji obozu. Złożono nam wstępną propozycję, która jeszcze może się zmienić. Chciałbym zagrać z drużyną z Ukrainy i najnormalniej w świecie spotkać się z tymi ludźmi, porozmawiać. Poza tym, mamy też rywala z ekstraklasy słoweńskiej i z drugiego szczebla rozgrywkowego w Danii. Jeśli dyrektor to dopnie, będzie optymalnie – mówi trener Górak.

Przed polskimi ligowcami rzeczywiście specyficzny okres. Z jednej strony zimą trzeba będzie grać o punkty, a z drugiej nie będzie pewności, czy pogoda pozwoli na regularne trenowanie na naturalnych boiskach.

– W większości trzeba będzie korzystać ze sztucznych muraw, dostęp do naturalnych będzie ograniczony, dlatego dobrze, że 10 dni przygotowań spędzimy na normalnej trawie – zaznacza szkoleniowiec GieKSy.

Trzeba też powiedzieć, że boisko na „Rapidzie”, z którego korzystamy, jest w bardzo dobrej formie. To sztuczna murawa świeża, nowa, o wysokiej jakości i zbliża nas do warunków panujących na normalnym boisku. Z tego jestem zadowolony, choć wiadomo, że opady śniegu mogą storpedować nasze plany. Przeskoki między sztuczną a naturalną nawierzchnią zawsze rodzą pytania o kwestie prewencji. To już rola fizjoterapeutów, trenera przygotowania motorycznego. Być może trzeba będzie postawić w tym okresie na sztucznych boiskach przede wszystkim na intensywność zajęć, a nie ich objętość – dodaje Górak.

Spośród I-ligowców, na zagraniczne zgrupowanie oprócz GieKSy planuje też lecieć ŁKS Łódź, Resovia i Wisła Kraków. Wszyscy wybrali Turcję.

 

ks-skra.pl – Zwycięstwo z GKS-em Katowice

Dzisiaj nasza drużyna rozegrała drugi mecz kontrolny w zimowym okresie przygotowawczym. Podopieczni Jakuba Dziółki w wyjazdowym starciu pokonali GKS Katowice 1:0. Autorem bramki dla Skry był Piotr Nocoń.

Od pierwszych minut dzisiejszego meczu zawodnicy Skry grali agresywnie w odbiorze. Wysoko zaatakowali rywali i nierzadko skutecznie utrudniali im wyprowadzenie piłki spod własnego pola karnego. Nie zmienia to jednak faktu, że to gospodarze stworzyli pierwszą groźną okazję. Zawodnik GieKSy, Patryk Szwedzik, wygrał pojedynek szybkościowy na lewej stronie, przełożył piłkę do środka i próbował zaskoczyć Karola Szymkowiaka strzałem po długim słupku. Golkiper naszej ekipy popisał się jednak świetną interwencją i odbił futbolówkę.

W kolejnych minutach zdecydowanie więcej do powiedzenia mieli jednak piłkarze Skry. Na strzał zza pola karnego zdecydował się chociażby Jan Flak. Po przeprowadzeniu ładnej, składnej akcji piłka trafiła do wahadłowego, a ten uderzył niewiele ponad bramką rywala.

Chwilę później dobrym zagraniem popisał się Szymon Szymański, który po wyprowadzeniu futbolówki uruchomił Filipa Kozłowskiego. Napastnik naszego zespołu strzelił z pół-woleja, lecz bramkarz gospodarzy zdołał złapać piłkę.

W kolejnej fazie meczu nie oglądaliśmy zbyt wielu sytuacji bramkowych, ale obie drużyny mądrze budowały kolejne akcje i tworzyły ciekawe widowisko. W końcówce pierwszej połowy dobrą sytuację wypracowali zawodnicy GieKSy. Uniknęliśmy jednak straty gola dzięki świetnej interwencji w defensywie Adama Olejnika.

Piłkarze obu drużyn schodzili na przerwę przy bezbramkowym remisie.

Drugą połowę również rozpoczęliśmy w bardzo dobrym stylu, szybko kreując okazje do zdobycia bramki. Występujący na lewym wahadle zawodnik testowany umiejętnie poradził sobie z rywalem i świetnie dośrodkował w pole karne – w kierunku Piotra Pyrdoła. Ofensywny pomocnik Skry zdołał opanować piłkę w niewielkiej odległości od bramki, lecz jego strzał został w ostatniej chwili zatrzymany przez defensorów GieKSy.

W 53. minucie Piotr Nocoń oddał bardzo mocny strzał zza pola karnego. I choć golkiper GieKSy ostatecznie odbił futbolówkę, to został zmuszony do bardzo dużego wysiłku.

Trzeba przyznać, że zawodnicy Skry byli dobrze zorganizowani. Funkcjonowali na wysokim poziomie zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Mądrze konstruowali kolejne ataki. Efekt w postaci gola przyszedł w 72. minucie. Wówczas Jan Flak przeprowadził dobrą indywidualną akcję prawą stroną, a następnie dośrodkował w pole karne. Akcję doskonale zamykał Piotr Nocoń, który strzałem głową umieścił piłkę w siatce i zapewnił nam prowadzenie.

Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. Zwycięstwo Skry Częstochowa w dzisiejszym spotkaniu było w pełni zasłużone. Nasza drużyna zagrała bardzo dobry mecz!

 

SIATKÓWKA

sportdziennik.com – Pod pełną kontrolą

GKS Katowice z trzecią kolejną porażką. Przeciwko Asseco Resovii, jednemu z kandydatów do medali, niewiele miał do powiedzenia.

Katowiczanie mieli spory problem, by odpowiednio przygotować się do spotkania w Rzeszowie. W weekend nie mogli trenować we własnej hali w Szopienicach, bo zawładnęły nią zwierzęta. Odbywała się w niej bowiem Śląska Wystawa Drobnego Inwentarza. Siatkarze w zastępstwie ćwiczyli w małej hali „Spodka”, ale i w niej daleko było do ideału, bo były problemy z oświetleniem. Tymczasem by przeciwstawić się Asseco Resovii, należy być przygotowanym i skoncentrowanym w 100-procentach. To czołowy zespół w kraju, jeden z głównych kandydatów do gry o medale. W składzie ma reprezentantów Polski, Słowenii, Stanów Zjednoczonych czy Francji.

Mimo przedmeczowych kłopotów goście podjęli walkę. Ryzykowali w polu serwisowym, a w ataku starali się grać dokładnie i nie popełniać błędów. Dobrze rozgrywał Georgi Seganow, a udanymi atakami popisywali się zwłaszcza Jakub Jarosz i Tomas Rousseaux. Siła miejscowych była jednak ogromna. Nawet gdy z powodu niedokładnego przyjęcia zagrywki Fabian Drzyzga zmuszony był do prostej gry, Torey DeFalco, Klemen Cebulj czy Maciej Muzaj doskonale radzili sobie z podwójnym, a nawet potrójnym blokiem rywali. Gdy z kolei katowiczanie „zwolnili rękę” na zagrywce, Drzyzga od razu rozgrywał do środkowych. Jakub Kochanowski i Jan Kozamernik mieli 100-procentową skuteczność.

Rzeszowianie „odskoczyli”. Wygrywali już 18:14. Wtedy jednak przytrafił im się jeden z niewielu przestojów. Przyjezdni zdobyli trzy kolejne punkty, „łapiąc kontakt” z rywalami. I kto wie jak zakończyłaby się pierwszy set, gdyby nie błędy katowiczan. Zepsuli trzy kolejne zagrywki. Doświadczeni rzeszowianie takich „prezentów” nie marnują.

Miejscowi w kolejnych odsłonach kontrolowali wydarzenia na parkiecie i to mimo że w trzeciej musieli odrabiać trzy punkty straty. W końcówce mocniej jednak przycisnęli w polu serwisowym, twardo grali w ataku i stawiali szczelny blok. To wystarczyło. Przy stanie 23:23 DeFalco najpierw obił ręce blokujących GieKSy, a w kolejnej akcji zablokował Jarosza, kończąc mecz.

Asseco Resovia – GKS Katowice 3:0 (26:24, 25:16, 25:23)

 

Siatkarze z Jastrzębia znów liderami!

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla, zgodnie z przewidywaniami, zdobyli komplet punktów z GKS-em Katowice i znów są liderami tabeli. Tylko momentami była równorzędna, ale wyższość zespołu z Jastrzębia nie podlegała dyskusji.

Oba zespoły mają problemy personalne, ale bardziej odczuwalne są GKS-ie Katowice. Trener Grzegorz Słaby nie mógł skorzystać z dwóch przyjmujących: Jakuba Szymańskiego i Gonzalo Quirogi. To poważne osłabienie, a ponadto nie było żadnego pola manewru. Jastrzębianie byli osłabieni brakiem dwóch środkowych: Łukasza Wiśniewskiego oraz Juraja Gładyra, ale i zastępcy Dawid Dryja oraz Jakub Macyra w pelni wykonali swje zadanie.

Gospodarze skazywani na wysoką porażkę w 1. secie dzielnie walczyli i przez długi czas wynik oscylował wokół remisu. Jednak końcowe fragmenty były już pod kontrolą gości. Druga odsłona miała niemal identyczny przebieg. Wprawdzie inicjatywa należała do gości, ale gospodarze wcale nie zamierzali rezygnować i szybko straty niwelowali. GKS przegrywał tylko 18:19, ale Jakub Jarosz zepsuł zagrywkę, zaś Dryja posłał asa serwisowego i goście opanowali sytuację na parkiecie. To tylko świadczy o klasie siatkarzy z Jastrzębia. Trzeci set, jak się później  okazało ostatni, był już zdominowany przez gości. Zagrywka (0 – 5) oraz gra blokiem (3 – 9) – te element były po stronie i one decydowały, zwłaszcza w dwóch pierwszych  partiach.  A ostatniej osiągnęli wysoką przewagę. Pewna wygrana jastrzębian była do przewidzenia, bo przecież oba zespoły mają zupełnie inne cele.

GKS Katowice – Jastrzębski Węgiel 0:3 (21:25,21:25, 16:25)

 

HOKEJ

hokej.net – „Rozmowa Tygodnia”. Bartosz Fraszko: Jesteśmy w stanie grać dużo lepiej

Pora na kolejną „Rozmowę Tygodnia”. Tym razem naszym gościem jest Bartosz Fraszko, lider klasyfikacji kanadyjskiej. 27-letni skrzydłowy GKS-u Katowice opowiedział nam trochę o zarówno o dyspozycji swojej, jak i klubu w tym sezonie. Podzielił się z nami również przemyśleniami na temat PHL, Hokejowej Ligi Mistrzów oraz ewentualnej gry w zagranicznym klubie.

HOKEJ.NET: – Gracie na tym etapie sezonu dość mocno w kratkę, przeplatacie kilka zwycięstw z rzędu z kilkoma porażkami, jak oceniasz Waszą dyspozycję?

Bartosz Fraszko, hokeista GKS-u Katowice: – Wiem na pewno, że jeszcze jesteśmy dalecy od naszej optymalnej formy. Mamy świadomość, że jesteśmy w stanie grać dużo lepiej i musimy się zrewanżować tym drużynom, z którymi ostatnio ponieśliśmy porażki. Przede wszystkim trzeba wyciągnąć wnioski i zagrać dużo mądrzej i bardziej odpowiedzialnie.

Przejdźmy teraz na chwilkę do Ciebie. Na tym etapie sezonu jesteś niekwestionowanym liderem punktacji kanadyjskiej PHL. Jak oceniasz personalnie swoją dyspozycję indywidualną?

– Dobrze się czuję i dobrze się rozumiem z moimi partnerami z formacji. Z Grześkiem Pasiutem gramy już razem kolejny sezon, super nam się ta współpraca układa. Dołączył do nas teraz Brandon Magee. Jeśli chodzi o moją dyspozycję to jestem zdania, że mógłbym dać drużynie jeszcze więcej, bo strasznie momentami brakuje nam tej skuteczności pod bramką rywala i dobrych decyzji w tych kluczowych momentach, ale nie mam też powodów do narzekań, bo wcale nie jest tak źle.

Wspomniałeś o współpracy z Grzegorzem Pasiutem, jak pomaga Wam to granie w jednej formacji już kolejny sezon?

– Uważam, że bardzo. Jak byśmy z Grześkiem mieli karty w grze FIFA, to pewnie mielibyśmy zielone połączenie (śmiech). To już nawet bodajże trzeci sezon, w którym gramy razem. Z Grześkiem gra się super, wiadomo, że to świetny zawodnik, w końcu pseudonim „Profesor” nie wziął się znikąd. Bardzo się cieszę, że to tak fajnie funkcjonuje.

Teraz przejdźmy do najbliższej przyszłości, już po świętach turniej Pucharu Polski w Oświęcimiu, jakie stawiacie przed sobą cele na ten turniej?

– Zdecydowanie chcemy zmazać plamę po poprzednim, gdzie w półfinale ulegliśmy zespołowi z Torunia. Bardzo chcieliśmy wtedy zdobyć Puchar Polski dla Katowic, ale niestety się nie udało. Zdobyliśmy za to mistrzostwo. Liczę na to, że będzie to nasze trzecie trofeum w tym roku. A jak będzie? Czas pokaże.

Kończąc wątek Pucharu, zapytam jeszcze, jak oceniasz wybór Oświęcimia na gospodarza Turnieju Finałowego o Puchar Polski?

– Ciężko mi się w tym temacie wypowiedzieć, będziemy mogli to ocenić dopiero po turnieju. W zeszłym roku w Bytomiu wszystko działało dobrze i sprawnie. Mam nadzieję, że w tym roku w Oświęcimiu będzie podobnie.

Pozostając w temacie lodowisk, chciałem zapytać, czy masz jakieś ulubione tafle, na które najbardziej lubisz wracać? Oczywiście poza lodowiskiem w Katowicach?

– Poza “Satelitą” to na pewno wskazałbym Toruń. Z wiadomych względów (śmiech). To moje rodzinne miasto i powrót na Tor-Tor wiąże się ze sporym sentymentem. Dodatkowo liczę też na to, że powstanie bardzo fajne lodowisko w Sosnowcu i z przyjemnością będzie się tam jechać

Pozostańmy przy temacie polskiej ligi. Wielu kibiców twierdzi, że poziom ligi idzie w górę. Wam również udało się to pokazać podczas rozgrywek Hokejowej Ligi Mistrzów, a jak Ty to oceniasz?

– Jako młody chłopak z podziwem oglądałem mecze PLH. Wtedy też reprezentacja radziła sobie trochę lepiej, bo to były początki lat dwutysięcznych. Uważam, że teraz w lidze pojawia się dużo dobrej jakości obcokrajowców. Moim zdaniem powinno ich być trochę mniej, a w składach powinno być więcej polskich graczy. Ale wiemy też jak to wygląda personalnie, ilu jest polskich zawodników, ile lodowisk, młodzieży itd. Uważam, że idzie to w dobrą stronę. Zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze w Lidze Mistrzów i niewiele zabrakło, by sprawić jeszcze kilka niespodzianek.

A czy uważasz, że stawka w polskiej lidze wyrównała się?

– Myślę, że tak. Teraz uważam, że już nawet TOP 6-7 zespołów w lidze jest bardzo wyrównanych, a o wyników meczów decydują detale. To było widać już w play-offach w zeszłym sezonie, kiedy to z Tychami graliśmy aż siedem spotkań. Mam nadzieję, że wyrówna się to jeszcze bardziej, bo wiadomo, że wtedy będzie większe zainteresowanie mediów i sponsorów.

Wróćmy jeszcze na chwilkę do Twojej osoby. Poza dobrymi występami w PHL pokazałeś się z dobrej strony w rozgrywkach CHL. Czy uważasz, że te rozgrywki mogą być szansą na pokazanie się szerszej publice i na angaż w zagranicznej lidze?

– Odpowiem trochę pół żartem. Ja w Polsce, mając 27 lat, jestem uważany jeszcze za młodego zawodnika. Za granicą moi rówieśnicy to już doświadczeni gracze, którzy są w najlepszym dla hokeisty wieku. Wiadomo, że chciałbym spróbować swoich sił za granicą, ale mam wysokie ambicje i chciałbym zagościć w lidze mocniejszej od polskiej, a wiadomo, że do tych najlepszych lig nie jest łatwo się dostać. Wydaje mi się że solidne występy w Lidze Mistrzów są w stanie wzbudzić zainteresowanie polskimi zawodnikami, ale dopiero po kilku sezonach regularnej gry w tych rozgrywkach.

Chciałem jeszcze zapytać o Twoje samopoczucie w Katowicach i GieKSie.

– Na dobrą sprawę jestem tu już przez większość swojej hokejowej kariery. Czuję się już tutaj, jak w drugim domu i mam nadzieję, że zeszłoroczny sukces nas poniesie dalej i w tym roku też uda się zdobyć kolejne trofea.

I na zakończenie zapytam o nastroje w katowickiej szatni.

– Atmosfera u nas w szatni zawsze była dobra, tak naprawdę już od samego początku, mimo porażek czy to w lidze, czy Lidze Mistrzów. Mamy fajną, zgraną ekipę i charaktery, które się dopasowały tak, że nie ma żadnych zgrzytów i mogę powiedzieć, że jest wszystko w porządku.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga