Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Liczy się zwycięstwo. Media przed meczem Stal Mielec – GKS Katowice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat popołudniowego spotkania Stal Mielec – GKS Katowice:

 

 

supernowosci24.pl – Prezydent w szatni

 

[…] Groźna dla najlepszych Stal zmierzy się w sobotę z „Gieksą”, której branżowy portal 90minut daje trzecie miejsce i 36 procent szans na awans do ekstraklasy. – Jedziemy do Mielca po 3 punkty. Nie ma innej opcji – przekonuje Łukasz Pielorz, pomocnik katowiczan.

[…] Ślązacy przyjadą do Mielca podrażnieni porażką z Miedzią Legnica. Trener Jerzy Brzęczek i kibice niepokoją się zwłaszcza kulejącą grą obronną, bo „Gieksa” tylko w jednym meczu zachowała czyste konto. Jesienią traciła znacznie mniej bramek.

W lotniczym mieście trwa wielka mobilizacja na sobotnie spotkanie. To kolejny już atak na rekord frekwencji, mimo konkurencji w postaci transmisji telewizyjnej. W zabawę pod tytułem: czy pęknie bariera 5 tysięcy kibiców zaangażował się nawet bukmacher Fortuna, który przyjmuje zakłady na to konkretne wydarzenie. Dla fanów gratką jest nie tylko przyjazd walczącego o koronę króla strzelców Grzegorza Goncerza (9 goli), ale przede wszystkim Andrei Prokica. Serb był jednym z architektów awansu Stali do I ligi, a po udanym sezonie trafił za znacznie większe pieniądze do GKS-u.

W czwartek szatnię Stali odwiedził Daniel Kozdęba. Prezydent Mielca pogratulował trenerom i piłkarzom postawy i zadeklarował dalszą pomoc.

 

 

1liga.org – Liczy się zwycięstwo

 

Stal Mielec jako beniaminek gra o utrzymanie się na zapleczu ekstraklasy, zgromadziła dotychczas 36 punktów, z tego wiosną aż 16. W tej rundzie mielczanie tylko dwa razy schodzili z boiska pokonani. Ulegli 0:1 Chojniczance Chojnice i Sandecji Nowy Sącz, zespołom z pierwszego miejsca w tabeli. GKS Katowice gra o awans do ekstraklasy. Ma 43 punkty, tylko 2 mniej od lidera z Nowego Sącza.

Zespół z Katowic ostatni mecz rozegrał jeszcze przed Wielkanocą i miał długą, liczącą dziewięć dni przerwę meczową. Stal w środę zagrała zaległy mecz w Nowym Sączu i w efekcie tylko dwa dni może poświęcić na przygotowania do meczu z GKS. W Katowicach muszą jak najszybciej zapomnieć o przegranej z Miedzią Legnica i wrócić do walki o ekstraklasę. Ostatnie dwa wyjazdowe spotkania dla zespołu z Bukowej były bardzo udane. Dwa zwycięstwa i bilans bramek 7:1.

 

 

nowiny24.pl – GKS Katowice po 21 latach znów w Mielcu

 

[…] Stal chce oddalić się od strefy spadkowej, a goście walczą o fotel lidera.
Po raz ostatni oba kluby w Mielcu spotkały się ponad 21 lat temu. Wtedy i Stal i GieKSa grały na poziomie 1 ligi (dzisiejszej ekstraklasy), lecz biły się o zupełnie inne cele.
[…] W tym sezonie oba zespoły rywalizują na zapleczu ekstraklasy. Stal w tej klasie rozgry-wkowej gra po raz pierwszy od 19 lat, zaś katowiczanie są już starymi wyjadaczami 1 ligi. Ich celem jest awans do ekstraklasy, zaś Stal chce się spokojnie utrzymać. Podopieczni Zbigniewa Smółki krok po kroku zbliżają się do upragnionego celu. – Brakuje nam jeszcze trochę tych punktów do spokojnego utrzymania. W każdym meczu musimy walczyć na całego, bo w tej lidze nikt przed nami się nie położy – mówi szkoleniowiec mieleckiej Stali.
[…] Pełna mobilizacja panuje również w obozie GKS-u Katowice. Razem z tym zespołem do Mielca przyjedzie Andreja Prokić – zawodnik, bez którego nie byłoby zeszłorocznego awansu Stali do Nice 1 ligi. – Na pewno bardzo miło będzie ponownie zagrać na mieleckim stadionie – mówi Prokić. Atmosfera w zespole z Katowic jest bojowa. – Jedziemy na Podkarpacie robić swoje – zapowiada pomocnik GieKSy Łukasz Pielorz.

 

sportowefakty.wp.pl – Stal Mielec – GKS Katowice: pojedynek dawnych potęg

 

Kibice w Mielcu mobilizują się przed meczem Stali z GKS-em Katowice. W tym sezonie szansę na powrót do Lotto Ekstraklasy ma już tylko drużyna ze Śląska, ale podopieczni Zbigniewa Smółki potrafią straszyć faworytów.

Celem klubu jest przyciągnięcie na stadion 5 tysięcy kibiców. Magnesem są nie tylko niezłe wyniki Stali Mielec, ale też marka przeciwnika.

[…] Piłkarze Stali mieli krótkie przygotowania do meczu z GieKSą. W środę przegrali 0:1 mecz zaległy z Sandecją Nowy Sącz. Trener Zbigniew Smółka czekał niecierpliwie na raport sztabu medycznego w czwartek, ponieważ jego podopieczni byli poobijani po zderzeniu z liderem.

 

 

gol24.pl – Mecz upadłych potęg

 

[…] Po świetnym początku rundy wiosennej w wykonaniu Stali, przyszedł trudniejszy moment dla tej drużyny. Podopieczni Zbigniewa Smółki przegrali co prawda dwa mecze z rzędu, ale w ich grze wciąż można zauważyć wiele pozytywów. GKS Katowice dobrze punktuje przede wszystkim z drużynami z końca tabeli, jednak zespół ten jest chwalony za dobry styl gry. Drużyna z Mielca nie ma jeszcze zapewnionego utrzymania w lidze. Beniaminek musi zdobywać punkty, a GKS jako kandydat do awansu, będzie faworytem sobotniego spotkania. – Jeśli chodzi o potencjał i umiejętności, to przyjeżdża do nas najlepszy zespół w lidze. Oglądaliśmy wiele spotkań, nawet tych które GKS przegrywał i był to zespół lepszy w danym spotkaniu – przyznaje trener Stali, Zbigniew Smółka.

 

katowickisport.pl – Janusz Białek: „Ze Stalą GieKSiarzom zawsze grało się trudno”

 

W sobotę o 17.45 w Mielcu miejscowa Stal podejmować będzie GKS Katowice. Janusz Białek, z którym porozmawialiśmy przed tym meczem, trenował w przeszłości obydwu rywali. Katowiczan – jeszcze w ekstraklasie, kilkanaście lat temu. Mielczan – całkiem niedawno. Awansował z nimi do pierwszej ligi, a zwolniony został… przed jesienną potyczką obu drużyn przy Bukowej.

[…] Jak będzie w sobotę?

JANUSZ BIAŁEKGKS ma potężną siłę w każdej formacji i jestem przekonany, że swój cel na ten sezon zrealizuje. Ale w Mielcu musi być gotowy na twardy bój. Nie tylko dlatego, że Stal gra dobrze tej wiosny. Również dlatego – co pokazuje historyczna statystyka, ale i niedawne mecze, również towarzyskie – że z tym rywalem GieKSiarzom zawsze gra się bardzo trudno. Można lekceważyć takie dane, ale… ja zawsze uważałem, że jest coś w pojęciu „niewygodnego przeciwnika”. Wygląda mi więc na to, że skończy się remisem. 

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    bce

    22 kwietnia 2017 at 12:34

    Jak to jest wszyscy eksperci mówią że ładnie gramy, mamy jeden z silniejszych składów w 1-lidze i co z tego? Jak ok 60 min w każdym meczu odcina nam tlen. Okazji do strzelenia goli jest dość trochę. Przychodzi koniec meczu i dostajemy w ryj.
    Jak trener nie wykręci awansu to niech poda się do dymisji razem z p. Motałą.
    Żadnych zgrupowań w Turcji szkoda kasy!!! Rybnik-Kamień nie wystarcza? Wszystko tam macie. Propozycja w razie W na przyszły sezon przy braku awansu. Mandrysz, Białek, Żurek.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga