Prezentujemy plusy i minusy środowego spotkania z Wartą Poznań. Niestety ilość minusów znów przewyższa ilość kwestii pozytywnych.
Plusy:
+ Szybkie odrobienie strat – GKS przegrywał 0:1 i dość szybko doprowadził do wyrównania. Nasi zawodnicy nie załamali się, tylko ruszyli do przodu i strzelili gola.
+ Adrian Napierała – zawodnik rozkręcał się w tym meczu, a w drugiej połowie zaliczył kilka bardzo dobrych interwencji. Plus zdobyty gol.
+ Niezłe stałe fragmenty gry – co prawda brakowało wykończenia, ale Kruczek, a nawet Wołkowicz spisują się w tym elemencie coraz lepiej.
Minusy:
– Fatalna obrona – oprócz Napierały grali Jan Beliancin i Michal Farkas. Przy ich interwencjach można dostać palpitacji serca. Beliancin jak uchwyci formę, to w destrukcji jest świetny, teraz najwidoczniej tej formy nie ma. Farkas to osobna historia – zawodnik nie prezentuje nawet poziomu drugoligowego.
– Niejasne odstawienie Sobotki – trener Górak mówi, że piłkarz ostatnio „zszarzał”. Być może, ale zastępowanie go słabym Damianem Kaciczakiem to nieporozumienie. To kolejny zawodnik, który nie gwarantuje spokoju w obronie.
– Źle wyprowadzane kontry – piłkarze Warty w końcówce pozostawiali naszym naprawdę dużo miejsca na szybkie ataki. Niestety błędy techniczne, a także mała ilość kwapiących się do ataku zawodników powodowała, że często szła… rekontra.
– Mało sytuacji podbramkowych – odwrotnie niż z ŁKS. Tym razem sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo.
– Dopuszcanie rywali do strzałów z dystansu – nasi zawodnicy nie blokowali przeciwników i kilka strzałów powędrowało w ręce Sabeli, kilka w aut bramkowy, a jeden… do bramki.
Najnowsze komentarze