Dołącz do nas

Felietony

Trenerze, ogarnij to towarzystwo!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice od kilku dni ma nowego trenera. To, co było do przewidzenia stało się faktem i szkoleniowcem GieKSy został Piotr Mandrysz. Trener już doświadczony, a co najważniejsze – mający na swoim koncie sukcesy. Nie sukcesy związane z czołowymi lokatami w ekstraklasie, ale może te trudniejsze do osiągnięcia – czyli kilkukrotnie awans do tejże ekstraklasy wywalczony.

Wiele osób w Katowicach ten wybór cieszy. Od dawna trener postrzegany jest jako osoba sprawująca rządy w szatni twardą ręką, ale też nie tylko w formie sztuka dla sztuki. Jak pokazują osiągnięcia – daje to bardzo dobry efekt. A że wiadomo, że samą charyzmą wszystkiego się nie zdziała, musi to być dowód na to, że pojęcie o piłce szkoleniowiec i były wieloletni zawodnik ekstraklasy też ma.

Patrząc na poprzednich trenerów, w końcu dobrze, że trafiliśmy na choleryka. Co prawda w ostatnich latach trener się nieco uspokoił, ale temperament na pewno mu się nie zmienił. Mandrysz potrafi żyć z drużyną i nigdy nie zapomnę obrazka z meczu GieKSy w Gliwicach (jeszcze na starym stadionie), kiedy szkoleniowiec wówczas Piasta, gdy poszła kontra jego zespołu, przebiegł równo z drużyną całą szerokość pola trenerskiego. Mam ten obrazek w głowie do dziś.

Nadal jednak mam mieszane mam ciągle uczucia co do przyszłego sezonu. Trener trafił nam się najlepszy z możliwych, ale to nie rozwiązuje problemu piłkarzy. I pojawia się pytanie, czy szkoleniowiec wie, na co się właśnie zapisał i z kim mu przychodzi popracować. Oczywistą sprawą jest, że trzon zespołu zostanie w klubie – trzon, który oddał awans do ekstraklasy bez walki. Osobiście uważam, że nie jest rolą trenera wzbudzać motywację u zawodników. On może tę motywację wzmacniać, modulować, nadawać jej tor. Ale posiadanie motywacji lub jej brak jest odpowiedzialnością tylko i wyłącznie zawodnika. To tak jakbym ja w pracy nie chciał się angażować i obwiniałbym za to szefa. Nie – to nie szef jest odpowiedzialny. Ale fajnie jeśli pochwali, nakieruje i w ten sposób ta motywacja – czasem mniej lub bardziej ukryta – może wyjść. Trzeba jednak po prostu ją mieć.

Jak sobie z tym fantem poradzi trener, nie wiadomo. Dobrze by było, żeby pooglądał sobie mecze GKS z poprzedniego sezonu i zobaczył, jak w niektórych spotkaniach zawodnicy markowali grę w piłkę. Szkoleniowiec musi mieć obraz nie tylko piłkarski, ale i mentalny ludzi, z którymi będzie pracował. I już od samego początku musi podjąć decyzję, z kim mu jest po drodze, a kto sabotuje działania zespołu i klubu. Bardzo ważne, aby potrafił to umiejętnie ocenić.

Patrząc przez pryzmat motywacji samego trenera do osiągnięcia sukcesu, również chyba nie mogliśmy lepiej trafić. Nie ma co gadać, Piotr Mandrysz powinien pracować w ekstraklasie i trochę dziwne, że to się nie dzieje. Tym bardziej cenne, że pojawił się u nas. Przyznam szczerze, że gdy przychodził do Zagłębia, zazdrościłem tego, że rywal będzie miał tego szkoleniowca. I bardzo się cieszyłem, że jednak nie został tam na dłużej… Trener ma coś do udowodnienia piłkarskiemu środowisku w Polsce i na pewno sam chciałby na dłużej zagrzać miejsce w ekstraklasie. Wierzymy, że to będzie jego obsesja i każdemu, kto nie będzie podążał w tym kierunku – podziękuje.

Tak jak to chciał zrobić w Sosnowcu z kilkoma zawodnikami. Wiemy dobrze, że często to piłkarze rządzą w klubach. I tym razem to oni wygrali, choć pytanie, czy zwycięstwo w takiej wojence ma jakąś wartość. Ostatecznie po czasie sami rozstali się z klubem. W GieKSie piłkarze rządzą w inny sposób. Nie tak ostentacyjny, jakimiś konfliktami itd. Ale po prostu osiągają takie wyniki, jakie chcą osiągać. I powiedzielibyśmy „dobrze”, tylko w przypadku, gdyby były to zwycięstwa.

Mieliśmy dopiero co trenera bez jaj, który chwalił piłkarzy po przegranych meczach, a gdy szanse po meczu z Górnikiem okazały się iluzoryczne, powiedział, że jest z nich dumny. Można powiedzieć, że ramię w ramię szedł z drużyną osiągającą dno. I pierwszy uciekł z tonącego okrętu, ale wyszedł widocznie z założenia, że pasażerów nie warto ratować, bo i tak zatopią statek w ten czy inny sposób.

Bardzo jesteśmy ciekawi, jak to poukłada trener, czy na tyle przedstawi swoją wizję piłkarzom, że ci łaskawie postanowią, że chcą grać o awans. Do tego droga daleka.

My w każdym razie życzymy trenerowi, aby szybko odnalazł się w klubie i w drużynie. Jednocześnie ostrzegamy, że ma do czynienia z ekipą parodystów. Mamy nadzieję, że szkoleniowiec chwyci ich za twarz i po prostu tak przestawi im działanie mózgu, że przełączą się na model sportowca.

I sorry trenerze, ale z Jerzym Brzęczkiem cackaliśmy się i obchodziliśmy trochę jak z jajkiem (choć oczywiście jak bredził głupoty czy dokonywał absurdalnych decyzji personalnych, to pisaliśmy o tym), więc tego błędu nie popełnimy znowu. Jest trener pod lupą naszą i kibiców, ale wyjściowo to w pana wierzymy najbardziej i ma pan czystą kartę.

Kibicujemy panu w tym, żeby ogarnął pan to towarzystwo!


21 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

21 komentarzy

  1. Avatar photo

    psz

    17 czerwca 2017 at 11:38

    Bo presja to jest w GieKSie! 😉

  2. Avatar photo

    Eda67

    17 czerwca 2017 at 11:58

    Alex Ferguson zawsze mawiał, że zawodnicy których prowadził muszą posiadać tzw. winner mentality. Bez tego nawet najlepszy zawodnik nic nie osiągnie. Lepiej mieć piłkarsko słabszych grajków ale chętnych do walki niż teoretycznie bardzo dobrych a którym się nie chce biegać i wygrywać. Trener Mandrysz musi szukać właśnie takich piłkarzy którzy oddadzą serce na boisku. Przypomnę kilka nazwisk z historii GKS-u którzy do wirtuozów techniki nie należeli ale gieksiarski charakter posiadali. Łuczak, Chmaj, Piekarczyk, Rzeszutek, Nawrocki, Biegun, Krzyżoś, wystarczy?

  3. Avatar photo

    furti

    17 czerwca 2017 at 12:15

    jak odpuszcza jakis mecz to wpierol i po sprawie

  4. Avatar photo

    Irishman

    17 czerwca 2017 at 13:13

    Po raz pierwszy od baaardzo dawna tak ucieszyłem się z wyboru trenera GieKSy, który idealnie wpisuje się w to, kogo potrzebujemy dziś na tym stanowisku.
    POWODZENIA!

    @Eda, zapomniałeś m.in. o Morcinku i Maciejewskim. Ten ostatni miał ileś tam śrub w nodze ale nigdy jej nie odstawił 🙂

    A zaraz przyjdzie Pepik, który i tak stwierdzi, że olać trenera i że tylko naiwniacy wierzą w awans bo mamy prezesa do dupy! 😉 😉 😉

  5. Avatar photo

    Irishman

    17 czerwca 2017 at 13:18

    Eda, a jeszcze przecież Widuch, Grzesik…

  6. Avatar photo

    tombotleg

    17 czerwca 2017 at 15:05

    Teraz mamy ere kolorowych bucików i wyżelowanych ciulików, wczoraj repra pokazała ile to wszystko warte, czasem człowiek się zastanawia po chuj na to patrzy wogule zamiast iść z dzieciakami do parku.

  7. Avatar photo

    Johnny

    17 czerwca 2017 at 23:45

    Nie wiem jakim trenerem jest Piotr Mandrysz życzę mu jak najlepiej. Oby ten cyrk klownów i pizdeczek posprzątał. To nie będzie łatwe. Lepsza opcja tylko która mi się nasuwa to Orest Lenczyk, niepierdolił się z gwiazdorami. A Tych wszystkich zawodników pamiętam jak Kucz na benfice zajebał nie uznanego rogala a w rewanżu wjebał na 1-0. Co się działo przez przerwę przez te 15 minut? , to był prawdziwy kocioł, kto był ten wie!!! A co mamy dzisiaj? młynowy na hymn się spóźnia 10 minut !! Zrobiliście się sztamę macie awans to wypierdalać na rosvelta jak na hymn macie problem zdążyć. Chcemy zawodników jak Adaś Ledwoń to sami nie bądźmy pizdamami. To jest kurwa GieKSa !!! a nie kółko szachowe.

  8. Avatar photo

    kibic bce

    17 czerwca 2017 at 23:53

    Dodalbym jeszcze Kazka Wegrzyna, M. Swierczewski, Wojciechowski, bramkarz Luncik i inni.
    Oby tak trener jeszcze zrobil porzadek z chu…. grajkami z 2 iego skladu i wyskrobal 2 malolatow z talentem z naszej Akademii.
    Powodzenia trenerze. Moze w koncu bedzie przyjemnosc jak biegaja po Wpkiw jak kiedys lub w Ustroniu w ramach rozgrzewki?

  9. Avatar photo

    tombotleg

    18 czerwca 2017 at 00:55

    To ja dorzucę Strojka i Szewczyka :), a z tym Luncikiem to żeś pojechał z leksza, to był niezły klałn hehe, to se ne wrati pany.

  10. Avatar photo

    Irishman

    18 czerwca 2017 at 05:51

    Nie no tak, to można by jeszcze długo wymieniać. Nam chodziło nie o gwiazdy, które potem ocierały się o reprezentacje tylko o takich solidnych, twardych piłkarzy dzięki którym GieKSa miał ten swój charakter.

    Fakt…dobre z tym Lucikiem 😉 😉 😉

  11. Avatar photo

    Mecza

    18 czerwca 2017 at 09:11

    Co do nazwisk z drugiego planu brakuje mi Borawskiego a co do Wojciechowskiego to darujcie ale o jego grze nie można powiedzieć że to był walczący ktoś, no ale nie musiał bo obok Ledek wszystko czyścił.

  12. Avatar photo

    1964

    18 czerwca 2017 at 10:26

    Johnny 100% racji.Niestety w młynie jest dużo młodzieży która nie pamięta sukcesów GieKSy a co za tym idzie nie żyją tym klubem jak My kiedyś.Pamiętam mecze derbowe kiedy na 40 minut przed szpilem blaszok był wypełniony tak że wejść nie szło.Niestety ale teraz liczy się tylko kasa.Gdzie nie ruszysz dupska to wszędzie stoją z puchami spróbuj nie wrzucić to foch albo najlepiej to by ci wpierdol spuśćili(to często spotykane na wyjazdach).Starsi kibice z ukochanego blaszoka przenieśli się na 4 i 5.Młodzież nie ma szacunku dla starszego kibica!Niestety ale tylko awans może ożywić blaszok i tamtejszy doping.sorki ale nie raz z 4 i 5 było lepsze pierdolnięcie!

  13. Avatar photo

    bce

    18 czerwca 2017 at 12:10

    Chopy Luncik był przez dłuższy okres czasu moim sąsiadem. Pomimo tego, że były normalne treningi ten chop wstawał zawsze co rano ok 6 i zapier… po parku w Bogucicach. Ojciec nie jednokrotnie się z nim mijał na klatce i gadał. Klaun miał jazdy ale przykład pracowitości i przyłożenia do treningu miał na pewno lepsze niż te nasze grajki przyjść i od…. co swoje i do domu.
    Do składu jeszcze do rzucam Ecika.

  14. Avatar photo

    Irishman

    18 czerwca 2017 at 12:30

    @bce, a to nie wiedziałem- w takim razie szacun za to.
    Niestety kibice pamiętają go gównie ze śmiesznych bramek, które puszczał. Podobno to przez to, że miał poważną wadę wzroku.

  15. Avatar photo

    Lukasz1964

    18 czerwca 2017 at 13:27

    Niestety i Johnny i 1964 maja racje, dodam tylko co sie dzieje ze smrody lataja po kato i robia sobie co chca. Gdzie jest reakcja PNG…? Wracajac do Trenera Mandrysza to mam tylko nadzieje ze czyta te artykuly i nasze komentarze, bo moze tylko stad dowie sie co tak naprawde dzieje sie w GieKSie. Jakie sa nasze oczekiwania kazdy wie, ale co do postawy pseudo grajkow to musial hy chyba sam obejzec cala runde wiosenna.

  16. Avatar photo

    John

    18 czerwca 2017 at 21:56

    Prawdziwym kibica i tym ktorzy organizuja doping powinno dac do myslenia czemu nikt nie idzie na blache ino na główną. Przyjechalem po latach na GieKSe na jak sie wtedy wydawalo arcy wazny mecz z Sandecja…i co zobaczyłem.. na takim meczu blaszak pusty prawie a..a doping.. odpowiadal grze itd. Podsumowujac i pod wzgledem infrastrukrury, kasy i kazdym innym ekstraklasa to troche za wysoko..:(

  17. Avatar photo

    Sławoj

    18 czerwca 2017 at 23:36

    Ja bym dodał do tego grona Pawła Pęczaka

  18. Avatar photo

    marcin1964

    19 czerwca 2017 at 01:10

    to był jeden z najgorszych sezonów w naszej historii. „murowany kandydat” dał dupy na całej lini bez walki i ambicji. chłopaki z GieKSy za kratami. smrody nam jebią 44 fany które potem płoną na innych stadionach. frekfencja i doping momentami dno… 92 minuta przegrywamy mecz u siebie a gniazdowy zapodaje ” 1,2,3 liga………..NOŻ KURWA MAĆ!!!!!! porządni kibice wierni od lat poszli na 4 i 5 bo mają dość tych hools celebrytów którzy nawet o nasze barwy z największym wrogiem nie potrafili się napierdalać….brak słów…..ale do puchy trzeba wciepnąć bo oburzenie kurwa przed blaszokiem. na dragi i odżywki trza nazbierać….dno…

  19. Avatar photo

    Tomek

    19 czerwca 2017 at 08:05

    Mandrysz może zrobić porządek ale pod warunkiem że Cygan będzie twardo za nim stał. Jak sie Cygan zesra w majtki (a to bardzo prawdopodobne) los Mandrysza jest przesądzony. Gwiazdeczki (pseudo) go wyeliminują z gry. Łatwiej zmienić trenera niż pozbyc się połowy kadry.

  20. Avatar photo

    Irishman

    19 czerwca 2017 at 13:06

    Jeśli kibice twardo staną za trenerem, to myślę, że prezes nie będzie przeszkadzał, bo i po co? To byłoby bez sensu.

  21. Avatar photo

    Johnny

    21 czerwca 2017 at 12:44

    1964 – a po jakie chuja żeście poszli na 4-5 sektor? kolejne pierdolenie o chopinie, Jak dożyje 80 lat z blaszoka nie zejdę. „Młodzi nie żyją tym tak jak my” Skąd młodzi maja brać przykład? jak popitaliście po czarnych dziurach? Ale masz racje z tymi puszkami, wypierdole każdemu kto machnie mi przed oczami puszką idąc na blaszok. Nie chciałem Cię urazić bo wiem że jest syf i to duży. Ale mam propozycję na pierwszy mecz przyjdźcie na blaszok wszyscy 4-5 sektor i pokażmy młodym co to kurwa jest GieKSa

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga