Dołącz do nas

Felietony

Droga krzyżowa…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W głowie się to nie mieści. Na początek może coś, co powinno się znaleźć w podsumowaniu, ale przychodzi jednak na myśl teraz – jak nie umieliście kuźwa wygrać, to mogliście chociaż zremisować!

Nie da się przechodzić już obok tego obojętnie. GieKSa na boisku znów, po raz już chyba tysięczny, sfrajerzyła się kompletnie, totalnie i nie pozostawiając wątpliwości. Złość i frustracja. Człowiek latami poświęca się temu klubowi, cały czas na nowo rozgrzewają się nadzieję na lepsze jutro i gdy już, już wydaje się, że może być naprawdę dobrze – notorycznie dostajemy w pysk od piłkarzy. Ileż to już było tych meczów, które mają być przełomowe? Ileż to już razy mówiliśmy, że coś może być mentalnym impulsem? Ile razy w tej rundzie mogliśmy wskoczyć na pozycję lidera?…

Co do ostatniego pytania, odpowiedź brzmi – pięć. Pięć pieprzonych razy mieliśmy okazję wskoczyć na lidera. Wystarczyło tylko wygrać mecz. Jeden mecz. Jeden z pięciu.

Po tym meczu mieliśmy mieć osiem punktów przewagi nad Miedzią i wyłączyć ją z rywalizacji z nami. Teraz są dwa punkty przewagi, oni są w lepszej pozycji mentalnej i za chwilę będą grać wszystko u siebie. No, wprost „kapitalnie”…

Niestety, wszystkie ważne mecze GieKSa zawsze musi przewalić, najlepiej w spektakularnym stylu, to jest na własne życzenie. W głowie się nie mieści, że dodatkowo przebieg tych meczów w większości był taki, że powinno się je wygrać. Powinniśmy byli wygrać w Chojnicach, ze Stomilem, w Sosnowcu. Z Podbeskidziem w najgorszym razie miał być remis. Z Miedzią powinniśmy wygrać. A my ciągle w dupę, w dupę i w dupę…

Naprawdę mimo że szanse na awans ciągle są, to nie mam zamiaru krytykować osób, które po prostu walną tym wszystkim i przestaną chodzić na mecze. Ja tam chodzić będę dalej, ale zrozumiem tych, którzy to przekreślą. Bo ileż razy można mieć rozbudzoną nadzieję, a potem dostać po łbie. Piłkarze GKS już tak nas do tego przyzwyczaili, że dzieje się to notorycznie. A i tak za każdym razem boli tak samo. U niektórych kibiców może pojawić się rezygnacja czy obojętność.

Przyjechała Miedź, która w ostatnich dwóch meczach u siebie zgarnęła jeden punkt. Jaka jest recepta na podbudowanie morale? Zagraj z GieKSą, dla której jest to ważne spotkanie. Oni zawsze takie spotkania przegrywają, więc pewnie tak będzie i teraz.

Przecież to był jakiś koszmar. Po raz kolejny okazało się, że my po prostu nie zasługujemy na ekstraklasę. Nawet jeśli jakimś cudem tę promocję wywalczymy (ciągle w to wierzę) to będzie najmniej zasłużony awans do ekstraklasy w historii. Awans nie wynikający ze świetnej postawy czy górowania nad rywalami. Tylko z tego, że byliśmy w trakcie sezonu najmniej żenujący. W ogóle PZPN powinien już teraz postanowić – dla przyzwoitości – że w tym sezonie nikt z pierwszej ligi nie awansuje, bo to wstyd dla polskiej piłki.

Dlaczego Miedź wygrała? Przyjechała przecież po remis i nic nie grała w ofensywie przez całą pierwszą połowę. My tam coś udawaliśmy, że gramy i kilka akcji nawet było ciekawych. Niestety wtedy kiedy fajnie zagraliśmy skrzydłem, Lebedyński i Goncerz byli na innej planecie. Bo na pewno nie tam, gdzie być powinni. No więc nie umieliśmy strzelić gola – także dlatego, że Mandrysz skaleczył idealną sytuację. No i tak druga połowa sobie trwała i trwała i Miedź postanowiła, że sobie jednak ten mecz wygra. I naprawdę nie potrzebowali wiele. Wystarczyło, że na kilka minut na wypożyczenie do Legnicy poszedł Prażnovsky i rywale z uśmiechem na twarzy i palcem w nosie zakończyli mecz zwycięstwem.

Gdyby to się zdarzyło raz czy dwa, ale nam się to zdarza notorycznie. Mecze ze Zniczem i Wisłą jak widać zaciemniły obraz. I my daliśmy się ponieść fali optymizmu i pisaliśmy, że to nie tylko słabi przeciwnicy, ale po prostu GKS zagrał swoje. Guzik. Znicz był słaby, a Wisła po prostu beznadziejna. I to było przyczyną wygranej, a nie jakaś nasza wybitna gra.

Niestety zawodnicy nie udźwignęli ciężaru. Frańczak, Prażnovsky, Mandrysz zagrali po prostu tragicznie. Goncerz był bezproduktywny. Foszmańczyk dał od siebie za mało. Jóźwiak miał chęci na grę tylko przez 10 minut. Alan w drugiej połowie zszedł z boiska. Nawet szczęście, które towarzyszyło bramkarzowi Abramowiczowi, nie mogło mu pomóc po koszmarnych błędach obrony.

Pięć meczów na lidera i zero zwycięstw. Trzy mecze na Bukowej w tym roku i jeden punkt. Nie da się awansować w taki sposób. I tak dobrze, że kibice nie wygwizdali zespołu i nie krzyknęli paru cierpkich słów. W kontekście wymagań i nadziei w Katowicach, piłkarze mają tu raj. W wielu innych klubach mieliby już po prostu niejedno sympatyczne spotkanie z kibicami.

Sami już nie wiemy, czy nasi zawodnicy są po prostu tak słabi, że nie umieją wygrać jednego trudniejszego meczu czy im się po prostu nie chce. Nie – tej drugiej możliwości nie dopuszczamy. Widzimy, że próbują, ale kaleczą. Widzimy, że się starają, choć akurat do gryzienia trawy im daleko. To nie jest ten poziom walki, ale powiedzmy, że jest w miarę przyzwoicie.

Wyczerpują nam się pomysły, co można jeszcze zrobić. Chyba znowu było zbytnie poklepywanie się po pupach po dwóch ostatnich meczach. Zespół uwierzył w swoją wielkość i z Miedzią znów dał się wymanewrować jak małe dziecko. Jak Oli przy linii końcowej.

Odechciewa się wszystkiego. Odechciewa się patrzeć na tę drużynę, która ciągle upokarza kibiców i siebie samych. To już dawno przestała być kwestia jednego czy dwóch mniej udanych meczów.

Teraz tak.

Do końca pozostaje osiem kolejek. Ciągle jest jeszcze wiele punktów do zdobycia. Nadal wydaje się, że rywale będą tracić punkty, choć trudno się spodziewać, że aż w takiej ilości jak wcześniej. GKS nie ma straty punktowej do premiowanego miejsca, więc wszystko jest otwarte.

Ale kurwa mać – weźcie się do roboty, nie wiem – pokłóćcie się, pobijcie w tej szatni, niech dojdzie do rękoczynów, wykrzyczcie sobie w twarz wszystko, niemal się pozabijajcie, ale po to – żeby móc w następnych meczach walczyć do upadłego i dążyć do celu jakim jest awans! Mimo wszystko, to ciągle jest w waszych nogach!

Mam nadzieję, drodzy piłkarze, że jesteście tak samo źli, smutni, sfrustrowani i najzwyczajniej w świecie wkurwieni, jak my kibice. Tylko jeśli macie takie uczucia, to jesteście w stanie coś zrobić. Bo jeśli z wczorajszą porażką przejdziecie do porządku dziennego – ot przegrany mecz, taki jest sport – to nie ma szans na nic i możecie już sobie szukać miejsca na kolejny sezon w drugiej czy trzeciej lidze.

Mam szczerą nadzieję, że ta porażka was głęboko dotknęła. I że wiecie, że nie ma innej opcji niż awans. Że jesteście sportowcami, a nie hobbystami.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

12 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

12 komentarzy

  1. Avatar photo

    1964

    14 kwietnia 2017 at 14:40

    Amen!Wszystko w temacie!

  2. Avatar photo

    Do REDAKCJI !!!

    14 kwietnia 2017 at 15:49

    Do REDAKCJI:

    Już we wcześniejszym wpisie, który dodał „Koles1989” zaciekawiła mnie informacja
    „W Wielki Czwartek na Bukowej zmierzyły się dwie drużyny, które chcą awansować do Ekstraklasy”

    Ale kto powiedział, że GieKSa chce awansować do ekstraklasy? Zauważcie, że taka informacja nigdy nie pojawiła się oficjalnie! NIGDY ! Ani na oficjalnej stronie, ani na oficjalnym facebooku, ani też z klubu nikt oficjalnie nie mówi o awansie! Daleko szukać – np. taki Raków Częstochowa już przed sezonem zapowiedział, że będzie walczył o awans i obiecał zwrócić kibicom PEŁNĄ KWOTĘ za zakup karnetu, w przypadku braku awnansu.

    Możecie to przeczytać poniżej:
    http://www.tvp.info/26254380/niecodzienna-akcja-rakowa-czestochowa-jesli-nie-awansujemy-zwracamy-pieniadze-za-karnety

    A my co??
    My kibice sobie uroiliśmy awans i tyle, nikt u nas poza nami nie chce awansować i taka jest prawda!

  3. Avatar photo

    GieKSiorz

    14 kwietnia 2017 at 17:58

    jestem wkurwiony,zdolowany,brak slow.mozna przegrać mecz ale po walce!!!a tu wielki huj,ja bym im dal najnizsza krajowa podstawy a reszta w premii za wygrane mecze i bonus za awans.w niedziele jasde z zona na Banik zobaczyć jak gra druzyna która na serio chce awansować,moze w przyszłym sezonie lepiej karnety na Banik kupic?

  4. Avatar photo

    Stefan

    14 kwietnia 2017 at 18:51

    Shellu ,napisałeś to co większość wie,ale gdzie w tym wszystkim jest trener i jego sztab!? Brzeczek jest słaby i efekty są widoczne w ostatnich meczach .Taktyka i personalna zjebane przez niego ,miał wszystko czego potrzebował a niektóre kluby ekstraklasy mogą pozazdrościć Mu komfortu pracy.Facet dodatkowo nie ma osiągnięć żadnych jako trener i co okazuje się w jesgo przypadku SZCZĘŚCIA.Dobrze że od 35 lat jestem z tym klubem i nic tego nie zmieni ,uodpornilem się przez te lata ,aż dziwię się niekiedy takim spokojnym reakcjom kibicow.Czekamy dalej bo podobno nadzieja umiera ostatnia.

  5. Avatar photo

    1964

    14 kwietnia 2017 at 19:29

    Stefan 100% racji.To Brzęczek i Motała są winni najbardziej(chyba że miasto zakazało awansować).Wzmocnienia zimowe to jakieś nieporozumienie,taktyka tiki taka czyli 100 podań w poprzek boiska z których nic nie wynika.Mądra drużyna gra defensywkę bo wiedzą że kopacze GieKSy sami sprowokują bramkę.Brzęczek lekcji nie odrabia w ogóle zmiany w składzie nie trafione,i non stop ta sama taktyka.Niestety szczęście skończyło się jesienią,wiosna pokazuje kunszt trenera,czyli jego brak.licząc 2 kolejki zagrane awansem na 27 możliwych pkt,zdobywamy 11.Paranoja!Brzęczek brzęczy Motała się zamotał!Cygan cygani!Kurwa potrzebny wstrząs od zaraz.Mandrysz na trenera!

  6. Avatar photo

    ...

    14 kwietnia 2017 at 21:00

    Miasto zakazało awansować

  7. Avatar photo

    Eda67

    14 kwietnia 2017 at 21:07

    Chłopaki i po co te nerwy? Święta idą, jajka se pomalujcie, szynki se pojedźcie. Kopacze i tak mają nas w dupie. Oni wiedzą, że w przypadku awansu co najmniej połowa składu wyleci więc nie mają motywacji by gryźć trawę. Ci którzy mogliby to robić czyli nasi wychowankowie zostali wypożyczeni gdzieś na piłkarskie zadupia bądź nie grają wcale. Ich miejsca zajmują „wielkie talenty” typu Sapała czy Jóźwiak. W przerwie zimowej po sparingach pisałem na różnych forach, że nie mamy napadziora z prawdziwego zdarzenia. Wszyscy to pewnie widzieli tylko nie Trzech Króli C+M+B. Domyślacie się o kogo chodzi. Z obecnego składu może jeden, dwóch nadaje się do Ekstraklasy. Nie wymienię ich nazwisk żeby i im jeszcze sodówa do głów nie pizła i dołączyli do reszty ferajny. Szkoda, że nie da się cofnąć czasu by drużyna która grała w IV-ej lidze teraz mogła walczyć o awans. Jestem przekonany że w tak słabej I-ej lidze wygrywali by mecze w laciach. Siatkarze też przegrywali ale k…a walczyli do upadłego. Hokeiści też. A te święte krowy strzeliły se wycieczkę do Turcji i walą w c…a. Jak długo jestem kibicem Gieksy (ponad 40 lat), wierzcie mi, takich antytalentów nie widziałem. Nie wiem ile w tym winy trenera ale wydaje mi się, że pewne sprawy go przerosły a miętki prezesunio psinco z tym zrobi bo to nie Marian Dziurowicz (świeć Panie nad Jego duszą). Pozdrawiam kibiców i życzę mimo wszystko Wesołych Świąt.

  8. Avatar photo

    Ygor

    14 kwietnia 2017 at 22:43

    „Sami już nie wiemy, czy nasi zawodnicy są po prostu tak słabi, że nie umieją wygrać jednego trudniejszego meczu czy im się po prostu nie chce. Nie – tej drugiej możliwości nie dopuszczamy. Widzimy, że próbują, ale kaleczą. Widzimy, że się starają, choć akurat do gryzienia trawy im daleko. To nie jest ten poziom walki, ale powiedzmy, że jest w miarę przyzwoicie.”

    I autor tego tekstu i ja nie chodzimy na Gieksę od wczoraj – były takie sytuacje, że nikt z kibiców nie dopuszczał do świadomości świadomego odpuszczania – czy te przez decyzje piłkarzyn czy odgórne, ale nigdy nie było to tak jawne jak teraz. Ale dziś nikt w to nie wierzy, ciekawe dlaczego?

  9. Avatar photo

    ateista

    15 kwietnia 2017 at 03:47

    Dobry „artykuł” Shellu mam podobne myśli po tym spielu, ale chyba zapomniałeś o zjebaniu Brzeczka. Co robił w pierwszym składzie Mandrysz ? kiedy Jóźwiak jest w gazie ? kto Jóźwiaka wsadza na prawe skrzydło jak wchodzi Prokic ? i co sie dzieje w obronie gdzie Oliver i elektryczny Wisio zjebali wszyskie tory. Teraz najlepsze…
    jak 1000 razy wchodzimy pomocnikami z linii koncowej, to kto do kurwy nendzy ustala pozycje napastnkow w polu karnym ? trener czy wróżka ?

  10. Avatar photo

    Bartolo

    15 kwietnia 2017 at 14:18

    Cygan musi w trybie natychmiastowym opuścić Bukową na taczce!!To absolutny priorytet,potem można działać dalej.

  11. Avatar photo

    Boss

    15 kwietnia 2017 at 21:21

    Wreszcie artykuł odważny i rzeczowy ! Wreszcie ludzie zauważają to ze nie tylko Chojnice, Wigry itd itd nie chcą awansować ale GKS tez ! Robimy wszystko żeby tylko nie być na miejscu premiowanym awansem. Kłopot to maja Chojnice jak zejść z tronu. 🙂

  12. Avatar photo

    Irishman

    16 kwietnia 2017 at 13:43

    Ja mam wrażenie, że Brzęczek, gdy miał mniejsze pole manewru popełniał mniej błędów personalnych. Po prostu grał tym czym mógł i jakoś to wyglądało! Teraz, gdy ma pole do popisu wygląda, to znacznie gorzej.
    Piszecie, że nie pozyskaliśmy napastników. No zgadza się ale przecież w pewnym momencie wydawało się, że nie jest to priorytetem, bo objawił się Prokić… choć nie wiem czy „objawił się” to dobre określenie, bo dla niektórych (niestety poza Brzęczkiem) on już jesienią powinien grać w ataku! No tylko, że Brzęczek regularnie sadza go na ławie! Gdzie tu sens, gdzie logika?!?!?!?!?!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga