Dołącz do nas

Piłka nożna

Awans był nasz. Już nie jest, bo strzelaliśmy gole do własnej bramki.

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice w ostatniej kolejce wygrał z Pogonią Siedlce i przedłużył swoje nadzieje na bezpośredni awans do pierwszej ligi. Warunkiem takiej możliwości było jednak nie tylko punktowanie GieKSy w ostatnich kolejkach, ale też straty punktowe Widzewa i Górnika Łęczna. Do spotkania w Stalowej Woli katowiczanie przystępowali znając wynik meczu w Rzeszowie, gdzie Resovia wygrała z Widzewem. Wszystko więc zależało od naszych zawodników i już nie musieli się oni oglądać na innych. Stal ostatnio notowała różne momenty – najpierw zespół Szymona Szydełki rozgromił Elanę 5:1, by w ostatnią środę przegrać w Łodzi z Widzewem 0:3.

Trener Rafał Górak wystawił dość żelazny skład. Do jedenastki wrócił Arkadiusz Woźniak, który zastąpił Marcina Urynowicza. W składzie gości oglądaliśmy m.in. naszego byłego zawodnika – Bartosza Sobotkę.

Pierwszą połowę w zasadzie moglibyśmy zamknąć w opisie dwóch sytuacji. Od początku co prawda GKS próbował przejąć inicjatywę, ale co z tego, skoro w ósmej minucie Mrozek popełnia kolejny w ostatnich meczach pusty przelot i pozostawia pustą bramkę? Tym razem wyszedł na 14. metr, piąstkował gdzieś na metr 25. Tam stał Szymon Jarosz, który uderzył nad wszystkimi do opuszczonej bramki i nawet desperacka próba ratowania sytuacji nie zapobiegła utracie gola. Rywale nabrali wiatru w żagle, grali szybciej i żwawiej. GKS bił głową w mur. Najlepszą okazję miał Stefanowicz, który po podaniu Kurbiela uderzył obok słupka. Gdy wydawało się, że na przerwę zejdziemy na jednobramkowym debecie, swój „popis” dał Janiszewski. Tylko on wie, dlaczego stał jak pachołek, gdy przelatywała obok niego piłka i doszedł do niej rywal, minął Mrozka i strzelił do pustej bramki. Po pierwszej połowie wyglądało to tak, że piłkarze nie unieśli ciężaru spotkania. Standardowo machający łapami, zamiast grać Woźniak, sfrustrowany faulujący na żółtą kartkę Stefanowicz, wspomniani Janiszewski i Mrozek. Wyglądało to fatalnie.

W drugiej połowie pierwszy kwadrans był do zapomnienia. Szybko trener dokonał trzech zmian – jeszcze w przerwie Janiszewskiego zastąpił Dejmek, w 58. minucie zeszli Stefanowicz i Woźniak, weszli Urynowicz i Pavlas. GieKSa nadal jednak grała słabo i bezradnie. Stal umiejętnie się broniła, nie pozwalając na groźne sytuacje gości. Jeszcze Wojciechowski zmienił kolejnego sfrustrowanego zawodnika – Michalskiego. Z samych akcji naprawdę nie ma o czym pisać.

Mając drugie miejsce na wyciągnięcie ręki, zespół zagrał kompromitująco źle. Jeszcze mimo wszystko przy takiej „grze” można było pokusić się o bezbramkowy remis. Wspomniane żenujące zachowania w obronie doprowadziły jednak do utraty dwóch bramek i było pozamiatane już w przerwie.

Po raz kolejny w ostatnich latach GKS nie wykorzystał szansy na wskoczenie na miejsce premiowane awansem. Tym razem – najpóźniej z tych wszystkich lat, czyli przed ostatnią kolejką. Teraz dzięki Widzewowi nadal będziemy mieli szansę w ostatniej kolejce. Trudno jednak liczyć, że jednocześnie pokonamy Resovię, a Widzew nie wygra ze Zniczem. To już musiałby być prawdziwy cud. Ktoś powie, że to defetyzm. Niestety w ostatnich latach wszystkie takie sytuacje kończyły się klęską.

Nie ma, że to jest sport. Nie będziemy tolerować rok w rok takich upokorzeń. Awans jest obowiązkiem. Albo w jedną, albo w drugą. Albo będziecie bohaterami, albo skończonymi… Bo jak tu traktować sytuację, w której rywale się podkładają, żebyśmy to wykorzystali (poprzednie lata i teraz), a nasz „wspaniały” zespół niezależnie od piłkarzy ZAWSZE to musi zniweczyć.

19.07.2020 Stalowa Wola
Stal Stalowa Wola – GKS Katowice 2:0
Bramki: Jarosz (8), Śpiewak (42)
Stal: Pietrzkiewicz – Zmorzyński, Płonka (87. Waszkiewicz), Mroziński (77. Stelmach), Sobotka, Śpiewak (90. Szczutowski), Jarosz, Jopek, Witasik, Kiercz, Ciepiela (69. Chromiński).
GKS: Mrozek – Michalski (76. Wojciechowski), Jędrych, Janiszewski (46. Dejmek), Rogala – Woźniak (58. Pavlas), Gałecki, Stefanowicz (58. Urynowicz), Błąd, Kiebzak – Kurbiel.
Ż.kartki: Ciepiela, Pietrzkiewicz – Mrozek, Stefanowicz, Woźniak, Michalski, Rogala, Kurbiel.
Cz.kartki:
Sędzia: Damian Gawęcki.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

18 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

18 komentarzy

  1. Avatar photo

    Piko

    19 lipca 2020 at 19:05

    Gang Olsena

  2. Avatar photo

    Kejta

    19 lipca 2020 at 19:15

    Zas wyglada to tak jakby dobrze wiedzieli co maja zrobic. Widzew przejebal to my tez musimu zebu czasem ich nie wyprzedzic ehhh szkoda slow

  3. Avatar photo

    Adi

    19 lipca 2020 at 19:21

    oceńcie ich teraz w okolicach 5 (czyli tak jak zawsze po frajerskich porażkach) co oznacza notę wyjściową

  4. Avatar photo

    Jarosław

    19 lipca 2020 at 19:23

    Dzwoniłem do Grzesia Goncerza poprosiłem aby strzelił zwycięska bramkę dla Stali i dał nadzieję. Obiecał że strzeli !!!!

  5. Avatar photo

    widz_ew

    19 lipca 2020 at 19:49

    Dzięki, że pomogliście nam wejść do 1. ligi. Widzew pozdrawia haha

  6. Avatar photo

    Roh

    19 lipca 2020 at 19:50

    Słabi są i tyle. Ta porazka byla do przewidzenia. Stal ostatnio dobrze gra. Tak jak juz tu pisalem. My możemy wygrac tylko z druzynami krire slabo graja. Szkoda gadac. W barazach nie mamy żadnych szans.

  7. Avatar photo

    Kejta

    19 lipca 2020 at 20:13

    Widzew wygra a my przejebiemy nie ma sie co ludzic i liczyc na cud. Gdyby to byla druzyna to by sie napompowali w szatni wyszli i wygrali i mieli awans w kieszeni a tak to wyszli jak cipy i sie zesrali na boisku

  8. Avatar photo

    Kejta

    19 lipca 2020 at 20:15

    A i dodam jeszcze ze za tydzien mozemy sie spodziewac cudow na bukowej. Moze znowu nam bramkarz gola strzeli w ostatniej akcji albo bedziemy wygrywac a na koniec sobie sami strzelimy zeby nie awansowac

    • Avatar photo

      Spox

      19 lipca 2020 at 20:21

      No i jeszcze baraż trzeba będzie jakoś spierdolić …. tak jakoś najlepiej od razu na początku meczu jebnąć swojaka a później jeszcze jakaś czerwona kartka i po bólu

  9. Avatar photo

    Roh

    19 lipca 2020 at 20:26

    I jeszcze coś chcialem napisać bo jestem wkurwiony na niektorych co tutaj komentują. Kurwa po chuj piszecie ze oni nie chca awannnsowac. Kurrrwa jak macie takie ciulstwa pisac to wcale nie piszcie. Slsbi sa i tyle. Awansować oni chca ale nie moga bo sa kelnerami.

  10. Avatar photo

    tomassi

    19 lipca 2020 at 20:39

    Mam nadzieję że prezes … bierze to na klatę.
    A tak ogólnie to rzygać się już chce tym wszystkim.

  11. Avatar photo

    Kabusch

    19 lipca 2020 at 22:58

    A ja jak najbardziej zgadzam się z tymi ,którzy twierdzą że GKS awansować nie chce lub ma zakaz awansu z miasta ,mamy taki potencjał ,że przy tym wyścigu żółwi miejsce w pierwszej dwójce jest bez problemu w naszym zasięgu.

  12. Avatar photo

    Mleczak

    19 lipca 2020 at 23:08

    A już myślałem, że forma rośnie, a może faktycznie tak jest. Tylko chłopaki chcieli u buka dorobić… Jeśli nie to się posrali, prędzej spodziewałem tego po stali. Nie ma co płakać i tak są wyżej niż się spodziewałem, a że przeciętna to drużyna to widać było już dużo wcześniej. Baraże będą nasze, zobaczycie i wtedy i tak im wybaczymy. Szkoda, że nie widać na to wszystko pomysłu, w 1 lidze walka o utrzymanie…

  13. Avatar photo

    Lokaty

    19 lipca 2020 at 23:24

    Teraz kolejne kilkanaście lat ale w 2 lidze… a miasto finansuje tych frajerów a my tracimy czas i śledzimy wyniki. Trzeba płacić ale za wynik, awans a nie walenie w ch.

  14. Avatar photo

    PołudnioweK-ce

    20 lipca 2020 at 01:12

    Jestem wkurwiony i taki też będzie przekaz mojej wypowiedzi..przegrać można nawet przejebac ale w takim żałosnym stylu to ola Boga!!..gdzie jeszcze Widzew nam się podłożył..kurwa wracają demony przeszłości i wiecie co ja już nastawiam sie na najgorsze..at persona bo nie mogę się powstrzymać..byłem cicho ale wybucham..panie „piłkarz” Woźniak czy Pan kurwa jesteś piłkarz czy kurwa dyrygent?!..bo już mnie zaczyna wkurwiać te ciągłe machanie rękami i bezsensowne łapanie żółtych kartek..po chuj Ci to?!..skup się pan na grze! ..pan piłkarz Janiszewski i Mrozek.. eh..szkoden kurwa goden..ogarnijcie się „panowie piłkarze” no chyba że szczytem waszych możliwości i marzeń jest gra w 2 lidze polskiej..czyli na zadupiu wszechświata.. Pozdrawiam

  15. Avatar photo

    dyzma

    20 lipca 2020 at 06:31

    Dlaczego was to dziwi? Od dekady nasz klub jest pośmiewiskiem. Co roku niby o coś walczy, delikatne deklaracje, żeby nie zapeszać a w ostatnich meczach wtopa na całego wedle z góry przygotowanego scenariuszu. Tylko błagam nie mówcie, że to są teorie spiskowe. Ale wy zaś rozliczycie piłkarzy a nigdy starych dziadów w zarządzie Gieksy!!!

  16. Avatar photo

    Irishman

    20 lipca 2020 at 07:52

    Meczy niestety….. choć może raczej stety nie widziałem więc mogę może trochę spokojniej napisać.

    I po raz kolejny napiszę – skończcie fanzolić, że oni nie chcą awansować. Czemu piszecie, ze my nie chcemy, a Widzew czy Górnik chce? Przecież Łęczna grała u siebie i mogła u siebie świętować awans! I co? Teraz jedzie na Legionovie, która na pożegnanie ligi może będzie się chciała pokazać i kto wie jak to się skończy? O Widzewie, to już w ogóle szkoda gadać, bo przy takim budżecie, takiej publice, takim stadionie to ich obowiązkiem było zrobić ten awans kilka kolejek temu!

    A my? My też zrobilibyśmy ten awans już kilka kolejek temu, gdyby nie gra obronna przez którą straciliśmy mnóstwo punktów. I niestety, skoro trenerzy i nasi obrońcy łącznie z bramkarzem nie ogarnęli tego przez całą rundę, to niestety ale do tych baraży będziemy podchodzić z duszą na ramieniu. Całkiem realny staje się więc scenariusz, że… skończy się to jak co roku. Tym bardziej, że będziemy być może znowu (o ile nie wpadniemy na Olimpię) grać 3 mecze co 3-4 dni, a teorię, że załapaliśmy formę na końcówkę można raczej wrzucić do kosza. To raczej trzeba się bać czy nasi rywale sprytnie nie olali walki o awans bezpośredni, aby przygotować się na baraże…..

  17. Avatar photo

    jeżyk

    20 lipca 2020 at 09:08

    Specjalista od Wuefu nie dał rady. Nie dał bo nie mógł dać. To trener o bardzo słabym warsztacie. Jakby mu dać takich zawodników jacy grają w większości II ligowych drużyn pomijając widzew i łęczną to byłaby III liga. Mało tego to człowiek nie wyciągający wniosków z popełnionych błędów. Od dawna kibice to widzą że obrona a w szczególności bramkarz są przyczyna wielu porażek. I co i nic. Kadra liczy sobie trochę zawodników więc pole manewru jest. W szczególności jeżeli chodzi o pozycje bramkarza. Tylko po co coś zmieniać. Rozumiem że pozostali bramkarze są tylko dla ozdoby. Nawet jeżeli po barażach ten zespół awansuje to trener jest do natychmiastowej wymiany bo na wyższym szczeblu to będzie dramat.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Odra Opole zakończyła serię GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

13.04.2023, Katowice
GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
Widzów: 5467.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga