Po emocjonującym spotkaniu GieKSa pokonała po dogrywce rywala zza miedzy, drużynę GKS-u Tychy. Kluczem do zwycięstwa w tym meczu była gra w przewadze. Katowiczanie wykorzystali 3 z 4 okresów gry, mając jednego zawodnika więcej na lodzie.
Od pierwszego rzucenia krążka w meczu byliśmy świadkami szybkiego i twardego meczu. W 4. minucie Pavlo Padakin po podaniu od Filipa Komorskiego pokonał Johnego Murraya. Stracona bramka podrażniła Mistrzów Polski, którzy chcieli jak najszybciej wyrównać stan meczu, na co nie pozwolili nam goście. W 8. minucie Jaku Wanacki został odesłany na dwuminutowy odpoczynek. Mądra gra w obronie GieKSy sprawiła, że przyjezdni nie byli w stanie poważnie zagrozić naszej bramce. Po wyrównaniu sił na lodzie więcej pracy miał bramkarz gości. Jak należy wykorzystywać przewagi pokazał Noah Delams, który po upływie 16 sekund gry 5 na 4, strzałem z linii niebieskiej zmusił Tomasa Fucika do kapitulacji. Po tym golu na lodową taflę poleciały pluszowe zabawki, przez co mieliśmy nieco dłuższą przerwę w grze. Na 20 sekund przed końcem pierwszej tercji bliski na podwyższenie wyniku był Grzegorz Pasiut, którego uderzenie instynktownie odbił Tomas Fucik.
Od początku drugiej tercji obie drużynie szczelnie zabezpieczyły dostęp do swoich bramek, przez co gra była toczona w części środkowej lodowiska. Z upływem czasu mecz nabierał tempa. W 30. minucie tyski bramkarz obronił uderzenia Noaha Delmasa i Bartosza Fraszki, a po drugiej stronie lodowej tafli John Murray nie dał się pokonać Illi Korenchukowi. W 33. minucie powinniśmy wyjść prowadzenie. Sam Marklund przejął krążek w tercji obronnej tyszan, zagrał go do Bena Sokaya, jednak Kanadyjczyk przegrał pojedynek sam na sam z Tomasem Fucikiem. W 35. minucie GieKSa dopięła swego, zdobywając drugiego gola w meczu, a strzelcem był Miro Lehtimaki, który nie dał szans czeskiemu bramkarzowi w sytuacji jeden na jeden. Na 50 sekund przed syreną kończącą drugą odsłonę karę otrzymał Olaf Bizacki.
Trzecią tercję rozpoczęliśmy od niewykorzystanego okresu gry w przewadze. Tuż po powrocie na lód Olafa Bizackiego na ławkę kar powędrował inny zawodnik GKS-u Tychy Bartosz Ciura. W 45. minucie mocnym uderzeniem spod linii niebieskiej Santeri Koponen zdobył trzecią bramkę dla GieKSy. Radość z dwubramkowej przewagi trwała zaledwie 56 sekund, a strzelcem kontaktowej bramki by Mateusz Bryk. Wymiana ciosów trwała nadal, a obaj bramkarze udowadniali, że znają się na swoim fachu. Pod koniec regulaminowego czasu gry do boksu zjechał Tomas Fucik. Ten manewr poskutkował golem na 3:3. Kapitan tyszan precyzyjnym strzałem w okienko nie dał najmniejszych szans na skuteczną interwencję Johnowi Murrayowi. Na 9 sekund przed końcem trzeciej tercji karę otrzymał Illia Korenchuk. Do końca regulaminowego czasu wynik już się nie zmienił, więc do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, która trwała zaledwie 34 sekundy, a strzelcem zwycięskiego gola był Noah Delmas.
GKS Katowice – GKS Tychy 4:3 (1:1, 1:0, 0:1, d.1:0)
0:1 Pavel Padakin (Filip Komorski) 3:31
1:1 Noah Delmas (Sam Marklund, Bartosz Fraszko) 5/4 16:39
2:1 Miro Lehtimaki (Bartosz Fraszko, Grzegorz Pasiut) 34:20
3:1 Santeri Koponen (Aleksi Varttinen, Hampus Olsson) 5/4 44:01
3:2 Mateusz Bryk (Roman Rac) 44:57
3:3 Filip Komorski 58:39
4:3 Noah Delmas (Bartosz Fraszko, Grzegorz Pasiut) 4/3 60:36
GKS Katowice: Murray (Kieler) – Delmas, Maciaś, Marklund, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Olsson – Wanacki, Cook, Lehtimaki, Sokal, Hitosato – Chodor, Lebek, Bepierszcz, Smal, Michalski.
GKS Tychy: Fucik (Lewartowski) – Jaśkiewicz, Kaskinen, Mroczkowski, Komorski, Padakin – Jaromersky, Ciura, Korenchuk, Rac, Ubowski – Bizacki, Bryk, Gościński, Turkin, Bukowski – Pociecha, Sobecki, Krzyżak, Galant, Marzec.
Najnowsze komentarze