Dołącz do nas

Piłka nożna

[PO – MECZOWO] 7 finałów przed nami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Stambuł 2005

Są takie wydarzenia w życiu kibica, które z czasem zmieniają optykę na oglądane wydarzenia czy też spotkania. Dla mnie, jako wielkiego kibica Milanu takim meczem był pamiętny finał Ligi Mistrzów w Stambule i przegrana po karnych meczu, który był wygrany po pierwszej połowie, gdy Milan – wtedy najładniej grająca drużyna świata przegrała puchar mając w składzie Kakę, Pirlo, Gatusso, Shevchenkę, Inzaghiego, Maldiniego, Nestę… Plejada gwiazd a jednak finał był przegrany. Nie dało się tego wytłumaczyć logicznie, nie można było szukać winnych, bo ich nie było. To było 7 minutowe zaćmienie, które może zdarzyć się tylko w sporcie. Od tego wydarzenia jakoś inaczej patrzę na wydarzenia związane z udziałem GieKSy. Owszem są emocje, jest radość i zdenerwowanie, gdy przegrywamy tutaj nic się nie zmieniło, ale wiem też, że to tylko sport i wiem, że skoro zdarzyło się to Milanowi w najważniejszym meczu to tym bardziej takie większe bądź mniejsze zaćmienia mogą zdarzyć się GieKSie. W sobotę zdarzyło się nam wyjść z tego zaćmienia obronną ręką.

Mielec 2017

Mecz w Mielcu można rozpatrywać w dwóch kategoriach – pierwsza pojedynczy mecz. Spotkanie to na pewno przejdzie do małej historii klubu wszak będzie to chyba pierwszy przypadek gdzie nasz zespół wybronił się w 10tkę przegrywając 0:2 oraz 2:3. Do tego zrobiliśmy to w 45 minut strzelając w osłabieniu 3 bramki. Byliśmy również blisko czwartej i myślę, że gdyby ten mecz trwał jeszcze 5 minut dłużej to jakaś bramka by jeszcze padła. Pytanie tylko czy dla GieKSy czy dla naciskającej Stali. W tym meczu w ciągu tych 45 minut GieKSa pokazała naprawdę duży charakter, zaangażowania, woli walki nie można odmówić nikomu. Zawodnicy pokazali, że potrafią dobrze grać w piłkę i stłamsić rywala nawet, gdy gramy w 10tkę.  Przyznam szczerze, że przyjemnie patrzyło się na taką grę zawodników i podświadomie na trybunie czuło się, że ta czwarta bramka wpadnie. Słowa uznania za ten mecz należą się wszystkim, bo mimo niesprzyjających okoliczności wywieźliśmy remis.

Do gry wrócił również trener Brzęczek. Wielu kibiców krytykowało jego zmiany w przerwie spotkania. Wprowadzenie Garbacika i Pielorza mimo, iż wydawało się irracjonalne przy wyniku 0:2 to jednak miało sens. Pielorz to zawodnik, który załatał dziurę w obronie a do tego jest jednym z najbardziej charakternych zawodników na boisku. W tym momencie GieKSa bardziej potrzebowała Pielorza niż dobrego technicznie, ale jeszcze nie opierzonego mentalnie Jóźwiaka. Garbacik musiał wejść, jako młodzieżowiec, ale tutaj również opłaciło się na niego stawiać. GieKSa momentami mogła przejść w obronie na 3 stoperów i dwóch skrajnie grających obrońców. Niestety cofnęliśmy się za głęboko i straciliśmy trzecią bramkę, ale pomysł był dobry. Trzecia zmiana również trafiona, bowiem Lebedyński strzelił gola na 3:3.

Trener Brzęczek nie ma łatwego życia, wszystko było podporządkowane awansowi, ale sytuacja mocno się skomplikowała. Krytyka, jaka spadła na decyzję i formę zespołu o ile jest przekazywana w” kulturalny” sposób jest uzasadniona. Zostało nam jednak 7 spotkań, trenera już nie zmienimy – zmienić możemy jednak podejście. Dajmy wszystkim w klubie dokończyć to, co zaczęli i poczekajmy na efekty.  Mam nadzieję, że ten mecz będzie małym przełomem, który da nam nowy impuls, takim, który w czerwcu będziemy wspominać, jako przełomowy. Głęboko w to wierzę wszak historia widziała już takie przypadki. Czy gdybyśmy awansowali ktoś w ogóle będzie narzekać na styl tego awansu? Liczy się efekt i liczę, że 3 czerwca wszyscy będziemy świętować go razem.

Nad przepaścią

By do tego doszło trzeba spojrzeć na ten mecz również w drugi sposób, czyli analizując naszą pozycję tabeli i pozostałe spotkania. Trener Brzęczek przekazał na konferencji, że zespół był nad przepaścią. Jak dla mnie to dalej tam jesteśmy, ale widać małe światełko w tunelu, które dał nam ten remis i podbudowanie się mentalnie. Przed nami kolejne przeszkody do pokonania i tutaj marginesu błędów już nie ma. Nie ma co za bardzo wybiegać w przyszłość, bo trzeba skupić się na kolejnym meczu z Tychami. 3 punkty w tym meczu są obowiązkowe, jeśli GieKSa nie chce się wykluczyć z walki o awans. Póki co jesteśmy na końcu grupy, która o niego walczy, 3 punkty dadzą nam nadzieję, że GieKSa powoli będzie się przesuwać jak w kolarskim peletonie by na końcu wygrać o błysk szprychy podczas finiszu sprinterskiego.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


8 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

8 komentarzy

  1. Avatar photo

    tomek

    23 kwietnia 2017 at 18:31

    Co za głupoty ten artykuł zawiera. jedyna szansa to wymienic brzeczka na kogos sensownego

  2. Avatar photo

    Mecza

    23 kwietnia 2017 at 19:49

    63 punkty w zeszłym sezonie dały drugie miejsce i aby zdobyć tyle musimy 6 meczów wygrać, jeden zremisować. My praktycznie wszystko już musimy wygrać do końca ale to tylko matematyka bo skoro na wiosnę gramy słabo to jakie są realne podstawy aby myśleć o wygranych? Żadne. Ci co wiosnę zaczęli dobrze będą grać tak do końca i wątpię aby Sandecja i Olimpia nagle przestali punktować. Straciłem w sobotę nadzieję na awans bo nie zaczniemy lepiej punktować bo niby dlaczego, bo miesiąc maj? Śmieszne. Przy założeniu że awans mamy z głowy życzę wymienionym awansu. Jedyny pozytyw jest taki że gramy z nimi mecze i jak szczęście dopisze będziemy mieli swoje finały właśnie z nimi i od nas będzie coś zależeć.

  3. Avatar photo

    marek

    23 kwietnia 2017 at 19:55

    ale głupoty Błażej piszesz …, chłopie jeśli brzęczek nie wygra z Tychami i za 2 tyg nie wygra w Siedlcach to bankowo tracimy szanse i leci ze stołka ! wiec po co piszesz ze na pewno trenera nie zmienimy Nigdy nie mów nigdy ! a co do finału ligi mistrzów z 2005 r mam trochę więcej lat niż ty i pamiętam lepsze finały np. 99r. Bayern -machester na którym to byłem w Barcelonie

  4. Avatar photo

    Gruby

    24 kwietnia 2017 at 10:12

    Prawda jest taka, że Brzęczek i spółka bardzo umiejętnie rozegrali ten mecz – tzn. stracili punkty, oddalili się od czołówki ale nikt zlego slowa nie powie bo przecież grali w 10 i pokazali charakter… strategia brzeczka mistrzowska

  5. Avatar photo

    Irishman

    24 kwietnia 2017 at 11:02

    Ale oczywiście, że zmiany nie tylko były słuszne ale wręcz spóźnione!!!

    Zacząłeś Błażej od wielkiej piłki, no to pomyśl, co zrobiliby faktycznie dobrzy, doświadczeni trenerzy, trenujący je, gdyby im na boisku został jeden nominalny stoper? Ja wiem, że trzeba było gonić wynik ale takie ryzyko poodejmuje się ewentualnie w samej końcówce, a nie gdy do końca jest kilkadziesiąt minut!!! Szczęście, że straciliśmy wtedy tylko jedną bramkę!

    Ale racja! Nie ma już co biadolić. Brzęczka można było zmienić ewentualnie po Podbeskidziu, a teraz to już bez sensu. Gramy 7 meczów, które… prawie wszystkie musielibyśmy wygrać, aby awansować. No więc powodzenia Panie trenerze!

    Mam tylko nadzieję, że jeśli jednak się nie uda, to zostanie nam oszczędzone pieprzenie w stylu – przecież trener ma najlepsze wyniki od lat, więc czego się czepiamy!

    Nie, to nie trener osiągnął najlepsze wyniki, tylko w klubie są najlepsze warunki od lat, których trener póki co niestety nie potrafi dostatecznie wykorzystać.

    A teraz „marudy” gęby na kłódkę I WSZYSCY NA DERBY!!! Bo tylko tak to światełko w tunelu, o którym pisze Błażej może nie okazać się nadjeżdżającą lokomotywą!

  6. Avatar photo

    bce

    24 kwietnia 2017 at 17:12

    Kolejne derby przed nami. Oby nie skończyło się tylko ładną grą a na końcu w ryj!!!
    Tychy miały wtedy farta na tym klepisku i to może być małe wytłumaczenie.
    Teraz murawa jest cacy i maci śmigać aż miło. Dzbany są do objechania tylko trzeba za… całe 90min i doliczony czas. Gonzo posiedź sobie na ławce niech Lebek wybiegnie za ciebie.

  7. Avatar photo

    marek

    24 kwietnia 2017 at 18:55

    piłkarze nie awansując mogą się tłumaczyć dobrem i oszczędnościami dla klubu na wyjazdach w 1 lidze wszędzie blisko Tychy Sosnowiec Zabrze plus ewentualni spadkowicze Chorzów Gliwice

  8. Avatar photo

    mario

    26 kwietnia 2017 at 09:30

    do gruby: to w takim razie niech wszystkie mecze grają w 10-tke jak taka dobra strategia brzeczka była w meczu ze stalą z takimi cieniarzami to 9-tke powinni wygrać pozdro

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Panie! Do ligi jest siedem dni!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sezon – proszę państwa – za pasem. W zasadzie można powiedzieć, że „polskie granie” już się rozpoczęło – czwartkowym meczem Legii z Aktobe. Za chwilę Superpuchar, a za tydzień wraca ekstraklasa. Szybko zleciało. Dla nas zacznie się podobno „najtrudniejszy sezon dla beniaminka”, czyli drugi sezon. Choć beniaminkiem już nie jesteśmy, tylko pełnoprawnym ligowcem. No – może prawie pełnoprawnym, zobaczymy, jak te rozgrywki się potoczą i czy GieKSa zaliczy sezon zbliżony do poprzedniego, a jak wiemy, ten poprzedni przyniósł nam sporo radości i dumy.

Co nas czeka – tego nie wie nikt. Nie ukrywajmy, że poprzednie rozgrywki i postawa w nich GKS były zaskoczeniem. Katowiczanie zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazali swój styl, waleczność, ofensywną piłkę. Na palcach jednej ręki można by policzyć mecze, w których nasz zespół był zdecydowanie słabszy od rywala. Dwa spotkania z Legią, Lech w Poznaniu, Górnik w Zabrzu, Pogoń w Szczecinie. A poza tym? Może by się znalazła jakaś Jaga na wyjeździe, ale tak naprawdę nawet w przegranych meczach katowiczanie nie odbiegali bardzo od rywali. Czasem nawet byli lepsi. A przecież oprócz tego było też sporo zwycięstw.

Mogliśmy się zastanawiać, jak GKS będzie się spisywał, mając zapewnione utrzymanie. I spisywał się nadal bardzo dobrze. Po zadyszce z Legią i Koroną przyszło siedem punktów w ostatnich trzech meczach.

Sezon jest niewiadomą choćby z powodu zmian kadrowych, które zawsze między sezonami mają miejsce. Straciliśmy bardzo ważną postać, czyli Oskara Repkę, który po fenomenalnej końcówce sezonu bardzo mocno podwyższył swoje noty, trafił do kadry i odszedł do Rakowa Częstochowa. Szkoda bardzo tego zawodnika, ale taka jest kolej rzeczy. Oskar grał w GKS przez kilka lat i nikt się nim nie interesował, ale promocja na boiskach ekstraklasy jest tak wielka, że ta scena plus jego kapitalne występy zaowocowały transferem do wicemistrza Polski. Wcześniej odszedł też Sebastian Bergier, za którym w Katowicach nikt nie płacze, choć sam Seba trochę płacze, że nie był w Katowicach traktowany jak należy (nie przez kibiców). Napastnik dał nam więcej goli, niż sobie wyobrażaliśmy i godnie zastąpił Adama Zrelaka. Natomiast nie jest to piłkarz, którego nie da się zastąpić.

Z ważnych piłkarzy to jedyne odejścia, więc mimo wszystko ta kadra nie została mocno przetrzebiona. Przede wszystkim udało się wykupić Mateusza Kowalczyka, co było celem numer jeden. Wokół tego zawodnika zapewne będzie się kręcić gra naszego zespołu. Utrzymanie tego piłkarza to wielki sukces i naprawdę optymistyczna sprawa, bo teraz proszę sobie wyobrazić utratę i Repki, i Kowalczyka. To byłby już mały sportowy dramat. Został Kowal – więc jest nieźle.

A piłkarze, którzy przyszli? Różne są opinię o naszym mercato. I wszystko wyjdzie w praniu. Pozyskani zawodnicy nie są z czołówki ligi, ale nie oszukujmy się – tacy piłkarze w pierwszej lidze do nas nie przychodzili. Praktycznie w komplecie są to zawodnicy, którzy odgrywali może nie wszyscy pierwszoplanowe, ale jednak ważne role w swoich zespołach – i co najważniejsze – w ekstraklasie! Zaczęliśmy od dwójki z Pogoni Szczecin. Kacper Łukasiak regularnie wchodził w meczach Portowców, Marcel Wędrychowski zresztą również, a i kilka spotkań zagrał od pierwszej minuty. Aleksander Paluszek wiosną w wielu meczach Śląska był podstawowym zawodnikiem. Jakuba Łukowskiego pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry i bramki na Bukowej – w strugach deszczu – dla Widzewa. A Maciej Rosołek – piłkarz, który w ostatnich dwóch latach obniżył nieco loty, ale to zawodnik z potencjałem, a GieKSa jest miejscem, w którym tacy gracze się odbudowują.

Przede wszystkim jednak to, co powinno nas napawać optymizmem to po prostu praca zespołu – praca sztabu szkoleniowego, który stworzył, wykreował ten zespół od zera. Praca metodyczna, konsekwentna i z pasją, co choćby było widać w serialu Canal Plus. Dlaczego więc miałoby być gorzej? Dobra praca zawsze się broni i – choć wiadomo, że to jest sport i wahania mogą być – to ten atut GieKSy jest ewenementem w ekstraklasie. Puszcza spadła, więc nie ma już Tomasza Tułacza, jako rekordzisty pod względem stażu. Teraz to Rafał Górak dzierży tę palmę pierwszeństwa i to z olbrzymią przewagą. Po nim najdłuższy stań ma Adrian Siemieniec, ale to jest tylko… 2023 rok. Reszta trenerów jest od 2024 lub później! Abstrahując od… wszystkiego, jest to dramat polskiej piłki i brak jakiejkolwiek ciągłości. Naprawdę więc doceniajmy to, że mamy zespół budowany przez lata, nawet jeśli po drodze wszyscy – piłkarze, trener, cały sztab szkoleniowy i kibice, musieli przetoczyć wielki, potężny, monstrualny głaz. Wszystkim się to opłaciło.

Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę w poprzednim sezonie. I teraz są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, że musimy piąć się do góry, walczyć o wyższe miejsca i zdobyć większą liczbę punktów. Z drugiej strony, naprawdę ta postawa w ostatnich rozgrywkach była nad wyraz dobra, więc może być tak, że liczba punktów w tych nadchodzących – będzie mniejsza. Nie sposób przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Dlatego tak ważne jest wsparcie i ta cała otoczka, która była w poprzednim sezonie. Przecież to, co GieKSa zrobiła, punktując z marszu na nowym stadionie, to też było coś spektakularnego. Obawialiśmy się, że katowiczanie będą przez chwilę grać na Nowej Bukowej, jak na wyjeździe. A gdzie tam. Od razu był to ICH stadion. W aspekcie psychologicznym to, że od razu zaczęli wygrywać na nowym obiekcie, jest bardzo ważne, bo po prostu oni znają, my znamy i ten stadion zna smak zwycięstwa.

Nawet Kolejorz zna smak „zwycięstwa” na Nowej Bukowej, bo choć dość rozpaczliwie wywalczyli remis, to po meczu byli w takiej euforii, jakby wygrali, bo przecież przybliżyli się tym punktem do mistrzostwa.

Ostatnie chwile ligowego odpoczynku przed nami kibicami. A od przyszłej soboty się zacznie znów – co tydzień kibicowskie i piłkarskie święto, czyli GieKSa w ekstraklasie!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Czuć to było z boiska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Raków Częstochowa odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy Rafał Górak i Marek Papszun. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji.

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):
Zależało nam, żeby dobrze zacząć i wejść w sezon i to zrobiliśmy. Z wymagającym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie dwa trudne spotkania, na starej Bukowej – nie byliśmy lepsi, ale wygraliśmy, a potem przegraliśmy u siebie, choć nasza gra była już lepsza. Więc te mecze z GKS były trudne. Dzisiaj też było trudno, ale pokazaliśmy już na starcie dojrzałość i dyscyplinę taktyczną. Momentami nawet taki performance. Jestem zadowolony i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz regeneracja, jutro jeszcze mamy sparing dosłownie dla kilku zawodników, których mamy w kadrze i tych z akademii. I szykujemy się do meczu pucharowego z Żiliną.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Trudno zacząć od porażki, to nigdy nie jest fajna sprawa. Natomiast trzeba sobie bezapelacyjnie i szczerze powiedzieć, że trafiliśmy na mocny zespół, na pragmatyczną piłkę i ta gra Rakowa, która mi zawsze tak imponuje – dziś ją było czuć z boiska. Przyjmujemy z szacunkiem tę grę, teraz musimy wyciągnąć wnioski, a także doprowadzać do tego, żeby zespół był lepszy z każdym dniem. Musimy kalkulować, że jak trafimy na takiego przeciwnika, to może on postawić takie warunki, że będzie trudno stwarzać sytuację jakąś lawinową ilością lub tak przejąć inicjatywę, żeby to potem udokumentować golami. Był to trudny i wymagający mecz, natomiast sama pierwsza połowa była stabilna i graliśmy dobrze, mając na uwagę przeciwnika i trochę jestem niezadowolony z wejścia w drugą połowę, kiedy pierwsze dziesięć minut było najsłabsze w naszym wykonaniu w meczu i przeciwnik to wykorzystał, zdobywając bramkę. Nie chcemy robić z tego problemu, natomiast w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Teraz musimy się przygotować do następnego spotkania, które rozegramy tutaj w następny poniedziałek.

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Turniej na Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z turnieju kibiców GKS Katowice, który odbył się w sobotę 12 lipca na Bukowej. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara.   

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga