W ramach 4. kolejki Tauron Hokej Ligi zmierzyliśmy się w „Satelicie” z drużyną JKH GKS-u Jastrzębie. Do wyłonienia zwycięzcy w tym pojedynku potrzebne były rzuty karne, które lepiej wykonywali goście, którzy ostatecznie wygrali spotkanie 4:3.

Pierwsza tercja toczona była w szybkim tempie. Od początku meczu katowiczanie przejęli inicjatywę na lodowej tafli, ale uderzenia Fraszki, Andersona i McNulty’ego nie znalazły drogi do jastrzębskiej bramki. Najbliżej pokonania bramkarza gości był Jonasz Hofman, który z bliskiej odległości trafił wprost w Kaarlehto. Jak mówi hokejowe porzekadło – nie dasz, dostaniesz. Taki scenariusz sprawdził się w 9. minucie, kiedy goście wykorzystali okres gry w podwójnej przewadze po wykluczeniach dla Magee i Vervedy. Kiełbicki strzałem z okolic koła bulikowego „przestrzelił” Eliassona. Dwie minuty później powinniśmy przegrywać 0:2. Po zamieszaniu pod naszą bramką udało się wybić krążek niemalże z linii bramkowej po uderzeniu Alho. Do syreny kończącej pierwszą tercję wynik już się nie zmienił mimo przewagi GieKSy.

Druga tercja rozpoczęła się od wymiany ciosów. Najpierw w 21. minucie niepilnowany Forsberg strzałem po dalszym górnym rogu, wyprowadzając JKH GKS Jastrzębie na dwubramkowe prowadzenie, a niespełna minutę później kontaktowego gola zdobył McNulty, który zmienił lot toru krążka po strzale Koivusaariego. W kolejnych minutach gra toczyła się głównie w części środkowej lodowiska. Pod koniec tercji najpierw Magee, a chwilę później McNulty próbowali pokonać Kaarlheto. Po dwóch tercjach przegrywaliśmy 1:2.

Trzecia tercja, podobnie jak druga rozpoczęła się od szybkich bramek. Najpierw w 43. minucie okres gry w przewadze na wyrównującego gola zamienił Dupuy. Dwie minuty później trzeciego gola dla przyjezdnych zdobył Sihvonen. W 49. minucie znowu mieliśmy remis. Tym razem do protokołu sędziowskiego wpisał się Anderson, który na raty pokonał Kaarlheto. W kolejnych minutach mecz się otworzył, a akcje szybko przenosiły się z jednej strony lodowiska na drugą, jednak rezultat pozostał bez zmian do syreny kończącej regulaminowy czas gry.

Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, chociaż mieliśmy ku temu okazje. Najpierw w 61. minucie Dupuy „urwał” się zawodnikom jastrzębia i w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z Kaarlheto. W 65. minucie meczu indywidualną akcją popisał się Wronka, ale ponownie z tego pojedynku obronną ręką wyszedł bramkarz gości. Zatem o losach meczu zadecydowały rzuty karne. Swoje najazdy wykorzystali: Urbanowicz, Bagin, Berzins, natomiast w naszej drużynie swój najazd wykorzystał tylko Anderson.

GKS Katowice – JKH GKS Jastrzębie 3:4 (0:1, 1:1, 2:1 d. 0:0 k. 1:3)

0:1 Szymon Kiełbicki (Marek Charvat, Maciej Urbanowicz) 8:17, 5/3
0:2 Fredrik Forsberg (Riku Sihvonen) 20:15
1:2 Ian McNulty (Juho Koivusaari, Albin Runesson) 21:52
2:2 Jean Dupuy (Brandon Magee, Ian McNulty) 42:28, 5/4
2:3  Riku Sihvonen (Daniel Berzins, Fredrik Forsberg) 44:48, 5/4
3:3 Stephen Anderson (Jean Dupuy, Mateusz Michalski) 48:06
3:4 Emil Bagin – decydujący rzut karny.

GKS Katowice: Eliasson (Kieler) – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Bepierszcz, Anderson, Dupuy – Runesson, Lundegard, Hofman Jonasz, McNulty, Koivusaari oraz Chodor, Dawid, Magee, Michalski, Hofman Jakub.

JKH GKS Jastrzębie: Kaarlehto (Michalski) – Alho, Bagin, Sihvonen, Berzins, Forsberg – Bezuska, Onak, Urbanowicz, Kiełbicki, Ślusarczyk – Charvat, Adamek, Nalewajka R., Stolarski, Nalewajka Ł. – Piotrowski, Wojciechowski, Zając, Osiadły, Laszkiewicz.