Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka
Multisekcyjny przegląd mediów: Emocji nie zabrakło, aż 108 minut kar!
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, hokeja na lodzie i siatkówki GieKSy.
PIŁKA NOŻNA
expressilustrowany.pl – Niewiele brakowało, żeby łodzianki były z lepszych humorach
[…] Jedynego gola w tym meczu zdobyła w 55 minucie Hajduk, która pokonała bramkarkę zespołu z naszego miasta uderzeniem głową po dośrodkowaniu z rożnego. Umówmy się, że przy choć odrobinie większym szczęściu podopieczne trenera Marka Chojnackiego mogły pokusić się o znacznie lepszy wynik. M.in. Turkiewicz trafiła w poprzeczkę, a Karczewska w słupek.
2×45.info – Podsumowanie letniego okna transferowego w I lidze. Oceniamy ruchy wszystkich drużyn
Okienko transferowe w I lidze zamknęło się prawie dwa tygodnie temu, lecz w czasie, gdy zbierały się reprezentacje różnych krajów, na zapleczu Ekstraklasy wciąż dopinano kilka zmian kadrowych. Kto się wzmocnił, a kto osłabił przed rozpoczętym już sezonem 2018/19? Zapraszamy do naszej oceny ruchów transferowych pierwszoligowych klubów. Swoje wnioski oparliśmy o dziewięć dotychczas rozegranych kolejek oraz o własne przeczucia.
Na wstępie należy zaznaczyć, że u bram ekstraklasy, jak co roku, panował naprawdę spory ruch. Liczby niesione przez statystyków tylko potwierdzają tezę o absolutnym braku stabilizacji w praktycznie każdym pierwszoligowym klubie.
[…] Po opisie trzech drużyn z umiarkowanymi zmianami kadrowymi czas na kogoś, kto ostatniego lata nie próżnował. W Katowicach mają już serdecznie dość gry w I lidze, co wiązało się z tzw. „wietrzeniem szatni”. I jeśli wietrzenie szatni nastąpiło np. w Niecieczy czy Chojnicach, to o wietrze w katowickiej szatni można mówić jako o huraganie.
Pozbyto się mnóstwo zawodników, którzy odgrywali większą lub mniejszą rolę w ostatnich próbach awansu do ekstraklasy – przede wszystkim Mateusza Abramowicza, Tomasza Foszmańczyka, Grzegorza Goncerza czy Łukasza Zejdlera.
Sprowadzono za to wielu uznanych na boiskach pierwszoligowych i nie tylko. Spokój w bramce mają zapewnić Krzysztof Baran oraz Mariusz Pawełek, ofensywny środek pola wzmocnili Damian Michalik i Grzegorz Piesio, zaś linię obrony – Rafał Remisz i Wojciech Lisowski. Końcówka sierpnia przyniosła na Bukową jeszcze kilka bardzo mocnych nazwisk – do obrony sprowadzeni zostali jeszcze doświadczony Jakub Wawrzyniak i młody Tymoteusz Puchacz (wypożyczony z Lecha), zaś rotację na lewym skrzydle i ataku zasilił wypożyczony z Zagłębia Arkadiusz Woźniak.
Wszystko to wygląda imponująco, lecz jak dotąd bez oczekiwanych rezultatów. GieKSa wystartowała w tym sezonie fatalnie, zajmując szesnaste miejsce po ośmiu rozegranych spotkaniach (w tym aż pięciokrotnie przegrywali).
[…] Ocena: 7/10
HOKEJ NA LODZIE:
hokej.net – Nieskuteczni gospodarze i waleczni rywale
Hokeiści Tauron KH GKS Katowice razili nieskutecznością w wygranym skromnie 3:2 spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec. W bramce gości pewnie bronił Rafał Radziszewski zatrzymując kilka sytuacji sam na sam z rywalem.
[…] Atmosfera w „Satelicie” znów była niesamowita. Komplet widzów zgromadzony na hali euforycznie zareagował, gdy hokeiści przy efektownej „ogniowej” oprawie pojawili się na lodzie. GieKSa od początku meczu robiła wszystko, by stanąć na wysokości zadania. Efekt bramkowy przyszedł bardzo szybko. W pierwszej tercji trafienia zaliczyli Grzegorz Pasiut i Patryk Krężołek. Gdy na początku drugiej części gola dołożył Mikołaj Łopuski, wydawało się, że jest po meczu.
Goście jednak wcale się nie poddali. Jeszcze w drugiej tercji strzelili dwa gole i wynik znów stał się sprawą otwartą. GieKSa ani myślała oddać punkty przeciwnikowi. Decydujące fragmenty meczu toczyły się pod dyktando zespołu z Katowic. Problemem była jednak niska skuteczność. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wygraną gospodarzy, choć w niewielkich rozmiarach.
hokejfan.pl – Minimalna wygrana Katowic – skuteczny Radziszewski
[…] Pierwsze spotkanie obu ekip w Sosnowcu zakończyło się wygraną gości i to oni przystąpili do debiutu przed własną publicznością (mecz z kadrą odbył się bez jej udziału) w roli faworyta. Po 10 minutach wydawało się, że wszystko pójdzie według planu i hokeiści Tauronu będą spokojni o wynik. Za sprawą skutecznie interweniującego w bramce Rafała Radziszewskiego (45 strzałów celnych na jego bramkę) gospodarze zdobyli tylko jedną bramkę na początku drugiej tercji, a w tej samej odsłonie koledzy „Radzika” zanotowali dwa trafienia. W trzeciej tercji nie padła jednak żadna bramka.
hokej.net.pl – Emocji nie zabrakło, aż 108 minut kar!
GKS Tychy po emocjonującym i twardym starciu wygrał z Tauronem KH GKS-em Katowice 3:2. Sędzia Tomasz Radzik na zawodników obu drużyn nałożył aż 108 minut karnych! Gospodarze wszystkie trzy bramki zdobyli, podczas gier w przewadze.
[…] Pierwsza tercja była wyrównana. Mogą o tym świadczyć sytuacje, jakie mieli Michael Kolarz czy Patryk Wronka. Oboje mogli wpisać się na listę strzelców. Mecz z minuty na minuty coraz bardziej się rozkręcał, ale trzeba przyznać, że dzisiejszy wieczór należał do bramkarzy. Chwilę później Maciej Urbanowicz zaatakował Michała Kotlorza po syrenie kończącej pierwszą odsłonę. Obaj zawodnicy zostali odesłani przez sędziego do szatni, ale ta sytuacja była początkiem lawiny kar.
Drugą tercję gospodarze rozpoczęli z wysokiego „C”. Przeszło dwie minuty od rozpoczęcia drugiej odsłony, a Filip Komorski uciekł obrońcom, objechał bramkę i wepchnął krążek do katowickiej bramki. W następnych minutach drużyna gości musiała grać w podwójnym osłabieniu, a ponadto jeszcze jeden zawodnik został odesłany do boksu kar. Na efekt nie musieliśmy długo czekać, gdyż tę sytuację skrzętnie wykorzystał Tomáš Sýkora, który oddał strzał z pierwszego krążka na tyle mocny, że zdołał pokonać zasłoniętego bramkarza rywali. Po odbyciu swoich kar, drużyna gości zaczęła grać w przewadze. Chwilę później John Murray nie nakrył krążka po strzale Dušana Devečki, więc szybko dopadł do niego Tomasz Malasiński, któremu nie pozostało nic innego jak zdobyć gola. Nie minęła minuta, a Andrej Michnow ostro zaatakował Oskara Krawczyka przy bandzie. Defensor GKS-u Katowice opuścił lód z grymasem bólu na twarzy i z pomocą kolegów z drużyny.
[…] W trzeciej tercji spotkania to tyszanie dominowali przebieg gry.
[…] Katowiczanie próbowali jeszcze wyrównać wynik meczu, ale próby Mikołaja Łopuskiego, czy Patryka Wronki pod koniec meczu okazały się nieskuteczne. Pod koniec meczu trener Tom Coolen podjął decyzję o wycofaniu bramkarza, na 48 sekund przed końcową syreną, ale ten zabieg nie przyniósł oczekiwanego efektu, a Grzegorz Pasiut pod koniec meczu, został ukarany i tym samym przekreślił marzenia katowiczan na wyrównanie
SIATKÓWKA:
jastrzebskiwegiel.pl – GKS lepszy od JW w test-meczu w Łaziskach Górnych
[…] Pierwsza partia meczu miała wyrównany przebieg. Wprawdzie to zespół z Katowic był ciągle w natarciu, ale nasza ekipa skutecznie odpowiadała (od 14:11 do 14:14, od 23:21 do 23:23). W końcówce seta Bartosz Krzysiek popisał się asem serwisowym i tym samym zamknął premierową odsłonę na korzyść katowickiej ekipy.
Drugą część meczu lepiej zaczęli Pomarańczowi, którzy prowadzili 10:5. Podopieczni trenera Ferdinando De Giorgiego poprawili przyjęcie, a także byli skuteczniejsi na zagrywce oraz w bloku (16:10, 19:12). Jastrzębianie do końca kontrolowali wynik i tym razem to oni byli górą w partii (25:19).
Początek trzeciego seta znów należał do katowiczan. Przy stanie 10:6 „Fefe” de Giorgi wziął przerwę na żądanie, po której Jakub Bucki przerwał serię żółto-czarnych. Atakujący naszej ekipy należał w tym fragmencie meczu do wyróżniających się graczy w ofensywie. Na pochwałę zasłużył też rozgrywający Lukas Kampa, który najpierw znakomicie obił ręce blokujących (!), a następnie asem serwisowym doprowadził do wyrównania (14:14). Kłopoty w przyjęciu sprawiły jednak, że to nasi rywale znów odskoczyli punktowo. Pomimo tego, że Pomarańczowi mocno naciskali na przeciwnika, to jednak to GKS okazał się lepszy w trzecim secie.
[…] Katowiczanie utrzymali swój dobry rytm gry z poprzedniego seta i to oni zwycięsko wyszli z tej partii i całego spotkania (19:25).
sportdziennik.pl – GKS górą w Łaziskach
[…] Po zajęciu drugiego miejsca na ubiegłotygodniowym turnieju we Włoszczowie, tym razem – dość nieoczekiwanie – pokonał Jastrzębski Węgiel. Mecz został rozegrany w Łaziskach Górnych i przez jego większą część, to katowiczanie nadawali rytm wydarzeniom na boisku. Najwięcej emocji było w pierwszym secie, wygranym przez GieKSę w końcówce. W pozostałych pewnie zwyciężała jedna lub druga drużyna.
Świetnie w zwycięskim zespole spisywał się Karol Butryn, który póki co wygrywa walkę o miejsce w składzie z Bartoszem Krzyśkiem. Dobrej grze atakującemu GieKSy wtórowali Dominik Depowski czy Emanuel Kohut.
[…] – To nie było wielkie widowisko, bo ani my, ani Jastrzębski Węgiel nie jest jeszcze w pełnym składzie, ani w pełni formy, która ma przyjść dopiero na start ligi. My z każdym meczem chcemy po prostu grać coraz lepiej – podsumował Wojciech Sobala, środkowy GKS-u, który poprzednio występował w drużynie z Jastrzębia-Zdroju.
Piłka nożna Wywiady
Okiem rywala: kibicowski boom na GieKSę zachwyca
W ostatnich tygodniach relacje z Częstochowy zdominowały czołówki serwisów sportowych w Polsce. Sprawcą zamieszania był przede wszystkim trener Marek Papszun, ale forma sportowa Medalików również jest godna podkreślenia. Jak w tym wszystkim odnajdują się kibice pod Jasną Górą? Zapytałem Roberta Parkitnego ze stowarzyszenia „Wieczny Raków”, który po raz drugi odpowiedział na nasze zaproszenie. Jednocześnie zachęcam do lektury naszej poprzedniej rozmowy, w której poruszyliśmy wiele tematów związanych z historią Rakowa i naszych pojedynków.
Meczem w Częstochowie otwieramy rundę rewanżową. Jak podsumujesz postawę Rakowa w pierwszej części sezonu?
Na początku Raków stracił, ale później odrobił i teraz nasze miejsce jest mniej więcej takie, jak należy. Natomiast z kilku względów była to dla nas ciężka runda, stąd wiele osób wyraża się o Rakowie negatywnie, nie mając pełnej wiedzy o tym, co tak naprawdę dzieje się w klubie. Ja nie mam potrzeby mówić i pisać o wszystkim tylko po to, aby zebrać dodatkowe lajki. Przede wszystkim kadra nie była odpowiednio zestawiona, aby łapać punkty na wszystkich frontach. Niektórzy powiedzą, że doszły duże nazwiska, takie jak Bulat, Diaby-Fadiga czy Konstantópoulos, mimo to na początku nie grało to, jak należy. Moim zdaniem drużyna potrzebowała czasu, aby wszystko mogło się zazębić. Zmian w kadrze było dużo, do tego doszły kontuzje, dlatego początek sezonu był ciężki. W pewnym momencie pojawiały się nawet głosy nawołujące do zwolnienia trenera, ale kryzysy trzeba przezwyciężać i cała sztuka polega na tym, aby w takich momentach karta się odwróciła. Nam się to udało i dziś idziemy jak burza w Europie, a w lidze też wyglądamy coraz lepiej. Uważam, że tę rundę zakończymy jeszcze dwoma zwycięstwami, niestety m. in. waszym kosztem. Koniec końców runda jesienna w naszym wykonaniu była dobra, natomiast jako kibic polecam krytycznie podchodzić do informacji podawanych w Internecie. Czasem spotykam się z opiniami, że ktoś nie pamięta tak słabego meczu, odkąd kibicuje Rakowowi – wtedy wiem, że nie mamy o czym rozmawiać, bo sam doskonale pamiętam ciężkie czasy w naszej całkiem niedawnej historii.
A co sądzisz o formie GieKSy?
Wydaje się, że ten sezon jest dla was cięższy niż poprzedni, w roli beniaminka. Z drugiej strony takie mecze jak pucharowy z Jagiellonią pokazują, że w waszej drużynie jest potencjał i gdybyś zapytał mnie o kandydatów do spadku, to nie wskazałbym w tym gronie GieKSy. Myślę, że te niegdyś „ulubione” przez was pozycje 8-12 w 1. lidze są teraz w waszym zasięgu, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Natomiast z zachwytem obserwuję kibicowski boom na GieKSę, spowodowany m.in. nowym stadionem. Miałem okazję być w waszym sklepie „Blaszok”, który wygląda okazale, co chwilę przychodzili ludzie nie tylko na zakupy, ale też pogadać i zapytać o bieżące sprawy. Gdyby taki stadion jak wasz powstał w Częstochowie, to również byłby to dla nas impuls do kibicowskiego rozwoju.
Pytając o GKS w tym sezonie, przeważały opinie, że głównym powodem słabszej formy na początku sezonu był transfer Oskara Repki. Jak ten zawodnik odnalazł się pod Jasną Górą?
Pierwsze wejście Repki do zespołu było bardzo dobre. Z czasem nieco przygasł, być może z tego względu, że Marek Papszun wymaga więcej niż w większości innych klubów, nie tyle w kwestii samego zaangażowania na boisku, ale przede wszystkim całej otoczki. Była taka sytuacja po naszym meczu z Górnikiem, przegranym u siebie 0:1, który był chyba najsłabszy w całej rundzie: gra była fatalna i gdy po meczu trener nie przebierał w słowach, to mocno oberwało się m. in. Repce. Oskar wylądował na ławce i było to trudne zderzenie z rzeczywistością Marka Papszuna. Być może w GieKSie wyglądało to inaczej – po porażce trener reagował w inny sposób, jak przystało na beniaminka, natomiast w Rakowie wylicza się każdy błąd. Sam nie zwracam dużej uwagi na aspekty piłkarskie, ale czytałem opinie, że w ostatnim meczu ze Śląskiem Repka był jednym z naszych najsłabszych ogniw. Dla mnie jest to piłkarz z ogromnym potencjałem, pozostaje jednak pytanie, czy na dłuższą metę dopasuje się do naszego stylu gry. Z drugiej strony za chwilę w Rakowie będzie nowy trener, więc rola Repki też może się zmienić.
Jest też piłkarz, który kiedyś próbował podbić Częstochowę, a dziś nie wyobrażamy sobie bez niego GieKSy. Uważasz, że patrząc na obecną formę Bartosza Nowaka, odpuszczenie go przez Raków było błędem?
Przede wszystkim Bartek jest fajnym człowiekiem – otwartym, uśmiechniętym, radosnym. Widać, że gra sprawia mu przyjemność. Trudno uważać jego transfer za błąd. Kiedyś przygotowałem dla trenera statystykę zawodników, którzy nie sprawdzili się w Rakowie – większość wylądowała w 2. lub 3. lidze. Tacy jak Nowak są wyjątkami, ale nie znam dokładnie kulis jego odejścia – może sam na to nalegał, a może naciskał agent. Ja widziałbym Bartka w Rakowie, ale w tamtym czasie rywalizacja na jego pozycji była ogromna. Ponadto czasem po prostu tak jest, że w jednym klubie zawodnik gaśnie, a gdzie indziej, przy innym trenerze rozkwita i taki transfer okazuje się strzałem w dziesiątkę.
„Gdy pojawiła się informacja, że Papszun wraca, miałem mieszane uczucia, zastanawiając się, czy jest szansa po raz drugi napisać tę samą historię” – to twoje słowa z naszej poprzedniej rozmowy. Wszystko wskazuje na to, że twoje obawy były słuszne.
Mimo całego zamieszania, jakie od kilku tygodni trwa w Częstochowie, z Markiem Papszunem wciąż mam dobre relacje. Po jednym z ostatnich meczów porozmawiałem trochę dłużej z trenerem i poznałem jego punkt widzenia oraz odczucia co do obecnej sytuacji w klubie. Dlatego teraz, gdy spotykam się z innymi kibicami i słucham niepochlebnych opinii na temat trenera, to staram się tonować nastroje. Trener Papszun nie jest idealny ani bezbłędny, ale takie sprawy często mają drugie dno i nie inaczej jest w tym przypadku.
Po ewentualnym odejściu Marek Papszun zachowa status legendy?
Pod koniec jego pierwszej kadencji byłem wśród inicjatorów uroczystego pożegnania trenera w naszym kibicowskim lokalu, wręczyliśmy mu też piłkę z napisem „trener – legenda”. Żegnaliśmy go jak króla, tymczasem niedługo później on wrócił. To dowód na to, że zarząd nie był przygotowany na jego odejście, decydując się na Dawida Szwargę. Poza tym nastroje byłyby inne, gdyby w poprzednim sezonie Raków zdobył mistrzostwo. Nie każdemu pasuje praca z Markiem Papszunem, ale trzeba pamiętać, że w tym, co robi, jest profesjonalistą i nawet w sytuacji, gdy jedną nogą jest w Legii, to jego piłkarze wychodzą na boisko przygotowani i wygrywają kolejne mecze. Po pamiętnej konferencji wielu w to zwątpiło – pojawiły się głosy, że piłkarze będą grać przeciwko trenerowi. Z kolei po wysokich zwycięstwach z Rapidem i Arką ci sami ludzie mówili: wygrali, bo chcieli zrobić na złość Papszunowi. Można oszaleć…
Po deklaracji trenera o chęci trenowania Legii studziłeś na Twitterze gorące głowy częstochowskich kibiców. Jakie uczucia dominują – zawód czy zrozumienie?
Zdecydowanie negatywnie odebrano tę wypowiedź trenera, przede wszystkim co do miejsca i czasu. Natomiast ja patrzę na to w inny sposób. Owszem, trener mógł to rozegrać inaczej, ale z drugiej strony, gdyby tego nie zrobił, a niedługo później wypłynęłaby informacja o jego przejściu do Legii, to spotkałby się z zarzutem, że nas zdradził i ukrywał prawdę. Wszyscy wiemy, że Papszun jest Legionistą, warszawiakiem i prowadzenie stołecznych zawsze było jego marzeniem. W Częstochowie zrobił kawał dobrej roboty, dlatego nie widzę w jego słowach aż tak dużej sensacji, jak przedstawiają to media.
Kwestia „transferu” Papszuna do Legii jest już oficjalna?
Nie mam pojęcia. Oficjalne jest porozumienie Rakowa z Łukaszem Tomczykiem – trenerem Polonii Bytom. Było już wiele wersji rozwoju sytuacji, natomiast jeśli miałbym obstawiać, to moim zdaniem Papszun zostanie w Częstochowie do końca rundy (kilka godzin później taką informację podał Tomasz Włodarczyk w serwisie meczyki.pl – przyp. red.).
W ostatnich tygodniach forma zarówno Rakowa, jak i GKS-u wyraźnie poszła w górę. To, co jeszcze nas łączy, to lanie od ostatniego w tabeli Piasta Gliwice. Jak do tego doszło w Częstochowie?
Na ten temat nie powiem zbyt wiele, bo choć w ciągu ostatnich 18 sezonów opuściłem zaledwie siedem domowych meczów Rakowa, to właśnie z Piastem był jeden z nich. Ani go nie oglądałem, ani też nie analizowałem tej porażki. Po pierwsze, Daniel Myśliwiec jest dobrym trenerem i szybko odcisnął swoje piętno na drużynie, a po drugie liga jest mega wyrównana i nawet tak niskie miejsce w tabeli jak Piasta nie znaczy, że nie potrafią się odgryźć. Inna sprawa, że Rakowowi zawsze lepiej gra się z drużynami z czołówki – nie wiem, czy to kwestia motywacji, czy czegoś innego. Mimo że Piast zdobył 6 punktów z naszymi drużynami, to uważam, że w końcowym rozrachunku znajdzie się mimo wszystko w trójce spadkowiczów.
Jeśli natomiast chodzi o czołówkę ligi, to wielokrotnie podkreśla się w mediach postawę Jagiellonii, która dobrze prezentuje się we wszystkich rozgrywkach. Tymczasem Raków radzi sobie równie dobrze, o ile nie lepiej, bo w przeciwieństwie do Jagi nadal ma szansę na Puchar Polski. Cele na ten sezon pozostają niezmienne?
Zdecydowanie. Zarówno trener, jak i piłkarze zarabiają takie pieniądze, że nie ma innego celu jak mistrzostwo. Pochwały dla Jagiellonii przypominają mi laurki dla Rakowa przy okazji marszu z 1. ligi do Ekstraklasy – jak to wszystko było doskonale poukładane. Jaga wygląda nawet lepiej – ogromny stadion, odpowiednie zaplecze infrastrukturalne i kibicowskie. Z kolei Raków jest w Polsce wyśmiewany przede wszystkim za brak stadionu. Mieliśmy swoje pięć minut zachwytów w mediach, a teraz każdy gorszy moment jest dodatkowo rozdmuchiwany. Nic się jednak nie zmienia: zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Polski są dla nas mega ważne. Do tego jak najdłuższa gra w Lidze Konferencji. Po to sztab liczy tylu ludzi, by odpowiednio przygotować zespół do wszystkich rozgrywek, a wyniki muszą przyjść. Tym bardziej że w Pucharze robi się powoli autostrada do finału.
Musicie tylko uważać, by nie utknąć na bramkach z napisem „GKS Katowice”, ale przy odpowiednim zrządzeniu losu być może jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać. Tymczasem skupiacie się na lidze i rozgrywkach europejskich. Czujecie się już w Sosnowcu jak u siebie?
W żadnym wypadku. Nie było tak ani w Bełchatowie, ani teraz w Sosnowcu. Trzeba być wdzięcznym włodarzom obu miast, że Raków miał gdzie grać, ale nie da się czuć dobrze poza Częstochową. Niby to tylko 60 kilometrów, ale każdy mecz w Sosnowcu bardziej przypomina bliski wyjazd niż mecz u siebie. Ciężko przyciągnąć tłumy na takie mecze, szczególnie tych najmłodszych – w Częstochowie byłoby to dużo prostsze. Sam stadion jest kapitalny do oglądania meczu, natomiast u siebie będziemy tylko w Częstochowie, choć na ten moment jest to nierealne. I pewnie w ciągu najbliższych lat się to nie zmieni.
Mimo że spodziewam się odpowiedzi, to i tak zadam ci to samo pytanie, co ostatnio: co nowego dzieje się w sprawie stadionu dla Rakowa?
Odpowiadam tak samo: nic się nie dzieje. Jakieś rozmowy się toczą, ale dopóki nie zobaczymy łopat na terenie budowy, to nie uwierzymy w żadne obietnice. Nie da się ukryć, że blokuje to rozwój klubu i Marek Papszun musi czuć to samo. Za każdym razem słyszy od prezesa, że rozmowy z Miastem są w toku – po pięciu czy sześciu latach można mieć już tego dość.
W poprzednim sezonie typowałeś gładkie 3:0 dla Rakowa w Częstochowie, tymczasem mecz potoczył się zupełnie inaczej.
Rzeczywiście, mój typ się nie sprawdził i po meczu śmiałem się w duchu, co ze mnie za znawca. Moim zdaniem tym meczem przegraliśmy mistrzostwo Polski, więc po czasie zabolało podwójnie. Szczególnie nie lubię przegrywać z Legią, Widzewem czy Lechem, a tutaj przyszła porażka z beniaminkiem. Mówi się trudno, bo takie wpadki się zdarzają. Myślę, że w najbliższą niedzielę 3:0 dla nas już musi być. Raków jest w gazie, a GieKSa będzie delikatnie podmęczona pojedynkiem z Jagiellonią, który musiał was sporo kosztować. Raków też co prawda grał ze Śląskiem, ale moim zdaniem wyglądało to trochę tak, jakby grał na pół gwizdka. Dlatego forma fizyczna będzie działać na naszą korzyść.
Wiem, że byłeś na Nowej Bukowej w pierwszej kolejce tego sezonu. Jak wrażenia?
Jak wspominałem w naszej poprzedniej rozmowie, tylko raz miałem okazję być na starej Bukowej – załapałem się na ostatni wyjazd w ubiegłym roku. W tym sezonie wiedziałem, że z powodu narodzin dziecka będę musiał odpuścić część wyjazdów, dlatego ucieszyłem się, że do Katowic jechaliśmy na samym początku i zdążyłem się do was wybrać. Miałem podobne odczucia jak z meczu w Lublinie – imponujący stadion, wszyscy ubrani na żółto, mnóstwo ludzi i kapitalny doping. Wielokrotnie podkreślałem, że doping ekip ze Śląska, takich jak GieKSa czy Górnik, to ścisły top w Polsce. Co do samego meczu to nie powiem za wiele, bo nie należę do tych, którzy szczególnie skupiają się na analizie boiskowych wydarzeń, najważniejsze było zwycięstwo 1:0. Cały wyjazd wspominam więc bardzo dobrze, z wyjątkiem incydentu z rozpylonym gazem, który wprowadził trochę zamieszania.
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Widzew rywalem GieKSy
Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.
Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.
Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.
Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa


Najnowsze komentarze