Dołącz do nas

Felietony

O zablokowanej złości kibiców GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zdaję sobie sprawę, że niektórym kibicom ten tekst może się nie spodobać. Ale jeśli rozpatrujemy kwestie GKS Katowice, to myślę, że trzeba patrzeć całościowo i kompleksowo. I odrzucić na chwilę przekonanie o swojej doskonałości, które niektórzy pielęgnują, niczym największy skarb…

GieKSa zaliczyła trzy żenujące sezony z rzędu. Najpierw zespół przegrał w kompromitujący sposób dwa awanse, a teraz zleciał do drugiej ligi. Zawalili piłkarze, którzy grali beznadziejnie. Trener, który żył w innym świecie i nie zapobiegł katastrofie. Zupełnie odrealniony dyrektor, który na końcu popisał się tchórzostwem a la Brzęczek. I prezes, który od kilku lat patrzył na ten cały burdel i nic z tym nie zrobił.

To jednak omówione było już na setki sposobów. Jest jeszcze jeden element tej układanki. I mimo, że do postawy kibiców miałem zastrzeżenia właśnie i dwa lata temu, i rok temu, miałem i teraz, to z czasem wzrasta we mnie jedno wielkie przekonanie, że grzech zaniechania został powtórzony za każdym razem i choć bezpośrednio sympatycy GieKSy nie spowodowali spadku, to jednak notorycznie powtarzają jedną strategię, która jest kompletnie nieefektywna. I która zwyczajnie nie pomaga. Strategię ciągłego bezwarunkowego wsparcia i mówiąc wprost – zagłaskania piłkarzy. Ci nie odwdzięczali się awansem, nie odwdzięczyli się utrzymaniem. Rozpieszczeni do granic możliwości, nie poczuli tej mitycznej „presji” Bukowej. Systematycznie natomiast wzrastało w nich przekonanie, że mogą lecieć w tzw. pręta i nikt im nic nie powie, a następnym spotkaniu dostaną kolejną porcję dopingu i braw.

Bo czegoś takiego jak presja przy Bukowej od dawna nie ma. „Tu jest GieKSa, tu jest presja” stało się pustym sloganem, podobnie jak twierdza Bukowa, która jest obecnie domkiem z kart. I trudny teren, na którym wygrywają wszyscy leszcze. Wszyscy – oprócz naszych piłkarzy.

Przypominam sobie zagłaskiwanie piłkarzy dwa lata temu i rok temu. Wówczas było dokładnie tak samo, coraz to kolejne żenujące występy piłkarzy. Gra bez walki, bez ambicji, mecze, które do dziś wyglądają mocno podejrzanie. I scenariusz na każdy kolejny mecz ten sam, czyli mobilizujemy się, dajemy wsparcie. Z powodu pod tytułem „żebyśmy sobie nie mieli później nic do zarzucenia”. I czy rzeczywiście nie mamy sobie nic do zarzucenia?

Oczywiście, że drużynie, której się kibicuje, powinno się dawać wsparcie. W trudnych chwilach, w momentach kryzysu, porażek, kiepskiej serii. Tylko, że w Katowicach kilkukrotnie postawa drużyny wykraczała znacząco poza kwestie kryzysu typowo sportowego. Kibice mieli podejrzenia co do piłkarzy, a potem mimo to, dawali im wsparcie, na które ci kompletnie nie zasługiwali.

Nie będę pisał o absurdalnym dla mnie stwierdzeniu, że dopinguje się klub, a nie piłkarzy. Bo to przecież piłkarze są odbiorcą tego, co słyszą. To podczas ich biegania po zielonej trawie śpiewane są wspierające piosenki. A nie o godzinie dwunastej nad jeziorkiem.

Natomiast starając się zrozumieć mechanizm, który kibicami w tych wielu momentach ostatnich trzech sezonach kierował, dochodzę do druzgocącego wniosku, że jest to mechanizm ofiary, której jednym z największych problemów jest zablokowana złość.

Krótko i prosto powiem, na czym polega blokowanie złości. Złość jest jedną z najbardziej pierwotnych emocji, która u noworodka i niemowlaka służy przetrwaniu oraz wyrażaniu potrzeb. A w konsekwencji przetrwaniu. Nie będę wnikał w kwestie szczegółowe, ale generalnie jest tak, że jeśli w dorosłości ktoś nie ma problemów z wyrażaniem złości (w sposób dojrzały), to nie ma też problemu z wyrażaniem potrzeb. Moment, kiedy osoba tę złość ma, ale nie potrafi jej wyrazić, powoduje frustrację. A że frustracja jest ciężka do przeżycia, to trzeba ją jakoś wytłumaczyć, czyli naukowo mówiąc – zracjonalizować.

I tak na przykład, gdy mamy związek dwojga ludzi, to może to wyglądać tak, że mężczyzna jest przemocowy wobec swojej kobiety. Ciągle ma pretensje, ciągle ją wyzywa, może stosować przemoc fizyczną. A kobieta w tym samym czasie robi mu smaczne obiadki, mówi czułe słówka, prasuje koszule i kupuje piwo. Mimo że jest gnębiona, złości nie wyraża. A dlaczego nie wyraża?

Bo może mu się włączyć większy agresor. Bo może więcej pić. Bo może się załamać. Bo w pokoju obok jest teściowa, która coś sobie pomyśli . Bo w pokoju obok jest dziecko, które będzie płakać. Bo jest przemęczony i nie można go drażnić. Bo ma prawo być wkurzony, bo ma ciężką pracę i trudnego szefa. Bo może tę pracę stracić i przestać zarabiać.

Bo może w końcu odejść.

I pojawi się samotność i przekonanie, że jest się jedynym winnym.

I te powody można by mnożyć w nieskończoność. Nigdy nie będzie dobrego momentu, żeby wyrazić swoje niezadowolenie, frustrację, niezgodę. Bo zawsze jest coś, co uniemożliwia zrobienie tego. I w tej pułapce jedna strona cały czas stosuję tę przemoc, a druga ją przyjmuje i… stara się przeżyć.

Jak to wyglądało w ostatnich latach w kontekście GieKSy i wyrażania niezadowolenia? A jaki był efekt?

Przegrana w meczu dziesięciolecia z Sandecją. Mobilizacja na Górnik. Spartaczony mecz z KSG i przegrany awans. Mniejsza mobilizacja na Kluczbork, kompromitacja zespołu. Wyrażenie niezadowolenia nastąpiło jedynie w ostatnim meczu z Bytovią… brakiem dopingu. Tylko tyle. Po herbacie.

Przegrane mecze z Puszczą i Stomilem, remis z Bytovią. Na Podbeskidziu euforia, bo udało się wygrać, wow. Gdy natomiast zespół zhańbił ten klub przy Cichej, w nagrodę dostał piękne wsparcie w następnym meczu na Bukowej z Tychami. I zespół znów zaśmiał się w twarz kibicom i przegrał.

Poprzegrywane wszystkie mecze derbowe. Chore sytuacje z wizytą na stacji po przegranym meczu z Ruchem. Ewidentne ciosy w poranione i tak już serca kibiców. Dziesiątki razy.

W obu przypadkach schemat był ten sam. Nie róbmy afery, nie zaprzestawajmy dopingu, nie wyrażajmy swojego niezadowolenia w niewybrednych okrzykach, nie wieszajmy transparentów. Bo przecież „ciągle mamy szanse na awans”. Bo chodzi o to, żeby nie zaszkodzić. Bo „wszyscy jedziemy na tym samym wózku”. Bo jak krzykniemy, to piłkarzom to nie pomoże. Bo jak wywiesimy transparent, to przyczynimy się do porażki. Bo jak nie będziemy dopingować, to nie damy tak potrzebnego do awansu wsparcia.

I tak było co mecz, co kolejkę. W najgorszych, kompromitujących występach piłkarze dostali taki doping, jakiego by nie dostali w żadnym innym klubie. Ktoś powie, że to dobrze świadczy o kibicach. Ja powiem, że nie. Właśnie taka wiecznie wspierająca postawa była wiecznym wspieraniem tego agresora, który z uśmiechem na twarzy coraz bardziej dowala. I nic sobie z tego nie robi. I jest święcie przekonany, że jest bezkarny, że może robić co chce i nie spotka go żadna krytyka.

To samo było w zakończonym sezonie. Wyjazdowe zwycięstwa zaciemniły obraz, a brak dwóch choćby wygranych u siebie powinien był być przyczynkiem do wyrażenia niezadowolenia. Zamiast tego mieliśmy po meczu ze Stomilem „dziękujemy” (to już była jakaś totalna patologia) oraz po chyba spotkaniu ze Stalą naiwne „utrzymanie, obowiązek!”, podczas którego czułem się jakbym był w przedszkolu.

Kończy się to tym, że ten agresor oczywiście nie bierze sobie tego wsparcia i bezgranicznej ochrony dawanemu mu przez ofiarę, tylko kopie w dupę coraz mocniej. Aż do zepchnięcia klubu do drugiej ligi.

Nie chciałbym oczywiście zostać źle zrozumiany, że kibice powinni byli robić jakieś krzywe akcje. To już tez kiedyś było przerabiane i niespecjalnie przynosiło efekty. Jednak mimo wszystko, kiedyś sympatycy GieKSy potrafili pokazać swój charakter, krzyknąć, że im się nie podoba gra (porządnie!), ale także szerzej – działalność klubu. Potrafili wyjść z trybuny na znak protestu, generalnie się po prostu normalnie wkurwić i zareagować. Nie tylko na stadionie. Protesty w centrum Katowic, pod domem Króla, w Urzędzie Miasta. Kilka wizyt pod szatnią. Teraz po meczu z Bytovią wystarczyło kilka kropel deszczu, by rozczarowanych kibiców „rozpuścić” niczym cukier.

Wsparcie, wsparcie, wsparcie, głaskanie tych piłkarzy po pupie i mimo tych wielu ciosów, ciągłe dalsze głaskanie po pupie. Miałkie to strasznie i tak naprawdę trybuny nie pokazały w ostatnim czasie charakteru…

Lęk przed tym, że swoim wyrażeniem złości kibice pogorszą sytuację i doprowadzą do braku awansu lub zaliczenia spadku okazał się niestety silniejszy. Efekt był taki, że awansu nie było, a spadek i owszem. Dlatego to podejście okazało się nieskuteczne i według mnie właśnie to zaniechanie mogło się pośrednio przyczynić do tego, że także i w klubie nikt nie reagował na stopniową degrengoladę. A skoro tak, to kto ma reagować, jak nie kibice?

Oczywiście doceniam liczby wyjazdowe i prezentowanie się kibiców na stadionach w całej Polsce. I tak, właśnie w tym temacie – reprezentowania klubu na trybunach – kibice są zdecydowaną czołówką w naszym kraju i rzeczywiście, nie mają sobie nic do zarzucenia. Wierność barwom klubowym i konsekwencja – ścisły top.

Ale kibicowanie ma więcej wymiarów i właśnie jeden z nich poruszyłem w tym artykule.

Myślę, że czas najwyższy się obudzić, po kilku latach zdjąć ten patologiczny parasol ochronny z piłkarzy (ale i wszystkich w klubie również!) i jak coś nie gra, to po prostu głośno to wykrzyczeć (a nie tylko na forum). I nie żyć w ciągłym strachu, że przez nas może się stać coś gorszego, bo ostatnie kilka lat pokazuje właśnie, że nie robiąc nic, nie reagując, efekt jest opłakany.

Bo jeśli tak dalej pójdzie, to jedynym momentem widocznej frustracji będzie znów ostatni gwizdek ostatniego meczu w sezonie, oznaczający kolejną klęskę.

Chciałbym, żeby tym razem nie było powodów do frustracji. Ale jeśli znów będzie powtórka, to trzeba dać temu wyraz.

Bo inaczej znów będziemy sobie wynajdywać coraz to nowe powody, żeby przypadkiem nie pogorszyć sytuacji. Na przykład nie krzykniemy czegoś negatywnego, bo jeszcze przez przypadek przez nas piłkarze przegrają z Radunią Stężyca…

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

24 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

24 komentarze

  1. Avatar photo

    pablo eskobar

    6 czerwca 2019 at 10:13

    Czysta prawda tez tego niemoglem zrozumiec ja zaczynalem swoja przygode od 96 roku wtedy tak by niebylo po takich frajerskich zagrywkach kopaczy wysiadaliby na rondzie a teraz nic zero reakcij mozna dac jeden przyklad jak sie dziecku pozwoli na wszystko to nasra ci na glowe tutaj nam tez nasrali kopacze

    • Avatar photo

      BuchenPad

      7 czerwca 2019 at 13:33

      Ja sie tylko dziwie ze Blaszok stal sie taki piknikowy a stara gwardia na glownej chciala pokazac swoje niezadowolenie za oszustwo Prezydenta miasta i klubu tak oszustwa… oszukuja nas kibicow co roku gadaja o extraklasie placimy za bilety itd. A tu spadek nam serwuja i nic sie nie stalo 🙂 Wszyscy powinni wpasc na murawe i pokazac swoje.

  2. Avatar photo

    kobus9

    6 czerwca 2019 at 11:41

    Ja mam tylko jedno 'ale’. Na stadionie są dzieci. Ja sam od czasu, gdy moje dziecko skończyło 5 lat chodzę z nim na stadion i nie chcę, aby słuchał wulgaryzmów. Uważam, że stadion, to miejsce publiczne, a w takim miejscu wymaga się kultury. Wszyscy marzymy o pełnych, bezpiecznych trybunach, gdzie z przyjemnością całe rodziny chcą się wybrać w sobotnie, czy niedzielne popołudnie. Moja żona była ze mną raz i akurat poleciały 'kurwy’ i inne wyzwiska, i stwierdziła, że do 'bydła’ chodzić nie będzie. Ile jest takich jak ona?
    PS. Sam kiedyś byłem młody i na blaszoku krzyczałem niejedno, ale z biegiem czasu człowiek dorasta i zaczyna dostrzegać pewne błędy młodości. Shellu, Ty też masz już swoje lata i również powinieneś zrozumieć, że stadion to nie tylko ultrasi, ale również janusze, którzy chcą pooglądać przy miłej atmosferze dopingu 'sportową rywalizację’ (w cudzysłowu, bo do sportowej rywalizacji dużo ostatnio brakuje).
    Pozdrawiam

    • Avatar photo

      Kamil

      7 czerwca 2019 at 13:27

      Wszedzie klna na stadionach jak pilkarze w ch.. graja.

  3. Avatar photo

    Shellu

    6 czerwca 2019 at 11:54

    I to jest Kobus kolejny argument, który powoduje, że „powinniśmy” zablokować ekspresję niezadowolenia. Czyli dokładnie mechanizm o którym napisałem powyżej.
    PS. Nie chodzi w ogóle o wulgaryzmy.

  4. Avatar photo

    ursus

    6 czerwca 2019 at 12:04

    @korbus9 – wystarczyłoby zamienić „k..wa mać, Gieksa grać” na „zejdźcie z boiska…” lub ich po prostu wygwizdać. Generalnie Shellu ma rację, bo jak ktoś płaci za bilet, to każdorazowo powinien zobaczyć drużynę „gryzącą trawę”.
    Doping powinien nakręcać do lepszej gry, ale i gra powinna porywać do dopingu.

  5. Avatar photo

    kobus9

    6 czerwca 2019 at 12:26

    Ja się z Wami w pełni zgadzam, tylko nie znam kibica, który zamiast wulgaryzmów będzie krzyczał grzecznie jak to @ursus ładnie napisałeś „zejdźcie z boiska…”

  6. Avatar photo

    pablo eskobar

    6 czerwca 2019 at 13:11

    Wszedzie masz wulgaryzmy ostatnio przysluchalem sie na orliku jak bajtle graja to wlosy mi stawaly od slow ktore oni krzyczeli nikt tu niechce aby byla patologia na stadionach ale niekiedy jest taka potrzeba aby wykrzyczec swoja zlosc w inny sposob

  7. Avatar photo

    kobus9

    6 czerwca 2019 at 13:20

    Zdaję sobie całkowicie z tego sprawę, ja tylko wyraziłem swoją opinię, że gdyby na stadionie nie było tego typu odzywek, to na pewno było by więcej na nim ludzi. Inna rzecz, że emocje są niekiedy takie, że nawet najświętszego potrafią wyprowadzić z równowagi. Sam po ostatnim meczu musiałem się mocno pilnować, aby czegoś niecenzuralnego nie powiedzieć.
    Teraz idę w marzenia, ale byłem ostatnio w kościele w Pszczynie i tam jest strefa dla dzieci oddzielona szybą dźwiękoszczelną. Może to jest przyszłość sektorów rodzinnych 🙂

  8. Avatar photo

    Kamel

    6 czerwca 2019 at 14:40

    kobus9-stadion niy es dlo bab ze bajtlami no spacerki ino dlo fanuw coby oglondoc spiele.

  9. Avatar photo

    kobus9

    6 czerwca 2019 at 15:21

    I przez takie myślenie w Europie (kibicuję również Milanowi, gdzie przychodzi po 50 tys kibiców) mają tyle publiczności, a u nas ciężko niekiedy o 3000. Jak mają powstawać nowi kibice, jak mają siedzieć w domu? Ja uczę dziecko „miłości” że tak to nazwę do GKS i przyprowadzam go na mecze, aby mógł zobaczyć swoich idoli z bliska. Więc tak jak z tym, że wulgaryzmy zawsze będą się niestety zgadzam, tak z tym, że kobiety z dziećmi mają nie przychodzić już nie.

  10. Avatar photo

    Kamel

    6 czerwca 2019 at 15:43

    muj text niy es precyzyjny-muj pech.no stadionie es platz do fanuw egal 5 abo 105 rokuw no blacie,es platz do wszyskich-baby,bajtle-egal co sie interesujom spielem.dlo plastikowych manekinuw kerzy chcom sie ino przysc,sitznonc bo mmmmm toko es moda lepszy bydzie park.no spielu som emocje a som jaaaa wulgarysmy,hoby we coukim zyciu.

  11. Avatar photo

    Kamel

    6 czerwca 2019 at 15:51

    temat – co sie robi u nos we klubie a no trybunach – es ino jedno teorio kero es logiczno a klaruje +/- wszyske detale,i niy wyglondo to optymistycznie

  12. Avatar photo

    KaTe

    6 czerwca 2019 at 16:08

    Zawsze się dziwię, kiedy nasze boroki wchodzą na boisko, po kolejnej kompromitującej porażce – witają ich oklaski. Gdyby doznali grobowej ciszy, może to zrobiłoby na nich wrażenie?

  13. Avatar photo

    banik12

    6 czerwca 2019 at 20:46

    i ten artykuł mnie zmotywował że jutro z muzeum GieKSy znika koszulka Romka Szewczyka,wolę ją w domu trzymać I wspominać te piękne chwile

  14. Avatar photo

    Irishman

    7 czerwca 2019 at 03:47

    Fajna psychoanaliza Shellu 🙂

    Dodałbym jeszcze, że takie blokowanie emocji jest niezdrowe nie tylko dlatego, bo może napędzać „agresora” ale co gorsza powoduje także zobojętnienie „ofiary” na kolejne ciosy. Więc nie ma się co dziwić, że ludzie zaczynają mówić, że kibicują nie dla piłkarzy ale dla klubu, a niektórzy może nawet wręcz dla siebie, dla dobrej zabawy, bo nie mogą już patrzeć na to co dzieje się z klubem. Ewentualnie rezygnują z przychodzenia na mecze. I to jest właśnie najgorsze.

    Oprócz tego blokowane emocje mogą wybuchnąć w bezsensownej sytuacji. I tak też było u nas kiedy zamiast oczyścić w jakiś sposób (a choćby przez zdecydowane ukaranie lub pozbycie się winowajców przez klub) atmosferę zaraz po błazenadzie jaka odwaliła się u nas pod koniec kadencji Brzęczka, to przenieśliśmy skumulowane, niezdrowe emocje na kolejne sezon. No i przez to oberwało się (po PIERWSZYM meczu u siebie) także nowym piłkarzom i trenerowi, co z pewnością nie pomogło w budowaniu nowej drużyny.
    Dlatego też Shellu twierdzę, że Twój tekst jest bardzo dobry, bardzo trafnie diagnozujący nasze problemy….. ale jest nieco spóźniony. I oby teraz nie stało się podobnie jak 2 lata temu, bo czeka nas bardzo trudny okres budowy nowej drużyny, a wyniki też mogą nie być od prazu zadowalające.

    @kobus9, ja rozumiem Twoje argumenty. Sam też, często powstrzymywałem się od bluzgów widząc siedzących niedaleko bajtli. Ale głaszcząc się kulturalnie po pupciach niczego nie zbudujemy. Zresztą jestem pewien, że więcej szkody w psychice Twoich dzieci uczyniło obserwowanie popisów naszych gwiazdorów niż okrzyki kibiców. Tak więc moja rada – dopóki nie będzie w naszym klubie normalnie, nie przyprowadzaj ich na Bukową.

    • Avatar photo

      sebao81

      7 czerwca 2019 at 09:19

      A będzie kiedyś dobrze ?

      • Avatar photo

        sebao81

        7 czerwca 2019 at 09:20

        I przede wszystkim normalnie?

  15. Avatar photo

    Shellu

    7 czerwca 2019 at 10:09

    Irish ja już wcześniej zwracałem na to uwagę wiele razy (na forum), ale wtedy zawsze była odpowiedzieć, że „Nie możemy zaszkodzić”.

    Co do uzupełnienia o obojętności lub niekontrolowanym wybuchu to masz 100% racji.

  16. Avatar photo

    xXx

    7 czerwca 2019 at 13:17

    Odnoszę wrażenie, że jest jednak dokładnie odwrotnie niż piszesz Shellu. Kibic GieKSy jest z natury bardzo niecierpliwy, a jego łaska na pstrym koniu jedzie. Jednego dnia kocha piłkarzy, trenera i działaczy, bo dwa mecze z rzędu wygrane, innego zwalania ich wszystkich bo dwa przegrane. Kibice GieKSy bezustannie chcą kogoś wyrzucać. I tak wyrzucono już dziesiątki trenerów, wymieniono niemal cały skład, wyrzucono prezesa, który – o ironio – sezon później robi awans do Ekstraklasy w innym klubie. Jak już wszystkich wyrzucono, a wyników nadal nie ma, to może winny jest klubowy skaut (jego jeszcze przecież nie wyrzucono), albo miasto jest winne? To samo miasto, które ładuje ku oburzeniu coraz większej części mieszkańców Katowic, coraz większe pieniądze w funkcjonowanie klubu. Kibice GieKSy presję wywierają w tej chwili w inny sposób niż biciem po ryjach pseudokopaczy, albo pozostaniem w domu, a błędem klubu jest brak nakreślonej wizji i nadmierne wsłuchiwanie się w opinie z trybun czy forum zamiast realizowanie swoich własnych założeń. Tak. BTW ciekawe czy wybór Góraka, to decyzja klubu czy decyzja kibiców w ankiecie na forum i ciekawe jak szybko w razie niepowodzenia będziemy wyrzucać Góraka.

    Poza tym, widzę od lat lizanie się po jajach wśród kibiców – dosłownie. Jacy to wspaniali jesteśmy, bo liczby wyjazdowe, bo przychodzi 3000 widzów na padakę. Litości. Powinniśmy nad frekwencją po prostu zamilczeć na chwilę, bo zmarnowany został ogromny potencjał. Chwilę później ci sami kibice oburzają się, że 15.000 krzesełek na nowym stadionie to stanowczo za mało jak na GKS Katowice. Oczywiście w kwestii stadionu nie mamy decyzyjności, ale do przeciągającej się dziesiątkami lat budowy nowego konsekwentnie dokładamy swoje cegiełki wyrażając nieprzerwanie poparcie tej samej grupie rządzących tkwiąc w przekonaniu, że przecież alternatyw nie ma.

    Jednym z elementów chorego ciała jakim jest GKS Katowice jest niestety także jeden z jego organów – kibice. Może w najmniejszym stopniu, ale jednak.

  17. Avatar photo

    Mecza

    7 czerwca 2019 at 13:33

    Wg mnie wszystko sprowadza się do tego w jaki sposób kadra jest stworzona. Ostatnie lata to byli najemnicy którzy mieli w dupie doping, bluzgi i ich nic nie mogło ruszyć. To nie wina kibiców. Akcje „Cała Gieksa razem” były marketingowe OK ale „piłkarze” pozowali tylko jak to im zależy i się utożsamiają. Jak k. ktoś kto gra kilka miesięcy ma pałać miłością do tych barwa. Postawcie się w sytuacji że jesteście piłkarzami i Was wrzucają np. do Wisły, Legii czy Ruchu. Kogoś z Was doping będzie kręcił? A bluzgi – hahah miód na moje serce.

  18. Avatar photo

    pablo eskobar

    7 czerwca 2019 at 22:17

    Co do stadionu to jakby zmontowac naprawde silna ekipe na miare ekstraklapy na gorna czesc tabeli to mysle ze taki stadion na 15k bylby zamaly jak Gornik dobrze gral to ponad 20k chodzilo ale miasto chyba silnej sekcij pilkarskiej niemaja w planach robic

  19. Avatar photo

    tombotleg

    7 czerwca 2019 at 22:52

    xXx napisałeś wszystko co trzeba,do dupy ta analiza, ego co poniektórych jest kosmiczne, wręcz proporcjonalne do naszej ogólnej sytuacji i miejsca w polskiej skopanej, kibice GieKSY cierpliwość i spokój taaaaaaaa.

  20. Avatar photo

    nie_kobieta

    9 czerwca 2019 at 00:11

    Jak powiedział aktualny trener Cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość …..

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga