Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Mecz żałobny

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Koszmar na szczęście się kończy.

To że życie kibica GKS Katowice jest trudne, wiemy nie od dziś. Całe lata rozczarowań, mniej lub bardziej wzbudzonych nadziei, a potem klęsk (zazwyczaj gdzieś w okolicach marca kończył się nasz poważny udział w lidze) z jednej strony mocno nas zahartował, z drugiej podkopuje systematyczne nasze kibicowskie morale. Obecna runda  jest jednak symbolem tego, co najgorsze. Marzenia na wyciągnięcie ręki, zaprzepaszczone jednak przez tych, którzy mieli na realizację tych marzeń największy wpływ. Czasu już nie cofniemy.

O piłkarzach powiedziano i napisano już wszystko. Zresztą oni sami wystawili sobie wystawili świadectwo. Nie wiadomo, czy z tego powodu, że są cyniczni czy po prostu głupi. Obie te opcje możemy mocno brać pod uwagę. Bo tak jeszcze wracając do wypowiedzi Fosy – tak wszyscy go skrytykowali, na czele z nami, że bezczelny itd. – a może on naprawdę ma takie ograniczenie umysłowe, że nie czuje, że coś jednak złego się stało?

Oczywiście to taka ironia. Wiadomo, że największa złość była po Kluczborku za zaprzepaszczenie szans, potem kolejna za beznadziejne zachowanie drużyny w Grudziądzu. Ostatnio przeglądając internet natrafiłem na taki wywiad z bramkarzem Legii Arkadiuszem Malarzem z początku tego sezonu.

Jakie rzeczy lub podobne do tych mogliśmy i powinniśmy usłyszeć od naszych piłkarzy i trenera? Na przykład takie (zgodne z prawdą):

„nam liga ucieka”
„obudźmy się w końcu, bo nam wszystko ucieknie”
„dość tego głaskania się i że wszyscy nas głaszczą”
„tak dalej być nie może, naprawdę”
„my gramy w GKS Katowice. W GKS KATOWICE! Kurwa!”

Wyobrażacie sobie taki wywiad z jakimś Fosą, Kamykiem czy Gonzem? Zamiast tego mieliśmy wypowiedzi w stylu:

„nie wiemy, co się dzieje, kontrolujemy, a nie wygrywamy”
„my gramy, a przeciwnik robi jedną, dwie akcje i strzela dwa gole”
„nie mamy tego szczęścia w ogóle, a przeciwnicy je mają”
„gramy najładniejszą piłkę w tej lidze”.

Widzicie różnicę? Przecież u naszych gwiazdorków sportowa złość nie przewijała się ani trochę. Ostatnie co można powiedzieć o tej rundzie, że ten zespół był agresywny. Nasi zawodnicy nie reagowali tak, jak powinien zareagować ambitny i silny mężczyzna – złością i wkurwem. Oni reagowali załamką (realną lub tylko odgrywaną na potrzeby publiczności), płaczem i żalami typowymi dla nastolatka do byłej dziewczyny.

Popatrzmy przy okazji na taką Legię – zespół miał już sporą stratę, a na jesieni potracił całą masę punktów. Teraz jest o krok od mistrzostwa. Widocznie tam mają po prostu poważnych i ambitnych piłkarzy. Ale to nie tylko o Legii mowa. Jeżeli bowiem oglądam przedostatnią kolejkę ekstraklasy i pierwsze cztery drużyny z grupy mistrzowskiej wygrywają swoje mecze, to mogę powiedzieć jedno – to są poważne ekipy, ambitne, walczące o najwyższe cele do ostatniej kropli krwi. Im się nawet pieprzony remis w tej kolejce nie zdarzył. Jak tylko mają cień szansy, walczą do końca. A u nas? Każdy wie, jak jest. Mamy zblazowane, roszczeniowe panienki, a nie piłkarzy.

Poposiłkuję się głosem wieloletniego kibica, czyli popularnego Rulona, który w dosadnych słowach opisał perspektywę zbliżającego się meczu z Bytovią. Meczu, który najlepiej, żeby już się nie odbył.

„Ostatni mecz, mecz żałobny. Zupełnie jak pogrzeb. Idzie się, bo wypada, bo się ma nadzieję od lat, a jak nadzieja umarła, to w podłych nastrojach trzeba iść ją pożegnać.

Zamiast W NAJGORSZYM PRZYPADKU rozgrywać mecz o awans przy pełnycth trybunach, z zamrożonym szampanem i okazjonalnymi koszulkami, będzie garstka ludzi z papierowymi torebkami, żeby w razie czego na widok piłkarzy nie zarzygać naszego i tak już w złej kondycji stadionu.

Kończy się sezon w którym zostaliśmy przez piłkarzy potraktowani jak wierny pies, który w ostateczności z niewiadomych powodów zostaje pobity i wyrzucony na śmietnik.

Cała GieKSa razem, 12 zawodnik. To się nie sprawdziło. Piłkarze nie odróżniają tego, że po chujowym meczu zamiast zmieszania z błotem są oklaski, jest wsparcie, jest wiara. Nie odróżniają tego, bo nie potrafili się odwdzięczyć w najbardziej łatwym momencie jaki mogli. W meczu z Kluczborkiem”.

To jest sedno. Piłkarze naprawdę nie przyjęli tego, co zrobili kibice jako wsparcie. Na kolanach powinni dziękować, że za poszczególne przegrane mecze nie tylko nie mieli wizyt na treningu, nie tylko nie było gwizdów i wyzwisk, ale były brawa i wsparcie. To jest ewenement naprawdę na dużą skalę, a gdy dodamy co tego kontekst, że kibice GKS mają już totalnie dość pierwszej ligi – to już można określać naprawdę apogeum i ideałem wsparcia, jakie może sobie wyobrazić sportowiec. Co dostaliśmy w zamian, wiadomo.

„Niektórzy się oburzają, że po co było to głaskanie po głowach, gadka o 12 zawodniku, o GieKSie razem. Nie oburzajcie się. Tak to powinno wyglądać i my zrobiliśmy wszystko i daliśmy z siebie wszystko żeby tak było. To nie nas obwiniajcie za to, że chcieliśmy tworzyć monolit. To nie my zdradziliśmy piłkarzy, tylko my dostaliśmy od nich w pysk” – kontynuuje Rulon. I dodaje:

„Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie OBECNYCH piłkarzy jakkolwiek dopingować. Mogą nawet wygrać 10:0. Ale jak nie da nam to awansu, to nawet niech nie próbują robić kółeczka euforii po meczu, bo może to zdenerwować ludzi. To tak jakby któryś z was to czytał, drodzy złodzieje marzeń”.

Na szczęście podjęto decyzję, że właśnie podczas niedzielnego meczu z Bytovią tego dopingu nie będzie. Ja bym sobie życzył, żeby tego dopingu nie było jeszcze długo. Nawet jeśli ktoś rozgranicza kwestie kibicowskie od piłkarskich, to i tak piłkarze ten doping słyszą, a po prostu na niego nie zasługują. Ta ekipa, która jest teraz nie zasługuje nawet na 1% wsparcia. Dostała go bowiem już aż nadto i nie tylko nie wykorzystała, ale po prostu nim kompletnie wzgardziła.

Przy okazji proszę wszystkich kibiców o MEGA GŁOŚNY doping dla dzieciaków podczas finały Zagraj na Bukowej. Niech to nie będzie doping z przymrużeniem oka, ale porządny GieKSiarski doping – taki jak na meczach. Te dzieci wykonały sporą robotę, żeby dojść do tego miejsca, w którym będą w niedzielę. I na taki doping po prostu zasługują.

A co do meczu z Bytovią? Wydaje się, że to będzie już bardzo sparingowa i piknikowa atmosfera. Ale…

Wyobraźcie sobie taki scenariusz, że wszystkie wyniki jednak są pod nas, a my gramy słabo i nie potrafimy stworzyć jednej akcji. Jest 0:0 lub przegrywamy, bo Bytovia walczy o życie. Albo jeszcze ciekawszy. Wszystkie wyniki pod nas, a my w 88. minucie prowadzimy 2:0. Jak wtedy zachowają się piłkarze?…


21 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

21 komentarzy

  1. Avatar photo

    Ja

    2 czerwca 2017 at 12:53

    Jak się zachowoją piłkarze w 88minucie przy stanie 2-0 dlanas??? Proste szybkie 3bramy tracimy i dalej 1liga i jest bajak dzielimy się kasa i WAKACJE

  2. Avatar photo

    Irishman

    2 czerwca 2017 at 13:15

    Nie będę bronił piłkarzy, bo na to nie zasługują.
    Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że to zachowanie kopaczy to w dużej mierze zasługa trenera, który wywarł na nich to piętno. To przecież nie kto inny jak właśnie on tłumaczył stracone punkty np. brakiem szczęścia albo tym, że… mieliśmy miesiąc marzec, to on fanzolił o najpiękniejszej grze, to on wreszcie kiedyś poleciał wykłócać się z Blaszokiem, który ośmielił się skrytykować jego podopiecznych.
    Coś czuje, że jego widmo jeszcze długo będzie unosić się nad Bukową. Chyba, że Zarząd stanie wreszcie na wysokości zadania i zatrudni fachurę, który je bardzo szybko rozwieje, przepędzi raz na zawsze!

    A bajtlom jasne, że trzeba iść pokibicować, niech mają od nas ten prezent za swój wysiłek, niech poczują jak pięknie, jakim zaszczytem jest grać na Bukowej przy dopingu kibiców! Oni to na pewno docenią i zapamiętają do końca życia w przeciwieństwie do „złodziei marzeń a.d. 2016-2017”.

  3. Avatar photo

    Tomek

    2 czerwca 2017 at 14:22

    Jest tu napisana cała prawda. Problem w tym, że odpowiedzialność ponoszą piłkarze trener a nie CYgan. Wszak to on był architektem tej pięknej katastrofy. Obawiam się że niestety moje słowa będą kolejny raz prorocze i z tym Prezesem awans nie jest możliwy. Nie jest bo to nie Prezes tylko biedna ciamajda która nie potrafi w kluczowych momentach podejmować decyzji. Dalej uważam że należy ściągnąć sensownego menago z biznesu i zobaczycie że będą efekty. Jak by mi w mojej firmie urządzono taki sabotaż to reakcja byłaby natychmiastowa. I tak by zrobił każdy sensowny kierownik imprezey. Tylko nie Cygan. Proszę też nie opowiadać o wątpliwych zasługach poprawy sytuacji ekonomicznej. Nie poprawił jej Cygan poprzez zarzadzanie tylko UM poprzez wpompowanie kasy. Gdyby nie to dramat toczyłby się dalej

  4. Avatar photo

    Mecza

    2 czerwca 2017 at 15:55

    O Legii „Widocznie tam mają po prostu poważnych i ambitnych piłkarzy” Ci sami ambitni grali więlką padakę za Hasika i spadli by z ligi na 100% gdyby go nie wymienili. Kwestia odpowiedniego trenera który potrafi zmotywować i ustawić co zrobił Magiera.U nas tego brakło.

  5. Avatar photo

    Irishman

    2 czerwca 2017 at 16:52

    @Tomek, no to właśnie zobaczymy ile to co się stało w tym sezonie nauczyło prezesa Cygana. Dlatego proponuję poczekać ze stwierdzeniami „i tak nam się nie uda”, choćby na wybór trenera. Całkowicie zgadzam się bowiem z @Mecza, że trener to podstawa. On potrafi rozwalić najlepszy skład i odwrotnie. I dlatego też odczuwam lekki niepokój co nam nowy-stary Zarząd zgotuje. Ale jeśli coś fajnego, to potem już będę w miarę spokojny, bo jeśli od strony sportowej będziemy w dobrych rękach to do takiej pracy organizacyjno-administracyjno-marketingowej duet Cygan-Janicki nadaje się znakomicie!
    Tylko, żeby teraz dobrze wybrali! EEECH!!!!!

  6. Avatar photo

    kibic bce

    2 czerwca 2017 at 17:00

    A o to haslo na szpil ” bajtle Giekaes Katowice!!!!”
    Po meczu wszystkie koszulki oddac dzieciakom pilkarzyny od siedmiu bolesci.

  7. Avatar photo

    Pepik78

    2 czerwca 2017 at 18:51

    @Tomek nawet gdybyś tutaj napisał encyklopedie błędów GieKSy ostatnich lat oraz przedstawił pracę doktorską, to i tak nie wytłumaczysz niektórym. Zawsze będzie grupka ludzi w różowych okularach. Zawsze będzie jakiś procent ludzi, którzy będą mylić miłość do klubu z naiwnością, tego nie zmienisz. Szkoda nerwów. Ten sezon był niesamowicie spartaczony, wręcz w sposób bezczelny ale zmian na horyzoncie nie widać, nad czym mocno ubolewam. Duża część kibiców jest zawiedziona i ona pewnie w ramach protestu, nie pojawi się na Bukowej w przyszłym sezonie. Wszystko ma swoje granice….chociaż granice absurdu i farsy w Kce są mocno naciągane.

  8. Avatar photo

    Mecza

    2 czerwca 2017 at 19:18

    Każdy mądry po sezonie, ale… Rok temu wg mnie Świerczok był najlepszym napastnikiem w miarę młodym made in Poland w Ekstaklapie. Mega zdziwiłem się jak przeczytałem że idzie do beniaminka z Tychów do ligi niższej. Zadawałem sobie pytanie jak już do 1ligi dlaczego nie GKS Katowice, no chyba z takim potentatem jak Tychy mamy coś do zaproponowania więcej. Zdziwiło mnie ale poczytałem że Świerczok jest niepokorny i ciężki do prowadzenia. W ektraklapie nikt chce a w 1 lidze idzie do beniaminka. Nic dziwnego że Jureczek go nie chciał bo chciał mieć w zespole same potulne owieczki. Tym tropem nie nadawał się też Trochim. Przeczytałem biografię Wojtka Kowalczyka i wg niego Brzęczek nie nadawał się na kapitana srebrnej drużyny z olimpiady (jak i dziś na trenera) bo był za grzeczny a dlaczego tamta drużyna osiągnęła wynik? Bo była nie przyzwoicie bez kompleksowa i „chamska” w swoim podejściu do grania. Potrzeba nam chamów i mądrego trenera albo budżetu Legii aby się z tego syfu wydostać. Przeczytajcie sobie jeszcze biografię Wójcika, zarąbista i w jeden dzień ją wchłonąłem. Parówy w górę i jedziemy z frajerami… a co w Katowiacach? najlepsza piłka na Polsacie haha

  9. Avatar photo

    andreasw1959

    2 czerwca 2017 at 20:34

    BRAWO SHELLU

  10. Avatar photo

    Mecza

    2 czerwca 2017 at 20:38

    Mecz żałobny? Tak ale… Czy to ważne że w Katowicach rządzi Uszok, Krupa a w GKS Król, Cygan, są słabi trenerzy i grają podobno piłkarze?! Przez najbliższe kilkanaście lat jeszcze wielu się ich przewinie od Prezydenta miasta Katowice po trampkarzy ale najważniejszy jest GKS!!! Ich wszystkich już nie będzie na stanowiskach ale my wyniki będziemy nadal sprawdzać i się wkurzać. Wg mnie trzeba określić cel jak ten dział piłkarski ma wyglądać docelowo i do tego dążyć małymi krokami. Określmy swoją tożsamość z której moglibyśmy być dumni i bez względu na sytuację w tabeli czy ligi dążmy do tego (np. 4 wychowanków, 5 PL, 2 obcokrajowców) Jasno określone kryteria i stadion się zapełni. Całe szczęście że nie jesteśmy wmieszani do ostatniego wątku z Mielcem.

  11. Avatar photo

    Mecza

    2 czerwca 2017 at 20:59

    W ektraklapie jest ciśnienie na utrzymanie za wszelką cenę aby hieny pseudopiłkarskie były na powierzchni. Nie lepiej grać w 1 lidze wg schematu który wymieniłem z którym utożsamiają się mieszkańcy Katowic niż w Ektraklapie gdzie w kadrze jest 10 obcokrajowców i 10 najemników z PL? Gdybyśmy wygrali z Kluczborkiem i w niedzielę z Bytovią czy moglibyśmy być zadowoleni z naszych graczy? Pewnie tak ale co dalej? Nie byłbym dumny z tego. Tożsamość najważniejsza!

  12. Avatar photo

    grohhh

    3 czerwca 2017 at 11:28

    jo chca kurwa jakiegoś Murińjo na trenera GKSu!!! ma być kurwa dobry!!!

  13. Avatar photo

    Johnny

    3 czerwca 2017 at 11:55

    Mamy pretensje do Wszystkich ale nie do siebie. Od lat uciszanie na blaszoku gwizdów itp. Trza pomagać, wspierać jak nie idzie ale nie k… jak ładują nas ewidentnie w ch…. to do Kur.. JEST GIEKSA !!!! A zachowujemy się jak pizdy, to i zawodnicy grają jak pizdy. To ma być kocioł to ma być stary blaszok a nie zgromadzenie różańcowe, chcemy zmian zacznijmy od siebie

  14. Avatar photo

    Pepik78

    3 czerwca 2017 at 12:27

    @Johnny o bezsensownym dopingu czy też śpiewaniu nieadekwatnych przyśpiewek do aktualnej sytuacji na boisku, pisałem już sezony temu. No ale zostałem wyśmiany. Teraz w młynie jest modna „ciapowatość” i poprawność polityczna. Broń Boże nie gwizdaj na piłkarza bo się jeszcze obrazi;) Jak sobie wspomnę, że w późnych latach 80-tych i 90-tych w przypadku złej gry od razu było pierdolnięcie z blaszoka, to po chwili piłkarze brali się do roboty. Zawsze to jakoś mobilizowało. Rozmawiam z wieloma kibicami starej daty i też pojąć nie mogą co się teraz dzieje.

  15. Avatar photo

    MilowiceZS

    3 czerwca 2017 at 12:45

    Jestem idiotą

  16. Avatar photo

    Johnny

    3 czerwca 2017 at 14:28

    Będę miał 80 lat pójdę na blaszok bez względu na wszystko. Ale mam dosyć skomlących bab, czytając te komentarze rzygać mi się chce, banda panienek i z czym my do smrodów? Przypomnieć dym z Tychami? jaki dym? kto został JKS a gdzie, młyn? jak w wierszu ..nam strzelać nie kazano… Prawda jest taka ze zawiniliśmy wszyscy a tym co chcą dalej poprawności polityczną na GieKSie i zrobić sobie dupną hamburgerownie z blaszoka bo sami władcy młynu docierają na 10 minutę po rozpoczęciu, proponuje zmienić sport. Koniec pierdolenia… mam dość.

  17. Avatar photo

    Pepik78

    3 czerwca 2017 at 21:46

    Nawet na lidze mistrzów były gwizdy, nie to co u nas. Disco polo na blaszoku pełną para: ja kocham GieKSę lolololo ja kocham GieKsę… szkoda słów. Ekipa z młyna dawno się zagubiła. Jednym słowem tragedia, No ale mamy młynowych nowego pokolenia, ciapkowatość, poplątana z poprawnością polityczną.

  18. Avatar photo

    Johnny

    4 czerwca 2017 at 00:10

    Nie wiem kto osobiście odpowiada za układ z JKS-em ale robi świetną propagandę. Pamiętny mecz z Tychami i hasło ..this is war.. co by było gdyby Tychy się przebiły? stałem z JKS i k… byłem przerażony gdzie są moi? Czy co nie którzy się odmulą? Ale po co z Tychami to był wypadek przy pracy a derby ze smrodami i tak będą bez gości, ja pierdole ale wstyd. A teraz narzekania jak napisałem wcześniej na trybunach pizdy to i zawodnicy pizdy i nie ma co się oszukiwać, nikt nie jest bez winy ale jak młyn woli wpierdalać kiełbaski zamiast odśpiewać hymn to ja Was pierdole, zmieńcie se kurwa klub idźcie na roosvelta, macie moje błogosławieństwo

  19. Avatar photo

    żabol

    4 czerwca 2017 at 16:24

    Witam. Jakże odmienne nastroje u nas i u Was. Powiem szczerze że na 8-10 kolejek przed końcem ligi u nas były te same nastroje. Frustracja i ile nie npisac ze wkurwienie. Nikt juz chyba nie wierzył w to że można. Frajersko mecz przegrany w Kluczborku to tak samo przeżywany jak Wasz. Mecz z Chojniczanka dał jakies nadzieje gdzie i tak dawano nam 1% szans na awans.
    Teraz… osobiście uważam to za jakiś cud. Z tym że nie mamy druzyny na ekstraklapę. Brosz wywalił starych, postawił na młodzież… niby dobrze ale Oni nie udźwigną presji. Czytałem tu kiedyś jak chwaliliście Brosza, powiem szczerze ze Górnik gra słabą piłkę. Bez taktyki, (sporadyczne akcje)
    Uważam że GieKSa grała 100razy lepsza piłkę z Brzeczkiem niż my z Broszem. Tylko ze u nas w mieście chcą ekstraklapy, u Was niekoniecznie…
    Pozdro GieKSa i powodzenia w nowym sezonie. i dzięki za super derby.

  20. Avatar photo

    GieKSiorz

    4 czerwca 2017 at 16:36

    GRATULUJE GÓRNIKOWI AWANSU!!!TO PRAWDA W ZABRZU PANI PREZYDENT CHCE I TO WIDAC,A U NAS PAN KRUPA ROBI NAS W HUJA I TYLE .PANI MANKA SZULIK MA JAJA NASZ PREZYDENT NIE.ZRESZTA GORNIK MA I STADION NA MIARE EKSTRAKLASY I ORGANIZACJE I WYSOKA FREKWENCJE,WIERZE ZE U NAS NA GIEKSIE TEZ PRZYJDA LEPSZE CZASY.ALE TRZEBA CHCIEC!!!!POTEM DZIWIA SIE ZE MALA FREKWENCJA ITD A ILE LAT IDZIE ROBIC LUDZI W HUJA?FAJNIE ZE BEDZIE MOZNA SIE WYBRAC NA GORNIK I BANIK I ZOBACZYC EKSTRAKLASE,MAM NADZIEJE ZE TEN SEZON U NAS WYWOLA POZYTYWNE PIERDOLNIECIE I ZE PREZES,PREZYDENT,KIBICE WEZMA SIE DO ROBOTY,BO BLASZOK TEZ JUZ NIE TEN SAM CO W LATACH 90TYCH:(.POZDRAWIAM GIEKSIARZY,GORNIK I BANIK.

  21. Avatar photo

    zippo50

    5 czerwca 2017 at 15:15

    Dla Janusza Jojko mam duży szacunek jako bramkarza ale jego prowadzenie meczu już mniej ,robienie tuby z dłoni i wydawanie poleceń zawodnikom jest żenujące tak się prawdziwy trener nie zachowuje.Brzęczek też biegał darł się i gestykulował,osobiście mnie to wnerwia bo siedzę w „3” czyli za plecami, zamiast koncentrować się na meczu muszę oglądać te „pajacowanie”.W nowym sezonie zrobię sobie „szlojder” i będa guzolami prać w tych co po linii biegają i przeszkadzają

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Cierpliwość, przytomność, rozwaga

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu w Lublinie wypowiedzieli się szkoleniowcy Motoru i GKS Katowice – Mateusz Stolarski i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Bardzo ważny dla nas moment, bo czekaliśmy na punkty na wyjeździe, a wygraliśmy pierwszy raz w 12. Kolejce, więc moment dla nas bardzo istotny. Z punktu widzenia punktów i tabeli bardzo istotny moment okres przed nami, czyli sam proces treningu i analizy meczu, bo te punkty będą miały bardzo dobry wymiar, kiedy potwierdzimy to w kolejnym spotkaniu. To trzecie okienko po dwóch przerwach reprezentacyjnych – i chciałoby się, aby dobrze drużyna funkcjonowała. Często mówiliśmy na konferencjach o dobrej grze, ale punktów nie mieliśmy tyle, ile byśmy chcieli. Dzisiaj bardzo dobre mentalne w całości przełamanie,  bardzo dobre 30 minut. Duża kontrola nad meczem i wydawało się, że jesteśmy na świetnej drodze, ale… jeszcze nie jesteśmy idealni. Niepokoi mnie te czterdzieści bramek, które padło w naszych dwunastu meczach. Mimo że szesnaście strzeliliśmy, a  dwadzieścia cztery straciliśmy i dzisiaj też dwie.

W drugiej połowie byliśmy bardzo skuteczni i wykorzystaliśmy wcale niekiedy niełatwą sprawę, jeśli chodzi o przewagę jednego zawodnika, bo nie zawsze strzela się trzy bramki. Wielkie gratulacje dla zespołu za cierpliwość, przytomność i dużą rozwagę, to mnie bardzo cieszy.

Musimy budować kolejne mecze i punkty tylko w cierpliwej pracy i pokorze w tym co robimy. Nie jesteśmy krezusami ekstraklasy, która przecież idzie do przodu. Poziom rozgrywek, zainteresowanie jest czymś, co bardzo cieszy. My w Katowicach musimy wykonywać rzetelnie swoją robotę i zbierać doświadczenia. Dzisiaj dla nas bardzo ważny mecz, w tamtym sezonie nie udało mi się w naszej rywalizacji wygrać z Motorem, więc bardzo się cieszę, że to my jesteśmy do przodu, a Lublinowi życzę wszystkiego dobrego.

Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin):
Do straty drugiej bramki, szczególnie przez pierwsze 15 minut wyglądaliśmy, jakbyśmy grali pierwszy raz ze sobą. Wymuszone lub nie straty piłki i błędy techniczne, na które ciężko było zareagować. 0:2 i… zeszło nas całe ciśnienie. Dlatego zagraliśmy najlepsze dwadzieścia pięć minut w całym sezonie. Do bramki na 2:2 i po niej, kiedy złapaliśmy wiatr w żagle i czułem, że będzie to, co mówiłem przed meczem. Potem czerwona kartka. Na drugą połowę chcieliśmy przetrzymać do 70. minuty przy 2:2 i potem zaryzykować i zagrać o zwycięstwo. W pierwszej akcji, po pierwszym rzucie wolnym w drugiej połowie nie byliśmy w stanie kryć wszystkich zawodników, którzy dobrze grają głową lub są groźni po SFG – musieliśmy jednego zostawić i był to właśnie Zrelak. Musieliśmy poświęcić do centrum, a on schodził poza światło bramki, bo większe szanse na gola są właśnie ze światła niż na dalszym słupku. Pomyliłem się. Taką bramkę straciliśmy, nie zdołaliśmy w ostatniej strefie wyblokować. Potem miałem poczucie, że przy odrobinie szczęścia odrobimy na 3:3, bo mieliśmy dobry moment, ale nie strzeliliśmy. A potem co? Masz 2:3 i grasz w „10”, stoisz nisko i próbujesz przegrać jak najmniej lub idziesz po kolejną bramkę. Strzelał je przeciwnik, gratulacje dla GKS i trenera Góraka. Wygrali zasłużenie z przebiegu całego spotkania. Dla nas jest to bardzo ciężki czas, ciężki okres i musimy wszyscy uderzyć się w piersi, wziąć trochę więcej odpowiedzialności za to, co się w ostatnim czasie dzieje, ale pretensje mogę mieć tylko dla siebie.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Motorem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz z Motorem to już historia. Historia bardzo szczęśliwa dla nas, bo trzybramkowe zwycięstwo na wyjeździe nie zdarza się codziennie. Z początkiem nowego tygodnia wracamy jeszcze raz do piątkowych wydarzeń, ale za chwilę czekają nas kolejne wyzwania. Maraton z trzech meczów w ciągu tygodnia. Pierwszym akordem będzie spotkanie z Koroną Kielce. Wszyscy na Nową Bukową!

1. Wyjazd do Lublina był jednym z najdalszych w tej rundzie. Potem będziemy jeszcze mieli Białystok, a ponadto już niedalekie delegacje – do Łodzi, Niecieczy i Częstochowy.

2. Te piątki nam serwują niezwykle często. Dodatkowo mecz o osiemnastej wymagał wyjechania rano, choć nie jakoś bardzo wcześnie rano. Z Katowic wyjechaliśmy o 11.

3. Pojechaliśmy w czwórkę – ja, Misiek, Kazik i Mariusz, z którym nieraz jeździmy na wyjazdy i świadczymy sobie wzajemnie „samochodowe” przysługi. Przed nami było nieco ponad 4 godziny drogi.

4. Trasa przebiegała sprawnie. Było pochmurno, choć jeszcze nie deszczowo. Na to musieliśmy poczekać.

5. Wkrótce po odbiciu z autostrady udaliśmy się do Maka w Sokołowie Małopolskim. Mieliśmy co prawda w planie posilenie się już w Lublinie, ale chcieliśmy szybciej wziąć coś na ząb, bo Misiek nie jadł śniadania, a skoro tak – wykorzystaliśmy sytuację, by zaspokoić łakomstwo. Symbolicznie.

6. W Lublinie byliśmy około 15.30. Mogliśmy podziwiać tak nieczęste w Polsce trolejbusy. Znamy je doskonale z Tychów, ale naprawdę niewiele jest miejsc, w których one jeżdżą. Z pamięci kojarzę Grudziądz, ale mogę się mylić.

7. Z polecenia pojechaliśmy do „Bistro przy peronie”, czyli jak sama nazwa wskazuje jadłodajni przy dworcu i jednocześnie bardzo niedaleko stadionu. Tutaj czekał nas właściwy posiłek.

8. Chłopaki wzięli różnie – rybę, kurczak, schaboszczak… Ja zdecydowałem się na Zapiekaperon, czy coś takiego. Na zdjęciu ładnie wyglądało, smakowało nieźle, ale bez szału. Natomiast frytki od Miśka choć mrożone, były idealnie zrobione – co rzadko się zdarza w knajpach, więc nie omieszkałem mu kilku zwędzić.

9. Łakomstwo skutkowało tym, że wzięliśmy także zupę. Co prawda w menu było napisane, że szparagowa, ale przytomnie zapytałem pani sprzedającej, czy to rzeczywiście szparagowa czy z fasolki szparagowej. Istotnie to drugie.

10. No i na koniec byliśmy już pełni. Dobrze, że stadion był niedaleko. Wkrótce zaczęliśmy kierować się ku obiektowi Motoru.

Nie wiem, czy to nasza pamięć zawiodła, ale jakoś chyba w innym miejscu niż ostatnio były do odebrania akredytacje. Dlatego najpierw musieliśmy zaparkować samochód z jednej strony stadionu, potem go obejść (stadion, nie samochód – nie jesteśmy jeszcze tak szaleni, żeby obchodzić samochody) i wrócić do wejścia dla mediów. Przechodząc m.in. obok efektownego muralu.

11. Zazwyczaj to jest tak, że parkujemy/wjeżdżamy i już z tobołami odbieramy akredytacje. Teraz zrobiliśmy sobie trochę wycieczek. W końcu jednak odebraliśmy wejściówki.

12. Przed stadionem stały gęsiego autokary Motoru i GieKSy. Potem nasz autokar widzieliśmy jeszcze raz, w zupełnie innym miejscu.

13. Wkrótce już znaną drogą udałem się na chwilę na salę konferencyjną, gdzie pogadałem chwilę z miejscowym dziennikarzem. Potwierdzał, że pod Mateuszem Stolarskim jest gorący stołek. Dla obu klubów było to niezwykle ważne spotkanie. Kazik w tym czasie wypuścił drona i zrobił efektowne ujęcia.

14. Po zrobieniu herbaty poszedłem już na prasówkę. Zawsze lubię być zarówno na stadionie, jak i na sektorze prasowym odpowiednio wcześniej. Można się usadowić, zająć dobre miejsce i też obejrzeć jeszcze niezapełniony stadion. Jeszcze przy lekkim świetle dziennym, choć już z jupiterami.

15. Na obiekcie był pewien relikt kilkuletniej przeszłości. Otóż przy wejściu na prasówkę znajdowały się dwie kartki z hasłem do WiFi. Problem jednak polegał na tym, że jedna z nich to była kartka z… finału Pucharu Polski 2021. Ciekawe to, czy tam nikt nigdy z klubu się nie zapuścił, by ją zdjąć? A może to po prostu pamiątka?


16. Miejsca prasowe są kompletnie oddzielone od reszty. Ciekawe jest to miejsce na stadionie Motoru. Posadzka z płyt chodnikowych, ogólnie stan niemal surowy, ale przejścia wygodne. Najbardziej rozśmieszają mnie numerowane krzesełka na kółkach, których jest mniej niż stolików. Tym bardziej, trzeba wcześniej zająć.

17. Ja wybrałem miejsce nieopodal komentatorów Canal Plus, których jeszcze nie było na stanowisku. Dlatego też mogłem podejrzeć i podsłuchać na żywo wywiady z trenerami. Zawsze są one nagrywane ponad godzinę przed meczem i puszczane z odtworzenia we „Wstępie do meczu”. Tutaj już doskonale wiedziałem od razu, jakie mają nastawienie obaj szkoleniowcy.

18. Zasiadłem do swojego stanowiska. Do wyboru są dwa rzędy, jeden ze sztywnymi stolikami, drugi z rozkładanymi. Minus tych pierwszych jest taki, że są w rzędzie dolnym i mają przed sobą szybkę z pleksi. To zawsze daje takie wrażenie odgrodzenia od boiska i pewnej nienaturalności. Zająłem więc miejsce na górze.

19. Blat w porządku, minimalnie pochylony, ale nie na tyle, żeby zsuwały się rzeczy, tak jak na niektórych stadionach. Miejsca wystarczająco, kontakty są, widoczność znakomita. Nie pozostawało nic, jak czekać na rozpoczęcie spotkania.

20. Kibice powoli zaczęli się schodzić, piłkarze mieli rozgrzewkę. Pod jej koniec spiker wyczytywał składy, a w międzyczasie Arkadiusz Najemski, obrońca Motoru, został uhonorowany pamiątkową tablicą za setny mecz w Motorze. Problem w tym, że nic sobie z tego nie robił tenże spiker i czytał dalej zestawienia, więc sporo osób pewnie nie zauważyło, że taka ceremonia ma miejsce.

21. A potem mieliśmy już granie. Powiedziałbym, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy GKS od początku atakował, gdyby to była prawda. Znamy ten schemat choćby z meczów z Legią czy Cracovią. Problem był taki, że przewaga nie była udokumentowana bramką. Tutaj była – i to dwoma trafieniami. Kibice obu drużyn od początku oglądali bardzo ciekawy mecz.

22. Co do pierwszej bramki GKS, to boisko w Lublinie najwyraźniej służy Bojrsze Galanowi. Zawodnik praktycznie nie strzela goli, ale na stadionie Motoru trafił już drugi raz. Tak to bywa w piłce.

23. Adam Zrelak strzelił bramkę ręką. Na szczęście nie swoją, więc to nie była boska ręka Jasia Furtoka. Dopomógł jednak wspomniany Arek Najemski. Tak więc, gratulacje Arek! I jeszcze raz dzięki!

24. Nadal jednak musieliśmy być czujni, bo przecież w poprzednim sezonie też w dziewiątej minucie prowadziliśmy, a to jednak Motor wygrał 3:2. Tu mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, ale dalecy byliśmy od przypisywania sobie trzech punktów, bo… to jest GieKSa, która zawsze potrafi spłatać figla.

25. No i spłatała. Łatwo dała sobie wbić dwie bramki, bo już nie było więcej miejsca, żeby się cofnąć na boisku (dalej były już tylko trybuny). Z dobrego prowadzenia zrobił się remis, a w zamieszaniu Motor był bliski trzeciej bramki.

26. Nie jestem w stu procentach przekonany, że to Czubak strzelił pierwszego gola. Sam zawodnik mówił, że raczej nie dotknął piłki. Powtórki są bardzo mylące, bo na niektórych jest wrażenie, że dotknął, na innych całkowicie nie. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze z linijką sprawdzi. Ja bym zaliczył bramkę Wolskiemu.

27. Na szczęście Łabojce przepaliły się styki i sfaulował Zrelaka przy linii autowej. Choć eksperci stwierdzają, że druga żółta kartka nie była potrzebna. Bez przesady. Czyste i zasłużone żółtko. To zawodnik powinien uważać, a nie liczyć na litość sędziego.

28. Swoją drogą zaledwie dwie sekundy były potrzebne, by Marten Kuusk po swoim wejściu odmienił losy meczu. To właśnie po zmianie, w której zastąpił Czerwińskiego, Estończyk wykonywał aut do Słowaka i nastąpił ten faul.

29. Druga połowa to był już koncert GieKSy. Nasze armaty na dobre się odblokowały. Zrelak strzelił już gola nogą, a nie ręką rywala i katowiczanie szybko znów byli na prowadzeniu. To drugie trafienie Słowaka w tym sezonie.

30. A potem show dał Ilja Szkurin. Białorusin strzelił swoje pierwsze dwie bramki w lidze dla GKS, a w sumie ma już trzy trafienia, bo przecież zdobył gola także w Pucharze Polski. Jaka szkoda, że nie wykorzystał tej sytuacji sam na sam, bo drugi hat-trick zawodnika GKS w tym sezonie to byłoby coś.

31. Hat-trick asyst mógł mieć Bartosz Nowak, ale dwie właśnie były prawowite, a trzecia (pierwsza w kolejności) to była ta przy drugim golu GKS w tym meczu. Bramka była samobójcza, więc asysty nie ma.

32. Z czasem nie było już zagrożenia, że GieKSie może coś się stać. Dużo wnieśli zmiennicy, jak wspomniany Ilja, a także Sebastian Milewski czy Marcel Wędrychowski.

33. Tym samym GKS zdobył pięć goli na wyjeździe pierwszy raz od ubiegłorocznego meczu z Puszczą. Kibice natomiast zwracają uwagę, że ostatni mecz z kibicami, w którym zespół zdobył pięć bramek w delegacji to spotkanie sprzed… 20 lat, kiedy GieKSa wygrała w czwartej lidze z Czarnymi Sosnowiec 5:2. Wówczas hat-tricka zaliczył Sebastian Gielza.

34. W końcu mieliśmy odrobinę radości. Po meczu oczywiście nagrałem swoją nagrywkę, a z racji tego, że byliśmy – jak wspomniałem – nieopodal komentatorów, zaprosiłem Tomasza Wieszczyckiego do wywiadu. Były reprezentant Polski zgodził się i przeprowadziliśmy sympatyczną, krótką rozmowę. Wieszczu zapowiedział, że za tydzień będzie na meczu z Koroną.

35. Mecz skomentował także Tomasz Witas, który zadebiutował w tej roli w Canal Plus. Wyszło mu całkiem dobrze, słyszałem jego emocje na żywo, a potem przewijając sobie mecz mogłem stwierdzić, że dał radę. Może to będzie szczęśliwy komentator dla GieKSy?

36. A co do Wieszcza, to trzeba powiedzieć, że w poprzednim sezonie pamiętam, że komentował mecz z Puszczą u siebie (3:1), a w obecnym z Wisłą w Płocku (1:1). Więc też całkiem nieźle.

37. Potem oczywiście udałem się na konferencję prasową. Jak zwykle zadawałem pytania trenerowi Górakowi, ale przy pierwszym z nich tak się zamotałem, że musiałem gdzieś odkręcić, żeby w gruncie rzeczy powiedzieć, o co mi chodzi 😉

38. Mateusz Stolarski natomiast wyglądał jak cień człowieka. Taka piłkarska depresja. Mieliśmy to kiedyś w GieKSie, tak w swoim czasie wyglądał Piotr Mandrysz, a będąc uczciwym, takie wrażenie w pewnym momencie sprawiał także Rafał Górak – w czasach okrzyków o walizkach i fatalnych wyników. Trener też się na szczęście odkręcił z tej sytuacji i to dawna sprawa.

39. Ciężki czas przeżywa jednak trener Motoru. Próbował odpowiadać, ale widać było wielki żal – niewypowiedziany całkowicie żal tak naprawdę do zawodników. Szkoleniowiec chyba też wie, że prezesi różnie lubią reagować. A Zbigniew Jakubas przecież chciał pucharów…

40. GieKSa wygrywając 5:2 wyprzedziła Motor w tabeli. Brawo!

41. Po konferencji zostaliśmy jeszcze jakiś czas na sali. I znów muszę to powiedzieć. My naprawdę po 19 latach w pierwszej lidze mamy dużo pokory, nawet jeśli chodzi o ludzi zajmujących się mediami. Przy jednym stoliku siedzieli sobie ludzie z oficjalnej strony klubu, przy innym my. I u wszystkich pełen spokój, oczywiście że dobre humory, ale nie ma tego cwaniakowania, co w innych klubach, tego śmieszkowania i kumatości, tak żeby cały Lublin słyszał. Lubię to u nas. Nie robimy z siebie nie wiadomo jakich gwiazd. Za dużo wszyscy w Katowicach przeszliśmy.

42. Wkrótce udaliśmy się do samochodu, by wrócić do Katowic. Czekało nas kolejne ponad cztery godziny drogi. Pogoda była kiepska, padało lub siąpiło niemal cały czas.

43. W Brzesku jeszcze wstąpiliśmy na kurczaki z KFC, bo byliśmy po wielu godzinach już głodni – a było już po północy. To była jedyna dostępna strawa o tej porze. Od razu przypomnieliśmy sobie, że już niedługo mecz z Piastem.

44. Dla mnie to był piąty mecz w Lublinie, z czego drugi na nowym stadionie. Bilans jest bardzo zadowalający – zobaczyłem trzy zwycięstwa, jeden remis i jedną porażkę. W tych spotkaniach widziałem także aż jedenaście bramek GieKSy.

45. Na powrocie jeszcze mijaliśmy autokar GieKSy. To zdecydowanie stały fragment gry podczas powrotów z wyjazdów.

46. W Katowicach byliśmy około drugiej w nocy. W końcu, w szóstym meczu w delegacji zdobyliśmy trzy punkty!

47. Do zobaczenia w sobotę na Koronie!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga