Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Alan w ESA, GieKSa w I lidze. Za pół roku zmiana?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dobiega końca serial pod tytułem: „Co zrobi Alan Czerwiński?” – klub GKS Katowice oświadczył, że wyraził zgodę na jego testy medyczne w… Wiśle Kraków. Nie w Jagiellonii, nie w Legii, a Wiśle. Jesteście zdziwieni? Ja ogromnie, ale cieszę się, że to się wreszcie wyjaśniło.

Zaskakujący koniec serialu

Krótko nakreślmy tło całego zamieszania – już przed sezonem mówiło się o możliwym odejściu Alana Czerwińskiego do Ekstraklasy. W tym kontekście najczęściej wymieniana była Jagiellonia Białystok. Po kilku spotkaniach i namowach naszych włodarzy ustalono wspólnie z Alanem, że jeśli po rundzie jesiennej nie będziemy mieli szans na awans, to zawodnik odejdzie w zimę. W przypadku bycia w czubie tabeli perspektywa się już zmieniała – wszak od wymarzonej Ekstraklasy dzieliłoby Alana wtedy już tylko pół roku. Rundę zakończyliśmy na dobrym, drugim miejscu i… znowu zaatakowała Jagiellonia, a dokładnie jej trener Michał Probierz. W doniesieniach medialnych mogliśmy przeczytać także o zainteresowaniu Legii Warszawa, ale to typowe plotki – tematu nie było. Warszawski klub nie bierze zawodników z pierwszej ligi, którzy nie grali nigdy w Ekstraklasie i nie są młodzi. Poza tym nie oszukujmy się – na tę chwilę gra Alana to nie jest poziom międzynarodowy, do którego aspiruje stołeczna drużyna. Probierz i Jagiellonia się za Alanem najeździły, GieKSa także odbyła wiele spotkań z sam zawodnikiem (choć na decyzję przy niskim odstępnym i kończącym się w czerwcu kontrakcie nie miała większego wpływu), a tu nagle – Kraków. I to jeszcze Wisła.

Argumenty przemawiające za Wisłą były też… w Katowicach

Jakie są argumenty za Wisłą Kraków? Bliskość miejsca zamieszkania – to ważne dla zawodnika zarówno pod kątem bliskich, jak i trenerów oraz specjalistów, z którymi pracuje indywidualnie. Gdyby wybrał Białystok, to musiałby poszukać innych. W szatni będzie miał też dobrego znajomego z Katowic, czyli Rafał Pietrzaka – to też na pewno ważne dla zawodnika, który ma spokojne i milczące usposobienie. Pieniądze? Może większe niż u nas, ale nieznacznie, więc akurat tego nie wymieniałbym w kontekście dużych plusów. Za Wisłą przemawiać może także większa pewność gry w pierwszym składzie, ale to też trudno wymieniać jako plus – wszak rywalizacja nakręca. Część osób wspomina także, że Alan jest kibicem Wisły i to zadecydowało. Może jest sympatykiem tej drużyny, ale na Boga – to profesjonalista – i wątpię, by miało to jakikolwiek wpływ na jego wybór. W każdym razie wszystkie te plusy – poza samą Ekstraklasą – miał także w Katowicach.

Trenerska i organizacyjna niewiadoma

Jakie są minusy Wisły? Przede wszystkim problemy organizacyjne i finansowe klubu. Wszyscy pamiętamy zamieszanie właścicielskie, wyciągane na światło dzienne afery, słynne krakowskie oświadczenia. W środowisku piłkarskim dużo też się mówi o zaległościach w płaceniu zawodnikom. Ogromnym minusem jest osoba trenera – Kiko Ramirez to prawdziwy trenerski no-name. Nie osiągnął żadnego sukcesu, wysokiego poziomu zarówno jako piłkarz jak i szkoleniowiec. Na ławkę w Ekstraklasie trafił z przysłowiowego kapelusza, by nie napisać dosadniej – z dupy. Może odpalić, ale na pewno to duża niewiadoma, a przecież piłkarz o takim charakterze potrzebuje przede wszystkim stabilizacji. Probierz za Alanem się najeździł, wiele razy z nim rozmawiał. A tutaj? Kiko pewnie nawet nie wie, kim jest Czerwiński. Ba, on pewnie jeszcze nie zna wszystkich swoich piłkarzy. Takim największym minusem Wisły jest to, że niczym się nie wybija na tle GieKSy – poza tym, że ma Ekstraklasę. Jednak jeśli najważniejsza dla zawodnika była gra klasę wyżej – już teraz, a nie za pół w Katowicach – to sensowniejszym wyborem była Jagiellonia. Naprawdę chyba nikt się nie spodziewał, że mając wybór między zespołem idącym na awans do Ekstraklasy (GieKSa) i drużyną walczącą o mistrzostwo Polski (Jagiellonia) piłkarz wybierze średniaka Ekstraklasy mającego problemy organizacyjne (Wisła).

Alan dziękujemy za wszystko i do zobaczenia (?)

W głowie miałem już ułożony tekst z okazji przejścia Alana Czerwińskiego do Jagiellonii Białystok. Chciałem w nim uspokoić wszystkich kibiców, że jego strata nie będzie aż tak dotkliwa, jak się na tę chwilę każdemu wydaje. Teraz jest to dużo łatwiejsze, bo wybór Wisły Kraków, gdy na stole leżała oferta z Białegostoku zmienia mocno perspektywę. Miałem w nim też podziękować Alanowi za lata gry w GieKSie, życzyć dalszego rozwoju piłkarskiego i w niedługim czasie reprezentacji Polski oraz zakończyć zdaniem: „Do zobaczenia za pół roku w Ekstraklasie”. Dziś, po wyborze Wisły Kraków, jest już zgoła odmiennie. Na pewno dziękuję mu za lata spędzone w Katowicach – z Alanem nigdy kibice nie mieli problemów. Ba, było wręcz przeciwnie – przypomnę choćby sytuację w Głogowie, gdzie to właśnie Alan zmobilizował drużynę do podejścia pod sektor gości i zbicia z fanami „piątki”. Zmieniło to bardzo wiele w napiętych relacjach na linii kibice – piłkarze i na pewno uzdrowiło atmosferę. Oczywiście życzę zawodnikowi dalszego rozwoju piłkarskiego, choć na pewno nie sukcesów z Wisłą. Wydaje mi się też, że tym wyborem znacznie oddalił się od wielkiego grania – w pucharach i reprezentacji. Ciężko też zakończyć zdaniem „Do zobaczenia za pół roku w Ekstraklasie”, gdy istnieje opcja, że się niedługo miniemy… Alan dzięki za wszystko!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

33 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

33 komentarze

  1. Avatar photo

    Marin

    12 stycznia 2017 at 10:57

    Probierz się za nim najeździł…a co nas to obchodzi?
    Widocznie zawodnik wybrał lepiej dla siebie

  2. Avatar photo

    kosa

    12 stycznia 2017 at 10:59

    A czy ja napisałem, że to nas powinno obchodzić? Nie, po prostu stwierdzam fakty. I je oceniam. To, czy wybrał lepiej dla siebie, to się okaże niedługo.

  3. Avatar photo

    GREGOR

    12 stycznia 2017 at 11:06

    Co tu duzo pisać to jest piłkarz pracownik pracodawca mu płaci za wykonywanie pracy wielka szkoda bo kompletnie niezrozumiały ruch jak dla mnie ale każdego idzie zastąpić trzeba spiąć pośladki i dobry transfer zrobic

  4. Avatar photo

    ABB

    12 stycznia 2017 at 11:46

    Ależ wy macie ból dupy o tą Wisłę zarówno tutaj, jak i na forum. Bawicie się w dziennikarzy, a pozwalacie sobie na pisanie stwierdzeń: „Oczywiście życzę zawodnikowi dalszego rozwoju piłkarskiego, choć na pewno nie sukcesów z Wisłą.”. Niedługo będziecie bardziej spięci na Wisłę niż Craxa.

  5. Avatar photo

    KRK

    12 stycznia 2017 at 11:48

    Dzieki Wielkie za granie u nas. Ja rozumiem, wybrales Wielka Wisle, wielki klub z historia i tradycjami i fanatykami ktorych u nas nie ma. Moze nie maja w krakowie teraz kasy ale pare lat i znowu bedzie rozowo, a u nas zawsze tak samo. pierwsza liga pierwsza liga he he he

  6. Avatar photo

    kosa

    12 stycznia 2017 at 11:48

    Nikt się nie bawi w dziennikarzy – jesteśmy przede wszystkim kibicami. Zawsze możesz wrócić na SKWK i poczytać „świetne” teksty propagandowe 🙂

  7. Avatar photo

    kosa

    12 stycznia 2017 at 11:49

    A Ty KRK jak trolujesz, to sobie ustaw inny nick i inne IP 😉

  8. Avatar photo

    przemo

    12 stycznia 2017 at 11:55

    sluchaj „kibicu” daruj sobie te marne teksty o Wisle zakompeksiony Gieksiarzu.Pozdrawiam obiektywnych kibicow Gieksy

  9. Avatar photo

    kosa

    12 stycznia 2017 at 11:58

    Boli, boli 😉

  10. Avatar photo

    ABB

    12 stycznia 2017 at 12:05

    Żeby was nie zabolało, jak z tej chorej nienawiści spadniecie w tabeli i nie zobaczycie wymarzonego awansu.

  11. Avatar photo

    kosa

    12 stycznia 2017 at 12:06

    Dziękujemy za troskę.

  12. Avatar photo

    ABB

    12 stycznia 2017 at 12:08

    Nie ma za co dziękować, tutaj troski nie było.

  13. Avatar photo

    przemo

    12 stycznia 2017 at 12:16

    ABB KRK???? i jeszcze jedno na koniec do tego kosy czy jak mu tam lecz swoje kompleksy!! znikam stad Ave Wisla

  14. Avatar photo

    kosa

    12 stycznia 2017 at 12:18

    Znikaj Trollu 🙂

  15. Avatar photo

    przemo

    12 stycznia 2017 at 12:50

    Jebać wisłę.

  16. Avatar photo

    pytanie

    12 stycznia 2017 at 13:14

    „największym minusem Wisły jest to, że niczym się nie wybija na tle GieKSy – poza tym, że ma Ekstraklasę”

    Naprawdę ktoś uważa, że to jest jedyna różnica?

  17. Avatar photo

    Artur B

    12 stycznia 2017 at 13:21

    13-krotny mistrz Polski, wciąż wielki klub. Znane nazwiska, większa medialność, poprawa spraw finansowych, organizacyjnych, wielka społeczność kibicowska, to mało?? to wy chyba macie nieźle najebbane we łbach, skoro dla was to mało.
    Pozdrawiam. ARTUR

  18. Avatar photo

    Marin

    12 stycznia 2017 at 13:33

    Alan pewnie długo pogadał z Pietrzakiem i podjął decyzję, że warto. Jakby były kłopoty z płatnościami, to by tam nie poszedł. Lubię Alana i wierzę, że podjął dobrą decyzję. Sam na jego miejscu nie poszedłbym na zadupie białostockie.

  19. Avatar photo

    CIErPLIWY

    12 stycznia 2017 at 13:36

    Co tam u Pietrzaka? Pytam kibiców wielkiej wiselki. Dalej siedzi na lawie? Smuda wybral Łęczna. Czego może was nauczyć trener z 3ligi Hiszpanii? 14 gwiazdka juz w drodze! Zrównacie się z waszymi kolegami z CBŚ pokój6.

  20. Avatar photo

    hmm

    12 stycznia 2017 at 13:50

    Jakby Wisla miała jakieś problemy finansowe i organizacyjne, a tym bardziej zaległości względem Wisły to by Alana na pewno do Wisły nie przechodził. Przecież Pietrzak by mu o wszystkim powiedział. Te kłopoty to z reguły kaczki dziennikarskie prosto z Warszawy. Fakt, Wisła miała problemy ale juz wychodzi na przyszłość – licencję dostała bez problemu, żadnych ujemnych punktów. O tych zaległościach zresztą mówili zawodnicy Wisły, że to brednie pisane przez warszawiaków (wiadomo, rywalizacja Kraków vs Wawa). Ile będzie zarabiał w Wiśle? minimum 2 razy wiecej niż w GieKS-ie. Nie przesadzajmy, że „niewiele więcej”. Czemu Wisła? bo Wisła to jednak Wisła. Sama nazwa przyciąga. Jagiellonia to taki bohater jednej akcji coś jak kiedyś Bełchatów i Zagłębie Lubin. Kwestia trenera.. Kiko Ramirez – czemu ogromnym minusem skoro nikt z Was nic nie wie o nim? czas pokaże, czy minusem. Gdyby go porównać z trenerem GieKS-y to przecież ten drugy nie wypada przy tym pierwszym na Guardiole. Rozumiem emocje i zdenerowanie poniekąd. Ale wiecej obiektywizmu.

  21. Avatar photo

    nowy00

    12 stycznia 2017 at 13:58

    Dzięki za fajnego zawodnika. Wiślak pozdrawia!

  22. Avatar photo

    stefan

    12 stycznia 2017 at 14:10

    Ale pozwolenie na trenowanie , to nie transfer i przejście . Jeśli Alan wybrał Wisłe to jego wola , szkoda tylko tego dupcenia jaki to ma sentyment do GieKSy.
    Zobaczymy co z tego wyjdzie , bo do przejścia , jeszcze nie ma pewnego infa.

  23. Avatar photo

    maxiu

    12 stycznia 2017 at 14:29

    Osobiscie za Alanem płakac nie bede poniewaz pamietam jego niesamowite błedy w obronie gdzie rywale krecili nim jak chcieli!! Fakt umie urwac sie prawa strona i fajnie wrzucic pile na pole karne!! Ale spokojnie moze go zastapic Franczak!! Wiec dzieki Alan i powodzenia!! Ino GieKSa!!!!

  24. Avatar photo

    Marcinek

    12 stycznia 2017 at 15:19

    Strasznie dziwny tekst. Porównywanie Wisły do Gieksy i twierdzenie, że ta pierwsza nie jest w niczym lepsza, niż druga. W Wiśle dzieje się coraz lepiej, a i o plac łatwiej bo Guzmics u nich odchodzi, a ten nowy Hiszpan to niewiadoma. Chce gość iść naprzód to wybiera większy klub. Szkoda, bo przydałby się, ale jak nie Wisła to inny klub by go wziął. Wróżę mu wyjazd za granicę.

  25. Avatar photo

    Onio

    12 stycznia 2017 at 15:31

    Fajnie że GKS to taki fajny klub. My sprzedajemy Bobana Jovica za 1,5 mln euro a bierzemy od was gościa za 200 tyś złotych. Jesteście bardzo pomocnym naszym klubem filialnym. Już niestety nie ma kogo od was teraz brać wiec wychowujcie szybciutko kolejnych graczy dla nas.
    wdzięczny kibic Wisły

  26. Avatar photo

    jezuchrystecozabrednie

    12 stycznia 2017 at 16:58

    Brawo!

  27. Avatar photo

    Nie wierze w co czytam

    12 stycznia 2017 at 17:40

    Jebac rUCH

  28. Avatar photo

    Nie wierze w co czytam

    12 stycznia 2017 at 17:44

    Podpisuję się pod tym felieton. PS Jebac rUCH

  29. Avatar photo

    hans33

    12 stycznia 2017 at 18:21

    „Nie wierzę” – to prawda Wisła, Legia, Lech to statystycznie najlepsze kluby w PL w XXI wieku, jeżeli weźmiesz pod uwagę ostatnie 15 lat XX wieku to Wisła nie liczyła się wcale w przeciwieństwie do GKS, Widzewa czy Lecha. To nie prehistoria, pamiętamy o tych czasach, obecnie my jesteśmy na krzywej rosnącej a wy przeciwnie…

  30. Avatar photo

    Wujek Wu

    12 stycznia 2017 at 18:23

    Wiślaki, trochę słów prawdy Was boli? Pamiętam jak ogrywaliśmy Was 4-1 na B1. Fortuna kołem się toczy i wszystko wskazuje na to że to już wasz zmierzch, płakać nie będę, życzę spadku, razem z chłopakami zza miedzy.

  31. Avatar photo

    hans33

    12 stycznia 2017 at 18:26

    a czadu z pieców wy mocie wiyncyj;)

  32. Avatar photo

    lolt

    12 stycznia 2017 at 18:47

    Po co prowokujemy? Właśnie podpisują kontakt ze Stilicem a Ty ich do nas przyrownujesz?? Mają podstawowego pomocnika Reprezentauta Mąkę i wyjmują naszych nalepszych jak chcą Lodu na głowę że Stilicem i Mączyński spokojnie nie tylko nie są zagrożoni ale zagrają o puchary

  33. Avatar photo

    Wujek Wulnij sie w łeb

    12 stycznia 2017 at 21:19

    Prawda jest taka, że wisła to kurwa jebana.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga