Katowiczanie od początku sezonu czekają na ustabilizowanie formy. Po dramatycznym zwycięstwie w Bełchatowie, mecz z Sandecją miał przynieść koleje ważne w tym sezonie trzy punkty, dzięki którym nasza drużyna zajęłaby lokatę w górnej części tabeli. Jednak te zadanie było utrudnione ponieważ w meczu nie mógł zagrać Goncerz oraz Jurkowski. W ich miejsce trener Piekarczyk wystawił Ciechańskiego oraz Leimonasa.
Skład GieKSy:
Dobroliński – Czerwiński, Kamiński, Leimonas, Pietrzak – Bębenek, Pielorz, Burkhardt, Frańczak – Trochim – Ciechański
Mecz rozpocząć się dla katowickiej drużyny nie mógł gorzej. Już w 2. minucie bramkę samobójczą strzelił Povilas Leimonas. Po dośrodkowaniu Kamila Słabego piłka niefortunnie odbiła się od Litwina i z najbliższej odległości trafiła do siatki strzeżonej przez Dobrolińskiego. Ta bramka całkowicie zaskoczyła naszą drużynę, długo GKS nie potrafił opamiętać się. Nasze akcje były nieskładne, niedokładne a strzały mocno niecelne. Pierwszą dogodną sytuację katowiczanie stworzyli w 19. minucie. Pietrzak podał prostopadle do Ciechańskiego ten będąc sam na sam z Markiem Koziołem z ostrego konta trafił prost w niego. Katowiczanie coraz żwawiej atakowali bramkę nowosądeczan. Przyniosło to efekt w 39. minucie. Piękną bramkę głową strzelił słabo spisujący się w tym spotkaniu Frańczak. Niestety nasza drużyna zamiast rzucić się do ataku spokojnie wyczekiwała na drugie 45. minut.
Pierwsze minuty drugiej połowy zapowiadały, że będzie to ciekawe widowisku. Aktywny na skrzydle Bębenek najpierw dobrze podał wzdłuż pola karnego, niestety Ciechański nie zdołał dojść do piłki. Następnie po kilku minutach próbował pokonać strzałem z woleja Kozioła, jednak uderzenie było mocno niecelne. Goście odpowiedzi strzałem z dystansu Bartkowa, piłka zatrzymała się na poprzeczce. Chwilę później Sobotka nieźle dośrodkował z rzutu wolnego, ale świetnym wyjściem popisał się Dobroliński. Katowiczanie atakowali a bramkę w 62. minucie strzeliła Sandecja. Bardzo dobre podanie otrzymał Arkadiusz Aleksander i będąc sam na sam z Dobrolińskim lekkim technicznym strzałem wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Katowiczanie dalej atakowali i powinni wyrównać kilka minut później. Niestety Szołtys w doskonałej sytuacji, będąc sam na sam z Koziołem, pogubił się i stracił piłkę. Kolejnej sytuacji Szołtys nie zmarnował. Nasz młody napastnik wykorzystał niefrasobliwość obrońcy gości i z najbliższej odległości wyrównuje wynik meczu. W kolejnej akcji GieKSa powinna wyjść na prowadzenie, jednak w dogodnej sytuacji Wołkowicz trafia w bramkarza. Niewykorzystane akcje się mszczą i to znowu nowosądeczanie strzelili bramkę. Na prowadzanie swój zespół wyprowadził Sobotka, który silnym strzałem pokonał Dobrolińskiego. Nasz bramkarz niefortunnie przepuścił piłkę między nogami. Ta bramka podcięła skrzydła naszej drużynie a dodatkowo arbiter podarował dla gości karny z kapelusza. Pewnie jedenastkę wyegzekwował Josef Ctvrtnicek. Sandecja wygrywa 4:2 czy sprawiedliwie? Na pewno nie, ale kogo to obchodzi?
Ten mecz dokładnie odzwierciedlił to jak wygląda sezon w wykonaniu GieKSy. Dobre momenty, przeplatane słabszymi fragmentami. Potencjał jest ale przez głupotę, szkolne błędy i brak koncentracji tracimy kolejny raz bramki i punkty.
Max von Ogon
11 września 2015 at 20:00
Wy…ć całe towarzycho w kosmos. To jest kpina z kibiców. Bania u Cygana do rana…
KOSZUTKA.EU
11 września 2015 at 20:30
Tak to jest, gdy klub wisi na miejskich śmieciarkach i wodociągach. Bania u Cygana, ale Marcinek płaci (z naszej kasy).
Berol
12 września 2015 at 18:50
masakra chyba nie dozyje juz czasów gdy nie trzeba bedzie sie wstydzic pamietam stare dobre czasy Ledwonia ,Widucha ,Strojka,Grzesika,Maciejewskiego itp itd mozna by długo wymieniac te chłopy miały jaja do dzis sie ich nazwiska z szacunkiem wymienia…. teraz od lat dno i marazm wstyd upokorzenia ile jeszcze panienki na murawie w naszych barwach bedą z nas kpić ? to serio takie beztalencia bez ambicji od lat u nas graja czy cos jest nie tak w organizacji klubu szatni itp ? mi sie wydaje to drugie