Dołącz do nas

Piłka nożna

Bęben maszyny losującej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Nie tak wyobrażali sobie początek sezonu kibice GKS Katowice – nawet w najgorszych snach. Owszem – wiedzieliśmy, że zmieniła się drużyna, że może potrzebować trochę czasu, że seryjnych zwycięstw nie będzie. Mało chyba kto jednak przewidywał, że po siedmiu kolejkach GieKSa będzie miała wstydliwy dorobek punktowy wynoszący siedem oczek i jeszcze bardziej wstydliwe cztery porażki na koncie.

Tak naprawdę ten mizerny dorobek ma swoje drugie dno i sam w sobie nie oddaje poziomu drużyny. Oczywiście obecna ekipa nie jest jeszcze drużyną w pełni uformowaną i posiadającą nie wiadomo jaką jakość – ale szybko, zaskakująco szybko – pokazała potencjał. Po pierwsze wygrali już drugi mecz, po drugie – kolejne trzy spotkania były naprawdę wysokiej jakości – niestety tylko z jedną wygraną, remisem i porażką. Tak naprawdę dopiero dwa ostatnie spotkania jakościowo okazały się słabe, a mecz z Jastrzębiem beznadziejny.

Trudno nie dojść do wniosku, że od bardzo, bardzo dawna nie było takiego trenera jak Jacek Paszulewicz, który odcisnąłby swoje piętno na zespole. Niestety odcisnął je w negatywnym kontekście. Do tego stopnia, że można z przymrużeniem oka powiedzieć, iż mógł się po prostu nie mieszać, tylko dać drużynie żyć swoim życiem.

Oczywiście nie pomijamy piłkarzy, bo przecież nie jest winą trenera, że Adrian Błąd zachowuje się na boisku jak ci ludzie przed hipermarketami w czasie promocji, którzy równo z otworzeniem bram tracą zupełnie kontrolę nad swoimi zachowaniami (w tym przypadku strzały Adriana z każdej możliwej pozycji, nieprzygotowane, bezsensowne, absurdalne). Nie jest winą trenera, że Rumin mając przed sobą olbrzymią bramkę i malutkiego leżącego bramkarza, trafia w niego w Nowym Sączu, a w Częstochowie pokracznie przyjmuje piłkę w jedynej stuprocentowej sytuacji. Nie jest w końcu winą trenera, że Słomka wychodzi z założenia „jeśli nie wiesz co zrobić z piłką, podaj do przeciwnika”. Indywidualne błędy, nonszalancja, brak umiejętności – to jest po stronie piłkarzy.

Problem jest taki, że ktoś tych piłkarzy wystawia i ustawia. Jeśli chodzi o trenera Paszulewicza, decyzje wydają się tak nielogiczne i niekonsekwentne, że trudno nie odnieść wrażenia, iż szkoleniowiec ma przed sobą wielki bęben maszyny losującej, wrzuca do niego kuleczki z nazwiskami piłkarzy i czeka, co się wydarzy.

Tłumaczenie, że najważniejszym czynnikiem jest to, jak ktoś w systemie grania co trzy dni się zregenerował i podawanie tego jako główny argument decydujący o ustalania składu jest śmieszny. Na całym świecie gra się cały czas co trzy dni, piłkarze z Premiership grają czasem 70 meczów rocznie. A u nas jeden tydzień z meczem w środę urasta do rangi klęski żywiołowej, w trakcie której trwa w najlepsze liczenie ofiar. Niestety Paszulewicz nie jest pierwszym trenerem, który takie rzeczy opowiada. Rok temu w analogicznym momencie Piotr Mandrysz również mówił o trudach grania co trzy dni, gdy RAZ byliśmy zmuszeni takie trzy spotkania rozegrać.

To jest choroba polskiej piłki, choroba nieambitnych piłkarzy i trenerów, którzy sami siebie chyba uważają za jakichś ułomów, co to mogą grać raz na tydzień – nie częściej – bo inaczej zaczyna się szukanie tłumaczeń. Patologia.

Niestety z całą sympatią do trenera, ale włożył kij w szprychy dobrze działającego pojazdu. Począwszy od meczu z Tychami widzieliśmy, że ta drużyna ma potencjał, ma możliwości, chce grać efektownie i do przodu. Pojawiały się setki – bramek jeszcze zbyt wielu nie było, ale naprawdę szło to w dobrą stronę. Kulminacją tego była druga połowa z Wigrami, kiedy to raz po raz zespół nękał ekipę gości, Łyszczarz grał po wejściu z ławki fantastycznie, debiutujący Woźniak wyglądał tak, jakby grał w tej ekipie od dawna. Wszystko funkcjonowało bardzo dobrze, GieKSa wygrała i z naprawdę dobrymi nastrojami jechaliśmy do Częstochowy.

Co się wydarzyło później, zostało już szeroko skomentowane, zarówno przez nas, jak i kibiców. W skrócie:

– na lewej obronie pojawił się Słomka – zawalił mecz w Częstochowie i w nagrodę zagrał znowu,
– kilka meczów rozgrywał Midzierski – grał dobrze, ale osobisty foch (?) trenera zdecydował o posadzeniu go na ławie,
– na pół godziny na Rakowie wchodzi Anon. Gra padlinę i w nagrodę gra od początku z Jastrzębiem,
– Łyszczarz po świetnym wejściu z Wigrami, z Rakowem wchodzi na ostatnie 4 minuty, by z Jastrzębiem zagrać od początku,
– Tabiś nie dostaje szansy w Częstochowie, wchodzi na ostatnie minuty z Jastrzębiem i jest jedynym aktywnym,
– Woźniak po dobrym debiucie na szpicy, z Rakowem musi grać skrzydłowego i jest mega zagubiony,
– trener tłumaczy zmiany młodzieżowców kwestiami fizycznymi i zmęczeniem,
– dlatego wystawia Wawrzyniaka, który twierdził, że potrzebuje jeszcze miesiąca, by dojść do formy fizycznej,
– w dodatku wystawia go na stoperze, a nie lewej obronie, bo tam gra wirtuoz Słomka,
– ten, co najbardziej się nadaje na ławkę od wielu meczów – Błąd – gra sobie pełne mecze i psuje wszystkie stałe fragmenty gry.

Uff… miało być skrótowo, ale sami widzicie. Ilość nieracjonalnych decyzji trenera po prostu z całą siłą przełożyła się na postawę zespołu i dwie porażki. Tak dobrze żarło, ale się przeżarło. Trener popsuł dobrze funkcjonujący mechanizm i dwie kolejki sprawiły, że z zespołu czołówki, perspektywicznego, mogącego w tej czołówce się zadomowić mamy… niemal przegrany sezon. Siedem punktów na dwadzieścia jeden możliwych, czyli już czternaście straconych powoduje, że pierwsze dwa miejsca nam odjadą bezpowrotnie. Na tym etapie Raków ma już dziewięć punktów przewagi, co wydaje się praktycznie nie do odrobienia.

To ostatnia szansa dla trenera Paszulewicza, jeśli w 2-3 kolejnych meczach zawali, to klub powinien się z nim pożegnać. Trzymałem jego stronę w poprzednim sezonie, widziałem, że to piłkarze grali tak, jakby sprzedali ten klub za garść srebrników (nawet nie trzydzieści), ale niestety już wtedy popełniał błędy. Trójmecz Stomil – Podbeskidzie – Ruch pokazywał jeden wielki chaos w wystawianiu zawodników, dodatkowo już wtedy mówił, że na mecze derbowe powinno wychodzić więcej wojowników. Nie wyciągnął mitycznych wniosków i to samo powiedział po Jastrzębiu. Nie uczy się na błędach, daje się wciągnąć w pułapkę chaosu i potem decyzje są przypadkowe i właśnie chaotyczne.

Nie jestem przeciwnikiem zmian w składzie, nawet wielu. Ale teraz to było tak, że trener dobrym zawodnikom nie dawał grać, daje grać słabeuszom, dodatkowo wystawia niektórych na dziwnych pozycjach. Najsłabszy młodzieżowiec Słomka gra „pierwsze skrzypce” nie na swojej pozycji.

Czekamy, co będzie dalej. Sezon jeszcze definitywnie nie jest przegrany, ale zaraz może być. Stwierdzenie, że w tej lidze łatwo jest odrobić 9 punktów, podając przykłady Górnika czy Zagłębia, jest jak walnięcie łysego grzywką o kant kuli. Bo na przestrzeni jedenastu lat tylko dwa razy zdarzyło nam się wygrać cztery mecze z rzędu, a niewiele więcej razy trzy takie spotkania. Częściej to my dostawaliśmy kilka razy z rzędu w dupę, a najczęściej po jakimś dobrym wyniku i wzbudzeniu nadziei przychodził mecz derbowy i soczysty gong. Z Zagłębiem, Tychami, Ruchem czy teraz Jastrzębiem.

Ogarnij się trenerze, bo zaraz może być co najwyżej Gryf Wejherowo.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    Mecza

    30 sierpnia 2018 at 21:55

    „nie jest winą trenera, że Adrian Błąd zachowuje się na boisku jak ci ludzie przed hipermarketami w czasie promocji” Słyszeliście w Weszło jak trener opowiadał że ofensywnym graczom daje pełną swobodę w akcjach ofensywnych. Adrian korzysta na maksa i to wina trenera że jeszcze go do pionu nie postawił ale jak sam trener nie ma pomysłu na rozegranie to niech się piłkarz wykaże. Gryf Wejherowo? Z Krakowa jest i Garbarnia po spadku albo Hutnik. Chociaż z całych sił życzę sukcesu w K-ce.

    • Avatar photo

      Obiektywna

      31 sierpnia 2018 at 14:29

      Garniturek jest z Gdańska a nie Krakowa wiec pasuje gryf wejherowo lub ewentualnie wda lipusz .

  2. Avatar photo

    Robson

    31 sierpnia 2018 at 01:28

    No i wreszcie piękny artykuł oddający to co czują kibice GieKSy !

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Pierwsze decyzje kadrowe

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po pierwszym transferze do klubu, który miał miejsce w zeszłym tygodniu, otrzymaliśmy informacje o zawodnikach, którzy odejdą z GKS Katowice.

Swoją przygodę z klubem zakończyli na ten moment Aleksander Komor, Adrian Danek, Bartosz Baranowicz i Mateusz Mak. Wszyscy byli związani z klubem kontraktami od 2023 roku i wydatnie przyczynili się do awansu GieKSy do Ekstraklasy. Ich umowy nie zostaną przedłużone.

Do swoich macierzystych klubów powrócą natomiast Filip Szymczak oraz Dawid Drachal. Odpowiednio do Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa.

Wszystkim piłkarzom dziękujemy za reprezentowanie barw GieKSy i życzymy powodzenia w karierze.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Piłka nożna kobiet Wywiady

Górak: Walka na płaszczyźnie psychologicznej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W trakcie świętowania na boisku mistrzostwa zdobytego przez uKochane zadaliśmy trenerowi Rafałowi Górakowi kilka pytań dotyczących obu piłkarskich drużyn GKS Katowice.

Chciałby pan, żeby kobieca GieKSa została na stałe na Nowej Bukowej?

Rafał Górak: Oczywiście, docelowo to także jest miejsce dla kobiecej dywizji. Cała logistyka też jest potrzebna do przygotowania drużyny na przenosiny, trzeba zabezpieczyć treningi. Nawet my jeszcze tutaj nie jesteśmy do końca przeniesieni, więc pewnie to jeszcze troszkę potrwa.

Czy zespół przejmował się plotką o wsparciu finansowym ze strony Rakowa?

Ubaw był dość dobry, zaraz mieliśmy w głowie szyderczy ton tego wszystkiego. Walka o mistrza toczyła się także na płaszczyźnie psychologicznej. My chcieliśmy zagrać jak najlepiej dla siebie, dla GKS-u.

Alan Czerwiński ma zostać docelowo na wahadle?

Alan Czerwiński to bardzo kompleksowy piłkarz i pomoże nam w każdym aspekcie. Świetnie spisywał się na środku obrony i to jest również jego pozycja. Będzie wystawiany w zależności od potrzeb.

Ma trener już jakiś plan na początek przyszłego sezonu?

Zawodnicy będą mieli zero-jedynkowe wakacje, a my z dyrektorem mamy trochę pracy związanej z kadrą i nie tylko. Trochę pracy jest, ale ten tydzień, dziesięć dni dla siebie muszę urwać, żeby się trochę zresetować.

Ósme miejsce na koniec to wynik dobry czy bardzo dobry?

Bardzo dobry.

Gdyby jakimś cudem jednak pojawił się dodatkowy milion na koncie klubu, to jakby go wykorzystać?

Milion złotych czy euro? (śmiech)

Euro, zaszalejmy.

Na pewno na zwiększanie standardu wokół zespołu, żeby w GKS-ie rósł poziom przygotowania piłkarzy do gry. Nigdy nie będę chciał powstania kominów płacowych, nie możemy otwierać się na taki kierunek. Każdy milion euro nam się przyda, żeby drużyna była coraz lepsza.

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Kibicowska galeria z wyjazdu do Gdańska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kibicowskiej galerii z wyjazdu do Gdańska, gdzie dwoma pociągami specjalnymi wybrało się 1221 fanów GKS Katowice, w tym 1 kibic Baníka Ostrava i 6 przedstawicieli JKS Jarosław. Zdjęcia nadesłane przez kibiców.   

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga