Dołącz do nas

Piłka nożna

Gdzie ta katowicka młodzież?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Czy kadra GKS-u Katowice została w tym sezonie odmłodzona? Nie da się ukryć, że tak. Wciąż jednak czekamy na moment, kiedy pierwszą kadrę GieKSy regularnie będą wzmacniać jej wychowankowie. Póki co, z małymi wyjątkami, jesteśmy zmuszeni bazować na transferach i wypożyczeniach, ale warto tu pamiętać, że choć Bartosz Mrozek jest wypożyczony z Lecha, a Patryk Grychtolik przyszedł z Zagłębia Lubin, to obaj mocno identyfikują się z GKS-em.

W Katowicach mamy też Rozwój, z którym liczyliśmy, że współpraca będzie wyglądać chyba nieco lepiej. Korzystając z przerwy w rozgrywkach postanowiłem zrobić mój mały ranking młodych zawodników (rocznik 2000 i młodsi), którzy są wychowankami GKS-u i Rozwoju i co najmniej otarli się o piłkę seniorską. Część z nich miałem okazję oglądać stosunkowo niedawno, część trochę dawniej, więc nie ma co specjalnie przywiązywać się do konkretnych miejsc w rankingu – jest to moja subiektywna ocena zarówno aktualnych umiejętności, jak i potencjału.

1. Bartosz Baranowicz
Środkowy pomocnik z rocznika 2003 z występami w kadrze Polski U15 i U16. Zaczynał w Gwieździe Ruda Śląska, ale kluczowy czas dla swojego, nomen-onem rozwoju, spędził już w Katowicach. Pierwsze występy na poziomie seniorskim zaliczył już w wieku 15 lat. Samo to mówi wiele o jego umiejętnościach. Rok temu gościnnie pojawił się na treningach GieKSy, jednak w lecie po wycofaniu się Rozwoju z rozgrywek seniorskich przeniósł się do Zabrza. Występuje tam w trzecioligowych rezerwach i w Centralnej Lidze Juniorów. Jego przygoda z seniorską piłką jest póki co raczej przeciętna – ostatni raz w drugiej drużynie Górnika zagrał jeszcze w październiku i dostał ,,wędkę” w pierwszej połowie meczu ze Ślęzą Wrocław, jednak trzeba pamiętać, że był jednym z najmłodszych zawodników na tym poziomie rozgrywkowym w całej Polsce. Miałem okazję być na jedynym meczu drużyny CLJ Górnika, jaki udało się rozegrać w tym roku – grał tam jako ,,dziesiątka” podwieszona pod napastnikiem. Ja jednak chętniej widziałbym go w roli registy, dla którego w ustawieniu 4-4-2, jakim najczęściej gra Górnik, trochę brakuje miejsca. Jestem jednak przekonany, że jeśli jego głowa będzie prawidłowo funkcjonować, to w piłce osiągnie sporo.

2. Mateusz Chmarek
Na drugim miejscu najmłodszy zawodnik w całym rankingu – w lutym obchodził 16. urodziny. Zadebiutował już na poziomie centralnym – gdy Rozwój był już pogodzony ze spadkiem z drugiej ligi, Chmarek dwukrotnie pojawił się na boisku i w obu przypadkach zdobył bramkę (raz z karnego). Tutaj także miałem okazję widzieć jedyny rozegrany mecz w tym roku – w ramach ligi makroregionalnej Rozwój mierzył się ze Stilonem Gorzów. Dość powiedzieć, że w rozgrywkach tych mogą grać zawodnicy z rocznika 2001, a grający na skrzydle Chmarek z rocznika 2004 zdecydowanie wyróżniał się na boisku swoim myśleniem do przodu i kontrolą nad piłką. Pewnie niedługo będzie musiał się zastanowić, co Rozwój może mu jeszcze dać, skoro przerasta ich najstarszy rocznik. Podobnie jak Baranowicz ma już za sobą mecze w biało-czerwonych barwach – miał nawet jechać z kadrą U16 na juniorskie mistrzostwa… Ameryki Południowej. Czemu Polska miała tam grać – nie pytajcie.

3. Bartłomiej Neugebauer
Podium uzupełnia kolejny wychowanek Rozwoju, który tak jak zwycięzca mojego rankingu – także jest aktualnie zawodnikiem Górnika Zabrze. Bramkarz z rocznika 2002 w tym sezonie zaliczył 10 meczów w CLJ i 7 w trzeciej lidze. Seniorski debiut zaliczył jako 16-latek w drugiej lidze, wchodząc na boisko z ławki w ostatnim meczu sezonu 17/18. W kolejnych rozgrywkach pięciokrotnie bronił bramki Rozwoju przez pełne 90 minut. On również bywał gościnnie na treningach GieKSy, w której barwach zresztą zaczynał przygodę z piłką. Gdyby w lecie wybrał żółto-zielono-czarne barwy zamiast biało-niebiesko-czerwonych – według mnie walczyłby z Bartoszem Mrozkiem o numer 1, a miejsce w składzie meczowym miałby pewne.

4. Kacper Tabiś
Zawodnik dobrze znany i ze zdecydowanie największym doświadczeniem na poziomie seniorskim, a skoro tak, to nie wypada o nim nie wspomnieć w czołówce. Na papierze wszystko wygląda ładnie – dwukrotnie transferowany z drugoligowego klubu na zaplecze Ekstraklasy, więc w teorii sugerowałoby to, że po prostu przerasta ten poziom, ale czy tak rzeczywiście jest? W praktyce nic na to nie wskazuje. Swój ostatni sezon w Rozwoju zakończył z jednym golem przez prawie 2000 minut na boisku… i była to jego ostatnia bramka w seniorskiej piłce, a przecież jest zawodnikiem ofensywnym. Po ponownym zawitaniu do drugiej ligi był jednym z najmniej grających zawodników GieKSy i uratował go przepis o młodzieżowcu i fakt, że trener Odry znał go z juniorów. Na pewno wielu zawodników w jego wieku chciałoby mieć nawet taką renomę, jak on, ale powoli trzeba chyba odchodzić od myślenia, że to zawodnik z większym potencjałem, choć oczywiście może nas jeszcze zaskoczyć.

5. Thomas Skiba
Na piątym miejscu pozwoliłem sobie na nieco kontrowersyjną kandydaturę. W końcu Skiba z seniorami grał co najwyżej w A-klasowych rezerwach, a za nim dałem zawodników z doświadczeniem chociażby drugoligowym. Skąd więc taka moja decyzja? Przez pozycję, na jakiej występuje. Nie pamiętam sytuacji, żeby gdziekolwiek w Polsce nie brakowało komuś lewych obrońców. 19-latek, który do GieKSy trafił prosto z USA, nie dość, że występuje na tej jakże deficytowej pozycji, to w dodatku gra tak, jak od nowoczesnego skrajnego defensora się wymaga – ofensywnie, z polotem, dobrą grą 1v1. Przyznam szczerze, nie spodziewałem się, że jego wejście do seniorów będzie na tyle trudne, że nie dostanie szansy nawet w spotkaniach pucharowych, ale dalej mocno wierzę w tego chłopaka. Jego przykład dobrze pokazuje, jak bardzo GKS potrzebuje drużyny rezerw na nieco bardziej poważnym poziomie niż A-klasa.

6. Sebastian Olszewski
Powracamy do wychowanków Rozwoju. Gdy ogłoszono, że w GieKSie młodzieżowcy będą występować w bramce i na prawej obronie, Olszewski wydawał się idealnym kandydatem do transferu. Prawy obrońca z rocznika 2001 wybrał jednak pierwszoligową Wartę Poznań. W drużynie wicelidera zaplecza Ekstraklasy pojawił się na boisku tylko dwa razy – raz na 17 minut w lidze, a za drugim razem na dogrywkę w meczu pucharowym przy Bukowej. Na rundę wiosenną został wypożyczony do trzecioligowej Kotwicy Kołobrzeg – w jedynym wiosennym meczu wszedł na boisko w 81. minucie.

7. Daniel Kamiński
Kolejny talent wychowany przy Zgody. 19-letni skrzydłowy już w sezonie 17/18 dosyć regularnie pojawiał się na drugoligowych boiskach, a od tego sezonu reprezentuje barwy KKS-u Kalisz, gdzie póki co uzbierał 831 minut i zdobył jedną bramkę.

8. Kajetan Kunka
Ponownie wychowanek Rozwoju z występami w młodzieżowych reprezentacjach na koncie i który aktualnie jest zawodnikiem Górnika. Trafił tam w zimę na półroczne wypożyczenie z możliwością wykupu. Nie ma on jednak zbyt dużego doświadczenia w seniorskiej piłce – w sezonach 17/18 i 18/19 łącznie nie uzbierał nawet 1000 minut, jednak jest on obrońcą, a tu jak wiadomo trenerzy nieco rzadziej ryzykują z młodymi zawodnikami.

9. Szymon Frankowski
Dziewiąte miejsce i dopiero drugi wychowanek GieKSy. Do kadry pierwszego zespołu dołączył na początku 2018 roku, ale dopiero w tym sezonie doczekał się debiutu w oficjalnym meczu. Te 180 minut dobrze pokazało zarówno jego plusy, jak i minusy – z jednej strony dobry refleks na linii, a z drugiej duży problem z grą na przedpolu. W dzisiejszych czasach ciężko sobie wyobrazić sukces bramkarza, który ma problemy chociażby z oceną wyjść do dośrodkowań. Potencjał jest, ale przed nim wciąż dużo pracy.

10. Patryk Szwedzik
Przyznam szczerze, że chodząc na mecze naszych juniorów jakoś nie dostrzegłem w Patryku potencjału na coś więcej, ale wychodzi na to, że jeszcze dużo nauki przede mną. Myślę, że nie sposób jednak ominąć w jego rozwoju rolę Rafała Góraka. W zimowych sparingach wystawiany był na skrzydle, jednak jestem przekonany, że jego miejsce jest na środku ataku, a gra z boku ma mu po prostu pomóc w rozwinięciu pewnych cech, gdzie jest jeszcze sporo miejsca na poprawę.

11. Patryk Wnuk
Dla wielu kibiców to zawodnik-zagadka. Wyciągnięty z juniorów przez Jacka Paszulewicza, dobrze prezentował się w sparingach, jednak w lidze nie zagrał ani minuty i chyba nawet ani razu nie znalazł się na ławce. Potem wypożyczenie do Radzionkowa… i po jednej rundzie transfer definitywny. Na poziomie trzeciej ligi miewał ,,ciężary”, ale po spadku popularnych ,,Cidrów” jest ich podstawowym stoperem na piątym poziomie rozgrywkowym. Niedawno pojawił się na testach w Termalice. Na pewno ma jeszcze szansę na powrót na szczebel centralny.

12. Szymon Małecki
Od kilku lat jego nazwisko gdzieś przewija się w kontekście pierwszej drużyny, ale ostatecznie ten skrzydłowy wciąż nie zaliczył nawet minuty w oficjalnym meczu w GieKSie. Regularnej gry szuka na wypożyczeniach. Rok temu wiosną trafił do Radzionkowa, gdzie na tyle przekonał do siebie trenera Rakoczego, że ten jesienią postanowił ponownie go wypożyczyć – tym razem do Polonii Bytom. Ta przygoda nie była jednak dla niego udana i wiosną miał zejść poziom niżej do Gwarka Ornontowice.

13. Bartosz Marchewka
Gdyby stworzyć taki ranking kilka lat temu – prawdopodobnie zająłby on pierwsze miejsce. Od dłuższego czasu jego kariera to jednak równia pochyła i teraz zamiast być nowym Arkadiuszem Milikiem, miał szukać szczęścia w czwartoligowych Goczałkowicach. Wszystko wskazuje jednak na to, że będzie musiał jeszcze trochę poczekać na szansę, bo ligi regionalne prawdopodobnie już nie wznowią gry. Wiele mówi sam fakt, że w hierarchii napastników wyprzedził go Patryk Szwedzik, który do niedawna był zawodnikiem kompletnie anonimowym.

14. Łukasz Jedyński
Kapitan naszej zeszłorocznej drużyny juniora starszego. Bywał na treningach pierwszej drużyny GKS-u, ale ostatecznie musiał zejść do czwartej ligi, by regularnie grać w barwach Gwarka Ornontowice. Środkowy pomocnik w naszych juniorach był specjalistą od stałych fragmentów gry.

15. Michał Szymała
Na końcu rankingu znalazł się nasz środkowy obrońca z rocznika 2001. Wielokrotnie można było go dostrzec na zdjęciach z treningów pierwszej drużyny. Zarówno przed sezonem, jak i w przerwie zimowej był z seniorami na zgrupowaniach, jednak oficjalnie wciąż nie znajduje się on w kadrze zespołu. Wie, o co chodzi w grze na środku obrony, jednak z jakiegoś powodu wciąż brakuje mu odpowiedniej postury.

Mogło być gorzej, ale jednak razi po oczach zdecydowana przewaga Rozwoju pod tym względem. Kiedy może się coś zmienić? Tabele wskazywałyby na to, że nieco więcej będziemy mogli zacząć oczekiwać od aktualnej kategorii U14 – nasza drużyna trampkarza C2 zajmuje drugie miejsce w pierwszej lidze wojewódzkiej tuż za Rakowem Częstochowa, a rok młodsi zawodnicy, czyli młodzik D1, są na pierwszym miejscu przed Górnikiem Zabrze. Najważniejszym sprawdzianem będzie jednak oczywiście to, jak poradzą sobie z przejściem do seniorskiej piłki.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    KaTe

    17 kwietnia 2020 at 15:28

    Niestety, tak to właśnie wygląda…
    Nasze odmłodzenie kadry polega na tym, że prawie nie ma w niej trzydziestolatków.
    Ale jednocześnie – brakuje nastolatków. W szerokim składzie najmłodsi są z rocznika 2001.
    Cóż, zarówno szkolenie, jak i skauting – to wyłącznie ruchy pozorowane. Nasza pozycja w drugoligowej klasyfikacji Pro Junior System wszystko wyjaśnia. Zajmujemy zaszczytne drugie miejsce (od końca).

  2. Avatar photo

    Kb

    19 kwietnia 2020 at 16:02

    Baranowicz w meczu ze Ślęza nie dostał „wędki ” tylko doznal urazu kolano przez ktory pauzowal do konca lutego

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga