Dołącz do nas

Piłka nożna

Minusy po Sandecji

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Trudno po klasycznie spartaczonym meczu dopatrzyć się pozytywów. GieKSa znów nie udźwignęła ciężaru ważnego meczu i nie zdobyła nawet jednego oczka.

Minusy:
– Jak zwykle przegrana w ważnym meczu – cztery bardzo ważne mecze i wszystkie przegrane. Zagłębie, Podbeskidzie, Miedź, Sandecja. Każdy miał być przełomem. W każdym się pogrążyliśmy.

– Sandecja minus siedem – była szansa na kontakt z Sandecją. Nie udałoby się wygrać, to można było chociaż utrzymać cztery punkty straty. Nie. My „wybraliśmy” siedem, co jest praktycznie nie do odrobienia.

– Brak przewagi nad grupą pościgową – mogliśmy mieć trzy oczka przewagi nad goniącymi rywalami. Nie. My „wybraliśmy” babranie się w pięćdziesiątnicy z Zagłębiem i zaprosiliśmy Olimpię.

– Brak sytuacji – nie mieliśmy ani jednej okazji bramkowej w meczu z Sandecją.

– Goncerz, Prażnovsky – w innych artykułach piszemy o tragicznej postawie tych zawodników. Szkoda więcej strzępić klawiatury.

– Brak walki i ambicji – co podkreślił trener Brzęczek. GKS zagrał bez zęba, bez ambicji i woli walki.

– Ogólna frustracja – 4 punkty na wiosnę u siebie. Znów marzenia obdarte ze skóry. Jedno wielkie rozczarowanie i bezsilność.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


13 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

13 komentarzy

  1. Avatar photo

    fan -club Dortmund

    13 maja 2017 at 21:43

    zabole wygrali na stomilu ,teraz dupna nam we wtorek i oni sa w stanie jeszcze awansowac!!! TO BEda dopiero jaja…niestety dla nas ta wygrana zaboli dzis to nic dobrego bo we wtorek im sie bedzie chcialo…

  2. Avatar photo

    fan -club Dortmund

    13 maja 2017 at 21:44

    aha no i co do wypowiedzi brzeczacego ze zagralismy bez zeba….panie brzekniety mysmy grali bez calej SZCZEKI!!!!!!!!

  3. Avatar photo

    Mecza

    13 maja 2017 at 22:32

    Paradoksalnie to dobry wynik Górnika dla GKSu. Górnik przegrywa wszystkie ważne mecze, spalają się i dobrze grają tylko na luzie. Z drugiej strony podobnie jak my. Zapowiada się remis.

  4. Avatar photo

    kibic

    14 maja 2017 at 07:44

    wszyscy narzekaja u tu trzeba dzialac kto jest za aby udac sie na rozmowe w poniedzialek do klubu z prezesem,trenerem,pilkarzami niech nie robia nas za idiotow tylko sie okresla bo cel jest 1 awans,a jesli go bie bedzie co nawet niechce o tym myslec,to rozwiazanie jest proste tylko trzeba im to powiedziec ze po nie udanym sezonie prezes,trener i 80 procent pilkarzy musi odejsc,a wtedy zobaczycie ich miny mmnie niestety wydaje sie ze im pasuje taka kopanina w 1 lidze za dobra kase,a kibicow maja gdzies i ze miasto zarzad robia nas za idiotow ,trener juz ze swymi myslami gdzies odlecial a pilkarzyki maja to gdzies,komu zalezy na naszym klubie,kto jest za aby sie zorganizowac,czekam na odpowiedzi

  5. Avatar photo

    Irishman

    14 maja 2017 at 07:48

    Dortmund co Ty piszesz? Ty serio chcesz, żebyśmy się tak ślizgali ogrywając tylko słabeuszy alby tych, którym nie zależy? Tak awansu nie zrobimy ale jeśli dzięki temu zajmiemy wysokie miejsce to Brzęczek i cała reszta będą mieli argumenty, że… idą do przodu. Nie ważne, że wszyscy nam się usuwają sprzed drogi ale ważne, ze zajmiemy wysokie miejsce!
    Właśnie bardzo dobrze, ze Górnik ma jeszcze szanse na awans! Niech zagra z nami na 120% bo tylko tak pokaże nam i wszystkim dookoła gdzie jesteśmy!

    I żeby nie było – nie życzę nam porażki. Odwrotnie – życzę, aby Brzęczek w końcu walnął się w ten jego łeb, zrozumiał, ze jego wizja drużyny jest nierealna, żeby wreszcie wystawił na derby skład, który podejmie walką w derbach ZE ZDETERMINOWANYM Górnikiem I WYGRA!!!
    A jak nie to trudno, faktycznie wtedy lepiej, żebyśmy dostali mocno w dupę. Może to nas czegoś nauczy, jeśli jeszcze do tej pory nie nauczyło!

  6. Avatar photo

    Irishman

    14 maja 2017 at 07:54

    @Kibic i co Ci to da? Usłyszysz znów te pierdoły i slogany co zwykle.

    Jak już to trzeba udać się na rozmowę z ich PRACODAWCĄ i spytać czy pasuje mu pakować publiczną kasę w tą miernotę, a jak nie (MAM NADZIEJĘ) to czy zamierza coś z tym zrobić?! Może by tak jako gość udać się na sesje RM?

  7. Avatar photo

    fan -club Dortmund

    14 maja 2017 at 08:34

    Irish
    tyle wstydu i upokorzen o meczach z rywalem o stawke to jak zyje ,w jednym sezonie nie przezylem …patrzac na mecz z sandecja zastanawialem sie jakim cudem gra tam 3 naszych zawodnikow ktorzy zostali odeslani ,a tam graja i na ta gre patrzylo sie z przyjemnoscia…tzn o co u nas chodzi od lat???????u nas nie graja ,ida na zadupie do nowego sacza i wchodza do extraklasy???;DZIWNYM TRAFEM PITRY ktory byl najwiekszym bibokiem w Katowicach ,w Lecznej gra i wychodzi w 1 skladzie!!! u nas naprawde potencjal na awans jest ,ci pilkarze w wiekszosci graja niezle ale o pomste do nieba wola motywacja i mieszanie w skladzie co tydzien inne ustawienie co tydzien inny pomysl,dokladnie jak obecnie w Bvb ciagle rotacje i druzyna gra ponizej oczekiwac i mozliwosci…ale reakcja tam jest blyskawiczna i w nastepnym sezonie trenera juz nie bedzie…a u nas??CO ONI TEGO BRZeczacego uwazaja za jakiegos guru trenerki???? KURWA ON JESZCZE Z ZADNA DRUZYNA NIE MIAL KONKretnych wynikow konkretnych sukcesow…wiec wszyscy patrza na niego jak na boga bo byl dobrym pilkarzem i jest menago i wujaszkiem od Kuby??PRZEGRAC MOZNA MECZ i to sie zdarza kazdemu ,ale kurwa to co oni grali to byl sabotaz!!!A DRUGI SABOTAZ TO USTAWIENIE DRUZYNY gdzie najlepszy chop grajacy w srodku schodzi na strone ,Praznowsky nie majacy prawa wychodzic na rozgrzewke gra caly mecz ,a Gonzo niestety bez formy gra przez 70 min majac z 6 kontaktow z pilka o co tu kurwa chodzi?? A CO DO ZABOLI…no moze sie okazac ze naprawde oni z takiej pozycji jeszcze sie wdrapia po awans…jedyne pocieszenie ze na przyszly rok 1 liga moze byc mega atrakcyjna na slasku….

  8. Avatar photo

    kibic

    14 maja 2017 at 09:54

    do Irshman jesli ciagle bedziemy mowic ze to nic nie da to bedzie ciagle te same gowno i nic nie robic ino wylewac zale na internecie,nie masz dosc tego wstydu kopaniny,zle sie dzieje w klubie smrody nas okradaja przy pomocy ochrony,pilkarze maja wszystko gdzies a trener jest chyba z kosmosu ale pamietasz ile razy ich broniles i wymyslales mi, a to bylo widoczne ze nie chca awansu,oni sa w klubie przygotowani i po porazkach na stronach klubu zamiast wypowiedzi prezesa sa tematy zastepcze siatkowka,hokej,trzeba udac sie na stadion i glosno to powiedziec albo awans albo wszyscy wont z klubu to nie jest ich prywatny biznes aby robili co chca utrzymywanie darmozjadow jak wolek duda bebenek i inni musi sie skonczyc pisalem ze brak konkretnych wzmocnien nawet koszte dlugu sie odbije na poziomie gry ale znowu byla krytyka pod moim adresem trudno niema co narzekac tylko w poniedzialek na trening tych grajkow i meska rozmowe a pomysl z rada miasta tez dobry ale oni z powodu kibicow w poniedzialek sie nie zebiora a my juz czasu nie mamy

  9. Avatar photo

    pita

    14 maja 2017 at 10:11

    Docelowym zamierzeniem wladz miasta jest oslabienie pilkarskiej sekcji Gieksy aby pozbawic ja mozliwosci awansu i przedewszystkim odlozenie na lata budowy nowego stadionu. Dlatego wlasnie wladze miasta i ich pionki w klubie forsują projekt wielosekcyjnej Gieksy z naciskiem na rozwoj siatkowki – dyscypliny nie wymagajacej takich srodkow finansowych jak w przypadku pilki noznej. Warto zwrocic takze uwage ze kibic siatkowki to inny sort kibica sportowego. Czy ktos slyszal o zamieszkach kibicow po meczach siatkarskich?
    Dopóki miasto bedzie udzialowcem i decydentem w klubie przy wspolpracy z idacymi na pasku UM srodowiskiem czlonkow Stowarzyszenia Kibicow nic w sytuacji Gieksy sie nie zmieni.
    Pozatym ogolny trend upadku pilki noznej na slasku tez trzeba wziasc pod uwage. Tylko bogaty sponsor prywatny jest w stanie wyprowadzic ten klub na poziom naszych kibicowskich ambicji ale to chyba myslenie zyczeniowe. W obecnej chwili nie pozostaje nic innego jak budowanie klubu malymi kroczkami w oparciu o wychowankow.
    Tak wiem…budujemy tak budujemy od 10 lat i chuj !
    Mysle ze naszym najwiekszym problemem jest przerost naszych ambicji ktore na tenczas nie przystają do aktualnych mozliwosci naszego klubu ale na milosc Boską Nieciecza ma zespol w ekstraklasie w grupie mistrzowskiej a wojewodzkie miasto Katowice tkwi w mieliznie pilkarskiego swiatka, To mnie kurwa boli

  10. Avatar photo

    falko

    14 maja 2017 at 10:25

    Jeszcze awans jest możliwy pod warunkiem na Górnik nowy Trener Brzęczek tego nie ogarnie taka jest prawda

  11. Avatar photo

    pita

    14 maja 2017 at 10:33

    @falko niechce Cie obrazić ale do którego gimnazjum uczeszczasz?

  12. Avatar photo

    GieKSiorz

    14 maja 2017 at 21:04

    jestem za tym żeby pierdolnac reka w stol,zeby w końcu My kibice wzięli sprawy w swoje rece,powazna rozmowa z miastem,zarzadem,trenerem,pilkarzami.mam już dość upokorzen,wstydu itd.,mamia nas co rok awansem i tak już od 13 lat.co oni robia z naszym klubem kurwa!!!dużo znajomych się wylamalo i nie jeździ,albo jeździ sporadycznie bo maja dość obciachu,jak można w tym roku tak zdupic taka slaba lige?jedno nasuwa mi się pytanie nie chce miasto,prezes,pilkarzyny awansu i tyle,a nas robia w ciula.nie wierze już w brzeczka,tych pseudo piłkarzy itd.,ale na Gornik jade,bo to piękny mecz będzie pod względem atmosfery na fajnym stadionie,Górnik jest w gazie,powiem tak jeśli nasi odpuszcza to niech im Górnik dupnie tyle co chojniczance to może My kibice w końcu pierdolniemy reka w stol i zrobimy porzadem,bo inaczej kiepsko widze dalej nasza kochana GieKSe.ze stadionem tez nas mamia,az wstyd ze miasto wojewódzkie nie może wybudować nowoczesnego stadionu,potem się dziwic ze smrody wlaza w nocy i nam fany krojom,bylby nowy stadion,monitoring lepszy drzwi antywłamaniowe było by inaczej,teraz flagi zajebai frajersko,a może tak każdy może wejść i ktoś bombe w nocy podlozy,jakie to bezpieczeństwo,zenada

  13. Avatar photo

    Irishman

    15 maja 2017 at 08:12

    Dortmund, bez przesady – jesień, po tym jak się Brzeczek jednak ogarnął po fatalnym początku była OK. Ale oczywiście tą rundę to już porównałbym do tych najsłabszych. No, a jak się weźmie pod uwagę jakie dostał warunki pracy, jaki miał spokój ze strony Zarządu, a nawet kibiców to już jest KATASTROFA!

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Balon de GieKS’or

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tak, tak, Shellu wrócił do działalności redakcyjnej rok temu i faktom nie da się zaprzeczyć. Mianowicie od tego czasu byłem na 17 meczach wyjazdowych. Bilans: 3-1-13. Z różnych powodów nie zawitałem na czterech meczach w delegacji. Bilans: 3-0-1. Niech to szlag!

Miejmy więc te heheszki, że Shellu przynosi pecha za sobą. Pośmialiśmy się, fajnie. Teraz przejdźmy do rzeczy poważnych.

To co oglądamy w tym sezonie na wyjeździe, to co widzieliśmy wczoraj w Gdańsku, to jest jakiś jeden wielki koszmar. W zasadzie nawet nie wiem, co pisać, bo jestem zażenowany. Przede wszystkim dysproporcją pomiędzy meczami u siebie i na wyjeździe. Dysproporcja, w której GieKSa u siebie od przerwy meczu z Zagłębiem walczy, gra agresywnie, zmiata tego przeciwnika i nawet jeśli pojawiają się błędy w defensywie, to nadrabiamy grą ofensywną i strzelanymi bramkami. Na wyjazdach nie ma ani ofensywy, ani defensywny. Jest jedno wielkie nic.

Mecz z Lechią został oddany. Nie mam na myśli, że bez walki, choć tej determinacji mogło być zdecydowanie więcej. Ale został oddany bez jakichkolwiek atutów piłkarskich. Był to absolutnie beznadziejny mecz, który jakby potrwał drugie 90 minut, to GKS i tak by bramki nie strzelił. Nie da się strzelić gola, gdy nie potrafi się stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Bramkarz Lechii Paulsen został zatrudniony w zasadzie tylko przy strzale dystansu Nowaka. I kilka razy wyłapał, względnie wypiąstkował piłkę po bardzo słabych dośrodkowaniach. Najlepszą akcję katowiczanie przeprowadzili wtedy, gdy Galan wypuścił Nowaka, ten zrobił zwód i uderzał, ale został zablokowany. Poza tym – nie było nic.

Strasznie się na to patrzyło. Na pierwszą połowę nasz zespół nie dojechał w ogóle. Tam to nawet i tej determinacji nie było widocznej. I myślę, że raz na zawsze warto między bajki z mchu i paproci włożyć krążące w piłce historię o tym, jak to jest ciężko, gdy gra się co trzy dni. Tym razem bowiem były dwa tygodnie przerwy i w żaden sposób nie wpłynęło to pozytywnie na zespół. Katowiczanie byli ospali, bez pomysłu, bez widocznej chęci przyciśnięcia przeciwnika.

Zawsze na meczach posiłkuję się transmisją z Canal+, czy to odpalając na laptopie i oglądając powtórki, czy zapuszczając żurawia w monitory komentatorów stacji, tym razem Bartosza Glenia i Michała Żyro (na monitorach zawsze jest od razu, nie trzeba czekać „poślizgu”). Gdy około 36. minut zobaczyłem, że GKS nie oddał nawet jednego strzałów, choćby niecelnego, nie mogłem uwierzyć. Oto gramy z najsłabszą obroną w lidze, której Zagłębie Leszka Ojrzyńskiego potrafi wklupać sześć bramek, a my nie potrafimy choćby postraszyć bramkarza gospodarzy. Po prostu koszmar. Na koniec połowy był już jeden celny strzał o xG… 0,01. Ja bym to jeszcze na części tysięczne rozłożył, żeby zobaczyć, czy nie było to 0,001. Natomiast sytuację, w której Galan zagrał – co by nie mówić – kapitalną piłkę do Wasyla, a Wasyl zamiast albo przyjąć i strzelić, albo poczekać, albo zrobić cokolwiek innego, odgrywał z pierwszej do tyłu, do nikogo, zakwalifikowałbym jako ujemne xG. No, po prostu tak nie można.

Mimo wszystko coś tam w końcówce pierwszej połowy leciutko zaczęło się dziać i dawało to jakąś nadzieję na grę po przerwie. I rzeczywiście, GKS miał dużo więcej posiadania piłki w drugiej części gry. Z 52-48 dla Lechii w pierwszej połowie, cały mecz skończyliśmy z bilansem 58-42 na korzyść GKS, czyli po przerwie GKS musiał mieć piłkę przez 68 procent czasu. I choć na koniec meczu to xG było już na poziomie 0,76, to nadal bardzo słabo. Nie mieliśmy groźnych sytuacji.

Zapytałem trenera na konferencji o kwestię braku prostoty w grze, tylko zbyt dużego kombinowania. Trener zaprzeczył mówiąc, że w tym spotkaniu było być może najwięcej dośrodkowań w całym sezonie, bo około czterdziestu i chodzi o jakość. Nie doprecyzowałem, więc doprecyzuję teraz – bardziej chodzi mi o sytuacje, w których naprawdę można już próbować oddać strzał, czy może nawet trochę popróbować zrobić coś na aferę, jakieś zamieszanie itd. A my kombinujemy, tak jak wspomniany Wasyl, tak jak Bartek Nowak w jednej sytuacji, gdzie się wygonił i został zablokowany. Kilka takich sytuacji by się jeszcze znalazło. Natomiast faktem jest, tak jak stwierdził szkoleniowiec, że chodzi też o samą jakość dośrodkowań, a ta była bardzo słaba. Nawet komentatorzy określili centry GieKSy jako „baloniaste”. Golkiper gospodarzy nie miał z reguły z nimi problemów, a jak kilka razy nasi zawodnicy doszli do główki, to po prostu odbili piłkę gdzieś do góry czy nie wiadomo gdzie. Zagrożenia żadnego. Po francusku i hiszpańsku piłka to „balon”. Piłkarze GKS za bardzo chyba wzięli sobie to do serca.

Piszę o tej aferce, bo GKS potrafi taką grać. Ja wiem, że Jacek Gmoch kiedyś chciał zmatematyzować piłkę i dziś wielu szkoleniowców to robi – to znaczy chcą jak najmniej pozostawić przypadkowi. I ja to rozumiem. Natomiast wydaje się, że potrzebny jest w tym wszystkim balans, po ostatecznie piłka to taki kulisty przedmiot, który w dużej prędkości zachowuje się nieprzewidywalnie, gdy napotka na przeszkodę taką, czy owaką – tu się odbije, tu podskoczy, tu zakręci i po prostu trzeba mieć refleks i dołożyć nogę. Przecież strzelaliśmy takie bramki – Marten Kuusk w poprzednim sezonie z Cracovią czy Lukas Klemenz niedawno z Arką. Więc i to GKS potrafi.

Jeśli miałbym wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika w tym meczu, to pewnie postawiłbym na Galana, choć widząc po opiniach kibiców, moglibyśmy się w tych opiniach rozminąć. Ale Borja coś tam próbował i zagrał dwie bardzo dobre piłki w pole karne. Poza tym mizeria i raczej kilku bohaterów negatywnych.

Trener pokombinował ze składem, więc mogliśmy obejrzeć zaskakujące zestawienie. Jak przyznał na konferencji, zmasakrowani po wyjazdach na reprezentacje byli Kuusk i Kowalczyk. Tego pierwszego zabrakło nawet na ławce, Mateusz wszedł w drugiej połowie. I okej, może podróż z Armenii, może kadra, ale kurka wodna, tak przegrać pojedynek biegowy z Meną, który grał od początku. Nie godzi się.

I znów ta cholerna bramka w końcówce. Znów zapytam – ileż można? I mam gdzieś, że to kontra wynikająca z odkrycia się. Bramka to bramka. Z jednej strony nie pozwalamy Kudle polecieć w pole karne przeciwnika w 107. minucie meczu, z drugiej dajemy sobie w taki sposób wbić bramkę. W siódmym meczu z rzędu tracimy gola w końcówce połowy. W tym sezonie to już dziesięć (!) takich goli. A w ostatnich szesnastu meczach – szesnaście!

A’propos Camilo Meny – po meczu, gdy wychodziliśmy ze stadionu, wychodził też Kolumbijczyk, więc stwierdziłem, że to idealna okazja podziękować mu za gola z Arką Gdynia, który dał naszemu klubowi możliwość walki o awans do ekstraklasy w maju rok temu. Co uczyniłem. Camilo był zdziwiony, dlaczego jakiś gość dziękuje mu za tego akurat gola, gdy przecież przed chwilą strzelił. Ale wyjaśniłem mu wszystko, tak więc w imieniu kibiców GieKSy osobiste podziękowania zostały złożone. Dzięki Camilo!

Wracając do składu. W miejsce Kuuska na boisku pojawił się po raz pierwszy od wielu miesięcy Grzegorz Rogala. Kibice łapali się za głowy, ale myślałem sobie – dajmy mu szansę. Po meczu mam taką myśl, która by mi jeszcze niedawno do głowy nie przyszła… królestwo za Klemenza! Rozumiem brak ogrania, ale na Boga – czy to przeszkadza w tym, żeby prosto i mocno kopnąć piłkę? Zawodnik udzielał się w ofensywie, ale kopał tak, jakby to była piłka lekarska, względnie nie jadł śniadania, ni obiadu. I po takiej dwukrotnej próbie kopnięcia piłki, została ona wybita i padła pierwsza bramka.

No i z bólem serca muszę też powiedzieć, że Dawid Kudła w tym sezonie nie pomaga. Absolutnie. Nie wybronił żadnego meczu, nie jest pewnym punktem, a ta bramka obciąża go strasznie. To nie jest zły bramkarz, ale jeśli nie poprawi się w najbliższym czasie, to nie zdziwię się, jeśli trener postawi na Rafała Strączka. W pucharowym meczu z Wisłą na pewno. Ale też w lidze. Mimo wszystko jestem fanem Dawida i mam nadzieję, że się ogarnie i wróci do formy z poprzedniego sezonu.

Zagrali Milewski i Bosch, i z ich gry nic kompletnie nie wynikało. Sebastian generalnie niewiele wnosi do zespołu, jedynie raz na jakiś czas zagra dobry mecz. Jesse na razie wystąpił w Zabrzu i w Gdańsku i na razie cienizna totalna.

Adam Zrelak niewidzialny, podobnie jak Ilja Szkurin, który wszedł w drugiej połowie, choć Białorusin wypadł minimalnie lepiej niż Słowak, coś tam próbował powalczyć. Ale bez efektu.

Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Adrian Błąd też już młodszy nie będzie. Z całym szacunkiem – także za poprzedni sezon, gdzie dawał radę, w tym zawodnik już piłkarsko po prostu nie pomaga. Kompletnie.

Reszta nie dała po prostu nic dobrego zespołowi i jako całość, zagraliśmy po prostu ultra beznadziejne zawody. Wiadomo też, że była przerwa z powodu zadymienia, ale psychologicznie, gdy sędzia pokazał doliczonych 16 minut, to powinniśmy natrzeć na tego rywala i po prostu go stłamsić. I trochę tej aferki zrobić, tak jak Wszołek z Jędzą zrobili nam w Warszawie. Oczywiście jakościowo – z idealną centrą i strzałem.

0-0-4, bramki 1:11. Bilans na wyjazdach tragiczny. Problem w tym, że ten bilans jest adekwatny do gry. W Łodzi było po prostu słabo, na Legii całkiem nieźle, za to na Górniku i Lechii totalnie beznadziejnie i dramatycznie. Jeśli trener chciał coś zmienić na wyjazdach, to na razie efektów nie ma. Jest tak samo źle jak było. Natomiast swoją drogą piłkarze muszą się ogarnąć, bo to naprawdę niemożliwe, że u siebie można, a na wyjeździe nie można. Nie wiem, może mówcie sobie do lustra przed wyjazdami: „O, ale fajnie, znów gramy na Nowej Bukowej, znów gramy na Arenie Katowice”. Taką mini ściemkę róbcie, żeby wydawało wam się, że gracie u siebie. Nie wiem.

W każdym razie znów robi się nieciekawie. My przegrywamy bezdyskusyjnie z Lechią, a takie Zagłębie jedzie do Poznania i wygrywa. Musimy jak ognia pilnować tej bezpiecznej strefy. A łatwo przecież nie będzie, bo zaraz czeka nas mecz z obecnie drugą i pierwszą drużyną w tabeli. Jeśli nie wygramy choćby jednego z tych dwóch meczów – będzie gorąco.

Niezależnie od tego i tej całej krytyki – będę powtarzał – wspieramy! Będę powtarzał, że ta drużyna zasłużyła już nieraz na to, by ją wspierać w trudnym momencie. Dali nam ekstraklasę, to teraz zróbmy wszystko – także my, jako kibice – żeby tę ekstraklasę utrzymać. Wszyscy na Cracovię!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Powaga drużyny zachowana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach – dodajmy bardzo pozytywnych – związanych z meczami reprezentacji, czas wrócić do ligowej piłki. Oj działo się, działo, mimo że to tylko dwa tygodnie. Najmniej w tym wszystkim istotnym był chyba mecz z Górnikiem Zabrze, sparingowy Śląski Klasyk, który GKS Katowice wygrał w samej końcówce 2:1. Bohaterem spotkania – o ile w ogóle określenie „bohater” pasuje (nie pasuje) do meczu kontrolnego, był zawodnik, którego w GieKSie już nie ma. Aleksandrowi Buksie skrócono wypożyczenie z Górnika i zawodnik poszedł dalej – do Polonii Warszawa. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że to, co mówią kibice o piłkarzu – opierając się na swoich obserwacjach i opiniach – materializuje się w związku z danym zawodnikiem. Od początku wiedzieliśmy, że Olek to „odrzut” z Górnika, a nie realne wzmocnienie i raczej nic z tego nie będzie. To nic personalnego do zawodnika. Po prostu są piłkarze, którzy tym realnym wzmocnieniem są (później się sprawdzają lub zawodzą), a są tacy, gdzie jakaś metamorfoza na plus rozpatrywana jest raczej w kategorii wielkiego zaskoczenia.

Pojawiły się jednak też solidne wzmocnienia, przynajmniej tak się wydaje. Emana Markovića widziałem podczas meczu z Górnikiem i zaprezentował się bardzo przyzwoicie, strzelił bramkę, był aktywny. Cały czas czekamy na wejście do składu Jesse Boscha, który co prawda w GKS już zadebiutował, ale jeszcze nie wywarł żadnego piętna na grze zespołu. No i transfer niemal last minute – Ilja Szkurin i to wydaje się być wyjściowo kapitalne wzmocnienie. Co prawda w Legii zawodnik zawiódł i tam się go pozbyli – uważam zbyt pochopnie – ale przecież w Stali Mielec ten piłkarz wiązał krawaty. Choć marnował w warszawskim klubie sytuacje na potęgę (także w meczu w Katowicach), to przecież trafiał do siatki w finale Pucharu Polski, w superpucharze, na Nowej Bukowej mimo wszystko również, kiedy to aż uklęknął i schował twarz w dłoniach z ulgi po odblokowaniu i celebrował tym swoją radość.

Doszło też do jednego oczywistego wzmocnienia, które jest sytuacją nieoczywistą. Mianowicie, do GKS… nie trafił Tymoteusz Puchacz. Większości kibiców spadł kamień z serca. Nie wiemy, co do głowy przyszło trenerowi, że chciał mieć w drużynie tego hm… celebrytę. Można mówić o ambicji tego chłopaka, walorach czysto piłkarskich i na siłę unikać jak ognia tego, co sobą prezentuje… generalnie. Człowiek, który swoją „karierę” zbudował na farmazonie i JBL-ach, bo tak naprawdę nigdy się nie wyróżniał niczym poza szybkością. Wielu było w światowej piłce piłkarzy, którzy wydawali się wielkimi odkryciami, bo robili te efektowne sprinty. Tyle, że później okazywało się, że gdy przeciwnicy ich przeczytali, poza szybkością nie mieli nic do zaoferowania.

GieKSa potrzebuje piłkarzy, którzy są poważni i poważnie podchodzą do tego wszystkiego. Trzeba patrzeć na konteksty. To, że Afrykanie przyjeżdżają na Mundialu na mecze i wchodzą na stadion tańcząc i śpiewając to zupełnie inny kulturowo schemat niż w Europie. I tam to pasuje. Tutaj nie. Jeśli jeden piłkarz będzie traktował ten sport tylko jako głównie zabawę i taką czystą radość z życia, to w naszej kulturze to po prostu będzie wyraz braku profesjonalizmu. Nie będzie to „dostrojone” do całości. Nie zrozumcie mnie źle – nie mówię, że piłkarze mają się nie cieszyć z uprawiania tego sportu, nie czerpać radości z gry, ze zwycięstw, z tego, że być może mają najlepszą pracę świata. Mają się cieszyć, jak najbardziej. Tylko jest różnica pomiędzy tym cieszeniem się i utrzymywanie profesjonalizmu – nie tylko na boisku, ale także poza nim – a zwykłym… pajacowaniem.

Byli tacy pajacujący piłkarze, którzy dobrze się zapowiadali, mieli piłkarsko papiery może nawet na Złotą Piłkę, a skończyli na peryferiach futbolu. Pierwszy do głowy przychodzi taki Mario Balotelli, który przecież talent miał wybitny, ale rozmienił go na drobne swoimi głupotami typu puszczanie fajerwerków w łazience czy wjeżdżanie na teren więzienia dla kobiet.

Może Puszka aż tak spektakularnych ekscesów nie miał, ale te różne celebryckie historie z Julią Wieniawą, wypisywanie do Dody na Instagramie czy jakieś akcje z tym Slow Speedem, czy ja tak się zwie ten osioł (WTF?) to po prostu taka błazenada, że nie przystoi to piłkarzowi czy kandydatowi na piłkarza GieKSy. Wystarczy spojrzeć na takiego Arka Jędrycha, normalny spokojny facet i jako kapitan wzór. I zestawcie go w drużynie z Puszkinem… aaaaa, szkoda gadać. A dziw, że kiedyś grali razem.

W czasach, kiedy jeszcze nie gryzłem się w język (teraz jestem kilka lat dojrzalszy) napisałem zaraz po meczu z Bytovią:

Więc spadaj sobie Puczi „zapierdalać tak jak Kante” do Poznania, bo ostatnio pogwiazdorzyłeś i jeśli nie opanujesz sodówki, to nici z kariery.

Cóż… Przez te sześć lat na farmazonie wycisnął maxa. Szacun. To też jest umiejętność. Ale prawda gwiazdorzenia prędzej czy później wychodzi.

Puchacz był jedną z twarzy spadku do drugiej ligi. Ktoś powie, że Arkadiusz Jędrych i Adrian Błąd też byli. No byli – i nawet sam miałem zdanie, że z tymi zawodnikami wiele nie osiągniemy i powinni odejść. Ale zostali w GieKSie przez tyle lat i awansowali – do pierwszej ligi i do ekstraklasy. I jakkolwiek dalej uważam, że od czasu, kiedy na GieKSie się udzielam, czyli przez te 20 lat większość moich przewidywań się sprawdzała, to tutaj akurat nie. Co do Arka i Adriana mogę powiedzieć jedynie – sorry panowie, pomyliłem się.

Nie sądzę, że cokolwiek takiego mogłoby się przydarzyć przy Tymoteuszu. Choć mimo wszystko mu tego życzę, bo ciągle chłopak jest młody, ma 26 lat i jeśli rzeczywiście by się ogarnął, to coś jeszcze może w tę piłkę pograć. Nie na najwyższym poziomie, ale jakiś klub z ekstraklasy może go przygarnąć.

Podsumowując więc – bo już dajmy spokój Puchaczowi – to naprawdę świetna wiadomość, że do nas nie trafił. Nie wiem, co tam się podziało, czy GieKSę wyd… wymanewrował, ale sama ta historia z wysypaniem się jego transferu przecież do niego bardzo pasuje. Niech się kopie po czołach z Azerami, krzyżyk na drogę i obyśmy już nigdy więcej nie mieli pomysłów ściągania takich „gwiazdorów” do naszego klubu. Bądźmy poważni.

Napisałem wcześniej, że mecz z Górnikiem, sparing sparingiem… Niestety wydarzyła się rzecz, której najmniej byśmy chcieli. Aleksander Paluszek zerwał więzadła w kolanie i na wiele miesięcy z jego gry będą nici. Jak to dobrze ktoś napisał – szkoda, że zagrał z Radomiakiem, bo tylko narobił nadziei… To prawda, debiut zawodnika w katowickich barwach był bardzo obiecujący. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za zawodnika i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.

Niestety w związku z tym skomplikowała się nasza sytuacja w obronie. Nie pozyskaliśmy dodatkowego obrońcy i GieKSa będzie musiała rzeźbić w tym, co ma. Póki co nasza defensywa nie spisuje się dobrze w lidze, tracimy mnóstwo bramek, a ostatni mecz na zero z tyłu rozegraliśmy prawie pięć miesięcy temu. Jeśli chcemy się utrzymać i punktować w lidze, ten aspekt musi być poprawiony. Nie zawsze bowiem będziemy strzelać cztery gole, jak z Arką, i trzy – jak z Radomiakiem. Tak więc Arek Jędrych, Marten Kuusk, Lukas Klemenz i Alan Czerwiński będą musieli wziąć tę odpowiedzialność i praktycznie w tym kwartecie zamykają się nasze możliwości. Problem się pojawi, gdy przyjdą kartki czy nawet drobne urazy. Choć Bartek Jaroszek to fajny chłop, ratowanie się nim będzie aktem desperacji. Ale pozdro Bartek 😉

Jutro czeka nas starcie z Lechią Gdańsk. Wyjazdy, ach te nieszczęsne wyjazdy. Mamy z nimi potężny problem i to nie od dziś. Choć w tym roku katowiczanie wygrali przecież w Częstochowie, Wrocławiu czy Gdańsku właśnie, to seria czterech porażek z rzędu na wiosnę czy trzech w obecnym sezonie jest niepokojąca. Dodatkowo przyglądając się tym spotkaniom – w większości GKS nie miał czego szukać. Patrząc jeszcze na wiosnę, najlepszy był mecz z Motorem, ale pozostałe przegrane to była lipa. Teraz bardzo słabe występy w Łodzi i Zabrzu, niezły w Warszawie. To za mało. Trener na konferencji po Górniku mówił o tym, że możliwa jest jakaś zmiana, jeśli chodzi o delegacje. Na czym będzie ona polegać – zobaczymy.

Nadal wielkim problemem są też bramki tracące w końcówkach połów. Od tych pięciu miesięcy w dwunastu meczach GKS stracił trzynaście bramek w ostatnich pięciu minutach pierwszej lub drugiej połowy. I z Radomiakiem tak było, a gdyby sędzia uznał gola w końcówce meczu – mielibyśmy tego jeszcze więcej. Fatalna statystyka i ja naprawdę łapię się na tym, że marzę, żebyśmy w pierwszej połowie dociągnęli choćby do 0:0. W obecnym sezonie udało się to tylko raz – w pierwszej kolejce.

Lechia to nie będzie łatwy przeciwnik, ale nie jest to rywal nie do ogrania. Co prawda słynął z tego, że strzelał i tracił mnóstwo bramek, ale ostatnio się to trochę zmniejszyło. Bo ultrabezbarwnym i nudnym meczu Lechiści pokonali w derbach Arkę 1:0, a w Białymstoku przegrali 0:2. A wiemy, że wcześniej dostali oklep w Lubinie 2:6. Można więc tej ekipie strzelać bramki, zresztą GKS w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu trafił w Gdańsku trzy razy, natomiast jak uruchomi się Bobcek z Wiunnykiem, to naprawdę trzeba się mieć na baczności i nasza obrona musi być zwarta i zwrotna.

Mecz z Radomiakiem był epicki. Pod kątem emocji to było jedno z najlepszych spotkań od wielu lat, niektórzy kibice musieli do siebie dochodzić po nim przez kilka dni. Dużo dało to jednak pozytywnej adrenaliny i nakręcania się na dalsze losy naszego zespołu.

Jednak kochani – Lechia jest dopiero jutro. Teraz i dzisiaj najważniejszy jest inny mecz GieKSy. Wszyscy o 18:00 trzymamy kciuki za dziewczyny w boju z Twente Enschede. Dajcie z siebie Dziołszki wszystko, żeby przed rewanżem mieć jak najlepszą sytuację wyjściową!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ilja Szkurin w GieKSie!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ilja Szkurin został nowym zawodnikiem GKS Katowice. Napastnik będzie występować w klubie przez trzy kolejne sezony, a umowa zawiera opcję przedłużenia kontraktu. 26-letni Białorusin reprezentował do tej pory Legię Warszawa. 

Szkurin w przeszłości występował między innymi w CSKA Moskwa, Dynamo Kijów, Hapolel Petah Tikawa. Udane występy w tym ostatnim klubie zaowocowały transferem do Stali Mielec. W sezonie 2023/24 zdobył 16 bramek i został wicekrólem strzelców Ekstraklasy. W trakcie kolejnej kampanii, w lutym bieżącego roku, został kupiony przez Legię Warszawa. W ostatnim sezonie Ekstraklasy Szkurin wystąpił w 33 spotkaniach (20 w Stali Mielec i 13 w Legii Warszawa) i strzelił 7 bramek (odpowiednio: 5 i 2). Do tego dołożył dwa trafienia w Pucharze Polski dla Legii, w tym jedno w finale. W trwającym sezonie wystąpił w 9 meczach (3 Ekstraklasa, 4 Liga Europy, 1 Liga Konferencji i 1 Superpuchar Polski), w których zdobył jedną bramkę – w finale Superpucharu Polski, dając tym samym Legii kolejne trofeum. 

Życzymy powodzenia w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga