Dołącz do nas

Siatkówka

GKS tym razem rywalizuje z brązowym medalistą poprzedniego sezonu PlusLigi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Mecz z trzecim medalistą poprzedniego sezonu czeka GKS w dziesiątej serii spotkań. I ponownie to spotkanie z gatunku tych co – my możemy, a oni muszą – więc dość spokojnie będziemy obserwować występ naszej drużyny w telewizji.

 

GieKSa w czterech spotkaniach wyjazdowych ma bilans dwóch zwycięstw i dwóch porażek (w setach 7:8). Wygrane to z BBTS-em 3:0 i Resovią 3:2, a przegrane były z Olsztynem 0:3 i Będzinem 1:3. Skra z kolei u siebie wygrała cztery spotkania i tylko jedno przegrała (w setach 13:3). Wygrane mecze to z Będzinem 3:0, z Politechniką 3:0, LOTOS-em 3:0 i z Czarnymi 3:0, a porażka z Resovią 1:3.

W GKS-ie z racji dwóch zwycięstw z rzędu, nie należy spodziewać się roszad w wyjściowej szóstce. Jedyna niewiadoma, to czy na pozycji libero zagra od początku tylko Adrian Stańczak, czy trener Piotr Gruszka wróci do systemu z grą obu libero zamiennie, na przyjęciu i w obronie. Czy w myśl zasady – do trzech razy sztuka – zobaczymy po raz trzeci show w wykonaniu naszego atakującego Karola Butryna? Wszyscy byśmy bardzo tego chcieli, bo to oznaczałoby kolejne sensacyjne rozstrzygnięcie na korzyść GieKSy. Nie będzie to łatwe spotkanie, biorąc pod uwagę potencjał jakim dysponuje nasz przeciwnik.

Skra Bełchatów posiada w swoim składzie kilka uznanych nazwisk. Co prawda w przerwie letniej stracili Argentyńczyka Facundo Conte, który wyjechał do klubu z Chin oraz Francuza Nicolasa Marechala grającego obecnie w Turcji w Belediyesi, ponadto odeszli mniej grający Andrzej Wrona do Politechniki i Marcel Gromadowski do Łuczniczki. Jednakże wzmocnienia jakich dokonali, wydają się jeszcze zwiększyć siłę ognia i potencjał tej drużyny. Z Resoivii przyszedł Nikołaj Penczew, a z ZAKSY Jurij Gładyr oraz dwaj utalentowani Polacy – Bartosz Bednorz oraz Artur Szalpuk. Ekipę bełchatowską wzmocnił również serbski atakujący Drażen Luburić, ale po zamieszaniu spowodowanym przez Bartosza Kurka przy jego niedoszłym transferze do Japonii, obaj siatkarze zamienili się miejscami.

 

Na kogo zwrócić szczególną uwagę? Dużą siłę tworzą w Bełchatowie doświadczeni Polacy. Mariusz Wlazły, Bartosz Kurek, Karol Kłos czy Michał Winiarski – tych nazwisk nie trzeba chyba nikomu szerzej przedstawiać. Ponadto za rozegranie odpowiedzialny jest Argentyńczyk Nicolas Uriarte (drugi najlepszy gracz na tej pozycji w PlusLidze), a na środku siatki gra najlepszy środkowy całej PlusLigi – Srecko Lisinac. Serb we wszystkich meczach zdobył aż 94 punkty, co na zawodnika grającego na tej pozycji jest doskonałym wynikiem. Zmagający się z drobnym urazem Wlazły ma już na swoim koncie 137 punktów zdobytych w lidze, którego w każdej chwili może skutecznie zastąpić Kurek. Najwięcej asów serwisowych mają obaj środkowi, Lisinac 10, a Kłos 8, a najlepiej blokującym jest Winiarski mający 14 skutecznych takich akcji.

Pytanie, jak bełchatowianie potraktują to spotkanie? Czy dadzą odpocząć niektórym siatkarzom przed rozpoczynającymi się już wkrótce spotkaniami w Lidze Mistrzów? Czy jednak pomni naszego zwycięstwa w Rzeszowie wystawią najsilniejszy skład? O tym przekonamy się już wkrótce. Przed naszym zespołem kolejne trudne zadanie, ale liczymy na niespodziankę, a przynajmniej na mocne przeciwstawienie się utytułowanym rywalom. Trzymamy mocno kciuki!

 

Jak to spotkanie zapowiadają w Bełchatowie?

skra.pl – Spotkanie z beniaminkiem prowadzonym przez byłego siatkarza PGE Skry

W 10. kolejce PlusLigi PGE Skra zagra z GKS-em Katowice. – Wiemy, że ta drużyna gra dobrze, pokazała to w ostatnich kolejkach, dlatego musimy uważać – mówi Kacper Piechocki. W ostatni weekend, kiedy PGE Skra walczyła o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, zespół z Katowic wygrał z Espadonem Szczecin 3:1. Wcześniej pokonał w Rzeszowie Asseco Resovię 3:2. Do tego zwycięstwa beniaminka poprowadził Karol Butryn, zdobywca 26 „oczek.”
– GKS pokazał w Rzeszowie, jak kończy się chwila słabszej gry. Na pewno będą bardzo groźnym przeciwnikiem. Pokazuje to ich gra, a także wyniki. Czeka nas ciężki bój – uważa Michał Winiarski.
Po dziewięciu seriach spotkań drużyna z Katowic z bilansem 5 zwycięstw i 4 porażek zajmuje 8. miejsce w ligowej tabeli.
– GKS jest w górze tabeli, ale przede wszystkim musimy skupić się na naszej grze. Takie mecze gra się ciężko, my musimy, a oni tylko mogą. Na pewno przyjadą i zaryzykują, bo tak muszą z nami zagrać, ale jeśli zaprezentujemy swoją najlepszą siatkówkę, to wygramy – dodaje libero.
Od tego sezonu zespół GKS-u prowadzi były siatkarz PGE Skry, Piotr Gruszka. Rekordzista pod względem liczby meczów rozegranych w reprezentacji Polski (450) bronił barw klubu z Bełchatowa w latach 2004-2005 oraz 2006-2008. Z ekipą żółto-czarnych zdobył 3 Mistrzostwa Polski, 2 Puchary Polski i brąz Ligi Mistrzów.
– Ostatnie wyniki świadczą o tym, że praca, którą wykonuje w Katowicach jest bardzo dobra. Życzę mu jak najlepiej, ale nie w piątek – mówi były kolega z PGE Skry i reprezentacji Polski, Michał Winiarski.
– Słyszałem wiele pozytywnych opinii. Widać, że stworzył bardzo dobra drużynę w Katowicach, bo są przecież w połowie tabeli, to naprawdę dobry wynik przy tym poziomie rozgrywek, wykonuje tam dobrą pracę – dodaje Kacper Piechocki.  (…)

 

Aktualna kadra PGE Skry Bełchatów

rozgrywający:  Marcin Janusz (numer 9), Nicolas Uriarte (Argentyna – numer 10)
atakujący:  Mariusz Wlazły (numer 2), Bartosz Kurek (numer 5)
środkowi:  Srecko Lisinac (Serbia – 1), Mariusz Marcyniak (4), Karol Kłos (6), Jurij Gładyr (Ukraina – 11)
przyjmujący:  Bartosz Bednorz (7), Artur Szalpuk (12), Michał Winiarski (13), Nikołaj Penczew (Bułgaria – 17)
libero:  Kacper Piechocki (numer 16), Robert Milczarek (numer 18)

trener:  Philippe Blain (Francja)
asystent trenera:  Krzysztof Stelmach
trener przygotowania fizycznego:  Wojciech Janas
fizjoterapeuta:  Tomasz Kuciapiński, Tomasz Pieczko
statystyk:  Robert Kaźmierczak

 

PGE SKRA BEŁCHATÓW – GKS KATOWICE  25 listopada (piątek) godz. 20.15 

TYP na wynik meczu Skra – GKS  3:1 a w setach (19, -23, 21, 20)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga