Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Ze świątecznym pozdrowieniem dla Bartłomieja Poczobuta :)

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Początkowo ten felieton nie był w jakichś moich szerokich planach, choćby ze względu na nawałnicę meczów i przyznam – trochę wyczerpanie weny i tematu. Bo wiadomo, temat jest jeden – utrzymanie. I można by go rozpatrywać w dwóch kategoriach – GieKSa zawala lub GieKSa robi wiele, by tę ligę w Katowicach pozostawić. I ostatnio robi naprawdę wiele. Trzy zwycięstwa, trzy remisy w ostatnich sześciu meczach. Bilans na tyle przyzwoity, że w końcu udało się wygrzebać ze strefy spadkowej. Powiedziałbym nawet wygramolić, bo poprawę lokaty dał remis w zestawieniu z również remisami naszych najbardziej bezpośrednich rywali do utrzymania. Wmieszał się w to wszystko Stomil, który swój mecz przegrał i w związku z czterema drużynami z 30 punktami na koncie powstała nowa „mała tabela” pomiędzy tymi ekipami i dzięki temu katowiczanie na 5 kolejek przed końcem są nad kreską. Jest nieźle.

Po meczu z Niecieczą, nazywaną przez niektórych Termaliką lub Bruk-Betem pozostaje niedosyt. Do 87. minuty GKS prowadził i naprawdę był bliski czwartej z rzędu wygranej na wyjeździe, a takiej serii nie pamiętają najstarsi Dudkowie, Paszule i Brzęczyszczykiewiczowie razem wzięci. Ale mimo to seria wyjazdowa jest imponująca i choć może momentami szczęśliwa – zasłużona.

Po meczu w Niecieczy nasz redaktor Błażej przeprowadził wywiad z Bartłomiejem Poczobutem. Pomocnik GieKSy powiedział:

„Wiadomo, że wy w nas nie wierzycie, ale prawdziwi kibice wierzą i są z GieKSą na dobre i na złe. My się cieszymy i chcemy zrobić utrzymanie dla siebie i dla nich. Utrzymamy GieKSę w pierwszej lidze”.

Na pytanie Błażeja o doprecyzowanie kwestii naszej braku wiary, Bartłomiej odpowiedział:

„Bo tak jest. Tak wychodzi i tak piszecie. My się z tym nie zgadzamy. Chcemy wam udowodnić, że stać nas na dobrą grę i wam to pokażemy”.

Dodatkowo Błażej po wywiadzie dopytał jeszcze dokładniej zawodnika, o co chodzi i uzyskał odpowiedź, że dotyczy to jakiegoś tekstu w moim artykule czy twittcie (?), że „tylko cud może nas uratować”. Do końca nie wiem, o który moment chodzi, choć taki wydźwięk zapewne miał miejsce. Oczywiście piłkarze doskonale zdają sobie sprawę z tego, co o nich piszę w artykułach czy nawet na Twitterze (choć pewnie nie mają mnie w obserwowanych), więc jako, że Bartek mówił coś o Chrobrym to strzelam, że chodzić może o mój twitt:

„Trzeba wygrać cztery mecze na siedem. Na razie wygraliśmy wiosną dwa na sześć. U siebie jeden na czternaście. Wniosek —> spadniemy”.

Zastanawiam się jak to ugryźć. Chciałem to napisać na końcu, ale napiszę na początku. Bardzo doceniam to, że Bartłomiej nie odmówił nam wywiadu (tak jak to kilkukrotnie zdarzało się sfochowanym zawodnikom w przeszłości), tylko po prostu w trakcie rozmowy powiedział, co mu się nie podoba. Choćbym się z tym nie zgadzał, to przynajmniej powiedział to w oficjalnej rozmowie. Dla mnie to jest OK i to szanuję. Zawsze mówiłem też i powtórzę jeszcze raz, że zawodnicy mają prawo powiedzieć wszystko, co krytyczne – w naszą stronę, żadnej cenzury w tym temacie nie będzie. Także łamy naszej strony są dostępne dla wszystkich – jeśli jakikolwiek piłkarz, trener czy działacz będzie chciał na naszej stronie napisać artykuł, felieton, wyrazić swoje zdanie – zawsze w niezmienionej formie na to pozwolimy. Nasz portal jest otwarty dla wszystkich, dla tych, których krytykujemy – również.

Trudno mi dyskutować ze stwierdzeniem Bartłomieja o tym, że jako redakcja nie wierzymy. To znaczy mogę wypowiadać się tylko za siebie. I owszem przyznaję, że kwestia wiary zmienia mi się dość mocno w trakcie tej rundy. Nie będę oszukiwał, że mam wiarę w drużynę GieKSy zawsze i wszędzie. Sorry, ale doświadczenie z ostatnich co najmniej pięciu lat, a zwłaszcza z ostatnich dwóch lat pokazała, że tzw. „wiara” w zespół GKS Katowice to jest bezsensowne marnowanie energii, które prowadzi tylko do jednej wielkiej frustracji. Potem smutku. Potem obojętności. Nie, nie z powodu tego, że GKS słabo grał. Z powodów zupełnie innych, o których już wiele razy napisałem i powtarzać się nie będę. Powiem tylko krótko, że po prostu nie ufałem i nie ufam piłkarzom. Zbyt wiele razy to zaufanie zostało zawiedzione. I nie chodzi tu o sprawy czysto piłkarskie.

Więc Bartłomieju – ja mogę wierzyć w to, że GKS kiedyś będzie miał na tyle profesjonalnych ludzi w swoich szeregach, że będzie odnosił sukcesy. I to jest moja wiara. Ale co do obecnego sezonu, to skupiam się – jak wy to lubicie mówić – na każdym kolejnym meczu. I w zależności od tego jak się sytuacja układa – mój optymizm lub pesymizm jest większy lub mniejszy. Słowo „wiara” w tym kontekście schowałem do szuflady. Jest kompletnie bezużyteczne po tym, co zobaczyłem do czego zdolne są ekipy Brzęczka, Mandrysza, Paszulewicza i jesienią za Dudka. Nadal w zespole jest kilku piłkarzy, którzy pamiętają te momenty. Choć na szczęście systematycznie jest ich coraz mniej.

Runda układa się tak, że GKS zagrał dwa żenujące mecze na początku. Potem była szczęśliwa wygrana w Jastrzębiu, zmiecenie Odry z powierzchni ziemi, ale potem znów dwa remisy po przeciętno-słabych meczach u siebie. Tak naprawdę gdybyśmy nie wygrali z Puszczą, to obraz tej rundy byłby nędzny. To wygrana w Niepołomicach – zasłużona – okazała się bardzo ważnym punktem utrzymującym zespół w grze. Dobry punkt w Niecieczy również – ale jeśli GKS się utrzyma, to ja będę głośno mówił, że to się stało dzięki wygranej z Puszczą.

I tak hula sobie mi ten optymizm i pesymizm. Tak – nie wierzyłem, że GKS może na dwóch trudnych wyjazdach zdobyć cztery punkty. A skoro tak, to wcześniejsze dwa u siebie oceniałem jako dorobek bardzo mizerny. A jednak GKS zaskoczył mnie pozytywnie – w Jastrzębiu, Opolu i Niepołomicach. Nie daję sobie monopolu na przewidywanie przyszłości, a tym bardziej postawy GKS. Postawa zespołu jest bardzo nieprzewidywalna, ale jednak w większości w ostatnich latach ta postawa była fatalna, a już zawsze była fatalna w kluczowych momentach. Dlatego nie nastawiam się na wygrane, ale gdzieś tam z tyłu głowy jest zawsze chęć tzw. miłego rozczarowania się (jedno z najbardziej kuriozalnych określeń w języku polskim).

To co Bartłomiej mówi, że chce nam udowodnić, że się mylimy – jest dla mnie OK. Tak – udowodnijcie nam, że się mylimy i utrzymajcie ligę. Tego życzę wam na te święta i cały sezon do końca.

Ale teraz są w związku z tym dwie kwestie. Pierwsza to taka, że nagle okazuje się, iż utrzymanie będzie orężem w kwestii argumentów przeciwko osobom krytykującym. No i zapala mi się lampka. Nawet jeśli okaże się, że wbrew mojej wierze w utrzymanie, GKS się utrzyma, to będzie jakiś wielki sukces.

Na Boga – 15. miejsce w 1. lidze?

To będzie coś, dzięki czemu piłkarz będzie mógł wyskoczyć i powiedzieć – „nie wierzyłeś w nas, myliłeś się!”? I triumfować?

No sorry… Panowie. Jeśli ktoś tak powie, to zaprzeczy ambicji sportowca. Bo jednak jakiekolwiek używanie argumentu na swoją korzyść, że zajęło się 15. miejsce w polskiej pierwszej lidze, gdzie piłkarze słyną na cały świat, że są specjalistami w pieczeniu ciasta o nazwie „kopiec kreta”, jest kuriozalne. I jeszcze tym bardziej, że przed sezonem, a nawet w jego trakcie było mówione, że GKS ma już teraz awansować do ekstraklasy.

Druga rzecz to stwierdzenie, że dla „prawdziwych kibiców” wywalczycie utrzymanie – czyli nie dla nas (redakcji) – bo nam tylko coś tam udowodnicie – mam do tego kilka słów.

Otóż Bartłomieju – ja na GieKSę chodzę już 23 lata, więc jak to mawia klasyk, kiedy ja zaczynałem, to miałeś 3 latka 🙂 Od 14 lat udzielam się na GieKSie aktywnie i w tym czasie byłem na ponad 90% meczów, które GieKSa rozegrała – nieważne, czy u siebie czy na wyjeździe. Byłem jak oddawany był awans za Moskala (2 na 17 wygranych w rundzie wiosennej), byłem, gdy obecny pseudo-selekcjoner miał pięć razy szanse na wskoczenie na pozycję lidera i za każdym razem przegrywał w niezrozumiałych okolicznościach, by ostatecznie uwalić awans porażką ze zdegradowanym Kluczborkiem; byłem, gdy Paszulewicz doprowadził do szczytu tabeli meczami z ekipami z czołówki, po czym zawalił awans seryjnymi porażkami z drużynami broniącymi się przed spadkiem, na czele z 17-letnimi gówniarzami z Chorzowa.

W tym sezonie obserwowałem wasze beznadziejne poczynania w rundzie jesiennej, gdy przegrywaliście z „tuzami” z Krakowa, których każdy leje jak chce.

Jeżdżę i poświęcam swój czas od lat, nie dostając w zamian nic – w postaci sukcesów sportowych, które wydawało się kilka razy, że po prostu muszą nastąpić. Dla całej Polski jesteśmy synonimem przegrywania tego, co wygrane. A po poprzednich sezonach, kiedy udawaliśmy, że walczymy o awans, teraz trzeba się bronić przed spadkiem ligę niżej. I taka jest moja dola – kibica. Ale jeżdżę na mecze i jeździć będę. Bo GieKSę mam w sercu. Kocha się nie za zalety, tylko pomimo wad.

Zastanów się więc jeszcze raz, czy w końcu jestem tym „prawdziwym kibicem” czy nie 🙂

I przede wszystkim zachęcam do patrzenia mniej jednostronnie. Bo na naszej stronie jest rzetelna (choć nieraz w mocnych słowach) krytyka, gdy na to zasłużycie, ale też pada pod waszym adresem mnóstwo ciepłych słów – również, gdy wasza postawa na to zasługuje. Nieraz zdarzało się, że to kibice krytykowali nas, że dajemy wam za wysokie noty lub za dobre opisy. Proszę wziąć to pod uwagę 🙂

Ze świątecznym pozdrowieniem!!!

Shellu

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


14 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

14 komentarzy

  1. Avatar photo

    Fjodor

    21 kwietnia 2019 at 12:47

    No i prawidłowo. Ja też szanuję Bartka za to, że powiedział to, co myśli i dzięki temu Shellu mógł się kulturalnie do tego ustosunkować (mając oczywiście rację). Jakby się obraził jak primadonna nie można by było nawet dyskutować, bo nie byłoby o czym 🙂

  2. Avatar photo

    Irishman

    21 kwietnia 2019 at 18:05

    Ja tam się nie będę licytował, jeśli chodzi o poświecenie i pracę dla klubu, bo pewnie jestem ze dwie trzy niżej niż np. Shellu, Kosa czy Błażej itp. Ale jednak trochę jakoś tak mnie śmieszy, gdy zarzuca mi to, że nie jestem „prawdziwym kibicem” facet….. którego rodzice zapewne chodzili do przedszkola, gdy ja pojawiłem się pierwszy raz na Bukowej. Na tej Bukowej, którą z czasem zacząłem traktować jak drugi dom. No bo sorry ale po pierwszych dwóch tegorocznych porażkach, ja tez twierdziłem, ze potrzeba nam chyba jakiegoś cudu, żeby się utrzymać. Tym bardziej, ze miałem w pamięci wstydliwie zasłużone porażki u siebie z takimi „tuzami” jak Garbarnia, Warta, Jastrzębie albo pogrom w Tychach (a i wcześniejszy wstyd po poprzednich kilku derbach czy przegranych głupio awansach nadal gdzieś tam w sercu ciągle siedzi). Nie mówiąc już o tym, ze ta ekipa wygrała na Bukowej w tym sezonie JEDEN MECZ!!!

    Ale ja też się cieszę, ze Bartek postawił sprawę jasno – to jest tak ambitna ekipa, ze dla nich wręcz obraźliwe jest uważanie ich za potencjalnych spadkowiczów. I TU SIĘ ZGADZAMY, BO DLA NAS, KIBICÓW TEŻ WRĘCZ OBRAŹLIWE JEST TO JAK NAS TRAKTUJĄ INNI PATRZĄC W TABELĘ!
    Tak więc skończmy te smutne gadki, udowodnijcie w kolejnych meczach swoją (podobno wielką) wartość i co więcej – wjedźcie na tym zrobionym utrzymaniu w kolejny sezon, a za rok o tej porze możecie (możemy) być na miejscu Rakowa. I wtedy będziemy Was nie tylko doceniać ale wręcz kochać, bo spełnicie nasze marzenia, zdruzgotane przez wielu Waszych poprzedników!

  3. Avatar photo

    Mecza

    21 kwietnia 2019 at 18:20

    Zostało 5 meczy, lepiej nie zaczynać zbędnej dyskusji a zrobić swoje. Ja cały czas utrzymanie traktuję w kategorii cudu.

  4. Avatar photo

    Mecza

    21 kwietnia 2019 at 18:27

    Szansę widzę w tym że my idziemy w górę mozolnie, oby meczów nie brakło.

  5. Avatar photo

    AVEBBG

    22 kwietnia 2019 at 02:51

    Nie jestem w redakcji, a piłkarze GieKSy w większości napawają mnie obrzydzeniem( jest kilka wyjatķów nawet po tak haniebnym sezonie). Czy jestem prawdziwym kibicem?
    Ekipa która miała robić awans prawie nas spusciła lige niżej. Tutaj 15 miejsce nie jest powodem do dumy, ba nawet za trzecie miejsce powinniście dostać po pyskach, więc nie piszcie, że nie wierzy w was redakcja, bo żaden normalny kibic wam nie ufa. Pozostanie w lidze to nie żaden sukces, a wasz pierdolony obowiązek. Jeszcze raz dla przypomnienia – celem GKS Katowice w tym sezonie był awans (po raz x z kolei) do ekstraklasy. Każdy wie, że to sport i nie wszystko się da przewidzieć, ale jak ktoś zapierdala runde mając wszystko pod ryj podstawione + podobno jakieś tam umiejętności to jednak jakieś oczekiwania możemy mieć. Gdybyście nas spuscili to życzyłbym wam końca karier, ale jak nas utrzymacie to po prostu się z wami pożegnam i mam nadzieję że w ciągu kilku lat zapomnę o tym wstydzie jaki zrobiliście kibicom.

  6. Avatar photo

    mzg

    22 kwietnia 2019 at 07:23

    Co za typ XD Juz prawie końcówka sezonu, dopiero wyszliśmy ze strefy spadkowej a on chce nam coś udowodnić XD

    Ja nie wierzę, że takie bez-mózgi grają w piłkę i udowadniają, ze stać ich na wygrywanie meczów, jakby to był jakiś heroiczny wysiłek… kilka meczów zapunktowali teraz i atakują dziennikarzy, a jak przegrywali to „pierwszy gol ustawił mecz”, „byliśmy lepsi ale przegraliśmy” „nie dojechaliśmy na pierwszą połowę” i tak dalej.

    No co za bezczelny typ… ma płacone za to, żeby sobie pokopać w piłkę, nieraz jeden z drugim od*ierdala taką manianę jakiej nie widać w 8 lidze mistrzów i ma czelność jape otwierać na kibiców z pretensjami, bo kibic coś brzydko powiedział albo napisał… tak świątecznie się zrobiło 😀

  7. Avatar photo

    1964 GKS

    22 kwietnia 2019 at 08:50

    Piłkarze pokroju Poczobuta oraz trenerzy są u nas jak w poczekalni, za chwilę już będą gdzieś tam daleko lub za miedza( Kędziora, Foszmańczyk, młody Mandrysz) a my ciągle będziemy tutaj naBukowej1, bo to jest nasza GieKSa <3

  8. Avatar photo

    Kato

    22 kwietnia 2019 at 14:22

    Zapowiedzi, zapowiedziami…
    Zobaczymy jak zagracie w Katowicach, przed własną publiką

  9. Avatar photo

    3 kolory

    22 kwietnia 2019 at 19:47

    Spokojnie….Cała GieKSa razem????

  10. Avatar photo

    pablo eskobar

    22 kwietnia 2019 at 21:30

    Masakra mial byc awasn jest rozpaczliwa walka o utrzymanie a on jeszcze jakies wywody ze ktos cos zle onich napisal qurwa no super jest nosmy ich na rekach bo panowie kopacze nam uratuja 1 lige a to w cale niejest takie pewne bo jak powinie sie noga ze stomilem to juz niebedzie wesolo

  11. Avatar photo

    Nie mogę tego słuchąc

    22 kwietnia 2019 at 22:06

    Poczi zaprasza po meczu z Bytowią wszystkich prawdziwych kibiców do kółeczka na środku boiska … jeśli nam utrzymają tą ligę. Prawdziwi kibice powinni im loda zrobić za to, że nie spadniemy. Takie Nam czasy się trafiły, że utrzymanie w tej kartoflanej 1 lidze mamy traktować jako największy sukces od lat.

  12. Avatar photo

    Kamel

    23 kwietnia 2019 at 01:03

    manekin kery we 8 sezonuw mo …mmm…6 klubuw no koncie prubuje dyskutowoc o szacunku dlo barw klubowych, NIY WIERZA CO SIE ROBI WE MOIM KLUBIE ! gupszy od niygo es chyba ino sandro wagner.

  13. Avatar photo

    Irishman

    23 kwietnia 2019 at 06:17

    Przede wszystkim to wszyscy, piłkarze i kibice niech wrzuca na luz! I TO NATYCHMIAST! Odwaliło Wam??? Nasze utrzymanie nadal ciągle wisi na cieniutkiej lince, a my się spieramy o jakąś tam nieprzemyślaną wypowiedź rzuconą po nerwowej końcówce trudnego meczu!
    Pamiętajcie, ze zawsze pucha kroczy przed upadkiem!

  14. Avatar photo

    Mecza

    23 kwietnia 2019 at 07:59

    Niepotrzebnie to gówno zostało ruszone, 5 meczy przed końcem i mamy się na siebie obrażać i wyzywać się. Odechciałoby mi się grania w piłkę.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Balon de GieKS’or

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tak, tak, Shellu wrócił do działalności redakcyjnej rok temu i faktom nie da się zaprzeczyć. Mianowicie od tego czasu byłem na 17 meczach wyjazdowych. Bilans: 3-1-13. Z różnych powodów nie zawitałem na czterech meczach w delegacji. Bilans: 3-0-1. Niech to szlag!

Miejmy więc te heheszki, że Shellu przynosi pecha za sobą. Pośmialiśmy się, fajnie. Teraz przejdźmy do rzeczy poważnych.

To co oglądamy w tym sezonie na wyjeździe, to co widzieliśmy wczoraj w Gdańsku, to jest jakiś jeden wielki koszmar. W zasadzie nawet nie wiem, co pisać, bo jestem zażenowany. Przede wszystkim dysproporcją pomiędzy meczami u siebie i na wyjeździe. Dysproporcja, w której GieKSa u siebie od przerwy meczu z Zagłębiem walczy, gra agresywnie, zmiata tego przeciwnika i nawet jeśli pojawiają się błędy w defensywie, to nadrabiamy grą ofensywną i strzelanymi bramkami. Na wyjazdach nie ma ani ofensywy, ani defensywny. Jest jedno wielkie nic.

Mecz z Lechią został oddany. Nie mam na myśli, że bez walki, choć tej determinacji mogło być zdecydowanie więcej. Ale został oddany bez jakichkolwiek atutów piłkarskich. Był to absolutnie beznadziejny mecz, który jakby potrwał drugie 90 minut, to GKS i tak by bramki nie strzelił. Nie da się strzelić gola, gdy nie potrafi się stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Bramkarz Lechii Paulsen został zatrudniony w zasadzie tylko przy strzale dystansu Nowaka. I kilka razy wyłapał, względnie wypiąstkował piłkę po bardzo słabych dośrodkowaniach. Najlepszą akcję katowiczanie przeprowadzili wtedy, gdy Galan wypuścił Nowaka, ten zrobił zwód i uderzał, ale został zablokowany. Poza tym – nie było nic.

Strasznie się na to patrzyło. Na pierwszą połowę nasz zespół nie dojechał w ogóle. Tam to nawet i tej determinacji nie było widocznej. I myślę, że raz na zawsze warto między bajki z mchu i paproci włożyć krążące w piłce historię o tym, jak to jest ciężko, gdy gra się co trzy dni. Tym razem bowiem były dwa tygodnie przerwy i w żaden sposób nie wpłynęło to pozytywnie na zespół. Katowiczanie byli ospali, bez pomysłu, bez widocznej chęci przyciśnięcia przeciwnika.

Zawsze na meczach posiłkuję się transmisją z Canal+, czy to odpalając na laptopie i oglądając powtórki, czy zapuszczając żurawia w monitory komentatorów stacji, tym razem Bartosza Glenia i Michała Żyro (na monitorach zawsze jest od razu, nie trzeba czekać „poślizgu”). Gdy około 36. minut zobaczyłem, że GKS nie oddał nawet jednego strzałów, choćby niecelnego, nie mogłem uwierzyć. Oto gramy z najsłabszą obroną w lidze, której Zagłębie Leszka Ojrzyńskiego potrafi wklupać sześć bramek, a my nie potrafimy choćby postraszyć bramkarza gospodarzy. Po prostu koszmar. Na koniec połowy był już jeden celny strzał o xG… 0,01. Ja bym to jeszcze na części tysięczne rozłożył, żeby zobaczyć, czy nie było to 0,001. Natomiast sytuację, w której Galan zagrał – co by nie mówić – kapitalną piłkę do Wasyla, a Wasyl zamiast albo przyjąć i strzelić, albo poczekać, albo zrobić cokolwiek innego, odgrywał z pierwszej do tyłu, do nikogo, zakwalifikowałbym jako ujemne xG. No, po prostu tak nie można.

Mimo wszystko coś tam w końcówce pierwszej połowy leciutko zaczęło się dziać i dawało to jakąś nadzieję na grę po przerwie. I rzeczywiście, GKS miał dużo więcej posiadania piłki w drugiej części gry. Z 52-48 dla Lechii w pierwszej połowie, cały mecz skończyliśmy z bilansem 58-42 na korzyść GKS, czyli po przerwie GKS musiał mieć piłkę przez 68 procent czasu. I choć na koniec meczu to xG było już na poziomie 0,76, to nadal bardzo słabo. Nie mieliśmy groźnych sytuacji.

Zapytałem trenera na konferencji o kwestię braku prostoty w grze, tylko zbyt dużego kombinowania. Trener zaprzeczył mówiąc, że w tym spotkaniu było być może najwięcej dośrodkowań w całym sezonie, bo około czterdziestu i chodzi o jakość. Nie doprecyzowałem, więc doprecyzuję teraz – bardziej chodzi mi o sytuacje, w których naprawdę można już próbować oddać strzał, czy może nawet trochę popróbować zrobić coś na aferę, jakieś zamieszanie itd. A my kombinujemy, tak jak wspomniany Wasyl, tak jak Bartek Nowak w jednej sytuacji, gdzie się wygonił i został zablokowany. Kilka takich sytuacji by się jeszcze znalazło. Natomiast faktem jest, tak jak stwierdził szkoleniowiec, że chodzi też o samą jakość dośrodkowań, a ta była bardzo słaba. Nawet komentatorzy określili centry GieKSy jako „baloniaste”. Golkiper gospodarzy nie miał z reguły z nimi problemów, a jak kilka razy nasi zawodnicy doszli do główki, to po prostu odbili piłkę gdzieś do góry czy nie wiadomo gdzie. Zagrożenia żadnego. Po francusku i hiszpańsku piłka to „balon”. Piłkarze GKS za bardzo chyba wzięli sobie to do serca.

Piszę o tej aferce, bo GKS potrafi taką grać. Ja wiem, że Jacek Gmoch kiedyś chciał zmatematyzować piłkę i dziś wielu szkoleniowców to robi – to znaczy chcą jak najmniej pozostawić przypadkowi. I ja to rozumiem. Natomiast wydaje się, że potrzebny jest w tym wszystkim balans, po ostatecznie piłka to taki kulisty przedmiot, który w dużej prędkości zachowuje się nieprzewidywalnie, gdy napotka na przeszkodę taką, czy owaką – tu się odbije, tu podskoczy, tu zakręci i po prostu trzeba mieć refleks i dołożyć nogę. Przecież strzelaliśmy takie bramki – Marten Kuusk w poprzednim sezonie z Cracovią czy Lukas Klemenz niedawno z Arką. Więc i to GKS potrafi.

Jeśli miałbym wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika w tym meczu, to pewnie postawiłbym na Galana, choć widząc po opiniach kibiców, moglibyśmy się w tych opiniach rozminąć. Ale Borja coś tam próbował i zagrał dwie bardzo dobre piłki w pole karne. Poza tym mizeria i raczej kilku bohaterów negatywnych.

Trener pokombinował ze składem, więc mogliśmy obejrzeć zaskakujące zestawienie. Jak przyznał na konferencji, zmasakrowani po wyjazdach na reprezentacje byli Kuusk i Kowalczyk. Tego pierwszego zabrakło nawet na ławce, Mateusz wszedł w drugiej połowie. I okej, może podróż z Armenii, może kadra, ale kurka wodna, tak przegrać pojedynek biegowy z Meną, który grał od początku. Nie godzi się.

I znów ta cholerna bramka w końcówce. Znów zapytam – ileż można? I mam gdzieś, że to kontra wynikająca z odkrycia się. Bramka to bramka. Z jednej strony nie pozwalamy Kudle polecieć w pole karne przeciwnika w 107. minucie meczu, z drugiej dajemy sobie w taki sposób wbić bramkę. W siódmym meczu z rzędu tracimy gola w końcówce połowy. W tym sezonie to już dziesięć (!) takich goli. A w ostatnich szesnastu meczach – szesnaście!

A’propos Camilo Meny – po meczu, gdy wychodziliśmy ze stadionu, wychodził też Kolumbijczyk, więc stwierdziłem, że to idealna okazja podziękować mu za gola z Arką Gdynia, który dał naszemu klubowi możliwość walki o awans do ekstraklasy w maju rok temu. Co uczyniłem. Camilo był zdziwiony, dlaczego jakiś gość dziękuje mu za tego akurat gola, gdy przecież przed chwilą strzelił. Ale wyjaśniłem mu wszystko, tak więc w imieniu kibiców GieKSy osobiste podziękowania zostały złożone. Dzięki Camilo!

Wracając do składu. W miejsce Kuuska na boisku pojawił się po raz pierwszy od wielu miesięcy Grzegorz Rogala. Kibice łapali się za głowy, ale myślałem sobie – dajmy mu szansę. Po meczu mam taką myśl, która by mi jeszcze niedawno do głowy nie przyszła… królestwo za Klemenza! Rozumiem brak ogrania, ale na Boga – czy to przeszkadza w tym, żeby prosto i mocno kopnąć piłkę? Zawodnik udzielał się w ofensywie, ale kopał tak, jakby to była piłka lekarska, względnie nie jadł śniadania, ni obiadu. I po takiej dwukrotnej próbie kopnięcia piłki, została ona wybita i padła pierwsza bramka.

No i z bólem serca muszę też powiedzieć, że Dawid Kudła w tym sezonie nie pomaga. Absolutnie. Nie wybronił żadnego meczu, nie jest pewnym punktem, a ta bramka obciąża go strasznie. To nie jest zły bramkarz, ale jeśli nie poprawi się w najbliższym czasie, to nie zdziwię się, jeśli trener postawi na Rafała Strączka. W pucharowym meczu z Wisłą na pewno. Ale też w lidze. Mimo wszystko jestem fanem Dawida i mam nadzieję, że się ogarnie i wróci do formy z poprzedniego sezonu.

Zagrali Milewski i Bosch, i z ich gry nic kompletnie nie wynikało. Sebastian generalnie niewiele wnosi do zespołu, jedynie raz na jakiś czas zagra dobry mecz. Jesse na razie wystąpił w Zabrzu i w Gdańsku i na razie cienizna totalna.

Adam Zrelak niewidzialny, podobnie jak Ilja Szkurin, który wszedł w drugiej połowie, choć Białorusin wypadł minimalnie lepiej niż Słowak, coś tam próbował powalczyć. Ale bez efektu.

Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Adrian Błąd też już młodszy nie będzie. Z całym szacunkiem – także za poprzedni sezon, gdzie dawał radę, w tym zawodnik już piłkarsko po prostu nie pomaga. Kompletnie.

Reszta nie dała po prostu nic dobrego zespołowi i jako całość, zagraliśmy po prostu ultra beznadziejne zawody. Wiadomo też, że była przerwa z powodu zadymienia, ale psychologicznie, gdy sędzia pokazał doliczonych 16 minut, to powinniśmy natrzeć na tego rywala i po prostu go stłamsić. I trochę tej aferki zrobić, tak jak Wszołek z Jędzą zrobili nam w Warszawie. Oczywiście jakościowo – z idealną centrą i strzałem.

0-0-4, bramki 1:11. Bilans na wyjazdach tragiczny. Problem w tym, że ten bilans jest adekwatny do gry. W Łodzi było po prostu słabo, na Legii całkiem nieźle, za to na Górniku i Lechii totalnie beznadziejnie i dramatycznie. Jeśli trener chciał coś zmienić na wyjazdach, to na razie efektów nie ma. Jest tak samo źle jak było. Natomiast swoją drogą piłkarze muszą się ogarnąć, bo to naprawdę niemożliwe, że u siebie można, a na wyjeździe nie można. Nie wiem, może mówcie sobie do lustra przed wyjazdami: „O, ale fajnie, znów gramy na Nowej Bukowej, znów gramy na Arenie Katowice”. Taką mini ściemkę róbcie, żeby wydawało wam się, że gracie u siebie. Nie wiem.

W każdym razie znów robi się nieciekawie. My przegrywamy bezdyskusyjnie z Lechią, a takie Zagłębie jedzie do Poznania i wygrywa. Musimy jak ognia pilnować tej bezpiecznej strefy. A łatwo przecież nie będzie, bo zaraz czeka nas mecz z obecnie drugą i pierwszą drużyną w tabeli. Jeśli nie wygramy choćby jednego z tych dwóch meczów – będzie gorąco.

Niezależnie od tego i tej całej krytyki – będę powtarzał – wspieramy! Będę powtarzał, że ta drużyna zasłużyła już nieraz na to, by ją wspierać w trudnym momencie. Dali nam ekstraklasę, to teraz zróbmy wszystko – także my, jako kibice – żeby tę ekstraklasę utrzymać. Wszyscy na Cracovię!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Powaga drużyny zachowana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach – dodajmy bardzo pozytywnych – związanych z meczami reprezentacji, czas wrócić do ligowej piłki. Oj działo się, działo, mimo że to tylko dwa tygodnie. Najmniej w tym wszystkim istotnym był chyba mecz z Górnikiem Zabrze, sparingowy Śląski Klasyk, który GKS Katowice wygrał w samej końcówce 2:1. Bohaterem spotkania – o ile w ogóle określenie „bohater” pasuje (nie pasuje) do meczu kontrolnego, był zawodnik, którego w GieKSie już nie ma. Aleksandrowi Buksie skrócono wypożyczenie z Górnika i zawodnik poszedł dalej – do Polonii Warszawa. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że to, co mówią kibice o piłkarzu – opierając się na swoich obserwacjach i opiniach – materializuje się w związku z danym zawodnikiem. Od początku wiedzieliśmy, że Olek to „odrzut” z Górnika, a nie realne wzmocnienie i raczej nic z tego nie będzie. To nic personalnego do zawodnika. Po prostu są piłkarze, którzy tym realnym wzmocnieniem są (później się sprawdzają lub zawodzą), a są tacy, gdzie jakaś metamorfoza na plus rozpatrywana jest raczej w kategorii wielkiego zaskoczenia.

Pojawiły się jednak też solidne wzmocnienia, przynajmniej tak się wydaje. Emana Markovića widziałem podczas meczu z Górnikiem i zaprezentował się bardzo przyzwoicie, strzelił bramkę, był aktywny. Cały czas czekamy na wejście do składu Jesse Boscha, który co prawda w GKS już zadebiutował, ale jeszcze nie wywarł żadnego piętna na grze zespołu. No i transfer niemal last minute – Ilja Szkurin i to wydaje się być wyjściowo kapitalne wzmocnienie. Co prawda w Legii zawodnik zawiódł i tam się go pozbyli – uważam zbyt pochopnie – ale przecież w Stali Mielec ten piłkarz wiązał krawaty. Choć marnował w warszawskim klubie sytuacje na potęgę (także w meczu w Katowicach), to przecież trafiał do siatki w finale Pucharu Polski, w superpucharze, na Nowej Bukowej mimo wszystko również, kiedy to aż uklęknął i schował twarz w dłoniach z ulgi po odblokowaniu i celebrował tym swoją radość.

Doszło też do jednego oczywistego wzmocnienia, które jest sytuacją nieoczywistą. Mianowicie, do GKS… nie trafił Tymoteusz Puchacz. Większości kibiców spadł kamień z serca. Nie wiemy, co do głowy przyszło trenerowi, że chciał mieć w drużynie tego hm… celebrytę. Można mówić o ambicji tego chłopaka, walorach czysto piłkarskich i na siłę unikać jak ognia tego, co sobą prezentuje… generalnie. Człowiek, który swoją „karierę” zbudował na farmazonie i JBL-ach, bo tak naprawdę nigdy się nie wyróżniał niczym poza szybkością. Wielu było w światowej piłce piłkarzy, którzy wydawali się wielkimi odkryciami, bo robili te efektowne sprinty. Tyle, że później okazywało się, że gdy przeciwnicy ich przeczytali, poza szybkością nie mieli nic do zaoferowania.

GieKSa potrzebuje piłkarzy, którzy są poważni i poważnie podchodzą do tego wszystkiego. Trzeba patrzeć na konteksty. To, że Afrykanie przyjeżdżają na Mundialu na mecze i wchodzą na stadion tańcząc i śpiewając to zupełnie inny kulturowo schemat niż w Europie. I tam to pasuje. Tutaj nie. Jeśli jeden piłkarz będzie traktował ten sport tylko jako głównie zabawę i taką czystą radość z życia, to w naszej kulturze to po prostu będzie wyraz braku profesjonalizmu. Nie będzie to „dostrojone” do całości. Nie zrozumcie mnie źle – nie mówię, że piłkarze mają się nie cieszyć z uprawiania tego sportu, nie czerpać radości z gry, ze zwycięstw, z tego, że być może mają najlepszą pracę świata. Mają się cieszyć, jak najbardziej. Tylko jest różnica pomiędzy tym cieszeniem się i utrzymywanie profesjonalizmu – nie tylko na boisku, ale także poza nim – a zwykłym… pajacowaniem.

Byli tacy pajacujący piłkarze, którzy dobrze się zapowiadali, mieli piłkarsko papiery może nawet na Złotą Piłkę, a skończyli na peryferiach futbolu. Pierwszy do głowy przychodzi taki Mario Balotelli, który przecież talent miał wybitny, ale rozmienił go na drobne swoimi głupotami typu puszczanie fajerwerków w łazience czy wjeżdżanie na teren więzienia dla kobiet.

Może Puszka aż tak spektakularnych ekscesów nie miał, ale te różne celebryckie historie z Julią Wieniawą, wypisywanie do Dody na Instagramie czy jakieś akcje z tym Slow Speedem, czy ja tak się zwie ten osioł (WTF?) to po prostu taka błazenada, że nie przystoi to piłkarzowi czy kandydatowi na piłkarza GieKSy. Wystarczy spojrzeć na takiego Arka Jędrycha, normalny spokojny facet i jako kapitan wzór. I zestawcie go w drużynie z Puszkinem… aaaaa, szkoda gadać. A dziw, że kiedyś grali razem.

W czasach, kiedy jeszcze nie gryzłem się w język (teraz jestem kilka lat dojrzalszy) napisałem zaraz po meczu z Bytovią:

Więc spadaj sobie Puczi „zapierdalać tak jak Kante” do Poznania, bo ostatnio pogwiazdorzyłeś i jeśli nie opanujesz sodówki, to nici z kariery.

Cóż… Przez te sześć lat na farmazonie wycisnął maxa. Szacun. To też jest umiejętność. Ale prawda gwiazdorzenia prędzej czy później wychodzi.

Puchacz był jedną z twarzy spadku do drugiej ligi. Ktoś powie, że Arkadiusz Jędrych i Adrian Błąd też byli. No byli – i nawet sam miałem zdanie, że z tymi zawodnikami wiele nie osiągniemy i powinni odejść. Ale zostali w GieKSie przez tyle lat i awansowali – do pierwszej ligi i do ekstraklasy. I jakkolwiek dalej uważam, że od czasu, kiedy na GieKSie się udzielam, czyli przez te 20 lat większość moich przewidywań się sprawdzała, to tutaj akurat nie. Co do Arka i Adriana mogę powiedzieć jedynie – sorry panowie, pomyliłem się.

Nie sądzę, że cokolwiek takiego mogłoby się przydarzyć przy Tymoteuszu. Choć mimo wszystko mu tego życzę, bo ciągle chłopak jest młody, ma 26 lat i jeśli rzeczywiście by się ogarnął, to coś jeszcze może w tę piłkę pograć. Nie na najwyższym poziomie, ale jakiś klub z ekstraklasy może go przygarnąć.

Podsumowując więc – bo już dajmy spokój Puchaczowi – to naprawdę świetna wiadomość, że do nas nie trafił. Nie wiem, co tam się podziało, czy GieKSę wyd… wymanewrował, ale sama ta historia z wysypaniem się jego transferu przecież do niego bardzo pasuje. Niech się kopie po czołach z Azerami, krzyżyk na drogę i obyśmy już nigdy więcej nie mieli pomysłów ściągania takich „gwiazdorów” do naszego klubu. Bądźmy poważni.

Napisałem wcześniej, że mecz z Górnikiem, sparing sparingiem… Niestety wydarzyła się rzecz, której najmniej byśmy chcieli. Aleksander Paluszek zerwał więzadła w kolanie i na wiele miesięcy z jego gry będą nici. Jak to dobrze ktoś napisał – szkoda, że zagrał z Radomiakiem, bo tylko narobił nadziei… To prawda, debiut zawodnika w katowickich barwach był bardzo obiecujący. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za zawodnika i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.

Niestety w związku z tym skomplikowała się nasza sytuacja w obronie. Nie pozyskaliśmy dodatkowego obrońcy i GieKSa będzie musiała rzeźbić w tym, co ma. Póki co nasza defensywa nie spisuje się dobrze w lidze, tracimy mnóstwo bramek, a ostatni mecz na zero z tyłu rozegraliśmy prawie pięć miesięcy temu. Jeśli chcemy się utrzymać i punktować w lidze, ten aspekt musi być poprawiony. Nie zawsze bowiem będziemy strzelać cztery gole, jak z Arką, i trzy – jak z Radomiakiem. Tak więc Arek Jędrych, Marten Kuusk, Lukas Klemenz i Alan Czerwiński będą musieli wziąć tę odpowiedzialność i praktycznie w tym kwartecie zamykają się nasze możliwości. Problem się pojawi, gdy przyjdą kartki czy nawet drobne urazy. Choć Bartek Jaroszek to fajny chłop, ratowanie się nim będzie aktem desperacji. Ale pozdro Bartek 😉

Jutro czeka nas starcie z Lechią Gdańsk. Wyjazdy, ach te nieszczęsne wyjazdy. Mamy z nimi potężny problem i to nie od dziś. Choć w tym roku katowiczanie wygrali przecież w Częstochowie, Wrocławiu czy Gdańsku właśnie, to seria czterech porażek z rzędu na wiosnę czy trzech w obecnym sezonie jest niepokojąca. Dodatkowo przyglądając się tym spotkaniom – w większości GKS nie miał czego szukać. Patrząc jeszcze na wiosnę, najlepszy był mecz z Motorem, ale pozostałe przegrane to była lipa. Teraz bardzo słabe występy w Łodzi i Zabrzu, niezły w Warszawie. To za mało. Trener na konferencji po Górniku mówił o tym, że możliwa jest jakaś zmiana, jeśli chodzi o delegacje. Na czym będzie ona polegać – zobaczymy.

Nadal wielkim problemem są też bramki tracące w końcówkach połów. Od tych pięciu miesięcy w dwunastu meczach GKS stracił trzynaście bramek w ostatnich pięciu minutach pierwszej lub drugiej połowy. I z Radomiakiem tak było, a gdyby sędzia uznał gola w końcówce meczu – mielibyśmy tego jeszcze więcej. Fatalna statystyka i ja naprawdę łapię się na tym, że marzę, żebyśmy w pierwszej połowie dociągnęli choćby do 0:0. W obecnym sezonie udało się to tylko raz – w pierwszej kolejce.

Lechia to nie będzie łatwy przeciwnik, ale nie jest to rywal nie do ogrania. Co prawda słynął z tego, że strzelał i tracił mnóstwo bramek, ale ostatnio się to trochę zmniejszyło. Bo ultrabezbarwnym i nudnym meczu Lechiści pokonali w derbach Arkę 1:0, a w Białymstoku przegrali 0:2. A wiemy, że wcześniej dostali oklep w Lubinie 2:6. Można więc tej ekipie strzelać bramki, zresztą GKS w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu trafił w Gdańsku trzy razy, natomiast jak uruchomi się Bobcek z Wiunnykiem, to naprawdę trzeba się mieć na baczności i nasza obrona musi być zwarta i zwrotna.

Mecz z Radomiakiem był epicki. Pod kątem emocji to było jedno z najlepszych spotkań od wielu lat, niektórzy kibice musieli do siebie dochodzić po nim przez kilka dni. Dużo dało to jednak pozytywnej adrenaliny i nakręcania się na dalsze losy naszego zespołu.

Jednak kochani – Lechia jest dopiero jutro. Teraz i dzisiaj najważniejszy jest inny mecz GieKSy. Wszyscy o 18:00 trzymamy kciuki za dziewczyny w boju z Twente Enschede. Dajcie z siebie Dziołszki wszystko, żeby przed rewanżem mieć jak najlepszą sytuację wyjściową!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ilja Szkurin w GieKSie!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ilja Szkurin został nowym zawodnikiem GKS Katowice. Napastnik będzie występować w klubie przez trzy kolejne sezony, a umowa zawiera opcję przedłużenia kontraktu. 26-letni Białorusin reprezentował do tej pory Legię Warszawa. 

Szkurin w przeszłości występował między innymi w CSKA Moskwa, Dynamo Kijów, Hapolel Petah Tikawa. Udane występy w tym ostatnim klubie zaowocowały transferem do Stali Mielec. W sezonie 2023/24 zdobył 16 bramek i został wicekrólem strzelców Ekstraklasy. W trakcie kolejnej kampanii, w lutym bieżącego roku, został kupiony przez Legię Warszawa. W ostatnim sezonie Ekstraklasy Szkurin wystąpił w 33 spotkaniach (20 w Stali Mielec i 13 w Legii Warszawa) i strzelił 7 bramek (odpowiednio: 5 i 2). Do tego dołożył dwa trafienia w Pucharze Polski dla Legii, w tym jedno w finale. W trwającym sezonie wystąpił w 9 meczach (3 Ekstraklasa, 4 Liga Europy, 1 Liga Konferencji i 1 Superpuchar Polski), w których zdobył jedną bramkę – w finale Superpucharu Polski, dając tym samym Legii kolejne trofeum. 

Życzymy powodzenia w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga