Dołącz do nas

Kibice Piłka nożna

Wyjazdy kibiców GieKSy na wiosnę 2024

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Za nami świetny sezon, a szczególnie runda wiosenna, w wykonaniu piłkarzy GKS Katowice, którzy awansowali do Ekstraklasy. Kolejny już raz z fantastycznej strony pokazali się na meczach wyjazdowych kibice GieKSy – na 7 spotkań wyjazdowych aż 6 razy zaliczyliśmy komplet (lub nadkomplet) w sektorze gości. Zapraszamy do podsumowania tego, co działo się w pierwszej połowie 2024 roku.

Spodek Super Cup

Wyjazdową rundę wiosenną zaczęliśmy w Płocku, jednak nie można pominąć powrotu po 25 latach kultowego turnieju halowego w Spodku. Od tamtego czasu bardzo wiele się pozmieniało. Nasza zgoda z zabrzańskim Górnikiem świętuje w tym roku 15-lecie, zaś Torcida Górnik, która obchodzi 25 lat działalności, zawitała w 1000 osób, by na hali wspierać swoich zawodników.

My jako gospodarze turnieju wystawiliśmy najliczniejszy młyn pod dachem, w którym dopingowało około 2000 gardeł. W trakcie turnieju zaprezentowana została oprawa z okazji 60-lecia GKS-u Katowice, a biegające po boisku legendy (m.in. Janusz Jojko, Sławomir Wojciechowski, Marek Świerczewski czy Artur Andruszczak) sprawiły, że niejednemu starszemu kibicowi przypomniały się młodzieńcze lata. Momentem, który doprowadził wielu do łez, było wyświetlenie postaci śp. Adama Ledwonia, który dzień później obchodziłby 50. urodziny.

Na turnieju zameldowali się również nasi przyjaciele z Banika Ostrava w 270 głów oraz układowicze z ROW-u Rybnik wspierając swoich piłkarzy w 134 osoby. Cała hala nie przeszła obojętnie wobec ciężkiego losu drużyny ROW-u, która spoczywa na barkach ich wiernych kibiców i wszyscy wspólnie odśpiewaliśmy: „Nigdy nie zginie! ROW Rybnik nigdy nie zginie!”.

Udział także wzięły drużyny Podbeskidzia Bielsko-Biała oraz FK Zeleziarne Podbrezova, jednak nie mogli dostać wsparcia swoich kibiców tego dnia.

Petrochemia Płock

Pierwszy wyjazd, który wypadł do Płocka, był mocno wyczekiwany. Składało się na to wiele czynników. Głównym było to, że nie byliśmy aż 10 lat w tym mieście, a oprócz tego Nafciarze dorobili się nowego stadionu i póki co żadna ekipa nie była w stanie zapełnić całej klatki. Kto jak nie my? Pociąg specjalny to dodatkowy magnes dla koneserów wyjazdów i finalnie do Płocka wybrało się 755 fanatyków (komplet), w tym 1 Banik Ostrava, 14 Górnik Zabrze, 15 JKS Jarosław i 16 ROW Rybnik. Była to nasza najliczniejsza wizyta w historii na stadionie ZKS-u, a oprawa „Pseudokibice” jedynie podkreśliła naszą moc wyjazdową.

Resovia 

Po niespełna 2 latach zagraliśmy ponownie z Sovią na wyjeździe. Wówczas fani gospodarzy z powodu naszego zakazu wyjazdowego, pomogli nam obejrzeć mecz na „swojej” trybunie, a porządne wsparcie zapewnił nam JKS Jarosław. Od tego czasu zmieniły się dwie rzeczy. Świry zakończyły układ chuligański z Resovią, natomiast my zasiedliśmy już normalnie w sektorze gości. Natomiast cała nasza delegacja w tym dniu wyniosła 581 osób, w tym 8 Banik Ostrava, 36 JKS Jarosław i gościnnie 6 Wisłoka Dębica. Była to nasza najliczniejsza wizyta w historii wyjazdów do Rzeszowa.

Zagłębie Sosnowiec

Bardzo wyczekiwany pojedynek! Przewodnim pytaniem było: czy wejdziemy? Okazało się, że ostatecznie nikt nie stanął nam na drodze. Mecz został rozegrany w drugi dzień świąt wielkanocnych i tzw. Prima Aprilis. W sektorze gości znalazło się 809 głów (komplet), w tym 18 Banik Ostrava, 31 Górnik Zabrze, 8 JKS Jarosław i 20 ROW Rybnik. Była to nasza pierwsza wizyta na nowym stadionie Zagłębia. Kiedy będzie kolejna okazja? Nie wiadomo. Piłkarze „wyjaśnili” Zagłębie nokautem 4:0, z kolei my byliśmy świetnie słyszalni na całym obiekcie. Nasi ultrasi oprócz odpalenia pirotechniki, nie zapomnieli o pstryczku w nos, prezentując transparent: „Zagłębie nigdy nie spadnie!”. Gospodarze przez moment mogli o nas pomyśleć coś pozytywnego, ale… po chwili pojawiła się druga część transparentu: „Prima aprilis!”.

Termalica Nieciecza

Wyjazd do Niecieczy w porównaniu do ubiegłego sezonu był legalny i zaliczyliśmy nadkomplet. Było nas 549 osób (nadkomplet), w tym 2 Banik Ostrava, 16 Górnik Zabrze i 7 JKS Jarosław. Zajęliśmy całą klatkę i sektor do niej przylegający.

Polonia Warszawa

Na stadionie Polonii Warszawa nie byliśmy 20 lat. Nasza ostatnia liczba to zaledwie 11 fanatyków, więc musieliśmy w najlepszym stylu zmazać naszą słabą poprzednią wizytę. W sektorze gości pojawiło się ostatecznie 357 głów (komplet), w tym 4 Górnik Zabrze i 1 JKS Jarosław. 

GKS Tychy

Pierwszy raz w historii grania na nowym obiekcie tyszan, dostaliśmy 1200 biletów, co odpowiadało prawie całej pojemności klatki. W sektorze gości pojawiło się nas 1204 fanatyków (komplet), w tym 5 Banik Ostrava i 34 Górnik Zabrze. Momentem, który każdy obecny weźmie ze sobą do grobu, była ostatnia akcja meczu, dająca nam zwycięstwo 3:2! Radość, a dokładnie ryk po golu Jakuba Araka, sprawił, że stadion został przez nas zagłuszony.

Arka Gdynia

W Dzień Matki, które dostały od wszystkich swoich synów na zbiórce „pocztówkę”, pojechało do Gdyni 724 fanatyków (komplet), w tym 9 Banik Ostrava i 19 ROW Rybnik. Była to nasza najlepsza liczba w historii na stadionie Arkowców, którzy pomogli ogarnąć nam dodatkowe bilety – szacunek. Od samego początku ruszyliśmy z fenomenalnym dopingiem, który niósł się po stadionie, a bramka Adriana Błąda podkręciła jedynie decybele i wywołała kolejną dodatkową energię do zdzierania ryja.

Końcówka spotkania ciągnęła się w nieskończoność, ale stało się – GieKSa wróciła na salony! Po przyjeździe do Katowic udaliśmy się w nocy pod Spodek, by świętować wspólnie z piłkarzami.

Inne

Nie mogło zabraknąć naszego wsparcia dla braci z Ostrawy i Zabrza. Na meczach domowych Banika i Górnika, jeżeli nie kolidowało to z naszymi spotkaniami ligowymi, fani GieKSy zawsze meldowali się z dobrym wsparciem.

Na wyjazdach wyglądało to następująco:

Banik Ostrava: Dynamo Czeskie Budziejowice 18, Mlada Boleslav 10, FC Zlin 2, Sparta Praga 33 i 4 (grupa mistrzowska).

Przed startem ligi FC Novojicinsko zorganizowało turniej kibicowski, na który zaproszony został także Górnik i ROW. GieKSa wystawiła 100-osobową delegację.

Górnik Zabrze: Widzew Łódź 40, Ruch Chorzów 100, Pogoń Szczecin 1.

Reprezentacja: na mecz z Walią do Cardiff udało się 11 GieKSiarzy, którzy mecz oglądali wspólnie w koalicją Górnik, ROW, Wisłoka, Siarka Tarnobrzeg i Wisła Sandomierz (zgoda Siarki).

Materiały zaczerpnięte ze strony GzG64.pl.

Na Instagramie profil GKS Katowice Old School poleca wspomnienia dla starych bywalców Blaszoka, który niedługo zakończy swoją piękną misję. Tam, gdzie się zaczął, tam skończy – w Ekstraklasie.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Komplet GieKSy w Zabrzu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Zabrza. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Społecznie

Puchar albo koszulka

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Przed nami kolejne spotkanie w ramach rozgrywek o Puchar Polski. Oprócz sportowych emocji wraca też „Akcja Pucharek”, którą spontanicznie zapoczątkowałem kilka lat temu, i którą z dużym uśmiechem od lat podłapuje nasz piłkarz – Adrian Błąd. Jeśli nie wiecie, o co chodzi, to spieszę z wyjaśnieniem. 

We wrześniu 2019 roku los skojarzył nas w Pucharze Polski z Wartą Poznań. Graliśmy wówczas wieczorem, a ja czas pomiędzy końcem pracy a meczem, z braku lepszych rozrywek tamtego dnia postanowiłem spędzić w biurze. Z nudów wydrukowałem mały Puchar Polski i przykleiłem go do… słomki. Wziąłem go na Bukową i wtedy zauważyłem, jak wiele osób reaguje śmiechem na ten mały pucharek. GieKSa wygrała tamto spotkanie w karnych, a ja po meczu podczas zbijania piątek z piłkarzami wręczyłem Puchar Adrianowi Błądowi. Nasz ówczesny kapitan szybko podłapał wesołą konwencję i zrobił „rundę honorową” pod Blaszokiem i Trybuną Główną wznosząc wysoko mały pucharek. Było trochę śmiechu, a na Twitterze umówiłem się z Adrianem, że na kolejną rundę pucharek będzie większy, i tak aż do Narodowego.

W kolejnej rundzie Pucharu Polski mierzyliśmy się ze Stalą Stalowa Wola, a mecz rozgrywany był przy pustych trybunach w… Boguchwale. Na tamto spotkanie pojechałem jako fotoreporter GieKSa.pl. Wtedy również GKS rozstrzygał mecz w karnych, niestety wówczas musieliśmy uznać wyższość rywala, a jednym z zawodników, którzy nie strzelili karnego, był… Adrian Błąd. Po spotkaniu pogadaliśmy chwilę z Adrianem, widział przygotowany wcześniej kolejny pucharek i w ramach pocieszenia podarował mi koszulkę z tamtego spotkania. Były to specjalne koszulki na Puchar Polski, promujące akcję „Odblaskowi”. W mojej dość sporej kolekcji gadżetów GieKSy jest to obecnie jedna z najważniejszych pamiątek.

W kolejnych latach powtarzaliśmy akcję, wprowadzając zasadę: po każdej rundzie pucharek będzie większy aż do Narodowego, a jeśli przegramy – koszulka Adriana trafi na cel charytatywny. Jak pewnie wiecie, w ostatnich latach nie zdobyliśmy Pucharu Polski, dlatego po każdej porażce Adrian honorowo oddawał koszulkę, a ja później wystawiałem je na charytatywne licytacje, dzięki którym udawało nam się wesprzeć zbiórki na Maję i Alexa.

Mimo iż pomaganie to wspaniała i wartościowa sprawa, to trzymam kciuki, aby w tym roku koszulka została u Adriana i abyśmy mogli świętować na Narodowym.

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna

Pogoń Szczecin kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Pogoń Szczecin to jedna z większych kibicowskim firm na obecnej scenie. Ostatnia dekada w ich wykonaniu to absolutne panowanie w województwie zachodniopomorskim i nic nie wskakuje na to, żeby kiedykolwiek miał się to zmienić.

Ruch kibicowski w Szczecinie zapoczątkował się już w latach 70., kiedy dorobili się zgody z Legią Warszawa oraz Śląskiem Wrocław.

W 1980 roku u boku Legii (zgoda ze Śląskiem już padła), która grała finał Pucharu Polski ze znienawidzonym Lechem Poznań w Częstochowie, doszło do jednej z największych awantur w historii polskiego podwórka. Na stadionie trwała regularna bitwa i do dzisiaj nie wiemy, ile osób zginęło. Dużo było zatajania informacji o śmierci kibiców – jedne źródła informowały o 2-3 zabitych, inne „dźwigały” do nawet 7-8.

Pogoń, która jest starym wyjadaczem polskich trybun, dorobiła się przez wszystkie lata garstki zgód. Z czego to wynikało? Jednoznacznej odpowiedzinie mamy, ale z pewnością subkultura metalowców, mająca dużo do powiedzenia, miała swoją rolę w odbiorze Portowców przez chuliganów w resztach zakątkach Polski, w których łyse głowy oraz kurtki „fleki” były na porządku dziennym.

Sztama z Legią jest dzielona na dwa rozdziały. Pierwszy to sojusz zawarty od lat 70., który trwał do połowy lat 80. Po zakończeniu zgody relacje Warszawa – Szczecin nie były, delikarnie pisząc, idealne. Wiosną 1994 roku do Szczecina jechała 80-osobowa załoga Legii gotowa na wszystko… Wcześniej zjeżdżały się jednostki fanów CWKS-u i jedni ze starymi znajomymi Portowcami pili wódkę, inni na mieście bili  się między sobą. Naprawdę nikt nie wiedział, jak ten dzień się zakończy. W trakcie pierwszej połowy stara ekipa Legii przyszła do młyna Portowców i przekazała, że od dziś jest zgoda. Zostały nawet wymienione między sobą flagi, ale w trakcie meczu doszło do konfliktu fanów MKS-u między sobą. Jedni pozdrawiali CWKS, inni „jechali” Legię od najgorszych… Flaga „Warsaw Fans Hooligans” wisiała w sektorze Pogoni – została zdjęta, po czym znowu wracała na płot… Ogólnie od 70. minuty już było wszystko wyprostowane i wyjaśnione we wszystkich szeregach – Pogoń zabrała Legię na piwo i zgoda zaczynała się na nowo rozwijać, ale był kolejny problem…

Zagłębie Sosnowiec to stara i zasłużona zgoda Legii Warszawa. Miała również dwa etapy przyjaźni, ale rok 1991 to moment, w którym Zagłębie z Legią odnowiło sztamę podczas naszego wspólnego finału Pucharu Polski w Piotrkowie Trybunalskim. Jeszcze we wrześniu 1994 roku Portowcy grali w Częstochowie, gdzie zawitało Zagłębie Sosnowiec w 50 osób. Stara ekipa Pogoni powiedziała, że mogą wejść i wywiesić symbolicznie flagę, ale mają stać obok, bo sztamy i tak nie będzie. Zagłębie wychodząc z sektora zaczęło wbijać w Pogoń, za co Portowcy również im pojechali wyzwiskami. W kwietniu 1995 roku doszło do spotkania w „Źródełku” (lokalu kibiców Legii) przy okazji meczu Legia – Pogoń, kiedy mottem zbratania dwóch zwaśnionych ekip było hasło: „zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Były to dyplomatyczne zagranie Legii, aby Pogoń i Zagłębie zakopali topór wojenny, a zgoda została oficjalnie przybita. Nieoficjalnie – tej zgody nigdy nie było. Mimo potężnej odległości między Szczecinem a Sosnowcem, ta kosa jest naprawdę silna i odczuwalna. Chuligani Barra Bravas ’97 (ze wsparciem kolegów z BKS-u Stal Bielsko-Biała) nawet tak się poświęcili, że pojechali na morsowanie fanów Pogoni, z którego przywieźli ze sobą flagę szczecinian.

Co do kos, to oprócz „lokalnej” z Lechem Poznań, mają od zawsze daleką, ale nigdy starzejącą się z Cracovią. Podczas meczu Polska – Anglia w Chorzowie (1993 rok) kibce Cracovii zabili nożem w tramwaju Andrzeja „Faraona” Kujawę.

W 2013 roku Legia Warszawa grała mecz w europejskich pucharach z Lazio Rzym. Ekipa Zagłębia zabrała swoją zgodę z Bielska-Białej, która wydawało się, że zbliża się coraz bliżej do Legionistów. Nie mogło zabraknąć konfliktu przy bezpośrednim spotkaniu. Portowcy czuli się nieswojo, natomiast Legia zbytnio nie dała im wsparcia. We wrześniu obie strony postanowiły ogłosić, że blisko 20-letnia przyjaźń przechodzi do historii i rozstają się ze wzajemnym szacunkiem. Tydzień temu ta relacja już oficjalnie przekształciła się w kosę.

Obecnie Pogoń Szczecin ma regionalną zgodę z Kotwicą Kołobrzeg, która trwa od 2019 roku. We wcześniejszych latach Kotwa miała status fan clubu ale poczyniła spory chuligański rozwój. Odnośnie do  fanów z Kołobrzegu to ciekawostką jest fakt, że mimo końca zgody Legii z Pogonią, jest niepisany pakt, który mówi, że fanów Legii w Kołobrzegu się nie rusza, bo to oni im zapoczątkowali ruch kibicowski na Kotwicy. Sami kibice Kotwy wytłumaczyli to w wywiadzie dla „To My Kibice!”.

Drugą zgodą Pogoni jest holenderski Feyenoord Rotterdam. Oficjalnie sztama przybita została w 2023 roku, ale wcześniej łączył ich układ chuligański, który także mają z niemieckim Dynamem Berlin. Wielu przez zbliżony herb „D” myli, że Portowcy trzymają z Dynamem Drezno.

Dobre relacje mają również chuligani z chorwackim NK Osijek. Były i dawniej jakieś kontakty ze Spartą Praga czy Ujpestem Budapeszt, ale skończyło się na turnieju kibiców lub zwykłych prywatnych relacjach.
Dokąd zmierzają Portowcy? Ciężko wskazać, bo nic oficjalnie ich już nie łączy, jednak wiele ekip zdążyło im zaśpiewać pieśni „pozdrawiające” Widzew Łódź i sugerując, że koalicja WRWE jest im bliższa, ale wszystko to obecnie domysły i spekulacje.

Nasza rywalizacja z Portowcami jest bogata w doświadczenia. Ledwo od dnia powstania naszego klubu i gry w Ekstraklasie zaczęliśmy ze sobą rywalizować. Już w 1968 roku chłopak na zdjęciu miał do wyboru dwa mecze – GieKSa podejmowała szczecinian na Stadionie Śląskim (nie mieliśmy jeszcze swojego stadionu), zaś nasi sąsiedzi równolegle grali ze Śląskiem Wrocław.

Nie licząc kilku lat, w których nas zabrakło w elicie (od 1971 do 1978 roku), graliśmy ze sobą non stop. Wiosną 1988 roku, kiedy graliśmy z Pogonią, nasz młyn był wystawiony na obecnym sektorze 5 i 6 Trybuny Głównej.

Rok później w marcu 1989 roku nasi piłkarze byli już wspierani z Blaszoka.

Ogólnie do końca lat 80. ciężko odnotować jakieś wzajemne liczy na obu stadionach. Pierwszą odnotowaną liczbę fanów GieKSy w Szczecinie datuje się na wiosnę 1987 roku – 5 naszych fanatyków. Sezon później, czyli jesienią 1988 roku, do Szczecina pojechało aż 200 fanów GKS-u, ale warto zaznaczyć, że było to lato i zjeżdżali się fani GieKSy przebywający na wczasach nad polskim morzem z różnych miejscowości. Co do kibiców MKS-u na Bukowej. Nie wątpię, że byli ale niestety nigdzie nie odnalazłem żadnego śladu wizyty kibiców Pogoni w Katowicach. Także pora przenieść się w najlepsze lata – szalone 90.

Pogoń Szczecin w sezonie 1992/1993 wróciła do elity. Na wyjazd w sierpniu wybrało się 12 fanatyków GieKSy oraz… 1 kibic Pogoni z Jaworzna.

Rok później w sezonie 1993/1994 jesienią do Katowic zawitało 30 fanów Pogoni.

Wiosną 1994 roku do Szczecina wybrało się 52 fanatyków GieKSy, na których czekało mnóstwo atrakcji chuligańskich na trasie. Pod koniec meczu gospodarze wykorzystali naszą radość po strzelonej bramce i zerwali małą flagę „Giszowiec”.

W tym samym roku ponownie mieliśmy wyjazd do Szczecina. Tym razem wybrało się 6 kibiców GieKSy, a nasza skromna delegacja została trafiona i flaga zmieniła właściciela. Na powrocie ustawiła się w Poznaniu „Brygada Banici” w 20 osób, ale oszczędziła naszych kibicó. Mieli jedynie pretensje o wywieszanie flagi Gniezna na Blaszoku.

Wiosną 1995 roku na Bukowej Pogoń Szczecin oszacowała się łącznie na 100 głów. Byli świeżo po przybiciu zgody z Zagłębiem Sosnowiec i dzięki temu mecz miał dodatkowe atrakcje. Dostali wsparcie od fanów Zagłębia, którzy oczywiście stanowili większość ekipy przyjezdnej.

W sezonie 1995/1996 na jesień graliśmy w Szczecinie. Wyjechało 30 fanów GieKSy, ale z różnych przyczyn na trasie (m.in. brak biletów i brak połączeń) ostatecznie na własną rękę dotarło 5 fanatyków.

Wiosną 1996 roku w marcu do Katowic przyjechało 50 Portowców.

Po spadku Pogoni z ekstraklasy na rok, zobaczyliśmy się w sezonie 1997/1998 ponownie. Jesienią Bukową odwiedziło 17 fanów Pogoni, którzy zostali obici i stracili swoje fanty – szaliki i koszulkę.

W kwietniu 1998 roku na rewanżowe spotkanie wybrało się 72 kiboli GieKSy. Jak pokazały poprzednie wizyty i doświadczenie zdarzeń losowych, finalnie dojechało 36 GieKSiarzy. Resztę wyrzuciła policja za brak biletów, co w latach 90. było chlebem powrzednim. Druga załoga dowiedziała się, że na stadion nie wejdą, bo weszły wtedy obowiązkowe identyfikatory. Pozostało zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie na peronie Szczecin Dąbie.

W sezonie 1998/1999 pierwszy mecz zagraliśmy na Bukowej. W październiku przyjechało 32 Portowców, z czego kilka jednostek zostało wyczajonych na mieście i obitych. Na Blaszoku doszło do konfliktu z zarządem, który nie życzył sobie wieszania flag od… zewnętrznej strony płotu przez co trybuna została opuszczona, a piłkarze dokończyli mecz bez flag i kibiców.

W marcu 1999 do Szczecina nie wybrał się żaden przedstawiciel GieKSy przez niewpuszczanie kibiców gości. Ostatecznie GieKSa po tłustych latach i chwilowej przeciętności w lidze pożegnała się z Ekstraklasą…

Po rocznej banicji GieKSa wróciła do Ekstraklasy w 2000 roku. Na inaugurację ligi zagraliśmy z Pogonią na Bukowej. Portowcy w lipcu zawitali całkiem solidną liczbą 180 głów, co było wtedy ich rekordem w Katowicach. Z kolei Blaszok po awanturze ze Śląskiem Wrocław został zamknięty na pół roku i nasz młyn przeniósł się na Trybunę Północną. Mogliśmy wtedy na własne oczy uświadczyć jakie dogodne warunki do oglądania meczów mają u nas kibice gości.

W marcu 2001 roku po ogromnej mobilizacji w naszych szeregach do Szczecina pojechało 240 GieKSiarzy, w tym 10 Banik Ostrava. Była to nasza najlepsza liczba w historii na szczecińskiej „Papricanie”. GKS wygrał 2:1.

ACD Systems Digital Imaging

Sezon 2001/2002 to dziwny wymysł centrali z PZPN, która chciał uatrakcyjnić ligę i podzielono rozgrywki na grupę A i B, gdzie pierwsze 4 drużyny po rozegraniu 14 spotkań awansowały do grupy mistrzowskiej, a druga część do grupy spadkowej. GKS w ostatniej kolejce awansował do elity,w któej w krótkim odstępie czasu mógł się spotkać z Pogonią.

W marcu 2002 roku doszło do ciekawego meczu. Portowcy przyjechali w 40 głów, z czego część na dworcu została trafiona przez naszych chuliganów. Pogoń została skrojona z szalików. Niespodziewanie około 80. minuty meczu chuligani Pogoni zrobili wjazd pod kasy w drugie 40 głów z okrzykiem ich ówczesnej bandy – Terror Corps. Nasi oczywiście wyszli naprzeciwko i doszło do szybkiego starcia, jednak mundurowi jeszcze szybciej przerwali harce i odwieźli Pogoń na dworzec. Z kolei na łuku doszło do walki z ochroną i mundurowymi.

Miesiąc później w kwietniu graliśmy rewanż w Szczecinie. Wyruszyło 38 fanatyków, ale tradycji stało się zadość. W Lesznie prawie cały skład skończył podróż przez policję. Dwie osoby wyruszyły na własną rękę różnymi sposobami i przesiadkami, a ostatnie 200 km do Szczecina postanowili pokonać… taksówką. Inna 5 osobowa załoga jechała swoim samochodem i finalnie zasiadło w sektorze gości 7 fanów GieKSy.

Sezon 2002/2003 to słodko-gorzki sezon dla fanów GieKSy. Klub spisywał się ponad oczekiwania wszystkich i do końca sezonu nawet chwilowo włączył się o walkę tytułu Mistrza Polski, w tle jednak od października toczyła się nasza wojna z firmą Dospel.

Jesienią do Szczecina wybrało się 80 kiboli GieKSy, a towarzyszyła nam jedynie flaga naszego Świętej Pamięci brata – Pisaka. W pierwszą stronę zostało nawet trafionych kilku fanów Lecha Poznań jadącym tym samym pociągiem, którzy zostali pozbawieni z szalików.

Wiosną 2003 roku w maju podejmowaliśmy już spadającą z ligi ekipę Pogoni Szczecin, a ważniejszym od miejsca w tabeli był los samego klubu, który zaczął tonąć. Portowcy również popadli w ogromny kryzys kibicowski. Do Katowic dojechało jedynie 15 fanatyków, część z nich nie miała wyjścia i musiała stoczyć honorową walkę po 4 osoby, którą szybko wygrała GieKSa, a naszym łupem padły 2 płótna (Ekipa 100% Gryfino” oraz „Pogoń Walcząca”), która z oczywistych względów została zwrócona.

Po spadku z ekstraklasy Portowcy podobnie jak my w 2000 roku, wrócili po rocznej banicji do elity.

We wrześniu 2004 roku pojechało nas 57 głów, ale nie mogliśmy wejść ze względu na brak tzw. chipów.

W maju 2005 roku zaczynaliśmy się pomału żegnać tym razem my. Ale wtedy nikt nie wiedział, że na trochę dłużej niż się wszystkim wydawało. Blaszok został zamknięty, a młyn zasiadł na Trybunie Północnej. Portowców zabrakło, a na pustym Blaszoku wywiesiliśmy transparent „www.RatujemyGieKSe.pl”.

Po wysłaniu nas w zaświaty i żmudnej drodze odbudowy naszego klubu w 2009 roku wróciliśmy na zaplecze Ekstraklasy. Wyjazd Do Szczecina był 1 sierpnia, czyli w święto Powstania Warszawskiego, ale nie to było wtedy najgłośniejszym tematem polskich trybun. W sektorze gości ogłoszona została śląska zgoda: GKS-u Katowice i Górnika Zabrze, którą wcześniej łączył układ chuligański. Pojechało nas wtedy rekordowe 502 osoby, w tym 150 Torcida i 12 Banik Ostrava, co do dziś jest naszą najlepszą liczbą na Pogoni.

Tego samego roku w listopadzie zagraliśmy mecz z Pogonią na Bukowej. Świeżo upieczona zgoda z Górnikiem miała się świetnie i Torcida w tym dniu dała nam nieprawdopodobne wsparcie przyjeżdżając w 1000 głów! Portowcy tego dnia przyjechali w 265 głów, w tym 10 Legia Warszawa, co było ich najlepszym wyjazdem w historii do Katowic, ale Trybuna Północna, na której zasieli ugościła ostatni raz przyjezdnych…

Sezon później zagraliśmy pierwszy mecz na wyjeździe. W listopadzie wypadł wyjazd w najgorszym możliwym terminie – czwartek. Na eskapadę zdecydowało się mimo wszystko 201 fanatyków, w tym 28 Banik Ostrava i 21 Górnik Zabrze, co było doskonałą liczbą. Nieprawdopodobne widowisko zafundowali nasi piłkarze którzy przegrywali w Szczecinie 3:1 do 85. minuty. Jednak GieKSa w przeciągu 5 minut strzeliła… 3 bramki i wygrała 4:3! Od tego wyjazdu zaczął obowiązywać zakaz jeżdżenia kobiet na wyjazdy, a wyjątek od tej grupy miał miejsce m.in. na ostatnim meczu w Zabrzu.

Rewanż był bezbarwny. W czerwcu 2011 roku graliśmy kolejny beznadziejny sezon, a Blaszok żegnał Wojciecha Stawowego białymi chusteczkami i taczką. Portowców, przez wyłączoną z użytku Trybunę Północną, zabrakło.

 

W sezonie 2011/2012 graliśmy ostatni raz w lidze ze sobą. Na Bukowej mecz nie miał żadnej historii. Przegraliśmy 0:2, a fanów gości ponownie zabrakło (przez brak sektora gości).

 

Wiosną 2012 roku w maju do Szczecina wybrało się 180 fanatyków GieKSy. Piłkarze przegrali 0:1 i skończył się kolejny beznadziejny sezon walki o nic. Portowcy natomiast po wieloletniej odbudowie zostali beniaminkiem Ekstraklasy, w której grają nieprzerwalnie do dziś.

Po 10 latach udało nam się znowu zagrać z Pogonią… ale rezerwami. W Pucharze Polski wylosowaliśmy Pogoń II Szczecin i mimo środowego terminu zainteresowanie wyjazdem do Szczecina było spore. Mecz graliśmy na bocznym boisku, a dzięki uprzejmości Portowców mogliśmy zawitać w 215 głów, w tym 3 ROW Rybnik i 2 Banik Ostrava.

Ostatni raz z Portowcami mierzyliśmy się 6 lat temu – ze Szczecina do Katowic przyjechało wówczas 118 fanów Pogonii.

W piątek widzimy się na Blaszoku. To jeden z trzech ostatnich spotkań GieKSy na Bukowej. Żyjmy chwilą!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga