Dołącz do nas

Piłka nożna

Katowice vs. Tychy – spoglądając w przeszłość

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W najbliższą sobotę GKS Katowice podejmie rękawice w pojedynku ze swoim imiennikiem z Tychów. Na dzień dzisiejszy zdecydowanie korzystniej prezentuje się beniaminek I ligi. Kibicom GieKSy płomyk nadziei zaświecił dobry mecz, jaki zawodnicy z Katowic zagrali w poprzedni weekend w Nowym Sączu. Zanim zaczniemy pisać o arcyciekawie zapowiadającym się starciu cofnijmy się jednak kilkadziesiąt lat wstecz, by sprawdzić jak wyglądały poprzednie mecze ligowe pomiędzy oboma ekipami.

Pierwszym meczem ligowym obu GKS-ów był mecz w sezonie 73/74 rozgrywany w ramach rozgrywek grupy południowej II ligi. Dla GieKSy był to już trzeci z rzędu sezon stagnacji na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. GKS Tychy był zaś beniaminkiem na tym szczeblu rozgrywek. Tyski klub prowadzony przez byłego trenera naszego klubu Jerzego Nikiela był rewelacją rozgrywek i faworytem meczu z Katowicami. W 7. kolejce starszy z klubów dał jednak swojemu rywalowi lekcję wygrywając na obiekcie w Tychach 1:3. Gra GieKSy bazowała na szybkich atakach po odbiorze piłki, co przyniosło zespołowi trenera Forysia aż trzy bramki. Ich autorami byli kolejno Pluta (x2) oraz Wowra. GKS Tychy odpowiedział tylko raz, za sprawą Tuszyńskiego, który w pierwszej połowie pokonał legendarnego Sputa. Mecz był oglądany przez rekordową liczbę – 10 tyś widzów. W rewanżu niestety lepsi okazali się goście. Mimo, że to Katowice ciągle naciskały na defensywę przeciwnika, to jedyną bramkę w tamtym meczu zdobył zespół z Tych. Po rzucie rożnym piłkę do siatki skierował Janikowski. Wygraną Tyszanie zawdzięczali swojemu bramkarzowi – Stefanowi Aniołowi, który był tego dnia prawdziwym…Aniołem Stróżem Tyskiej bramki. Na koniec sezonu do I ligi awansował właśnie GKS Tychy, GKS Katowice był czwarty.

Po czterech latach oba kluby znów konfrontowały się w tej samej lidze. Tym razem role się odwróciły. GieKSa miała już dość II ligi i jedyne, o czym myślała to upragniony awans. GKS Tychy zaś był spadkowiczem z I ligi. W pojedynkach obu klubów znów za każdym razem lepsi byli goście. W rundzie jesiennej GKS był niepokonany aż do 11. kolejki, kiedy to przegrał właśnie z Tychami. Jedynego gola zdobył były gracz Górnika Zabrze – Alojzy Deja już w 16 minucie. Trójkołowi ruszyli do odrabiania strat, ale tego dnia zawodziła skuteczność i w ostateczności trzy punkty powędrowały do rywala. Rewanż w Tychach, chociaż rozgrywany na niskim poziomie przyniósł kibicom GieKSy radość z kompletu punktów. Do bramki Heiznera trafiali w pierwszej połowie Pluta, a w drugiej zaś Łuczak. Warto jeszcze przypomnieć, że właśnie w sezonie 78/79 GKS Tychy wyeliminował naszą drużynę z rozgrywek i Puchar Polski. Koniec końców do Katowice były górą, gdyż wywalczyły upragniony awans do I ligi.

Na kolejny, trzeci dwumecz pomiędzy GKS-em Katowice oraz GKS-em Tychy fani obu klubów musieli czekać trzy lata. Tym razem wreszcie w bezpośrednich spotkaniach lepszy bilans był po stronie GieKSy. Już w 2. kolejce w swoim trzecim w historii meczu w obu GKS-ów w Tychach, trzeci raz wygrały Katowice. Jedynego gola w tym starciu zanotował Krzyżoś. W rewanżu wprawdzie nie udało się pierwszy raz w historii pokonać Tyską ekipę na Bukowej, ale przynajmniej udało się nie przegrać. Złoto-zielono-czarni prowadzili po golu obecnego przy GKS-ie do dziś Piotra Piekarzyka 1:0. Jedna bramka nie wystarczyła, by zwyciężyć, bo w drugiej połowie wyrównał Pienert. Na koniec rozgrywek z awansu do I ligi cieszyła się GieKSa, a nasz najbliższy oponent uplasował się w środku tabeli.

W naszych opisach znaleźć można zarys pojedynków z przeszłości na poziomie I ligi i Ekstraklasy. Z racji, że nie tak dawno toczyliśmy pasjonujący bój z Tychami na poziomie IV ligi warto wspomnieć o tamtym meczu. Meczu, a nie dwumeczu, bo w sezonie 2005/2006 rozegrany został tylko mecz na Bukowej. Zawody w Tychach w rundzie rewanżowej zostały rozstrzygnięte walkowerem na korzyść GieKSy, ponieważ Tyski klub nie był w stanie zorganizować tego widowiska. Wróćmy jednak do emocji boiskowych. GKS podejmował zespół gości przy wypchanych po brzegi trybunach. W Katowicach stawili się też licznie sympatycy Tychów. Zarówno na trybunach, jak i na murawie nie było wątpliwości kto jest lepszy. GieKSa wygrała 4:1. Dla Katowiczan bramki strzelali Mielnik, dwukrotnie Gielza oraz Jaromin. Honor swojemu zespołowi uratował Słonina. Na koniec sezonu z ogromną przewagą awansowała jedenastka trenera Górnika. Tychy były drugie z ze stratą w postaci…31 punktów

Podsumowanie (tylko dla I ligi oraz Ekstraklasy):

Zwycięstwa GKS Tychy: 2

Zwycięstwa GKS Katowice: 3

Remisy: 1

Bramki:

GKS Katowice 74 GKS Tychy

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    tomay

    4 października 2012 at 19:34

    jest może jakis filmik z tego wygranego meczu 4;1?????

  2. Avatar photo

    1971

    4 października 2012 at 21:14

    Tylko Tyski GKS !

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga