Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media przed meczem GieKSy z Widzewem: Wygrać w delegacji

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wieczornego spotkania GKS Katowice – Widzew Łódź.

gol24.pl – Daniel Myśliwiec, trener Widzewa Łódź przed meczem z GKS Katowice: U naszego rywala widać entuzjazm
Oba zespoły sąsiadują ze sobą w środkowej części w tabeli, choć GKS w siedmiu pierwszych kolejkach sezonu zdobył trzy punkty mniej od Widzewa. Katowiczanie jak na beniaminka dobrze spisują się po awansie do ekstraklasy, co oznacza, że w piątkowy wieczór można spodziewać się atrakcyjnego widowiska i nie jest łatwo wskazać jego faworyta. Tym bardziej, że obie drużyny przegrały swoje ostatnie ligowe mecze i przerwę na reprezentację spędziły na poprawie mankamentów w grze i będą chciały zwyciężyć.
W klubie z Łodzi zdają sobie sprawę, że GKS beniaminkiem jest jedynie z nazwy i o zdobycz punktową na jego stadionie nie będzie łatwo.
– U naszego rywala widać entuzjazm. Zagramy na specyficznym stadionie, na którym czuć atmosferę. GKS czerpie z niego, ale nie chce być tylko dodatkiem do ekstraklasy, a coś w niej znaczyć. Dobrych wyników tego zespołu nie upatruję jednak jedynie w entuzjazmie, ale w jakości funkcjonowania tej drużyny. Widać, że transfery GKS nie były przypadkowe, a zrobione z głową. Nie spłycałbym więc tego dobrego wrażenia krótkim okresem po awansie, lecz widzę w tym długofalową pracę, choćby trenera Rafała Góraka – powiedział na czwartkowej konferencji trener Widzewa.
Myśliwiec przyznał, że najmocniejszym elementem w grze piątkowego rywala jest pressing. „Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób reagują po stracie piłki. Następuje natychmiastowy kontrpressing i dzięki temu piłkarze byli w stanie przywitać agresją na przykład mistrza Polski. Nie jest tajemnicą, że i my musimy mieć na to pomysł” – zaznaczył.
Podkreślił przy tym, że także w jego filozofii gry kluczowym elementem jest wywieranie nieustannej presji na rywalu.
[…] Innym problemem łodzian są czerwone kartki, które otrzymali w trzech z siedmiu rozegranych do tej pory ligowych spotkaniach. Myśliwiec zapewnił, że sztab szkoleniowy przygotowuje drużynę tak, by kopała ona piłkę, a nie rywala, ale czasami to nie wychodzi.
– Po tylu czerwonych kartkach będziemy wiedzieć, gdzie leżą nasze granice i w którym momencie powinniśmy poczekać na pojedynek lub wsparcie, a kiedy dążyć do ruchu wyprzedzającego. Jeśli możemy przejąć piłkę bez pojedynku, jest to układ idealny, a jeżeli nie, musimy iść krok dalej. Wówczas jest to kwestia właściwego wyhamowania w rozpędzeniu pressingowym i dopiero wejścia w starcie, bez ryzyka kartek, bo to może skutkować wykluczeniem – dodał.
Szkoleniowiec poinformował, że do swojej dyspozycji będzie miał w Katowicach wszystkich piłkarzy, w tym kadrowiczów Słowaka Samuela Kozlovskiego i Marcela Krajewskiego.

katowickisport.pl – Z Satelity na Bukową. Darmowy transport dla kibiców GKS-u Katowice
[…] 13 września zapowiada się emocjonujący dzień dla fanów GKS-u Katowice. Ich ulubieńcy rozegrają dwa mecze.
O 17:00 w hali „Satelita” hokeiści GKS-u zainaugurują nowy sezon TAURON Hokej Ligi meczem z Texom STS-em Sanok. Wciąż dostępne są karnety na domowe mecze wicemistrzów Polski oraz bilety na piątkowe spotkanie.
Później, o 20:30, piłkarze GKS-u podejmą na Stadionie Miejskim Widzew Łódź w ramach 8. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Ostatnie bilety są jeszcze w sprzedaży.
Dla ułatwienia kibicom udziału w obu wydarzeniach, klub organizuje bezpłatny transport z „Satelity” na stadion przy Bukowej. Autobus odjedzie o 19:00 sprzed Międzynarodowego Centrum Kultury przy ul. Olimpijskiej.

widzewtomy.net – Zapowiedź meczu GKS Katowice – Widzew Łódź
[…] Katowiczanie, jak na razie najlepiej punktują ze wszystkich beniaminków. Lechia znajduje się w strefie spadkowej, a Motor – choć z meczem rozegranym mniej – uzbierał sześć punktów, czyli dwa mniej od GKS-u. Zespół Rafała Góraka zajmuje obecnie dziewiąte miejsce w lidze i przy korzystnym wyniku z drużyną Widzewa mogą awansować na jakiś czas na siódmą lokatę.
Sezon zaczął się dla „Gieksy” udanie i mógł podbudować kibiców w kwestii utrzymania, bo to jest niewątpliwie ich celem, jak każdego beniaminka. Choć najwięcej się mówiło o szybko powracającej Lechii czy Motorze, który zdołał wygrać w końcówce finału baraży, to właśnie GKS jest największym pozytywnym zaskoczeniem. Przeprowadzili solidne transfery, a do tego doszła przyzwoita gra. Według nas przerośli najśmielsze oczekiwania już w szóstej kolejce, kiedy u siebie pokonali mistrza Polski 3:1. Barwy „Gieksy” reprezentuje Mateusz Kowalczyk, który niedawno zadebiutował na liście powołanych do dorosłej kadry, co jest jego ogromnym sukcesem, ale także pionu sportowego, który zdołał ściągnąć tego gracza.
Na chwilę obecną u siebie zdobyli zaledwie cztery punkty z dwunastu możliwych (bilans 1-1-2). Łodzianie dysponują dokładnie takim samym bilansem w meczach wyjazdowych, więc na tej podstawie ciężko wskazać faworyta. Katowiczanie mogą się pochwalić lepszym od Widzewa średnim posiadaniem piłki o jeden punkt procentowy. Dysponują czwartą najlepszą defensywą w lidze, ex aequo z Zagłębiem Lubin. Lepiej pod tym względem wypada tylko Raków, liderujący Lech oraz Piast. Według statystki oczekiwanych goli straconych, GKS zdołał uratować się od straty prawie dwóch bramek. Posiadają największą średnią ilość strzałów na mecz – 11,14, z czego 4,43 to uderzenia celne (piąty wynik w lidze).
Co ciekawe, bukmacherzy uważają, że faworytem tego spotkania jest GKS, choć z Widzewem nie wygrał w ostatnich pięciu spotkaniach (dwa zwycięstwa łodzian i trzy remisy). Katowicki zespół w ostatnich meczach wszedł na lepsze obroty, gra przyjemny dla oka futbol, a do tego będzie miał wsparcie trybun. Mieli serię trzech meczów bez porażki, którą przerwało Zagłębie, ale dalecy jesteśmy od stwierdzenia, że lubinianie zasłużyli na te trzy punkty. „Gieksa” wyglądała lepiej, ale straciła gola w końcówce spotkania i może to jest ich problem, jak każdego ofensywnie grającego beniaminka. Czasami brakuje ogrania w Ekstraklasie, nauczenia się tej ligi i dojrzałości, którą przejawiają najlepsze drużyny w kraju. Zbytnia fantazja czasami nie jest wskazana. Spodziewamy się, że beniaminek wyjdzie odważnie na łodzian i nawet może w początkowej fazie meczu będzie stroną dominującą i Widzew będzie musiał trochę pocierpieć. RTS powinien korzystać z fazy przejścia w szeregach rywala i dezorganizacji, która powinna się pojawić. Sprawdzić się powinien szybki doskok i wysoki pressing, o ile będzie skutecznie zakładany, a nie omijany z łatwością, jak w starciu z Pogonią.
[…] Jeśli chodzi o GKS, to niepewny jest występ jednego gracza. Alan Czerwiński w szóstej kolejce w meczu z Jagiellonią musiał przedwcześnie opuścić murawę z powodu urazu. Następnie był poza kadrą meczową w spotkaniu z Zagłębiem Lubin. W zeszłym tygodniu zagrał trzydzieści minut w sparingu z Piastem Gliwice, ale ciężko stwierdzić czy będzie gotowy od pierwszej minuty na mecz z Widzewem. W szeregach łodzian możemy spodziewać się powrotu Juana Ibizy, który odbył zawieszenie za nadmiar żółtych kartek. Dostępny będzie oczywiście Fran Alvarez, który zobaczył czerwoną kartkę w wyniku dwóch żółtych, a więc nie kwalifikowało się to do zawieszenia. Na ławce powinien się również pojawić Said Hamulić, który zaliczył pierwsze minuty w meczu kontrolnym z Wisłą Płock. Nie wiadomo, co z Marcelem Krajewskim, który w poniedziałek zagrał czterdzieści pięć minut w meczu kadry i wziął udziału w pełnym cyklu przygotowawczym do meczu z „Gieksą”.
Przewidujemy, że w zespole Widzewa dojdzie do szerszych zmian względem ostatniego starcia, o czym pisaliśmy w osobnym tekście. W bramce zapewne zagra tradycyjnie Rafał Gikiewicz. W obronie stawiamy na Marcela Krajewskiego, choć nie ma gwarancji, że jest gotowy na dziewięćdziesiąt minut, Mateusza Żyro, powracającego po kartkowej pauzie Juana Ibizę i Samuela Kozlovskyego. Nad nimi zagrać powinni standardowo Marek Hanousek i Fran Alvarez, ale na „dziesiątce” liczymy na obecność Sebastiana Kerka. Stawiamy, że oskrzydlać akcję będą Jakub Łukowski i w końcu od początku Hilary Gong, a najbardziej wysuniętym graczem czerwono-biało-czerwonych będzie Imad Rondić.

lodz.pl – Wygrać w delegacji. Widzewa Łódź jedzie do Katowic na mecz z GKS
Po przerwie reprezentacyjnej wraca piłkarska Ekstraklasa. Już w piątek (13 września) Widzew Łódź zagra na wyjeździe z GKS Katowice. Czy uda się poprawić mizerny wyjazdowy bilans?
Widzewowi przerwa reprezentacyjna była bardzo potrzebna. Drużyna Daniela Myśliwca w ostatniej kolejce w dość słabym stylu przegrała na wyjeździe z Jagiellonią Białystok. Biorąc pod uwagę wszystkie mecze w delegacji, RTS sprawuje się co najmniej przeciętnie – średnia to zaledwie jeden punkt na mecz. W przerwie można było dopracować kilka elementów, które poprawią ten stan rzeczy, m.in. w sparingu z Wisłą Płock. Tam Widzew zagrał bardzo dobrze i zwyciężył 3:0. Na wyróżnienie zasługują postawy Kershnika Hajriziego i Sebastiana Kerka. Dobrze spisywały się również skrzydła. Antoni Klimek i Hilary Gong mocno rozciągali płocką defensywę, robiąc miejsce na wejścia ze środka pola. Czy to sprawi, że trener, dotąd bardzo konsekwentny w swoich wyborach, zmieni zdanie i postawi na parę nowych skrzydłowych?
GKS po wielu latach wrócił do Ekstraklasy i na razie radzi sobie bardzo dobrze. Zespół Rafała Góraka zajmuje dziewiąte miejsce i jest zaledwie jedną pozycję niżej niż Widzew.

widzew.com – Widzewski przodownik pracy
[…] Bilans meczów Widzew Łódź – GKS Katowice:
Ekstraklasa: 44 (19-13-12) 61-38
I liga: 10 (5-3-2) 16-9
II liga: 2 (0-2-0) 2-2
Puchar Polski: 4 (0-2-2) 0-4
Ogółem: 60 (24-20-16) 79-53

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna kobiet

Mistrzowska galeria!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obejrzenia galerii z pogromu 7:2 Pogoni Tczew oraz świętowania drugiego tytułu mistrzowskiego przez GKS Katowice. 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Kielc

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami przedostatni wyjazd w tym sezonie, wiec czas na post scriptum z wyjazdu do stolicy województwa świętokrzyskiego.

  1. Na wyjazd do Kielc złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały one przyznane. Madziara i Kazik na foto, a Shellu i ja na prasę.
  2. Niestety Shellu nie doszedł do siebie po ostatnich wojażach i w ostatniej chwili musiał zrezygnować z wyjazdu.
  3. Z racji poniedziałkowego terminu wszyscy byliśmy prosto po pracy i ostatecznie z Katowic ruszyliśmy chwilę po 15:00.
  4. Autostrada do bramek była mega zakorkowana, ponieważ są tam wieczne remonty, ale dalej jechało się już dużo lepiej i pod stadionem w Kielcach byliśmy godzinę przed meczem z jednym krótkim postojem.
  5. Początkowo nie dostaliśmy wjazdówki na stadion, ale postanowiłem spróbować. Do bramy wjazdowej zrobił się mały zator i Kazik kilkukrotnie powtórzył – „Zawróć i tak nas nie wpuszczą, innych też odsyłają”, ale ja chciałem spróbować.
    .
  6. Gdy wreszcie przyszła nasza kolej, aby tam podjechać, okazało się, że nie ma nas na liście („kto by się spodziewał ;)”), ale… pani tylko dopisała naszą rejestrację i zostaliśmy wpuszczeni.
  7. Razem z Madziarą udałem się po akredytacje, a Kazik odpalił drona, żeby polatać nad stadionem. Pod punktem odbiorów spotkaliśmy faceta, który chodził z mikrofonem i wydawał się na osobę znaną, ale nie wiedzieliśmy skąd.
  8. Dopiero po spotkaniu Kazik mnie uświadomił, że to jeden z uczestników „Gogglebox. Przed telewizorem” – osobiście rzadko oglądam telewizję i nie pokojarzyłem. A Kazik zbił z nim piątkę.
  9. Pod samochodem okazało się, że karta pamięci z kamery, która nagrywa doping, została w domu i zrobiło mi się ciepło. Na szczęście dron od Kazika ma taka samą i pojemność była akurat na mecz z kawałkiem.
    .
  10. Gdy ja już siedziałem na trybunie prasowej i ogarniałem relację tekstową na żywo, to zadzwoniła do mnie Magda z telefonu Kazika, że gdzieś zgubiła telefon. Myślała, że może został w aucie i chciałaby kluczyki. Ogólnie miałem sporo do przejścia, żeby zejść na dół, ale stadion Korony jest tak zaprojektowany, że parkingiem da się podejść w zasadzie pod trybunę, więc moje kluczyki poleciały w dół, bo jak wiadomo „w górę nie polecą”
  11. Telefon szybko się odnalazł, ale tym razem to Magda najadła się strachu, co zauważył nawet mijający ją trener Rafał Górak. W konsekwencji dostała nawet żółtą koszulkę, którą zawodnicy mieli na rozgrzewce, a którą chcieli uhonorować Mistrzostwo Polski kobiecej drużyny..
  12. Spotkanie było rozgrywane wieczorem przy 8 stopniach Celsjusza, ale było jakoś wyjątkowo zimno, a moje stwierdzenie do kolegi siedzącego obok, że „piździ jak w kieleckim – nie wzięło się z niczego” rozbawiło kilku lokalnych dziennikarzy.
  13. Kibice Korony bardzo fajnie bawili się w młynie z wykorzystaniem szalików. Najpierw wszyscy przekręcali je w lewo następnie w prawo, a chwilę później zwijali je w kulkę i wypuszczali z rąk, odliczając od dziesięciu..
  14. Nasi kibice jak zawsze zaprezentowali się bardzo dobrze nie tylko wizualnie, ale tez wokalnie, co już w tym sezonie było podkreślane niejednokrotnie i to przez różne ekipy z całej Polski..
  15. Spotkanie nie ułożyło się po naszej myśli, a Dawid Błanik powtórzył wyczyn z meczu przy Bukowej i w końcówce spotkania zagwarantował Koronie komplet punktów.
  16. Konferencja przebiegła sprawnie, a Shellu z domu ogarniał relację meczową. Wystarczyło mu tylko nagranie z konferencji, więc w drogę powrotną ruszyliśmy stosunkowo szybko.
  17. W domach byliśmy około północy.
  18. Został nam ostatni wyjazd, tym razem nad morze.
Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Wstydu nie było, ale są rzeczy do poprawki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wyjątkowo późno piszę ten felieton, więc zdążyłem już przeczytać kilka głupot na temat wczorajszego spotkania. To, że kibice mają pretensje do drużyny, poszczególnych piłkarzy, za pierwszą połowę jest oczywiście jak najbardziej zrozumiałe. Ocenienie natomiast wczorajszego meczu całościowo, jako beznadziejnego, to już typowe GieKSiarskie malkontenctwo świadczące, że niektóre osoby jeszcze mentalnie nie wyszły z tego 20-letniego marazmu, jaki mamy za sobą. Halo, pobudka! Jesteśmy w kompletnie innej rzeczywistości.

Moimi dwoma ulubionymi tekstami, które przeczytałem na forum, to to, że – właśnie odnosząc się do malkontentów – ktoś wolałby tę garstkę 1500 fanatyków na stadionie, ale pamiętających trudne czasy. Rany boskie… Naprawdę świetnie by się prezentował nasz nowy stadion z taką liczbą. A przypomnę, że ten argument był podnoszony przez lata przez wiele osób, w momencie, kiedy GieKSa krótko miała nieco lepszy okres i na stadionie pojawiło się więcej ludzi lub przy okazji prestiżowych meczów. No nie. Argument rozumiem, argument wymierzony przeciw „sezonowcom” czy „niedzielnym kibicom”. No ale tu już nie są czasy, kiedy dziadzienie jest jakąś wielką wartością i cnotą. Świat poszedł do przodu i polska piłka również. Teraz właśnie w cenie są te pikniki, które napędzają klubową kasę i fejm w całej Polsce. To dzięki nim stadion prezentuje się wspaniale, a młyn nie jest jedynym kibicowskim aspektem na Nowej Bukowej.

Drugi aspekt już odnoszący się bezpośrednio do meczu z Legią to opinia kibica, który stwierdził, że Legia wcale nie jest od nas lepsza i należało ją z tego powodu pokonać. Na rany Chrystusa, populizmy nadal wśród kibiców GKS mają się świetnie.

To właśnie czysto sportowy poziom Legii pozwolił wczoraj warszawianom wygrać to spotkanie. Mimo że nie grali wybitnego meczu, to sposób, w jaki rozgrywali akcje, dynamika, ustawianie, było na bardzo wysokim poziomie. Błędy błędami – zaraz do nich przejdziemy – ale to właśnie Legia pokazała, że takich błędów nie wybacza. Napór, jaki zrobili zwłaszcza przy pierwszej bramce (przy drugiej też) zaraz po odzyskaniu piłki, doprowadził ich do szybkiego prowadzenia 2:0. Potem mogli grać spokojnie.

Jednak nawet po bramce GieKSy, Legioniści, choć mieli ciężko, raz po raz wyprowadzali bardzo groźne kontry. To był cud, że gra „cios za cios” nie zakończyła się trzecią bramką dla Legii, bo goście mieli mnóstwo miejsca i kilka dogodnych okazji, na czele z tą Szkurina, gdy Kudła wyjął piłkę niesamowicie spod nóg Białorusina.

Zdania o tym, że Legia będzie się oszczędzać przed finałem Pucharu Polski można między bajki włożyć. Raczej to wyglądało na mecz, który ma mocno podbudować piłkarzy Goncalo Feio. Po wygranych z Chelsea i Lechią Gdańsk chcieli podtrzymać dobrą serię. I to im się udało.

GieKSa rozegrała dość niemrawą pierwszą połowę, choć na jej obraz na pewno wpływają dwa stracone gole. Przy 0:0 do przerwy komentarze byłyby zapewne inne. A tak, po 18 minutach bardzo ciężko było nam myśleć o zdobyczy punktowej.

A jednak, nie było to niemożliwe. Kapitalna akcja Galana, siatka założona Kunowi, a potem precyzyjne dogranie do Szymczaka, który pokonał Tobiasza, wlały w serca kibiców i piłkarzy mnóstwo nadziei. Akcje zazębiały się bardziej niż w pierwszej połowie, bo przed przerwą w ofensywie mieliśmy masę niedokładności. Świetną okazję na 2:2 miał Repka, ale uderzając sytuacyjnie, trafił w poprzeczkę.

W końcu ta Legia jedną ze swoich kontr wykorzystała, naprawdę byliśmy już odkryci, więc niepilnowany Gual w polu karnych tylko dołożył nogę.

Dlatego te pół godziny po bramce naszego napastnika pokazywały to, co znamy – GieKSę walczącą, pressującą i mającą ciąg na bramce. Być może szkoda, że tak późno, ale nie da się grać na takiej intensywności przez cały mecz. Zresztą w pierwszej połowie we Wrocławiu GieKSa dzieliła i rządziła, a w drugiej była cofnięta. Są różne mecze i różne fazy. Mnie cieszy, że katowiczanie potrafili przez jakiś czas swój tryb włączyć i lekko zdominować Legię.

Niestety można swoją grę prowadzić i cały mecz, ale nic z tego nie będzie, jeśli będzie popełniać się tak kardynalne błędy w obronie i to jeden po drugim. Na wiosnę odzwyczailiśmy się od nich tak dużej liczbie, jak jesienią, ale niestety nadal się zdarzają. I niestety Lukas Klemenz po raz kolejny pokazał, że jest chodzącą bombą zegarową. Zawodnik czasem gra ofiarnie i wtedy spoko, ale jego braki szybkościowe i – co gorsza – techniczne, są aż nadto widoczne. Już w którymś meczu piłka odbiła mu się w sposób niekontrolowany od kolana i rywale strzelili bramkę, teraz w banalnej sytuacji przyjął fatalnie i przeciwnik przejął piłkę. To był moment, w którym gdy piłka leciała w stronę Lukasa, autentycznie cieszyłem się, że akcja rywali jest zażegnana. A potem był klops. Po chwili nonszalancko do Repki zagrywał Nowak, swoje również dołożył Klemenz i było 0:2.

Pierwsza z tych sytuacji to nie był błąd wynikający z rozgrywania piłki od tyłu tylko złe przyjęcie przy przechwycie. Co do drugiej sytuacji, to przypominają się słowa trenera Góraka po błędzie Kudły w Częstochowie, czyli że takie sytuacje co jakiś czas, przy tym sposobie gry są wpisane. No ale właśnie – można czasem pomyśleć, że błąd może być pod wpływem nacisku rywala i po prostu pogubienia się. Tutaj Bartek do Oskara zagrywał po prostu jakoś za słabo, nonszalancko. Naprawdę, jakkolwiek tendencja w światowej piłce jest taka, żeby tak piłkę rozgrywać, to niektórzy aż za bardzo w to idą i gdy czasem trzeba byłoby wybrać bardziej toporne rozwiązanie, i tak pykają tę piłeczkę do zawodnika, który ma przy sobie dwóch oponentów.

Można sobie zadać pytanie, czy gdyby zamiast Klemenza grał Kuusk, byłoby gorzej. To wie trener. My możemy jedynie się zastanawiać. Jednak linia obrony jak żadna inna musi mieć pewność i nie może serce stawać do gardła za każdym razem, gdy jakiś piłkarz ma piłkę.

Summa summarum Legia wygrała zasłużenie, bo była w tym meczu lepsza i po prostu jest lepszym zespołem. Dla GKS to było kolejne bolesne zderzenie z ekstraklasą, choć aż dziw, że te zderzenia są tak rzadko. To, co pozytywne to fakt, że nadal mecze w całym sezonie, w których GKS był zdecydowanie słabszy, można policzyć na palcach jednej ręki. Czy wczorajszy mecz taki był? Przy odrobinie szczęścia była szansa na remis, więc nie zaliczałbym. Czasem po prostu się przegrywa. Nic do powiedzenia nie mieliśmy jesienią w Poznaniu. Wczoraj – było sporo walki i nadziei.

W końcu gościliśmy po tylu latach Legię, na naszym nowym stadionie i cała piłkarska Polska miała zwrócone oczy na Katowice. Wstydu nie było, a na trybunach było doskonale. Utrzymanie mamy pewne, możemy cieszyć się tą ligą i tym sezonem. Nadal jest to sezon kapitalny i ta porażka w żadnym stopniu tego nie zmienia.

Legia jest też pierwszą drużyną, która dwukrotnie pokonała GKS. To też mówi samo za siebie. Zarówno pod kątem tego, że każda drużyna dotychczas w dwumeczu miała ciężary, a warszawianie swoją klasą pokazali, że być może ich pozycja w tabeli jest za niska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga