Dołącz do nas

Piłka nożna

Awans był nasz. Już nie jest, bo strzelaliśmy gole do własnej bramki.

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice w ostatniej kolejce wygrał z Pogonią Siedlce i przedłużył swoje nadzieje na bezpośredni awans do pierwszej ligi. Warunkiem takiej możliwości było jednak nie tylko punktowanie GieKSy w ostatnich kolejkach, ale też straty punktowe Widzewa i Górnika Łęczna. Do spotkania w Stalowej Woli katowiczanie przystępowali znając wynik meczu w Rzeszowie, gdzie Resovia wygrała z Widzewem. Wszystko więc zależało od naszych zawodników i już nie musieli się oni oglądać na innych. Stal ostatnio notowała różne momenty – najpierw zespół Szymona Szydełki rozgromił Elanę 5:1, by w ostatnią środę przegrać w Łodzi z Widzewem 0:3.

Trener Rafał Górak wystawił dość żelazny skład. Do jedenastki wrócił Arkadiusz Woźniak, który zastąpił Marcina Urynowicza. W składzie gości oglądaliśmy m.in. naszego byłego zawodnika – Bartosza Sobotkę.

Pierwszą połowę w zasadzie moglibyśmy zamknąć w opisie dwóch sytuacji. Od początku co prawda GKS próbował przejąć inicjatywę, ale co z tego, skoro w ósmej minucie Mrozek popełnia kolejny w ostatnich meczach pusty przelot i pozostawia pustą bramkę? Tym razem wyszedł na 14. metr, piąstkował gdzieś na metr 25. Tam stał Szymon Jarosz, który uderzył nad wszystkimi do opuszczonej bramki i nawet desperacka próba ratowania sytuacji nie zapobiegła utracie gola. Rywale nabrali wiatru w żagle, grali szybciej i żwawiej. GKS bił głową w mur. Najlepszą okazję miał Stefanowicz, który po podaniu Kurbiela uderzył obok słupka. Gdy wydawało się, że na przerwę zejdziemy na jednobramkowym debecie, swój „popis” dał Janiszewski. Tylko on wie, dlaczego stał jak pachołek, gdy przelatywała obok niego piłka i doszedł do niej rywal, minął Mrozka i strzelił do pustej bramki. Po pierwszej połowie wyglądało to tak, że piłkarze nie unieśli ciężaru spotkania. Standardowo machający łapami, zamiast grać Woźniak, sfrustrowany faulujący na żółtą kartkę Stefanowicz, wspomniani Janiszewski i Mrozek. Wyglądało to fatalnie.

W drugiej połowie pierwszy kwadrans był do zapomnienia. Szybko trener dokonał trzech zmian – jeszcze w przerwie Janiszewskiego zastąpił Dejmek, w 58. minucie zeszli Stefanowicz i Woźniak, weszli Urynowicz i Pavlas. GieKSa nadal jednak grała słabo i bezradnie. Stal umiejętnie się broniła, nie pozwalając na groźne sytuacje gości. Jeszcze Wojciechowski zmienił kolejnego sfrustrowanego zawodnika – Michalskiego. Z samych akcji naprawdę nie ma o czym pisać.

Mając drugie miejsce na wyciągnięcie ręki, zespół zagrał kompromitująco źle. Jeszcze mimo wszystko przy takiej „grze” można było pokusić się o bezbramkowy remis. Wspomniane żenujące zachowania w obronie doprowadziły jednak do utraty dwóch bramek i było pozamiatane już w przerwie.

Po raz kolejny w ostatnich latach GKS nie wykorzystał szansy na wskoczenie na miejsce premiowane awansem. Tym razem – najpóźniej z tych wszystkich lat, czyli przed ostatnią kolejką. Teraz dzięki Widzewowi nadal będziemy mieli szansę w ostatniej kolejce. Trudno jednak liczyć, że jednocześnie pokonamy Resovię, a Widzew nie wygra ze Zniczem. To już musiałby być prawdziwy cud. Ktoś powie, że to defetyzm. Niestety w ostatnich latach wszystkie takie sytuacje kończyły się klęską.

Nie ma, że to jest sport. Nie będziemy tolerować rok w rok takich upokorzeń. Awans jest obowiązkiem. Albo w jedną, albo w drugą. Albo będziecie bohaterami, albo skończonymi… Bo jak tu traktować sytuację, w której rywale się podkładają, żebyśmy to wykorzystali (poprzednie lata i teraz), a nasz „wspaniały” zespół niezależnie od piłkarzy ZAWSZE to musi zniweczyć.

19.07.2020 Stalowa Wola
Stal Stalowa Wola – GKS Katowice 2:0
Bramki: Jarosz (8), Śpiewak (42)
Stal: Pietrzkiewicz – Zmorzyński, Płonka (87. Waszkiewicz), Mroziński (77. Stelmach), Sobotka, Śpiewak (90. Szczutowski), Jarosz, Jopek, Witasik, Kiercz, Ciepiela (69. Chromiński).
GKS: Mrozek – Michalski (76. Wojciechowski), Jędrych, Janiszewski (46. Dejmek), Rogala – Woźniak (58. Pavlas), Gałecki, Stefanowicz (58. Urynowicz), Błąd, Kiebzak – Kurbiel.
Ż.kartki: Ciepiela, Pietrzkiewicz – Mrozek, Stefanowicz, Woźniak, Michalski, Rogala, Kurbiel.
Cz.kartki:
Sędzia: Damian Gawęcki.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

18 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

18 komentarzy

  1. Avatar photo

    Piko

    19 lipca 2020 at 19:05

    Gang Olsena

  2. Avatar photo

    Kejta

    19 lipca 2020 at 19:15

    Zas wyglada to tak jakby dobrze wiedzieli co maja zrobic. Widzew przejebal to my tez musimu zebu czasem ich nie wyprzedzic ehhh szkoda slow

  3. Avatar photo

    Adi

    19 lipca 2020 at 19:21

    oceńcie ich teraz w okolicach 5 (czyli tak jak zawsze po frajerskich porażkach) co oznacza notę wyjściową

  4. Avatar photo

    Jarosław

    19 lipca 2020 at 19:23

    Dzwoniłem do Grzesia Goncerza poprosiłem aby strzelił zwycięska bramkę dla Stali i dał nadzieję. Obiecał że strzeli !!!!

  5. Avatar photo

    widz_ew

    19 lipca 2020 at 19:49

    Dzięki, że pomogliście nam wejść do 1. ligi. Widzew pozdrawia haha

  6. Avatar photo

    Roh

    19 lipca 2020 at 19:50

    Słabi są i tyle. Ta porazka byla do przewidzenia. Stal ostatnio dobrze gra. Tak jak juz tu pisalem. My możemy wygrac tylko z druzynami krire slabo graja. Szkoda gadac. W barazach nie mamy żadnych szans.

  7. Avatar photo

    Kejta

    19 lipca 2020 at 20:13

    Widzew wygra a my przejebiemy nie ma sie co ludzic i liczyc na cud. Gdyby to byla druzyna to by sie napompowali w szatni wyszli i wygrali i mieli awans w kieszeni a tak to wyszli jak cipy i sie zesrali na boisku

  8. Avatar photo

    Kejta

    19 lipca 2020 at 20:15

    A i dodam jeszcze ze za tydzien mozemy sie spodziewac cudow na bukowej. Moze znowu nam bramkarz gola strzeli w ostatniej akcji albo bedziemy wygrywac a na koniec sobie sami strzelimy zeby nie awansowac

    • Avatar photo

      Spox

      19 lipca 2020 at 20:21

      No i jeszcze baraż trzeba będzie jakoś spierdolić …. tak jakoś najlepiej od razu na początku meczu jebnąć swojaka a później jeszcze jakaś czerwona kartka i po bólu

  9. Avatar photo

    Roh

    19 lipca 2020 at 20:26

    I jeszcze coś chcialem napisać bo jestem wkurwiony na niektorych co tutaj komentują. Kurwa po chuj piszecie ze oni nie chca awannnsowac. Kurrrwa jak macie takie ciulstwa pisac to wcale nie piszcie. Slsbi sa i tyle. Awansować oni chca ale nie moga bo sa kelnerami.

  10. Avatar photo

    tomassi

    19 lipca 2020 at 20:39

    Mam nadzieję że prezes … bierze to na klatę.
    A tak ogólnie to rzygać się już chce tym wszystkim.

  11. Avatar photo

    Kabusch

    19 lipca 2020 at 22:58

    A ja jak najbardziej zgadzam się z tymi ,którzy twierdzą że GKS awansować nie chce lub ma zakaz awansu z miasta ,mamy taki potencjał ,że przy tym wyścigu żółwi miejsce w pierwszej dwójce jest bez problemu w naszym zasięgu.

  12. Avatar photo

    Mleczak

    19 lipca 2020 at 23:08

    A już myślałem, że forma rośnie, a może faktycznie tak jest. Tylko chłopaki chcieli u buka dorobić… Jeśli nie to się posrali, prędzej spodziewałem tego po stali. Nie ma co płakać i tak są wyżej niż się spodziewałem, a że przeciętna to drużyna to widać było już dużo wcześniej. Baraże będą nasze, zobaczycie i wtedy i tak im wybaczymy. Szkoda, że nie widać na to wszystko pomysłu, w 1 lidze walka o utrzymanie…

  13. Avatar photo

    Lokaty

    19 lipca 2020 at 23:24

    Teraz kolejne kilkanaście lat ale w 2 lidze… a miasto finansuje tych frajerów a my tracimy czas i śledzimy wyniki. Trzeba płacić ale za wynik, awans a nie walenie w ch.

  14. Avatar photo

    PołudnioweK-ce

    20 lipca 2020 at 01:12

    Jestem wkurwiony i taki też będzie przekaz mojej wypowiedzi..przegrać można nawet przejebac ale w takim żałosnym stylu to ola Boga!!..gdzie jeszcze Widzew nam się podłożył..kurwa wracają demony przeszłości i wiecie co ja już nastawiam sie na najgorsze..at persona bo nie mogę się powstrzymać..byłem cicho ale wybucham..panie „piłkarz” Woźniak czy Pan kurwa jesteś piłkarz czy kurwa dyrygent?!..bo już mnie zaczyna wkurwiać te ciągłe machanie rękami i bezsensowne łapanie żółtych kartek..po chuj Ci to?!..skup się pan na grze! ..pan piłkarz Janiszewski i Mrozek.. eh..szkoden kurwa goden..ogarnijcie się „panowie piłkarze” no chyba że szczytem waszych możliwości i marzeń jest gra w 2 lidze polskiej..czyli na zadupiu wszechświata.. Pozdrawiam

  15. Avatar photo

    dyzma

    20 lipca 2020 at 06:31

    Dlaczego was to dziwi? Od dekady nasz klub jest pośmiewiskiem. Co roku niby o coś walczy, delikatne deklaracje, żeby nie zapeszać a w ostatnich meczach wtopa na całego wedle z góry przygotowanego scenariuszu. Tylko błagam nie mówcie, że to są teorie spiskowe. Ale wy zaś rozliczycie piłkarzy a nigdy starych dziadów w zarządzie Gieksy!!!

  16. Avatar photo

    Irishman

    20 lipca 2020 at 07:52

    Meczy niestety….. choć może raczej stety nie widziałem więc mogę może trochę spokojniej napisać.

    I po raz kolejny napiszę – skończcie fanzolić, że oni nie chcą awansować. Czemu piszecie, ze my nie chcemy, a Widzew czy Górnik chce? Przecież Łęczna grała u siebie i mogła u siebie świętować awans! I co? Teraz jedzie na Legionovie, która na pożegnanie ligi może będzie się chciała pokazać i kto wie jak to się skończy? O Widzewie, to już w ogóle szkoda gadać, bo przy takim budżecie, takiej publice, takim stadionie to ich obowiązkiem było zrobić ten awans kilka kolejek temu!

    A my? My też zrobilibyśmy ten awans już kilka kolejek temu, gdyby nie gra obronna przez którą straciliśmy mnóstwo punktów. I niestety, skoro trenerzy i nasi obrońcy łącznie z bramkarzem nie ogarnęli tego przez całą rundę, to niestety ale do tych baraży będziemy podchodzić z duszą na ramieniu. Całkiem realny staje się więc scenariusz, że… skończy się to jak co roku. Tym bardziej, że będziemy być może znowu (o ile nie wpadniemy na Olimpię) grać 3 mecze co 3-4 dni, a teorię, że załapaliśmy formę na końcówkę można raczej wrzucić do kosza. To raczej trzeba się bać czy nasi rywale sprytnie nie olali walki o awans bezpośredni, aby przygotować się na baraże…..

  17. Avatar photo

    jeżyk

    20 lipca 2020 at 09:08

    Specjalista od Wuefu nie dał rady. Nie dał bo nie mógł dać. To trener o bardzo słabym warsztacie. Jakby mu dać takich zawodników jacy grają w większości II ligowych drużyn pomijając widzew i łęczną to byłaby III liga. Mało tego to człowiek nie wyciągający wniosków z popełnionych błędów. Od dawna kibice to widzą że obrona a w szczególności bramkarz są przyczyna wielu porażek. I co i nic. Kadra liczy sobie trochę zawodników więc pole manewru jest. W szczególności jeżeli chodzi o pozycje bramkarza. Tylko po co coś zmieniać. Rozumiem że pozostali bramkarze są tylko dla ozdoby. Nawet jeżeli po barażach ten zespół awansuje to trener jest do natychmiastowej wymiany bo na wyższym szczeblu to będzie dramat.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Pewne utrzymanie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice utrzymał się w Ekstraklasie.

To, co od dłuższego czasu było „pewne” (dla jednych już po Górniku, dla innych po Puszczy, a dla każdego po Wrocławiu) dziś zostało formalnie potwierdzone. Po stracie punktów przez Puszczę Niepołomice w meczu z Pogonią Szczecin (4:5) GieKSa oficjalnie utrzymała się w Ekstraklasie.

Po wielkosoboniej wygranej we Wrocławiu Śląsk stracił szansę na dogonienie nas w tabeli. W miniony wtorek Stal Mielec, po remisie z Górnikiem Zabrze, także przestała nam „zagrażać”. Dziś do tej dwójki dołączyła Puszcza Niepołomice, która nie może nas już wyprzedzić w tabeli.

Przypomnijmy, że nasza drużyna ani razu w tym sezonie nie znajdowała się na miejscu spadkowym, a matematyczne utrzymanie na początku 30. kolejki to duże osiągnięcie, które potwierdza tylko, jak świetny sezon rozgrywa GieKSa.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Świętowanie mistrzostwa jednak w Katowicach?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa nie potrafiła przez 90 minut pokonać bramkarki rywalek, a po naszej stronie pojawiło się zbyt wiele błędów indywidualnych. Tym samym celebracja mistrzostwa musi jeszcze poczekać, a szansa na takową fetę będzie już za tydzień przy Bukowej.

Klaudia Słowińska w Łęcznej doczekała się powrotu na pozycję skrzydłowej. Świetną akcję ujrzeliśmy już w pierwszej minucie – Katarzyna Nowak odważnie wyprowadziła na skrzydło, a centrę Julii Włodarczyk przecięła Natalia Piątek. W 7. minucie Jagoda Cyraniak powstrzymała nacierającą Klaudię Lefeld po dużym błędzie Klaudii Słowińskiej. Odpowiedziała Kozak sytuacyjnym strzelam z dystansu, mocno niecelnie. Blisko zdobycia pierwszej bramki z dystansu była Włodarczyk, golkiperka wzniosła się na wyżyny umiejętności. Na kilkanaście następnych minut walka skupiła się w środku pola, obejrzeliśmy po jednym bardzo nieudanym strzale z obu stron. W 26. minucie Katja Skupień dograła do Pauliny Tomasiak, zupełnie niepilnowanej w polu bramkowym. Ta zgrała piłkę do Julii Piętakiewicz, a Kinga Seweryn była bez szans. Blisko było odpowiedzi po trąceniu piłki w powietrzu Cyraniak, Kinga Kozak nie zdołała wepchnąć piłki obok bramkarki. W 33. minucie Piątek znów uratowała swoją drużynę, ściągając piłkę z nogi rozpędzonej Vuskane, której podawała Kinga Kozak. Po rzucie różnym główkowała Słowińska, wysoko nad bramką. Na zakończenie pierwszej części Julia Piętakiewicz huknęła w samo okienko, Kinga Seweryn udowodniła swoją klasę, broniąc strzał.

W 47. minucie strzał oddała Gabriela Grzybowska, trafiając w wybiegającą Vuskane. Łęczna wyprowadziła kontratak, a centrę Piętakiewicz wybiła Marlena Hajduk na rzut rożny. W 54. minucie Seweryn na przedpolu uratowała swój zespół, nie dając szans Skupień na sfinalizowanie akcji. GieKSa w zasadzie nie miała pomysłu na konstrukcję ataków, nawet kontry kończyły się niecelnymi podaniami. W 58. minucie Kaczor odnalazła długim podaniem Włodarczyk, a Klaudia Słowińska po zgraniu uderzyła w golkiperkę. Pięć minut później Anita Turkiewicz zdołała powstrzymać pędzącą Skupień, nadrabiając dystans. W 69. minucie Katja Skupień padła w szesnastce Kingi Seweryn, arbiter od razu pokazała kartkę za próbę wymuszenia. Minutę później Kinga Kozak miała dobrą okazję po wrzutce Marleny Hajduk, trafiła wprost w bramkarkę. W 79. minucie Jagoda Cyraniak bez zdecydowania podała do Kingi Seweryn, a nasze rywalki skrzętnie tę okazje wykorzystały – pusta bramka i 0:2.

Mistrzostwo Polski musi poczekać. Może się ziścić już jutro, jeśli Czarni przegrają w Szczecinie. W innym wypadku poczekać będziemy musieli do soboty 3 maja. Wtedy o 10:45 na Bukowej zagramy z Pogonią Tczew. Wstęp darmowy – zapraszamy do świętowania mistrzowskiego tytułu z uKOCHanymi. 

Łęczna, 26.04.2025
Górnik Łęczna – GKS Katowice 2:0 (1:0)
Bramki: Piętakiewicz (26), Tomasiak (79).
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Hajduk, Cyraniak (80. Bednarz) – Włodarczyk, Grzybowska, Kaczor (61. Nieciąg), Turkiewicz – Kozak, Vuskane (61. Langosz), Słowińska.
AP Orlen Gdańsk: Piątek – Skupień (84. Ostrowska), Kazanowska, Piętakiewicz (65. Sikora), Lefeld, Ratajczyk, Zawadzka, Głąb, Kłoda, Kirsch-Downs, Tomasiak.
Żółte kartki: Skupień, Głąb – Nowak, Grzybowska, Słowińska, Włodarczyk.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Osłabiona Legia przed meczem z GieKSą

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Drużyna Legii w sezonie 2024/25 rozegra największą liczbę spotkań z całej stawki zespołów PKO BP Ekstraklasy – aż 55. Na to składają się mecze w polskiej lidze, europejskich pucharach oraz Pucharze Polski. Najbardziej intensywnymi miesiącami pod tym względem były sierpień (9 rozegranych spotkań), oraz kwiecień – mecz z GieKSą będzie dla Legii siódmym w tym okresie. 

Taka liczba spotkań rzutuje na postawę drużyny w rozgrywkach ligowych. Legia zajmuje piątą pozycję z 47 punktami (bilans 13-8-8, bramki 52-38). Goście do trzeciego miejsca tracą 8 punktów, a do lidera 12. Legia jest drużyną własnego stadionu – na boiskach przeciwników zdobyła 17 punktów (bilans 4-5-5, bramki 22-23). Bilans ligowych wyjazdów przedstawia poniższa tabela (pogrubioną czcionką wyróżniono wygrane przez Legię mecze):

W ostatnich trzech spotkaniach ligowych na wyjeździe Legia zmierzyła się kolejno z Motorem, Rakowem i Górnikiem. W meczu z Motorem goście przez pierwsze dwa kwadranse przeważali, ale Motor po wyrównaniu w 37. minucie zaczął śmielej atakować. Początek drugiej połowy wyglądał jak pierwszej minuty meczu: Legia miała sporą przewagę i dwukrotnie prowadziła. Gola na 3:3 Motor strzeli po dobitce rzutu karnego w ostatniej akcji meczu. W spotkaniu z Rakowem Legia przegrywała po 47 minutach gry 0:3. Przy takim prowadzeniu Medaliki oddały inicjatywę gościom i na efekt nie trzeba było długo czekać. W 50. minucie padła pierwsza bramka dla Legii, która coraz bardziej zaczęła przeważać… Drugą bramkę przyjezdni strzelili na pięć minut przed końcem spotkania, jednak Raków nie dał sobie wbić gola dającego remis. W ostatnim wyjazdowym meczu Legia w pierwszej połowie nie miała zbyt wiele do powiedzenia – Górnik osiągnął sporą przewagę, jedna strzelona bramka był najmniejszym wymiarem kary. Drugą połowę obie drużyny rozpoczęły bardzo spokojnie od długich ataków pozycyjnych. Prawie po kwadransie Legia wyrównała, a KSG stracił animusz z pierwszej połowy. W 67. minucie Legia strzeliła drugiego gola i Górnik nie miał specjalnie pomysłu jak wyrównać.

Od 10 kwietnia ubiegłego roku trenerem Legii jest kontrowersyjny Gonçalo Feio. Co jakiś czas, według doniesień medialnych, okazuje się, że dalsza praca z drużyną z Warszawy staje pod znakiem zapytania. Jak na razie pozycja trenera, mimo wszystko, wydaje się być niezagrożona. Oczywiście, może się to zmienić w przypadku braku awansu Legii do europejskich pucharów. Ostatnie doniesienia sprzed około tygodnia mówią, że zarząd Legii już wybrał następcę: zostanie nim Białorusin Aleksiej Szpilewski.

Z 52 bramek strzelonych przez Legię, 9 zdobył Bartosz Kapustka, 7 Marc Gual, a następny na liście z 6 trafieniami jest Luquinhas. Najdokładniej podający to Rúben Vinagre z 5 asystami, Ryōya Morishita z 4 oraz Paweł Wszołek, Luquinhas i Kacper Chodyna z 3 ostatnimi podaniami.

Sytuacja kadrowa ze względu na kontuzje jest mocno komplikowana: najlepszy strzelec gości Bartosz Kapustka doznał urazu kolana i nie zagra do końca sezonu. Najprawdopodobniej również do końca sezonu nie zagra Paweł Wszołek, który naderwał mięsień dwugłowy uda. Z kolei Juergen Elitim we wcześniejszych trzech meczach grał ze złamaną ręką, przeszedł operację i podobno może zagrać w sobotnim meczu. Marc Gual, który na początku kwietnia doznał urazu uda, po rehabilitacji wraca do zdrowia i rozpoczął treningi z drużyną. Podobnie bramkarz Gabriel Kobylak, po przejściu zabiegu stawu skokowego wrócił do treningów.  Obrońca Jan Leszczyński zerwał więzadło krzyżowe we wrześniu, do końca sezonu nie pojawi się boisku.

Ze względu na nadmiar kartek nikt z zawodników gości nie pauzuje.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga