W poprzednim sezonie przed domowymi meczami przedstawialiśmy sylwetki piłkarzy rywali, których za chwilę mieliśmy oglądać na Bukowej, a potem Nowej Bukowej. To miało zachęcić kibiców do poznania pewnej historii zawodników, często naprawę ciekawej, bo ocierającej się o światowych piłkarzy czy kluby. Czas przyjrzeć się jednak naszym zawodnikom, bo choć jesteśmy z nimi opatrzeni i do nich przyzwyczajeni, a nowych kojarzymy, to często nie wiemy, jak ciekawe historie mieli w swojej karierze. Wiedzieliście, że Marten Kuusk grał w meczu, w którym Leo Messi strzelił pięć bramek? Że Kacper Łukasiak z Deportivo powtórzył Milan? Że Bartek Jaroszek zmieniał Krzysztofa Piątka, a Jakub Łukowski grał w meczu z kółeczkiem? A Bartek Nowak wygrał – nie powiem w jakich barwach – na Bukowej i widział „boską” rękę obecnego posła? I mierzył się z Maciejem Rosołkiem na jedenastki na Narodowym? Który z piłkarzy zasmakował Serie A, a który Bundesligi? Zapraszamy do lektury.
Dawid Kudła (98E, 0 goli) to zawodnik, który raczej długo potrafi zagrzać w jednym miejscu. Przez kilka lat był w Pogoni Szczecin, w której zadebiutował w ekstraklasie już 11 lat temu. Na regularne występy musiał jednak poczekać do sezonu 2015/16 i wtedy był już podstawowym golkiperem Portowców. W sezonach 2017/18 i kolejny grał w Zagłębiu Sosnowiec, z którym wywalczył awans do ekstraklasy. Potykał się w pierwszej lidze z GieKSą, z czego jeden mecz wygrał i jeden przegrał. Zagłębie z hukiem spadło z ekstraklasy, a zawodnik na kolejne dwa sezony trafił do Górnika Zabrze, gdzie jednak w pierwszym zespole zagrał jedynie w trzech meczach Pucharu Polski. Zawodnik z sezonu na sezon staje się coraz lepszy i jest opoką naszego zespołu.
Rafał Strączek (51E, 0 goli) to pochodzący z Jarosławia zawodnik, który kroki na wyższym szczeblu zaczął stawiać w Stali Mielec, jednak przebić mu się było bardzo ciężko. Przez Wólczankę Wólkę Pełkińską trafił do trzecioligowego wówczas Motoru Lublin, w którym zagrał kilka meczów. Gdy na dobre wskoczył do składu Stali, to już z przytupem, rozgrywając pół setki meczów w ekstraklasie, w końcówce sezonu zakończonego awansem – również zagrał kilka spotkań. Czkawką na pewno odbija mu się występ z Wisłą Kraków przegrany u siebie 0:6, ale oprócz tego, że zna smak zwycięstwa w Krakowie, to jeszcze potrafił triumfować czy to w Poznaniu czy w Warszawie z Legią. Na zawsze zapamięta mecz z Termaliką, w którym obronił dwa rzuty karne. Najbardziej spektakularnym jego czasem jest oczywiście pobyt w Bordeaux, gdzie rozegrał 24 mecze w Ligue 2 i Pucharze Francji. W rozgrywkach pucharowych grał m.in. przeciw Rennes mając przeciw siebie takie gwiazdy światowej piłki jak Steve Mandanda (zachodząca), słynny reprezentant Kamerunu czy Jeremy Doku (aktywna) – żywe srebro Manchesteru City. Był bohaterem meczu z EA Guingamp, w których także obronił jedenastkę.
Alan Czerwińki (199E, 4 gole), jak wiemy, wrócił do GKS Katowice po lubińsko-poznańskich wojażach. Siedem lat i 167 meczów w ekstraklasie w tych zespołach, a przede wszystkim Mistrzostwo Polski z Lechem Poznań, to wielki sukces tego zawodnika. W 2022 roku strzelił dla Kolejorza gola w ostatniej kolejce – na mistrzowską fetę. W Lidze Europy i Lidze Konferencji grał przecie Benfice, Rangersom, Standardowi Liege, Villareal, Bodo Glimt i Fiorentinie. Goli strzelał mało, ale trafił w pucharach przeciw Dinamo Batumi. Uwaga! Jeśli zawodnik zagra z Rakowem, to zaliczy mecz numer 200 w ekstraklasie! Ma na koncie jeden występ w reprezentacji – w 2020 roku przeciw Finlandii.
Borja Galan (33E, 2 gole) zanim trafił do GieKSy potrafił w barwach Odry Opole strzelić nawet katowiczanom bramkę na Bukowej. W Polsce jest jednak od zaledwie trzech lat, a wcześniej występował na hiszpańskich boiskach. Nie udało mu się zagrać w La Liga, mimo że występował w takich klubach jak Deportivo, Logrones, Getafe czy Racing Santander oraz Atletico (ale nie w pierwszym zespole). Wg Transfermakrt zagrał cztery mecze i strzelił jednego gola w reprezentacji Hiszpanii U-20, ale szczegółów brak.
Konrad Gruszkowski (49E, 2 gole) to wychowanek Turbacza Mszana Dolna, klubu mającego swój malowniczo położony nad rzeką stadion im. Jana Ciszewskiego. Występował w trzecioligowym Motorze Lublin – co ciekawe – z Rafałem Strączkiem. Swoją drogą, ciekawą ekipę mieli wówczas lublinianie – Grodzicki, Darmochwał, Bonin, Brzyski czy dobrze nam znany Sławek Duda… Już wtedy mieli mocarstwowe zapędy. Potem Konrad grał w Wiśle Kraków – 32 mecze i 2 gole w ekstraklasie – z czego jeden na Legii, jednak spadł z Białą Gwiazdą do pierwszej ligi i potem grał przeciw GKS. Przed przyjściem do Katowic grał w Dunajskiej Stredzie, gdzie strzelił bramkę przeciw Zielezarne Podbrezova, czyli drużynie, którą znamy z występów w katowickim Spodku.
Bartosz Jaroszek (3E, 0 goli), dobry duch szatni, wywodzi się ze Stadionu Śląskiego. Potem trafił do Zagłębia Lubin, gdzie zagrał… minutę w Młodej Ekstraklasie przeciwko Wiśle Kraków, zmieniając nie kogo innego, jak Krzysztofa Piątka. Potem przez dwa lata grał w lubińskich rezerwach i trafił do Rozwoju Katowice. Zaliczył „idealny” mecz przy Bukowej z GieKSą, kiedy to najpierw samobójczym trafieniem dał prowadzenie naszej drużynie, a pod koniec meczu sprokurował rzut karny – co w jednym z materiałów klubu podsumował tym, że był w tym meczu… „przemotywowany” 😉 Pamięta to spotkanie Alan Czerwiński, który miał wówczas swoją pierwszą „kadencję” w GKS. Przeciw GKS Katowice Bartek zagrał jeszcze w barwach GKS Jastrzębie.
Arkadiusz Jędrych (51E, 4 gole) od małego był związany ze Zniczem Pruszków, gdzie jako junior mógł podpatrywać wchodzącego wówczas do piłki Roberta Lewandowskiego. W sezonie 2010/11 zadebiutował w pierwszej drużynie w drugiej lidze, a w swoim drugim meczu zaliczył dublet, co pokazywało, że snajperskie umiejętności miał już na wstępie. Zanim trafił do GKS miał okazję rywalizować z naszym zespołem jako piłkarz Pogoni Siedlce i Zagłębia Sosnowiec. Z tym drugim klubem awansował do ekstraklasy i rozegrał w niej siedemnaście meczów. Z GieKSą zaliczył jeszcze spadek do drugiej ligi, ale potem brał udział i był kluczową postacią w całym procesie odbudowy, zwieńczonym grą w ekstraklasie.
Lukas Klemenz (88E, 3 gole) do dorosłej piłki startował w Odrze Opole, a wkrótce trafił do Valenciennes, jednak nie grał w pierwszym zespole. Po powrocie zmieniał trochę kluby jak rękawiczki, występował w Koronie, Bełchatowie, Olimpii Grudziądz, GKS i Jagiellonii. W GKS Bełchatów i Olimpii grał przeciw GieKSie, wystąpił też z naszą drużyną, jako piłkarz Jagi w Pucharze Polski, w pamiętnym meczu rozstrzygniętym w 120. minucie. Pierwszy pobyt w Katowicach trwał rok, zawodnik strzelił dwie bramki. Na dłużej zagrzał miejsce w Wiśle Kraków, gdzie rozegrał 47 meczów w ekstraklasie, po czym trafił do węgierskiego Honvedu. Po 2,5 roku wrócił do Polski, by zasilić Górnika Łęczna na jeden sezon. W latach 2014 i 2015 występował w reprezentacji Polski U-20 w rozgrywkach Elite Leauge.
Märten Kuusk (27E, 1 gol), reprezentant Estonii, występował w swojej rodzimej lidze w barwach Nomme Kalju i Flory Tallin. Zawodnik jest czterokrotnym Mistrzem Estonii i dwukrotnym zdobywcą krajowego pucharu. Jako zawodnik Flory grał sporo w kwalifikacjach europejskich pucharów, w tym kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Zagrał w 2021 roku m.in. przeciw Legii Warszawa, ale oba mecze Estończycy przegrali, podobnie jak dwa lata później przeciw Rakowowi Częstochowa. W Kwalifikacjach do Ligi Europy występował m.in. przeciw Eintrachtowi Frankfurt czy Dinamu Zagrzeb. No i raz grał w grupie Ligi Konferencji, gdy jego Flora rywalizowała z Gent, Partizanem i Anorthosis. Ma na koncie też kilkanaście meczów w węgierskim Ujpescie. Zawodnik jest 37-krotnym reprezentantem Estonii. Zapamięta na zawsze na pewno mecz z Argentyną, w którym Leo Messi strzelił pięć bramek, a obecni Mistrzowie Świata wygrali 5:0. Nasz zawodnik wszedł na boisko przy stanie 3:0, mógł więc z bliska przyglądać się, jak boski Leo jeszcze dwukrotnie pokonuje estońskiego golkipera.
Aleksander Paluszek (67E, 5 goli) to nowy nabytek GKS Katowice. Wychowanek Śląska Wrocław grał ostatnio w WKS, ale zaliczył spadek z ekstraklasy, sezon wcześniej zdobywając wicemistrzostwo Polski. Zawodnik grał w końcówce spektakularnego meczu z Sankt Gallen. Zdobył jedną bramkę w lidze i dwie w Pucharze Polski. Grał tylko w jesiennym meczu przy Bukowej przeciw GKS. Przygodę w ekstraklasie zaczynał jednak w Górniku Zabrze w 2020 roku. W sezonie 22/23 strzelił trzy bramki – m.in. przy Łazienkowskiej oraz w Szczecinie, gdzie przy okazji mógł oglądać najbardziej spektakularnego gola swojego kolegi z drużyny – Lukasa Podolskiego – zza połowy boiska. Przez pół sezonu występował w słowackim FK Pohronie, w słowackiej ekstraklasie.
Grzegorz Rogala (11E, 0 goli) zaczynał w Błękitnych Stargard (wówczas Szczeciński). Potem przez Szamotuły trafił do Lecha Poznań, gdzie grał w rezerwach. Przez dwie połówki sezonu występował też w Rakowie Częstochowa u Marka Papszuna, a były to czasy drugoligowe, jednak nie zyskał większego uznania w oczach charyzmatycznego szkoleniowca. Przez dwa lata występował jeszcze w Stargardzie, po czym trafił do GieKSy, na sam początek pewnej historii z Rafałem Górakiem na pokładzie.
Marcin Wasielewski (66E, 3 gole), poznaniak, uczył się gry w piłkę w Kolejorzu, zahaczył nawet o jeden mecz Młodej Ekstraklasy. Ostatecznie w Lechu zagrał 19 meczów w ekstraklasie i strzelił gola przeciw Jagiellonii. W najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczył także 15 spotkań w barwach Niecieczy, a ze Słoniami wystąpił meczu Pucharu Polski na Bukowej w 2021 roku. Ponadto grał w Unii Swarzędz i miał epizod w Zniczu Pruszków.
Adrian Błąd (111E, 9 goli), nasz wieloletni zawodnik. Wychowanek Zagłębia Lubin, w którym już w 2009 roku zadebiutował w ekstraklasie, choć grał głównie w Młodej Ekstraklasie. Jako zawodnik Zawiszy Bydgoszcz grał i wygrywał z GKS Katowice. Podobnie jak w Lubinie, kiedy to przyjechał na Bukową i zwyciężył 5:0, strzelając gola (bramki wówczas zdobywali także choćby Arkadiusz Woźniak i Krzysztof Piątek). Jako piłkarz Arki Gdynia zdobył Puchar Polski, choć jego udział na tym trofeum skończył się na wcześniejszych fazach, aż do meczu ćwierćfinałowego. Do GieKSy trafił w 2017 roku i jest do dziś.
Mateusz Kowalczyk (31E, 3 gole) swoją przygodę z piłką zaczynał w juniorach Dolcanu Ząbki (później Ząbkovia). W 2021 przeszedł do ŁKS Łódź i tam grywał w trzeciej lidze, ale pod koniec sezonu trafił do pierwszego zespołu – gdzie miał swój udział w zwycięstwie z Sandecją, strzelając gola w doliczonym czasie gry. Sezon później dał się we znaki naszemu zespołowi, trafiając dla ŁKS przy Bukowej w meczu wygranym przez łodzian 5:1. Zawodnik został wypatrzony przez Brondby i tam trafił, rozegrał jednak zaledwie trzy spotkania, w tym jedno ligowe (zaledwie minuta) w duńskiej ekstraklasie. Został najpierw wypożyczony, a ostatnio definitywnie transferowany do GKS. Grał i gra w młodzieżowych kadrach Polski, na ostatnim Euro wystąpił przez siedem minut z Portugalią i całą połowę z Francją.
Kacper Łukasiak (30E, 2 gole), pozyskany z Pogoni Szczecin zawodnik, grał w rezerwach tego klubu oraz został Mistrzem Polski ora królem strzelców w Centralnej Lidze Juniorów. Rozegrał szalony dwumecz Ligi Mistrzów przeciwko Deportivo La Coruna. W pierwszym meczu Pogoń wygrała 3:0, by w rewanżu polec 0:4… Czyli niemal identyczny casus, jak niegdyś Deportivo w dwumeczu z Milanem. Gola na 4:0, DLC strzeliło w doliczonym czasie gry… W barwach SKry Częstochowa i Górnika Łęczna grał przeciw GKS Katowice. W ostatnim sezonie katowicki Ribery w Pogoni wystąpił w 30 meczach i strzelił 2 gole – z Koroną i Widzewem.
Jakuba Łukowskiego (112E, 17 goli) pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry na Bukowej w poprzednim sezonie. W strugach deszczu (to był ten weekend powodziowy) ukłuł nas strzelając na 2:2 dla Widzewa. Było to jedno z zaledwie trzech trafień zawodnika dla łodzian w sezonie. Piłkarz debiutował w ekstraklasie już w 2014 roku w barwach Zawiszy. W jej barwach grał przeciw GKS, podobnie jak w koszulce Olimpii Grudziądz w pamiętnym meczu z kółeczkiem oraz Koronie Kielce. Ekstraklasę zaliczył także jako zawodnik Wisły Płock oraz wspomnianej Korony, w której zaliczył sezon życia (22/23) strzelając 12 bramek w ekstraklasie, a trafiał m.in. do siatki Legii, Lecha czy Rakowa.
Mateusz Marzec (45E, 3 gole) tułał się po niższych ligach – np. Odrze Opole, Olimpii Grudziądz czy GKS Bełchatów. W Odry grał przeciw GKS – m.in. we wspomnianym meczu wygranym na Bukowej przez opolan 2:0, w którym bramkę strzelił Galan.
Sebastian Milewski (92E, 5 goli) wywodzi się z Mławy, ale przez 6 lat był w Legionovii, zanim wyruszył w szerszy świat. Grał w Zagłębiu Sosnowiec, z którym awansował do ekstraklasy, m.in. wygrywając z GKS 3:0 i strzelając bramkę, a pamiętają ten mecz Dawid Kudła i Arkadiusz Jędrych, wówczas piłkarze Zagłębia oraz Adrian Błąd, który zaczynał grę w GKS Katowice. Potem piłkarz przez sezon grał w ekstraklasie właśnie w barwach Zagłębia i przez dwa lata w Piaście. W końcu na trzy lata trafił do Arki Gdynia i brał udział w pamiętnych meczach katowiczan z gdynianami. Najpierw w Katowicach to właśnie ten zawodnik był faulowany w polu karnym, ale Hubert Adamczyk nie wykorzystał karnego – wygrana w tamtym spotkaniu spowodowałaby przewagę już nie odrobienia dla GKS. No i spotkanie w Gdyni, które GieKSa wygrała i awansowała do ekstraklasy. Po sezonie trafił do Katowic.
Bartosz Nowak (172E, 34 gole) długo naczekał się na debiut w ekstraklasie. My pamiętamy go jeszcze z Polonii Bytom, kiedy to – za pierwszej kadencji Rafała Góraka – strzelił dla bytomian bramkę w 89. minucie na 1:1, podczas gdy GKS miał w 87. minucie karnego na 2:0 (Przemysław Pitry nie wykorzystał jedenastki). Potem grał w Miedzi Legnica i Stali Mielec, w których grał przeciw GKS, podobnie jak w barwach Ruchu Chorzów, kiedy to na Bukowej wygrał 2:1. W Ruchu też zadebiutował w ekstraklasie, ale spadł z niej – grał m.in. w słynnym meczu z Arką z boską ręką Siemaszki (ale Rafała, tego posła, a nie Artura łączonego od zawsze na zawsze z GieKSą). Po ponownym pobycie w Stali, rozkwitł w Górniku Zabrze, gdzie strzelał bramki Legii, Lechowi czy Rakowowi, do którego wkrótce trafił. Występował jeszcze w nie do końca udanej kampanii eliminacyjnej do Ligi Konferencji (mecze ze Spartakiem Trnava i Slavią Praga), ale został Mistrzem Polski i najskuteczniejszym ligowym strzelcem – 10 bramek. I tutaj trafiał przeciw Legii – dwa razy u siebie, raz na wyjeździe. W eliminacjach do Ligi Mistrzów mierzył się z Kuuskiem z Flory Tallin, a potem grał w kolejnych rundach, z Karabachem i Arisem Limassol. W końcu wystąpił z grupie Ligi Europy, gdzie Raków rywalizował z Atalantą, Sportingiem Lizbona i Sturmem Graz.
O Marcelu Wędrychowskim (71E, 4 gole) możemy powiedzieć tyle, że… jest ze Szczecina, grał w Akademii i juniorach Pogoni, a już od 2019 roku próbował się jako młodzian przebić do podstawowego składu. Katowicki De Bruyne na chwilę trafił do Górnika Łęczna, w którym na dobre zagrał w ekstraklasie, strzelając m.in. gola na 3:2 w doliczonym czasie z Wisłą Płock. Zanim w tamtym sezonie trafił do Łęcznej, zagrał jeszcze jeden mecz eliminacyjny Pogoni – w Osijeku (przegrana 0:1). Potem na dobre zaczął grać w Pogoni, czasem jako podstawowy zawodnik, częściej jako zmiennik. Potrafił zapewnić Portowcom wygraną w doliczonym czasie w Lubinie. Dwa lata temu grał w eliminacjach LKE przeciw Linfield i Gent. W poprzednim sezonie strzelił jedną bramkę, w szalonym wygranym 5:4 meczu z Puszczą w Niepołomicach.
Aleksander Buksa (61E, 5 goli) na razie pozostaje w cieniu swojego nieco bardziejpopularnego brata Adama, reprezentanta Polski. Swoją piłkarską młodość spędził w Krakowie, głównie w Wiśle, w której zadebiutował w ekstraklasie i zagrał w niej 38 potkań, strzelając 4 gole. Zawodnik trafił do Genoi, gdzie wystąpił w czterech spotkaniach Serie A, jednak były to występy raczej symboliczne. Potem był w belgijskich Leuven i Standard Liege, ale debiutu w pierwszych zespołach nie dostąpił. A austriackim Tirolu natomiast rozegrał 29 meczów i strzelił gola w Bundeslidze, a w Pucharze Austrii rozegrał dwa spotkania, w jednym z nich strzelając dublet zapewniając wygraną po dogrywce z Schallerbach. W końcu wrócił do Górnika i w zeszłym sezonie raz trafił do siatki.
Maciej Rosołek (133E, 17 goli) to dwukrotny Mistrz Polski oraz zdobywca Pucharu Polski z Legią Warszawa. Już jako junior trafił na Łazienkowską, by w sezonie 2019/20 zadebiutować w pierwszym zespole. W tymże debiucie strzelił swoją pierwszą bramkę – zwycięską w meczu z Lechem Poznań – dwie minuty po wejściu na boisko! Sezon później w meczu Pucharu Polski w Bełchatowie zaliczył hat-tricka. Grał też w eliminacjach Ligi Mistrzów przeciw Linfield i Omonii Nikozja. Wkrótce przeszedł do Arki Gdynia, gdzie strzelał sporo bramek, np. hat-trick z Sandecją Nowy Sącz. Wracał do tej Legii i znów szedł do Arki – jak w kolejnym sezonie, gdzie znów zaliczył mecz w pucharach – tym razem przeciw Slavii i trafił do Gdyni. W barwach żółto-niebieskich grał przeciw GieKSie. Łącznie dla Legii zdobył 13 ligowych bramek. W finale Pucharu Polski z Rakowem trafił w konkursie rzutów karnych (dla Rakowa jedenastkę wykorzystał Bartosz Nowak). W superpucharze ponownie była między tymi zespołami seria jedenastek i tu zawodnik już nie pokonał Kovacevica, ale Legia i tak wygrała. To czego kibice Legii na pewno nie zapomną, to bramka piłkarza w szalonym meczu z Austrią Wiedeń, w wygranym 5:3 meczu. Rosołek strzelił w 87. minucie na 4:2 (to był gol na awans), ale Austria w doliczonym czasie zdobyła gola na dogrywkę, po czym… Legia jeszcze raz trafiła i jednak przeszła do kolejnej rundy. W poprzednim sezonie Rosołek bronił barw Piasta Gliwice i mogliśmy go oglądać przeciw naszemu zespołowi.
W końcu Adam Zrelak (95E, 24 gole), który w kadrze rozegrał dziewięć spotkań i trzy razy pokonywał bramkarzy rywali – Ukrainy, Gruzji i Białorusi. Na Słowacji napastnik grał w Rużomberoku i Slovanie Bratysława, gdzie w 102 meczach w lidze zdobył 25 bramek. Grał w Slovanie w kwalifikacjach do Ligi Europy, m.in. przeciw Krasnodarowi, ale bez powodzenia. Przez chwilę był w Jabloncu, a potem trafił do Norynbergi, gdzie rozegrał 50 meczów i strzelił 5 bramek, a trafił przeciw Eintrachtowi czy Schalke 04. Wkrótce trafił do Warty Poznań, w której grał przez 3,5 sezonu, strzelając 21 bramek w ekstraklasie.
O pozostałych zawodnikach trudno wiele napisać, bo kariery ich nie były zbyt bogate lub dopiero się zaczynają, dodatkowo nie zaznaczyli swojej obecności w GieKSie. Patryk Szczuka (0E, 0 goli) wiele lat spędził w Rozwoju, dwa lata w Goczałkowicach, a od 2022 roku jest w Katowicach i zagrał zaledwie w sześciu meczach, ale przede wszystkim w spotkaniu z Ruchem Chorzów, wygranym 2:1. Alan Bród (2E, 0 goli) próbuje się bezskutecznie przebić do składu. Z Dąbrowy Górniczej trafił do juniorów GKS i jest w naszym klubie od 2019 roku. W pierwszej lidze pograł niewiele, siedem razy był w podstawowym składzie, reszta do wchodzenie z ławki. W ekstraklasie zaliczył dwa występy.
pablo eskobar
6 czerwca 2019 at 10:13
Czysta prawda tez tego niemoglem zrozumiec ja zaczynalem swoja przygode od 96 roku wtedy tak by niebylo po takich frajerskich zagrywkach kopaczy wysiadaliby na rondzie a teraz nic zero reakcij mozna dac jeden przyklad jak sie dziecku pozwoli na wszystko to nasra ci na glowe tutaj nam tez nasrali kopacze
BuchenPad
7 czerwca 2019 at 13:33
Ja sie tylko dziwie ze Blaszok stal sie taki piknikowy a stara gwardia na glownej chciala pokazac swoje niezadowolenie za oszustwo Prezydenta miasta i klubu tak oszustwa… oszukuja nas kibicow co roku gadaja o extraklasie placimy za bilety itd. A tu spadek nam serwuja i nic sie nie stalo 🙂 Wszyscy powinni wpasc na murawe i pokazac swoje.
kobus9
6 czerwca 2019 at 11:41
Ja mam tylko jedno 'ale’. Na stadionie są dzieci. Ja sam od czasu, gdy moje dziecko skończyło 5 lat chodzę z nim na stadion i nie chcę, aby słuchał wulgaryzmów. Uważam, że stadion, to miejsce publiczne, a w takim miejscu wymaga się kultury. Wszyscy marzymy o pełnych, bezpiecznych trybunach, gdzie z przyjemnością całe rodziny chcą się wybrać w sobotnie, czy niedzielne popołudnie. Moja żona była ze mną raz i akurat poleciały 'kurwy’ i inne wyzwiska, i stwierdziła, że do 'bydła’ chodzić nie będzie. Ile jest takich jak ona?
PS. Sam kiedyś byłem młody i na blaszoku krzyczałem niejedno, ale z biegiem czasu człowiek dorasta i zaczyna dostrzegać pewne błędy młodości. Shellu, Ty też masz już swoje lata i również powinieneś zrozumieć, że stadion to nie tylko ultrasi, ale również janusze, którzy chcą pooglądać przy miłej atmosferze dopingu 'sportową rywalizację’ (w cudzysłowu, bo do sportowej rywalizacji dużo ostatnio brakuje).
Pozdrawiam
Kamil
7 czerwca 2019 at 13:27
Wszedzie klna na stadionach jak pilkarze w ch.. graja.
Shellu
6 czerwca 2019 at 11:54
I to jest Kobus kolejny argument, który powoduje, że „powinniśmy” zablokować ekspresję niezadowolenia. Czyli dokładnie mechanizm o którym napisałem powyżej.
PS. Nie chodzi w ogóle o wulgaryzmy.
ursus
6 czerwca 2019 at 12:04
@korbus9 – wystarczyłoby zamienić „k..wa mać, Gieksa grać” na „zejdźcie z boiska…” lub ich po prostu wygwizdać. Generalnie Shellu ma rację, bo jak ktoś płaci za bilet, to każdorazowo powinien zobaczyć drużynę „gryzącą trawę”.
Doping powinien nakręcać do lepszej gry, ale i gra powinna porywać do dopingu.
kobus9
6 czerwca 2019 at 12:26
Ja się z Wami w pełni zgadzam, tylko nie znam kibica, który zamiast wulgaryzmów będzie krzyczał grzecznie jak to @ursus ładnie napisałeś „zejdźcie z boiska…”
pablo eskobar
6 czerwca 2019 at 13:11
Wszedzie masz wulgaryzmy ostatnio przysluchalem sie na orliku jak bajtle graja to wlosy mi stawaly od slow ktore oni krzyczeli nikt tu niechce aby byla patologia na stadionach ale niekiedy jest taka potrzeba aby wykrzyczec swoja zlosc w inny sposob
kobus9
6 czerwca 2019 at 13:20
Zdaję sobie całkowicie z tego sprawę, ja tylko wyraziłem swoją opinię, że gdyby na stadionie nie było tego typu odzywek, to na pewno było by więcej na nim ludzi. Inna rzecz, że emocje są niekiedy takie, że nawet najświętszego potrafią wyprowadzić z równowagi. Sam po ostatnim meczu musiałem się mocno pilnować, aby czegoś niecenzuralnego nie powiedzieć.
Teraz idę w marzenia, ale byłem ostatnio w kościele w Pszczynie i tam jest strefa dla dzieci oddzielona szybą dźwiękoszczelną. Może to jest przyszłość sektorów rodzinnych 🙂
Kamel
6 czerwca 2019 at 14:40
kobus9-stadion niy es dlo bab ze bajtlami no spacerki ino dlo fanuw coby oglondoc spiele.
kobus9
6 czerwca 2019 at 15:21
I przez takie myślenie w Europie (kibicuję również Milanowi, gdzie przychodzi po 50 tys kibiców) mają tyle publiczności, a u nas ciężko niekiedy o 3000. Jak mają powstawać nowi kibice, jak mają siedzieć w domu? Ja uczę dziecko „miłości” że tak to nazwę do GKS i przyprowadzam go na mecze, aby mógł zobaczyć swoich idoli z bliska. Więc tak jak z tym, że wulgaryzmy zawsze będą się niestety zgadzam, tak z tym, że kobiety z dziećmi mają nie przychodzić już nie.
Kamel
6 czerwca 2019 at 15:43
muj text niy es precyzyjny-muj pech.no stadionie es platz do fanuw egal 5 abo 105 rokuw no blacie,es platz do wszyskich-baby,bajtle-egal co sie interesujom spielem.dlo plastikowych manekinuw kerzy chcom sie ino przysc,sitznonc bo mmmmm toko es moda lepszy bydzie park.no spielu som emocje a som jaaaa wulgarysmy,hoby we coukim zyciu.
Kamel
6 czerwca 2019 at 15:51
temat – co sie robi u nos we klubie a no trybunach – es ino jedno teorio kero es logiczno a klaruje +/- wszyske detale,i niy wyglondo to optymistycznie
KaTe
6 czerwca 2019 at 16:08
Zawsze się dziwię, kiedy nasze boroki wchodzą na boisko, po kolejnej kompromitującej porażce – witają ich oklaski. Gdyby doznali grobowej ciszy, może to zrobiłoby na nich wrażenie?
banik12
6 czerwca 2019 at 20:46
i ten artykuł mnie zmotywował że jutro z muzeum GieKSy znika koszulka Romka Szewczyka,wolę ją w domu trzymać I wspominać te piękne chwile
Irishman
7 czerwca 2019 at 03:47
Fajna psychoanaliza Shellu 🙂
Dodałbym jeszcze, że takie blokowanie emocji jest niezdrowe nie tylko dlatego, bo może napędzać „agresora” ale co gorsza powoduje także zobojętnienie „ofiary” na kolejne ciosy. Więc nie ma się co dziwić, że ludzie zaczynają mówić, że kibicują nie dla piłkarzy ale dla klubu, a niektórzy może nawet wręcz dla siebie, dla dobrej zabawy, bo nie mogą już patrzeć na to co dzieje się z klubem. Ewentualnie rezygnują z przychodzenia na mecze. I to jest właśnie najgorsze.
Oprócz tego blokowane emocje mogą wybuchnąć w bezsensownej sytuacji. I tak też było u nas kiedy zamiast oczyścić w jakiś sposób (a choćby przez zdecydowane ukaranie lub pozbycie się winowajców przez klub) atmosferę zaraz po błazenadzie jaka odwaliła się u nas pod koniec kadencji Brzęczka, to przenieśliśmy skumulowane, niezdrowe emocje na kolejne sezon. No i przez to oberwało się (po PIERWSZYM meczu u siebie) także nowym piłkarzom i trenerowi, co z pewnością nie pomogło w budowaniu nowej drużyny.
Dlatego też Shellu twierdzę, że Twój tekst jest bardzo dobry, bardzo trafnie diagnozujący nasze problemy….. ale jest nieco spóźniony. I oby teraz nie stało się podobnie jak 2 lata temu, bo czeka nas bardzo trudny okres budowy nowej drużyny, a wyniki też mogą nie być od prazu zadowalające.
@kobus9, ja rozumiem Twoje argumenty. Sam też, często powstrzymywałem się od bluzgów widząc siedzących niedaleko bajtli. Ale głaszcząc się kulturalnie po pupciach niczego nie zbudujemy. Zresztą jestem pewien, że więcej szkody w psychice Twoich dzieci uczyniło obserwowanie popisów naszych gwiazdorów niż okrzyki kibiców. Tak więc moja rada – dopóki nie będzie w naszym klubie normalnie, nie przyprowadzaj ich na Bukową.
sebao81
7 czerwca 2019 at 09:19
A będzie kiedyś dobrze ?
sebao81
7 czerwca 2019 at 09:20
I przede wszystkim normalnie?
Shellu
7 czerwca 2019 at 10:09
Irish ja już wcześniej zwracałem na to uwagę wiele razy (na forum), ale wtedy zawsze była odpowiedzieć, że „Nie możemy zaszkodzić”.
Co do uzupełnienia o obojętności lub niekontrolowanym wybuchu to masz 100% racji.
xXx
7 czerwca 2019 at 13:17
Odnoszę wrażenie, że jest jednak dokładnie odwrotnie niż piszesz Shellu. Kibic GieKSy jest z natury bardzo niecierpliwy, a jego łaska na pstrym koniu jedzie. Jednego dnia kocha piłkarzy, trenera i działaczy, bo dwa mecze z rzędu wygrane, innego zwalania ich wszystkich bo dwa przegrane. Kibice GieKSy bezustannie chcą kogoś wyrzucać. I tak wyrzucono już dziesiątki trenerów, wymieniono niemal cały skład, wyrzucono prezesa, który – o ironio – sezon później robi awans do Ekstraklasy w innym klubie. Jak już wszystkich wyrzucono, a wyników nadal nie ma, to może winny jest klubowy skaut (jego jeszcze przecież nie wyrzucono), albo miasto jest winne? To samo miasto, które ładuje ku oburzeniu coraz większej części mieszkańców Katowic, coraz większe pieniądze w funkcjonowanie klubu. Kibice GieKSy presję wywierają w tej chwili w inny sposób niż biciem po ryjach pseudokopaczy, albo pozostaniem w domu, a błędem klubu jest brak nakreślonej wizji i nadmierne wsłuchiwanie się w opinie z trybun czy forum zamiast realizowanie swoich własnych założeń. Tak. BTW ciekawe czy wybór Góraka, to decyzja klubu czy decyzja kibiców w ankiecie na forum i ciekawe jak szybko w razie niepowodzenia będziemy wyrzucać Góraka.
Poza tym, widzę od lat lizanie się po jajach wśród kibiców – dosłownie. Jacy to wspaniali jesteśmy, bo liczby wyjazdowe, bo przychodzi 3000 widzów na padakę. Litości. Powinniśmy nad frekwencją po prostu zamilczeć na chwilę, bo zmarnowany został ogromny potencjał. Chwilę później ci sami kibice oburzają się, że 15.000 krzesełek na nowym stadionie to stanowczo za mało jak na GKS Katowice. Oczywiście w kwestii stadionu nie mamy decyzyjności, ale do przeciągającej się dziesiątkami lat budowy nowego konsekwentnie dokładamy swoje cegiełki wyrażając nieprzerwanie poparcie tej samej grupie rządzących tkwiąc w przekonaniu, że przecież alternatyw nie ma.
Jednym z elementów chorego ciała jakim jest GKS Katowice jest niestety także jeden z jego organów – kibice. Może w najmniejszym stopniu, ale jednak.
Mecza
7 czerwca 2019 at 13:33
Wg mnie wszystko sprowadza się do tego w jaki sposób kadra jest stworzona. Ostatnie lata to byli najemnicy którzy mieli w dupie doping, bluzgi i ich nic nie mogło ruszyć. To nie wina kibiców. Akcje „Cała Gieksa razem” były marketingowe OK ale „piłkarze” pozowali tylko jak to im zależy i się utożsamiają. Jak k. ktoś kto gra kilka miesięcy ma pałać miłością do tych barwa. Postawcie się w sytuacji że jesteście piłkarzami i Was wrzucają np. do Wisły, Legii czy Ruchu. Kogoś z Was doping będzie kręcił? A bluzgi – hahah miód na moje serce.
pablo eskobar
7 czerwca 2019 at 22:17
Co do stadionu to jakby zmontowac naprawde silna ekipe na miare ekstraklapy na gorna czesc tabeli to mysle ze taki stadion na 15k bylby zamaly jak Gornik dobrze gral to ponad 20k chodzilo ale miasto chyba silnej sekcij pilkarskiej niemaja w planach robic
tombotleg
7 czerwca 2019 at 22:52
xXx napisałeś wszystko co trzeba,do dupy ta analiza, ego co poniektórych jest kosmiczne, wręcz proporcjonalne do naszej ogólnej sytuacji i miejsca w polskiej skopanej, kibice GieKSY cierpliwość i spokój taaaaaaaa.
nie_kobieta
9 czerwca 2019 at 00:11
Jak powiedział aktualny trener Cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość …..