W niedzielne popołudnie w Satelicie doszło do pierwszych w tym sezonie hokejowych derbów z GKS-em Tychy. W drużynie gości od tego sezonu występuje dwóch byłych hokeistów GieKSy — Joona Monto i Matias Lehtonen. Właśnie Ci zawodnicy okazali się naszymi katami. Pierwszy z wymienionych zdobył dwie bramki, a drugi zaliczył bramkę i dwie asysty.
W początkowych minutach meczu byliśmy świadkami wyrównanego pojedynku. Akcje szybko przenosiły się z jednej strony lodowej tafli na drugiej, a obaj bramkarze byli czujni. W 8. minucie nieprzepisowo zagrał Arkadiusz Kostek i przez dwie minuty graliśmy o jednego zawodnika mniej. W tym okresie mądrze się broniliśmy, nie pozwalając przeciwnikowi na założenie zamka. Do przerwy na czyszczenie lodu, byliśmy drużyną lepszą, jednak od połowy tercji inicjatywę przejęli przyjezdni, którzy niczym rasowy bokser w odstępie 75 sekund zdobyli dwie bramki. Najpierw w 13. minucie wynik otworzył Turkin Viktar, dobijając krążek po uderzeniu Olli Kaskinena, a następnie strzałem przy słupku popisał się nasz były zawodnik, Joona Monto. Po tych wydarzeniach na lodowisku w Katowicach gra się uspokoiła i na pierwszą przerwę zjeżdżaliśmy przy wyniku 0:2.
Od początku drugiej tercji katowiczanie szukali okazji na zmianę rezultatu. Pierwszą okazję na zdobycie kontaktowego gola mieliśmy w 23. minucie, kiedy na ławkę kar odesłany został Bartosz Ciura. Mimo kilku okazji podczas tego okresu wynik nie uległ zmianie. W 27. minucie meczu role się odwróciły i to my musieliśmy się bronić w czterech przeciwko pięciu tyszan, ale wynik wciąż pozostawał bez zmian. Dopiero w 33. minucie strzałem z ostrego kąta, przy bliższym słupku Tomasa Fucika pokonał Grzegorz Pasiut, wlewając w serca kibiców nadzieję na odwrócenie meczu. W kolejnych minutach ożywili się przyjezdni, którzy w 37. minucie ponownie odskoczyli GieKSie na dwie bramki, a autorem gola był ponownie Joona Monto, który zachował największą czujność w zamieszaniu pod naszą bramką. W końcowych minutach gra się nieco zaostrzyła, a najbardziej zaiskrzyło między Aleksim Varttinenem, a Filipem Komorskim. Druga tercja zakończyła się remisem 1:1.
Trzecią tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu po wykluczeniu w ostatnich sekundachhyuj1 drugiej tercji Travisa Vervedy. Goście błyskawicznie wykorzystali okres gry w przewadze i po 14 sekundach od rozpoczęcia trzeciej tercji przegrywaliśmy już 1:4, a strzelcem gola był Matias Lehtonen. GieKSa nie składała broni i szukała okazji na zdobycie kolejnych bramek. Bliski szczęścia był Sephen Anderson, ale będąc tuż przed bramkarzem gości, nie trafił czysto w krążek. W 51. minucie tuż po zakończeniu kary Dante Salituro, Filip Komorski zmienił tor lotu krążka, zdobywając gola numer 5 dla GKS-u Tychy. Końcowe minuty meczu przebiegły na spokojnej grze obu stron. Jeszcze w 57. minucie bliski na zmniejszenie rozmiarów porażki był Stephen Anderson, po którego uderzeniu krążek z linii bramkowej wybił Olli Kaskinen. Do końcowej syreny wynik już się nie zmienił i musieliśmy przełknąć gorycz porażki.
GKS Katowice – GKS Tychy 1:5 (0:2, 1:1, 0:2)
0:1 Turkin Viktar (Olli Kaskinen, Mark Viitanen) 12:46
0:2 Joona Monto (Rasmus Heljanko, Matias Lehtonen) 14:11
1:2 Grzegorz Pasiut (Stephen Anderson, Dante Salituro) 32:09, 5/4
1:3 Joona Monto (Rasmus Heljanko, Matias Lehtonen) 36:08
1:4 Matias Lehtonen (Dominik Paś, Mark Viitanen) 40:14, 5/4
1:5 Filip Komorski (Dominik Paś, Aapo Ahola) 50:29
GKS Katowice: Murray (Kieler) – Verveda, Kostek, Salituro, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Michalski, Anderson, Bepierszcz – Runesson, Englund, Smal, Sokay, Kallionkieli oraz Maciaś, Rydström, Waxin oraz Kovalchuk.
GKS Tychy: Fucik (Lewartowski) – Kaskinen, Bizacki, Łyszczarczyk, Komorski, Paś – Ahola, Sobecki, Lehtonen, Monto, Hejlanko – Ciura, Pociecha, Viitanen, Turkin, Jeziorski – Matera, Krzyżek, Larionovs, Ubowski, Gościński.
Najnowsze komentarze