Dołącz do nas

Piłka nożna kobiet

Deklasacja przy Bukowej, GieKSa gromi rywalki!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GieKSa bezproblemowo pokonała Pogoń Tczew aż 5:1 i zapewniła sobie fotel liderek na kolejną kolejkę, a świetny występ zaliczyła Julia Włodarczyk. Po długiej przerwie na boisko powróciła Patrycja Kozarzewska.

Przed rozpoczęciem zmagań piłkarki z Katowic wyraziły swoje wsparcie dla Oliwii Grzegorczyk, która w ostatnim meczu doznała kontuzji. Już w pierwszej minucie Magdalena Sobal zaznaczyła swoją obecność próbą dryblingu, ale została zdecydowanie zatrzymana przez Dominikę Misztal. W 3. minucie świetne przejęcie Aleksandry Nieciąg zapoczątkowało dobrą akcję GieKSy. Futbolówka trafiła pod nogi Nicoli Brzęczek, a jej podanie prostopadłe w stronę Klaudii Słowińskiej zostało przecięte. Ostatecznie udało się Słowińskiej oddać strzał z krawędzi pola karnego, który minimalnie minął poprzeczkę. Rzut rożny Karoliny Bednarz, piłka trafiła na nogę Nieciąg i znalazła się w siatce, niestety akcję poprzedził faul na defensorce w polu bramkowym. Misztal, Słowińska, Nieciąg – piłka chodziła jak po sznurku, zanim w 7. minucie trafiła do niepilnowanej Karoliny Bednarz, która nieznacznie przeciągnęła dośrodkowanie. Szybko udało jej się wymazać złe wspomnienia kapitalną wrzutką na głowę Marleny Hajduk, choć i tym razem strzał przeleciał nad bramką. W 9. minucie błyskotliwą asystą do Brzęczek mogła popisać się… zawodniczka Pogoni, Weronika Andrzejewska, zagrywając zbyt mocną piłkę do koleżanki, Adriana Banaszkiewicz musiała ratować sytuację wyjściem z bramki. Dwie minuty później przerzut Gabrieli Grzybowskiej wprowadził zamieszenie w szeregach obronnych Pogoni, efektem czego bardzo niedokładnie wybiły piłkę spod nóg Julii Włodarczyk. Skorzystała z tego Aleksandra Nieciąg zbierając odbitą piłkę i strzelając tuż obok słupka obok rozpaczliwie interweniującej Banaszkiewicz. Błąd golkiperki przy tym mocnym strzale Nieciąg, choć zawodniczki z pola w żaden sposób nie utrudniały zadania rywalce. GieKSa ani myślała się zatrzymywać: już w 14. minucie rajd przez kilkadziesiąt metrów pomiędzy defensorkami bramką zwieńczyła Włodarczyk, a wcześniej błyskotliwie asystowała jej Słowińska. Pogoń starała się odpowiedzieć trzy minuty później, Olkiewicz została zatrzymana przez Grzybowską, która nie zdołała utrzymać się przy piłce i straciła posiadanie w groźnej sytuacji, ostatecznie udało się oddalić zagrożenie. Bednarz i Słowińska z łatwością konstruowały akcje prawą flanką, piłkarki z Tczewa koncentrowały się na zagęszczaniu pola karnego. Dominika Misztal zmianą pozycji ze Słowińską w 25. minucie zdołała zaskoczyć przeciwniczki i wypracowała Aleksandrze Nieciąg dobrą pozycję do uderzenia na bramkę, na drodze do trzeciego gola stanęła jednak zawodniczka drużyny przyjezdnej. Któż mógł odnaleźć się w polu karnym Trójkolorowych, jeśli nie Magdalena Sobal? Jeśli piłka zostałaby zagrana nieco dokładniej do dobrze ustawionej napastniczki, Kinga Seweryn miałaby spore trudności ze złapaniem piłki. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, a tym razem kluczowym było przewrócenie się Klaudii Słowińskiej, co po fakcie pomocniczka skwitowała szerokim uśmiechem. W ten sposób podanie Włodarczyk trafiło do niepilnowanej Karoliny Bednarz, która uderzyła po długim słupku nad interweniującą Banaszkiewicz. Jak dotąd był to nieudany występ golkiperki, która nie miała praktycznie żadnego wsparcia ze strony koleżanek, choć na przedpolu spisywała się znakomicie. W 37. minucie zdołała przechwycić podanie do Słowińskiej, która zniknęła z radarów defensywy i miała przed sobą czystą sytuację. Perfekcyjne podanie wzdłuż boiska Dominiki Misztal w końcówce pierwszej części spotkania pozwoliło Karolinie Bednarz na posłanie piłki w okolice 12. metra, gdzie znajdowały się trzy niepilnowane piłkarki w czarnych strojach. Uderzenie Włodarczyk wylądowało kilka metrów obok bramki. Niemalże wyłączona z gry była Anita Turkiewicz, większość ataków Ukochanych miała miejsce na prawej stronie boiska. 

Druga połowa rozpoczęła się od kolejnej straty Gabrieli Grzybowskiej, która nadal nie wpasowała się w rytm drużyny. Katastrofalne podanie Marleny Hajduk wykorzystała w 50. minucie Oliwia Katowicz, nie dając Kindze Seweryn nawet najmniejszych szans na interwencję. Udane zmiany rozruszały zespół przyjezdnych, podczas gdy GieKSa pozostawiła wysoki pressing w szatni. Bardzo dużo miejsca na rozegranie miały piłkarki Pogoni. W 57. minucie Turkiewicz na raty wypuściła Julię Włodarczyk lewym skrzydłem, wahadłowa zagrała piłkę na 15. metr do Słowińskiej. Wszyscy myśleli, że ujrzą uderzenie z pierwszej piłki, ale pomocniczka GieKSy przerzuciła sobie piłkę na drugą nogę i znalazła się w doskonałej sytuacji, której nie mogła zmarnować – świetnym strzałem podwyższyła na 4:1! Na trybunach wciąż trwała radość, gdy Włodarczyk z lewej flanki zagrała w to samo miejsce, a Nicola Brzęczek bezproblemowo minęła rywalkę i stanęła oko w oko z bramkarką, musiała jednak uznać wyższość Adriany Banaszkiewicz. Z dystansu starała się odpowiedzieć Katowicz, ale nawet nie zmusiła Seweryn do interwencji. Kolejna okazja Małgorzaty Kordy została zablokowana przez Słowińską. Wejście smoka niemalże zaliczyła Natalia Kulig, gdy po dobrej akcji Brzęczek i Słowińskiej znalazła się na 5. metrze, jednak nieczysto trafiła w piłkę i nic z tego uderzenia nie wyszło. Julia Włodarczyk chciała samodzielnie podwyższyć wynik, w 68. minucie sprintując z piłką na 20. metr i posyłając petardę, niestety prosto w dobrze ustawioną Banaszkiewicz. Dobrze akcję dwie minuty później rozprowadziła Grzybowska, ale znowu dośrodkowanie Słowińskiej zostało zablokowane. W 76. minucie Włodarczyk wystawiła piłkę Brzęczek na 4. metrze, napastniczka nie trafiła jednak w futbolówkę. Z rzutu wolnego Agnieszka Rembalska posłała zawieszoną piłkę, która po podbiciu nieznacznie minęła głowę zawodniczki z ekipy przyjezdnej. W 85. minucie zza pleców zaskoczonej rywalki wyskoczyła Grzybowska i przejęła posiadanie, ruszyła w kierunku linii końcowej i zagrała wysoką piłkę w pole karne. Na miejscu była Dominika Misztal, która swój dobry występ zapisała na kartach historii bramką. W 86. minucie po długiej przerwie w występach na murawie pojawiła się Patrycja Kozarzewska, która została przywitana gromkimi brawami. Anita Turkiewicz mocno po ziemi skierowała futbolówkę do Nicoli Brzęczek, a ta znów z najbliższej odległości nie zdołała wpakować piłki do siatki. 

20.04.2024, Katowice
GKS Katowice – Pogoń Dekpol Tczew 5:1 (3:0)
Bramki: Nieciąg (11), Włodarczyk (14), Bednarz (30), Słowińska (58), Misztal (86) – Katowicz (50).
GKS Katowice: Seweryn – Olszewska, Hajduk (65. Lizoń), Misztal – Bednarz (65. Konkol), Nieciąg (65. Kulig), Grzybowska, Turkiewicz – Słowińska (86. Kozarzewska), Brzęczek, Włodarczyk (80. Tkaczyk).
Pogoń Tczew: Banaszkiewicz – Zielińska, Nowak, Olkiewicz (46. Witczak), Sobal (65. Golec), Korda, Enjo  (65 Rembalska), Katowicz, Sobierajska (46. Tobiczyk), Tryka (46. Tobiczyk), Andrzejewska.
Żółte kartki: Sobal.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga