Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Efekt „nowej miotły” nie zadziałał

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja GieKSy. Prezentujemy najciekawsze z nich.

Piłkarki zakończyły rundę jesienną rozgrywek na pierwszym miejscu w tabeli. Drużyny Orlen Ekstraligi Kobiet do rozgrywek wrócą na początku marca przyszłego roku. Piłkarze w 16. kolejce PKO BP Ekstraklasy przegrali z Lechem 0:2. Prasówkę po tym spotkaniu można przeczytać TUTAJ. Kolejny mecz drużyna rozegra na Bukowej w sobotę o 17:30 z Lechią Gdańsk. Druga drużyna piłkarzy została zwycięzcą Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Katowice.

Z drużyną siatkarzy rozstał się trener Grzegorz Słaby. Zespół pod wodzą Emila Siewiorka rozegrał w ubiegłym tygodniu jedno spotkanie – ze Skrą Bełchatów. Niestety siatkarze przegrali 1:3. W najbliższą sobotę (29.11) drużyna zmierzy się o 17:30 w hali w Szopienicach z drużyną Ślepsk Malow Słupsk. GKS Katowice zajmuje ostatnie miejsce w tabeli…

Po turnieju Pucharu Kontynentalnego hokeiści powrócili na ligowe tafle. W ubiegłym tygodniu zespół rozegrał dwa mecze – oba wygrane. W pierwszym pokonaliśmy na wyjeździe JKH GKS Jastrzębie 6:4, a w drugim w Satelicie Energę Toruń 5:4 (po dogrywce). Relację z tych spotkań znajdziecie odpowiednio TUTAJTUTAJ. W rozpoczętym tygodniu zespół rozegra trzy spotkania: już jutro (26.11) wyjazdowe z Cracovią, w piątek (29.11) z Podhalem (w Satelicie) oraz w niedzielę (na wyjeździe) z Zagłębiem. Mecze rozpoczną się odpowiednio o godzinie: 18:00, 18:30 i 18:00.

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – EKSTRAsumowanie: GKS Katowice #1

Runda jesienna w Orlen Ekstralidze na dobre dobiegła końca! Ruszamy na naszej stronie z cyklem statystycznym poszczególnych drużyn  i krótkim podsumowaniem ich poczynań. Na pierwszy ogień mistrzynie jesieni, czyli zespół GKS-u Katowice.

Drużyna Katowiczanek była jesienią nie do zatrzymania – zdobyła komplet punktów, wygrywając wszystkie mecze w rundzie. Obrona funkcjonowała niemal perfekcyjnie, co ilustrują jedynie trzy stracone bramki w całej rundzie. Bramkarka Kinga Seweryn zakończyła aż siedem spotkań z czystym kontem, będąc jednym z filarów świetnie zorganizowanej defensywy. Pod wodzą Karoliny Koch zespół imponował nie tylko wynikami, ale także stylem gry, zachwycając nawet neutralnych obserwatorów.  Zespół z Katowic wyróżniał się także skuteczną ofensywą, zdobywając 38 bramek, co czyni ich drugą najskuteczniejszą drużyną w lidze – tuż za Czarnymi Sosnowiec. Kluczowymi postaciami w ataku są Nikola Brzęczek, Klaudia Maciążka i Klaudia Słowińska. Szczególnie dobra forma tej ostatniej została nagrodzona powołaniem do reprezentacji Polski i debiutem na arenie międzynarodowej. Środek pola również prezentował się znakomicie, dzięki kreatywnej grze Weroniki Kaczor i Gabrieli Grzybowskiej. W ramach ciekawostki warto wspomnieć, że od GKS od siedemnastu meczów ligowych nie zaznał porażki na własnym terenie.

Przed sezonem działacze postawili na konkretne wzmocnienia, które szybko pokazały swoją wartość. Weronika Kaczor i Kinga Kozak, powracające do kraju po grze za granicą, wniosły do drużyny doświadczenie i jakość. Równie udane okazały się transfery Patrycji Michalczyk oraz Katarzyny Nowak – te zawodniczki bardzo dobrze wkomponowały się w zespół, dając Karolinie Koch szersze pole manewru na ławce rezerwowych. Warto też wspomnieć o debiucie Julii Langosz w seniorskiej piłce – ta młoda zawodniczka jest stopniowo wprowadzana do zespołu, i ma już za sobą debiutanckie trafienie na boiskach Orlen Ekstraligi w meczu z Rekordem Bielsko – Biała (6:1).

W poprzednim sezonie drużyna wicemistrzyń Polski borykała się z licznymi kontuzjami, które na dłużej wykluczyły z gry kluczowe zawodniczki, takie jak Klaudia Maciążka czy Patrycja Kozarzewska – dziś reprezentująca barwy Śląska Wrocław. Niestety, także w obecnej kampanii urazy dały o sobie znać. Oliwia Malesa, która jeszcze przed startem rundy zerwała więzadła krzyżowe, nie pojawiła się na boisku przez całą jesień. Pod koniec rundy Nikola Brzęczek, jedna z podstawowych ofensywnych zawodniczek, musiała przejść operację kolana, co wykluczy ją z gry na kilka miesięcy.

– W Ekstralidze jest świetnie i myślę, że najwięksi optymiści nie spodziewali się, że drużyna przejdzie cała rundę bez straty punktów. Przewaga nad rywalkami wynosi 6 punktów, więc jest dość komfortowa, bo można się potknąć na wiosnę, ale jestem pewny, że drużyna i sztab podchodzą do tego z zimną głową. – podsumował w skrócie tę rundę Piotr Koszecki z portalu GieKSa. pl

Jedyną skazą na tak wyśmienitej rundzie ligowej jest nieudany występ w Orlen Pucharze Polski. Katowiczanki, które w poprzednim sezonie triumfowały w tych rozgrywkach, tym razem musiały pożegnać się z turniejem już w pierwszej rundzie. Ich pogromczyniami okazały się rywalki zza miedzy, Czarne Antrans Sosnowiec, co oznacza, że drużyna nie obroni zdobytego rok temu trofeum. Piotr Koszecki z portalu GieKSa.pl tak skomentował występ Katowiczanek w Pucharze Polski:

– Natomiast Puchar Polski, który broniliśmy, to niestety rozczarowanie. Oczywiście, nie sprzyjało nam losowanie, bo mieliśmy de facto przedwczesny finał (dwie aktualnie najlepsze drużyny w Polsce) i na dodatek na wyjeździe. Można też narzekać, że PZPN nie robi rozstawień w rozgrywkach, które są tak wysokopłatne. Niemniej spotkanie w Sosnowcu miało taki przebieg, że powinniśmy byli je zamknąć w pierwszych kilkunastu minutach. Jeśli będzie mistrzostwo Polski, a jesteśmy na dobrej drodze ku niemu, to o wpadce w Pucharze Polski wszyscy zapomną.

Po rundzie jesiennej Katowiczanki pozostawiły po sobie wrażenie zespołu kompletnego, zachwycającego zarówno skutecznością, jak i organizacją gry. Świetnie przeprowadzone transfery oraz znakomicie funkcjonujący kolektyw sprawiły, że drużyna prowadzona przez Karolinę Koch jest na najlepszej drodze, aby wiosną odzyskać tytuł mistrzyń kraju.

wkatowicach.eu – GKS II Katowice zwycięzcą Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Katowice. W finale rezerwy GieKSy pokonały Rozwój Katowice 2-0

Za nami finałowy mecz Pucharu Polski Podokręgu Katowice pomiędzy dwoma katowickimi zespołami – GKS-em II Katowice i Rozwojem Katowice. Zwycięsko z pojedynku na boisku OS „Kolejarz” wyszły rezerwy GieKSy. Mecz skończył się wynikiem 2-0.

Derbowy pojedynek pomiędzy GKS-em II Katowice a Rozwojem Katowice zakończył zmagania w Poltent Pucharze Polski na szczeblu Podokręgu Katowice. Mecz został rozegrany na boisku Ośrodka Sportowego „Kolejarz” katowickiego MOSiR-u w środę, 20 listopada.

Już w pierwszej połowie meczu na prowadzenie wyszły rezerwy GieKSy. Gospodarze zdobyli bramkę w 7. minucie spotkania. Z jednobramkowym prowadzeniem GKS-u II Katowice piłkarze schodzili na przerwę.

Po przerwie piłkarze GieKSy nadal kontrolowali przebieg spotkania. Po godzinie gry udało im się podwyższyć wynik na 2-0. Rozwój próbował jeszcze odrabiać straty, jednak defensywa GKS-u była nie do przejścia dla drużyny gości.

Mecz zakończył się wynikiem 2-0 dla GKS-u II Katowice i to ta drużyna będzie miała możliwość powalczyć o występy w Pucharze Polski na szczeblu centralnym.

Cała ta edycja Pucharu Polski była niezła w naszym wykonaniu, zwłaszcza że rywalizowaliśmy z trudnymi przeciwnikami wcześniej. Chcemy wygrywać, cieszyć się grą i chcemy rozwijać młodych zawodników – mówił naszemu dziennikarzowi po meczu trener GKS-u II Katowice, Adrian Napierała.

Mieliśmy o wiele więcej okazji, po których mogliśmy strzelić jeszcze więcej bramek. Wszystko szło po naszej myśli – podsumował to spotkanie kapitan GKS-u II Katowice, Jakub Borowski.

SIATKÓWKA

siatka.org – Kolejny trenerski wakat. Zarząd stracił cierpliwość i zaufanie

Czara goryczy się przelała. Trenerem GKS-u Katowice nie jest już Grzegorz Słaby. Sytuacja GieKSy jw tabeli PlusLigi est na tyle słaba, że zarząd nie mógł dłużej zwlekać. Katowiczanie po 12. kolejkach zajmują ostatnią lokatę i dotychczas udało im się wyszarpać zaledwie 4 punkty. GKS Katowice ma za sobą trudny początek sezonu. Po 12. kolejkach zespół z województwa śląskiego szoruje po dnie tabeli. Ostatnie miejsce przyprawia kibiców GieKSy o gęsią skórkę, gdyż po tych rozgrywkach szeregi PlusLigi opuszczą aż trzy zespoły.  Na ten moment jest to właśnie GKS Katowice, Barkom Każany Lwów oraz Indykpol AZS Olsztyn. O ile lwowianie i olsztynianie w ostatnich kolejkach punktują, tak w przypadku GKS-u możemy mówić o wyłącznie jednej wygranej z ukraińskim zespołem i przegranym tie-breaku w Gorzowie Wielkopolskim.

Cierpliwość stracili już nie tylko wielbiciele klubu, lecz również sami włodarze. Za pośrednictwem komunikatu na stronie klubu poinformowano, że Grzegorz Słaby został odsunięty od obowiązków pierwszego trenera. Jego zadania przejął dotychczasowy drugi trener Emil Siewiorek. Na ten moment nie wiadomo jakie będą kolejne kroki klubu.

Grzegorz Słaby dla katowickiej siatkówki to człowiek instytucja. To właśnie pod jego wodzą w sezonie 2015/2016 GKS Katowice zwyciężył w rozgrywkach I ligi i awansował do ekstraklasy. Przez kolejne lata szkoleniowiec pozostawał w sztabie siatkarskiej GieKSy w roli asystenta. Od sezonu 2020/2021 pełnił rolę pierwszego trenera. Stracone szanse będą się śnić po nocach.

Efekt 'nowej miotły’ nie zadziałał

GKS Katowice nie doświadczył efektu 'nowej miotły’ w meczu 13. kolejki PlusLigi. Katowiczanie przegrali z PGE GiEK Skra Bełchatów 0:3. Ekipa z Górnego Śląska była bardzo bliska dopięcia swego w drugiej odsłonie, którą przegrała po grze na przewagi. Na nic zdała się świetna postawa osłabionego Bartosza Gomułki – zdobywcy 25 punktów. Statuetka MVP powędrowała w ręce Grzegorza Łomacza.

Skra na starcie meczu prowadziła czterema oczkami po wyprowadzonych kontratakach (6:2). Bełchatowianie byli dobrze dysponowani zagrywką, do wcześniejszego asa Bartłomieja Lemańskiego swojego dołożył też Michał Szalacha (9:6). Wywierali presję goście, niwelując straty, ale trzy kolejne asy gospodarzy wiązały się już z sześciopunktowym prowadzeniem (15:9). Dobry rytm zaczął łapać Aymen Bouguerra, który swoją postawą dał wyraźny impuls swoim kolegom. Do gry podłączyli się Bartosz Gomułka i Jewgienij Kisiliuk, GieKSa traciła tylko trzy punkty (20:17). Na problemy gospodarzom przyszedł ponownie serwis, wyblok i błędy katowiczan (25:20).

W drugą część goście weszli z problemami w przyjęciu, co bezlitośnie w kontrach wykorzystywali miejscowi (5:2). Wybitnie aktywny był Miran Kujundzić, a niewiele później pałeczkę przejął Ziga Stern (8:5). Zespoły po chwili wymieniły się punktowym blokiem (11:7). Nie był dłużej bierny wobec gry Skry Gomułka, który zaczął wyraźnie brać ciężar gry na swoje barki (11:9). Obydwie drużyny popełniały błędy, wydawało się, że po bloku na Alexandrze Bergerze Skra wróciła do spokojnej zaliczki (17:12). Innego zdania w dalszym ciągu był Gomułka, który do ofensywy dołożył zagrywkę i był motorem napędowym swojego zespołu (18:16). Po raz kolejny GieKSa utrudniła sobie sytuację swoimi pomyłkami, dwie piłki setowe miała Skra (24:22). Nie wykorzystała żadnej z nich, Gomułka asem przedłużył partię. Tę w pojedynkę zakończył Stern najpierw atakiem, a po chwili asem (26:24).

Drużyna z województwa łódzkiego dwukrotnie notowała dwa oczka zaliczki po punktowych blokach (4:2, 6:4). Przyjezdni dwukrotnie wyrównywali, ale dodatkowe argumenty w zagrywce mieli podopieczni Gheorghe Cretu (9:7, 12:10). Bełchatowianie zwiększyli przewagę do trzech oczek po błędzie rywali (14:11). Nieustannie jednak wynik oscylował wokół remisu (17:16). W dużej mierze GieKSę przy życiu trzymał Gomułka, który kontratakiem doprowadził do remisu (18:18). Śladami atakującego poszedł Kisiliuk. Skra nie kończyła pierwszych akcji. Ukrainiec po kontrach wyprowadził swój zespół na prowadzenie (21:20). Katowiczanie poszli za ciosem, głównie za sprawą błędów bełchatowian oraz chaosu w ich szeregach. Nie pomogła zmiana na pozycji atakującego, zatrzymany został Pavle Perić. Ostatni cios wyprowadził Bartłomiej Krulicki (25:22).

Początek czwartej części stanowił o wyrównanej grze (5:5). Dopiero błąd Amina dał pierwsze dwupunktowe prowadzenie (7:5). Spore trudności z przyjęciem mieli bełchatowianie, co przekładało się na ich ofensywę. Liderem z prawdziwego zdarzenia był Kisliuk, który otrzymywał najwięcej piłek (11:8). W mgnieniu oka bieg wydarzeń odwrócił Szalacha skończywszy atak ze środka, a po momencie dołożywszy dwa asy (12:12). Gra toczyła się punkt za punkt (16:16). Dopiero zatrzymanie Kisiliuka dało Skrze zaliczkę (18:16), ale nie na długo. Kilka akcji później wykluczony został Szalacha, gra zaczęła się na nowo (19:19). Po chwili remisowej gry zatrzymany został Berger, popełnili błąd katowiczanie. Zakończył starcie Bartłomiej Lemański.

PGE GiEK Skra Bełchatów – GKS Katowice 3:1 (25:20, 26:24, 22:25, 25:22)

HOKEJ

hokej.net – Przebudzenie gospodarzy to za mało! Zwycięskie wyjście GieKSy z ławki kar

Nie wiało nudą na lodowisku Jastor w Jastrzębiu-Zdroju. Niewielka grupa kibiców zobaczyła mecz obfitujący w gole i gonitwę wyniku przez gospodarzy. Ostatecznie to hokeiści GKS-u Katowice przeprowadzili zwycięską akcję w 55. minucie gdy Mateusz Bepierszcz wyszedł z ławki kar i dostawił kija po akcji Bartosza Fraszki.

Mimo kapitalnej pogoni ze stanu 1:4 JKH GKS Jastrzębie przegrał z GKS Katowice 4:6 i tym samym podopieczni Jacka Płachty po raz drugi w tym sezonie zdobyli Jastor. Mimo porażki jastrzębianie pozostali wiceliderami Tauron Hokej Ligi, a to za sprawą niespodziewanej porażki Unii Oświęcim w Toruniu.

Pierwsza tercja piątkowych derbów nie zwiastowała emocji, jakie towarzyszyły dwóm pozostałym odsłonom. Obie ekipy poszły wprawdzie ”na wymianę ciosów”, ale jedynym efektem był rzut karny z 6. minuty, który na otwarcie wyniku zamienił faulowany wcześniej przez Nikiego Blomberga Marcus Kallionkieli. Tuż przed przerwą jastrzębianie mogli wprawdzie doprowadzić do remisu, jednak Hannu Kuru nie zdołał w dogodnej sytuacji pokonać Johna Murray’a.

Świadkami prawdziwie derbowych emocji byliśmy w drugiej odsłonie, w której padło aż sześć goli. Zaczęło się od dość kontrowersyjnej kary dla Łukasza Nalewajki, który wpadł na przebywającego kilka metrów od swojej bramki ”Murarza” i został za to zesłany na ławkę kar. Katowiczanie wykorzystali tę przewagę na kilkanaście sekund przed powrotem napastnika gospodarzy na taflę, gdy po strzale spod niebieskiej Aleksiego Varttinena Ben Sokay wtrącił swoje ”trzy grosze” do interwencji Vilho Heikkinena, podwyższając prowadzenie gości.

W 27. minucie na tafli zakotłowało się od emocji, gdy najpierw Błażej Chodor natarł na Teemu Pulkkinena, a następnie ”karę” za zaatakowanie fińskiego kolegi zdecydował się ”wymierzyć” Taneli Ronkainen. Sędziowie po długich naradach odesłali obu na ławkę kar, przy czym opatrywanego przez sztab medyczny Chodora zastąpił kolega z zespołu. Ta dodatkowa adrenalina wyraźnie zaogniła spotkanie. Podopieczni Roberta Kalabera rzucili się do odrabiania strat – najpierw kapitalne okazje mieli Martin Kasperlik i Roman Rac, aż w końcu w 30. minucie podczas kary dla Mateusza Michalskiego przypomnieli o sobie Ronkainen i Pulkkinen – pierwszy wyłożył gumę drugiemu na wolne pole, a ten zza bulika pocelował ”z pierwszej”.

Radość gospodarzy trwała tylko kilkadziesiąt sekund, po których katowiczanie ukłuli dwukrotnie i w obu przypadkach bohaterem był Christian Mroczkowski. Przy golu na 1:3 popisał się on kapitalną kiwką, która zwiodła defensorów, zaś rezultat 1:4 to efekt jego znakomitego podania zza bramki, co wykorzystał Ben Sokay. Reakcją Vilho Heikkinena było opuszczenie tafli na rzecz Macieja Miarki i zapewne ”ze świecą” trzeba byłoby szukać na Jastorze optymistów.

Tych na szczęścienie brakowało na lodzie – już w 34. minucie po bombie Emila Bagina z dystansu Roman Rac uderzył dobitką w odsłoniętą część katowickiej bramki, a nieco ponad sto sekund później podczas kolejnej kary dla gości Mark Kaleinikovas zyskał nieco wolnego pola na lewym skrzydle, wykańczając ładną wymianę podań golem ”na kontakt”. Jeszcze przed drugą przerwą powinno być ”po równo”, jednak Szymonowi Kiełbickiemu zabrakło nieco ”zimnej krwi” w sytuacji sam na sam z Murray’em.

Podopieczni Jacka Płachty odwlekli tę ”karę” jednak tylko do 44. minuty – wówczas to po wygranym przez Łukasza Nalewajkę buliku i strzale Michała Zająca gumę dobił Radosław Nalewajka, po czym utonął w ramionach kolegów. 4:4! Powiedzieć, że ta sytuacja dodała skrzydeł jastrzębianom, to nic nie powiedzieć. Gospodarze rozpoczęli bowiem regularne oblężenie bramki Katowic, ale… limit szczęścia wyczerpał się. ”Murarz” – zgodnie ze swoim przydomkiem – zablokował swoje ”królestwo”, a coraz większe nerwy nie sprzyjały wykorzystywaniu dogodnych okazji. Szczytem była interwencja Murray’a z 54. minuty podczas kary dla Mateusza Bepierszcza, gdy katowicki golkiper chwycił uderzenie Hannu Kuru.

To zemściło się chwilę potem – Bepierszcz zakończył bowiem karę, wpadł na taflę i ruszył wraz z Bartoszem Fraszko za gumą wyłożoną przez Grzegorza Pasiuta. Kontra okazała się zabójcza, a pierwszy z wymienionych przeciął strzał drugiego i zmylił tym interweniującego Miarkę. Na finiszu jastrzębianie liczyli eszcze na walkę o remis, ale kara dla Kiełbickiego w istocie pozbawiła ich nadziei na punkty. W tej sytuacji trafienie Fraszki na 4:6 było już tylko konsekwencją przebiegu wydarzeń.

Emocje do ostatniej sekundy! GieKSa wygrywa rzutem na taśmę

GKS Katowice po dogrywce pokonał 5:4 KH Energe Toruń .Choć torunianie wyrównali na osiem sekund przed końcem trzeciej tercji, to o losach spotkania w ostatniej sekundzie dogrywki rozstrzygnął Bartosz Fraszko. Tym samym katowiczanie odnotowali siódme z rzędu ligowe zwycięstwo.

Podopieczni Jacka Płachty w ostatnich tygodniach imponują formą. Podbudowani piątkowym zwycięstwem w Jastrzębiu, wicemistrzowie Polski przystąpili do dzisiejszego spotkania z wyraźnym apetytem na siódme z rzędu ligowe zwycięstwo. Choć układ tabeli stawiał katowiczan w roli faworyta, to goście wcale nie przystępowali do dzisiejszego spotkania na straconej pozycji. Podopieczni Juhy Nurminena w ostatniej kolejce rozprawili się z Re-Plast Unią Oświęcim, aplikując urzędującemu mistrzowi Polski 5 bramek. To również torunianie byli ostatnią ekipą, która postawiła się na krajowych taflach katowickiej sile, pokonując GieKSę 20 października.

Otwarcie wyniku nastąpiło jeszcze w pierwszej minucie. W 57. sekundzie strzał z okolic koła bulikowego Travisa Vervedy zaskoczył Antona Svenssona. W kolejnych minutach obie strony szukały swoich okazji do zdobycia bramki, to skuteczniejsi w tym elemencie kolejny raz okazali się hokeiści GKS-u. W 10. minucie Aleksi Varttinen otrzymał podanie zza bramki od Mateusza Michalskiego. Fiński defensor nie pokusił się jednak o indywidualne wykończenie, lecz podał do Koponena, który posyłając krążek w samo okienko bramki Svenssona podwyższył prowadzenie GieKSy. Ledwie 14 sekund później, katowiczanie stanęli przed dogodną sytuacją do zdobycia kolejnej bramki, gdy na ławkę kar został oddelegowany Mikael Johansson. Wydarzenia na lodzie potoczyły się jednak odwrotnie i po przejęciu krążka torunianie wyprowadzili kontrę, którą na kontaktową bramkę zamienił Kazuki Lawlor. Koniec pierwszej tercji minął pod znakiem wykluczeń. Obustronnymi karami za ostrość w grze zostali wykluczeni w 19. minucie Igor Smal oraz Mikołaj Syty, a chwilę później do katowickiego boksu dołączył Pontus Englund.

Cierpliwie rozgrywający swoją przewagę torunianie, dopięli swego na 5 sekund przed upływem kary Englunda. Strzał przy krótkim słupku oddał Syty. Z tą próbą poradził sobie Kieler, lecz odbity krążek wpadł wprost na kij Baszyrowa, który nie miał problemów aby umieścić go w bramce. Na kolejne emocje bramkowe przyszło kibicom czekać aż do 42. minuty. Jean Dupuy ruszył z kontrą na bramkę Svenssona. Podczas próby oddania strzału kanadyjski napastnik został sfaulowany przez rywala. Arbitrzy zasygnalizowali karę, do krążka dopadł jednak Ben Sokay, który ponownie wyprowadził GieKSe na prowadzenie. Tym razem radość z objętego prowadzenia w katowickich szeregach trwała bardzo krótko. W 42. minucie na ławce kar zasiadł Aleksi Varttinen, a okres gry w przewadze na bramkę, strzałem przy krótkiej bramce zamienił Ołeksij Worona. Podopieczni Jacka Płachty mieli zamiar walczyć o pełną pulę i już w 45. minucie kolejny raz objęli prowadzenie. Krążek do tercji ataku wprowadził Pontus Englund. Na prawym skrzydle dostrzegł Igora Smala, a ten soczystym strzałem nie dał szans na interwencję Antona Svenssona.

Największe emocje niedzielnego wieczoru czekały jednak w zanadrzu. W 59. minucie trener Nurminen podjął decyzję o wycofaniu do boksu Antona Svenssona. Na 45 sekund przed końcem doszło do największej kontrowersji spotkania. GKS Katowice zdołał przejąć krążek pod własną bramką, a z kontrą na pustą bramkę rywali ruszył Bartosz Fraszko. Akcja została jednak przerwana gwizdkiem arbitra. Powodem takiej decyzji było ruszenie katowickiej bramki, po interwencji Aleksi Varttinena, który rzucił na nią toruńskiego napastnika. Taka decyzja wywołała natychmiastową reakcję w katowickich szeregach, gdyż Fraszko miał na kiju krążek meczowy. Arbitrzy pozostali jednak niewzruszeni. Co więcej, na 8 sekund przed końcem trzeciej odsłony Julius Persson zdołał doprowadzić do wyrównania.

Dogrywka odbywała się w charakterystycznym dla trzyosobowych formacji charakterze. Gdy na 4 sekundy przed końcem dodatkowego czasu gry Rusłan Baryszow zasiadał na ławce kar, to z pewnością większość kibiców myślami była już przy serii najazdów. Na buliku jednak stanął specjalista od wygrywania wznowień- Grzegorz Pasiut. Kapitan GieKSy zagrał krążek do Stephena Andersona, który ponownie odegrał go do „Profesora”, a ten podaniem na nos obsłużył Bartosza Fraszkę. Gdy Fraszko umieścił gumę w bramce, zegar odmierzający czas gry wskazywał 0,8 sekundy do zakończenia dogrywki!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga