Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu Bruk-Bet Termalica Nieciecza – GKS Katowice 2:2 (0:2).
1liga.org – Lechia zdobyła twierdzę, Wisła znów w czołówce
[…] Sytuacja zespołu Bruk-Bet Termalica Nieciecza jest nie do pozazdroszczenia. „Słonie” dość niespodziewane uwikłane są bowiem w walkę o utrzymanie w Fortuna 1 Lidze. Zespół z Niecieczy z GKS-em przegrywał już bowiem 0:2 i mocno komplikował sobie sytuację. Bruk-Bet Termalica rzutem na taśmę zdołał jednak doprowadzić do remisu i wywalczył w tym meczu jeden punkt. „Słonie” nad strefą zagrożenia mają tym samym trzy „oczka” przewagi. Katowiczanie byli blisko zwycięstwa i zdecydowanego umocnienia się na trzecim miejscu w zestawieniu. Jeden zdobyty punkt sprawia, że nad kolejną ekipą w tabeli GKS ma… jedno „oczko” przewagi.
gazetakrakowska.pl – Bruk-Bet Termalica Nieciecza ratuje jeden punkt, ale i tak duży niedosyt „Słoni”
Szalony mecz zobaczyli kibice w Niecieczy. Bruk-Bet Termalica wciąż pozostała po nim bez wygranej w tym roku, a „Słonie” – choć odrobiły dwubramkową stratę, mogą mieć poczucie ogromnego niedosytu. Sytuacji było bowiem tyle, że ekipa trenera Marcina Brosza mogła to spotkanie wygrać i to wysoko.
Zaczęło się jednak od absurdalnych prezentów. Najpierw niecieczanie pokazali jak powinien wyglądać materiał szkoleniowy dla adeptów futbolu, na podstawie którego można by tłumaczyć jak nie kryć przy stałych fragmentach gry. No bo wyglądało to wręcz kuriozalnie, że po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Grzegorz Janiszewski z szóstego metra strzelał głową zupełnie osamotniony. Nie było przy nim kompletnie nikogo z obrońców Bruk-Betu.
Nie było to jednak najbardziej kuriozalne zagranie niecieczan w tym meczu. Na to trzeba było poczekać do 21 min, gdy Maciej Ambrosiewicz chciał chyba podawać do bramkarza, a wyszła mu z tego asysta do Sebastiana Bergiera, który z prezentu skorzystał skwapliwie i pognał sam na bramkę, kończąc wszystko strzałem do siatki.
Jeśli ktoś pomyślał, że to koniec dziwnych zachowań piłkarzy w tym meczu, to znów został wyprowadzony z błędu. Bruk-Bet przy wyniku 0:2 atakował, ale szło mu jak po grudzie. No to w doliczonym czasie pierwszej połowy w zupełnie niegroźnej sytuacji Oskar Repka na środku boiska odwinął się, uderzył ręką w twarz Ambrosiewicza i tłumaczenie, że to przez przypadek na nic się zdało. Piłkarz GKS-u z czerwoną kartką powędrował do szatni.
To zdeterminowało przebieg drugiej połowy, w której prawie cały czas w ataku byli gospodarze. Grali jednak długo nieskutecznie, strzelali w Dawida Kudłę, poprzeczkę albo niecelnie. W końcu jednak w 63 min złapali kontakt, bo precyzyjnie uderzył Jakub Nowakowski. To jeszcze zwiększyło ich przewagę. Wyrównał w doliczonym czasie gry Adam Radwański strzałem z pola karnego. I choć do końca meczu pozostały jeszcze dwie, trzy minuty, to nawet w tym czasie „Słonie” miały okazje, żeby to spotkanie wygrać. Skończyło się jednak ostatecznie na podziale punktów.
termalica.brukbet.com – „Słonie” walczące do końca!
Fatalny początek i szczęśliwy koniec . „Słonie” przegrywały z GKS-em Katowice 0:2, ale zremisowały. Zadecydowała o tym bramka w doliczonym czasie gry.
Spotkanie źle zaczęło się dla Bruk-Betu Termaliki. W 8 min po dośrodkowaniu w pole karne, Grzegorz Janiszewski skierował piłkę do siatki. W 22 min nieporozumienie gospodarzy wykorzystał Sebastian Bergier. Znalazł się w sytuacji sam na sam z Tomaszem Loską i go pokonał. Od 45 min goście grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Oskara Repki.
W drugiej połowie gospodarze starali się odwrócić losy zawodów. W 60 min w poprzeczkę uderzył Andrii Dombrovskyi. Kilka chwil później gola zdobył Jakub Nowakowski. W 74 min po główce Wiktora Biedrzyckiego bramkarz GKS-u z najwyższym trudem wybił piłkę na róg. W 86 min nieznacznie pomylił się Dombrovskyi. W doliczonym czasie gry wyrównał Adam Radwański.
dziennikzachodni.pl – GKS Katowice prowadził 2:0 w Niecieczy, ale skończyło się remisem
W niedzielę w meczu 29. kolejki Fortuna 1. Ligi Bruk-Bet Termalica Nieciecza zremisowała z GKS-em Katowice 2:2 (0:2). GieKSa całą drugą połowę grała w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Oskara Repki.
W poprzedniej kolejce GieKSa została zastopowana po pięciu wygranych z rzędu i przegrała u siebie z Odrą Opole. Drużyna trenera Rafała Góraka chciała wrócić na zwycięską ścieżkę w Niecieczy. Broniąca się przez spadkiem do II ligi Termalica, prowadzona od miesiąca przez Marcina Brosza, miała serię dziewięciu meczów bez wygranej. W 2024 roku „Słonie”, przed spotkaniem z GKS-em, zdobyły tylko 3 punkty za trzy remisy.
GieKSa szybko zabrała się do roboty i już w 8. minucie objęła prowadzenie. Antoni Kozubal posłał piłkę w pole karne z rzutu wolnego i Grzegorz Janiszewski głową skierował ją do siatki.
Dwie minuty później bramkarz gospodarzy Tomasz Loska z trudem obronił strzał Sebastiana Bergiera. W 21. minucie było już 2:0 dla GKS-u. Bergier dostał piłkę pod nogi od obrońcy gospodarzy, minął Loskę i spokojnie uderzył do pustej bramki.
W doliczonym czasie pierwszej połowy katowiczanie stracili Oskara Repkę, który zarobił czerwoną kartkę za faul na Macieju Ambrosiewiczu. Zawodnik Niecieczy opuścił boisko na noszach i nie wrócił już na drugą połowę.
Termalica po wyjściu z szatni mocno nacisnęła i Dawid Kudła nie mógł się nudzić. Poradził sobie z dwoma groźnymi strzałami, ale w 63. minucie został pokonany przez Jakuba Nowakowskiego, który strzelił z linii pola karnego.
Gospodarze dążyli do wyrównania. Bramkarz GKS-u ratował swój zespół przed utratą drugiego gola – najpierw w 74. minucie po główce Wiktora Biedrzyckiego, a minutę później poradził sobie ze strzałem rywala z kilku metrów.
Gospodarze dopięli swego w trzeciej doliczonej minucie, kiedy wyrównał Adam Radwański. To nie był koniec, bo Termalica jeszcze atakowała i miała rzuty rożne i Kudła dwukrotnie bronił uderzenia głową.
Najnowsze komentarze