Dołącz do nas

Wywiady

Goncerz: Musimy wybiegać i wymęczyć

Avatar photo

Opublikowany

dnia

felieton miniW czwartek przed meczem z Miedzią Legnica przeprowadziliśmy dłuższą rozmowę z Grzegorzem Goncerzem. Zawodnik niedawno nabawił się niegroźnego urazu, ale już wkrótce będzie do dyspozycji trenera Kazimierza Moskala. Z Gonzem rozmawiał Błażej.

GieKSa.Pl Grzegorz jak tam Twoje zdrowie, bo wiemy, że miałeś kontuzje. Wracasz już do kadry meczowej?

Do kadry jeszcze nie wracam, dziś ( tj. czwartek 27.03) mam trening biegowy. Trener Moskal nie ryzykuje zdrowiem zawodnika. Czekają mnie treningi wzmacniające do końca tygodnia. A od poniedziałku zajęcia z drużyną w pełnym treningu i mam nadzieję, że będzie dobrze.

Wróćmy do początku rozgrywek: 1 punkt w 3 meczach, trener Moskal podkreślał, że to nie jest wynik, którego oczekiwaliśmy. Z czego wynika taki dorobek w Twoim odczuciu? Wiemy, że ciężko to porównywać, ale w poprzednim sezonie ze słabszą kadrą mieliśmy lepszy start.

Na pewno dorobek punktowy zdecydowanie nas nie zadowala. Nie potrafię powiedzieć, czemu tak wyszło. Patrząc na te 3 pierwsze mecze trzeba sobie powiedzieć jasno, zagraliśmy 2 dobre spotkania i jeden fatalny. O ile takie spotkania, jak ten z Bełchatowem, czy ten w Sączu dawały wcześniej punkty o tyle teraz jest ciężej. Mamy tylko jeden punkt, my z tego powodu też nie jesteśmy zadowoleni. Nie wydaje mi się, żeby poprzednia runda była dla nas szczytem możliwości. Jestem przekonany widząc chłopaków na treningach, że umiejętności są. Musimy to tylko przełożyć na ligę i punkty. Musimy zrobić wszystko by dobra gra miała przełożenie na punkty czy to zdobywane w Katowicach czy na wyjazdach. To jest dla nas najważniejsze.

Trener Moskal wspominał po Okocimskim, że nie poznawał swoich zawodników, nawiązywał do presji. Też tak to odczułeś? Ta presja dała znać o sobie w niektórych fragmentach?

Po części tak. W tym klubie presja jest zawsze, czy walczymy o utrzymanie czy też walczymy o ekstraklasę, gdzie widzą nas już kibice. Presja jest jednak pozytywna, bo trzeba się z tym zmierzyć. Musimy mieć świadomość, że drużyny będą przyjeżdżały do nas z respektem, to już nie są te mecze, gdzie mieliśmy falstart i drużyny, które przyjeżdżały grały o 3 punkty i mówiły, że GieKSa w kryzysie. Teraz jesteśmy na fali wznoszącej, drużyny przeciwne wiedzą, że ciężko będzie wywalczyć choćby punkt. Bolączką niestety jest u nas atak pozycyjny, ale to kuleje w całej polskiej piłce. W takich meczach musimy być bezwzględni i wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję. Patrząc przez pryzmat meczu z Okocimskim, myślę, że rzut karny rozwiązałby worek z bramkami. Potem gra się nie układała, była szarpana, brakło gdzieś pewności i wydarzyła się tragedia.

Odejdźmy trochę od teraźniejszości, debiutowałeś w GieKSie w sezonie 2008/09, piłkarsko to już jest spory czas, który spędziłeś w jednym klubie.

Z drobną przerwą na powrót do Chorzowa, można powiedzieć, że zadomowiłem się w Katowicach. Szczerze mówiąc, GieKSa dała mi piłkarsko najwięcej, wiele klubowi zawdzięczam i życzyłbym sobie, by awansował do ekstraklasy. Widzimy jak ta ekstraklasa jest opakowana i każdy z nas: zawodnicy, trenerzy, ludzie związani z klubem o niej marzą. Tym bardziej nas bolą takie rzeczy, gdy słyszymy o sprzedawaniu meczów, przykładaniu się o obowiązków, odpuszczaniu czegoś. My tym wszystkim żyjemy, a takie rzeczy aż szkoda komentować. Z jednej strony jesteśmy niezadowoleni z wyników, a z drugiej kolejną „szpile” wkładają nam ludzie, którzy powinni nas wspierać najbardziej. My możemy odpowiadać tylko na boisku a wiadomo, że z tym może być różnie. To jest sport.

W okresie, w którym jesteś mamy Moskala, a był Górak, Stawowy, Fornalak, Nawałka.  W którymś momencie większej stabilizacji zabrakło? Liczba trenerów jest jednak duża na te wszystkie lata. Można było coś zrobić więcej?

Wydaje mi się, że GKS był do tej pory postrzegany przez zawodników, trenerów, jako dobra trampolina do rozwoju. Byli młodzi zawodnicy, starsi, którzy mają coś do udowodnienia, trenerzy młodego pokolenia. GieKSa to fajny klub, tutaj czuć atmosferę piłki, głód sukcesu.  Doping, oprawa, kibice to działa na wszystkich. Każdy trener, zawodnik, który zrobił coś ponad stan był zabierany do innego klubu, innego „świata”. Wspomnijmy trenera Nawałkę, który z nami zrobił wynik ponad stan, wycisnął z nas absolutne maximum. Gdybyśmy mieli lepszą sytuację finansową w tamtym okresie to ta ciągłość pracy na pewno byłaby bardziej odczuwalna. Klub nie mógł utrzymać poziomu finansowego, którego życzył sobie trener Nawałka. To wszystko się rozpadło i pozostały zgliszcza. Mamy dziś kolejny przykład na to, co powoduje odejście jednego wartościowego człowieka z klubu. Widzimy, w jakiej sytuacji znajduje się teraz Górnik Zabrze.

Śledząc Twoje losy w klubie można powiedzieć, że ciągle grałeś o awans, utrzymanie, awans, rozpad klubu, ratunek miasta, znowu gra o awans. Nudy w klubie nie ma. Zastanawiałeś się kiedyś tak sam do siebie „Gdzie ja trafiłem? I co mnie jeszcze czeka?”

Zgadzam się, nudy nie ma i zawsze musi się coś dziać. Czy to nasze wyniki są słabe, czy też kłopoty finansowe. Gdy były wyniki nie było finansów. Myślę, że taka specyfika tego klubu. Była szansa na awans z Nawałką, ale pamiętajmy to była tylko jedna runda, którą zagraliśmy. Nie wiemy, co byłoby dalej. Każda drużyna ma swój limit, Nawałka wycisnął z nas wszystko. Potrzebne były wzmocnienia, ale wszystko ułożyło się nie tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Sam trener powiedział nam, że „lekarstwo ma swój termin ważności”, i to, czym nas wtedy karmił też powoli się kończyło. Nawałka miał fantastyczne pomysły, żyje piłką 24 godziny na dobę. Niestety nie miał już pomysłu na funkcjonowanie klubu w strukturze, która wtedy była.

Nawałkę wspominasz dobrze, a jak z innymi trenerami wspominasz współpracę? Różnie bywało, bo miałeś kontuzję, byłeś też pomijany w składzie.

Z trenerem, Fornalakiem trenowałem krótko, bo doszło do zwolnienia, nie mogę zbyt wiele o nim powiedzieć, jeśli chodzi o warsztat, ale jestem mu wdzięczny, że przyjął mnie do drużyny, wyciągnął do mnie pomocną rękę. Kolejny był trener Stawowy, wiem, jakie reakcję wywołuje jego osoba wśród kibiców, ale ja go wspominam fantastycznie. Nauczył nas wielu rzeczy, starał się wprowadzić swoją szkołę, graliśmy przede wszystkim piłką w tamtym okresie. Mi ta krakowska filozofia się podobała. Oczywiście to wszystko musi być poparte wynikiem a niestety tutaj tego nie było. My o tym głośno nie mówiliśmy, ale w tamtym okresie zaczęły się problemy z zarządem, problemy Pana Króla. Staraliśmy się od tego odciąć, kibice jednak nie znają całej prawdy, dlaczego to nie funkcjonowało tak dobrze jakbyśmy sobie tego życzyli. Niewątpliwie kondycja finansowa z tamtego okresu miała duży wpływ na to.

Chciałbym się chwilę zatrzymać przy trenerze Góraku. Obecnie zawodnicy podkreślają, iż grają ci, którzy są w formie i to cechuje trenera Moskala, że nie ma pewniaków do składu. Z trenerem Górakiem mam wrażenie było inaczej. W większości meczów grał stały skład, Ty również nie dostawałeś szans.

Wiosna za trenera Góraka, mimo iż drużyna funkcjonowała dobrze a wynik punktowy był przyzwoity to jest to moja największa porażka i z tym się nie będę krył. Bardzo mnie to bolało, że nie mogłem pomóc, że nie mogę w tym uczestniczyć. Trener mnie nie widział wcale albo widział mnie w bardzo małym stopniu. Nie jestem osobą, która by płakała i chodziła po dziennikarzach z żalami. Gdy u innych trenerów grałem to nie pytałem ich, dlaczego gram. Uznałem, więc, że skoro nie gram to również nie będę pytać. Trzeba było pracować na treningach i to właśnie robiłem. Szansy większej jednak nie otrzymałem, sporadycznie grałem, ale myślę, że to wykorzystałem. Gdzieś jednak do tej koncepcji trenera Góraka jednak nie pasowałem. Trener nigdy mi tego nie powiedział. Ja koncentrowałem się na swojej pracy, te emocje we mnie się zbierały. Cieszę się, że przyszedł trener Moskal i mogę znowu cieszyć się piłką. Każde wyjście na trening mnie cieszy. Wtedy zjadłem dużo nerwów, ale teraz patrzę optymistycznie w przyszłość. Tamta sytuacja na pewno mnie wzmocniła, mało, co może mnie zaskoczyć. Sięgnąłem wtedy dna, piłkarskiego, emocjonalnego. Zostałem zapomniany. Mozolnie odbudowuje swoją pozycję w klubie, jestem mocniejszy wyciągam wnioski i cóż gramy dalej.

Pojawiły się wtedy myśli o odejściu?

Na pewno były różne warianty rozpatrywane. Rynek jednak wszystko weryfikuje. Gdyby w lecie spytać ludzi związanymi z klubem, kto chce zostawić Goncerza to był to prezes Cygan. Ofert nie było za wiele dlatego też jestem prezesowi wdzięczny, że widział mnie w Katowicach, wyciągnął do mnie rękę. Szkoda byłoby jednak odchodzić w takim momencie, odszedłbym niespełniony. Mamy swoje ambicje i cele, które w nas siedzą. Chciałbym osiągnąć wynik, na jaki ten klub zasługuje. Jeśli miałbym odejść to właśnie w takim momencie, w którym wszyscy będą nas szanowali a drużyna będzie miała swój styl. W czerwcu takiej sytuacji nie było, byłem załamany i sfrustrowany. Szanuje prezesa za decyzję o postawieniu na mnie.

Grzegorz w przeciągu tych 5 lat zauważyłeś jak zmienił się Twój styl grania? Kiedyś boczna linia i gra 1 na 1. Od trenera Stawowego jesteśmy na różnych pozycjach z nowymi zadaniami.

Rzeczywiście tak jest. Doświadczam na własnej skórze jak się piłka zmienia. Kiedyś sztywne 4-4-2 i skrzydła szeroko, które grały przy linii. Od Stawowego rzeczywiście zaszły zmiany. Skrzydłowi schodzą do środka robiąc miejsce obrońcom. Wszystko idzie do przodu a ja muszę się do wszystkiego dopasować. To nie jest koncert życzeń, nie mogę mówić, że gram tylko w jeden sposób. Granie w środku pola gdzie jestem ustawiany również sprawia mi radość, mam częsty kontakt z piłką, jestem pod grą. Mam dużą swobodę teraz. Ja się zmieniam, ale jeśli trener powie, że mam grać 1 na 1 to tak zrobię. Nigdy nie miałem problemów z trenerami i wykonywaniem ich poleceń.

Wspomnieliśmy o zmianach w piłce, ale jedno się nie zmienia stałe fragmenty gry. W opinii wielu kibiców GieKSie brakuje dośrodkowań bezpośrednich. Duża część jest wykonywana na krótkie podanie. Z czego to wynika?

Trener Moskal przykłada do tego dużą wagę, dużo ich ćwiczymy. To, że tak je rozgrywamy poparte jest jego wieloletnim doświadczeniem. Można powiedzieć, że w ofensywie to jeszcze nie przynosi takiego efektu, na treningach to wychodzi naprawdę nieźle. W meczu potrzeba trochę więcej spokoju i lepszego wykończenia. Trzeba podkreślić defensywne wykonanie stałych fragmentów gry, pierwsza bramka z Bełchatowem padła po naszej kontrze po rzucie rożnym rywala.

Zauważyliśmy, że przy defensywnym rogu ustawiamy 3 zawodników do kontry. To nowość trenera Moskala?

Zgadza się, trener ogląda spotkania, podąża za nowymi trendami i powiedział nam, że ryzykujemy i ustawiamy się na kontrze. Chcemy wykorzystać moment, w którym przeciwnicy nie mają ustawionej obrony. Ostatnio się to udało, wyszła nam fantastyczna kontra. Widać, że te drobne rzeczy przynoszą efekty. To na pewno zasługa trenera. Kiedyś robiło się wszystko by nie stracić bramki. Trener patrzy szerzej, chce wykorzystać moment i strzelić bramkę.

Grzegorz jesteś aktywny na twitterze, po meczu z Okocimskim wpisałeś, że bardzo przeżywacie tą porażkę i jest ciężko. Powiedz zderzyłeś się trochę z taką bezpośredniością w kontaktach przy tej formie wpisów?

Nigdy się tego nie bałem, nigdy nie bałem się spotkań z kibicami czy też dyskusji. Każdy chce wygrywać, ale nie zapominajmy, że to tylko sport. Rzeczywiście niektórych wpisów nie ma sensu komentować np., gdy pytano mnie o bukmacherkę. My mamy obiecaną premię za awans, za zwycięstwo. Wiemy, o co gramy i chcemy wygrywać. Czasem jednak się nie da. Wierzę jednak, że sięgając dna można się od niego odbić i wierzę, że tak będzie. Mecz z Bełchatowem pokazał, że można się odbić. Musimy mieć wielką wiarę w zwycięstwo. Potrzebujemy również pomocy kibiców, bo to wszystko musi razem współgrać.

W wielu klubach w Polsce jest tak, że warunki są złe to drużyna gra dobrze, są warunki to nie ma wyników. Z czego Twoim zdaniem to wynika, dlaczego tak trudno to spiąć razem?

Sukces ma wielu ojców a porażka jest sierotą. My przegrywając jesteśmy sami, gdy wygrywamy to wygrywa całe miasto. Tak to odbieram. Zauważyłem np. wpis, że piłkarze zaprzepaścili w 180 minut przygotowania kibiców.  Musimy działać wspólnie, gdy my przegrywamy, przegrywają również kibice. Kibice muszą nas wspierać. My też gramy dla kogoś. Gdyby nie te trybuny to podejrzewam, że niewielu piłkarzy chciałoby przyjść do GKS, synergia musi być zachowana. Porażki się zdarzają, nie jesteśmy w stanie wygrywać wszystkiego niczym Bayern Monachium. Musimy te mecze wybiegać, wymęczyć.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    johann

    1 kwietnia 2014 at 20:47

    „teraz jesteśmy na fali wznoszącej” – super, Kamiński gola!

  2. Avatar photo

    Igor

    3 kwietnia 2014 at 22:22

    Zamiast tyle gadać i siedzieć na twitterze, mógłby lepiej więcej potrenować, bo o to chyba chodzi, jak się jest zawodowym piłkarzem. Na razie wymęczyli 1 punkt na 12…

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga