O całe zamieszanie z ostatniego czasu – związane z GKS Katowice i Polonią Warszawa – zapytaliśmy piłkarza Korony Kielce – a w przeszłości stawiający jedne ze swoich pierwszych kroków w piłce właśnie w barwach Czarnych Koszul – Marcina Żewłakowa.
Jak oceniasz zamieszanie wokół GKS Katowice i Polonii Warszawa w ostatnim czasie?
Jest mi głównie szkoda kibiców, zarówno GKS, jak i Polonii. Wcześniej czuli się niekomfortowo, nie wiedzieli którym barwom mają kibicować, które logo będzie ważniejsze – czy siedziba będzie w Katowicach czy w Warszawie.
Jak ty, jako były Polonista zapatrywałeś się na to, że ten klub naprawdę może zniknąć z piłkarskiej mapy Polski? Czy decyzje Wojciechowskiego i Króla to nie jest krok za daleko?
Piłka nożna dzisiaj nie jest tylko dyscypliną sportową, ale przede wszystkim biznesem. I dopóki piłka będzie szła w tym kierunku, będziemy coraz częściej świadkami takich transakcji i sytuacji, gdzie z dnia na dzień kibice tracą swoją tożsamość albo ewentualnie przestają być kibicami klubu pierwszej ligi czy ekstraklasy, a stają się kibicami klubu IV ligi lub nowego tworu. To nie jest fajne dla kibiców.
A jak to wygląda z punktu widzenia piłkarzy?
Piłkarz jeszcze może sobie rozważyć, czy się na to zgadza czy nie. Jeśli mu nie pasuje, to może powiedzieć, okej – rozwiązuję kontrakt. Kibic niestety nie może. Musi się dostosować i czasem zaakceptować to, czego nie chciałby. To kibic jest bardziej wierny swojej drużynie i jeśli drużyna przenosi się z jednego miasta do drugiego to… musi tam pojechać. Więc to jest pewnego rodzaju zmuszanie.
Nie ma już chyba powrotu do takich wartości jak tradycja czy historia w obliczu coraz większej komercjalizacji piłki?
Coraz więcej klubów przekonuje się o tym, że pieniądze są fundamentem.
A czy gdyby przez działania Wojciechowskiego i Króla Polonia trafiłaby do B-klasy, byłaby to rysa na twoim sercu?
Mi jest generalnie przykro, kiedy dawny klub, w którym się wychowałem winduje się cztery piętra niżej. Jednak takie są realia, ktoś przejął, ktoś się zgodził, żeby dana decyzja zapadła i trzeba się z tym pogodzić. Najlepszą decyzją byłoby zapytanie kibiców, czy dany twór jest chciany przez Katowice i Warszawę. Taka decyzja musi być wypośrodkowana zarówno jeśli chodzi o piłkarzy, jak i kibiców, bo grać na pustym stadionie bez kibiców – nie ma sensu.
mózG
31 lipca 2012 at 17:19
co on rzeźbi … jak GieKSa grałaby w Warszawie to każdy by się przeniósł do stolicy
„nie wiedzieli którym barwom kibicować” śmiech na sali, ku.wa