Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

[FELIETON] Alfabet dąży do ciężkiej walki zapaśniczej o życie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Nawiązując do mojego ostatniego felietonu, to po ostatniej kolejce ktoś odebrał sygnał SOS od naszego tonącego statku, ale do zakończonej sukcesem akcji ratowniczej jeszcze jest daleko. Poza tym Raków jedną nogą już w Ekstraklasie, a łódzki KS ucieka peletonowi w drodze do najwyższej klasy rozgrywkowej.

D jak Derby, czyli pozytywne zaskoczenie w Jastrzębiu.

Ostatnie lata przyzwyczaiły mnie do tego, że jak rozgrywamy mecz derbowy to nie wygrywamy. Ba, nawet nie remisujemy. Zawsze jest w czapkę. Tym razem jednak miłe zaskoczenie, bo udało się wygrać na niegościnnym, starym i brzydkim stadionie w Jastrzębiu. O tyle cenne jest to zwycięstwo, że dalej możemy bawić się matematyką i statystyką i liczyć, czy uda się obronić przed spadkiem.

Meczu nie widziałem, ale radio było odpalone w sobotę. Zobaczyłem także skrót meczu i zamierzam napisać, że dziwię się trenerowi Dudkowi, dlaczego boi postawić się na Rumina. Ten chłopak na początku całego sezonu pokazał się naprawdę z dobrej strony. Mimo że jest młody, to wielokrotnie nie dał się przestawiać doświadczonym obrońcom, a nawet swoim sprytem i szybkością objeżdżał wielu z nich. Ponadto widać, że chłopakowi się chce. A to w tym klubie jest bardzo doceniane. Rozumiem, że Śpiączka czy Woźniak są bardziej doświadczonymi napastnikami, ale gdy jeden z nich nie może występować za kartki lub kontuzje to, czemu nie postawić na młodzież? Wierzę w to, że Rumin kiedyś u nas odpali, bo ma na to papiery.

Zmiana nastąpiła także w bramce. I dobrze. Nie ujmując nic Baranowi, bo zagrał kilka kapitalnych spotkań w naszych barwach, to uważam, że to była dobra decyzja. Krzysiek ostatnio był taki jakiś elektryczny i może, gdy odpocznie chwilę od wyjściowej jedenastki to wróci do świetnej dyspozycji. Pawełek natomiast to doświadczenie i spokój, który z tyłu jest nam bardzo potrzebny.

No i Adrian. I co tu napisać? Na pewno bohater meczu. Gdy został podyktowany karny, to byłem przekonany, że wykonawcą będzie Anon. A tu proszę, Błąd bierze futbolówkę i pewnie strzela na 1-0. Szacunek za to, że podjął się tak trudnego, też psychologicznie zadania, pamiętając, że jego pudło w meczu z Sandecją zabrało nam 2 punkty. Na pewno nie można temu zawodnikowi odmówić ambicji i charakteru, wielu też spodziewało się po Błądzie więcej, jednak za ten mecz należą się słowa: dziękuję! Oby tak dalej.

Ta wygrana oczywiście nie zmienia za dużo. Pamiętajmy, gdzie jesteśmy i jak trudne zadanie przed nami wszystkimi. Ciężka praca i wolny umysł oraz wiara we własne umiejętności pozwolą na wydostanie się z tego bagna. Moja propozycja składu na następny mecz to:

Pawełek – Mączyński, Dejmek, Wawrzyniak, Tabiś – Błąd, Poczobut, Łyszczarz, Anon – Rumin.

M jak Małopolska, czyli derby tego województwa w Nowym Sączu.

Garbarnia Kraków zdobywa 3 punkty po wyjazdowym meczu z Sandecją. Gdyby napisać takie hasło przed kolejką, to można być posądzonym o poważną chorobę psychiczną. Jednak ta liga jest na tyle nie przewidywalna, że nie można niczego zakładać. W sumie to każda liga, w każdym kraju obfituje w niespodzianki. Cała piłka nożna jest nieprzewidywalna i za to pewnie jest uwielbiana na całym świecie. Wracając do omawianego meczu, to ze skrótu wynika, że krakowianie zrobili półtorej akcji i wygrali 1-0. Sandecja biła głową w mur cały czas, ale nic z tego nie wynikało. Mecz się zakończył i niespodzianka gotowa. Najczęściej, gdy ogląda się skróty meczów 1 Ligi, a potem przełączy się na skróty choćby LaLiga i ogląda, co z piłką wyczynia Messi, strzelając bramkę Betisowi na 4-1, to mam wrażenie, że w naszym kraju panowie biegający po murawie uprawiają inny sport. Tylko dlaczego ktoś nazwał tę dyscyplinę tak samo u nich i u nas?

S jak Sprint, czyli ŁKS pędzi do Ekstraklasy.

To może być ewenement, gdy łodzianie awansują. W każdej lidze, w której są, od razu robią awans. Wyjątek był tylko w momencie, gdy Drwęca Nowe Miasto Lubawskie zajęła premiowane miejsce, ale z dziwnych powodów oddała to miejsce łódzkiemu klubowi. Poza tym awans goni awans. Nie jestem historykiem piłkarskim, ale może to być swojego rodzaju rekord.

Zazdroszczę im cholernie. Nie znam też dobrze tego klubu i ciężko się wypowiadać, co może być powodem tak dobrej sytuacji. Zastanawia mnie osoba Kazimierza Moskala, bo on na pewno swoją cegiełkę dołożył. Pamiętam jego czasy u nas, gdzie drużyna goliła po kolei ekipy z tej ligi. Tamten zespół miał swój charakter, wiedział co gra. Taktycznie wtedy byliśmy hegemonami. Prawdopodobnie to rola trenera w Łodzi ma duże znaczenie. Gdy przypomnę sobie mecz z zeszłego roku przy Alei Unii, to pamiętam, że po strzeleniu przez nas bramki, łodzianie usiedli na nas do końca spotkania i gdyby nie Pawełek wtedy, to byśmy przegrali z kretesem. Beniaminek zepchnął nas do obrony przez większość meczu. Beniaminek! Wtedy widać było pierwsze oznaki, że coś tu nie gra.

Nadzieja na utrzymanie jeszcze jest. Krucha, ale jest. Idealne rozwiązanie dla nas? Wygrać dwa kolejne mecze i złapać się w uścisku zapaśniczym z konkurentami. Bo na razie to my jesteśmy jeszcze w szatni przed najważniejszym pojedynkiem o życie. Cel jest taki, aby jak najszybciej wejść na matę i w pojedynku urwać rywalowi ucho, nos, a najlepiej rękę razem z płucem. Walczyć!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Mecza

    19 marca 2019 at 12:45

    Co do składu na najbliższy mecz to wg nowej taktyki Dudka zawsze będzie grała dwójka z trójki: Poczobut, Rzonca, Habusta. Za to za Anona od początku postawiłbym na Łyszczarza. W nim jest przyszłość a Anon w czerwcu wróci do Hiszpanii. Łyszczarz pokazał kilka razu już swoją młodzieńczą fantazję. Co z tego że wypożyczony. Jeśli zacznie grać a w perspektywie trybuny we Wrocławiu może będzie go można wykupić

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga