Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

[FELIETON] Pucharowe litery po 120 minutach gry

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W drodze na Stadion Narodowy przeszkodziła nam pęknięta opona. Byliśmy blisko Mostu Poniatowskiego, widząc jego kontuary, ale nagle na Alejach Jerozolimskich wyskoczył nam lis. Dziwne prawda? Lis w środku stolicy. Ale musieliśmy gwałtownie skręcić i wpadliśmy na ostry krawężnik. Opona pękła. A byliśmy tak blisko celu…

P jak Powiew, czyli powiew nadziei – jednak potrafią.

W środę wieczorem zawitała u nas drużyna, która jest wiceliderem ekstraklasy, czyli jakieś 2 klasy rozgrywkowe nad nami. Każdy optymista spodziewał się przegranej 0-1, może 0-2 po walce. A na zielonej murawie przy Bukowej zobaczyliśmy nasz,  inny zespół niż chociażby 4 dni temu w meczu z Wartą. Dla mnie jest kilka pozytywów tego spotkania.

Adrian Łyszczarz – naprawdę ma chłopak potencjał. Nie boi się minąć kilku przeciwników, ma przegląd pola, posiada dobre podania oraz strzały, co udowodnił choćby w Olsztynie. On musi grać w środku, bo daje dużo tej drużynie. Zwycięzca tego pucharowego meczu.

Tymoteusz Puchacz – ledwo wszedł i po jego solowej akcji mogła paść bramka dla nas. Ten młody zawodnik powinien grać w pomocy, wtedy może dźwigniemy się w tabeli.

Krzysztof Baran – magik w bramce. Jego interwencje światowej klasy, gdyby nie on, to po 90 minutach nasi zawodnicy mogliby sprawdzić, czy pod prysznicem leci ciepła woda, czy już tak zwany „żur”.

Wspomnę też o Śpiączce, który zagrał naprawdę ambitnie i dobrze jak to przystało na typową „9”. Kupec także nieźle sobie dawał radę na lewej stronie obrony. Ogólnie nasz zespół dobrze się bronił i ustawiał, porównując to do meczów ligowych, gdzie graliśmy ze słabymi zespołami, które jednak lały nas, jak chciały.

K jak Kryminał, czyli szkolne błędy w kluczowych sytuacjach meczu.

Pierwszy „kryminalista”: Adrian Błąd.

Sytuacja, w której Śpiączka najpierw naciska na Klemenza, bramkarz Jagi popełnia kardynalny błąd i podaje do Bartosza. Ten sprytnie mija golkipera i wystawia patelnie na 10 metr do naszego pomocnika. W bramce stoi dwóch obrońców przeciwnika, w jego otoczeniu nie uwidzisz innego gracza żółto-czerwonych. Błąd mógł rozwiązać na szybko sudoku, zadzwonić do partnerki i zapytać jak jej mija wieczór i sprawdzić ostatnie wpisy na Twitterze. Potem spokojnie spojrzeć w kierunku bramki i umieścić ją w dowolnym miejscu pytając obrońców, czy ma strzelać mocno, czy tylko dokładnie. Niestety Adrian walnął ile sił minimalnie nad poprzeczką. Wiadomo, że będzie się ta sytuacja śniła naszemu zawodnikowi i że może w tym przypadku „za bardzo chciał” zdobyć bramkę. Szkoda. Pozytyw jest taki, że w ogóle taką sytuację mieliśmy, bo gdy spojrzymy na poprzednie trzy mecze ligowe, to nie przypominam sobie takiej „setki”.

Drugi „kryminalista”: Wojciech Lisowski.

Świderski zmierza z piłką w kierunku linii końcowej. Nie może z tej pozycji oddać trudnego dla bramkarza strzału. Nie może też (jeszcze) zrobić dośrodkowania, bo musi tę piłkę dogonić – pewnie by się zatrzymał przy linii. Za Wojtkiem jest jeszcze jeden asekurujący obrońca. Generalnie sytuacja w miarę opanowana. Nasz obrońca skłania się jednak do ryzykowanego wślizgu w naszym polu karnym i trafia napastnika w nogi. Szkoda. Rozumiem, że zmęczenie już było na wysokim poziomie, że w głowach zawodników była myśl, że jeszcze kilka sekund i będą karne. Ale jednak są podstawy zachowania obrońców we własnym polu karnym: nie daj się obrócić z piłką i przodem do bramki, staraj się nie mieć kontaktu z przeciwnikiem i najważniejsze to to, że jak robisz wślizg w polu karnym to na 200%.  Dzieliło nas jakieś 10-15 sekund od najlepszej sytuacji do zrobienia niespodzianki. Bo w karnych to moglibyśmy wygrać nawet z Barceloną.

I jak Inne spotkania, czyli podsumowanie tej rundy.

Raczej wyniki w tej rundzie są zgodne z przewidywaniami. Jedna rzecz tylko wysuwa się przed szereg. Większość faworytów wygrywa po 1-0, a różnica w klasach rozgrywkowych była ogromna.

My byliśmy bardzo blisko niespodzianki, jednak to Raków jest teraz na piedestale pod tytułem „No fucking way”. Po pierwsze są niezagrożonym liderem zaplecza ekstraklasy, a na dodatek wysłali Lecha Poznań na grzyby, aby już nie musieli sobie zaprzątać głowy jakimś tam pucharem. Sensacja jak ta lala! Tworzy się w Częstochowie mocna drużyna, która jak nie awansuje, to będzie to też niespodzianka. Jedyny problem medalików to brak stadionu. Tu już czuję lekki niepokój, bo może być to kolejne miasto w województwie śląskim, które będzie miało szybciej stadion z prawdziwego zdarzenia niż my.

Płacę każdą cenę za kapsułę cofania się w przeszłość. Najlepiej na mecz z Bordeaux i 86. minutę, gdy Strojek ma piłkę przy nodze na 12 metrze…

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga