Dołącz do nas

Felietony

Młodzi się rozwijają, starzy nie rehabilitują

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Niestety nie udało się odczarować Bukowej. GKS Katowice za chwilę dobije do 365 dni, czyli okrągłego roku bez wygranej u siebie. Statystyka ze wszech miar kompromitująca i w zasadzie trudna do wytłumaczenia, tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w tym czasie katowiczanie wygrali osiem razy na wyjeździe.

Oczywiście niewielki procent tej statystyki jest odpowiedzialnością obecnej drużyny, gdyż zawiera w sobie jedynie dwa domowe mecze. I choć zostały one przegrane – kibice swoim zachowaniem po końcowych gwizdkach dali wyraz temu, że nie mają większych pretensji do obecnej ekipy. I rzeczywiście, patrząc na zespół Rafała Góraka, nie można mieć pretensji o zaangażowanie większości zawodników, a o przegranych zadecydowały głównie kwestie czysto piłkarskie i momentami niestety tzw. frycowe.

W przedsezonowym felietonie pisałem, że nowi zawodnicy mają czystą kartę, mają nasze pełne wsparcie. Oczywiście nie oznacza to, że piłkarze ci są i będą wolni od krytyki, natomiast chciałbym się skupiać tylko na ocenie gry – złej lub dobrej – a nie musieć rozpatrywać kwestii zaangażowania oraz dziwnych zachowań na boisku poza nim, do czego niestety byliśmy przyzwyczajeni w poprzednich sezonach. Przyzwyczajeni przez ludzi, którzy bulwersowali się w odpowiedzi na zarzuty, a potem i tak wychodziło, że ostatnie, co można im było „zarzucić” to profesjonalizm i uczciwość. Dobrze, że zdecydowanej większości już w tym klubie nie ma, a życie i rzeczywistość zweryfikowała ich tak, jak na to zasłużyli.

Po meczu ze Zniczem rozmawiałem chwilę z trenerem Rafałem Górakiem i powiedziałem, że najważniejszym celem na ten moment jest to, żeby kibice po prostu tę drużynę polubili. Patrząc na ostatnie kilka lat trudno było lubić piłkarzy GieKSy i zespoły tworzone przez nich. Trudno było lubić ekipy, które przegrywały wszystkie mecze derbowe, przegrywały wygrane awanse, nie angażowali się w grę, przyłapywani byli na kwestiach alkoholowych, przybijali sobie piątki po przegranym meczu z Ruchem, a na koniec spuścili GKS w piłkarską otchłań.

Teraz GieKSa składa się w większości z młodych zawodników i choć ta gra w dwóch meczach u siebie była dość toporna, to widać, że zawodnicy chcą i próbują. Dodatkowo rozegrali dobry mecz w Wejherowie. Podoba się to, że taki Kacper Michalski po fatalnym spotkaniu ze Zniczem się ogarnął i w pierwszej połowie z Bytovią był może i najlepszy na boisku. Nieefektywny wcześniej Szymon Kiebzak zaczął pokazywać swoją szybkość, przeprowadził kilka ciekawych akcji i zaliczył asystę. Należy wierzyć, że i Grzegorz Rogala zacznie przynosić więcej efektów, bo jakiś potencjał w nim widać. Michał Gałecki zaczyna ogarniać środek pola i również możemy mieć z niego pociechę.

Tak, młodzi zawodnicy mają czystą kartę i niech zbierają doświadczenie, a wraz z nim powinny przyjść lepsze wyniki. Niestety drugim biegunem są piłkarze, którzy nowi w GieKSie nie są i tej czystej karty nie mają i żadnej taryfy ulgowej również. Zagłaskiwani na śmierć przez kibiców zepsuli w poprzednich sezonach lub ostatnim sezonie tyle, że trudno to wykasować, oddzielić grubą kreską i udawać, że nie byli aktorami tych nędznych widowisk, które w ostateczności spowodowały spadek drugiej ligi.

Piszę o tym dlatego, że Adrian Błąd oraz Arkadiusz Woźniak byli najgorszymi zawodnikami na boisku w meczu z Bytovią. Nie może być tak, że kapitan w ciągu pierwszych dziesięciu minut notuje trzy fatalne straty w środku boiska, po których idą kontry, a po jednej z nich jest rzut wolny i pada bramka. I nie były to straty po jakichś niekonwencjonalnych zagraniach, które przy odrobinie szczęścia mogły nam przynieść niezłe okazje. To były straty wynikające z niechlujstwa, kompletnie nieprzygotowanego podania i braku należytej koncentracji od pierwszego gwizdka. Szczerze mówiąc jeśli Adrian zapowiadał, że musi się zrehabilitować, zmazać plamę itd., to nie może zaliczać takich żenujących meczów, a przecież bardzo słabe mu się w GieKSie wielokrotnie zdarzały, co udawało mu się maskować ilością strzelanych bramek. Ale można to porównać do ucznia, który ma kilka czwórek i piątek, ale końcowa ocena na świadectwie to niedostateczny. I wtedy już te czwórki i piątki nie mają żadnego znaczenia.

Arkadiusz Woźniak natomiast prezentuje się w GieKSie od roku tak słabo, że można tylko się dziwić, na jakim farmazonie musiał jechać przez tyle lat na wyższym poziomie rozgrywkowym. Ten zawodnik na ten moment nie daje kompletnie nic, jest niewidoczny, niewidzialny, wygląda po prostu beznadziejnie.

Ludzie, to jest „trzecia liga”, ci piłkarze ze swoim doświadczeniem i podobno umiejętnościami powinni ją zjeść na śniadanie i popić herbatą. Tymczasem GieKSa gra coraz niżej, a ci zawodnicy nadal są gorsi od przeciwników. Można się tylko zastanowić, w której lidze byliby lepsi od rywali – w okręgówce? W A-klasie?…

Niestety GieKSa jest klubem, który negatywnie weryfikuje umiejętności zawodników podobno dobrych. Tak było w poprzednich sezonach z wieloma piłkarzami z ekstraklasową przeszłością. Zawsze należy sobie zadawać pytanie, dlaczego jakiś piłkarz (wcale nie emeryt) trafia z ekstraklasy do GieKSy. Bo na pierwszy rzut oka cieszymy się, jakie to wielkie wzmocnienie. A potem okazuje się, że piłkarz nie bez powodu zanotował taki zjazd, a dodatkowo – co gorsza – nie prezentuje nawet takiego poziomu jak przeciwnicy. GieKSa weryfikuje zawodników negatywnie i często po pobycie w naszym klubie notują dalszy zjazd – coraz niżej.

W tym przypadku warto zastanowić się na Łukaszem Wrońskim, który trafił do nas ze Stali Mielec, czyli czołowego zespołu pierwszej ligi. Okazuje się, że Łukasz w pierwszych spotkaniach zawalił tyle sytuacji, kiksuje, nie trafia w piłkę, że znów pojawia się pytanie „a czemu zawodnik ze Stali Mielec trafia do drugiej ligi?”. Ale to takie pierwsze rozważanie, dajmy Łukaszowi pograć i niech pokaże, że to pierwsze wrażenie jest mylne.

Przed nami mecz z Błękitnymi. Wyjazd, czyli szansa na wygraną jest wielokrotnie wyższa. Problem w tym, że jeśli GKS w Stargardzie nie wygra, to już na wstępie może się zadomowić w dolnych rejonach tabeli. Tym bardziej, że w środę czeka nas mecz u siebie z obecnym liderem z Elbląga. Niestety to któryś już rok z rzędu, w którym katowiczanie na początku rozgrywek notują tak duże straty, że odrabianie ich potem jest bardzo trudne, a matematycznie – punktów tych brakowało do osiągnięcia celu. Piszę matematycznie, bo jeśli chodzi o przegrane awanse, to niestety jestem pewien, że niezależnie od dorobku punktowego na początku sezonu, tamte drużyny podziałałyby tak, żeby i tak nie awansować.

Teraz nie mam takiego przekonania i to powoduję, że na GieKSę chodzę w przyjemnością i czekam na następne spotkania. Nie mogę na razie powiedzieć, czy lubię tę drużynę, bo to się dopiero klaruje. Ale wierzę, że polubię. Mimo porażek, cieszy mnie, że kilku wspomnianych zawodników poprawiło się od pierwszej kolejki, na czele z Kacprem Michalskim.

Czekamy na Stargard!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Mecza

    16 sierpnia 2019 at 02:11

    Dobry artykuł, w 100% się zgadzam.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga