Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy po Olimpii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice już tak nas przyzwyczaił do porażek w tym sezonie, że przegrana w Grudziądzu nie jest niczym dziwnym. Co prawda nie był to tak słaby mecz, jak niektóre poprzednie, ale noty dla większości zawodników nie mogą być wysokie. Umówmy się – przegraliśmy z ekipą, która w poprzednich ośmiu kolejkach wygrała tylko raz…

Rafał Dobroliński – 5
Trochę mizerna była ta jego obrona przy akcji bramkowej Olimpii. Byc może był zasłonięty, ale interweniował zbyt późno i za mało energicznie. Chciałoby się zacytowac klasyka: „Ale ty się chłopie rzucaj!”. Ponadto kilka wyjśc w okolice szesnastki. Przeciętny mecz. Irytuje zwalnianie akcji i przetrzymywanie piłki, gdy aż prosi się uruchomic szybką kontrę. Na koniec meczu poleciał w pole karne, ale koledzy nie dali mu dojśc do piłki.

Alan Czerwiński – 5
Sporo akcji szło jego stroną. Nic tym razem nie wniósł do zespołu. Po fajnym początku sezonu mocno sprzeciętniał. Fatalne próby dośrodkowań, tak jakby robił to pierwszy raz w życiu. Mizeria.

Mateusz Kamiński – 5
Ma te swoje charakterystyczne wyjścia i zdarza mu się zgarnąc piłkę. Generalnie jednak średni mecz, to nie jest ten czyściciel, który czasem był w niektórych meczach w poprzednich sezonach. Teraz to czysta przeciętnośc, choc na tle naszego zespołu to komplement. Raz dał się strasznie łatwo minąc Djousse i była z tego groźna akcja.

Adrian Jurkowski – 4,5
Przy bramce dupą odwrócił się do strzału – jak dzieci na placu. Tak grały miernoty, które bały się, że dostaną piłką. W drugiej połowie „świetnie” wystawił piłkę rywalowi pięc metrów od bramki. Jeden poważnie przegrany pojedynek główkowy, co też jest standardem. Poza tym średnio i nie był tak elektryczny, jak nieraz mu się to zdarza. Jak zauważył trener Piekarczyk, Adrian gra tylko dlatego, że jest lewonożny.

Rafał Pietrzak – 6
Na tle zespołu lekko wyróżniał się in plus. Zaliczył 2-3 bardzo dobre, mocne dośrodkowania. Mowa o tych z pierwszej połowy na głowę Trochima – raz z akcji, raz z rzutu wolnego. W defensywie średniawka, ale bez jakichś karygodnych błędów.

Adrian Frańczak – 5,5
Coś tam próbował, ale bez efektu. Ścięcia do środka niewiele dają. Ma spory problem z asekuracją w grze defensywnej. Lubi sobie odpuścic krycie, względnie kryc na radar.

Łukasz Pielorz – 6
W polu jako tako nic ciekawego, za to masa wybic z pola karnego przy stałych fragmentach rywali. Nie były to jednak zdjęcia z nogi czy głowy przeciwników, ale ustawiał się bardzo dobrze.

Povilas Leimonas – 5
Ogólnie słaby, choc mógł strzelic bramkę z dystansu. Dziwnie blokował piłkę przy golu dla Olimpii. Niewiele wnosi do zespołu, ale przynajmniej nie grał na stoperze. To już duży postęp.

Wojciech Trochim – 3
Nie poznajemy zawodnika. Braki techniczne plus jakaś niebywale osłabiona koncentracja powodują w ostatnich meczach rekordową ilośc strat w środku boiska, a wręcz na własnej połowie. Zmieniony w przerwie. Szkoda, że nie wykorzystał dwóch znakomitych sytuacji, z czego jedna to była prawdziwa setka.

Krzysztof Wołkowicz – 3
Znów tragedia. Czyli na swoim poziomie. Gdy ma rywala przeciw sobie, nic nie potrafi zrobic. Kompletnie nieefektywny.

Daniel Ciechański – 3,5
Słaby w ataku. Nie było z jego strony żadnego zagrożenia. Jeszcze symulka w polu karnym (a może nie symulka, tylko faul na samym sobie?). To kolejny mecz – trzeci z rzędu, w którym nic nie dał zespołowi.

Bartosz Iwan (grał od 46. minuty) – 5,5
Pierwsza akcja w drugiej połowie i mógł byc bohaterem, ale świetnie jego strzał obronił Fabiniak. Dobry był też strzał z dystansu, po którym był rykoszet i uderzenie w słupek za bramką. Przez sporą częśc gry niewidoczny. Ale i tak zrobil więcej niż niektórzy jego koledzy przez cały sezon.

Maciej Bębenek (grał od 59. minuty) – 3
Dramat. Kolejną szansę otrzymał i znów popisał się haniebnymi i kompromitującymi zawodowego piłkarza dośrodkowaniami. Co się k… z nim dzieje? Przecież z Sandecją na wiosnę wymiatał na Bukowej…

Filip Burkhardt (grał od 69. minuty) – niesklas.
Wszedł za późno. Szkoda, bo wniósł jakośc piłkarską. Dobrze rozprowadzał akcje, ale co z tego, skoro miał słabych kolegów. Ale lekki plus za tę zmianę.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

4 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

4 komentarze

  1. Avatar photo

    mobil

    20 września 2015 at 12:35

    Shellu-Czyżby ”sabotaż”? Przy obecnej dyspozyci piłkarzy zostawił bym w kadrze zespołu 4-5 zawodników pozostałych ewentualnie -”wzmocnić drugą drużynę.Biorąc pod uwagę osiągnięcia sportwe ,to nie zarząd powinien oddać się do dyspozycji ,ale cały sztab szkoleniowy odpowiedzialny za wizerunek i wynik sportowy.

    PS.Mnie ”odżegnywałeś od trzci i wiary”,gdy stawałem w obronie ”sabotażysty”przyszłość pokazała kto maiał rację(obecnie zawodnik jest podstawowym zawodnikiem lidera I-ligi).Twoje wystawione oceny zawodnikom po blamażu należało by podzielić przy najmniej przez dwa.Zarzucąc komu kolwiek”braki techniczne”(czyżby ”ignorant” pozyskiwał Go do drużyny?) jeśli takowe się zatraca(wraz z wiekiem)-czas oddać ”prawo jazdy”.

  2. Avatar photo

    Anty GRZYB

    20 września 2015 at 13:01

    madre I do tego celne opinie ale tylko ze strony mobila. Juz chyba wszyscy czesto czytajacy ta rubryke zrozumielismy ze dopoki nie zmieni sie autor to tu nie ma co zbyt czesto zagladac bo tu pisze sie PRYWATNE BZDURY

  3. Avatar photo

    Irishman

    20 września 2015 at 15:48

    @mobil – rozumiem, że chodzi Ci o Petasza. No fakt, że Shellu strasznie na niego siadł po jednym z meczów, no ale też chyba wszyscy byliśmy TOTALNIE rozczarowani postawą tego zawodnika. Trzeba jednak także pamiętać, że Piekarczyk nie dał mu szans na rehabilitację – w przeciwieństwie do innych „sabotażystów”, na których wręcz namiętnie stawia.

    Nie zgodzę się jednak, że Shellu pisze bzdury! Oczywiście, że dla mnie „wyrocznią” nie jest – bywa, że totalnie nie zgadzam się z jego opiniami, a czasem tylko nie do końca, ale jest jednym z ludzi, z którymi gdybym się pospierał przy piwku, to myślę, że sporo bym z tej dyskusji wyniósł, bo widać, że facet zna się na rzeczy. No, a że pisze „prywatnie” czyli subiektywnie oceniając sytuację? No to co ma robić jakąś ankietę na temat – co mam napisać?

    Inna sprawa, że tu chyba najtęższe głowy wymiękają, jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie dlaczego my mamy ciągle pod górkę. Dlaczego my jesteśmy jakimś kurde „trójkątem bermudzkim” polskiej piłki, w którym 99% piłkarzy po przyjściu do nas prędzej, czy później gubi formę i dziadzieje…

  4. Avatar photo

    mobil

    21 września 2015 at 21:45

    Irishman-Trzeba czytać ze zrozumieniem ,gdzie napisałem że Shellu pisze same bzdury?.
    Ostanio dałem Mu plusa że jeszcze ma cierpliwość komentowanić to ”coś” co oglądamy ,ale jeśli chce cokolwiek publicznie relacjonować to musi więcej skupić się na faktach a mniej na własnych sugestiach.Przypisując stratę bramek jednemu zawodnikowi(a może gdyby nie On wpadło by jeszcze więcej),gdy w wielu przypadkach trener zawiesił ręcznik w bramce(historia powtarzała się wielokrotnie-ostatnio też) i jeśli ktoś myślał że jeden zawodnik będzie jednacześnie bronił i strzelał bramki wygrywając mecze to jest w błędzie.Zarząd spełnia swoje zadania za to sekcja szkleniowa i część zawodników do odstawki(kto wyselekcjonował i przygotowywał drużynę do sezonu?) .Okienko transferowe zamknięte to nie wystawiać do składu wciąż tych samych nieudaczników(cóż za różnica czy będą przegrywać z”x” czy”y” w składzie dać szansę innym, będzie to motywacja dla jednych i drugich.Potencjał jest lepszy od zajmowanego miejsca w tabeli.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Świąteczna wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W wielkanocną sobotę GieKSa na wyjeździe pokonała Śląsk Wrocław 2:0. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga