Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

GKS Katowice stracił prowadzenie w doliczonym czasie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Widzew Łódź 2:2 (2:1).

gol24.pl – Cztery gole w meczu GKS Katowice – Widzew Łódź. Gościom remis uratował Jakub Łukowski w doliczonym czasie

Emocje do samego końca. GKS Katowice mimo odwrócenia wyniku przed przerwą ostatecznie zremisował z Widzewem Łódź 2:2. Goście drugą bramkę na wagę punktu zdobyli w doliczonym czasie za sprawą wprowadzonego Jakuba Łukowskiego.. Widowisko przy Bukowej śledziło 6756 widzów. Z powodu zakazu zabrakło gości.

To był ciekawy, dynamiczny mecz. Strzelanie rozpoczął i skończył Widzew. W 13 minucie po dograniu Hilarego Gonga z prawej flanki do siatki trafił Imad Rondić. Dla Bośniaka to trzeci goli w sezonie. Tyle samo ma też w zespole Fran Alvarez i jeszcze ktoś o czym za chwilę.

Gra toczyła się przy nieustannych opadach deszczu. GieKSa odpowiedziała Widzewowi tuż przed przerwą. W kapitalnym stylu; dwie bramki pozwolił jej odwróć wynik.

Najpierw Bukową rozbudził Oskar Repka, wykorzystując szansę po wznowieniu z autu. Potem gości dobił Marcin Wasielewski. Piłka po jego strzale odbiła się od jednego z rywali i z tego powodu zmyliła interweniującego Rafała Gikiewicza.

Gdy wydawało się, że Widzew nie wywiezie ani punktu, wtedy czyli w doliczonym czasie wynik na 2:2 ustalił niezawodny Jakub Łukowski.

katowickisport.pl – GKS Katowice stracił prowadzenie w doliczonym czasie. Tylko remis z Widzewem

[…] W pierwszych minutach Widzew bardzo wysoko podszedł do zawodników gospodarzy, którzy wykorzystywali takie ustawienie Widzewa i rzucali niebezpieczne piłki za plecy obrońców. Tak właśnie katowiczanie stworzyli sobie dwie groźne okazje. Widzew uspokoił w kolejnej fazie meczu sytuację na boisku i to on kontrolował wydarzenia na boisku.

Łodzianie zachowywali bardzo dużą kulturę gry i naprawdę przyjemnie patrzyło się na to, jak łodzianie rozgrywają piłkę. Dobra gra podopiecznych Daniela Myśliwca przełożyła się na bramkę. Piłkę na prawej flance otrzymał Hilary Gong, rozejrzał się i dograł do czyhającego w polu karnym Imada Rondicia. Nigeryjczyk miał trochę szczęścia, bo po jego zagraniu był jeszcze rykoszet, ale znakomicie zachował się przede wszystkim Bośniak, który poszedł do końca na piłkę, uprzedził Kudłę i wpakował futbolówkę do siatki.

Niewiele wskazywało na to, że GKS może odrobić straty w pierwszej połowie. Katowiczanie jednak fantastycznie zareagowali na stratę bramki i jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie. Najpierw zamieszanie w polu karnym po wrzucie z autu wykorzystał Oskar Repka, a kilka minut później szczęście miał Wasielewski, którego strzał odbił się od Żyry i zmylił Rafała Gikiewicza. Między pierwszym, a drugim golem dla GKS-u piękny strzał oddał Sebastian Kerk, ale kapitalna interwencją popisał się Kudła.

W drugiej połowie gra Widzewa nie wyglądała już tak dobrze. Łodzianie mieli problem z przejęciem inicjatywy. Swoje okazje mimo to mieli Sypek i Shehu. Strzał pierwszego obronił Kudła, a próba Shehu po rzucie rożnym okazała się minimalnie niecelna i wylądowała na górnej siatce.

GKS Katowice kontrolował spotkanie w drugiej połowie. Widzew miał ogromne problemy z tworzeniem sytuacji, ale kolejny raz w tym sezonie błysnął Jakub Łukowski. Pomocnik po wejściu z ławki nie miał zbyt wiele okazji do pokazania się, ale w doliczonym czasie gry zrobił to, co umie najlepiej. Łukowski pięknie przymierzył zza pola karnego i dał Widzewowi remis. Tuż po wznowieniu gry przez GKS, Widzew miał od razu kolejną sytuację, ale Said Hamulić trafił tylko w boczną siatkę. Wydaje się jednak, że należał się łodzianom rzut rożny. Więcej bramek przy Bukowej nie padło. Widzew podzielił się punktami z GKS-em Katowice.

widzewtomy.net – GKS Katowice – Widzew Łódź 2:2 (2:1)

Trzecia wyjazdowa porażka z rzędu w wykonaniu drużyny Widzewa była o włos, ale w doliczonym czasie gry gola na wagę remisu zdobył rezerwowy Jakub Łukowski. Łodzianie wywalczyli punkt w deszczowych Katowicach. Nieskory do głębokich zmian w składzie Daniel Myśliwiec zaszokował przed meczem, wymieniając w wyjściowej jedenastce aż pięciu zawodników!

[…] W pierwszych fragmentach widzewiacy zepchnęli rywali do obrony, a skorzystać mógł na tym Shehu, który uderzył płasko w kierunku długiego rogu. Niestety, niecelnie. Natychmiast odpowiedzieli gospodarze, bramkę opuścił Rafał Gikiewicz, brakowało jedynie precyzyjnego posłania piłki do siatki, lecz ani Bartoszowi Nowakowi, ani Grzegorzowi Rogale nie udało się znaleźć właściwego momentu. Za chwilę „Gieksa” znów groźnie zaatakowała, ale górę wzięło poświęcenie łodzian w defensywie, a konkretnie dobra interwencja Samuela Kozlovskyego.

Po mocnym początku z obu stron, tempo zawodów spadło, więc czerwono-biało-czerwoni postanowili znów podnieść widzom ciśnienie. I to w sposób najlepszy z możliwych, bo otwierając wynik. Na prawą flankę zagrał Kerk, piłkę dośrodkował Gong, a ta odbiła się od nóg Lukasa Klemenza, zmieniając nieco parabolę lotu. Skorzystał z tego Imad Rondić, który uprzedził Dawida Kudłę i z kilku metrów trafił na 1:0! W 24. minucie prowadzenie mogło zostać podwyższone. Wrzutka Kozlovskyego nieco zaskakująco spadła na nogę Gonga, a ten źle przyjął piłkę. Próbowali w tej akcji jeszcze Rondić i Fran Alvarez, ale Kudła i jego koledzy z pola byli czujni, blokując uderzenia.

Katowiczanie dążyli do wyrównania i trzeba im oddać, że potrafili być niebezpieczni. Zwłaszcza w 30. minucie, gdy Paweł Raczkowski podyktował kontrowersyjny rzut wolny tuż przed polem karnym. Na szczęście ani przy bezpośrednim strzale, ani przy sytuacyjnych dobitkach, GKS-owi nie udało się wykorzystać szansy. Inaczej było osiem minut później. W wydawałoby się błahej sytuacji, bo przy wyrzucie z autu, pojedynki powietrzne przegrali Kastrati, a później Mateusz Żyro, a piłka trafiła do Oskara Repki. Wystarczyło huknąć z bliska, by doprowadzić do remisu i tak się właśnie stało!

To był jednak dopiero początek problemów RTS. Cztery minuty później na solową akcję w polu karnym zdecydował się Marcin Wasielewski, który ograł Gonga na tzw. zamach, a po strzale pomógł mu delikatny rykoszet od próbującego blokować Żyry i było 2:1 dla „Gieksy„! Jedyna szansa na poprawę wyniku przed końcem pierwszej połowy to uderzenie Shehu, któremu znów zabrakło nieco celności. Po chwili Raczkowski na kwadrans wysłał oba zespoły do szatni.

Po przerwie pierwsza groźniej zaatakowała drużyna z Bukowej. Po błędzie Ibizy w wyprowadzeniu piłki nad poprzeczką uderzył Sebastian Bergier. Trzeciego gola mogła przynieść jej również dobrze wyprowadzona kontra, lecz Rogala spudłował przy finalizacji akcji. Sygnał do ataku ze strony Widzewa dał w końcu mało widoczny dotąd Jakub Sypek. Pomocnik chciał wykorzystać mokrą od intensywnego deszczu murawę i strzelił płasko, ale Kudła nie dał się zaskoczyć.

[…] Bardzo niewiele, pod drugą z bramek pomylił się też Nowak. Byliśmy też świadkami zamieszania po nieudanym chwycie piłki przez Gikiewicza, ale zakończył je gwizdek arbitra, sygnalizujący przewinienie.

Czas upływał, a rezultat sprzed przerwy pozostawał taki sam. Zmieniła się natomiast aura. I to na gorsze, bo zgodnie z czarnymi prognozami deszcz przeszedł w istną ulewę.

[…] Szans na „zamknięcie” starcia szukali natomiast gospodarze. Jedną z nich miał wprowadzony z ławki Borja Galan, lecz po początkowym małym kiksie Gikiewicz opanował sytuację. Do piątkowych zawodów doliczono cztery minuty, w trakcie których miejscowym humory popsuł Łukowski. To właśnie on najlepiej zachował się w polu karnym i posłał mocny strzał poza zasięgiem Kudły, doprowadzając do remisu! Niedługo później mecz dobiegł końca.

expressilustrowany.pl – GKS Katowice – Widzew Łódź 2:2. Cztery gole na Górnym Śląsku. Punkt gości w ulewnym deszczu

W spotkaniu ósmej kolejki piłkarskiej ekstraklasy Widzew zremisował na Górnym Śląsku z GKS Katowice 2:2 (1:2). Ten mecz rozgrywany był w strugach ulewnego deszczu. Prawda jest taka, że łodzianie już do przerwy powinni sobie zapewnić komplet punktów. Nie potrafili jednak tego uczynić, więc gospodarze odrobili straty z nawiązką. Na szczęście tuż przed końcem meczu wyrównał Łukowski. Trzeci remis podopiecznych trenera Daniela Myśliwca w tym sezonie z jednej strony pozostawia więc uczucie niedosytu, ale z drugiej trzeba się z niego cieszyć.

lodz.pl – Wyjazdowa bessa trwa. Widzew Łódź podzielił się punktami z GKS Katowice

Widzew Łódź w tym sezonie nie radzi sobie najlepiej na wyjazdach. Tym razem było podobnie. Mimo dobrego meczu RTS zremisował 2:2 z GKS Katowice. Widzew zaczął bardzo energetycznie. Wysoki pressing i bardzo ofensywna gra zepchnęła GKS do głębokiej defensywy. Z niej gospodarze wyrywali się szybkimi kontratakami. Dużo miejsca mieli po prawej stronie, gdzie grali Lirim Kastrati i Hilary Gong. Obaj dobrze sprawdzali się w ataku, ale zdecydowanie słabiej w destrukcji. Odważna gra łodzian przyniosła efekt. W 13. minucie Gong dośrodkował, piłka odbiła się od jednego z obrońców i dopadł do niej Imad Rondić, który wepchnął ją do siatki. RTS przeważał, ale nie przynosiło to kolejnych bramek. Te z kolei strzelać zaczęli katowiczanie. W 38. minucie wyrównał Oskar Repka, a cztery minuty później swój zespół na prowadzenie wyprowadził Marcin Wasielewski. Oba gole padły po błędach w defensywie zespołu Daniela Myśliwca. Taki wynik utrzymał się do końca pierwszej połowy

Widzew na drugą połowę wyszedł z wolą szybkiego odrobienia start. Huraganowe ataki kosztowały wiele sił, ale nie przyniosły bramkowego rezultatu. Wtedy do głosu doszli gospodarze. GKS był blisko strzelenia trzeciej bramki, ale na przeszkodzie stawały słupek i Rafał Gikiewicz. Widzew gra do końca i kolejny raz to pokazał. Po zamieszaniu w polu karnym Jakub Łukowski wyrównał na 2:2, kilka minut później sędzia zakończył spotkanie.

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS-u mokrzy i dumni. Ich zespół zremisował z Widzewem, ale pokazał wielkie serce do walki

Jeśli lubicie moknąć i marznąć w tłumie i jednocześnie przeżywać mocne piłkarskie emocje to piątkowy mecz GKS-u Katowice z Widzewem stanowił idealną ofertę. Alerty o możliwych ulewach i podtopieniach towarzyszyły kibicom na Bukowej, których jednak rozgrzewała nadzieja na drugie domowe zwycięstwo zespołu Rafała Góraka. Skończyło się remisem, jednak GieKSa po raz kolejny pokazała wielki charakter.

Jeśli są momenty zmieniające wszystko, to za taki trzeba uznać awans GKS-u Katowice do Ekstraklasy. Nagle Bukowa zaczęła zapełniać się kibicami, a ich wiara i doping słynną presję przekierowały na zespoły przyjeżdżające na Bukową.

Nie inaczej było w piątkowy wieczór. Alerty ostrzegające o potopie nie odstraszył fanów ekipy Rafała Góraka, którzy zresztą panowali na swoim obiekcie bezdyskusyjnie, bo Widzew musi się obywać bez wyjazdowego wsparcia po żenującej gonitwie po dachach Cracovii. Kilku kibiców Katowic postanowiło zresztą skorzystać z okazji i zajęło miejsca w sektorze dedykowanym gościom, ale ponieważ nad nim nie ma zadaszenia dość szybko ewakuowali się na macierzysty Blaszok.

Doping dla GieKSy niósł i podniósł piłkarzy, gdy ci przegrywali 0:1. Piorunująca końcówka pierwszej połowy zamieniła się w żółtą falę euforii.

Ta energia płynęła z trybun aż do końca meczu. Nie zgasła nawet wtedy, gdy Widzew w ataku rozpaczy doprowadził do remisu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga