Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – Dobre trzy sety w wykonaniu siatkarzy GKS-u

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z LOTOS-em trwał 114 minut, z czego I set 25 min. – II set 23 min. – III set 25 min. – IV set 23 min. – V set 18 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 32

Ilość zdobytych punktów – GKS 69: Kapelus 20, Butryn 19, Krulicki 11, Sobański 11, Pietraszko 5, Kalembka 2, Falaschi 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 23: Butryn 6, Kapelus 5, Sobański 5, Pietraszko 4, Krulicki 2, Falaschi 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 27: Kapelus 12, Krulicki 9, Butryn 7, Sobański 3, Van Walle -1, Stańczak -1, Błoński -2.

Ilość zagrywek – GKS 101: Butryn 21, Krulicki 19, Falaschi 14, Sobański 14, Kapelus 13, Pietraszko 9, Kalembka 8, Błoński 1, Van Walle 1, Stelmach 1.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 21: Butryn 6, Kapelus 4, Pietraszko 4, Kalembka 2, Sobański 2, Krulicki 1, Falaschi 1, Błoński 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 6: Krulicki 1, Butryn 1, Falaschi 1, Kapelus 1, Pietraszko 1, Sobański 1.

Ilość przyjęć – GKS 82: Sobański 30, Kapelus 25, Stańczak 20, Błoński 4, Krulicki 2, Butryn 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 7: Kapelus 3, Sobański 2, Błoński 1, Stańczak 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 35%: Krulicki 50%, Stańczak 45%, Sobański 37%, Kapelus 28%, Błoński 25% Butryn 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 23%: Krulicki 50%,  Sobański 30%, Stańczak 25%, Kapelus 16%, Butryn 0%, Błoński 0%.

Ilość ataków – GKS 110: Butryn 37, Sobański 29, Kapelus 28, Krulicki 9, Pietraszko 3, Kalembka 2, Van Walle 2.
Ilość błędów w ataku – GKS 5: Butryn 2, Krulicki 1, Pietraszko 1, Sobański 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 9: Butryn 4, Sobański 3, Kapelus 1, Van Walle 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 55: Kapelus 18, Butryn 17, Sobański 10, Krulicki 6, Kalembka 2, Pietraszko 2.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 50%: Kalembka 100%, Krulicki 67%, Pietraszko 67%, Kapelus 64%, Butryn 46%, Sobański 34%, Van Walle 0%.

Ilość bloków punktowych – GKS 8: Krulicki 4, Pietraszko 2, Butryn 1, Kapelus 1.

 

Szkoda, że siatkarze GieKSy nie utrzymali dobrego poziomu gry z dwóch pierwszych setów, bo była szansa na zainkasowanie kompletu punktów, natomiast na szczęście w decydującej partii nastąpiło przebudzenie, które dało w ostateczności cenne zwycięstwo.

Pierwszy set bardzo wyrównany prawie do samego końca. Od stanu 14:14 nie oddaliśmy już prowadzenia i w miarę kontrolując końcówkę wygraliśmy trzema oczkami. Skuteczność w ataku GKS miał na poziomie 64%, to bardzo dobry wynik, a LOTOS 50% – wynikowo podliczono 14:11 na naszą korzyść. Tylko po jednym asie serwisowym oraz po jednym bloku punktowym miały obie drużyny. Błędy własne również na remis, bo po 9 z obu stron. Przyjęcie na „stałym’ poziomie czyli gorszym od przeciwnika – dokładne na poziomie 37% do 76%, a perfekcyjne na poziomie 21% do 48%. – na szczęście nie przełożyło się to tak do końca na wynik. Seta GKS wygrał atakiem, nasi siatkarze nie mieli raczej problemów ze skończeniem pierwszej akcji. Grę ciągnął Kapelus – z ośmiu ataków skończył aż 6 – czyli 75%.

Druga partia na samym początku wyrównana, do wyniku 4:5, a potem miał miejsce przełomowy moment, kiedy to GKS zdobył aż 7 punktów z rzędu, co kompletnie rozbiło zespół gości. Dalsza część seta, to już dobijanie gdańszczan i koncertowa gra naszych siatkarzy, która dała na koniec tak wielką przewagę punktową. Skuteczność mimo tego troszkę spadła, bo na 50%, a u gości jeszcze gorzej bo na 29% – w punktach 10:7, więc i tak tylko trzy oczka więcej. Set rozstrzygnął się asami i blokami, gdzie razem GieKSa zdobyła 6 punktów przy tylko 1 bloku LOTOS-u. Błędy własne GKS miał tylko 5, natomiast goście znów 9. Przyjęcie u nas praktycznie bez zmian, tylko u siatkarzy Trefla poleciało w dół – dokładne na poziomie 30% do 41%, a perfekcyjne na poziomie 30% do 14%. Skuteczność akcji własnych, tu była ogromna przewaga GKS-u – 16:8. Tym razem punktowanie rozłożyło się na cały zespół, ale najwięcej zdobyli Pietraszko 5 oraz Butryn 4.

Trzeci set GKS zaczął w podobnym stylu do poprzednia partia i prowadził już 4:1. Wydawało się, że nic nie jest wstanie zatrzymać nasz zespół przed wygraniem i tego seta. I wtedy, jak się później okazało był kluczowy moment spotkania, gdy po dłuższej akcji Pietraszko nie skończył prostej piłki. Od tego zdarzenia rozpoczął się odwrót naszej gry i coraz lepsza postawa gości. LOTOS kontrolował przebieg tego seta, GKS próbował gonić wynik, ale zabrakło argumentów. Skuteczność GieKSy spadła do poziomu 41%, a w LOTOS-ie wzrosła do 54% – punkty zliczono 11:15. Asy i bloki tym razem dla gdańszczan – razem 2:4. Błędy własne o jeden mniej w GKS-ie – 6:7. Przyjęcie podobnie jak poprzednio – dokładne na poziomie 38% do 50%, a perfekcyjne na poziomie 24% do 19%. Set przegrany skutecznością akcji własnych – 13:19 na korzyść LOTOS-u. Jedynie Butryn próbował trzymać wynik – na 11 ataków skończył 6 – czyli 55%.

Czwarta partia wyrównana do stanu po 9, potem goście odskoczyli z wynikiem, a GKS miał coraz większe problemy z własną grą i zagrał go na podobnie niskim poziomie jak siatkarze LOTOS-u w drugiej partii. Skuteczność 50% do 78% dla rywali – w punktach wyszło 11:14. Asów i bloków GKS nie miał wcale, za to gdańszczanie aż 6. Tu były nasze największe straty. Błędy własne znów na remis, po 5 z obu stron. Przyjęcie wciąż na zbliżonym poziomie – dokładne na poziomie 35% do 46%, a perfekcyjne na poziomie 20% do 31%. Set znów przegrany skutecznością akcji własnych – 11:20 na korzyść LOTOS-u. Ogólnie bardzo slaby set w wykonaniu GKS-u, z tych jedenastu oczek 7 zdobyli Kapelus (4) i Butryn (3).

Tie break to już była gra nerwów, lepiej rozpoczęli goście odskakując na dwa oczka, potem wyszliśmy na prowadzenie by po chwili znów je stracić i tak aż do stanu 10:11. Decydujący fragment meczu GieKSa rozegrała bardzo dobrze, wystarczy wspomnieć, że pozostałe dwa punkty goście zdobyli tylko po naszych dwóch zepsutych zagrywkach. To dobrze świadczy o odporności psychicznej naszych siatkarzy i pewności siebie. Skuteczność troszkę lepsza u nas – 47% do 44% 0 wynikowo wyszło 9:7. W asach i blokach też minimalna korzyść – razem było 4:3. Błędy własne w GKS-ie 3, a w LOTOS-ie tylko 2. Przyjęcie – dokładne na poziomie 33% do 42%, a perfekcyjne na poziomie 25% do 25%. Klasą dla siebie w piątym secie był Kapelus – na 5 ataków skończył 4 – czyli 80%, do tego dołożył asa i blok – razem 6 punktów.

Ogólnie skuteczność w ataku wyszła prawie na remis – obie ekipy miały po 50%, ale w punktach GKS zdobył o oczko więcej 55:54. Asy serwisowe 6:7, a bloki punktowe 8:9, więc troszkę lepiej dla gości. Błędy własne GKS miał 28, a LOTOS 32. Aż 21 zepsutych zagrywek, mimo pięciu rozegranych setów mogło być ich troszkę mniej po naszej stronie. Przyjęcie standard czyli lepsze u przeciwników – dokładne na poziomie 35% do 51%, a perfekcyjne na poziomie 23% do 26%. W punktach po własnych akcjach przegraliśmy o jedno oczko – 69:70. MVP spotkania Serhij Kapelus zdobył 20 punktów, w tym 18 atakiem oraz po 1 asie i bloku. Skuteczność miał na poziomie 64% – (na 28 ataków). 13 razy serwował i miał 4 zepsute zagrywki. 25 razy przyjmował piłkę po zagrywce rywali popełniając 3 błędy – przyjęcie dokładne na poziomie 28%, a perfekcyjne na poziomie 16%.

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 18 meczach  (68 setów)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 1738 minut, z czego I set 475 min. – II set 471 min. – III set 478 min. – IV set 222 min. – V set 92 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 429: zagrywka 263, atak 100, siatka + inne 66.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 458: zagrywka 292, atak 124, siatka 19, inne 23.

Ilość zdobytych punktów – GKS 1047: Kapelus 216, Butryn 209, Van Walle 134, Sobański 131, Kalembka 116, Krulicki 106, Błoński 68, Falaschi 32, Pietraszko 29, Fijałek 3, Stelmach 3.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 335: Butryn 68, Kapelus 54, Kalembka 42, Sobański 38, Van Walle 37, Krulicki 36, Błoński 32, Falaschi 14, Pietraszko 11, Stelmach 2, Fijałek 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 712: Kapelus 162, Butryn 141, Van Walle 97, Sobański 93, Kalembka 74, Krulicki 70, Błoński 36, Falaschi 18, Pietraszko 18, Fijałek 2, Stelmach 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 381: Kapelus 103, Butryn 93, Van Walle 73, Krulicki 49, Kalembka 43, Sobański 19, Falaschi 17, Błoński 10, Pietraszko 5, Stelmach 2, Fijałek -7, Mariański -13, Stańczak -13.

Ilość zagrywek – GKS 1479: Krulicki 220, Kapelus 216, Kalembka 214, Sobański 178, Butryn 161, Falaschi 160, Van Walle 138, Błoński 101, Pietraszko 59, Fijałek 26, Stelmach 6.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 292: Kalembka 51, Butryn 46, Sobański 44, Krulicki 35, Błoński 26, Kapelus 24, Van Walle 22, Pietraszko 20, Falaschi 14, Fijałek 9, Stelmach 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 84: Butryn 15, Sobański 13, Kalembka 11, Van Walle 10, Kapelus 10, Błoński 9, Krulicki 8, Pietraszko 4, Falaschi 4.

Ilość przyjęć – GKS 1282: Sobański 398, Kapelus 367, Błoński 173, Mariański 169, Stańczak 143, Kalembka 7, Krulicki 7, Stelmach 5, Pietraszko 5, Falaschi 4, Butryn 3, Fijałek 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 90: Kapelus 28, Sobański 24, Mariański 13, Stańczak 13, Błoński 8, Krulicki 2, Falaschi 1, Kalembka 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 318: Sobański 117, Kapelus 82, Błoński 43, Mariański 34, Stańczak 33, Falaschi 3, Krulicki 2, Stelmach 2, Kalembka 1, Butryn 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 232: Sobański 77, Kapelus 54, Mariański 43, Stańczak 35, Błoński 22, Krulicki 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 18%: Mariański 25%, Stańczak 24%, Sobański 19%, Kapelus 15%, Krulicki 14%, Błoński 13%.

Ilość ataków – GKS 1780: Kapelus 439, Butryn 357, Sobański 269, Van Walle 259, Błoński 133, Kalembka 133, Krulicki 125, Pietraszko 30, Falaschi 29, Stelmach 3, Fijałek 3.
Ilość błędów w ataku – GKS 124: Butryn 29, Kapelus 24, Sobański 15, Van Walle 15, Kalembka 14, Błoński 13, Krulicki 11, Pietraszko 3.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 160: Butryn 41, Kapelus 37, Sobański 29, Van Walle 24, Błoński 11, Krulicki 9, Kalembka 7, Pietraszko 1, Fijałek 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 809: Kapelus 189, Butryn 172, Van Walle 114, Sobański 103, Kalembka 75, Krulicki 67, Błoński 52, Pietraszko 19, Falaschi 15, Stelmach 2, Fijałek 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 45%: Stelmach 67%, Pietraszko 63%, Kalembka 56%, Krulicki 54%, Falaschi 52%, Butryn 48%, Van Walle 44%, Kapelus 43%, Błoński 39%, Sobański 38%, Fijałek 33%.

Ilość bloków punktowych – GKS 154: Krulicki 31, Kalembka 30, Butryn 22, Kapelus 17, Sobański 15, Falaschi 13, Van Walle 10, Błoński 7, Pietraszko 6, Fijałek 2, Stelmach 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 19: Sobański 5, Błoński 4, Kalembka 3, Krulicki 2, Pietraszko 2, Falaschi 1, Van Walle 1, Butryn 1.
MVP – GKS 8: Kapelus 3, Butryn 2, Sobański 2, Błoński 1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga