Piłka nożna kobiet
Oceniamy Ekstraligową jesień: Obrończynie
Oceny przyznawaliśmy wraz z redaktorem Flifenem, bazując na standardowej skali szkolnej. Wyjściowa ocena „3” oznacza niezłą rundę, w której zawodniczka unikała większych błędów i miała kilka pozytywnych momentów. Przy ocenie uwzględnialiśmy poziom ambicji całej drużyny, oczekiwania stawiane przed zawodniczkami oraz ogólny poziom rozgrywek.
Aleksandra Nieciąg – W trakcie poprzedniego sezonu odnalazła w sobie instynkt rasowej napastniczki, a mimo to Karolina Koch przesunęła ją do bloku obronnego. Swoją pozycję określa jako “ofensywny obrońca”, jednak znacznie więcej jakości wnosiła w fazie gry z piłką, mogąc pokazać swój nietuzinkowy przegląd pola. Swoją przydatność w ataku potwierdziła piękną bramką ze Śląskiem Wrocław. Na początku sezonu zdarzały jej się proste błędy w ustawieniu, najprawdopodobniej spowodowane brakiem doświadczenia na nowej pozycji. Nadrobiła ten deficyt kolekcją żółtych kartoników za zasłużone faule taktyczne, z każdym meczem prezentowała się na szczęście coraz pewniej. Bardzo dobrze uzupełniają się z Klaudią Słowińską od początku poprzedniego sezonu, co mogło dać trenerce podstawy do takiego układu defensywy. W końcówce rundy pokazała, że jest w stanie udźwignąć wymagania tak trudnej roli w układance Karoliny Koch.
Ocena: 4+
Marlena Hajduk – Sezonem mistrzowskim zawiesiła sobie poprzeczkę niesamowicie wysoko, w tym sezonie przekazała opaskę kapitańską Anicie Turkiewicz. Jako centralna (w zasadzie jedyna iście defensywna z całej trójki) stoperka nie musi wykazywać się niesamowitą dynamiką, ważniejsze jest odpowiednie ustawienie i mądre przerywanie akcji, czasem nawet faulem. Podejmowała bardzo dobre decyzje w destrukcji, jednak podczas wyprowadzenia piłki przydarzyło jej się zbyt wiele niepotrzebnych strat. Góruje w powietrzu nie tylko w swoim polu karnym, a w Pucharze Polski wykazała się zmysłem snajperskim. Bardzo pewnie wykonuje rzuty karne (jeśli tylko arbiter pozwoli go wykonać bez problemów – smaczek dla uważnych widzów), jedynie będąca w fenomenalnej formie Małysa zdołała ją powstrzymać mimo dobrego uderzenia. Ostatecznie zmarnowana jedenastka okazała się kluczową dla dalszych losów drabinki, ale i Lewandowski czasem musiał uznawać wyższość bramkarza. Potrafi wpisać się na listę strzelecką nie tylko za pomocą swoich zdolności walki w powietrzu, ale ma też prawdziwy instynkt snajperki, potrafiąc odnaleźć się przed bramką. Pewny punkt (jednoosobowej) defensywy, jej doświadczenie jest bezcenne dla całego zespołu.
Ocena: 5-
Klaudia Słowińska – Jedna z najlepszych piłkarek ligi, warunkami fizycznymi dominuje nad większością rywalek, a wcale przy tym nie traci technika i umiejętność operowania piłką. Motor napędowy akcji idących po jej stronie, nie boi się wziąć na siebie odpowiedzialności za przetransportowanie piłki ze skrzydła w pole karne, cały czas będąc pod grą. W późniejszym etapie sezonu została przesunięta do obrony, gdzie spisywała się bez zarzutów, zaliczając nawet kilka interwencji ponad oczekiwania, jednak jej największa wartość dalej objawiała się w ofensywie. Jej eskapady z głębi pola dewastują linie defensywne, jest w stanie nawet samodzielnie wykreować okazję do zdobycia bramki. Jakość Słowińskiej doceniła także Nina Patalon, powołując ją dwukrotnie do seniorskiej reprezentacji, gdzie miała okazję wchodzić z ławki rezerwowych. Jesienią brakowało nieco fizycznej walki w jej wykonaniu, co jest przecież jednym z jej największych atutów. Najlepsza zawodniczka z pola w GieKSie w tym roku.
Ocena: 6-
Kamila Tkaczyk – Zagrała solidnie, chociaż ostatecznie wypadła z pierwszego składu po zmianie podejścia taktycznego przez trenerkę Koch. Nieco spuściła z tonu swoich fantastycznych dośrodkowań, nadal prezentując jednak wysoki poziom tego typu zagrań. Znacznie więcej pokazała w destrukcji niż w fazie budowania akcji – profilowo nie pasowała do koncepcji trener na swoją pozycję w dalszej fazie sezonu. W tym roku bardzo często przytrafiały jej się urazy i dolegliwości podczas meczów, co na pewno nie pomogło jej w zaprezentowaniu pełni umiejętności. Kamila Tkaczyk w formie będzie w stanie powalczyć o powrót do wyjściowego składu; miejmy nadzieję, że w roku 2025 uda jej się unikać bolesnych zdarzeń na boisku.
Ocena: 4
Katarzyna Nowak – Kiedy na mediach społecznościowych kobiecej dywizji GieKSy został ogłoszony transfer Nowak do zespołu, można było się spodziewać, że będzie to zawodniczka, która o sile drużyny ma stanowić dopiero w przyszłości. Okazało się jednak, że mimo niewielkiego stażu na boiskach najwyższej ligi, ta młoda obrończyni pokazała kibicom dużą pewność siebie, dobrą technikę oraz przegląd pola. Zupełnie nie widać po niej stresu typowego dla młodych defensorek, a przy jej opinii pracowitej i ambitnej zawodniczki zapowiada się bardzo udana kariera. Przytrafił jej się jeden poważny błąd przy wyprowadzeniu, jednak był on osamotniony i większość czasu spisywała się bez zarzutu. W wyjściowym składzie wystąpiła tylko raz, jednak zasłużenie została pierwszą kandydatką trenerki do wejścia na boisko z ławki.
Ocena: 4
Patrycja Michalczyk – Tak naprawdę jedyna licencjonowana klasyczna stoperka poza Marleną Hajduk, reszta bloku obronnego posiada inklinacje ofensywne. Pewnie prezentowała się na środku obrony i próbowała dłuższych podań do przednich formacji, choć na razie bez większych sukcesów. Zapewniała odpowiednią jakość rotacji na swojej pozycji. Nie miała zbyt wielu okazji, by pokazać się z dobrej strony, pierwsze wrażenie zostawiła pozytywne.
Ocena: 4-
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa
Kibice Piłka nożna Wideo
Doping GieKSy w Częstochowie
W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu z Rakowem
Mecz z Rakowem był ostatnim w tym roku. Teraz… święta. I Nowy Rok. Trzech Króli i turniej halowy w Spodku. I zleci jak z bicza strzelił, gdy 30 stycznia zagramy z Zagłębiem Lubin. Wracamy jeszcze na chwilę do Częstochowy i zamykamy temat Rakowa.
1. Na mecz pojechaliśmy w dwuosobowym składzie plus Mariusz przyjaciel redakcji. Miał jeszcze pojechać Flifen, ale laptop mu się zepsuł. No i nauki dużo ma. Więc jak już skończy tę medycynę, to uderzajcie do niego. Będziecie mieli pewność, że gdy inni się obijali i na mecz jeździli, on siedział z nosem w książkach 😉
2. Do Częstochowy jest rzut beretem, więc jechaliśmy niecałą godzinkę. Dobrze, że na koniec nam nie przypadł w udziale jakiś Białystok… Ale uwaga, uwaga – tam pojedziemy już za dwa miesiące.
3. Stadion Rakowa wiadomo – nie jest z tej epoki nowych obiektów, choć i tak swego czasu go rozbudowano. Dlatego jest to raczej takie boisko, otoczone trybunami. Mówi się o nowym, obiekcie i mówi, ale na razie cisza.
4. Dlatego długo nie mogliśmy go wypatrzeć, choć byliśmy już przecież przy linii tramwajowej. Dopiero w ostatniej chwili ujrzeliśmy jupitery, a za moment byliśmy już pod obiektem.
5. Jakoś tak się złożyło, że byliśmy bardzo wcześnie, bo przed 15:30, kiedy wydawali akredytacje. Więc musieliśmy chwilę postać pod kasą i poczekać na swój moment. Wszystko odbyło się sprawnie.
6. Widzieliśmy nawet rakowskiego rycerza, który przyszedł do pracy, ale jeszcze po cywilu.
7. Mając tyle czasu… nie za bardzo wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić. Jedno jest pewne, ja byłem bardzo głodny, więc w planie miałem obowiązkową kiełbasę, na której to poszukiwania wkrótce wyruszyliśmy.
8. Zanim jednak to nastąpiło, pokręciliśmy się trochę w okolicach sali konferencyjnej. Przywitaliśmy się także z Wojciechem Cyganem, który stał przy wejściu i wkrótce witał przybyłą drużynę gości. My też mogliśmy – dzięki infrastrukturze stadionu – ten przyjazd naszym pięknym zielonym autokarem, oglądać.
9. Nie zabrakło czułych powitań, choćby z Adrianem Błądem, czyli takim „synem” prezesa Wojtka. Przytulili się na to powitanie, jako że było dużo czasu przed meczem, atmosfera była bardzo sympatyczna. Bój miał się rozpocząć wkrótce.
10. My tymczasem poszukiwaliśmy kiełbasy. Obeszliśmy trybuny, co nie było trudne, bo byliśmy tak jakby na zewnątrz stadionu. Miła pani nas kilka razy wpuszczała i wpuszczała ze strefy gastronomicznej. Ogólnie te przejścia za trybunami są jakieś takie klimatyczne. W dobie faktycznie tych nowych stadionów te takie stare, polskie, mają w sobie coś z nostalgii.
11. Jako że kiełby się dopiero piekły, postanowiliśmy uraczyć się innymi trunkami, w tym ja herbatką. I tak sympatycznie oczekiwaliśmy na strawę.
12. Kiełbaska za 25 złotych, z ogórkiem kiszonym. Bardzo dobra, byłem mega głodny, więc była jak znalazł. Od razu humor się poprawił i liczyliśmy, że nie będzie to najlepsza rzecz, która nas spotkała przy Limanowskiego, ale jedna z najlepszych.
13. Udaliśmy się na sektor prasowy, a Misiek na murawę. To, co było też bardzo dobre, to że w przeciwieństwie do lutowego spotkania było po prostu relatywnie ciepło. Znaczy relatywnie bardzo ciepło. Wtedy wymarzliśmy solidnie, bo nie dość, że było po prostu zimno, to jeszcze ciągnęło spod trybuny, bo są te kratki metalowe jako podłoga, a pod trybuną nie ma nic.
14. Zajęliśmy miejsca. Początkowo w rzędzie ze studenckimi stolikami, ale tam było bardzo ciasno, więc przenieśliśmy się rząd wyżej – już bez stolików, ale z szerszym przejściem. Nie było dla mnie w tym kontekście problemem trzymanie laptopa na kolanach.
15. Za to podłączenie do kontaktu przypomniało traumę ze stadionu ŁKS. Wtyczka nie chciała wejść, ale cudem udało się ją wepchnąć. Potem cała operacja z przeciąganiem kabla pod trybuną, trzymając go przez te małe dziurki w podłodze. Uff, udało się. Nikt o kabel nie zahaczy.
16. No i rozpoczął się mecz. Widoczność z tak niskich trybun jest oczywiście średnia. Jeszcze na połowie, na wysokości której jest prasówka, jest spoko. Ale po drugiej stronie trzeba by było mieć sokoli wzrok, by wszystko dobrze identyfikować.
17. Prezenty kibicom rozdawał Święty Mikołaj. Co ciekawe miał on akredytację. Na której było napisane, że jest to Święty Mikołaj, a jako redakcja Biegun Północny.
18. Kibice gości wypełnili sektor gości. Przez cały mecz głośno dopingowali, urządzili też baloniadę ze świąteczną piosenką, a na koniec, jak za starych czasów zaśpiewali Wesołych Świąt. Może w bardzo dawnych czasach taka tradycja była (nie wiem), ale ja pamiętam, że pierwszy raz coś takiego miało miejsce w którąś Wielką Sobotę, zdaje się w 2001 roku. Podczas bardzo śnieżnego meczu z Amiką. Ale mogę się mylić, co do szczegółów.
19. GieKSa w pierwszej połowie była nieco lepsza i miała więcej sytuacji. Niestety nie wykorzystaliśmy żadnej. W drugiej po zmianach Raków się rozpędził i w końcu strzelił upragnionego gola.
20. Po meczu udaliśmy się na konferencję prasową. Gospodarze zapewnili kapuśniak. Od kiełbasy minęło już trochę czasu, więc również było to bardzo miłe. Gorąca, treściwa zupka w oczekiwaniu na konferencję miała wynagrodzić smutek po porażce.
21. Najpierw wypowiedział się trener Górak. Potem oczekiwaliśmy na trenera Papszuna i jakieś dziwne sceny się działy przed salą, że aż pracownik Rakowa notorycznie zamykał drzwi. Jakieś były krzyki i huki. Wydawało się, że to trener Rakowa krzyczy, żeby go wypuścili w końcu do tej Warszawy. Ale nie. Marek Papszun był w tym czasie na murawie i udzielał wywiadu dla Ligi Plus Extra.
22. Po konferencji oczywiście chwila na sali, żeby na stronie pojawiła się relacja z wypowiedzi trenerów oraz galeria zdjęć. Pół godzinki posiedzieliśmy, aż udaliśmy się w drogę powrotną.
23. Kulturka jest, więc wychodząc rzekłem do Marka Papszuna „do widzenia” i sympatycznie, z uśmiechem odpowiedział. A wychodząc z klubu spotkałem Marka Ameyawa i ten młody człowiek bardzo kulturalnie sam powiedział „do widzenia”. Milusio.
24. Ogólnie cały wyjazd bez większej historii. Krótki. Mecz przegrany. Do Rakowa nie ma się, o co przyczepić, wszyscy mili, uśmiechnięci. Kiełbasa dobra, rzecznik sympatyczny. Wojciech Cygan witający starych znajomych.
25. „Do zobaczenia na Narodowym” – powiedział rzecznik, gdy się z nami żegnał. Nic dodać, nic ująć. Miejmy nadzieję, że 2 maja się ponownie zobaczymy. Bierzemy w ciemno.
26. Wesołych Świąt!


















Najnowsze komentarze