Dołącz do nas

Piłka nożna

Podsumowanie 12. kolejki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Tym razem podsumowanie publikujemy przed zakończeniem całej kolejki, związane jest to jak już wcześniej wspominaliśmy z przesuniętym meczem Termaliki z Cracovią. Na 8 rozegranych spotkań padły aż 4 remisy, 3 razy wygrali gospodarze, a raz niestety goście.

 

 

GKS Katowice – Miedź Legnica 0:2

Szersza relacja tego spotkania poniżej:

http://www.gieksa.pl/tragedia-na-trybunach-relacja-z-meczu/

Widzów: 1100 – WSTYD

 

Olimpia Grudziądz – Kolejarz Stróże 2:1

Trochę więcej bramek zobaczyliśmy w Grudziądzu. Wciąż niepokonana na własnym boisku Olimpia uporała się z Kolejarzem Stróże, dla którego była to już czwarta porażka z rzędu. Gospodarze w 4. minucie objęli prowadzenie. Rzut karnym pewnie wykorzystał Adama Cieślińskiego. W 8. minucie wyrównał Dawid Szufryn. W ciągu pół godziny gry gwiazda Kolejarza z początku sezonu – Maciej Kowalczyk został dwukrotnie upomniany przez arbitra żółtą kartką i musiał zejść z boiska. Brak najlepszego strzelca gości znacznie utrudnił im zadanie, jakim było co najmniej utrzymanie remisu. Ta sztuka udawała się podopiecznym Przemysława Cecherza aż do 77. minuty, gdy po raz drugi arbiter wskazał na „wapno” w polu karnym Kolejarza. Do piłki ponownie podszedł Cieśliński i wyprowadził swój zespół na prowadzenie, którego już nie oddano aż do końca spotkania.

 

GKS Tychy – Stomil Olsztyn 0:0

Starcie pomiędzy beniaminkami I ligi nie przyniosło co prawda bramek, ale kibice zgromadzeni na trybunach stadionu w Jaworznie nie mogli narzekać na brak ciekawych akcji z obu stron. Na początku przewagę osiągnęli gospodarze i już w 6. minucie mieli świetną okazję na otworzenie wyniku, jednak Maciej Mańka fatalnie spudłował. Stomil odpowiedział po pięciu minutach. Michał Glanowski chciał zaskoczyć Piotra Misztala strzałem z daleka, a ten końcówkami palców wybił piłkę na rzut rożny. Najbardziej doświadczony gracz na boisku Piotr Rocki również miał swoje szanse. Najlepsza nadarzyła się w 18. minucie, ale wówczas uprzedził go bramkarz gości – Tomasz Ptak. Do końca pierwszej połowy nie brakowało strzałów czy stałych fragmentów gry, lecz nikomu nie udało się wpisać na listę strzelców. Druga odsłona spotkania to już miażdżąca przewaga tyszan. Swoje okazje na zdobycie gola mieli Mączyński, Mańka oraz Rocki. W ostatnich dziesięciu minutach gra nabrała tempa dzięki bardziej wyrównanej grze obu drużyn. Akcja przenosiła się z jednego pola karnego do drugiego i sprawa zdobycia trzech punktów była otwarta. „Piłkę meczową” miał Marcin Folc, któremu Mańka świetnie podał piłkę ze skrzydła, jednak ta uderzona przezeń głową odbiła się od słupka. Do końcowego gwizdka wynik uległ zmianie. Widzów: 300

 

Okocimski KS Brzesko – Arka Gdynia 1:1

Skazywana na „pożarcie” drużyna Krzysztofa Łętochy pokazała, że wcale nie musi być poligonem strzeleckim dla innych zespołów. Najciekawiej tak naprawdę było pod koniec pierwszej i na początku drugiej połowy. W 45. minucie po rzucie wolnym piłkę głową do siatki skierował Brazylijczyk Vinicius, zaraz po tej akcji arbiter nakazał piłkarzom obu drużyn zejść do szatni na przerwę. Dobre nastroje dopisywały oczywiście podopiecznym Petra Nemca, ale nie na długo bowiem zaledwie kilka minut po wznowieniu spotkania, w niemal identyczny sposób gospodarze doprowadzili do wyrównania. Dośrodkowanie z rzutu wolnego wykonał Iwan Litwiniuk, te dogranie wykorzystał Paweł Smółka, który strzałem głową pokonał Michała Szromnika. Bliski bramki na 2:1 dla Arki był Mateusz Szwoch, ale jego strzał instynktownie obronił Dawid Mieczkowski. W końcówce piłkę meczową miał młody napastnik gości – Dariusz Formella, jednak fatalnie przestrzelił z sześciu metrów.

 

Zawisza Bydgoszcz – Bogdanka Łęczna 1:1

W najciekawiej zapowiadającym się sobotnim spotkaniu, Zawisza zremisował z Bogdanką Łęczna. W 13. minucie goście objęli prowadzenie za sprawą świetnego wykończenia akcji przez Sebastiana Szałachowskiego, który skierował piłkę do pustej bramki. Bydgoszczanie odpowiedzieli trzynaście minut później. Kapitalnym strzałem z daleka popisał się Vahan Gevorgyan. Piłka po jego uderzeniu wpadła w okienko bramki Sergiusza Prusaka. Gol „stadiony świata” był niestety ostatnim, jaki padł na stadionie „Zetki”. W drugiej połowie najbliżej objęcia prowadzenia byli znów podopieczni Piotra Rzepki. W 69. minucie Piotr Petasz sfaulował w polu karnym Michała Zubera, za co otrzymał żółtą kartkę. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Veljko Nikitović, ale Wojciech Kaczmarek znakomicie wyłapał jego strzał. Pod koniec goście grali na czas, czym ostatecznie osiągnęli swój cel.

 

Polonia Bytom – Łódzki KS 1:1

W meczu „na dnie” również padł remis 1:1, choć na pewno samo widowisko stało na niskim poziomie. Dominowała niedokładność zarówno przy rozgrywaniu piłki jak i strzałach na bramkę. Niezłą sytuację miał dopiero w 26. minucie zawodnik gospodarzy Paweł Alancewicz. Jego uderzenie głową z 4 metrów nieznacznie minęło bramkę Bogusława Wyparły. To niepowodzenie zemściło się na gospodarzach kilka minut później. Akcja dwóch Kaczmarków: Pawła i Konrada, wykończona przez tego drugiego miała w sobie nieco przypadku, ponieważ ten pierwszy trafił piłką w poprzeczkę a Konrad Kaczmarek zwyczajnie dobił jego strzał przy kompletnej bierności obrońców Polonii. Kolejna warta odnotowania akcja miała miejsce dokładnie pół godziny później, również w polu karnym bytomian. Bramkarz źle wybił piłkę i ta trafiła pod nogi Pawła Kaczmarka. Zawodnik ŁKSu minął golkipera, jednak nie trafił z ostrego kąta w światło bramki. Gospodarze do końca walczyli o wyrównanie i w 82. minucie dopięli swego. Wyparło „wypluł” piłkę po strzale jednego z bytomian i dopadł do niej Michał Płókarz, który nie miał problemów ze wpakowaniem jej do siatki. Wynik już nie uległ zmianie i oba zespoły „solidarnie” zajmują dwa ostatnie miejsca w pierwszoligowej tabeli. Widzów: 1328

 

Sandecja Nowy Sącz – Dolcan Ząbki 2:1

W pierwszej połowie niewiele się działo. Z wyjątkiem sytuacji Grzegorza Piesia z 6. minuty, kiedy źle się zabrał z piłką, przez co zaprzepaścił wyśmienitą okazję na objęcie prowadzenia przez gości. Dominowały strzały z dystansu, z którymi bramkarze obu zespołów nie mieli większych problemów. Kibice na bramki musieli poczekać do 68. minuty. Arkadiusz Aleksander zagrał na prawe skrzydło do Marcina Makucha, ten dośrodkował z pierwszej piłki w pole karne. Tam najlepiej znalazł się Bartosz Szeliga, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki. Trener gości, Robert Podoliński, zareagował niemal od razu, wprowadzając na plac gry Damiana Jakubika i Rafała Wiśniowskiego w miejsce Roberta Chwastka i Dariusza Zjawińskiego. Lekko „odmłodzony” zespół Dolcanu zaczął mocniej atakować i efektem tych starań był rzut karny wywalczony na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. „Jedenastkę” bezbłędnie wykonał Bartosz Osoliński. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy. Adrian Świątek płasko dośrodkował w pole karne i pierwszy piłkę uderzył Szeliga, ale ten strzał wybronił Rafał Leszczyński, jednak piłka trafiła później pod nogi Aleksandra, który przy dobitce nie dał szans młodemu golkiperowi gości. W końcówce bramkarz Dolcanu otrzymał najpierw żółtą, a później czerwoną kartkę za dyskusje z arbitrem. Widzów: 1500

 

Flota Świnoujście – Warta Poznań 2:1

Warta przystąpiła do meczu z Flotą z animuszem, przez pierwszy kwadrans drużyna przyjezdnych prezentowała się zdecydowanie lepiej od gospodarzy. Przy odrobinie większej precyzji już w 4. minucie Piotr Giel mógł skierować piłkę głową do siatki Floty. Ofensywna postawa gości narażała jednak na szybkie kontry obecnego lidera i praktycznie każda strata w środku pola groziła sytuacją podbramkową. Flota najpierw uspokoiła grę, a następnie zaczęła coraz mocniej zagrażać bramce strzeżonej przez Lisa. W 36. minucie padła pierwsza bramka w tym. Bardzo dobrym zagraniem popisał się zawodnik Warty – Grzeszczyk, który otworzył drogę do bramki Magdziarzowi. Kapitan Warty będąc na linii jedenastego metra w pełnym biegu oddał strzał w kierunku bramki i nie dał szans na skuteczną interwencję Kasprzikowi. Zespół z Wielkopolski grał bardzo agresywnie i momentami nawet zbyt ambitnie, co przyniosło negatywne konsekwencje tuż przed końcem pierwszej części gry. Kosznik mając już na swoim koncie żółtą kartkę, dopuścił się nieprzemyślanego faulu i został przez to ponownie ukarany kartką czego konsekwencją było wyrzucenie z boiska. Zawodnicy prowadzeni przez Dominika Nowaka wiedzieli, że kluczowe będzie zdobycie jak najszybciej bramki wyrównującej, przez co wręcz zepchnęli Wartę na swoją połowę. Flota dopięła swego dopiero w 71. minucie. Niedziela przyjął piłkę przed polem karnym i uderzeniem z linii szesnastego metra pokonał Lisa. Niespełna dziesięć minut później Niedziela ponownie mógł wpisać się na listę strzelców ale jego techniczny strzał z 20 metrów minimalnie przeleciał nad poprzeczką. Warta bardzo dzielnie się broniła, ale straciła kolejną bramkę. W 86. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Śpiączka bez problemu wyprzedził bramkarza Warty i uderzeniem głową wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Trudno było oczekiwać, aby przez ostatnie minuty goście grając w osłabieniu mogliby odmienić losy meczu dlatego też kolejne 3 punkty zawędrowały na konto Floty Świnoujście.

 

Po tej kolejce Flota powiększyła przewagę nad drugim zespołem do 9 punktów. Pozostając dalej jedyną drużyną w tym sezonie, która nie zaznała goryczy porażki. W dotychczasowych 8 meczach padło 17 bramek czyli średnio 2,12 gola na mecz.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    engineer

    14 października 2012 at 20:36

    Czemu przy widzach jest napisane WSTYD? Przecież ludzie nie chcą oglądać kopaniny zamiast piłki nożnej a zwłaszcza, że mają za to płacić. Tylko nie piszcie, że nie ma pieniędzy itp. Na olimpiadę pojechali ludzie za własne pieniądze i jeszcze przywieźli medale – więc się da. Ruch Radzionków w poprzednim sezonie kompletnie bez kasy zajął spokojne środkowe miejsce w tabeli. Pompowanie milionów nie przynosi rezultatów (przykład Polonia W-wa). Qwa grajcie dziady to i kasa się znajdzie i ludzie przyjdą – nie odwrotnie

  2. Avatar photo

    GzG

    14 października 2012 at 22:01

    @engineer na Prezesa !

  3. Avatar photo

    lo

    15 października 2012 at 07:39

    engineer dobre slowa! szacun

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Stadion

Co słychać na Nowej Bukowej?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Chyba żaden kibic GieKSy w obecnym sezonie nie może narzekać na brak emocji. Po tak długo wyczekiwanym awansie do Ekstraklasy Bukowa przez cztery pierwsze domowe mecze doświadczyła kompletu na trybunach i zapowiada się, że tak pozostanie do jej pożegnania, które zaplanowane jest w ostatnim spotkaniu 2024 roku.

Pożegnanie historycznego obiektu, który pamięta lata chwały GKS Katowice, zbliża się wielkimi krokami, więc coraz większe zainteresowanie kibiców skierowane jest w stronę Nowej Bukowej – a tam dzieje się bardzo wiele.

Od ostatniego raportu, który opublikowaliśmy, kiedy to teren budowy podczas briefingu wizytował prezydent Marcin Krupa, minęły już trzy miesiące. Przez ten czas przy naszym nowym obiekcie prace były prowadzone bardzo intensywnie i efekty były widoczne z tygodnia na tydzień.

Z początkiem czerwca można było zauważyć prace prowadzone przy posadzce dziedzińca oraz przy budowie platform dla kamer telewizyjnych usytuowanych w trzech miejscach Trybuny Zachodniej, w której z tego właśnie powodu dach pozostawał niedomknięty.

Równolegle powstawał drenaż drugiego boiska treningowego, które wraz z pierwszym zlokalizowane są przy ul. Bocheńskiego, zaraz obok przystanku autobusowego. Można było również w tym okresie zaobserwować prowadzoną wycinkę drzew przy ulicy Załęska Hałda. W tym miejscu powstanie rondo ułatwiające komunikację w rejonie stadionu.

Wokół samego stadionu były prowadzone bardzo intensywne prace ziemne.

20 czerwca rozpoczął się długo wyczekiwany montaż krzesełek na Trybunie Wschodniej. Pojawiły się pierwsze litery KA na jednym z sektorów, sugerujące, że właśnie na tej trybunie zobaczymy napis Katowice. Sam montaż postępował bardzo sprawnie i po kilku dniach gotowa była już cała trybuna. Co również warte zauważenia – na płycie głównej stadionu pojawiło się ogrzewanie murawy.

Z początkiem lipca gotowa była już trybuna wschodnia, a montaż krzesełek postępował na Trybunie Południowej (tutaj będzie znajdował się młyn kibiców GieKSy). Na obiekcie pojawiły się pierwsze elementy ogrodzenia w kolorze czarnym, które rozpoczęto montować pomiędzy wewnętrznymi filarami. Ukończono prace przy telebimach znajdujących się w narożnikach oraz przy montażu platform telewizyjnych i dzięki temu dach został całkowicie domknięty, co umożliwiło rozpoczęcie prac montażowych głównego oświetlenia.

W drugiej połowie lipca, kiedy na stadionie postępował montaż krzesełek, rozpoczęła się budowa węzła drogowego, który połączy stadion i autostradę A4 od strony Trybuny Północnej. Projekt przewiduje budowę węzła drogowego i parkingu dla kibiców gości.

W tym czasie drenaż boisk treningowych został ukończony, przez co możliwe było rozpoczęcie prac związanych z ułożeniem warstwy wegetacyjnej na pierwszym z nich.

Początek sierpnia to wykończenia związane z montażem krzesełek na obiekcie. Prace z ich układaniem rozpoczęły się na Trybunie Zachodniej (w tym strefie  VIP, w której krzesełka są większe od pozostałych na obiekcie). Prowadzone również były prace związane z przygotowaniem parkingu dla autokarów i samochodów osobowych dla osób z niepełnosprawnościami w okolicy Trybuny Wschodniej.

Na sektor gości trafiły pierwsze słupy wyznaczające ogrodzenie. Sektor ten pomieści aż 1194 kibiców, a wejście na niego będzie odbywać się przez specjalny tunel. Zauważyć można było w tym czasie pierwsze oszklenia za ostatnimi rzędami trybun, a równolegle montowane były balustrady.

Na płycie głównej zasypany został system ogrzewania i rozpoczęły się prace przygotowujące do położenia warstwy wegetacyjnej.

Przy boiskach treningowych pojawiły się słupy ogrodzenia oraz trwały prace z warstwą wegetacyjną na drugiej płycie. Rozpoczęły się również prace ziemne przy budowie ronda. Układ drogowy w tym miejscu przewiduje powiększenie drogi, by posiadała dwa pasy ruchu w jednym kierunku, co z pewnością ułatwi dojazd i wyjazd na mecz.

Na obiekcie w tym czasie (koniec sierpnia) trwały prace wykończeniowe wewnątrz oraz na zewnątrz obiektu.

Pojawiły się pierwsze kołowrotki oraz warstwa bitumiczna na drogach wokół stadionu. Na obiekcie zamontowano oświetlenie zewnętrzne oraz kamery monitoringu.

Boiska treningowe zyskały zieloną siatkę, a po ich prawej stronie (patrząc od strony stadionu) prowadzone są prace ziemne nad budową głównej drogi dojazdowej do obiektu prowadzącej od strony budowanego ronda.

Jak widać po zdjęciach, jesteśmy już coraz bliżej zakończenia prac. We wrześniu spodziewane jest położenie murawy, co jak zawsze przy nowych stadionach jest bardzo ważnym momentem. Końcem października prace budowlane na obiekcie powinny się zakończyć. Później odbiory, testy i tak bardzo wyczekiwany mecz otwarcia.

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Ligowy ewenement

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach (nazwijmy to) reprezentacyjnych, wracamy do ligowej rzeczywistości. Do klubów wrócili reprezentanci i przyszli reprezentanci, którzy swoje nadzieje będą starali się spełnić już za miesiąc podczas następnych dwóch kolejek Ligi Narodów. Teraz czas jednak skupić się na lidze, jak i Pucharze Polski, do którego katowiczanie przystąpią jeszcze we wrześniu.

Na pierwszy ogień trafia się nam mecz z Widzewem, czyli starym-niestarym znajomym. W naszej wieloletniej ekstraklasowej banicji mierzyliśmy się bowiem z łodzianami kilka dobrych razy. I to zarówno na zapleczu ekstraklasy, jak i nawet w drugiej lidze! Trzeba przypomnieć ten mecz z niesamowitą atmosferą, w covidowy, lipcowy dzień, kiedy to zremisowaliśmy z RTS 1:1. Kilkanaście dni później Widzew przegrał u siebie ze Zniczem, a nam do awansu w meczu z Resovią zabrakło jednego gola…

W każdym razie niesamowite jest to, że to był 2020 rok, a to oznacza, że na przestrzeni nieco ponad czterech lat, z rywalem tym zmierzymy się już na trzecim szczeblu rozgrywkowym. To chyba prawdziwy ewenement.

Po awansie Widzew gra w ekstraklasie już trzeci sezon, zdołał więc okrzepnąć i stać się solidnym zespołem w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Piłkarze z Łodzi raczej bez problemów utrzymują się w lidze, nie musząc drżeć o pozostanie w elicie do ostatniej kolejki.

Nasz piątkowy rywal wydaje się być idealnym probierzem możliwości naszego zespołu. Mamy za sobą siedem kolejek ligowych i przerwę na kadrę, a rywal nie jest na tyle mocny, żebyśmy nie byli w stanie go pokonać i na tyle słaby, żeby nie okazać się lepszym na Bukowej. Już na podstawie obecnego sezonu należy powiedzieć, że wygrane z Lechem Poznań czy Cracovią na wyjeździe to znakomite wyniki. Porażki w Białymstoku i Szczecinie ujmy nie przynoszą. Do Katowic przyjedzie naprawdę solidny zespół.

Ekipa Rafała Góraka po świetnym meczu z Jagiellonią zagrała kolejne dobre zawody w Lubinie. Zabrakło nam jednak chyba ekstraklasowej ogłady i po prostu dobrego wykończenia. Z dobrych wiadomości – na boisku rasowego ekstraklasowicza to katowiczanie dyktowali warunki i prowadzili grę. Mimo porażki ten mecz dał nam więcej optymizmu niż pesymizmu i nie pozostaje piłkarzom GieKSy nic innego jak kontynuować obraną ścieżkę.

Mecze z Widzewem to historia GieKSy. Dobrze, że po tylu latach ten pojedynek odbędzie się na szczeblu ekstraklasy, a przez to, że będzie on w ramach Super Piątku w Canal+, oczy całej piłkarskiej Polski będą zwrócone na Bukową. Miejmy nadzieję, że katowiczanie spiszą się lepiej niż w poprzednim meczu rozgrywanym w piątek o 20.30 z Motorem Lublin.

Ciekawe, jaki skład wystawi szkoleniowiec na to spotkanie. W Lubinie kilku zawodników zagrało bardzo dobrze – jak choćby Mateusz Kowalczyk, nasz reprezentant, który jednak nie znalazł się w kadrze meczowej ani na spotkanie ze Szkocją, ani z Chorwacją. Sama jednak jego obecność na zgrupowaniu reprezentacji, możliwość obcowania z kadrą i poznania całej tej otoczki wielkich meczów i stadionów może na niego wpłynąć bardzo dobrze.

Bramkostrzelny i pyskaty golkiper, nie ten Kosowianin, zdobywca Pucharu Francji i cudowny strzelec w La Liga z Bukowej

Podstawowym bramkarzem i najbardziej charakterystycznym zawodnikiem Widzewa jest Rafał Gikiewicz. Bezskutecznie domagający się swego czasu powołania do reprezentacji golkiper swoje pierwsze szlify w ekstraklasie zbierał 15 lat temu w Jagiellonii. Potem przez kilka lat grał w Śląsku, uzbierał co prawda zaledwie 27 meczów, ale zdobył Mistrzostwo Polski. Potem była Bundesliga w Unionie Berlin i Augsburgu – druga (100 meczów) i pierwsza (126 meczów). W obu ligach zachował 64 czyste konta i… strzelił jedną bramkę w meczu 2. Bundesligi z Heidenheim. Po krótkim pobycie w tureckim Ankaragucu, w zeszłym sezonie wrócił do Polski. Rafał oprócz gry na boisku, nie gryzie się w język i bryluje w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Bywa często mylony ze swoim bratem Łukaszem.

W ostatniej kolejce zadebiutował urodzony w Szwajcarii Kosowianin – Kreshnik Hajrizi. Zawodnik mający na koncie cztery występy w swojej reprezentacji zdobył z Lugano Puchar Szwajcarii w 2022 roku. Grał też w Lidze Konferencji przeciw choćby dobrze znanemu polskim kibicom Bodo/Glimt.

Juan Ibiza od zeszłego sezonu występuje w Widzewie, wcześniej grając wyłącznie w Hiszpani, m.in. w… UD Ibiza. Ponadto występował w rezerwach Villareal i Almerii, nie dane mu jednak było wystąpić w La Liga. W Pucharze Króla natomiast doświadczył lania od pierwszej ekipy Żółtej Łodzi Podwodnej, przegrywając 0:8…

Kolejny reprezentantem Kosowa w Widzewie jest Lirim Kastrati (14A), którego nie należy mylić z piłkarzem o tym samym imieniu i nazwisku oraz wieku, który grał w Legii i który przez tę zbieżność przysporzył sporo trudu autorowi niniejszego tekstu. Zawodnik piłkarsko wychowywał się we Włoszech, gdzie grał w Primaverze Romy i Bolognii. W barwach Ujpestu w 2021 roku zdobył Puchar Węgier, strzelając jedyną bramkę w dogrywce finału z Fehervar.

Samuel Kozlovsky, to zdobywca Pucharu Słowacji, który zagrał jedynie w dwóch jesiennych rundach, w trakcie sezonu przenosząc się do Petrzalki. Ponadto grał w Trencinie. Zawodnik w ostatnią niedzielę zadebiutował w reprezentacji naszych południowych sąsiadów – wszedł w 90. minucie wygranego 2:0 meczu Ligi Narodów z Azerbejdżanem.

Luis Silva to Mistrz Portugalii U-17, jednak w turnieju zagrał tylko w jednym meczu fazy grupowej i ćwierćfinale. W Belenenses zaliczył trzy mecze w portugalskiej ekstraklasie.

Fran Alvarez jest wychowankiem Villareal, który w tym klubie oraz Realu Valladolid raczej umiejscawiał się w rezerwach, nie dane mu było zadebiutować w La Liga. W Widzewie od poprzedniego sezonu, strzelał bramki w wygranych meczach z Lechem i Legią.

Hilary Gong – żelazny rezerwowy – wchodził w drugiej połowie wszystkich siedmiu meczów ligowych – to Nigeryjczyk w przeszłości grający Trencinie, ale ma na koncie również 15 występów w holenderskiej Erdivisie w barwach Vitesse, choć z tej liczby meczów uzbierało się zaledwie 245 minut. Grał także w Norwegii i Armenii.

Marek Hanousek to Mistrz Czech z 2013 roku w barwach Viktorii Pilzno, w barwach której grał w kwalifikacjach do Ligi Europy przeciw Ruchowi Chorzów (5:0 i 2:0), a potem zagrał na Vicente Calderon przeciw Atletico. Najwięcej meczów rozegrał (229) w barwach Dukli Praga.

Sebastian Kerk, zawodnik mający na koncie 50 występów w Bundeslidze w barwach Norynbergi i Freiburga. W barwach tego drugiego klubu grał w Lidze Europy. To kolejnym Niemiec po słynnym Uli Borowce, pierwszym Niemcu w polskiej ekstraklasie, który jak podaje Wikipedia „w 1997 roku mając poważne problemy z alkoholem przeszedł do Widzewa Łódź”.

Juljan Shehu w barwach albańskiego Laci zagrał w kwalifikacjach do Ligi Europy przeciw Hapoelowi Beer Sheva… trzykrotnie, gdyż klub trafiał sezon po sezonie na Izraelczyków. Były to jedyne występy zawodnika w tym pucharze, natomiast w eliminacjach do Ligi Konferencji zaliczył mecz z Anderlechtem. Młodzieżowy reprezentant Albanii.

W końcu dwóch Bośniaków. Imad Rondić w przeszłości grał w Slovanie Liberec i Viktorii Żiżkov w Lidze Europy notując dwa mecze przeciw Hoffenheim w barwach tego pierwszego klubu.

Na debiut czeka 6-krotny reprezentant Bośni – Said Hamulić, który występował w kompletnie nieudanych eliminacjach do ostatniego Euro, zaliczając m.in. zawstydzającą porażkę w Luksemburgu aż 1:4. Piłkarz jest zdobywcą Pucharu Francji w barwach Tuluzy – w finale nie grał, ale zaliczył trzy minuty w półfinale. Istny obieżyświat, występował w juniorskich zespołach holenderskich (w tym kraju się urodził), a ponadto na Litwie, w Bułgarii, wspomnianej Francji i Rosji. Z epizdoem – ale jakim! – w Stali Mielec, w której grał zaledwie jedną rundę, ale strzelił aż dziewięć bramek i co ciekawe, w meczach, w których strzelał Stal zanotowała bilans 5-2-1.

Najbardziej doświadczonymi w ekstraklasie zawodnikami Widzewa są Mateusz Żyro, brat bardziej znanego Michała. Mateusz jako wychowanek Legii nie przebił się do podstawowego składu, w pierwszym pobycie grając zaledwie jeden mecz w Pucharze Polski przeciw Ruchowi Zdzieszowice – w tym sezonie Legia zdobyła trofeum. Za drugim podejściem miał dobry start, kiedy to zagrał trzy razy od pierwszej minuty na początku sezonu oraz w słynnym przegranym meczu pucharowym z Dudelange. Potem odszedł do Miedzi, grał też w Stali Mielec. Ma na koncie 122 występy i 4 gole w ekstraklasie, z czego jeden – a jakże – przeciw Legii na Łazienkowskiej.

No i nasz oraz trenera Góraka stary znajomy – Bartłomiej Pawłowski, niestety po zerwaniu więzadła krzyżowego w maju ciągle przechodzący rehabilitację. Piłkarz zagrał w GKS osiem razy, w lidze jedynie jako rezerwowy (w sumie 132 minuty). Jedyny mecz w pierwszym składzie to nasza przegrana w rzutach karnych potyczka w Pucharze Polski w Niepołomicach. Potem kariera zawodnika nabrała rozpędu. Dziś ma w ekstraklasie 243 mecze i 41 goli. W sezonie 2013/14 piłkarz trafił do La Liga, do Malagi, gdzie zadebiutował przeciw Barcelonie z Pique, Xavim i Iniestą w składzie (potem wystąpił również na Camp Nou). Być może najjaśniejszym punktem w jego karierze był gol przeciw Realowi Valladolid, gol przepięknej urody, po podbiciu piłki i uderzeniu z woleja. „Que Golazo” – skwitował to hiszpański komentator. Piłkarz miał też epizod w tureckim Gaziantepsporze.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Myśliwiec: Rafał Górak stworzył bandę zakapiorów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po remisie w spotkaniu GKS Katowice – Widzew Łódź wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn.

Daniel Myśliwiec: Dobry wieczór. Nie lubię mówić o innej drużynie, niż swojej, ale będąc w tym miejscu i widząc pracę Rafała Góraka, powinienem od tego zacząć. Chciałbym rozwinąć kiedyś mój zespół do takiej kultury gry, pokazali skuteczne kontrataki, stałe fragmenty to kosmos. Ten trener jest w stanie stworzyć bandę zakapiorów, to trzeba oddać. Do pewnego momentu radziliśmy sobie bardzo dobrze, ale kluczowa była ta cecha drużyny. Jednym pstryknięciem palców są w stanie się zmienić w bandytów, niesieni dopingiem kibiców mogą odwrócić losy spotkania. Duży szacun dla gospodarzy i trenera. Bardzo dobry początek, słaba skuteczność, zapracowaliśmy na sytuację na 2:0, mogliśmy sobie wypracować zaliczkę. Pozwoliliśmy GieKSie być GieKSą. Przy coraz trudniejszych warunkach próbowaliśmy grać to, co w pierwszej połowie, co nie było optymalne. Wszystkie piłki grane do środka GieKSa wygrywała, wystarczyło zagrać za linię obrony, nie wyglądało to może zbyt pięknie, ale w tych warunkach to jest do zaakceptowania. Dużo zrobiliśmy, by zdobyć dwie bramki, nim przeciwnik strzeli jedną. Z przebiegu i warunków meczu remis jest wynikiem do zaakceptowania, moi piłkarze, w tym zmiennicy, sprawili, że nie mamy złych nastrojów, ale daleko do dobrych.

Aspekty piłkarskie, dlaczego ten mecz wymknął się spod kontroli?

GieKSa jest bardzo mocna w kontrpressingu. Decydując się na bezpieczne pierwsze podanie, ono jest nierozważne przy tym zespole. To dla nich jest tlen, bez zastanowienia biegną, za pierwszym piłkarzem idą wszyscy. Pod tą intensywnością zachęcaliśmy ich do przebywania na naszej połowie. Piłka była zagrana źle z autu, a jednak wyszło idealnie. To są mechanizmy, chęć zdobycia tak bramki. Stały fragment, dostarczymy piłkę w pole karne, najbliżej był Kozłowski, gdyby nie kartka, po prostu skasowałby rywala. Tu nie mam pretensji, ale jako zespół powinniśmy szybciej atakować. Kluczowe z GieKSą grać do przodu, nawet ryzykownie, pressing GieKSy to jeszcze większe ryzyko. To było kluczowe w utracie płynności i w efekcie nabieraniu pewności przez gospodarzy.

Debiut Hamulicia, jak pan to oceni?

Nie zwykłem oceniać takich występów na gorąco, to na pewno nie był debiut optymalny z mojej perspektywy. Widząc, jak pracuje Hamu, podjąłem ryzyko wprowadzenia drugiego napastnika. Strategią było dośrodkowanie na dalszy słupek do dwóch wież. Wydawało mi się, że będziemy w stanie kontynuować to, co w pierwszej połowie. Nie chciałbym oceniać Hamu przez pryzmat 30-minutowego występu w tak trudnych warunkach. Podjąłem ryzyko, nie chcę go oceniać przez pryzmat moich decyzji.


Rafał Górak: Energetyczny mecz, dostrzegam klasę piłkarzy Widzewa, ale podkreślam dobre zawody mojego zespołu, takie charakterne. Trudny moment, straciliśmy bramkę na 0:1, a mogło być wyżej. Mecz odwróciliśmy fenomenalnie, mogliśmy podwyższyć prowadzenie w drugiej połowie, ale to takie gdybanie. Jestem zbudowany postawą zespołu, dzisiaj widziałem walczący kolektyw. Szkoda bramki w doliczonym czasie, wynika to z klasy przeciwnika. Prowadzenie tego meczu i sposób, w jaki graliśmy, jest budujący. Cieszę się, że tak wyglądamy w Ekstraklasie, jeśli możemy mówić o niedosycie punktowym, to trzeba twardo stąpać po ziemi i przyjąć ten punkt. Warunki w drugiej połowie były ekstremalne, dziękuję kibicom za świetny doping.

Długo czekał pan ze zmianami, czym to było spowodowane?

Zmęczenie będzie zawsze widoczne, będzie szło falami. Są momenty, gdy zawodnicy odczuwają trudy bardziej, decyzje o zmianach to takie wczucie się w mecz. Zastanawiam się, czy podjąłem dobrą decyzję, że te zmiany zrobili, ci zawodnicy, którzy zeszli, realizowali to, co chciałem. To niekiedy jest różnie odbierane, tu straciliśmy bramkę, ale nie możemy dorabiać teorii do wyniku.

Trener Myśliwiec powiedział o panu wiele ciepłych słów. Pana zespół to rzeczywiście banda zakapiorów?

*Śmiech*. Nie słyszałem tej wypowiedzi trenera, ale to bardzo cenne. To świadczy o tym, że trener szanuje naszą pracę, bardzo chciałem, by nasza drużyna była drużyną charakterną. Moim zdaniem robimy ten postęp, każdy mecz jest ogromnym doświadczeniem, dobrze, że jest to tak odbierane. Zamysł taktyczny jest istotny, zawodnicy dobrze te rzeczy realizują. Jeśli wyglądają na wojowników, to okej.

Drugi mecz z golem w końcówce, to już jakiś problem?

To nie jest jeszcze problem. Ja takiego elementu nie widzę, mecz miał takie fragmenty, że mogliśmy przegrywać 0:2, a mogliśmy prowadzić 3:1. To były dobre zawody, ale ostatni strzał należał do Widzewa.

Kiedy do gry wróci Adam Zrelak oraz jak pan oceni Bergiera?

W poniedziałek wróci do treningów, tak mówi sztab medyczny. Będziemy wyciągać kolejne wnioski. Dużo dobrych momentów Bergiera, który oberwał tą chorobą, to zawsze wyjaławia organizm, bałem się o jego formę fizyczną. Walczył dobrze, utrzymywał się przy piłce, nie mam zastrzeżeń.

Zawodnicy oczekiwali wyższego podejścia od pomocników, Repka i Kowalczyk popełnili błąd przy tej bramce?

Na pewno będziemy ją jeszcze mocno analizować, wydawało się, że powinniśmy to kontrolować. Nastąpiło nieporozumienie, jeszcze nie wyciągam wniosków. Nasi obrońcy mają konstruować grę, a nie wybijać do przodu, to by było zbyt łatwe dla rywala. Gdyby piłka się nie otarła o obrońcę, to tej sytuacji by nie było.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga