Ciężko się zabrać za pisanie tego felietonu, bo im więcej czasu mija od zakończenia meczu z Widzewem, tym bardziej stwierdzam, że wczoraj na boisku w Łodzi nie mieliśmy czego szukać. Może nawet i dobrze, że mecz zakończył się porażką 0:3, a nie 0:1, bo przy jednobramkowej prawdopodobnie słyszelibyśmy narrację, że było bardzo blisko i gdyby nieco więcej opanowania pod bramką, to moglibyśmy wywieźć punkt lub punkty i w ogóle byliśmy lepsi (!) od Widzewa.
Nie, nie byliśmy. Byliśmy w każdym aspekcie od Widzewa gorsi. I należy to sobie jasno powiedzieć, bo jeżeli będziemy mydlić oczy tym, że więcej mieliśmy piłkę (57%) czy oddaliśmy niemal tyle samo celnych strzałów (trzy przy czterech Widzewa), to nie wyciągniemy mitycznych wniosków, tylko będziemy się pławić w samozadowoleniu.
Niektórzy kibice mówią, że Widzew był słaby i każda inna drużyna by ten mecz z łodzianami wygrała. No niech będzie, że Widzew słaby i każdy by z nimi wygrał. Tylko zwróćmy uwagę na to, że są jeszcze kwestie taktyczne, gra się tak, jak przeciwnik pozwala itd. I mając przeciw sobie bezzębnego rywala, gospodarze mogli sobie pozwolić na taką, a nie inną grę, niby się przyczajając, a gdy mieli już piłkę przy nodze, to zagrożenie pod naszą bramką wzrastało wielokrotnie.
Z jednej strony może i fajnie, że GKS miał tak dużo piłkę, sporo przebywał na połowie rywala i rozgrywał atak pozycyjny. Problem w tym, że nie stworzyliśmy absolutnie żadnego zagrożenia pod bramką przeciwnika. Zero. Kikolski był bezrobotny. Wydawało się, że najgroźniejsza akcja GKS to była ta, gdy Wasielewski podawał do Rosołka, a ten fatalnie nie trafił dobrze w piłkę, choć wydaje się, że w tej sytuacji i tak rysowaliby linie i prawdopodobnie byłby spalony. Bo jakie inne? Jak Gruszkowski uderzał z woleja, mając przed sobą trzech Widzewiaków? Serio, to jedyne sytuacje, które przychodzą do głowy. Poza tym nic. Przy 57% posiadania, GKS stworzył sobie xG na poziomie 0,76.
Nie mamy na ten moment ofensywy. Nowi zawodnicy nie dają kompletnie nic (jedynie Wędrychowski robi trochę wiatru, ale w Łodzi nic z tego nie wynikało). A „starzy”? Obniżyli loty w porównaniu do poprzedniego sezonu. Optycznie może to nawet nie wyglądało najgorzej, rozgrywanie w środku boiska, transport piłki na skrzydła. Ale tacy zawodnicy jak Galan, Wasyl, Kowal czy Bartosz Nowak nie dają tego, co w poprzednim sezonie, czyli realnych, wymiernych korzyści – nie mówię tu nawet o golach, tylko o wykreowanych groźnych sytuacjach. Jak już Galan miał dobrą sytuację w polu karnym, to pakował się zwodem w trzech rywali, a jak Wasyl stał dwadzieścia sekund niepilnowany w polu karnym, to wszyscy byli odwróceni do niego plecami i nie widzieli, że należy zagrać mu piłkę. W tej sytuacji wyglądało to tak, że choć wiara kibica była taka, żeby siłą woli wepchnąć tę piłkę do siatki, to po prostu z obrazu gry absolutnie się na to nie zanosiło. Nawet na jednego gola, który byłby raczej łutem szczęścia niż czymś co wynika z przebiegu meczu.
A gdy Widzew już postanowił przyatakować, to można się było modlić, żeby zaraz nie wyciągać drugi raz piłki z siatki. Szalał Akere, którego nie potrafili upilnować nasi obrońcy, przeciętnego na razie Fornalczyka też łapał Kowalczyk i na szczęście dla niego nie dostał żółtej kartki. Przede wszystkim jednak dwie wybitne interwencje zanotował niezawodny Dawid Kudła i to choćby wystarczy, żeby powiedzieć, że to był cud, że do 87. minuty nie przegrywaliśmy dwiema bramkami. Nie mówiąc o absurdalnej decyzji Bartosza Frankowskiego o nieuznaniu gola dla Widzewa w drugiej minucie drugiej połowy. My się oczywiście cieszyliśmy, ale tak naprawdę to była radość z błędu VAR-u, bo jak oni się tam dopatrzyli ręki, to naprawdę ciężko zrozumieć.
Niestety nasi obrońcy też nie za bardzo pomogli. Te odbijanki, dziwne straty, które dobrze znamy, znów dały o sobie znać. Już nie mówię o samobóju Kowala, bo to akurat może się każdemu zdarzyć i jest to pech. Ale naprawdę trudno zrozumieć ustawiczne stawianie na Lukasa Klemenza, który nie za dobrze sobie radzi na tym poziomie rozgrywkowym i trzymanie Martena Kuuska na ławce. Nie mówię, że Estończyk będzie zbawieniem, bo też swoje miał za uszami, ale Lukas to jest tykająca bomba zegarowa, w większości meczów ma jakieś kuriozalne zagrania i często jedyne, co mu dobrze wychodzi, to w ostatecznej sytuacji jakieś rzucenie się ciałem i zablokowanie piłki czy nawet wybicie z linii bramkowej. Jednak błędy, które popełnia przeważają nad korzyściami i na dłuższą metę z tym zawodnikiem będziemy raczej tracić bramki niż zapobiegać ich utracie. Alan Czerwiński tym razem zagrał dużo słabiej i też przepuścił dziwną piłkę do Alvareza na 3:0, a wcześniej nie był pewny. Jednak patrząc nawet na źródła groźnych sytuacji Widzewa, to nie może być tak, że w straszny sposób Bartosz Nowak traci piłkę i z tego padał niedoszły gol na 2:0. Podobną stratę miał Wędrychowski z Lubinem i tam też było bardzo groźnie.
I teraz sam już się trochę gubię, bo z jednej strony nie chcę, żebyśmy byli jeźdźcami bez głowy, a z drugiej jednak naprawdę ukłuło mnie, gdy mieliśmy przewagę, przycisnęliśmy ten Widzew na początku meczu, mieliśmy serię stałych fragmentów gry i nagle… trener wycofał Klemenza i Jędrycha do obrony. Tak jakby dał sygnał „hej, za bardzo atakujecie, opanujcie się”. Nie wiem, czy nie zadziałało to na podświadomość naszych zawodników, bo tak naprawdę po chwili straciliśmy gola po PIERWSZEJ akcji Widzewa w tym meczu. No i właśnie, rozumiem tę chłodną głowę, ale nie chciałbym, żebyśmy jednak stracili to ofensywne DNA z poprzedniego sezonu na rzecz nadmiernej asekuracji czy wręcz asekuranctwa, bo w historii mojego zainteresowania piłką, takie rzeczy zazwyczaj kończyło się wtopami. Mam na myśli wiele meczów, w których drużyna w końcówce rozpaczliwie cofała się robiła obronę Częstochowy. Czasem to wyszło, częściej nie. Czy ultradefensywa Franka Smudy w meczu z Czechami na Euro 2012. Czy wcześniejsza ultradefensywa Janusza Wójcika na Wembley, co Scholes nam strzelił trzy bramki (jedną notabene ręką, nie jak Shehu).
Tu oczywiście sytuacja to pojedynczy niuans meczowy i zupełnie inna sytuacja. Bo potem niby GKS znów chodził do przodu. Ale tak się to zgrało z tą utratą bramki, że trudno przejść obojętnie.
Trener mówi, że zespół jest po przebudowie. Trochę tak, trochę nie. Tak, bo straciliśmy trzon zespołu, czyli przede wszystkim Oskara Repkę, no i napastnika – jak się okazuje niezłego – Sebastiana Bergiera. Tylko to zaledwie częściowo tłumaczy tę naszą słabą postawę na początku sezonu. Bo Repka Repką, ale nikt nie broni właśnie Galanowi, Wasylowi, Kowalowi czy Nowakowi być co najmniej tak efektywnymi jak w poprzednim sezonie. Ci zawodnicy obniżyli loty i to przede wszystkim na tym trzeba się skupić, żeby wrócili do swojej gry. Wasyl w Łodzi jeszcze nie grał najgorzej, ale w poprzednim sezonie był lepszy. Bo na razie okazuje się, że na wzmocnienia nie mamy co liczyć, jeśli nowi piłkarze nie zaczną funkcjonować tak, jak każdy nowy zawodnik powinien, czyli na motywacji i maksymalnym zaangażowaniu. Na czele z napastnikami, bo całe trzy mecze, w których prezentowali się Maciej Rosołek i Aleksander Buksa to póki co jakieś nieporozumienie. Chłopaki obudźcie się.
Widzew nas pokonał jakością piłkarską. Wiedzieli, co zrobić z piłką, wiedzieli jak wykorzystać nasze słabe punkty. To mocna drużyna. Choć nie jest powiedziane, że inni nie znajdą na nią sposobu, ale dali nam solidną lekcję gry w piłkę. Piłkę, która nie polega na prostym kopaniu i posiadaniu jej, tylko wiedzy i umiejętności, co z nią zrobić, gdy ma się ją przy nodze.
GieKSa jest w niełatwym położeniu, bo okazuje się, że większość ligi na początku sezonu gra dobrze i już nam odjeżdżają w tabeli. Z kimkolwiek wygrać będzie bardzo trudno. A punkty trzeba gromadzić od początku i to co jakiś czas trzy. Żeby nie obudzić się w sytuacji Śląska Wrocław, który po jesieni miał dziesięć oczek i mimo że wiosną grał dobrze – do utrzymania zabrakło.
A terminarz nam nie sprzyja. Bo teraz Legia w Warszawie.
Niech więc każdy robi swoje – trenerzy i piłkarze pracujcie, my relacjonujmy, a kibice dopingują.
I cokolwiek by się nie działo – wierzymy w zwycięstwo przy Łazienkowskiej!
Sebek
27 października 2018 at 21:40
Czyli od jutra na treningach nauka podawania i przyjmowania piłki (do 10 metrów). I wszystko to za 10 tys. miesięcznie (może trochę przesadziłem z tymi zarobkami, ale chyba niewiele?).
PanGoroli
27 października 2018 at 23:51
Jeszcze ktoś ma wątpliwości co do paszula? A w stosunku do tego, który go tu sprowadził i tak długo trzymał muszą być wyciągnięte odpowiednie wnioski. GieKSa nie ma ju marginesu na popełnianie błędów. Jest w tej chwili głównym kandydatem do spadku. Panie Bartnik, proszę odejść. Pewnie pan myśli, że poszasta sobie katowicka kasą i ściągnie jakiś dziadków i uratuje tą ligę dla Katowic i stołek dla siebie, ale to się nie uda. Przy panu Katowice zlecą z ligi, a pana i tak wyleją i w tym mieście znienawidzą. Lepiej oddać się do dyspozycji już teraz i uratować przynajmniej honor.
ursus
28 października 2018 at 00:05
Trenerowi nie wypada źle mówić o pracy poprzednika z uwagi na etykę zawodową, ale wiadomo jak jest. Ja bym proponował te dwa najbliższe mecze dać walkowerem lub rozegrać rezerwami, bo uważam, że mniej więcej tyle czasu potrzeba na to, by tych grających pierwsze skrzypce podbudować fizycznie (siłownia).
Kibol
28 października 2018 at 00:23
Kurde pomyliłem sie dno dna miało byc może trener zaskoczy z tymi patałachami i może będzie masakryczna walka na krew pot i łzy o UTRZYMANIE
Łukasz
28 października 2018 at 01:06
@PanGoroli. Za Paszula odpowiada Bartnik. Pod każdym względem GKS jest OK. Z wyjątkiem sportowym sekcji piłkarskiej. A kto za nią odpowiada? SraBartnik! Trza go pogonić czym prędziej. On honoru nie ma.
kejta
28 października 2018 at 02:59
Przed meczem mialem napisac: no to z warta 0-1 i odwroc table GKS bedzie na czele.. ale se pomyslalem ze jako kibic swojego klubu nie wypada tak napisac :/
Irishman
28 października 2018 at 04:17
Przed meczem tak sobie pomyślałem, że przecież ten stary wyga Nemec zeżre tego Dudka. Ale za chwile mówię sobie, nie no bez przesady! Niestety…..już w pierwszych sekundach meczu mina mi zrzedła.
No więc Panie Dudek! Oczywiście piłkarze powinni wiele pracować, wiele się uczyć, czasem podstaw. Ale ile jeszcze Pan sam będzie się musiał uczyć zanim wystawi optymalną defensywę, która nie będzie marnotrawiła w głupi sposób wysiłków całej drużyny. Mnie serio było strasznie żal, tych chłopaków, którzy zapierniczali w tym deszczu i zimnie, walczyli z całych sił, a otrzymali za to jedynie stek obelg, po kolejnej wstydliwej porażce. Bo niestety stary wyga Nemec odrobił lekcje i o ile nie mógł już grać na „stopera” Lisowskiego, to wystarczyło nakazać grać na Puchacza, aby efekty przyszły w łatwy dla Warty sposób. I to oraz ten zmarnowany trud tych piłkarzy idzie na Pana konto!
O dyrektorze Bartniku, nie będę już pisał, bo jego wina w tym co zrobił z sekcją, którą kieruje jest moim zdaniem dramatycznie ewidentna. Ja sięgam pamięcią do początku lat 80-tych i nie pamiętam tak żałośnie prezentującej się drużyny. Ale czy była taka w ogóle w historii naszego klubu???
BANan
28 października 2018 at 04:53
Nie jest tak źle, tylko 4 pkt. straty do miejsca premiowanego pozostaniem w tym elitarnym gronie klubów z miast i miasteczek, wsi i wioseczek. Budżet z sekcji piłkarzy przekazać na hokej, tam jest szansa na mistrza!
Andorszandordelawe
28 października 2018 at 07:55
Witam
Jako zwyczajny kibic powiem tak Kto ztrudnia trenera który poddał się sam w Zagłębiu Sosnowiec ? Powtarzam sam zrezygnował ? Raczej nie spotykane w naszej kopanej lidze ? Dudek nie posiada charyzmy to po Primo ? Po drugie Primo ? Kapitanem zostaje zostaje największy cichy człowiek ktory kopie piłkę tzw Nożną ! Proponuje przeczytać wywiad w Przeglądzie Sportowym z ” kapitanem ” Wawrzyniakiem Co jeszcze do Pana Dudka zapewne wyróżnia sie ubiorem ala TVN …… nie zdziwił bym sie jak poprowadzi pytanie na Śniadanie i ten uśmiech ? Jestem pewien jeśli np był by Pan Mandrysz wyniki byłyby ….. Tak samo jak w Zagłębiu też pozbyło się Pana Mandrysza ? Przyczyna ? Nie pozwolił kopacza rządzić w szatni
Szwejk
28 października 2018 at 08:03
Z tego wynika, że w kolejnym tygodniu też Pan trener nie będzie miał czasu popracować. Czyli mamy się spodziewać takiego samego gówna. Za Paszula to jeszcze wyglądało. Dudek dzwoń do Benitez.
anty grzyb
28 października 2018 at 10:28
dla tych co sie troche interesuja liga podpowiem ze w zeszlym sezonie po tylu meczach smierdziele mieli o dwa punkty wiecej
lwyszo
28 października 2018 at 10:54
juz sie zaczyna kolejengo trenera wymieniamy ? Puknijcie sie w czolo i to kurwa czym ciezkim bo Ci ktorzy juz mowia o tym jakim to slabym trenerem jest Dudek niech przypomna ze awansowal z gorolami do ekstarklasy. I jesli ktos sie minimalnie interesuje to wie jak gralo wtedy Zaglebie. Powiedzcie, fachowcy internetowi, jak gosc ktory przychodzi i jest tutaj dwa tygodnie ma zmienic gre zespolu zmeczonego zle przygotowanego do ligi ?? To co sie robi w okresie przygotowawczym procentuje albo nie wlasnie teraz. Widac ze u nas ten okres zostal po prostu zle zaplanowany i przepracowany co zreszta dudek dal do zrozumienia miedzy wierszami. Skonczcie pierdolic o zmianie kolejnej bo to sie tragiczne robi niczym gra naszym pilkarzy wczoraj z Warta …
lwyszo
28 października 2018 at 10:56
jest zle hujowo, najhujowiej od lat. i co mamy pierdolic to wszystko ? ja sam mam dosc i nie chodze na wszystkie mecze ale wierze w ten klub i kibicuje im bo nie chce przezywac znowu uczucia spadku …
GieKSiorz
28 października 2018 at 11:38
Darek Dudek po co chopie żeś właził w to bagno, lepiej było na staż jechać,tu nawet Nawalka z Mourinho by tego nie ogarnął,syf jest u góry od Krupy, Janickiego, Bartnika trzeba zacząć, zarżnęli ten klub i tyle,a kibice cicho siedzą ,niech dalej klepią po plecach.GieKSa skończyła się parę lat temu, teraz niech te błazny kopacze grają pod inną nazwą bo hańbią GieKSe sprzed lat co była marką,teraz jest pośmiewiskiem w całej Polsce i klubem prowincjonalnym z którym się nikt nie liczy,Krupy plan żeby upadło piłkarstwo w Katowicach jest realizowany, teraz nie będzie trzeba stadionu budować itd
Irishman
28 października 2018 at 12:18
OK, Paszulewicz źle przygotował drużynę.
Tylko, że on odszedł 20 września, a dziś mamy 28 października.
Jakieś wnioski?
Macher
28 października 2018 at 12:48
Wniosek taki ze nie da sie naprawic tak powaznie spierdolonego przygotowania w takim czasie grajac co chwile co 3 dni. Oni moze zaczna grac na miare oczekiwan w przyszlym roku. Poki nie bedzie dluzszej przerwy to chuj z tego bedzie. Nie ma w nich lekkosci, a ambicje moze i sa, ale samymi ambicjami rzymu nie zbudowali
cross
28 października 2018 at 12:40
Tak słabej drużyny w Katowicach nie pamietam.Nie dali by rady nawet w okręgówce.Brak podstaw gry w piłke(przyjąć,podać,wyjść na pozycję).Przykro na to patrzeć.
q2
28 października 2018 at 12:49
Nasz trener:”Ciężko się gra, bo gramy co trzy dni i tak naprawdę nie mam możliwości, by z tymi zawodnikami potrenować i to jest największy problem. …. ale w usprawiedliwieniu zawodników chcę powiedzieć, że to też nie jest do końca ich wina. Jesteśmy spóźnieni w każdej sytuacji, te żółte kartki i czerwona wynikały ze spóźnienia, a tak nie powinno być.” No tak granie co 3 dni w Polsce urasta do rangi rzeczy niemożliwych w sporcie. Natomiast ligi angielskie niższe, półamatorskie grają 60 meczy w sezonie, czyli dość często co 3 dni. Poziom jest zdecydowanie wyższy niż u nas. (Jeśli ktoś nie wierzy to odsyłam na stronę Skysport, gdzie są skróty). Wszędzie da się grać co 3 dni, tylko nie w polskiej słabej 1 lidze.
zebro78
28 października 2018 at 13:12
Jak podpisywał kontrakt – na pytanie czy nie obawia się gry co trzy – odpowiedział, ze nie obawia się. Po trzech kolejkach i 3 przegranych , narzeka, że to przez to że gramy co 3 dni.
obik1980
28 października 2018 at 13:57
Zwolnić Bartnik. Premie za miejsce w nogę dać na hokej bo tam będą walczyć o mistrza. Nie zdziwie się że teraz zdobędą mistrza ta gra. Grają teraz same wyjazdy przez 10 miesięcy i na razie same wygrane. Bartnik jest odpowiedzialny za Paszulewicza że spierdolili przygotowanie piłkarzy. Więc Dudek wszedł w gówno i musi to ogarnąć.