Dołącz do nas

Piłka nożna

Podsumowanie 5. kolejki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Bardzo miło jest podsumowywać kolejkę, w której GieKSa w końcu wygrała i to po fajnej grze. Przed GKS-em teraz ciężkie mecze, ale bez przesady, nie musimy się bać nikogo w tej lidze. Walką i dyscypliną taktyczną można wygrać z każdym. Po 5. kolejce, liderem pozostaje Flota, która odniosła kolejne zwycięstwo, znów nie tracąc przy tym gola. Jak długo potrwa ta świetna passa, zawodników trenera Nowaka? Fatalną dyspozycję w dalszym ciągu prezentują ekipy ŁKS-u, GKS Tychy i Polonii Bytom. Nie zawiódł mecz w Gdyni, gdzie dominował kolor czerwony…

 Zapraszamy na tradycyjne podsumowanie ligowej kolejki.

GKS Tychy – Polonia Bytom 0:0

Tyszanie tradycyjnie już swój mecz, jako gospodarze rozgrywali w Jaworznie, na razie nie jest to dla nich szczęśliwa arena. W obecności zaledwie 800 widzów GKS, nie potrafił wygrać z bytomską młodzieżą. GKS wciąż pozostaje, więc bez wygranej, podobnie jak Polonia, która zdobyła jednak pierwszy w tym sezonie punkt. Przewagę w tym spotkaniu, mieli wprawdzie Tyszanie, jednak nic nie chciało wpaść do bramki strzeżonej przez Mikę. W 80. minucie meczu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, ujrzał piłkarz gości Martin Baran. Czy tego dnia spotkały się ze sobą dwie najsłabsze drużyny tej ligi? Wydaje się, że tak.

Miedź Legnica – Flota Świnoujście 0:2

Flota jak na razie jest nie do pokonania. Goście zaczęli od mocnego uderzenie, bowiem już w 18. minucie wyszli na prowadzenie za sprawą Chyły, który huknął z blisko 30 metrów i pokonał Ptaka. Do przerwy zawodnicy nie stworzyli już żadnej 100% sytuacji, choć w 21. minucie ładny strzał Piotra Madejskiego, obronił Kasprzik. W drugiej połowie na boisku pojawił się przymierzany do GieKSy – Wojciech Łobodziński, który ostatecznie wzmocnił „Miedziankę”. Miedź ruszyła do odrabiania strat, jednak bezskutecznie. W 60. minucie błąd Woźniczki wykorzystuje Flota i zrobiło się 2: 0, drugie trafienie zalicza Daniel Chyła. Ostatnie pół godziny, to nieskuteczne próby zmiany wyniku z jednej i drugiej strony. W 69. minucie mocny strzał Olszara wyłapał bramkarz Miedzi – Ptak, w 79. minucie Zakrzewski traci piłkę już w samym polu karnym Floty, w 82. Minucie, przed utratą kolejnej bramki uratował „Miedziankę” – Aleksander Ptak. Niepocieszeni fani miejscowych muszą pogodzić się z kolejną porażką, natomiast Flota wciąż pozostaje największą pozytywną niespodziankę ligi. Widzów: 3500

Okocimski KS Brzesko – LKS Nieciecza 1:2

Nieciecza w tym sezonie przegrywa u siebie, natomiast na wyjazdach „leje” wszystkich bez cienia zażenowania. Pierwszy kwadrans derbów ziemi Tarnowskiej przyniósł jednego gola, jego autorem piłkarz gospodarzy – Wojciech Wojcieszyński, który okazał się skutecznym egzekutorem „jedenastki”. 14. minuta meczu, a za karnego odpowiedzialny jest Pleva. Mimo, iż „Piwosze” po tym golu mieli optyczną przewagę, gola wyrównującego strzelili gracze z Niecieczy. W 26. minucie dośrodkowywał Pawlusiński, a „swojaka” zaliczył Konrad Wieczorek – defensor gospodarzy. Do przerwy remis ze wskazaniem na „Słoniki”, którzy grają mądrzej piłką, Okocimski zbyt chaotyczny. Druga połowa zaczęła się od szturmu gospodarzy, którzy nie mogli znaleźć „haka” na golkipera gości – Sebastiana Nowaka. Od 60. minuty w Brzesku grał już tylko LKS. Najpierw groźnie strzelał Jan Pawłowski, jednak uderzenie zatrzymało się na bocznej siatce, ten sam zawodnik strzelił piękną bramkę przewrotką w 65. minucie, arbiter uznał jednak, że noga napastnika była za wysoko uniesiona i gola nie ma. Podopieczni trenera Kazimierza Moskala, dopięli swego dopiero w 84. minucie, wtedy to z 18 metrów w kierunku bramki uderzył Piotr Ceglarz i piłka przy krótkim słupku wpadła do bramki. Strzelec decydujące gola mógł postawić „kropkę nad i”, jednak zmarnował dogodną sytuację w 90. minucie. Nieciecza wygrywa 3 mecz wyjazdowy w tym sezonie, Okocimski coraz bliżej strefy spadkowej. Widzów: 1000

Stomil Olsztyn – Bogdanka Łęczna 2:2

Mecz rozpoczął się od groźnego ataku Olsztynian, jednak wszystko zostało wyjaśnione przez defensywę Bogdanki. Pierwszą bramkę kibice obejrzeli już w 9. minucie, kiedy to Veljko Nikitovic strzałem z rzutu wolnego zaskoczył – Tomasza Ptaka, bramkarza gospodarzy. Chwilę później mogło być już 2: 0, tym razem Ptak popisał się skuteczną interwencją. Od tej chwili do frontalnego ataku ruszyli podopieczni trenera Zbigniewa Kaczmarka, a prawie każdą akcję rozkręcał znakomity Michał Świderski. Starania Stomilu zostały nagrodzone w 32. minucie, kiedy to do wyrównania doprowadził wspomniany już – Świderski, skutecznie dobijając „wyplutą” przez bramkarza piłkę po główce Kazimierowskiego. Olsztynianie niesieni dopingiem poszli za ciosem, w 41. minucie Tomasz Strzelec po pięknym podaniu Kalonasa, trafia na 2:1. Stomil do szatni schodził prowadząc. Drugą połowę z animuszem znów rozpoczęli miejscowi, a Litwin Kalonas nie zdołał wykorzystać sytuacji jeden na jeden z golkiperem gości. 7. minut po tym zdarzeniu, arbiter podyktował rzut karny dla Bogdanki. Do futbolówki podszedł Tomas Pesir, który trafił w słupek. Wciąż 2:1. Stomil starał się wybijać z rytmu mających przewagę gości, pragnąc utrzymać korzystny rezultat. Niestety dla Olsztynian, ta sztuka się nie udała i w 75. minucie wyrównał Szałachowski, który z 16 metrów wolejem umieścił piłkę pod poprzeczką. Gol z cyklu „stadiony świata”. W 84. minucie meczu za drugie „żółtko” z boiska wyleciał piłkarz gospodarzy Paweł Baranowski, 4. minuty później za protesty na trybuny wysłany został trener Stomilu – Zbigniew Kaczmarek, a minutę później, piłki meczowej nie wykorzystał Michał Świderski. Po emocjonującym widowisku, obie drużyny podzieliły się punktami i pozostały w dole tabeli. Widzów: 2000

GKS KATOWICE – Kolejarz Stróże 2:0

Informacje o tym spotkaniu znajdziecie w innych miejscach naszej strony. Widzów: 2300

Sandecja Nowy Sącz – Olimpia Grudziądz 2:0

Faworyzowana przed tym meczem Olimpia zawiodła w Nowym Sączu i wraca z Małopolski na tarczy. Do przerwy bez goli, choć obie drużyny solidarnie zmarnowały po jednej „setce”. Najpierw w 25. minucie spudłował piłkarz Sandecji – Szeliga, a w ostatniej akcji pierwszych trzech kwadransów meczu, pojedynek sam na sam z Cabajem przegrał Adrian Frańczak. Już 2. minuty po wznowieniu gry, w zamieszaniu podbramkowym najprzytomniej zachował się Adrian Świątek i na tablicy wyników widniał rezultat 1: 0 dla gospodarzy. Nieudacznikiem meczu śmiało można nazwać zawodnika Olimpii – Adriana Frańczaka, który w 64. minucie pojedynku, znów znalazł się „oko w oko” z Cabajem i tym razem huknął w słupek bramki Sandecji. Wszyscy znają stare piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane okazję się mszczą. Przysłowie to, znalazło potwierdzenie w faktach, już w 67. minucie, kiedy Bartosz Szeliga ustalił wynik meczu na 2:0. W 73. minucie Wojciech Mróz, zmarnował okazję do podwyższenia na 3: 0, w sytuacji sam na sam z Michałem Wróblem, przeniósł piłkę nad poprzeczką. Do końcowego gwizdka nic ciekawego już się nie wydarzyło. 3 cenne punkty zostają na stadionie im. Ojca Władysława Augustynka w Nowym Sączu. Sandecja” ni z gruszki ni z pietruszki”, wylądowała na 4. miejscu w ligowym zestawieniu. Podopieczni trenera Asenskyego spadli na miejsce 7-dme. Widzów: 1900

Arka Gdynia – Zawisza Bydgoszcz 0:1

Emocjami z tego ligowego hitu, śmiało można by obdzielić z 6 meczów. Stadion Arki tego wieczoru zamienił się w istny „Plac Czerwony”. Ale po kolei.

Już w 3. minucie gry bliscy szczęścia byli „Arkowcy”, ni to strzał ni dośrodkowanie Piotra Tomasika, na linii bramkowej złapał Witan. Minutę później, młody Mateusz Szwoch nie udanie próbował przelobować Andrzeja Witana. Mogło być 2: 0 w 4. minuty! Na następne pół godziny piłkarze obu ekip nie przygotowali nic specjalnego dla kibiców. Dopiero w 34. minucie pierwszą naprawdę groźna okazję zmarnowali „niebiesko-czarni”- Paweł Abbot głową minimalnie obok słupka. 43. minuta mocny strzał Detlaffa, tuz obok okienka bramki Zawiszy. 45. minuta i znów ni strzał ni dośrodkowanie tym razem Zawistowskiego, o centymetry mija bramkę Arki. Mimo sytuacji, do przerwy 0:0. Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia. W 48. minucie spotkania znakomicie w polu karnym Arki znalazł się Daniel Mąka, który dobił strzał Skrzyńskiego w wyprowadził Zawiszę na prowadzenie. 5. minut później, Hermes z linii bramkowej wybija strzał Szwocha, wręcz nie bywałe, że młody napastnik Arki nie doprowadził w tej sytuacji do wyrównania. W 69. minucie spotkania znakomitej okazji nie wykorzystał zawodnik gości – Jakub Wójcicki, który minął wprawdzie bramkarza Arki, lecz wyrzucił się zbytnio na prawą stronę i z ostrego kąta nie zdołał skutecznie uderzyć. W 74. minucie doświadczony Marcin Radzewicz zachował się idiotycznie i za brutalny faul, otrzymał zasłużenie czerwona kartkę. 3. minuty później znów siły się wyrównały, inteligencją nie błysnął młody Mateusz Mąka i za wybicie piłki w trybuny po gwizdku, ujrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwona kartkę. W 86. minucie Zawisza grała już w 9, drugą żółtą kartkę otrzymał Masłowski. W 90. minucie Łukasz Skrzyński fauluje zdaniem sędziego Charlesa Nwaogu w polu karnym i arbiter wskazuje na 11 metr, przy okazji wyrzucając z boiska – Skrzyńskiego. Powtórki wykazały, że Nwaogu wywrócił się o własne nogi, a dopiero chwilę potem wpadł na niego Skrzyński, także karny, jak i kartka nieprawidłowe. Mimo wściekłych protestów z ławki trenera Nemeca, aby broń Boże do jedenastki nie podchodził Nwaogu, czarnoskóry zawodnik zagarnął futbolówkę i sam postanowił wymierzyć sprawiedliwość. Protesty trenera Arki okazały się jak najbardziej podstawne, gdyż Nwaogu nie trafił w światło bramki! Wściekli obaj trenerzy, załamany i uciekający przed Nemecem do szatni – Nwaogu i szaleńczy taniec radości wykartkowanego Zawiszy na środku boiska. Bardzo ważne zwycięstwo podopiecznych trenera Szatałowa, którzy w ligowej tabeli zajmują 2. miejsce. Arka przegrywa 2 mecz z rzędu. Widzów: 6774

Dolcan Ząbki – Cracovia Kraków 3:1

Nie wyszło na dobre zawodnikom trenera Stawowego, szybkie odrabianie ligowych zaległości. Tym razem szczęście opuściło „Pasy”, i faktem stała się niespodzianka w Ząbkach. Od początku atakowali gospodarze, ale udało się dopiero za trzecim razem. W 28. minucie zabójcza kontra Dolcanu, zakończona bramką Dariusza Zjawińskiego. Cracovia ospała, jakby bez mocy, stwarza za sprawą Szeligi wątpliwej jakości zagrożenie, którym był nieskuteczny strzał z 30 metrów. 3. minuty później – Patryk Koziara podwyższa na 2:0. Mimo słabej postawy Cracovii, udało się zdobyć bramkę kontaktową, tuż przed przerwą. Bramkarz Leszczyński, skosił w polu karnym – Bartłomieja Dudzica, do jedenastki podszedł Mateusz Żytko, który okazał się skutecznym egzekutorem. Na drugą połowę, zgodnie z oczekiwaniami piłkarze Cracovii wyszli lepiej zmotywowani. Już w 52. minucie strzał Bernharda, obronił – Leszczyński. Na chwilę ambicje obu ekip przycichły, lecz z letargu wybudził wszystkich – Mateusz Piątkowski, który w 66. minucie gry ustalił, jak się okazało rezultat spotkania na 3:1. W 71. minucie, mocny strzał Osolińskiego, broni – Pilarz, w 75. – Zejdler nie wykorzystał 200% okazji na zdobycie gola kontaktowego, a w 90. minucie strzał – Dudzica zatrzymał się na słupku bramki, strzeżonej przez – Rafała Leszczyńskiego. W ostatniej akcji meczu, 100% sytuację zmarnowali gospodarze, gdyż na posterunku był – Pilarz. Po emocjonującym spotkaniu, zasłużone 3 punkty trafiają na konto zespołu prowadzonego przez Roberta Podolińskiego. Craksa spada na miejsce 3, natomiast wciąż niepokonany Dolcan, jest już 6-ty. Widzów: 1000

ŁKS Łódź – Warta Poznań 0:2

Być może ten mecz miałby zupełnie inny przebieg, gdyby Jakub Więzik w 2. minucie spotkania, strzelił gola dla łodzian. Miał ku temu zaiste znakomitą okazję. Dopiero w 24. minucie pierwszy raz tak naprawdę, bramce Bodzia W, zagrozili „Warciarze”. Znany z krótkiego pobytu w Katowicach – Bartłomiej Pawłowski, przegrał jednak pojedynek z doświadczonym golkiperem. Do 41. minuty, nie wiele działo się na placu gry, wtedy jednak – Wojciech Trochim wyprowadza Wartę na prowadzenie. Katastrofalny błąd, łódzkiej defensywy, wykorzystał – Pawłowski, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Wyparłą, Pawłowski dograł jednak do Trochima i było po sprawie. Gol do szatni, stracony na własne życzenie. 10. minut po wznowieniu rywalizacji, Trochim trafia w słupek. ŁKS zagroził Warcie, dopiero w 71. minucie, wówczas Radliński świetnie wybronił uderzenie – Papikjana. W 76. minucie meczu, rzut karny dla Warty, Grzegorz Bartczak bez trudu wykorzystał jedenastkę. Ostatni kwadrans potyczki, to żenujący poziom i zero emocji. Warta pewnie wygrywa w Łodzi z beznadziejnym ŁKS-em. Szkoda ,że nasza GieKSa grała z łodzianami, już w 1. kolejce, teraz wydaje się, że spokojnie odprawilibyśmy ich z bagażem, co najmniej 3 goli. Widzów: 1521

5. kolejka okazała się bardzo emocjonująca, sędziowie pokazali sporo czerwonych kartek i podyktowali kilka rzutów karnych. 3 razy wygrywali gospodarze, 4 razy goście, a 2 spotkania zakończyły się podziałem punktów. W sumie 20 795 widzów, obejrzało 20 goli, co daje nam średnią 2,2 gola na spotkanie i 2310 widzów na mecz.

 

 

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    mózG

    3 września 2012 at 00:41

    Błąd często powielany:
    -W 86. minucie Zawisza (GRAŁ) już w 9, drugą żółtą kartkę otrzymał Masłowski
    -dobił strzał Skrzyńskiego (i) wyprowadził Zawiszę na prowadzenie.
    Opis ostatniego meczu do totalnej przeróbki. Szczególnie to zdanie:
    „Katastrofalny błąd, łódzkiej defensywy, wykorzystał – Pawłowski, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Wyparłą, Pawłowski dograł jednak do Trochima i było po sprawie.” W pierwszej części niepotrzebne przecinki i myślnik burzą tok rozumowania.

    GieKSa jako jedyny zespół z dołu tabeli ma zwycięstwo w tej kolejce. Szkoda utraty punktów z eŁKSą bo bylibyśmy w lepszych humorach po tym zwycięstwie.
    Oby chłopaki nie wyszli na mecz z Zawiszą z przekonaniem, że nie dadzą rady wygrać tego spotkania.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga