Siatkówka
Podsumowanie I rundy w wykonaniu GKS-u Katowice
Jutro zostanie dokończona 15 kolejka sezonu 2017/18. Z uwagi na zakończenie już tej rundy przez GieKSę, pokusiliśmy się o podsumowanie tej części rozgrywek w wykonaniu naszej drużyny.
Ocenę jaką należy wystawić siatkarzom GKS-u musimy „podzielić” przez dwa… Przez dwa różne okresy gry oraz formy. Pierwsza część rundy (8 kolejek) w wykonaniu GieKSy to bardzo dobra gra, ze świetnym bilansem 6 wygranych oraz tylko 2 porażek i chwilowo nawet z drugim miejscem w tabeli. Za ten okres można mieć pretensje praktycznie tylko za porażkę w Spodku z Łuczniczką. Drugi okres rundy (7 kolejek) to prawdziwy koszmar, z którego nie wybudziliśmy się do dziś. Siedem przegranych z rzędu meczów, tego nie spodziewali się nawet najwięksi pesymiści wśród kibiców. Niespodziewany spadek formy oraz co gorsza problemy mentalne, to coś czego nikt nie mógł przewidzieć. W porównaniu z analogicznym okresem debiutanckiego sezonu w PlusLidze, nasza drużyna osiągnęła dokładnie ten sam bilans – 6 zwycięstw oraz 9 porażek – tylko miejsce w tabeli znacznie gorsze. Rok temu GieKSa była „dziewiąta”, a dziś skończyliśmy rundę na 12 lokacie, zdobywając łącznie 1 punkt mniej i z identycznym bilansem setów (24:31). Zostaliśmy wyprzedzeni przez ONICO Warszawa, Espadon Szczecin oraz beniaminka Wartę Zawiercie. Oczywiście niejeden z kibiców powie, że mieliśmy korzystniejszy terminarz rozgrywek w tej pierwszej części rundy. To fakt, ale po pierwsze to też trzeba umieć wykorzystać, a po drugie z tej serii porażek, mogliśmy i powinniśmy wygrać z Wartą i z Cuprum u siebie oraz w Olsztynie.
GIEKSIARSKIE PLUSY
+ wygrana 3:0 w meczu wyjazdowym z Treflem. Gdańszczanie przegrali zaledwie 4 mecze w tej rundzie.
+ postawa drużyny w pierwszych ośmiu kolejkach sezonu. Podołanie roli faworyta w tych meczach.
+ dobre wkomponowanie się w zespół nowych graczy. Komenda, Kohut i Quiroga (oraz Witczak w Olsztynie) pokazali, że warto było ich sprowadzić do naszego zespołu.
GIEKSIARSKIE MINUSY
– porażki z Łuczniczką 1:3 oraz z Wartą Zawiercie 0:3 u siebie. Ogólnie bilans meczów domowych – 2 wygrane przy 5 porażkach – to dramat.
– fatalna końcówka rundy z siedmioma porażkami z rzędu. W tym żenujące przegrane (praktycznie bez walki) 0:3 z ZAKSĄ, z Wartą i z Resovią oraz trzy przegrane sety w Jastrzębiu.
– słaba postawa kluczowych graczy z poprzedniego sezonu. Krulicki, Kalembka, Kapelus czy Sobański w niczym nie przypominali siatkarzy z zeszłej kampanii.
Oceny indywidualne
rozgrywający – Marcin Komenda sprawdził się w roli nowego szefa gry, choć brak większego doświadczenia nie pomógł mu w tym trudniejszym okresie naszego zespołu. Również nie udźwignął drużyny mentalnie i w kilku spotkaniach musiał zostać zastąpiony przez Macieja Fijałka, który jak wiadomo pewnego pułapu już nie przeskoczy. Komenda świetnie spisał się w grze blokiem (21 punktów – najlepiej w całej drużynie), ale to nie jego podstawowa rola do spełnienia.
atakujący – Karol Butryn pozostał najlepiej punktującym zawodnikiem GKS-u, aczkolwiek nie miał tak udanego okresu gry jak w zeszłym roku. Zbyt często „wyłączał się” z gry i brakowało jego skuteczności, ponadto w przegranych meczach łatwo ponosił się emocjom i w zdenerwowaniu często był blokowany przez rywali. Widać, że „gra pod presją” to coś nad czym musi popracować. Butryn był naszym najlepiej (razem z Quirogą) serwującym graczem – 16 asów. Dominik Witczak pokazał w meczu z AZS-em Olsztyn, że może jeszcze dać wiele dobrego drużynie, szkoda że demonstrował to tak rzadko.
środkowi – Emanuel Kohut swym doświadczeniem mocno pomógł zespołowi, aczkolwiek trudno oprzeć się wrażeniu, że stać go na jeszcze więcej. 106 zdobytych punktów – w tym 83 atakiem, 18 blokiem i 5 asem serwisowym – ten wynik sprawił, że został „numerem 1” na tej pozycji. Z dobrej strony pokazał się raczej niespodziewanie Paweł Pietraszko (bardzo mało grający w zeszłej kampanii), który wskoczył od początku tego sezonu do wyjściowej szóstki. Szczególnie dobrze poszło mu w grze na siatce (20 bloków – drugi wynik w drużynie), widać rezerwy w grze w ataku. W końcówce rundy tracił formę i impet, więc był zastępowany przez Krulickiego lub Kalembkę. Bartłomiej i Tomasz, podstawowi gracze z zeszłego sezonu, tym razem mocno obniżyli loty i ani będąc zmiennikami, ani będąc w wyjściowym składzie, nie pokazali tego, na co ich stać i tego co pokazali w zeszłym roku.
przyjmujący – Gonzalo Quiroga z miejsca stał się siatkarzem GieKSy nie do zastąpienia. Jako jedyny z całej drużyny rozegrał wszystkie 55 setów! Argentyńczyk był najczęściej przyjmującym piłkę w naszym zespole (378 razy), był drugim (oprócz naszego libero) najlepiej przyjmującym zawodnikiem w drużynie (50,79%), był najczęściej zagrywającym siatkarzem GieKSy (209 razy), był najlepiej serwującym (razem z Butrynem) w naszej ekipie (16 asów), był drugim najlepiej punktującym graczem (również po Karolu) w drużynie (170 punktów). Sporo, jak na debiut w GKS-ie oraz w PlusLidze, a i tak widać spore rezerwy w skuteczności ataku oraz na przyjęciu. Serhij Kapelus najbardziej rozczarował i zaliczył największy „zjazd” formy, będąc przecież najrówniej grającym siatkarzem GieKSy w zeszłej kampanii. Mimo takiej oceny, Ukrainiec został trzecim najlepiej punktującym zawodnikiem w ekipie (108 punktów). Po dobrym początku sezonu „zakopał się” z formą oraz mentalnie wraz z przedłużającą się serią porażek drużyny. Odbudowa jego formy to jeden z kluczy do wyjścia GKS-u ze spirali przegranych. Podstawowy siatkarz z zeszłej kampanii – Rafał Sobański – tracąc miejsce w wyjściowej szóstce, stracił również dyspozycję i regularność, która na przyjęciu jest kluczowa. Brak tej regularnej gry spowodował mniejszą pewność siebie, na której ten gracz bazował w zeszłym roku, budując swą dobrą grę. Kacper Stelmach roli zmiennika i zadaniowca nie zamienił na nic innego, tym bardziej więc szkoda, że trener Piotr Gruszka (w obliczu tak złej gry w końcówce rundy) nie dał mu szansy gry w większym wymiarze czasowym.
libero – podstawowy siatkarz w poprzednim sezonie na tej pozycji Adrian Stańczak, zaczął również bieżący sezon w wyjściowym składzie. Trener Piotr Gruszka nie do końca zadowolony z jego postawy, postanowił dokonać zmiany i w większym wymiarze czasu dostawał szansę Bartosz Mariański. Zaledwie 7 spotkań (21 setów) rozegranych przez Stańczaka przy 14 meczach (setów 47) Mariańskiego, pokazuje, że Bartek wykorzystał daną mu szansę. W wygranym spotkaniu 3:0 z MKS-em Będzin został nawet uznany jako MVP tego meczu.
ogólnie – transfery których dokonano przed sezonem w sumie spełniły swoje zadanie. Komenda, Kohut i Quiroga okazali się wzmocnieniem naszego zespołu. Niestety mało kto mógł przypuszczać, że gracze którzy nadawali ton grze w debiutanckim sezonie GieKSy w PlusLidze – Krulicki, Kalembka, Kapelus, Sobański i po części Butryn – tym razem spiszą się słabiej i to zapewne jeden z czynników braku postępów całego naszego zespołu.
Cel na ten sezon był prosty i czytelny. Zrobić postęp i poprawić 10 lokatę z poprzedniej kampanii. Bardzo dobry początek napawał optymizmem i progres wydawał się na wyciągnięcie ręki. Niestety fatalna końcówka rundy zamazała ten korzystny obraz i drużyna z tym samym bilansem jak rok wcześniej, stanęła w miejscu. A biorąc pod uwagę lokatę w tabeli jak i samą grę, to rzec można że drużyna siatkarzy zrobiła krok w tył.
Biorąc to wszystko pod uwagę ocena występów GKS-u w pierwszej rundzie nie może być zbyt wysoka. W skali ocen szkolnych (1-6) to siatkarze zasłużyli na „trójkę z plusem” i ten plus to za pierwszą, udaną część rundy rozgrywek. Miejmy nadzieję, że sztab szkoleniowy znajdzie lekarstwo na bolączki trapiące nasz zespół i drużyna spisze się lepiej w rundzie rewanżowej, bo przecież cel na ten sezon jest wciąż możliwy do zrealizowania.
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu… z Tychami
Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.

Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.
Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.
Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.
Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!
Piłka nożna kobiet
Trzy punkty z Dolnego Śląska
GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.
W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.
Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.
Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.
Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.
Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław: Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.
Piłka nożna
Górak: Cierpliwość, przytomność, rozwaga
Po meczu w Lublinie wypowiedzieli się szkoleniowcy Motoru i GKS Katowice – Mateusz Stolarski i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.
Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Bardzo ważny dla nas moment, bo czekaliśmy na punkty na wyjeździe, a wygraliśmy pierwszy raz w 12. Kolejce, więc moment dla nas bardzo istotny. Z punktu widzenia punktów i tabeli bardzo istotny moment okres przed nami, czyli sam proces treningu i analizy meczu, bo te punkty będą miały bardzo dobry wymiar, kiedy potwierdzimy to w kolejnym spotkaniu. To trzecie okienko po dwóch przerwach reprezentacyjnych – i chciałoby się, aby dobrze drużyna funkcjonowała. Często mówiliśmy na konferencjach o dobrej grze, ale punktów nie mieliśmy tyle, ile byśmy chcieli. Dzisiaj bardzo dobre mentalne w całości przełamanie, bardzo dobre 30 minut. Duża kontrola nad meczem i wydawało się, że jesteśmy na świetnej drodze, ale… jeszcze nie jesteśmy idealni. Niepokoi mnie te czterdzieści bramek, które padło w naszych dwunastu meczach. Mimo że szesnaście strzeliliśmy, a dwadzieścia cztery straciliśmy i dzisiaj też dwie.
W drugiej połowie byliśmy bardzo skuteczni i wykorzystaliśmy wcale niekiedy niełatwą sprawę, jeśli chodzi o przewagę jednego zawodnika, bo nie zawsze strzela się trzy bramki. Wielkie gratulacje dla zespołu za cierpliwość, przytomność i dużą rozwagę, to mnie bardzo cieszy.
Musimy budować kolejne mecze i punkty tylko w cierpliwej pracy i pokorze w tym co robimy. Nie jesteśmy krezusami ekstraklasy, która przecież idzie do przodu. Poziom rozgrywek, zainteresowanie jest czymś, co bardzo cieszy. My w Katowicach musimy wykonywać rzetelnie swoją robotę i zbierać doświadczenia. Dzisiaj dla nas bardzo ważny mecz, w tamtym sezonie nie udało mi się w naszej rywalizacji wygrać z Motorem, więc bardzo się cieszę, że to my jesteśmy do przodu, a Lublinowi życzę wszystkiego dobrego.
Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin):
Do straty drugiej bramki, szczególnie przez pierwsze 15 minut wyglądaliśmy, jakbyśmy grali pierwszy raz ze sobą. Wymuszone lub nie straty piłki i błędy techniczne, na które ciężko było zareagować. 0:2 i… zeszło nas całe ciśnienie. Dlatego zagraliśmy najlepsze dwadzieścia pięć minut w całym sezonie. Do bramki na 2:2 i po niej, kiedy złapaliśmy wiatr w żagle i czułem, że będzie to, co mówiłem przed meczem. Potem czerwona kartka. Na drugą połowę chcieliśmy przetrzymać do 70. minuty przy 2:2 i potem zaryzykować i zagrać o zwycięstwo. W pierwszej akcji, po pierwszym rzucie wolnym w drugiej połowie nie byliśmy w stanie kryć wszystkich zawodników, którzy dobrze grają głową lub są groźni po SFG – musieliśmy jednego zostawić i był to właśnie Zrelak. Musieliśmy poświęcić do centrum, a on schodził poza światło bramki, bo większe szanse na gola są właśnie ze światła niż na dalszym słupku. Pomyliłem się. Taką bramkę straciliśmy, nie zdołaliśmy w ostatniej strefie wyblokować. Potem miałem poczucie, że przy odrobinie szczęścia odrobimy na 3:3, bo mieliśmy dobry moment, ale nie strzeliliśmy. A potem co? Masz 2:3 i grasz w „10”, stoisz nisko i próbujesz przegrać jak najmniej lub idziesz po kolejną bramkę. Strzelał je przeciwnik, gratulacje dla GKS i trenera Góraka. Wygrali zasłużenie z przebiegu całego spotkania. Dla nas jest to bardzo ciężki czas, ciężki okres i musimy wszyscy uderzyć się w piersi, wziąć trochę więcej odpowiedzialności za to, co się w ostatnim czasie dzieje, ale pretensje mogę mieć tylko dla siebie.




Najnowsze komentarze