Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy po Ruchu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Za nami przegrane derby z Ruchem, które były bardzo trudne dla zawodników ze względu na decyzję „prezesa” o nieprzekazaniu listy wyjazdowej do Chorzowa i tym samym zablokowanie wyjazdu kibiców GieKSy. Poniżej oceny poszczególnych zawodników.

Dawid Kudła – 7,0 (6,51)
Bardzo dobry występ naszego bramkarza. Od pierwszych minut skoncentrowany. Zatrzymał Szczepana w doskonałej okazji, później też nie schodził z tonu. Przy bramce brakło pewności przy wyjściu do dośrodkowania, później słupek i już bez szans – rodziło się pytanie, czy lepiej było sparować piłkę przed uderzeniem w słupek na róg, moim zdaniem było za duże ryzyko utraty gola po odbiciu od bramkarza po interwencji, więc zachował się dobrze.

Marcin Wasielewski – 4,0 (4,86)
Cień zawodnika z początku sezonu. Imponował umiejętnością gry 1 na 1 i dużym zaangażowaniem. Wydawało się w tym meczu, że to gdzieś przygasło. Starał się wychodzić do piłek wysoko, ale też z winy kolegów ich nie dostawał.

Arkadiusz Jędrych – 6,5 (5,71)
W obronie grał poprawnie, ciężko mi ocenić czy przy bramce zawalił, bo wydaje się, że to był błąd ustawienia. Oprócz tego, że przy pierwszej akcji Ruchu był też nieco spóźniony, to występ dobry. Zresztą, to on miał jedną doskonałą okazję do zdobycia bramki i drugą dość dobrą, ale w obu przypadkach górą był bramkarz rywali.

Bartosz Jaroszek – 5,5 (4,95)
Poprawny mecz w destrukcji, dużo problemów z wyprowadzaniem piłki. Ciężko też ocenić jego winę przy stracie bramki – na pewno przed uderzeniem w słupek mógł się nieco inaczej ustawić.

Grzegorz Janiszewski – 6,0 (5,05)
Tak jak reszta stoperów, w obronie było poprawnie, nie popełniali błędów – rywale często mieli miejsce przez błędy w środku pola. Trochę niecelnych podań zaliczył, ale kapitalnie uderzył głową na bramkę rywala z trudnej pozycji, ale tu też Bielecki pokazał umiejętności.

Grzegorz Rogala – 5,0 (4,90)
Ambicji i zaangażowania odmówić mu nie można, ale w tym przypadku przytoczę opinię kibiców „piłka nożna nie polega tylko na bieganiu”. Szkoda, bo sam miał dobrą okazję po świetnym podaniu, ale miał duże problemy, żeby zabrać się z piłką w pole karne i ostatecznie uderzył „byle jak” i bramkarz spokojnie złapał. Dał się ograć kilka razy albo sam zbiegał na tyle głęboko, że rywale mieli miejsce.

Marcin Urynowicz – 3,5 (3,73)
Nie mieliśmy środka pola w tym meczu – głównie długie piłki i radźcie sobie sami. Na to wpływ miała postawa m.in. Urynowicza, w obronie też były problemy.

Rafał Figiel – 4,0 (4,43)
Bez niego w ogóle jest problem utrzymać się dłużej przy piłce, ale tutaj rywale odcięli go od grania i bez pomocy kolegów z drużyny nie dał rady grać na swoim poziomie.

Adrian Błąd – 3,5 (3,41)
Bardzo rozczarowujący występ. Dużo był pod grą i nie bał się brać ryzyka rozgrywania na siebie, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Większość podań była niecelnych.

Alan Bród – 4,5 (5,5)
Nie był to tragiczny występ, ale do dobrego też brakowało.  Widać, że nie boi się grać i jest pewny siebie, ale brakuje ogrania i czasem wyczucia, jak rozegrać akcję. Miał kilka ładnych dla oka momentów.

Jakub Arak – 4,5 (4,33)
Jego gra to było coś w stylu – masz „lagę” i sobie radź. Współczułem mu po prostu w tym meczu Niestety koledzy go po prostu, po ludzku wymęczyli z przodu sposobem gry przez większość spotkania.

Dominik Kościelniak – 4,5 (4,08) (zagrał od 60. minuty)
Włączał się w akcje ofensywne z bardzo nisko ustawionej pozycji, próbował, jak dalece mógł, ale niestety po kontuzji nie złapał jeszcze rytmu gry, z którego go pamiętamy.

Oskar Repka – 3,5 (3,12) (zagrał od 60. minuty)
Bardzo zły występ. Niestety nawet jak próbował przytrzymać piłkę i zagrać celniej do partnerów, to po prostu to nie wychodziło. Dodatkowo złapał bardzo głupią drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną na sam koniec meczu.

Patryk Szwedzik – bez oceny (zagrał od 76. minuty)
Nic praktycznie nie zdziałał w tym meczu.

Marko Roginić – bez oceny (zagrał od 77. minuty)
Tak samo, jak Szwedzik, a nawet jeszcze mniej widoczny.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

9 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

9 komentarzy

  1. Avatar photo

    Solski

    2 listopada 2022 at 11:33

    Prawda jest taka, że bramke zawalil Kudła niepewnym wyjściem, krzykną pewnie „moja” i Jaroszek tego nie wybijał co widać na powtórce, że rezygnuje z interwencji. Więc skąd kudła 7,0?

  2. Avatar photo

    fonfara

    2 listopada 2022 at 17:33

    A skąd wiadomo, że to jaro nie krzyknął 'moja’ i Kudła dlatego się nie cofnął? Jakby nie kudła, to byśmy teraz się telepali na szarym końcu tabeli, chłop nam tyłek ratuje w każdym meczu.

  3. Avatar photo

    Patyk_TzN

    2 listopada 2022 at 20:50

    Może źle widzę, ale nie zauważyłem nawet zmianki na stronie o tym, że nasze Panie rozsiadły się na fotelu lidera. I to po zwycięstwie 2:0 z dotychczasowym liderem.

  4. Avatar photo

    fonfara

    2 listopada 2022 at 20:57

    Patryku, w przeglądzie prasy chłopaki napisały o tym zwycięstwie.

    • Avatar photo

      Patyk_TzN

      2 listopada 2022 at 21:57

      Myślę że jednak warto by było osobnego newsa dać, a nie tylko wspomnieć… takie moje zdanie. Trochę traktujemy dziewczyny jak nasz piękny zarząd potraktował hokeistów po mistrzostwie. Może przesadzam ale uważam to za na prawdę spory wyczyn naszych kobiet. Po objęciu lidera taki chociaż jeden news mógłby się pojawić. Za to mamy pełno newsów o naszych kopaczach którzy kolejny raz wpierdol od ruchu, jak za każdym razem, nawet nie remis. Chociaż uważam, że zagraliśmy i tak dużo lepiej niż w poprzednich meczach ze smrodami.

  5. Avatar photo

    Toczmek

    2 listopada 2022 at 21:27

    Solski – ciężko ocenić właśnie błąd Kudły przy bramce, wyjście niepewne w tej sytuacji nie powinno poskutkować stratą. Oprócz tej sytuacji, w której są zdania podzielone miał kilka klasowych interwencji.

  6. Avatar photo

    Solski

    3 listopada 2022 at 09:04

    Fonfara – Ja nie twierdzę, że Kudła jest złym bramkarzem. Wręcz przeciwnie. Wydaje mi się, że od wielu lat nareszcie mamy spokój w bramce. Zdarzyło się, no cóż. Szkoda że w takim meczu. Nie zapominam o tym co wyłapał i wiem, że jeszcze nie raz nam wybroni mecz.

  7. Avatar photo

    kosa

    4 listopada 2022 at 21:57

    @Patyk_TzN

    wygrały 3:0, a nie 2:0 😉 I nie zostały po tym meczu liderkami, bo regulamin jest tak skonstruowany, że dopóki nie odbędą się dwa spotkania pomiędzy danymi drużynami, to liczy się bilans bramkowy. Liderkami stały się dziś, po wygranej we Wrocławiu.

    Ale to na marginesie. Newsa nie było z prostej przyczyny – za mało osób jest w redakcji. Jakbyś chciał się zaangażować, to napisz na gieksainfo[at]gmail.com.

    • Avatar photo

      Patyk_TzN

      7 listopada 2022 at 17:41

      Rozumiem, nie mam pretensji, niestety każdy pracuje i wiem że ciężko z czasem. Ale cieszmy się wynikami dziewczyn bo zasługują na szacunek;) Jak utrzymają podium do końca to trzeba będzie zrobić jakąś akcję żeby zrobić mobilizację na ostatni mecz żeby im podziękować, o ile wrócimy na stadion (kibice).

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga