Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Siłą rzeczy po przegranym spotkaniu GKS-u, komentarze nie mogą być przychylne…

 

katowickisport.pl – Skra za silna dla katowiczan

GieKSa w poprzednich spotkaniach udowodniła, że choć jest beniaminkiem, nie boi się potentatów. Mocno postraszyła ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, a z Rzeszowa przywiozła dwa punkty. Starcia z ostatnim przedstawicielem „wielkiej trójki” też się nie obawiała. – Do Bełchatowa też jedziemy po zwycięstwo – zapewniał Bartłomiej Krulicki, środkowy GKS-u. I faktycznie katowiczanie rozpoczęli spotkanie z werwą. Od początku ryzykowali. Starali się mocno zagrywać, w ataku nie zwalniali ręki, a ich rozgrywający Marco Falaschi, chcąc zgubić blok rywali, wystawiał szybo i nieszablonowo. Czasami jednak przesadzał i koledzy z drużyny byli równie zaskoczeni jego zagraniami, co bełchatowianie. Skra nie potraktowała ulgowo beniaminka. Znakomitą partię rozgrywał Bartosz Kurek. Jego atomowe ataki siały spustoszenie w katowickich szeregach. Świetnie też prezentowali się środkowi, Srećko Lisinac oraz Karol Kłos. Mylili się bardzo rzadko.
Dominacja gospodarzy była zdecydowana. Przyjezdni walczyli, ale pojedynczymi zrywami, nie potrafili poważniej zagrozić rywalom. Choć kilka razy zmusili Philippe’a Blaine’a, trenera bełchatowskiej ekipy, do poproszenia o przerwy. Najwięcej walki było w trzecim secie. Katowiczanie zdołali odrobić trzy punkty straty i doprowadzili do stanu 20:20. Końcówkę rozegrali jednak fatalnie. Najpierw mimo potrójnego bloku,nie potrafili zatrzymać Kurka, choć ten atakował z sytuacyjnej piłki, a decydujący punkt stracili, bo dali się zaskoczyć na środku siatki.

polsatsport.pl – PlusLiga: PGE Skra ograła GKS

W spotkaniu 10. kolejki PlusLigi siatkarze PGE Skry Bełchatów pokonali GKS Katowice 3:0. Dobra i konsekwentna gra gospodarzy wystarczyła do zdecydowanego zwycięstwa nad beniaminkiem. Gospodarze byli faworytami tego starcia, choć podopieczni Piotra Gruszki sprawili już w tym sezonie sensację, pokonując 3:2 na wyjeździe Asseco Resovię. W poprzednim spotkaniu bełchatowianie ograli Cerrad Czarnych Radom 3:0, a mecz 9. kolejki rozegrali awansem, przegrywając na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem. Katowiczanie, po sukcesie w Rzeszowie, ograli we własnej hali Espadon Szczecin 3:1.

W pierwszej odsłonie bełchatowianie szybko wypracowali sobie przewagę (9:6), którą powiększali w środkowej części seta. Dobre przyjęcie, konsekwentna gra w ataku i mocna zagrywka pozwoliły zdominować ekipę beniaminka. Po asie serwisowym Nikołaja Penczewa różnica wzrosła do pięciu oczek (13:8). Katowiczanie ruszyli do odrabiania strat, wygrali trzy akcje z rzędu (17:14), ale w końcówce nie byli w stanie nawiązać walki z dobrze dysponowanymi rywalami. Artur Szalpuk atakiem po prostej wywalczył piłkę setową (24:18), a seta zakończył skuteczny atak Penczewa.  (…)

 

sport.pl – PGE Skra Bełchatów – GKS Katowice 3:0. Faworyt dał lekcję beniaminkowi

Mimo optymistycznych doniesień z Bełchatowa PGE Skra wciąż nie może rzucić do walki wszystkiego, co ma najlepsze. Mariusz Wlazły i Michał Winiarski są już zdrowi, ale musi upłynąć kilkanaście dni, żeby wrócili do wysokiej formy. W składzie zabrakło leczącego uraz mięśni brzucha Jurija Gladyra, a Bartosza Bednorza rozbolały plecy. Przeciwko beniaminkowi na boisko wyszła więc taka sama drużyna, która dwukrotnie pokonała PAOK Saloniki w kwalifikacjach Ligi Mistrzów.  (…)

W ostatnich spotkaniach bełchatowianie największe kłopoty mieli w drugich setach. Z AZS Politechniką Warszawską i Lotosem Treflem Gdańsk wygrali 30:28, z Cerradem Czarnymi tylko 25:23, a z Jastrzębskim Węglem i PAOK w Wieluniu przegrali. W piątek też nie zaczęli najlepiej – po popsutym serwie Penczewa, ataku i asie Karola Butryna przegrywali 1:3. Szybko jednak przejęli kontrolę nad grą, a w roli głównej wystąpił Bartosz Kurek, który najpierw zaserwował tak mocno, że Rafał Sobański nie zdążył się uchylić i dostał piłką w głowę, a później zaliczył dwa punktowe bloki. Następnie asy dołożyli Lisinac i znów Kurek, co wyprowadziło PGE Skrę na prowadzenie 15:9. Następnie było już tylko lepiej, a bezradni goście sprawiali wrażenie bezradnych. Zauważył to trener Piotr Gruszka, prosząc o czas przy wyniku 17:24. Niewiele to pomogło, ponieważ w kolejnej akcji Penczew precyzyjnie kiwnął w środek boiska, zapewniając swojej drużynie prowadzenie 2:0. Co ciekawe, w drugim secie bełchatowianie popsuli tylko cztery serwy, ale mieli tyle samo asów. Nie popełnili ani jednego błędu w ataku, a ich skuteczność była rewelacyjna – 74 proc. Za to katowiczanie mieli… 19 proc. przyjęcia pozytywnego i tylko pięć perfekcyjnego.  (…)

sportowefakty.wp.pl – PGE Skra Bełchatów – GKS Katowice: beniaminek tym razem nie zaskoczył

W spotkaniu 10 kolejki PlusLigi, PGE Skra Bełchatów potrzebowała trzech setów do zwycięstwa nad GKS-em Katowice. Podopieczni Philippe’a Blaina rozbili przeciwników zagrywką. Beniaminek z Katowic pokazał już na plusligowych parkietach, że nie można go lekceważyć. Ofiarą GKS-u były m.in. Łuczniczka Bydgoszcz i Asseco Resovia Rzeszów. PGE Skra Bełchatów od ligowych zmagań miała dłuższą przerwę spowodowaną udziałem w kwalifikacjach do europejskiej Ligi Mistrzów.   (…)

10-minutowa przerwa dobrze poskutkowała na postawę gości. Gra toczyła się punkt za punkt, bowiem proste błędy zaczęli popełniać bełchatowianie. Po szczęśliwej zagrywce Butryna, która zahaczyła o taśmę, GKS odskoczył na dwa „oczka”.  Siatkarze PGE Skry zareagowali błyskawicznie. Potrzebowali dosłownie chwili, by role się odwróciły. Dwa asy z rzędu Nicolasa Uriarte okazały się kluczowe dla gospodarzy. Choć beniaminek walczył ambitnie do samego końca, nie zdołał przedłużyć swoich szans i pozostać w meczu. Spotkanie zakończył blok Srećko Lisinaca.  (…)

 

volleyworld.pl – PlusligoweBatalie: Skra przerwała dobrą passę GieKSy

W ramach 10. kolejki PlusLigi PGE Skra Bełchatów zmierzyła się we własnej hali z GKS-em Katowice. Pojedynek bełchatowsko-katowicki został sfinalizowany w trzech setach na korzyść gospodarzy. Statuetka dla najlepszego zawodnika spotkania została przyznana Kacprowi Piechockiemu.

Inaguracyjna odsłona była rozgrywana pod dyktando bełchatowskich siatkarzy. Miejscowa drużyna utrzymywała się na prowadzeniu przez cały czas trwania premierowego aktu. Katowiczanie nie byli w stanie nawiązać wyrównanej walki z bardzo dobrze grającymi rywalami. Bełchatowianie zachowywali pełną kontrolę nad przebiegiem pierwszej partii. Ekipa z województwa łódzkiego w drugim secie zaprezentowała się jeszcze lepiej. Podopieczni trenera Philippe Blaina byli konsekwentni w swoich boiskowych poczynaniach, wystrzegali się prostych błędów i pewnie zmierzali w stronę triumfu w drugiej odsłonie. Początek trzeciego aktu przebiegał w formie walki punkt za punkt. Jako pierwsi na dwupunktowe prowadzenie wyszli gospodarze, a później inicjatywę na moment przejęli przyjezdni. W dalszej częście tej partii rywalizacja była była wyrównana, ale minimalna przewaga zarysowywała się po stronie Skry. Trzeci set i cały mecz zakończył się zwycięstwem bełchatowskiego zespołu.  (…)

skra.pl – Szóste zwycięstwo bez straty seta!

W 10. kolejce PlusLigi rywalem PGE Skry był GKS Katowice. Bełchatowianie pewnie pokonali beniaminka rozgrywek 3:0.

– Takie mecze gra się ciężko, my musimy, a oni tylko mogą. Na pewno przyjadą i zaryzykują, bo tak muszą z nami zagrać, ale jeśli zaprezentujemy swoją najlepszą siatkówkę, to wygramy – mówił przed meczem libero PGE Skry, Kacper Piechocki. Nie pomylił się. Bełchatowianie pewnie wygrali i odnieśli szóste zwycięstwo w lidze bez starty seta, a on sam został uznany MVP spotkania.  (…)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga