Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Człowiek w typie Paszulewicza. „GieKSa” z pierwszym wzmocnieniem. Doniesienia mass mediów o GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania prasówki z ubiegłego tygodnia, na temat związane z piłkarską GieKSą.

katowickisport.pl – Piotr Mandrysz: wciąż jestem trenerem GKS-u

Znany szkoleniowiec dementuje informacje, jakoby został zwolniony z GKS-u Katowice.

Bogdan Nather: Do Kamienia przyjechał pan oglądać swoich byłych podopiecznych, czy tylko młodszego syna, Pawła?
Piotr Mandrysz: – Wiadomo, że sparing GKS-u Katowice z ROW-em Rybnik odbywał się w Kamieniu, który jest oddalony od Rybnika tylko parę kilometrów. To rzut kamieniem – nomen omen – od mojego miejsca zamieszkania, postanowiłem zatem obejrzeć w akcji oba zespoły, moja obecność tutaj nie jest żadną sensacją.

BN: Bezrobotny. Taki jest obecnie pana status?
PM: – Muszę tę „informację” sprostować, bo to nie jest prawda. Fakty są bowiem takie, że nadal jestem trenerem GKS-u Katowice, urlopowanym do 31 stycznia bieżącego roku. Podobnie jak mój współpracownik, drugi trener – Bartłomiej Bobla.

Polubowne rozstanie na Bukowej już w tym tygodniu?

Prezes klubu z Bukowej Marcin Janicki spotkał się w ubiegłym tygodniu z trenerem Piotrem Mandryszem i rozmawiał na temat warunków zakończenia współpracy. Dyrektor sportowy GieKSy Tadeusz Bartnik zapewnia, że nie było i nie ma żadnych komplikacji związanych z zatrudnieniem nowego sztabu szkoleniowego.

Zapytaliśmy o aktualny status trenerów Piotra Mandrysza i Bartłomieja Bobli prezesa GKS-u Katowice, Marcina Janickiego.

– W ubiegłym tygodniu spotkałem się z trenerem Mandryszem, rozmawialiśmy na temat możliwości rozwiązania kontraktu za porozumieniem stron – powiedział sternik klubu z Bukowej. – Uzgodniliśmy, że spotkamy się w tym tygodniu, by doprecyzować szczegóły porozumienia. Mam nadzieję, że sprawa zakończy się pozytywnie dla obu stron. Jaki jest w tej chwili status trenerów Mandrysza i Bobli pod względem prawnym? Nie jestem prawnikiem, proszę na ten temat porozmawiać z dyrektorem sportowym naszego klubu, Tadeuszem Bartnikiem.

– Szukamy porozumienia z trenerem Mandryszem i ustalenia sposobu rozwiązania umowy – powiedział dyrektor sportowy GieKSy, Tadeusz Bartnik.

– Obecny układ można określić jako status quo. To jest dla obu stron trudna sytuacja, ale jesteśmy w dobrych relacjach i myślę, że w miarę szybko doprecyzujemy warunki rozwiązania problemu, może nawet w tym tygodniu. Musimy jednak mieć świadomość, że zarówno trener Mandrysz, jak i my, nie podejmiemy decyzji z dnia na dzień.

sportslaski.pl – Człowiek w typie Paszulewicza. „GieKSa” z pierwszym wzmocnieniem

Nie jest typem wirtuoza, ale gwarantuje walkę i serce wkładane w grę swojego zespołu. Bartłomiej Poczobut został pierwszym tej zimy nowym piłkarzem GKS-u Katowice. 24-letni defensywny pomocnik grający dotychczas w Bytovii podpisał przy Bukowej 1,5-roczny kontrakt.

[…] Co mówią bowiem statystyki InStat o nowym nabytku Katowic? Poczobut, który w tym sezonie zagrał w 18 meczach Bytovii, często odzyskuje piłkę, notuje sporo odbiorów i… nie przebiera przy tym w środkach. Tylko 6 ludzi faulowało wiosną częściej od niego (38 przewinień, więcej miał m.in. Łukasz Zejdler) i tylko 6 piłkarzy zebrało więcej żółtych kartek (6 upomnień). Ogółem Poczobuta zaklasyfikowano na 26. miejscu wśród nominalnych defensywnych pomocników. Niewiele dawał dotychczas z przodu – w ciągu prawie 1500 minut trwającego sezonu oddał raptem 2 celne strzały, ale zapisał na swoim koncie jedną asystę. Do siatki trafił raz, niestety… własnej. W meczu z GKS-em Tychy samobójem dał rywalom komplet punktów.

– GKS Katowice to świetny klub. Mam nadzieję, że uda nam się tu wywalczyć Ekstraklasę – zapowiada Poczobut, który dotychczas poza Bytovią grał jeszcze dla Błękitnych Stargard, oraz klubów z Koszalina – Gwardii i Bałtyku.

 Bartłomiej to typ piłkarza, jakiego poszukiwaliśmy. To waleczny zawodnik, który dobrze radzi sobie nie tylko z rozegraniem, ale także z odbiorem piłki rywalom. Agresywna gra w defensywie to jego znak firmowy.  Jesteśmy przekonani, że dobrze wpisze się w koncepcję taktyczną trenera Jacka Paszulewicza – ocenia pierwszy zimowy nabytek dyrektor sportowy GKS-u, Tadeusz Bartnik.

Dostali w łeb od ligowego rywala. Teraz czas na Turcję

GKS Katowice przegrał w Legnicy z Miedzią po ładnej bramce Tomislava Bożicia. Następny mecz podopieczni trenera Jacka Paszulewicza rozegrają już w Turcji.

Piłkarze bardzo poważnie potraktowali sparing i nie odpuszczali rywalowi. Jeszcze w pierwszej połowie sędzia pokazał cztery żółte kartki, w tym dwie Frankowi Adu Kwame. Obrońca zszedł z boiska, ale… za niego wszedł Fryderyk Stasiak i obie drużyny kontynuowały grę po 11.
Więcej sytuacji stwarzali sobie legniczanie, jednak swoją przewagę udokumentowali dopiero kwadrans przed końcem spotkania. Tomislav Bożić przejął piłkę w środku pola, minął dwóch zawodników GKS-u i uderzeniem zza pola karnego pokonał Sebastiana Nowaka. W drugiej połowie na boisku pojawił się nowy zawodnik GieKSy, Bartłomiej Poczobut.
Dla GKS-u był to drugi i ostatni sparing przed wylotem do Turcji. W planach był jeszcze sparing z MFK Frydek-Mistek (2 lutego), ale mecz został odwołany. 3 lutego katowiczanie wylecą do Side, gdzie rozegrają cztery spotkania.

miedzlegnica.eu – Sparing: Miedź Legnica – GKS Katowice 1:0

[…] Już w 5. min po ładnej akcji Miedzi wynik mógł otworzyć Forsell, ale mocnym strzałem posłał piłkę tuż obok słupka bramki GKS. W 29. min po dwójkowej akcji Łobodzińskiego z Piaseckim, ten drugi skierował piłkę do siatki, ale sędzia dopatrzył się spalonego. W 34. Min znów obroną GKS zakręciła wspomniana dwójka, ale tym razem skończył się tylko kornerem dla Miedzi.

Katowiczanie blisko zdobycia gola byli w 9. min, ale przytomną interwencją tuz przed linią bramkową popisał się Adu. Z kolei w 21. min Smołuch świetnie wybronił strzał Zejdlera bezpośrednio z rzutu wolnego. Zawodnicy obu drużyn się nie oszczędzali, kilka razy ostro zaiskrzyło, a dwie żółte kartki jeszcze w pierwszej połowie zobaczył Frank Adu Kwame, który musiał opuścić boisko.

W drugiej połowie na placu gry pojawił się wracający po kilku miesiącach przerwy skrzydłowy Michał Bartkowiak i w 57. Min dał popis swoich umiejętnościami – w polu karnym GKS zakręcił rywalami, ale brakło precyzji przy strzale i piłka przeszła obok bramki. W 62. Min bramkarz GKS z trudem odbił strzał Gardzielewicza, a skapitulował dopiero w 75. Min. Wówczas do piłki w środku pola dopadł Tomislav Bożić – stoper Miedzi w tej akcji dał kapitalny popis swoich technicznych umiejętności, efektownie minął jednego rywala, przerzucił piłkę nad drugim i uderzenie bez przyjęcia wpakował piłkę do siatki z ponad 20 metrów!

Tym samym dał sporo radości kibicom Miedzi, których kilkuset oglądało sobotni sparing. Widać, że głód piłki w Legnicy po przerwie zimowej jest duży! Tuż przed końcem meczu bliski podwyższenia wyniku był Forsell, który posłał atomowy strzał na bramkę GKS z ok. 30 metrów, który golkiper gości z trudem wybił na róg.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga