W trzecim ćwierćfinałowym pojedynku zmierzyliśmy się na wyjeździe z drużyną Zagłębia Sosnowiec. Podobnie jak dw poprzednie spotkania, również dzisiejsze przyniosło kibicom wiele emocji. Po końcowej syrenie więcej powodów do radości mieli katowiczanie, którzy w rywalizacji do czterech zwycięstw objęli prowadzenie 2:1.
Podobnie jak w drugim meczu pierwsi bramkę zdobyli hokeiści Zagłębia. Na początku 4. minuty Szturc w niegroźnej sytuacji gospodarze objęli prowadzenie. Po wrzutce Szturca Murray nie opanował krążka, który spadł na kij Tyczyńskiego, a ten nie miał problemu z pokonaniem naszego bramkarza. W kolejnych minutach meczu więcej dogodnych sytuacji stworzyli sobie gospodarze, ale nasz bramkarz poradził sobie z uderzeniami Lindgrena, Bucenki, Charvata. W pierwszych dwudziestu minutach GieKSa nie potrafiła zagrozić bramce Spesnego.
Dużo lepiej w wykonaniu GieKSy wyglądała druga tercja. Niemalże od początku tej części gry byliśmy częstymi gośćmi w tercji obronnej Zagłębia, jednak zarówno defensywa, jak i bramkarz gospodarzy dobrze odczytywali intencje naszych hokeistów. Gospodarze nie zamierzali się bronić, a wręcz przeciwnie, kiedy mieli okazje, to wyprowadzali szybkie kontry. Punktem zwrotnym w meczu była 38. minuta. Najpierw karę dwóch minut otrzymał Lehtimaki, a siedemnaście sekund później duet Pasiut – Fraszko wyprowadzili kontrę, którą strzałem między parkanami Spesnego sfinalizował Fraszko. Co ciekawe mimo wcześniejszych dwóch okresów gry w przewadze nasi hokeiści nie stworzyli tyle zagrożenia pod bramką Spesnego, co w okresie gry w osłabieniu. Przy wyniku 1:1 zakończyła się druga tercja.
Na początku trzeciej tercji obie drużyny stworzyły sobie okazje na zmianę rezultatu. Najpierw czujność Murraya sprawdził Valtola, a w odpowiedzi uderzenie Marklunda zamroził Spesny. Podobnie jak w poprzednich dwóch tercjach, również w trzeciej na Stadionie Zimowym w Sosnowcu padła jedna bramka. W 46. minucie Maciaś idealnym podaniem obsłużył Pasiuta, a ten w sytuacji sam na sam ze Spesnym popisał się precyzyjnym uderzeniem przy słupku. Po objęciu prowadzenia przyjezdni starali się skupić na dowiezieniu korzystnego wyniku do końcowej syreny, a gospodarze za wszelką cenę chcieli doprowadzić do remisu. Na niecałe trzy minuty przed końcem meczu trener gospodarzy poprosił o czas i postawił wszystko na jedną kartę, ściągając bramkarza, ale wynik meczu nie uległ już zmianie i ostatecznie wygraliśmy to spotkanie 2:1.
Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice 1:2 (1:0, 0:1, 0:1)
1:0 Damian Tyczyński (Roman Szturc) 3:07
1:1 Bartosz Frraszko (Grzegorz Pasiut) 37:19, 4/5
1:2 Grzegorz Pasiut (Kacper Maciaś) 45:46
Zagłębie Sosnowiec: Spesny (Szczepkowski) – Charvat, Saur, Szturc, Tyczyński, Krężołek – Andreikiv, Kozłowski, Salo, Valtola, Niemi – Naróg, Krawczyk, Dostalek, Nahunko, Lindgren oraz Karasiński, Bernacki, Butsenko, Sikora.
GKS Katowice: Murray(Kieler) – Delmas, Varttinen, Marklund, Pasiut, Fraszko – Maciaś, Lebek, Iisakka, Monto, Olsson – Wanacki, Cook, Lehtimaki, Bepierszcz, Hitosato – Chodor, Kovalchuk, Sokay, Smal, Michalski.